-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać103
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
Biblioteczka
W ostatnim czasie na polskim rynku wydawniczym pojawiło się sporo nowych propozycji z gatunku fantasy. Da się zauważyć, że książki te cieszą się obecnie dużym zainteresowaniem tylko czy w dzisiejszych czasach autorzy potrafią jeszcze zaskoczyć czytelników czymś nowym i świeżym?
Tomasz Żak (polski autor) w jednym z wywiadów powiedział: „wydaje mi się, że w literaturze i generalnie w sztuce wszystko już było, a żeby przyciągnąć i utrzymać uwagę odbiorców trzeba podać to danie z odrobinę innymi przyprawami, w innym sosie”. Zgadzam się z tymi słowami i uważam, że dużą sztuką jest stworzyć coś, co przyciągnie coraz bardziej wybrednych czytelników. Na szczęście elastyczność gatunku fantasy daje jego twórcom praktycznie nieograniczone pole do popisu i jeśli są tu jakieś ograniczenia, to tylko te wynikające z wyobraźni samych pisarzy. Czerpiąc ze sprawdzonych tradycji/motywów wciąż mogą tworzyć interesujące nas dzieła.
Przykładem takiej książki jest debiut literacki Jarosława Kukiełki, który jako połączenie fantasy, powieści detektywistycznej i kryminału wyraźnie wyróżnia się na tle innych, podobnych premier.
Autor w swojej książce ukazał świat odmalowany w mrocznych barwach, wyśmienicie połączył realizm opowieści z elementami magii i nietuzinkowymi postaciami. To wszystko w połączeniu z motywem przewodnim oraz na bieżąco wyjaśnianymi tajemnicami, tworzy coś naprawdę oryginalnego.
Głównym bohaterem historii „Kroczącego wśród cieni” jest Kavel – detektyw i tropiciel, który otrzymuje do zrealizowania pewne zadanie. Mężczyzna dążąc do celu nie cofnie się przed niczym, dlatego czasem bywa brutalnie i nieprzewidywalnie, ale nie brakuje tu humoru i luźniejszych wątków, które łagodzą fabułę.
Najciekawszy wydał mi się motyw z cieniami i połączenie ze sobą dwóch światów - żywych i umarłych. Otwarte zakończenie pozwala sądzić, że w przygotowaniu są kolejne części. Jeżeli rzeczywiście będzie kontynuacja, bez wahania po nią sięgnę.
W ostatnim czasie na polskim rynku wydawniczym pojawiło się sporo nowych propozycji z gatunku fantasy. Da się zauważyć, że książki te cieszą się obecnie dużym zainteresowaniem tylko czy w dzisiejszych czasach autorzy potrafią jeszcze zaskoczyć czytelników czymś nowym i świeżym?
Tomasz Żak (polski autor) w jednym z wywiadów powiedział: „wydaje mi się, że w literaturze i...
Alex Michaelides to autor znany najbardziej z głośnej „Pacjentki” obsypanej licznymi nagrodami. Ja swoją przygodę z jego twórczością rozpocząłem od książki „Boginie”, która w tamtym okresie mocno mi się spodobała, choć nie zachwyciła. Akcja najnowszego dzieła Michaelides’a rozgrywa się na prywatnej greckiej wyspie na którą znana i lubiana aktorka Lana Farrar zaprasza grupkę kilku (nie)przyjaciół.
Tytuł książki związany jest z dzikim i nieprzewidywalnym wiatrem występującym wokół greckich wysp i jak możecie się spodziewać bohaterowie tej opowieści, w pewnym momencie zostaną odcięci od świata, a jak by tego było mało, jedno z nich zginie. Z pewnością cała siedmioosobowa grupa zapamięta tę Wielkanoc na resztę życia.
To co najbardziej spodobało mi się w książce to narracja. Przyjaciel aktorki – Elliot Chase - opowiada czytelnikowi o wydarzeniach rozgrywających się na wyspie, wplatając w swą opowieść wątki poboczne mające na celu m.in lepsze poznanie wszystkich postaci. Trzeba przyznać, że pomimo pewnej chaotyczności bardzo dobrze mu to wyszło. Bohaterowie są wyraziści i różnorodni przez co historia staje się jeszcze ciekawsza. Akcja wciąga, a jednocześnie zaskakuje, trudno powiedzieć, dokąd nas za chwilę doprowadzi.
W lekturze czuć bardzo mocno wpływ twórczości Agathy Christie i jej bestsellera „I nie było już nikogo”. Choć historie tej pisarki wielokrotnie były wzorem dla innych twórców, to rzadko kiedy ich dzieła dorównywały oryginałom. W „Furii” pomimo oczywistej inspiracji Królową Kryminałów odnajdujemy kilka naprawdę mocnych zwrotów akcji i co najważniejsze otrzymujemy oryginalne i zaskakujące zakończenie.
Na sam koniec warto wspomnieć, że historia została opowiedziana w pięciu aktach, zupełnie jak sztuka teatralna, a nieoczywista fabuła nie raz i nie dwa zmusza czytelnika do wejścia w buty niektórych postaci by móc lepiej zrozumieć ich intencje i postępowanie.
Jeśli lubicie thrillery, których akcja rozgrywa się powoli lecz skutecznie trzyma w napięciu, sięgnijcie po „Furię”.
Alex Michaelides to autor znany najbardziej z głośnej „Pacjentki” obsypanej licznymi nagrodami. Ja swoją przygodę z jego twórczością rozpocząłem od książki „Boginie”, która w tamtym okresie mocno mi się spodobała, choć nie zachwyciła. Akcja najnowszego dzieła Michaelides’a rozgrywa się na prywatnej greckiej wyspie na którą znana i lubiana aktorka Lana Farrar zaprasza grupkę...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy wydawnictwo Vesper po raz pierwszy ogłosiło, że na nowo wyda „Próbę sił” Tomka Sablika, przypomniało mi się, że przecież od dłuższego czasu mam tę książkę u siebie i zasila ona szeregi mojego czytelniczego stosu hańby. Postanowiłem wtedy jak najszybciej ją przeczytać by móc w przyszłości porównać obie wersje i zabrałem ją w podróż do Włoch z której niestety nigdy już nie wróciła. Zdążyłem przeczytać niewiele bo przez swoją nieuwagę pozbyłem się wówczas osobistych rzeczy. Takim to oto sposobem T.S. Tomson (bo pod takim pseudonimem została ta powieść wydana) być może jest teraz czytany przez jakiegoś mediolańczyka 😊 W nowym wydaniu Tomek pisze we wstępie, że poza poprawkami redakcyjnymi w zasadzie niczego w swoim debiucie nie zmienił więc najprawdopodobniej nie wyłapałbym różnic.
