-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2020-01-18
2017-10-20
Czytając pobieżnie, ubawi nas potężnie historia śmiertelnie poważnego konfliktu o podłożu kulturowo-moralnym. Zagłębiając się w tę historię odkryjemy, że w istocie jest to opowieść o lęku przed samotnością, o maskowaniu swoich obaw i potrzeb, o potrzebie akceptacji, a także o trudnych relacjach rodzinnych. Rewelacyjna lektura.
Czytając pobieżnie, ubawi nas potężnie historia śmiertelnie poważnego konfliktu o podłożu kulturowo-moralnym. Zagłębiając się w tę historię odkryjemy, że w istocie jest to opowieść o lęku przed samotnością, o maskowaniu swoich obaw i potrzeb, o potrzebie akceptacji, a także o trudnych relacjach rodzinnych. Rewelacyjna lektura.
Pokaż mimo to2018-04-07
Coraz częściej mam wrażenie, że najbardziej pożądanym modelem edukacji seksualnej w Polsce ma być sytuacja, w której para, koniecznie po ślubie i pod kołdrą, odkrywa, że się od siebie różni, i że z tych różnic (oraz miłości) biorą się dzieci. W szkole dowiesz się, w jakich obliczeniach przyda Ci się znajomość przyspieszenia ziemskiego albo jakie pieśni śpiewano podczas kolejnych rewolucji. To zapewne ważne. Niestety, dużo mniej dowiesz się na temat funkcjonowania swojego ciała, jego reakcji, oraz sposobów, w jakie możesz mieć na te reakcje wpływ. A jeśli jesteś osobą niepełnosprawną fizycznie bądź intelektualnie, to, w oficjalnej linii edukacyjnej, masz w ogóle nie odczuwać swojej seksualności.
Przypadkowa ciąża, nieobecny ojciec, niewydolna wychowawczo i emocjonalnie oziębła matka, alkohol, przemoc, głód, poniżanie i ignorowanie podstawowych potrzeb dziecka... Potem różne placówki wychowawcze, czasem wizyty w domu. Leszek Pękalski nie miał łatwego startu, był opóźniony intelektualnie oraz pozornie niezdarny fizycznie. Wyśmiewany, przepędzany (często dlatego, że systemowo nienawidził czystości), nieumiejący nawiązywać relacji z rówieśnikami. Pozbawiony wszelkich zasad moralnych, za to obdarzony bardzo silną potrzebą seksu. Najpierw próbuje namówić znane mu starsze kobiety (w tym wychowawczynię z placówki opiekuńczej) aby mu "załatwiły" żonę, najlepiej z jakiegoś ośrodka dla osób niepełnosprawnych. Ponieważ jego pomysł nie znajduje zrozumienia, zaczyna przypadkowo napotkanym dziewczynom proponować seks lub małżeństwo. Ich reakcję łatwo przewidzieć, dlatego w ciągu kilku minut są martwe, a Leszek, w zależności od okoliczności, na zabawę z ich ciałami ma od kilku godzin do kilku dni. Są lata osiemdziesiąte dwudziestego wieku, Leszek podróżuje po całej Polsce, przypisuje mu się nawet kilkadziesiąt zabójstw, w tym pozostawienie na śmierć z wyziębienia sześciomiesięcznej dziewczynki.
Kiedy rozmawia z osobami bliskimi, porusza zwykle dwa tematy: że chce żonę, oraz że w Polsce nie wykonuje się już wyroków śmierci, a już na pewno nie wolno zabić osoby z niepełnosprawnością intelektualną, prawda?
Pękalski odsiedział maksymalny możliwy wyrok, 25 lat więzienia. W grudniu 2017 został umieszczony w "ośrodku dla bestii" w Gostyninie, tam, gdzie Trynkiewicz.
Może to i pisarze skandynawscy piszą najlepsze kryminały. U nas najbardziej upiorne historie pisze życie.
