-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać100
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel5
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2014-08-26
2014-08-04
2014-01-06
2014-07-25
2014-07-24
2014-07-24
2014-07-23
Pierwszy raz miałem przyjemność czytać komiks z lat 40.-tych XX wieku. Jest na tyle dobry, że rozbudził we mnie chęć sięgnięcia po inne tytuły z tamtego okresu, choć nie sądzę, by były na tym poziomie co "Spirit". Tomik "Najlepsze opowieści" zawiera wybrane historie z lat 1940-1950, przy czym skupia się głównie na drugiej połówce dekady, bo w tym okresie Will Eisner, twórca postaci, na stałe pracował przy serii jako rysownik i scenarzysta. Poszczególne komiksy są króciutkie, zaledwie 7-8 stron. Jestem zwolennikiem epickich, rozbudowanych na wiele odcinków fabuł, ale muszę przyznać, że kunszt scenarzysty sprawia, że te 7 stron jakościowo przebija niejeden współczesny 24-stronicowy komiks. Historie są świetnie napisane, a postacie wyraziste. Każda strona, każdy panel jest maksymalnie wykorzystany; jest dużo dialogów, które razem z sugestywnymi obrazkami przekazują tyle treści ile się da w możliwie jak najmniejszej ilości paneli, podczas gdy w dzisiejszych komiksach bohaterowie często biją się przez kilka stron nie wypowiadając słowa i na dobrą sprawę taki komiks się nie czyta, tylko kartkuje. Fabuły mocno wciągają i dobrze je się zapamiętuje, a Eisner nie szedł na łatwiznę, nie tworzył prostych historyjek typu "ktoś popełnia przestępstwo a Spirit go ściga". Nierzadko ważniejsza od treści jest tu forma. Interesująca była np. fabuła opowiedziana z perspektywy dziecięcej zabawki. Dość zabawne były "Dwa życia", opowiadające równolegle podobne historie dwóch identycznych mężczyzn. Optymizm panował też w bożonarodzeniowym odcinku "Duch świąt" gdzie pewien złoczyńca dokonał czegoś, czego wielu dobrych ludzi by nie zrobiło. Z kolei "Dziesięć minut" było trochę wstrząsające, a "Historia Gerharda Shnobble'a" - bardzo smutna. Natomiast "Malwersant" miał klasyczną kryminalną fabułę. Podobał mi się też duszny klimat "Ostatniego tramwaju", nieco zaskakujący finał "Ostatniego rozdania" i równie dramatyczne zakończenie "Dzikiej Rice". Warto też wspomnieć o "Osaczonym lisie" - w odcinku tym pojawia się dość interesujący czarny charakter, szalony seryjny morderca z niezwykłymi motywami. Gdybym musiał wyróżnić opowiadanie najsłabsze, wskazałbym "Życie pod ziemią", które mnie nudziło, niemniej wszystkie pozostałe są na zbliżonym, bardzo dobrym poziomie.