Zawsze czytam wstępy i podziękowania w książkach bo bardzo sobie cenię słowa autora skierowane do czytelników. Czytając szczere wyznania Tomka odnośnie jego debiutu widzę siebie na początku własnej drogi pisarskiej. Było we mnie tak dużo obaw i niepewności, a po przeczytaniu tej przedmowy nabrałem wiatru w żagle i większej pewności siebie. Dziękuję Ci Tomku!
Przyznam, że od pierwszych stron książka przykuła moją uwagę swoim dość mrocznym klimatem związanym z latarniami i pewną dziewczynką. Dalej postać chłopca i wilki jeszcze bardziej spotęgowały moje odczucia niepokoju i w takim nastroju pozostałem niemal do końca tej opowieści. Ciągle zastanawiałem się, co łączy ze sobą wszystkie postaci i jaki będzie finał całej historii.
O „Próbie sił” nigdy bym nie powiedział, że została napisana przez debiutanta. Ta powieść wydaje mi się być bardzo przemyślana i „dopieszczona”. Interesujący jest w niej motyw snu, który w moim przekonaniu pełni tutaj rolę uzupełnienia właściwej fabuły i prezentuje wewnętrzne przeżycia i emocje bohaterów. W przypadku niektórych postaci te sny doskonale oddają ich trudny stan psychiczny. W okolicach Bożego Narodzenia, kiedy wszyscy ulegają świątecznej gorączce, to właśnie one wraz z kolejnymi rozdziałami tworzą atmosferę tajemniczości i nierzeczywistości. Bohaterowie, którzy są tak różni od siebie i którzy prezentują zupełnie odmienne charaktery w połączeniu z trzymającą w napięciu akcją to gwarancja sukcesu każdej książki. Ta prezentowana przeze mnie dzisiaj zasługuje na miano bardzo dobrej.
Kiedy wydawnictwo Vesper po raz pierwszy ogłosiło, że na nowo wyda „Próbę sił” Tomka Sablika, przypomniało mi się, że przecież od dłuższego czasu mam tę książkę u siebie i zasila ona szeregi mojego czytelniczego stosu hańby. Postanowiłem wtedy jak najszybciej ją przeczytać by móc w przyszłości porównać obie wersje i zabrałem ją w podróż do Włoch z której niestety nigdy już...
więcej mniej Pokaż mimo to
13 marca swoją polską premierę miała pierwsza powieść francuskiego autora Erica Fouassier’a zatytułowana „Biuro do spraw tajemnych”. Przyznaję, że nie miałem tej książki w planach bo okładka sugerowała mi kolejne wydawnictwo inspirowane Sherlockiem Holmesem, ale polecajka Pana Macieja Siembiedy, to gwarancja dobrej lektury, więc zaryzykowałem.
Akcja rozgrywa się w dziewiętnastym wieku, w Paryżu, gdzie po rewolucji lipcowej mieszkańcy próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. To właśnie wówczas dochodzi do tajemniczych zgonów będących zaskoczeniem dla samego głównego bohatera Valentina Verneya. Mężczyzna jest młodym policjantem należącym do tak zwanego Wydziału Obyczajowego Prefektury Policji, mającym za zadanie rozwikłać sprawy zagadkowych śmierci. W międzyczasie tropi pewnego złoczyńcę z pełnym przekonaniem, że to zły i zepsuty człowiek, którego trzeba odizolować od społeczeństwa.
Klimat tej książki przypomina mi dzieła Roberta McCammona, a główny bohater samego Matthew Corbeta. Nie jest to oczywiście żaden zarzut, ponieważ takie porównanie to wyłącznie komplement!
Fouassierowi udało się stworzyć niezwykle klimatyczne dzieło z fascynującą i zagadkową fabułą oraz brudnym Paryżem w tle. Z jednej strony stolicą Francji skupiającą śmietankę towarzyską z drugiej miejscem wszelkiej rozpusty i odstępstwa od wiary tzw biblijną Sodomą, która stała się symbolem występku, rozpusty, niemoralności, czyli wszelkiego zła. Niemal na każdej stronie czuć te kontrasty bo w miejscu, gdzie arystokracja żyje w przepychu, biedota na skraju nędzy również upomina się o swoje.
Czy Valentinowi uda się rozwikłać zagadkę dziwnych zgonów w stolicy Francji? Czy coś stanie mu na przeszkodzie w dojściu do prawdy? O tym musicie przekonać się sami, a ja gwarantuję Wam, że zakończenie wbije w Was fotel i sprawi, że nie będziecie mogli doczekać się kolejnej części, która podobno powstaje.
13 marca swoją polską premierę miała pierwsza powieść francuskiego autora Erica Fouassier’a zatytułowana „Biuro do spraw tajemnych”. Przyznaję, że nie miałem tej książki w planach bo okładka sugerowała mi kolejne wydawnictwo inspirowane Sherlockiem Holmesem, ale polecajka Pana Macieja Siembiedy, to gwarancja dobrej lektury, więc zaryzykowałem.
Akcja rozgrywa się w...
Konie to zwierzęta, które człowiek od tysięcy lat wykorzystuje na wiele rozmaitych sposobów: służą m.in. do pracy, sportu i rekreacji, a także oddziałowują terapeutycznie na osoby z niepełnosprawnościami. Zwierzęta te są wierne, przyjazne, oddane swoim panom i z poświęceniem wykonują ich polecenia, mimo że w zasadzie nic z tego nie mają.
Motyw konia jest też dość częstym tematem dzieł literackich, filmowych czy malarskich. Autorzy najczęściej ukazują te zwierzaki jako bliskich przyjaciół człowieka. Nie ma w tym nic zaskakującego bo jako istoty niezwykle rozumne potrafią rzeczywiście być naszymi wiernymi towarzyszami.