Coraz częściej mam wrażenie, że najbardziej pożądanym modelem edukacji seksualnej w Polsce ma być sytuacja, w której para, koniecznie po ślubie i pod kołdrą, odkrywa, że się od siebie różni, i że z tych różnic (oraz miłości) biorą się dzieci. W szkole dowiesz się, w jakich obliczeniach przyda Ci się znajomość przyspieszenia ziemskiego albo jakie pieśni śpiewano podczas...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-21
Tak wiele się zmieniło w naszej wrażliwości, prawda? Koty, kastrowane, na osiatkowanych balkonach, wybijemy okno w aucie, gdy w środku cierpi pies, protestujemy, gdy wycinają drzewa. I to wszystko jest bardzo ważne i potrzebne.
I wtedy wchodzi P. P. Reszka, i przedstawia nam współczesne historie, przy których siada wyobraźnia S. Kinga. Zło rodzące się z ograniczonych horyzontów, braku podstawowych ludzkich odruchów, uzależnień, biedy, strachu. Wychodzące z ludzi prostych, pozbawionych mistrzowskich umiejętności planistycznych.
Gdzieś obok nas kobieta rodzi dziecko, po czym chwyta je za nóżkę i uderza o ścianę, by w reklamówce zostawić je pod kościołem z prośbą o pochówek. Inna swojego noworodka wrzuci do rzeki. Jeszcze inna - szczelnie zapakuje i zamknie w wersalce. Dwóch pijanych mężczyzn tak stłucze żonę jednego z nich (i jednocześnie matkę drugiego), ze złamią jej kręgosłup, po czym powieszą niedaleko domu żeby zasugerować samobójstwo. Będzie o przemocy wobec dzieci, o bezradności kobiet, o depresji, o przypisywaniu win. Będzie też o systemie pomocy społecznej, który łatwo winić, trudniej zmieniać, chociażby poprzez zwiększenie uprawnień i kompetencji pracowników.
Będzie bolało.
Reszka nie po raz pierwszy nie zostawia na nas suchej nitki, pokazał nam już naszą „wrażliwość” w Pluczkach, gdzie chęć zysku całkowicie wyeliminowała zdrowy rozsądek i współczucie wobec ofiar Holokaustu narodowości żydowskiej. Od jego minimalistycznych, nieoceniających opowieści nie sposób przejść obojętnie. No chyba, ze ktoś lubi żyć w szklanej bańce.
Tak wiele się zmieniło w naszej wrażliwości, prawda? Koty, kastrowane, na osiatkowanych balkonach, wybijemy okno w aucie, gdy w środku cierpi pies, protestujemy, gdy wycinają drzewa. I to wszystko jest bardzo ważne i potrzebne.
I wtedy wchodzi P. P. Reszka, i przedstawia nam współczesne historie, przy których siada wyobraźnia S. Kinga. Zło rodzące się z ograniczonych...
2017-06-27
Kuczok to autor, którego bardziej się chłonie niż czyta. A Czarna to niezwykle drobiazgowe studium relacji, która ani przez moment nie wpisywała się w tak starannie wypracowywane normy moralne, opowiedziana charakterystycznym dla autora stylem, bazującym na przeinaczeniach powszechnie znanych frazeologizmów, parach wyrażeń podobnie brzmiących itd. Polecam ogromnie!
Kuczok to autor, którego bardziej się chłonie niż czyta. A Czarna to niezwykle drobiazgowe studium relacji, która ani przez moment nie wpisywała się w tak starannie wypracowywane normy moralne, opowiedziana charakterystycznym dla autora stylem, bazującym na przeinaczeniach powszechnie znanych frazeologizmów, parach wyrażeń podobnie brzmiących itd. Polecam ogromnie!
Pokaż mimo to2016-06-10
Sprawa sióstr boromeuszek ze Śląska i prowadzonego przez nich ośrodka dla dzieci była mocno nagłośniona w mediach (na szczęście - pomimo prób blokady przekazu), pozwólcie więc, ze odniosę się nie tyle do treści, co do wrażeń i wniosków z lektury płynących.
