Słowiańskie koszmary Witold Jabłoński 6,5
ocenił(a) na 521 tyg. temu Technicznie jest trochę lepiej niż w "Krwi zapomnianych bogów", znacznie mniej jest też kompletnych niewypałów/bolesnych rozczarowań. Z drugiej strony nie było też żadnego opowiadania nadzwyczajnego, choć kilka bardzo dobrych się zdarzyło (Adwentowska, Musiałowicz, Krzywik, Kopiec, Stonawski).
We Wstępie Witold Jabłoński, podpierając się mocno Marią Janion, gardłuje za tym, że Słowianie strong i nareszcie mamy odwagę pokazać to światu. Coś podobnego pisał też chyba w swoich "Darach bogów" i prawdę mówiąc wolę, gdy pisze teksty eseistyczno-polemiczne, niż próbuje swoich sił w literaturze. Styl na pewno ma wtedy lepszy. No i na pewno bije pod tym względem na głowę autora przedmowy w "Krwi zapomnianych bogów".
Co do samych opowiadań:
1. Dagmara Adwentowska, "Żółte oczy lasu" - Adwentowska poniżej przyzwoitego poziomu raczej nie schodzi, a tutaj serwuje bardzo dobre historyczne fantasy z dobrym osadzeniem w realiach i dobrą stylizacją językową. Bohater, niemiecki rycerz Kazimierza Odnowiciela skonfrontowany z tajemniczą wioską, gdzie przed laty zaginęło dwóch biskupów, jest ciekawy między innymi ze względu na autentyczną szlachetność. Fabuła trochę powtarzalna i na jedno kopyto, ale zakończenie nie zawodzi. 7/10
2. Maciej Szymczak, "Wróżda" - Ponure przygody niemieckiego rycerza po zniszczeniu świętego gaju Prowe. Wszystko, do czego już mnie ten autor przyzwyczaił, czyli dużo tryskającej krwi i flaków, zwłaszcza wyprutych głupim duchownym. Najciekawsza jest jednak ideowa niespójność opowiadania, w której ujawnia się dylemat nierozerwalnie związany z podejściem Szymczaka do opisywania konfliktu pogańsko-chrześcijańskiego. Podjęcie tego tematu, niezależnie od tego, po stronie której z religii staje autor, wymaga odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedna z nich wygrała. Jeśli przyjąć perspektywę antychrześcijańską (a taka jest perspektywa Szymczaka),pojawia się następujący ciąg rozumowania:
Faza 1. Chrześcijanie są przedstawiani jako obrzydliwi (otłuszczeni, spoceni, łysawi itd.),słabi fizycznie i moralnie. Naturalnie prowadzi to do niewygodnego pytania, dlaczego w takim razie wygrali z poganami, którzy są okazem zdrowej pierwotnej siły.
Faza 2, która ma odpowiedzieć na pytanie wynikające z fazy 1: Chrześcijanie są jednocześnie silni i brutalni. Urządzają kaźnie, profanacje, maltretacje. Stawia to jednak Słowian na pozycji bezradnych ofiar, a tym samym rasy niższej - tego zaś Szymczak ze swoją apologią pogańskiej słowiańszczyzny chce za wszelką cenę uniknąć.
Faza 3, która jest próbą rozwiązania niewygodnych konsekwencji fazy 2: Słowianie też są silni i brutalni, też urządzają kaźnie, profanacje i maltretacje, szczególnie na duchowieństwie. Problem, który już Szymczakowi najwyraźniej nie przeszkadza, jest oczywiście taki, że obie strony konfliktu nie różnią się już niczym: jest to świat bez pozytywnych wartości, nawet takich jak honor (obie strony w pierwszej kolejności pastwią się nad słabszymi zamiast walczyć z równymi sobie). A skoro tak, to w zasadzie nie ma powodu, by kibicować jednym albo drugim.