Dzięki wydawnictwu Replika już 26 marca do księgarni trafi kolejna książka z serii „Z podkową” tym razem będąca zbiorem siedmiu opowieści związanych z końmi. Historie te zostały napisane przez E.T. Seton’a, R. Kipling’a, W.H.H. Murray’a, M. Rościszewskiego, G.B. Grinnell’a, E. Małaczewskiego i L. Tołstoja, a każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. Zwierzęta zostały w nich przedstawione z różnej perspektywy, a wydarzenia z ich udziałem dotyczą różnych ram czasowych.
Kiedy opowiadamy o historii świata, jest to przede wszystkim historia ludzi, którzy ją tworzyli. Tymczasem często równie ważną rolę, a bywa nawet, że ważniejszą, odgrywają właśnie zwierzęta. W przypadku tych opowiadań są to konie, które dokonały czynów niezwykłych, można by powiedzieć….zaskakująco ludzkich.
Ciekawe, zabawne i barwne opowieści o tych zwierzętach, to ciekawa lektura dla wszystkich miłośników fauny, a książkę szczególnie polecam młodzieży bo została napisana łatwym, przystępnym językiem, który na pewno do niej dotrze i będzie świetną lekcją o empatii.
Konie to zwierzęta, które człowiek od tysięcy lat wykorzystuje na wiele rozmaitych sposobów: służą m.in. do pracy, sportu i rekreacji, a także oddziałowują terapeutycznie na osoby z niepełnosprawnościami. Zwierzęta te są wierne, przyjazne, oddane swoim panom i z poświęceniem wykonują ich polecenia, mimo że w zasadzie nic z tego nie mają.
Motyw konia jest też dość częstym...
Marek Czestkowski to mieszkaniec Wyszkowa i człowiek o wielu twarzach. Lokalni mieszkańcy znają go przede wszystkim z licznych działalności społecznych na rzecz powiatu wyszkowskiego. Za jego inicjatywy mogą mu podziękować w najbliższych wyborach samorządowych bo tak się składa, że właśnie parę dni temu ogłosił swoją kandydaturę do Rady Miejskiej Wyszkowa.
Ale! Przychodzę dzisiaj do Was nie z nowinkami politycznymi, a zapowiedzią najnowszej powieści Marka zatytułowanej „Dziki Kamieńczyk”, która swoją premierę będzie miała już 18 marca. Sam autor o swojej książce mówi, że jest to „fantastyka w cyberpunkowym sosie, ale w wiejskim wydaniu”. I rzeczywiście coś w tym jest!
Cała akcja powieści rozgrywa się w odciętym od świata Kamieńczyku w którym mieszkańcy tkwią jako uczestnicy pewnego eksperymentu/projektu o nazwie RAJ. We wsi obowiązuje określone prawo i zwyczaje podyktowane Świętymi Świeckimi Przykazaniami. Za ich złamanie grożą poważne konsekwencje. Jakie? Jeśli nie przeczytacie książki, nie zgadniecie!
I tak pewnego razu do przychodni w Kamieńczyku trafia znalezisko - bryła lodu z zawartością. Jaką? Przedziwną! 😊 Od tamtego momentu główny bohater Habanero przez następnych siedem dni poznaje nowe zmiany społeczne i wraz z tzw Czyścicielką Dżesiką odkrywa kolejne niedorzeczności.
Warto zwrócić uwagę na to, że fabuła książki dotyczy odleglej przyszłości w której dzieci wychowuje się na zasadzie miesięcznej subskrypcji, każdego dnia można dowolnie zmieniać swoją płeć, a większe zwierzęta nie istnieją bo wytwarzają zbyt duży ślad węglowy. W idealnym społeczeństwie wykreowanym przez autora, każdy obywatel w wieku pięćdziesięciu lat zostaje poddany eutanazji, a wszyscy pozostali mogą zapomnieć o spożywaniu mięsa, piciu alkoholu czy posiadaniu auta na własność.
Marek Czestkowski po raz kolejny stworzył alternatywny świat pełen groteski. W tej książce absurd goni absurd, a czarny humor wylewa się niemal z każdej strony. Uważni czytelnicy odnajdą w tekście nawiązania do poprzednich książek „Knurowca” i „Rzeźni Wyszków”, które wspólnie z tą najnowszą stanowią mocne komediowe trio.
Podczas lektury bawiłem się świetnie i oświadczam, że nie potrzebowałem idylli czyli leku na szczęście i błogostan przeznaczonego dla mieszkańców Kamieńczyka. Jeżeli moja zapowiedź zachęciła Cię do sięgnięcia po książkę, to tak się składa, że Marek właśnie przeprowadza nabór recenzencki…także wiecie co robić 😊
Marek Czestkowski to mieszkaniec Wyszkowa i człowiek o wielu twarzach. Lokalni mieszkańcy znają go przede wszystkim z licznych działalności społecznych na rzecz powiatu wyszkowskiego. Za jego inicjatywy mogą mu podziękować w najbliższych wyborach samorządowych bo tak się składa, że właśnie parę dni temu ogłosił swoją kandydaturę do Rady Miejskiej Wyszkowa.
Ale! Przychodzę...
„Bękart” autorstwa Idy Jessen to trzynasta przeczytana przeze mnie książka w tym roku i pierwsza, która mnie tak mocno poruszyła. Ta wyjątkowa historia rozgrywa się w drugiej połowie XVIII wieku, kiedy to kapitan Ludwig von Kahlen opuszcza przytułek dla wojennych weteranów i udaje się na wrzosowiska do Jutlandii by w imieniu króla zbudować tam kolonię rolniczą.
Jego misja w oczach większości okolicznych mieszkańców z góry skazana jest na niepowodzenie bo tereny wrzosowisk należą do wyjątkowo nieurodzajnych. Kapitan staje się obiektem drwin, plotek, a w międzyczasie popada w konflikt z sędzią Schinkelem – bezlitosnym i pozbawionym empatii lokalnym władcą ziemskim. Nie zważając na przeciwności losu mężczyzna przy pomocy najętych chłopów oraz zatrudnionej gospodyni domu i małej, cygańskiej dziewczynce tworzy miejsce na które jedni spoglądają z przychylnością, inni z zazdrością.
Część postaci w książce istniała naprawdę, inni zostali wymyśleni przez autorkę, która genialnie oddała klimat tamtych czasów i trudy życia mieszkańców, którzy niemal każdego dnia musieli walczyć o przetrwanie na Półwyspie Jutlandzkim.