Aby wprowadzić despotyzm i totalitaryzm, tak naprawdę potrzeba zaledwie dwóch rzeczy: władzy oraz braku kontroli nad prawidłowością jej stosowania. Przypadek opisany w tej pozycji jest szczególnie drastyczny, gdyż dotyczy dzieci.Siostra Bernadetta, oficjalnie kierując się chrześcijańskim miłosierdziem, przyjmowała do prowadzonego przez siebie ośrodka kolejne swoje ofiary. Cieszyła się ogromnym zaufaniem społecznym, no i na ochotnika zgłaszała się do bardzo niewdzięcznej pracy, jaką była opieka nad dziećmi, o które mało kto się upominał. Wraz ze swoją poprzedniczką stworzyły mechanizm tortur psychicznych i fizycznych, trwających bez większych przeszkód kilkadziesiąt lat. Bestialstwo sióstr w zakresie pozbawiania wychowanek i wychowanków praw do szczątkowej choćby prywatności, pozbawiania godności osoby ludzkiej, totalna kontrola zachowań, w tym odruchów fizjologicznych - przy jednoczesnym przyzwoleniu na gwałty dokonywane na terenie ośrodka w systemie ciągłym, nawet na kilkulatkach. Podczas, gdy siostra Bernadetta odbierała kolejne nagrody za prowadzenie swojego ośrodka, jej "podopieczni" nie byli w stanie budować normalnych, opartych na pozytywnych emocjach relacji międzyludzkich. Z ośrodka tego wychodziły (jeśli w ogóle wychodziły) osoby ogromnie uszkodzone psychicznie oraz fizycznie, przekonane o tym, ze genetycznie odziedziczyły po rodzicach najpodlejsze cechy gatunku ludzkiego, które to można wyeliminować jedynie potężnym biciem. Siostry, które nigdy nie okazały wsparcia, nie udzieliły podstawowej pomocy nawet najmłodszym dzieciom, pozbawione elementarnego ciepła i serdeczności, ślepo posłuszne przełożonym, bez najmniejszych refleksji przyglądały się temu, jak z ofiary, której nikt nie udzielił pomocy, wyrasta oprawca. Paradoksalnie, sprawa może nie wyszłaby na jaw do teraz, gdyby wychowankowie sióstr nie przyznali się do zamordowania chłopca, którego wcześniej uprowadzili i wykorzystali seksualnie.
Całkiem niedawno jedna z osób, która ode mnie tę książkę pożyczyła, powiedziała mi, ze rozmawiała na jej temat z młodym kapłanem, który to sprawę uciął krótko: książka to jeden wielki wymysł, a siostra Bernadetta jest kobietą świętą za życia. tyle w temacie odpowiedzialności kk za ofiary.
Sprawa sióstr boromeuszek ze Śląska i prowadzonego przez nich ośrodka dla dzieci była mocno nagłośniona w mediach (na szczęście - pomimo prób blokady przekazu), pozwólcie więc, ze odniosę się nie tyle do treści, co do wrażeń i wniosków z lektury płynących.
Aby wprowadzić despotyzm i totalitaryzm, tak naprawdę potrzeba zaledwie dwóch rzeczy: władzy oraz braku kontroli nad...
2016-07-27
Panie dzieju, ja to już niejednych takich przeżyłam
Panie dzieju, niejedno widziałam, gdy się tak tu kręciłam
Nosiłam w dechę takich, w dechę takich, w dechę takich cnych
Nosiłam gnojów jak but głupich, tych do cna, tych do cna złych
A wszyscy oni z mojej byli gliny
A wszyscy oni z mojej byli gliny
A wszystkich ich moje wykarmiły dydy.
(Govindam, Lao Che)
Przez kilkaset stron lektury, Lao Che "przygrywał" mi w głowie nieustająco. A sama lektura - absolutnie mistrzowska. Wspaniała, monumentalna saga kilku śląskich rodzin, z perspektywy wyjątkowego narratora. Pochłania bez reszty.
