-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2020-08-04
Nierówna książka. Niektóre przygody bohatera opisane z jajem i dobrze się czyta, inne wydumane na siłę i kulawe. W połowie książki poczułem się zmęczony, ale jestem wytrenowany więc doczytałem do końca.
Nierówna książka. Niektóre przygody bohatera opisane z jajem i dobrze się czyta, inne wydumane na siłę i kulawe. W połowie książki poczułem się zmęczony, ale jestem wytrenowany więc doczytałem do końca.
Pokaż mimo to
Autorka koncentruje się na badaniach genetycznych starych znalezisk i wyciąga z nich daleko idące wnioski. Zbyt daleko idące moim zdaniem, ale kto dziennikarce zabroni?
Na podstawie rozmieszczenia haplogrup żeńskiego mtDNA buduje koncepcję społeczeństw Europy zbudowanych na wielkich migracjach, które uzupełniały się i dzieliły swoim kulturowym dziedzictwem. I tak np., z faktu, że owe haplogrupy wraz z kulturą rolnictwa przemieściły się nawet do Skandynawii wyciąga pochopne wnioski, o migracji rolników na tereny północnej Europy aż z Syrii. Nie zauważa sprzeczności płynącej z historii jej własnego rodu. Otóż badania jej przodków na podstawie męskiego DNA wykazały ich bardzo małą mobilność (zaledwie kilkadziesiąt kilometrów na kilkaset lat), natomiast żeńskie mtDNA okazało się pochodzić z rejonu Szkocji sprzed około 1000 lat. W tym przypadku autorka bogatsza w wiedzę o wyczynach wikingów wyciąga prawidłowy wniosek o prawdopodobnym pochodzeniu przodkini z handlu niewolnikami. Dziwne, że takie podejrzenie nie powstaje u niej przy owych wcześniejszych owianych mgłą przemieszczeniach DNA.
Mimo to zaletą książki, jest sporo informacji o najnowszych osiągnięciach archeogenetyki. Ciąży na niej niestety polityczny bagaż współczesnych uprzedzeń związanych z migracjami i niewypowiedziana chęć udowodnienia ich kulturotwórczej roli. Być może, patrząc globalnie, tak to w historii ludzkiej bywało. Lokalnie patrząc, wzbogacanie kultur czy to przez Hunów, Węgrów czy Mongołów wygląda na ogół inaczej ale o tym paleoantropologia nam nie powie z braku źródeł.
Styl pisarski autorki mi nie podszedł. Lubię konkrety, a pompowanie książki opisami swoich wojaży czy anegdotami o naukowych animozjach nijak się miało do meritum, ale może dla innych czytelników będzie to zaletą.
Autorka koncentruje się na badaniach genetycznych starych znalezisk i wyciąga z nich daleko idące wnioski. Zbyt daleko idące moim zdaniem, ale kto dziennikarce zabroni?
Na podstawie rozmieszczenia haplogrup żeńskiego mtDNA buduje koncepcję społeczeństw Europy zbudowanych na wielkich migracjach, które uzupełniały się i dzieliły swoim kulturowym dziedzictwem. I tak np., z...
Kryzys wieku średniego doprawiony kokainą.
Hesse, dzięki romantyzmowi, poświęceniu się twórczości, idealizacji kultury dający sobie radę z depresją, ulega z wiekiem zniechęceniu, a dotychczasowe obrony zawodzą. U progu pięćdziesiątki dokonuje rozrachunku z zakłamaną kulturą, społeczeństwem i własną zakłamaną osobowością. Niestety, jakieś to nieskładne, a nade wszystko doprawione ucieczką w świat wizji.
Trudno dokonać oceny tej pozycji, bo jest wyjątkowo nierówna. Szczególnie początkowe partie, tzw. traktat o wilku stepowym, rozczarowują poziomem dociekań.
Nie polecam.
Kryzys wieku średniego doprawiony kokainą.