„Bękart” to dzieło wyjątkowe i napisane tak pięknym i lekkim językiem, że ciężko jest oderwać się od czytania. Porusza ważne kwestie dotyczące realizacji marzeń, poświęceniu dla innych czy determinacji do ukończenia ważnej misji. Wątki poboczne związane z przyjaźnią, miłością czy zemstą oraz te dotyczące postaci drugoplanowych idealnie łączą się ze sobą tworząc jedną całość.
Ja jestem zachwycony! Na podstawie książki powstał duński film w reżyserii Nikolaja Arcel’a z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Z niecierpliwością oczekuję na premierę bo jestem ciekaw jak twórcy przenieśli na ekran tę niezwykłą historię.
„Bękart” autorstwa Idy Jessen to trzynasta przeczytana przeze mnie książka w tym roku i pierwsza, która mnie tak mocno poruszyła. Ta wyjątkowa historia rozgrywa się w drugiej połowie XVIII wieku, kiedy to kapitan Ludwig von Kahlen opuszcza przytułek dla wojennych weteranów i udaje się na wrzosowiska do Jutlandii by w imieniu króla zbudować tam kolonię rolniczą.
Jego misja...
Jan Bliźniak to autor znany głównie z książek dla dzieci i młodzieży. W 2021 roku został laureatem Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego za książkę “Śrubek i tajemnice Maszynerii”, a 19 lutego premierę miało jego kolejne dzieło zatytułowane „Dźwięki z Ha'Tun”.
Po przeczytaniu tej książki przyszedł mi na myśl cytat Jo Nesbo „Ludzie boją się tego, czego nie rozumieją, a tego, czego się boją nienawidzą”, który odnosi się do jednej z bohaterek o imieniu Ele. To właśnie ona posiada pewien dar, który dla jednych mógłby być błogosławieństwem, dla innych staje się przekleństwem. Ten dar powoduje to, że matka Ele zaczyna się jej bać, a w wykonywanych przez nią prostych czynnościach dopatruje się szaleństwa. Zamiast zrozumieć i wesprzeć córkę, decyduje się odesłać dziewczynę i tym samym pozbyć się problemu.
Ele odbywa kosmiczną podróż pełną niebezpieczeństw w eskorcie wydawałoby się przyjaznych jej osób do miejsca, które nie wiadomo czy w ogóle istnieje. To miejsce to Ha'Tun i tam podobno leczy się beznadziejne przypadki. Podróżnicy przemieszczając się pomiędzy kolejnymi planetami trafiają na niezwykłe postaci mające wpływ na powodzenie ich misji. Czy Ha'Tun istnieje i czy Ele stanie się częścią czegoś większego? Przekonajcie się sami!
Wyjątkowa to lektura, napisana specyficznym językiem, który trafił do mnie. Fabuła pozostawiła po sobie bliżej nieokreślone odczucia bo nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś podobnym. Polecam!
Jan Bliźniak to autor znany głównie z książek dla dzieci i młodzieży. W 2021 roku został laureatem Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego za książkę “Śrubek i tajemnice Maszynerii”, a 19 lutego premierę miało jego kolejne dzieło zatytułowane „Dźwięki z Ha'Tun”.
Po przeczytaniu tej książki przyszedł mi na myśl cytat Jo Nesbo „Ludzie boją się tego,...
Sarah Pinborough to brytyjska pisarka i scenarzystka. Pisze dla młodzieży i dorosłych, na swoim koncie ma ponad 20 książek oraz wiele ważnych nagród. Chwali ją sam Stephen King udzielając licznych rekomendacji.
28 lutego odbyła się polska premiera jej najnowszej powieści zatytułowanej „Insomnia”. Przyznaję, że z niecierpliwością wyczekiwałem tej daty gdyż zapowiedź wydawcy rozbudziła mój apetyt na porządny, rasowy thriller.
Fabuła książki koncentruje się na matce dwójki dzieci i prawniczce specjalizującej się w rozwodach – Emmie Averell oraz dniach poprzedzających jej 40 urodziny. Kobieta doświadcza bezsenności i w związku z planowanym dla niej przyjęciem urodzinowym, nachodzą ją mroczne wspomnienia z przeszłości. Są to natrętne myśli związane z matką i jej chorobą psychiczną oraz słowami, które usłyszała jako pięcioletnia wówczas dziewczynka.
Początkowo z dużym zaciekawieniem czytałem tę lekturę, gdyż urzekła mnie pierwszoosobowa narracja i pewien rodzaj niepokoju oraz tajemnicy. Niestety z czasem znudziła mnie swoją przewidywalnością, powtarzalnością wątków i główną bohaterką, która została przedstawiona jako wiecznie marudna, sfrustrowana i obwiniająca wszystkich dookoła za całe zło świata kobieta sukcesu. Przekonana o swojej racji i nieomylności wpisała się do grupy bohaterów, których nie da się polubić.
Najbardziej interesujące wydały mi się wątki bezsenności i choroby psychicznej, a także poboczne dotykające problemów rodzinnych i nierozwiązanych spraw z przeszłości. Niestety to za mało bym chciał kiedykolwiek wrócić do tej historii. Jej fatalne zakończenie i brak zwrotów akcji zniechęciły mnie do sięgnięcia po inne książki tej bestsellerowej autorki.
Podsumowując…początek bardzo dobry ale im dalej tym coraz nudniej. Na koniec mała uwaga. Nie wiem czy to kwestia tłumaczenia czy błędu, ale autorka raz pisze o rodzinie zastępczej, a raz o adopcji. To dwie różne formy opieki stosowane przez nią (nie wiem dlaczego) zamiennie.
Sarah Pinborough to brytyjska pisarka i scenarzystka. Pisze dla młodzieży i dorosłych, na swoim koncie ma ponad 20 książek oraz wiele ważnych nagród. Chwali ją sam Stephen King udzielając licznych rekomendacji.
28 lutego odbyła się polska premiera jej najnowszej powieści zatytułowanej „Insomnia”. Przyznaję, że z niecierpliwością wyczekiwałem tej daty gdyż zapowiedź wydawcy...
W tę środę, w moje ręce wpadła niezwykła książka autorstwa Michaela Morpurgo zatytułowana „Czas wojny/War Horse”. Z wypiekami na twarzy przeczytałem ją w jeden wieczór bo jej niezwykła narracja oraz fabuła wzruszyły mnie jak rzadko kiedy i niemal od samego początku wciągnęły bez reszty.