Panie dzieju, ja to już niejednych takich przeżyłam
Panie dzieju, niejedno widziałam, gdy się tak tu kręciłam
Nosiłam w dechę takich, w dechę takich, w dechę takich cnych
Nosiłam gnojów jak but głupich, tych do cna, tych do cna złych
A wszyscy oni z mojej byli gliny
A wszyscy oni z mojej byli gliny
A wszystkich ich moje wykarmiły dydy.
(Govindam, Lao Che)
Przez kilkaset...
2016-03-28
W pewnym domu na świat przychodzi chłopiec - albinos. W zupełnie innym domu bardzo poważnemu wypadkowi ulega kilkuletnia dziewczynka, która już do końca życia będzie naznaczona paskudnymi bliznami. Losy ich dziadków, rodziców, brata i potomka tworzą wspaniałą, wyrażoną niezwykle plastycznym językiem opowieść o zwykłym życiu w zawierusze dziejów, o przesądach, o inności, o przemijaniu. Cytowani na ostatniej stronie krytycy powołują się na podobieństwo do twórczości Myśliwskiego czy Tokarczuk, ja w tej wielopokoleniowej epopei dostrzegam nawet bardziej wątek Kaina i Abla w ujęciu Steinbecka (Na wschód od Edenu). Zdecydowanie polecam.
W pewnym domu na świat przychodzi chłopiec - albinos. W zupełnie innym domu bardzo poważnemu wypadkowi ulega kilkuletnia dziewczynka, która już do końca życia będzie naznaczona paskudnymi bliznami. Losy ich dziadków, rodziców, brata i potomka tworzą wspaniałą, wyrażoną niezwykle plastycznym językiem opowieść o zwykłym życiu w zawierusze dziejów, o przesądach, o inności, o...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-07
Cała trylogia ogromnie warta polecenia. Po pierwsze po to, aby unaocznić sobie, że absolutnie każdy ślad pozostawiany przez nas w Internecie jest ważny, i można na ich podstawie w ogromnym stopniu manipulować zarówno pojedynczymi osobami, jak i całymi grupami społecznymi. Po drugie po to, aby przypomnieć sobie / przeanalizować mechanizmy funkcjonowania psychiki ludzkiej - procesy uzależnienia, nadużyć seksualnych, funkcjonowanie jako jedyny opiekun osoby umierającej, silnie związanej emocjonalnie z opiekunem itd.
Czytajcie Szamałka!
Cała trylogia ogromnie warta polecenia. Po pierwsze po to, aby unaocznić sobie, że absolutnie każdy ślad pozostawiany przez nas w Internecie jest ważny, i można na ich podstawie w ogromnym stopniu manipulować zarówno pojedynczymi osobami, jak i całymi grupami społecznymi. Po drugie po to, aby przypomnieć sobie / przeanalizować mechanizmy funkcjonowania psychiki ludzkiej -...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-28
Książka, od której nie sposób się oderwać. Losy bohaterów kilku opowiadań luźno splatają się ze sobą po to, by zmusić nas do refleksji o istocie człowieczeństwa. Stosunek do potomstwa własnego, stosunek do dzieci w ogóle w kontekście II wojny światowej, sposoby radzenia sobie z samym sobą w celu przetrwania. Strach, siła i pamięć. A wszystko to w formie prostej, chwilami wręcz surowej. To jest książka, która w głowie zostaje na długo. To jest, mam nadzieję, mocny kandydat do nagród literackich.
Książka, od której nie sposób się oderwać. Losy bohaterów kilku opowiadań luźno splatają się ze sobą po to, by zmusić nas do refleksji o istocie człowieczeństwa. Stosunek do potomstwa własnego, stosunek do dzieci w ogóle w kontekście II wojny światowej, sposoby radzenia sobie z samym sobą w celu przetrwania. Strach, siła i pamięć. A wszystko to w formie prostej, chwilami...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-10
Monumentalne przesłanie dotyczące odpowiedzialności za wszelkie życie misternie wplecione w historie trzech pozornie niepowiązanych ze sobą rodzin. Bardzo szczegółowo i konsekwentnie poprowadzone wątki, niezwykle przejmująca lektura.