Pierwszy raz miałem przyjemność czytać komiks z lat 40.-tych XX wieku. Jest na tyle dobry, że rozbudził we mnie chęć sięgnięcia po inne tytuły z tamtego okresu, choć nie sądzę, by były na tym poziomie co "Spirit". Tomik "Najlepsze opowieści" zawiera wybrane historie z lat 1940-1950, przy czym skupia się głównie na drugiej połówce dekady, bo w tym okresie Will Eisner, twórca...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-24
2014-07-23
2014-07-22
Podobnie jak "Action Comics", również "Detective Comics" podnosi wysoko poprzeczkę. Na pewno pomogła zmiana scenarzysty, bo po średnio udanych historyjkach Tony'ego S. Daniela, w końcu dostaliśmy naprawdę porządną fabułę o Mrocznym Rycerzu. Batmanowi przybywa zupełnie nowy wróg - Pingwin Cesarski. Trzeba przyznać, że postać została świetnie wykreowana. Stary dobry Pingwin, Oswald Cobblepot jest OK, ale trochę się zestarzał, jest cudaczny, groteskowy, bardziej śmieszny niż straszny. Mamy XXI wiek i chyba przyszła pora na coś zupełnie nowego. Pingwin Cesarski charyzmą i przebiegłością dorównuje takim postaciom świata DC jak Lex Luthor czy filmowy Two Face. Fabuła jest ciekawa na tyle, że nie poszedłem spać, dopóki nie dotarłem do końca, a zakończenie jest obiecujące i z niecierpliwością czekam na kontynuację tej historii. Gościnnie w tomie 3 występuje Poison Ivy; rysownik obdarzył ją takim seksapilem, że chyba się przełamię i w końcu sięgnę po oryginalne amerykańskie komiksy, by przekonać się, cóż Pamela wyprawia na łamach miesięczników niepublikowanych w Polsce. :)
Podobnie jak "Action Comics", również "Detective Comics" podnosi wysoko poprzeczkę. Na pewno pomogła zmiana scenarzysty, bo po średnio udanych historyjkach Tony'ego S. Daniela, w końcu dostaliśmy naprawdę porządną fabułę o Mrocznym Rycerzu. Batmanowi przybywa zupełnie nowy wróg - Pingwin Cesarski. Trzeba przyznać, że postać została świetnie wykreowana. Stary dobry Pingwin,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-21
Cykl "Action Comics" ze scenariuszem Granta Morrisona był dla mnie wielce problematyczny. Mnóstwo postaci, ciągłe przeskoki w akcji, zarówno w czasie jak i nawet pomiędzy alternatywnymi światami, fabuła bynajmniej nie kuloodporna a nawet tak podziurawiona, że ciężko było mówić o spójności takiej jak za czasów komiksów post-kryzysowych - słowem, może być, ale do "Batmana" dużo brakuje. Tymczasem jednak w "Batmanie" obserwuję tendencję spadkową (po genialnym "Trybunale sów" dostaliśmy zaledwie dobrą "Śmierć rodziny") a w tym czasie poziom "Action Comics" leci w górę i z wielką radością mogę oznajmić, że tomem "U kresu dni" Morrison dorównał Snyderowskiej opowieści o Jokerze, a nawet trochę ją przebił. Nareszcie fabuły wszystkich komiksów zaczęły się łączyć w sensowną całość. Przeskoki w akcji były środkiem do osiągnięcia celu i teraz wydają mi się jak najbardziej sensowne. Nawet skok w bok jakim była opowieść o Supermanie z Ziemi-23 (tom 2: Kuloodporny) nie była przypadkowa. Scenariusze Morrisona są specyficzne: mocno odjechane, tak bardzo, że co dojrzalszym czytelnikom włos się jeży na głowie od głupot przez niego wymyślanych. Ale właśnie o to chodzi: Morrison próbuje zaoferować czytelnikowi coś, czego nie dostanie nigdzie indziej, w żadnej książce, żadnym filmie czy serialu, a także innym komiksie. To decyduje o oryginalności tej historii. Nawet krótkie, kilkustronicowe komiksy umieszczone pod koniec tomu, są ciekawe, a nawet nieco wzruszające, jak ten w którym eS obserwuje koniec swojej rodzinnej planety, żegna się z przybranym ojcem a Mxyzptlk układa sobie życie z ukochaną księżniczką. xD
Cykl "Action Comics" ze scenariuszem Granta Morrisona był dla mnie wielce problematyczny. Mnóstwo postaci, ciągłe przeskoki w akcji, zarówno w czasie jak i nawet pomiędzy alternatywnymi światami, fabuła bynajmniej nie kuloodporna a nawet tak podziurawiona, że ciężko było mówić o spójności takiej jak za czasów komiksów post-kryzysowych - słowem, może być, ale do...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-04-07
Ciut lepsze niż tom 1. Fabuła w "Ludziach ze stali" była pod koniec niezrozumiała. Możliwe, że to wina tego, że Egmont nie wydaje równolegle ukazującego się miesięcznika "Superman", a jedynie "Action Comics". Dopiero w "Kuloodpornym" pojawia się geneza niektórych postaci z pierwszego tomu, m. in. Kryptonite Mana. Fabuła kroczy dość nieoczekiwanymi ścieżkami, których nie zdradzę, ale rewolucji jednak nie ma. :>
W tomie 2 poznajemy Supermana z alternatywnego świata Ziemia-23, Calvina Ellisa, czarnoskórego prezydenta USA. Jest on bohaterem 9. numeru "Action Comics", w którym pojawia się też epizodycznie czarnoskóra Wonder Woman i inni członkowie alternatywnej Justice League (która ma nieco inny skład personalny). Okazuje się, że istnieje wszechświat, w którym Clark Kent jest zwykłym człowiekiem, a Superman to wytwór komercyjnej machiny.