„Czas wojny” to porywająca powieść osnuta wokół I wojny światowej, a jej głównym bohaterem jest niezwyciężony koń o imieniu Joey. W 1914 roku zwierzę zostaje sprzedane brytyjskiej armii i od tamtego momentu jego los związany jest z żołnierzami różnych nacji, którzy walczą na krwawych frontach wojny.
Bardzo zdziwił mnie fakt, że autor miał spore trudności z wydaniem swojej książki. Jego powieść została doceniona dopiero po pewnym czasie, a po latach sam Steven Spielberg zdecydował się by przenieść jej fabułę na wielki ekran. Tak powstał film, który zyskał sporą popularność, wiele nagród i nominacji do najważniejszych, światowych nagród.
Fabuła zawiera w sobie elementy tak zwanej opowieści inicjacyjnej jak i dramatu wojennego. Wątki przyjaźni pomiędzy chłopcem a koniem albo te dotyczące opieki wojskowych nad zwierzętami czy w końcu samo zakończenie sprawiły, że autentycznie wzruszyłem się na samą myśl o tamtych czasach i bezinteresowności człowieka wobec drugiej bezbronnej istoty.
Takie książki jak ta pozwalają wierzyć nam w to, że szlachetność, honor, aż wreszcie zdolność do poświęceń, to wciąż ważne cechy ludzkie, które warto w sobie pielęgnować. A przyjaźń zawarta raz na całe życie potrafi przetrwać najgorszy czas.
Polecam!
W tę środę, w moje ręce wpadła niezwykła książka autorstwa Michaela Morpurgo zatytułowana „Czas wojny/War Horse”. Z wypiekami na twarzy przeczytałem ją w jeden wieczór bo jej niezwykła narracja oraz fabuła wzruszyły mnie jak rzadko kiedy i niemal od samego początku wciągnęły bez reszty.
„Czas wojny” to porywająca powieść osnuta wokół I wojny światowej, a jej głównym...
Dagmara Leszkowicz – Załuska to polska dziennikarka, pisarka i wieloletnia korespondentka agencji informacyjnej Reuters. Jej „Dziewczyna z kamienicy” już od pierwszych rozdziałów niespodziewanie skradła moje serce, dlatego bez wahania sięgnąłem po najnowsze dzieło autorki, które swoją premierę miało 22 lutego.
„O nic nie pytaj” to powieść, która powstała w pisarskiej wyobraźni autorki i została uwarunkowana dziejami historycznymi, a dokładnie czasami powojennymi, które niewątpliwie były dla Polaków bardzo uciążliwe, ale jednocześnie niosły za sobą nadzieję i szansę na przemiany. Dla całego kraju pogrążonego wówczas w chaosie, biedzie i niepewności, nawet najmniejsza zmiana na lepsze, każda iskierka nadziei była ważna. Idealnym tego przykładem jest główna bohaterka Lonia Bielak, która w poszukiwaniu szczęścia i szansy na nowe życie odbywa podróż do Warszawy by poślubić Jakuba Mankowicza – późniejszego funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa. W międzyczasie, na jej drodze pojawia się także Władek będący całkowitym zaprzeczeniem jej męża i który swoją postawą otwiera kobiecie oczy na ważniejsze sprawy niż dostatnie życie u boku kogoś wyzutego z wartości moralnych.
Powieść ta nie jest próbą beletryzowanego odtworzenia np. wspomnień autentycznych osób bo już na wstępie autorka informuje nas, że wszystkie wydarzenia opisane w książce są fikcyjne i nigdy nie miały miejsca. Jednak czyta się ją z zapartym tchem bo została stworzona na tle tamtejszych wydarzeń i odnosi się do ówczesnego życia Polaków.
Przyznam szczerze, że sięgając po tę lekturę obawiałem się, że może to być łzawy romans z historią w tle, jednak na szczęście jest to bardzo dobra powieść obyczajowa poruszająca ważne tematy takie jak: miłość, przyjaźń, zdrada, władza czy konflikty rodzinne. Wszystkie wątki związane z nimi okazują się być ponadczasowe.
„O nic nie pytaj” to gotowy scenariusz na film i życzę Pani Dagmarze szybkiej ekranizacji.
Dagmara Leszkowicz – Załuska to polska dziennikarka, pisarka i wieloletnia korespondentka agencji informacyjnej Reuters. Jej „Dziewczyna z kamienicy” już od pierwszych rozdziałów niespodziewanie skradła moje serce, dlatego bez wahania sięgnąłem po najnowsze dzieło autorki, które swoją premierę miało 22 lutego.
„O nic nie pytaj” to powieść, która powstała w pisarskiej...
Judith Potts to charyzmatyczna siedemdziesięciosiedmioletnia staruszka, która swój czas wolny spędza dość niekonwencjonalnie. Pływa nago w Tamizie, interesuje się tym czym nie powinna, a w międzyczasie popija whisky i tworzy krzyżówki do jednej z gazet.
Kiedy pewnego razu kobieta trafia na zwłoki swojego sąsiada - Stefana Dunwoody'ego, a policyjne śledztwo stoi w miejscu, postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Tak powstaje Marlow Murder Club do którego z czasem dołączają dwie inne panie wnosząc swoje wrodzone umiejętności i charyzmę. Czy uda im się rozwiązać zagadkę, którą żyje całe senne i spokojne miasteczko Marlow?
„Klub miłośniczek zbrodni” przypomina mi klimatem serię Richarda Osmana i stworzony przez niego Czwartkowy Klub Zbrodni w którym staruszkowie rozwiązują skomplikowane sprawy kryminalne. Mamy tu podobny humor, zachowania głównych bohaterów, a policja i tym razem zostaje przedstawiona w nienajlepszym świetle. Tak czy inaczej lektura książki Roberta Thorogood’a sprawiła mi dużą przyjemność i poprawiła humor. W moim odczuciu morderstwa są tutaj jedynie tłem dla warstwy obyczajowej w której autor porusza przeróżne tematy życia codziennego małej społeczności.
Samo śledztwo prowadzone przez osobliwe kobiety wydaje się być niezwykle interesujące gdyż często odbywa się na granicy prawa, a kiedy już zbliża się do końca, nagle pojawia się coś, co zupełnie zmienia jego przebieg.