Monumentalne przesłanie dotyczące odpowiedzialności za wszelkie życie misternie wplecione w historie trzech pozornie niepowiązanych ze sobą rodzin. Bardzo szczegółowo i konsekwentnie poprowadzone wątki, niezwykle przejmująca lektura.
Pokaż mimo to2020-07-15
Zupełnie inny Małecki! Mniej mityczny, bardziej przyziemny, nadal tak samo uważnie szkicujący każdego bohatera. Nie sposób się oderwać, nie sposób przestać myśleć. Czapki z głów.
Zupełnie inny Małecki! Mniej mityczny, bardziej przyziemny, nadal tak samo uważnie szkicujący każdego bohatera. Nie sposób się oderwać, nie sposób przestać myśleć. Czapki z głów.
Pokaż mimo to2021-01-10
Monumentalna historia życia w strachu. Życia uwarunkowanego kłamstwem. Życia naznaczonego traumą.
Monumentalna historia życia w strachu. Życia uwarunkowanego kłamstwem. Życia naznaczonego traumą.
Pokaż mimo to2017-05-19
Niezwykle drobiazgowe studium depresji połączonej z doświadczaniem macierzyństwa. Historie, w których odnajdzie się wiele współczesnych matek. Wszelkie wyróżnienia, nominacje i nagrody w pełni zasłużone.
Niezwykle drobiazgowe studium depresji połączonej z doświadczaniem macierzyństwa. Historie, w których odnajdzie się wiele współczesnych matek. Wszelkie wyróżnienia, nominacje i nagrody w pełni zasłużone.
Pokaż mimo toSeria książeczek o przygodach Mikołajka i jego kolegów jest lekarstwem na wszystkie smutki i niedoskonałości tego świata. Pierwszy mój kontakt z opowiadaniami duetu Sempe - Gościnny nastąpił, gdy w wieku kilku lat wysłuchiwałam kolejnych odcinków w audycji Radio Dzieciom. Kiedy wiele lat później przychodziłam do przedszkola moich dzieci czytać kolejne opowiadania w ramach akcji "cała Polska czyta dzieciom", do sali, oprócz maluchów, wchodziło również podejrzanie dużo dorosłych ;-) Jak łatwo przewidzieć, pracownicy przedszkola wybuchali śmiechem w nieco innych momentach niż przedszkolaki. Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że przedszkolaki te prosiły o książki z przygodami Mikołajka na urodziny czy Gwiazdkę. Czy w epoce nowoczesnych technologii można wyobrazić sobie coś bardziej rozczulającego, niż dziecko proszące o książkę?
Seria książeczek o przygodach Mikołajka i jego kolegów jest lekarstwem na wszystkie smutki i niedoskonałości tego świata. Pierwszy mój kontakt z opowiadaniami duetu Sempe - Gościnny nastąpił, gdy w wieku kilku lat wysłuchiwałam kolejnych odcinków w audycji Radio Dzieciom. Kiedy wiele lat później przychodziłam do przedszkola moich dzieci czytać kolejne opowiadania w ramach...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-19
Pochłonęłam natychmiast, podobnie jak część pierwszą, i chylę czoła przed autorem, albowiem jest on jednocześnie znakomitym znawcą współczesnych technologii, ekspertem od psychiki oraz wirtuozem języka. W drugiej części trylogii "Ukryta sieć" zabiera nas w świat przedwyborczych manipulacji, w którym to sterujący zrobią wiele, aby zapewnić sobie anonimowość, a pożądany efekt wypracują im bezmyślnie klikający użytkownicy sieci. Po lekturze Szamałka masz absolutną pewność, że żadna z wrzucanych / polubianych / udostępnianych /komentowanych przez Ciebie rzeczy nie jest bez znaczenia. Liczę, że uda mi się zdobyć autografy na moich egzemplarzach - i nie mogę się doczekać trzeciego tomu. Może niech ta planeta jeszcze chwilę nas znosi.