Hesse, dzięki romantyzmowi, poświęceniu się twórczości, idealizacji kultury dający sobie radę z depresją, ulega z wiekiem zniechęceniu, a dotychczasowe obrony zawodzą. U progu pięćdziesiątki dokonuje rozrachunku z zakłamaną kulturą, społeczeństwem i własną zakłamaną osobowością. Niestety, jakieś to nieskładne, a nade wszystko...
Niektórzy uważają, że ta książka to thriller psychologiczny, ale mam wątpliwości czy samo straszenie bohaterki do tego wystarczy. Gdzie portret psychologiczny, gdzie dreszczyk? Książka jest bardzo przeciętnym czytadłem. Napięcia tu tyle co w baterii AAA. Styl pisarski nie odbiega od co lepszych prac w konkursach literackich LC więc dramatu nie ma, ale to nie jest rekomendacja. Do wad zaliczam pompowanie książki bezsensownymi opisami. Naprawdę wystarczy mi wiadomość, że na biurku stoi komputer, nie muszę wiedzieć ile rdzeniowy procesor tkwi w środku i jaka karta grafiki (no chyba, żeby ten procesor miał się zawiesić w kluczowym punkcie opowieści:)) Nie oczekuję też pasjonujących opisów pączków czy jajecznicy które konsumuje bohaterka. Z powyższych powodów przez połowę lektury uczucie irytacji kazało mi cisnąć książką w kąt, ale... wytrwałem, przezwyciężyłem, przyzwyczaiłem się do stylu autorki i resztę książki przetrwałem bez cierpienia. Do plusów zaliczam dobre mnożenie tropów, ciekawą wyobraźnię erotyczną autorki i nabytą wiedzę w zakresie sposobu oświetlania fotografowanych przedmiotów;)
Niektórzy uważają, że ta książka to thriller psychologiczny, ale mam wątpliwości czy samo straszenie bohaterki do tego wystarczy. Gdzie portret psychologiczny, gdzie dreszczyk? Książka jest bardzo przeciętnym czytadłem. Napięcia tu tyle co w baterii AAA. Styl pisarski nie odbiega od co lepszych prac w konkursach literackich LC więc dramatu nie ma, ale to nie jest...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążka "Cisza..." wiele obiecuje, ale obietnicy nie spełnia. Im dalej tym większe rozczarowanie. Autor szybko utyka na mieliźnie, międli temat, zasłania się mistycyzmem (no, ale on ćwiczy jogę i medytacje). Raczej nie otrzymamy klarownej odpowiedzi na pytanie z drugiej części tytułu. Można znaleźć w niej kilka ciekawych spostrzeżeń, jak choćby, że przeciwieństwem ciszy jest mózg (to akurat nie autora). Istotnie, najczęściej sami wprowadzamy się w rozgardiasz. Wywody nie są liniowe i książkę można czytać otwierając w dowolnym miejscu, w związku z czym nadaje się do powieszenia jej w świątyni dumania. Mimo wszystkich słabości książki, warto ją posiadać, by czasem zerknąć do niej dla chwili refleksji.
Książka "Cisza..." wiele obiecuje, ale obietnicy nie spełnia. Im dalej tym większe rozczarowanie. Autor szybko utyka na mieliźnie, międli temat, zasłania się mistycyzmem (no, ale on ćwiczy jogę i medytacje). Raczej nie otrzymamy klarownej odpowiedzi na pytanie z drugiej części tytułu. Można znaleźć w niej kilka ciekawych spostrzeżeń, jak choćby, że przeciwieństwem ciszy...
więcej mniej Pokaż mimo toCiekawie skonstruowana historia z kilkunastoletnią dziewczynką jako narratorem. "Dziecięcy" styl narracji dodaje tej historii siły wyrazu, chociaż większość jest wytworem wyobraźni autora. Pozycja raczej skierowana do młodego czytelnika. Z pewnością znacznie przyczyniła się do powstania legendy Iqbala Masiha i uświadomienia zachodnich społeczeństw na temat problemu niewolniczej pracy dzieci w biednych krajach.