Niestety nie do końca spodobało mi się zakończenie, które w moim przekonaniu było zbyt przesadzone i nierealne. Mimo wszystko z niecierpliwością będę wypatrywał kolejnej części bo jestem ciekaw tego w jakim kierunku rozwinie się przyjaźń Juditth, Suzie i Becks.
Judith Potts to charyzmatyczna siedemdziesięciosiedmioletnia staruszka, która swój czas wolny spędza dość niekonwencjonalnie. Pływa nago w Tamizie, interesuje się tym czym nie powinna, a w międzyczasie popija whisky i tworzy krzyżówki do jednej z gazet.
Kiedy pewnego razu kobieta trafia na zwłoki swojego sąsiada - Stefana Dunwoody'ego, a policyjne śledztwo stoi w miejscu,...
„Obcy: Morze Boleści” to drugi z trzech tomów oryginalnej i nieopartej na scenariuszu trylogii osadzonej w uniwersum Obcego. James Arthur Moore stworzył kontynuację dla „Wyjścia z cienia” Tima Lebbon’a i trzeba przyznać, że wyszła mu ona bardzo dobrze.
Całe uniwersum zostało zapoczątkowane przez film „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” z 1979 w reżyserii Ridleya Scott’a, według scenariusza Dana O’Bannon’a. Cykl łączy osoba głównej bohaterki – Ellen Ripley, która jako odważna i inteligentna astronautka próbuje zlikwidować zagrożenie ze strony potworów.
Ksenomorfy są chodzącymi maszynami do zabijania. Całe ich ciała stworzone są do zadawania bólu i śmierci. Nawet krew płynąca w ich wnętrzach jest żrącym kwasem, który może zabić tych, którzy znaleźli się zbyt blisko. Istoty te są zorganizowane w sposób hierarchiczny, a ich stada przypominają strukturą owadzie roje, na których czele stoi królowa, która mnoży swoje potomstwo. Służy jej cała armia wojowników. To siła, której niezwykle ciężko jest się przeciwstawić.
Zainteresowanie kosmicznymi robalami od kilkudziesięciu lat rozbudza wyobraźnie fanów horrorów i nic dziwnego, że dziś "Obcy" to nie tylko filmy, ale również gry, książki i komiksy.
W tej części główna akcja rozgrywa się na Morzu Boleści czyli pozostałościach planety LV178, znanej jako Nowy Galveston i niegdyś tarraformowanej przez osadników. To właśnie tam Alan Decker udaje się wraz załogą najemników po to by na zlecenie firmy Weyland-Yutani schwytać do badań obiekt będący obcą formą życia. W międzyczasie dowiaduje się, że jest potomkiem samej Ellen Ripley za której działania on sam musi odpowiedzieć.
Najbardziej podobały się fragmenty w których „mówią” sami OBCY. Dzięki temu czytelnik może poznać ich perspektywę i pobudki. Sama akcja rozgrywa się niezwykle dynamicznie, jest krwawo, mrocznie i tajemniczo. Podobnie jak w poprzednich książkach o kosmitach, bohaterowie nie są oszczędzani przez autora. Spektakularnie giną z rąk ksenomorfów gotowych na wszystko i ustępują miejsca kolejnym postaciom, których i w tej części nie brakuje.
Biorąc pod uwagę okoliczności zakończenia tego tomu jestem przekonany, że trzecia część będzie idealnym podsumowaniem całej trylogii, a jej akcja z pewnością zaskoczy. Czekam z niecierpliwością i chyba nie muszę dodawać, że jest to lektura obowiązkowa dla każdego fana Obcego?
„Obcy: Morze Boleści” to drugi z trzech tomów oryginalnej i nieopartej na scenariuszu trylogii osadzonej w uniwersum Obcego. James Arthur Moore stworzył kontynuację dla „Wyjścia z cienia” Tima Lebbon’a i trzeba przyznać, że wyszła mu ona bardzo dobrze.
Całe uniwersum zostało zapoczątkowane przez film „Obcy – ósmy pasażer Nostromo” z 1979 w reżyserii Ridleya Scott’a, według...
Przychodzę do Was dzisiaj z opinią o książce, którą miałem przyjemność przeczytać w ramach #współpracareklamowa z @empikgo
Mowa o pierwszym tomie nowego cyklu zatytułowanego „Wyspy Białego Słońca” autorstwa Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczaka – znanym pewnie niektórym z Was jako @icestory.pl
„Baldur” to ponad 400 stronicowa opowieść, której akcja rozgrywa się dwutorowo, a fabuła prowadzi nas równolegle po dwóch osiach czasowych. Pierwsza rozgrywa się w Beskidzie Niskim, w 1998 roku i ma związek z pewną tragedią rodzinną, której skutkiem stają się późniejsze wydarzenia na Islandii. Już sama okładka zwiastuje niepokojące, mroczne i tajemnicze historie, które pod koniec łączą się idealnie w jedną całość. Czy sprawy z przeszłości mogą mieć wpływ na teraźniejszość?
Absolutnie nie mam zamiaru zdradzać Wam fabuły, gdyż uważam że już sam opis z tyłu książki zdradza zbyt wiele. W mojej ocenie najmocniejszymi punktami tej opowieści są rozbudowane wątki obyczajowe, które poruszają naprawdę ważne i wciąż aktualne tematy takie jak na przykład: problem rasizmu związany z obcokrajowcami, etyka dziennikarska, skutki pochopnie podejmowanych decyzji, konflikty pomiędzy rodzeństwem czy codzienne problemy dorastających nastolatków i ich działalność w sieci. Do tego nierozwiązane sprawy rodzinne i zazdrość będące powodem do zemsty.
Narracja nasiąknięta jest tajemniczością i mnóstwem zagadek. Ciężko przejść wobec tej powieści obojętnie czy odłożyć jej czytanie na potem. Posiada klasyczne cechy thrillera psychologicznego w którym emocje, doznania głównego bohatera kształtują całą fabułę. Pozostali są bardzo realni i prawdziwi, często zaskakują czytelnika i sprawiają, że zaczyna on z zapartym tchem śledzić ich losy czy zgłębiać skomplikowany świat ich emocji.
W swojej książce autorzy stopniowo odkrywają tajemnice i dozują szczegóły, które mają istotny wpływ na rozwiązanie zagadek. I choć w trakcie czytania udało mi się samodzielnie odgadnąć pewne wątki, to i tak bawiłem się świetnie bo tekst niemal od samego początku do końca trzymał mnie w napięciu.