Pochłonęłam natychmiast, podobnie jak część pierwszą, i chylę czoła przed autorem, albowiem jest on jednocześnie znakomitym znawcą współczesnych technologii, ekspertem od psychiki oraz wirtuozem języka. W drugiej części trylogii "Ukryta sieć" zabiera nas w świat przedwyborczych manipulacji, w którym to sterujący zrobią wiele, aby zapewnić sobie anonimowość, a pożądany efekt...
więcej mniej Pokaż mimo toZaliczam się do, zdaje się, dość niewielkiej grupy osób, których literacki debiut Kuny zachwycił. Nie wiem, czy to kwestia specyficznego poczucia humoru autorki, czy też specyficznych relacji bohaterki ze światem (z matką szczególnie), a może innych jeszcze "czynników ludzkich" - Klara doprowadzała mnie do łez (i to wcale nie z rozpaczy) najdalej co drugi epizod.
Zaliczam się do, zdaje się, dość niewielkiej grupy osób, których literacki debiut Kuny zachwycił. Nie wiem, czy to kwestia specyficznego poczucia humoru autorki, czy też specyficznych relacji bohaterki ze światem (z matką szczególnie), a może innych jeszcze "czynników ludzkich" - Klara doprowadzała mnie do łez (i to wcale nie z rozpaczy) najdalej co drugi epizod.
Pokaż mimo to2016-12-31
Lektura, która z jednej strony skupia się na tym, w jaki sposób traumy okołowojenne rzutują na zachowania i lęki kolejnych pokoleń, a z drugiej - niczego nie oszczędza jeśli chodzi o opisy rzezi. Bolesna w odbiorze, bo pisana z perspektywy kobiet obarczonych instynktem ratowania życia swoich dzieci.
Lektura, która z jednej strony skupia się na tym, w jaki sposób traumy okołowojenne rzutują na zachowania i lęki kolejnych pokoleń, a z drugiej - niczego nie oszczędza jeśli chodzi o opisy rzezi. Bolesna w odbiorze, bo pisana z perspektywy kobiet obarczonych instynktem ratowania życia swoich dzieci.
Pokaż mimo to2017-02-03
Niezwykle drobiazgowa biografia Marka Kotańskiego, bezlitośnie obalająca mity, które wokół tej niepospolitej postaci urosły. Legendarny szef Monaru i Markotu, organizator Łańcucha Czystych Serc, koncertu zwanego polskim Wembley, autor wielu innych inicjatyw mających pomagać narkomanom, nosicielom wirusa HIV czy bezdomnym, przedstawiony jest w tej pozycji jako człowiek skrajności. Z jednej strony jego widowiskowe akcje wymuszają zainteresowanie tematem, z drugiej jednak są one mocno chaotyczne zarówno w samych działaniach jak i w ich dokumentacji, a osiągane rezultaty są czasem odwrotne do oczekiwanych. Sam Marek z kolei przedstawiony jest jako osoba, która, dla swoich celów, będzie negocjować z każdym (z jednej strony generał Jaruzelski, z drugiej - wysokie władze kościelne), choleryk, nie szczędzący obelg zarówno podopiecznym, jak i współpracownikom, wreszcie - człowiek z ogromną potrzebą ciągłego bycia w centrum uwagi, no i pazerny na dobra doczesne.
Dla mnie jest to lektura niezwykle ważna z powodów bardzo osobistych - już jako kilkuletnie dziecko oglądałam na przełomie lat 70 i 80 reportaże o polskiej narkomanii, a kilka lat później - pełne miłości bliźniego sceny przepędzania nosicieli z kolejnych miejscówek. Gdybym miała wyrzuty sumienia z racji tego, że nie zgłosiłam się do wolontariackiej pracy dla Marka - książka ta skutecznie by mnie ich pozbawiła. Co nie oznacza oczywiście, że odbiera Kotanowi wszelkie zasługi. Pozbawia go jedynie atrybutu boskości.