W kolejnych numerach powraca eS znany z poprzednich zeszytów. Nadal często używa t-shirtów i jeansów zamiast klasycznego stroju. Fabuła dzieje się już po "Liga Sprawiedliwości: Początek", więc epizodycznie pojawiają się koledzy Kal-Ela po fachu (i jedna koleżanka). Przeciwnicy sprawiają mu mniejsze lub większe problemy, ale Superman zawsze znajdzie wyjście z sytuacji. A jak trzeba, przejdzie przyśpieszony kurs chirurgii, by na stole operacyjnym uratować umierającą pacjentkę.
4 numery "Action Comics" to zaledwie pierwsza połowa tomu. Druga połówka to już zawartość numeru zerowego AC i Annuala. "Zerówka" to oczywiście przygoda Supermana dziejąca się na początku jego kariery superbohatera. Szkoda, że nie było jej w pierwszym tomie, bo fajnie by było przeczytać ją na samym początku. Annual zawiera kilka krótszych historyjek, których bohaterami są zarówno eS z Ziemi-1, jak i Ziemi-23, Steel a nawet postacie, o których wiemy niewiele, jak sprzedawca ze sklepu z koszulkami, chełpiący się, że to właśnie on produkuje t-shirty specjalnie dla Supermana. Komiksy te są na swój sposób ciekawe, ale niewiele wnoszą do uniwersum, może poza tym o Kryptonite Manie.
Pozycja obowiązkowa, lecz chyba tylko dla zaciekłych zwolenników Człowieka ze stali. Fani innych superbohaterów nie znajdą tu wiele dla siebie. Żaden komiks nie powala, ani fabułą, ani ciekawymi postaciami. Supek dużo gada o pomocy głodującym czy też torturowanym ludziom, ale i tak nie wyściubia nosa poza Metropolis. :) Lekka lekturka do poduszki.
Ciut lepsze niż tom 1. Fabuła w "Ludziach ze stali" była pod koniec niezrozumiała. Możliwe, że to wina tego, że Egmont nie wydaje równolegle ukazującego się miesięcznika "Superman", a jedynie "Action Comics". Dopiero w "Kuloodpornym" pojawia się geneza niektórych postaci z pierwszego tomu, m. in. Kryptonite Mana. Fabuła kroczy dość nieoczekiwanymi ścieżkami, których nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-22
2014-07-21
Batman kontra Joker, odsłona pierwsza. Tak można w skrócie opowiedzieć fabułę tego komiksu. Myślę, że dla każdego fana tych postaci nie lada gratką jest opowieść o ich pierwszym starciu i nie trzeba ich dodatkowo przekonywać, by po tą pozycję sięgnęli. Jak każdy nietoperzowaty klasyk, jest klimatyczny i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Warto zwrócić też uwagę na drugą historię zawartą w tym tomie, w której pojawia się pierwszy Green Lantern i razem z Gackiem rozwiązują sprawę dziwacznych mordów.
Batman kontra Joker, odsłona pierwsza. Tak można w skrócie opowiedzieć fabułę tego komiksu. Myślę, że dla każdego fana tych postaci nie lada gratką jest opowieść o ich pierwszym starciu i nie trzeba ich dodatkowo przekonywać, by po tą pozycję sięgnęli. Jak każdy nietoperzowaty klasyk, jest klimatyczny i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Warto zwrócić też uwagę na drugą...
więcej Pokaż mimo to