Punkt kulminacyjny czyli zakończenie nasyciło mnie jako czytelnika i dało poczucie satysfakcji. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny tom.
Przychodzę do Was dzisiaj z opinią o książce, którą miałem przyjemność przeczytać w ramach #współpracareklamowa z @empikgo
Mowa o pierwszym tomie nowego cyklu zatytułowanego „Wyspy Białego Słońca” autorstwa Bereniki Lenard i Piotra Mikołajczaka – znanym pewnie niektórym z Was jako @icestory.pl
„Baldur” to ponad 400 stronicowa opowieść, której akcja rozgrywa się dwutorowo,...
7 lutego do księgarni trafi drugi tom z cyklu „Psy Pana” autorstwa Marcina Świątkowskiego – polonisty, grafika komputerowego i miłośnika kotów.
„Księstwo Różanego Krzyża” to kontynuacja przygód m.in. Katarzyny von Besserer – nastoletniej szlachcianki i dominikańskiego zakonnika Dominika Erquicii.
Autor w swoich książkach nawiązuje do konkretnej czasoprzestrzeni historycznej i zgrabnie łączy pewne fakty historyczne z fikcją literacką. U niektórych zatwardziałych historyków taki zabieg może wywoływać oburzenie, jednak wydarzenia znane nam ze źródeł i uzupełnione przez autora fikcyjnymi postaciami czy zdarzeniami, w moim przekonaniu są bardzo interesujące. Budzą ciekawość i motywują do czerpania wiedzy o przeszłości.
Przyznaję, że drugi tom zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Dzieje się tu więcej, czytelnik lepiej poznaje bohaterów i zaczyna rozumieć ich intencje. Sama postać Katarzyny, która w książce nie występuje jako dodatek do głównego, męskiego bohatera, a odgrywa ważną, kluczową rolę w opowiadanej historii jest dla mnie największym plusem tego dzieła.
Dziewczyna przykuwa uwagę wielu ludzi niekoniecznie jej przychylnych i reprezentuje niezależną, silną płeć żeńską. Posiada odwagę do tego, aby podjąć walkę o siebie i swoją tożsamość, a jej ucieczka jest zarazem nową drogą, którą sama sobie wytyczyła.
„Księstwo Różanego Krzyża” to ciekawie napisana historia, która zabiera nas do XVII wieku pełnego tajemnic, magii, sporów i niebezpieczeństw. Dzięki niej można spojrzeć na swoją rzeczywistość z zupełnie innej perspektywy. Wątki moralne, psychologiczne i polityczne skłaniają do przemyśleń, a język jakim została napisana idealnie oddaje klimat tamtych czasów. Niektóre fragmenty mają pewne odniesienia do współczesnych problemów dzisiejszego świata.
Teraz pozostaje czekać na tom trzeci.
7 lutego do księgarni trafi drugi tom z cyklu „Psy Pana” autorstwa Marcina Świątkowskiego – polonisty, grafika komputerowego i miłośnika kotów.
„Księstwo Różanego Krzyża” to kontynuacja przygód m.in. Katarzyny von Besserer – nastoletniej szlachcianki i dominikańskiego zakonnika Dominika Erquicii.
Autor w swoich książkach nawiązuje do konkretnej czasoprzestrzeni...
"Skazane" to zbiór dwunastu wywiadów z kobietami osadzonymi w zakładach karnych. W podtytule czytamy, że historie opowiedziane przez więźniarki są prawdziwe, jednak już na wstępie jedna z autorek pisze tak: „nie konfrontowałyśmy opowieści dziewczyn z rzeczywistością. Koloryzowały czy mówiły prawdę? Ich wybór”. Przyznaję, że po tym tekście poczułem się nieco oszukany.
Wszystkie wywiady dają do myślenia, a to co je łączy to kobiety, które deklarują, że po odbyciu kary zrobią wszystko by nie powrócić do więzienia. Sprawdziłem, że odsetek recydywy w Polsce to niemal 50%, a statystki nie kłamią. Życzę tym kobietom jak najlepiej bo przed każdą z nich stoją ogromne wyzwania.
"Skazane" to zbiór dwunastu wywiadów z kobietami osadzonymi w zakładach karnych. W podtytule czytamy, że historie opowiedziane przez więźniarki są prawdziwe, jednak już na wstępie jedna z autorek pisze tak: „nie konfrontowałyśmy opowieści dziewczyn z rzeczywistością. Koloryzowały czy mówiły prawdę? Ich wybór”. Przyznaję, że po tym tekście poczułem się nieco oszukany....
więcej mniej Pokaż mimo to
Autor zainteresował mnie swoją twórczością dzięki wydawnictwu Vesper i genialnemu „Eksperymentowi”, który swego czasu wywołał we mnie silne emocje. Do tej pory włos mi się jeży na samą myśl o scenie ze szczurem…brrr!
„Plon” to nieco inna opowieść gdyż więcej tu thrillera niż samej grozy. Bohaterów jest sporo, wątków także, ale wszystko pod koniec zostaje ze sobą idealnie połączone tworząc dzieło kompletne. Takie, które niemal od samego początku do końca utrzymuje czytelnika w napięciu. Jestem bardzo ciekawy tego w którą stronę autor pójdzie przy następnej książce.
Autor zainteresował mnie swoją twórczością dzięki wydawnictwu Vesper i genialnemu „Eksperymentowi”, który swego czasu wywołał we mnie silne emocje. Do tej pory włos mi się jeży na samą myśl o scenie ze szczurem…brrr!
„Plon” to nieco inna opowieść gdyż więcej tu thrillera niż samej grozy. Bohaterów jest sporo, wątków także, ale wszystko pod koniec zostaje ze sobą idealnie...
Mars, czyli czwarta planeta od Słońca, którą dziś uznaje się za jedną z najlepiej poznanych planet w naszym Układzie Słonecznym od zawsze fascynowała badaczy z całego świata. To właśnie z nią mieszkańcy Ziemi wiążą największe nadzieje na kolonizację. Prace nad lotami załogowymi na Marsa od wielu lat prowadzone są głównie przez prywatne przedsiębiorstwa przemysłu kosmicznego, co nie przeszkodziło temu by Kim Stanley Robinson, już w 1992 roku mógł stworzyć dzieło będące ciekawą wizją (wydaje się) nie tak dalekiej przyszłości.