Całość jest więc ideowo niespójna, dodatkowo podszyta coraz wyraźniejszymi dla mnie podtekstami nietzscheańskimi (czy też pop-nietzscheańskimi). Nieprzyjemnie. 3/10
3. Agnieszka Kwiatkowska, "Szeptucha" - Kowal, korzystając z rady szeptuchy, chce ocalić wioskę przed demonem, w którego zmieniła się jego córka. Mimo pewnej bladości świata przedstawionego bardzo przyjemne, bezproblemowe opowiadanie ze znakomitym twistem na zakończenie. 6+/10
4. Anna Musiałowicz, "Baba Jaga" - Kłótliwe małżeństwo z dzieckiem gubi się na wakacjach i trafia do gościnnej staruszki. Dosyć powolne tempo i niewielkie stężenie fantastyki działają na korzyść: całe napięcie i niepokój rodzą się z gry oczekiwań między tekstem a czytelnikiem. 7/10
5. Marta Krajewska, "W czasie dodanym" - krakowski bęcwał zyskuje nadprzyrodzone moce i musi odczynić klątwę. Żaden to horror, tylko komediowa przygodówka, w swoim gatunku zupełnie niezła, operująca przede wszystkim zderzeniem świata duchów z przeszłości ze świadomością współczesnego prostaczka. Parę razy rzeczywiście się uśmiechnęłam ("Stanisław Warneńczyk", "nawet języka się uczymy... ziom..."). 6/10
6. Tomasz Krzywik, "Sepia"- melancholijna opowieść w klimatach postapo, wyprawa ojca z synem, w tle tajemnicza postać Płanetnika. Wyraz nostalgii za lepszym, ciekawszym, pełniejszym światem - w opozycji do smutnego racjonalizmu i niszczycielskiej wojny. Bardzo dobra atmosfera, dzięki której całość robi znakomite wrażenie pomimo mętnej fabuły. 7/10
7. Piotr Ferens, "Cmentarzysko demonów" - znowu nie horror, tylko militarne fantasy. Na Imperium Lechitów (złożone, jak się wydaje, z jednego grodu) idzie papieska armia z niszczycielskim demonem, więc Słowianie przywołują do obrony własnego demona. Całość niestety przeładowana zarówno fabularnie (dużo słabo zarysowanych postaci, nagromadzenie elementów fantastycznych z różnych imaginariów),jak i językowo (młodopolska maniera rozwlekłych opisów przyrody, ciężka archaizacja). Przykład wpływu "Bestiariusza słowiańskiego" na literaturę - opis czarta jest wyraźnie inspirowany ilustracją biesa Pawła Zycha. 5+/10
8. Katarzyna Bromirska, Mikołaj Rybacki, "Svantevit" - opowiadanie oparte na albumie zespołu Percival Schuttenbach". Znowu raczej militarne fantasy / przygodówka. Svantevit (pisownia imienia boga, swoją drogą, obca i zniekształcona) nie odgrywa wielkiej roli. Inaczej rozwiązuje kwestię konfliktu pogańsko-chrześcijańskiego: chrześcijanie to po prostu sataniści. 5/10
9. Mariusz Orzeł Wojteczek, "Już nigdy nie spadnie tu deszcz” – Powiązanie ze słowiańskością mocno wątpliwe, ale opowiadanie nie najgorsze. Bohater doprowadza do końca świata, bo był zbyt zaborczy wobec tajemniczej seksownej kobiety. Pewna naiwność kulminacyjnego punktu fabuły oraz nazbyt oczywiste spełnienie męskich fantazji w postaci rzeczonej seksownej kobiety każą mi odjąć pół punktu. 5+/10
10. Honza Eraserhead Vojtíšek, „Najodleglejsze wspomnienie” – Bohater idzie do lasu, by pokonać odwieczny lęk, i tam spotyka sympatyczną dziewczynę, która nakłania go do zabawy w pościg. Zwięzłe, precyzyjne, dosyć bezpretensjonalne, z ciekawą strukturą narracji. 6+/10
11. Flora Woźnica, „Najwyższy czas, by naprawić swój błąd” – Gulasz ze wszystkiego, lepienie słów. Przykro oceniać.
12. Sandra Gatt Osińska, „W pełnym słońcu” – 10-letni bachor na wakacjach na wsi spotyka grupę bardzo dziwnych dzieci. Jego irytujące nieogarnięcie w pewnym stopniu rekompensuje spodziewane, ale nieźle opisane zakończenie z ambiwalentną, pseudomatczyną postacią. 5+/10
13. Grzegorz Kopiec, „Dziennik praktyk” – Wycinka drzew pod nową drogę zostaje przerwana przez niepokojące tragedie. Pomysł na fabułę nie jest jakiś odkrywczy, ale sprawny, bezpretensjonalny styl, wiarygodny narrator i dobre, nie za szybkie tempo sprawiają, że czyta się bardzo przyjemnie. 7/10
14. Michał Stonawski, „Reguła niczego” – Dziennikarskie śledztwo w klasztorze prowadzi do bardzo dziwnych przygód z czasoprzestrzenią i smutnych prawd egzystencjalnych. Jedyne opowiadanie, które podejmuje na poważnie refleksję nad religiami i wiarą, konkludując ją stoicką klęską. Artystycznie bardzo dobre, filozoficznie – bardzo przygnębiające. 7/10
I tyle. W recenzjach widzę nawiązania do innych opowiadań - może były w wydaniu papierowym? W wersji na Legimi jest tylko tych czternaście.