Niezwykle drobiazgowa biografia Marka Kotańskiego, bezlitośnie obalająca mity, które wokół tej niepospolitej postaci urosły. Legendarny szef Monaru i Markotu, organizator Łańcucha Czystych Serc, koncertu zwanego polskim Wembley, autor wielu innych inicjatyw mających pomagać narkomanom, nosicielom wirusa HIV czy bezdomnym, przedstawiony jest w tej pozycji jako człowiek...
więcej mniej Pokaż mimo to
Odbierać dzieci biologicznym rodzinom, często zanim dziecko będzie miało szansę cokolwiek zapamiętać.
Rozdzielać rodzeństwa, niszczyć więzi, odebrać rdzenne imiona, nazwiska, wierzenia, symbole.
Zbudować system kar, w tym za posługiwanie się jedynym znanym dzieciom językiem. Bicie (zawsze z użyciem narzędzi, np. bat zakończony dziewięcioma rzemieniami), rażenie prądem na specjalnie w tym celu zbudowanym krześle elektrycznym, pozbawianie dostępu do żywności. Gwałty, w ty, również jednych wychowanków na drugich, wymuszane przez tzw opiekunów. Wszystko i zawsze – publicznie.
Taki system wychowawczy. W szkołach z internatem.
Gdzie? W Kanadzie. Ufff. Jak dobrze, że nie u nas. Nie u nas? A pamiętasz historię ze Śląska? Tę z siostrą Bernadettą? Tak się składa, że większość szkół z internatem, dla dzieci Pierwszych Narodów, czyli rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej, nie było szkołami świeckimi. Dojmująco podobne są też losy tych, którzy przetrwali te ze wszech miar pozbawione jakiegokolwiek – bożego czy ludzkiego – miłosierdzia, za to pełne bestialstwa i wynaturzenia „metody wychowawcze”. W obydwu przypadkach mamy całe pokolenia osób, które powielają schemat przemocy, wymagają systematycznego wsparcia terapeutycznego, pozostają nieutulone w bólu, którego przez lata doznawały, a w który nie wszyscy chcieli uwierzyć. I znów podobnie – władze świeckie przekazując prowadzenie instytucji edukacyjnych kościołowi albo ich nie kontrolują w ogóle, albo czynią to kurtuazyjnie, bo przecież kościołowi na ręce patrzeć nie wypada. Wiemy, jakie konsekwencje miały miejsce w Polsce. Znamy skalę nadużyć w Irlandii. Proporcje ilości skazanych osób oraz wymierzonych kar są w każdym przypadku również zastanawiająco podobne (czyli niskie), choć kanadyjskie organizacje zrzeszające ocaleńców działają naprawdę radykalnie – między innymi zaprosiły papieża Franciszka, aby osobiście przeprosił za metody stosowane przez jego ludzi wobec braci najmniejszych. Jego odpowiedź to kolejna rysa na i tak bardzo nieciekawie wyglądającym obrazie tej instytucji.
A gdyby tak, po prostu, nie niszczyć wrażliwości dziecka?
Kanada, o jakiej nie wiedzieliśmy. Bardzo drobiazgowy, wyczerpujący, bolesny dokument. Niezwykle mocna lektura.
Odbierać dzieci biologicznym rodzinom, często zanim dziecko będzie miało szansę cokolwiek zapamiętać.
więcej Pokaż mimo toRozdzielać rodzeństwa, niszczyć więzi, odebrać rdzenne imiona, nazwiska, wierzenia, symbole.
Zbudować system kar, w tym za posługiwanie się jedynym znanym dzieciom językiem. Bicie (zawsze z użyciem narzędzi, np. bat zakończony dziewięcioma rzemieniami), rażenie prądem na ...