Dzięki wydawnictwu Vesper i nowej serii „Wymiary”, w ręce czytelników trafił właśnie pierwszy tom marsjańskiej trylogii pt „Czerwony Mars”, będącej literacką ucztą nie tylko dla fanów kosmosu.
Przyznaję, że mocno obawiałem się tej książki i to nie dlatego, że średnio interesuję się wszechświatem oraz science fiction ale dlatego, że prawdopodobnie znajdę w niej całą masę naukowych i niezrozumiałych dla mnie treści. Nic bardziej mylnego! Tekst został podany w tak przystępny i co najważniejsze ciekawy sposób, że moja czytelnicza przygoda i podróż przez ponad 900 stron przebiegła szybciej niż się tego spodziewałem.
Po zakończonej lekturze od razu zapoznałem się z biografią autora, gdyż było dla mnie zastanawiające skąd posiada tak ogromną wiedzę o kosmosie. Okazuje się, że wiele z jego powieści to skutek osobistych zainteresowań. Robinson od ponad 15 lat fascynował się i badał Czerwoną Planetę.
Choć akcja powieści przebiega dość wolno, to nie ma tu miejsca na nudę. W książce odnajdujemy charakterystykę planety poznając m.in. jej klimat i krajobraz opisywany jako majestatyczny i surowy oraz śledzimy losy niezwykle barwnych postaci, które zdecydowały się wyruszyć na Marsa w celu kolonizacji na wielką skalę.
Bohaterowie to ludzi z krwi i kości, którzy początkowo zafascynowani nowym miejscem zaczynają tęsknić za dawnym życiem. W miejscu gdzie czas płynie inaczej niż na Ziemi i gdzie trzeba zaaklimatyzować się do odmiennych warunków, każdemu udziela się nerwowość i niepewność. Pojawiają się kłótnie, nieporozumienia i rywalizacje. Dalej rozważania na temat wiary, romanse będące powodem tego, że wieloletnie przyjaźnie zostają wystawione na próbę, a w tle toczą się odwieczne konflikty polityczne skutkujące buntem części kolonistów. Różne wizje zaadoptowania planety – bo każdy chce dla Marsa czegoś innego – oddalają plany dla stworzenia idealnego i wymarzonego społeczeństwa na obcej planecie.
Jeśli jesteście fanami kosmosu ta lektura będzie dla Was pozycją obowiązkową. Jeśli tak jak ja sięgniecie po nią z czystej ciekawości, ani przez chwilę nie powinniście czuć się zawiedzeni. Przy okazji dowiecie się co Czerwony Mars ma wspólnego z Czarnobylem, czym jest terraformowanie i jak może wyglądać przyszłość planety, która według najnowszych badań wcale nie leży aż tak daleko od naszej Ziemi. Z niecierpliwością czekam na drugi tom.
Mars, czyli czwarta planeta od Słońca, którą dziś uznaje się za jedną z najlepiej poznanych planet w naszym Układzie Słonecznym od zawsze fascynowała badaczy z całego świata. To właśnie z nią mieszkańcy Ziemi wiążą największe nadzieje na kolonizację. Prace nad lotami załogowymi na Marsa od wielu lat prowadzone są głównie przez prywatne przedsiębiorstwa przemysłu...
więcej mniej Pokaż mimo to
Conan z Cymerii, znany także jako Conan Barbarzyńca to postać literacka stworzona przez amerykańskiego pisarza Roberta E. Howarda w serii opowiadań fantasy opublikowanych w latach 30-tych XX wieku, głównie w magazynie „Weird Tales”. Po śmierci Howarda, seria kontynuowana była przez innych autorów, a sama postać Conana była i nadal jest inspiracją dla innych twórców.
W ostatnim czasie, w moje ręce wpadł pierwszy z dwóch tomów przygód o nieustraszonym wojowniku, który liczy sobie prawie 800 stron. Składa się na niego czternaście chronologicznie ułożonych opowiadań o wczesnych losach Conana uzupełnionych niezwykle ciekawym posłowiem i grafikami.
Postać głównego bohatera nigdy jakoś szczególnie nie była mi bliska. Oczywiście w mojej młodości obraz barbarzyńcy siejącego postrach był mi znany, jednak nigdy nie potrafiłem docenić tego uniwersum. Sięgnąłem po książkę w nadziei na to, że spędzę czas przy dobrej, odmóżdżającej przygodówce, ale ciężki wstęp czyli rozdział dotyczący epoki hyboryjskiej mocno mnie znudził. Po kilku dniach powróciłem do lektury i z każdym kolejnym opowiadaniem zagłębiałem się w świat pełen okrucieństwa, brutalności i przede wszystkim wielkiej niewiadomej. Zupełnie zmieniło się moje postrzeganie tego dzieła.
Ciężko jest mi wskazać moje ulubione opowiadanie bo każde z nich na swój sposób jest wyjątkowe. Poznając Conana, który jako prosty człowiek o nieskomplikowanym charakterze i świetnie odnajdujący się w niemal każdej sytuacji, zawsze obronną ręką wychodzi z opresji, można by rzec, że to mężczyzna niezniszczalny. Czy jest coś co może go złamać?
Czyny Barbarzyńcy opisywane przez Howarda można tłumaczyć jego prywatnymi sprawami i dość nieskomplikowaną motywacją bowiem często działa pod wpływem impulsu – chce zarobić, zemścić się lub przeżyć coś wyjątkowego. Potrafi jednak zaskoczyć i pokazać się z innej, dobrej i szlachetnej strony czym niewątpliwie zyskuje u czytelnika.
Jeśli jesteście fanami jednego z najsłynniejszych herosów w historii fantasy to bez wahania sięgajcie po tę lekturę gdyż jest to obecnie najlepiej wydany zbiór historii o Conanie. Wszyscy pozostali odnajdą w tej książce rozrywkę na najwyższym poziomie bo większość opowiadań czyta się z dużą przyjemnością.
Conan z Cymerii, znany także jako Conan Barbarzyńca to postać literacka stworzona przez amerykańskiego pisarza Roberta E. Howarda w serii opowiadań fantasy opublikowanych w latach 30-tych XX wieku, głównie w magazynie „Weird Tales”. Po śmierci Howarda, seria kontynuowana była przez innych autorów, a sama postać Conana była i nadal jest inspiracją dla innych twórców.
więcej Pokaż mimo toW...