Ciekawie skonstruowana historia z kilkunastoletnią dziewczynką jako narratorem. "Dziecięcy" styl narracji dodaje tej historii siły wyrazu, chociaż większość jest wytworem wyobraźni autora. Pozycja raczej skierowana do młodego czytelnika. Z pewnością znacznie przyczyniła się do powstania legendy Iqbala Masiha i uświadomienia zachodnich społeczeństw na temat problemu...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo przeciętne czytadło. Dziś już nawet nie pamiętam o czym... czyli o niczym. Jedyne co mi zapadło w pamięć to aforyzm o wojnie jednostki ze światem. Zawsze to coś.
Bardzo przeciętne czytadło. Dziś już nawet nie pamiętam o czym... czyli o niczym. Jedyne co mi zapadło w pamięć to aforyzm o wojnie jednostki ze światem. Zawsze to coś.
Pokaż mimo to
Oryginalna proza. Płatonow posiada niezwykłą zdolność malowania słowami. Kilkoma zwrotami jest w stanie nakreślić najciemniejsze odcienie duszy. Po kilkudziesięciu stronach niestety to się przejada, a poza tym ma się wrażenie, że tkwi się w miejscu. Mroczna atmosfera nuży i ciąży, brak jest konkretnej fabuły. Całą książkę przenika poetyka śmierci i nekrofilli. Dół przypomniał mi Jądro ciemności Conrada. Symbolika destrukcji, śmierci i grobu przenika oba dzieła.
Książka jest interpretowana jako krytyka totalitaryzmu. Pełna zgoda o tyle, że każdy totalitaryzm jest w swym charakterze destruktywny wobec życia i nekrofilny. Można też spojrzeć na dylemat w powieści jako walkę tendencji nekrofilnych (destruktywnych) i biofilnych w człowieku i nadzieję zwycięstwa zasady życia (chociaż mam wrażenie, że Płatonow jest już zbyt pesymistyczny, i tę nadzieję wyraża tylko werbalnie)
Generalnie polecam, chociażby po to by zapoznać się z niezwykle oryginalnym stylem
Poniżej link do dobrej imho recenzji:
https://www.tygodnikpowszechny.pl/kto-wtedy-bedzie-ludzmi-148000
Oryginalna proza. Płatonow posiada niezwykłą zdolność malowania słowami. Kilkoma zwrotami jest w stanie nakreślić najciemniejsze odcienie duszy. Po kilkudziesięciu stronach niestety to się przejada, a poza tym ma się wrażenie, że tkwi się w miejscu. Mroczna atmosfera nuży i ciąży, brak jest konkretnej fabuły. Całą książkę przenika poetyka śmierci i nekrofilli. Dół...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie podobało mi się. Ciężko odnieść się do tak obszernego i wielowątkowego tekstu, więc posłużę się zewnętrzną recenzją, która najlepiej oddaje szereg wątpliwości jakie wzbudziły we mnie wywody autora: http://racjonalista.tv/zachod-ma-sie-dobrze-wbrew-bajaniom-morrisa-i-fegusona/
Ponadto tekst jak dla mnie zbyt rozwlekły, bezładny i w wielu aspektach zbyt powierzchowny. Bardziej świecidełko niż solidny naukowy materiał (mam na myśli nie tony faktografii, a koncepcje które słabo z niej wynikają).
Zresztą, czy nawet jeśli zokcydentalizowane Chiny z zachodnim modelem akumulacji kapitału i kulturą pracy ponad potrzeby (i siły), prześcigną kiedyś USA i Europę, to nadal będą Wschodem?
Nie podobało mi się. Ciężko odnieść się do tak obszernego i wielowątkowego tekstu, więc posłużę się zewnętrzną recenzją, która najlepiej oddaje szereg wątpliwości jakie wzbudziły we mnie wywody autora: http://racjonalista.tv/zachod-ma-sie-dobrze-wbrew-bajaniom-morrisa-i-fegusona/
Ponadto tekst jak dla mnie zbyt rozwlekły, bezładny i w wielu aspektach zbyt powierzchowny....
Biorąc pod uwagę datę napisania książki (pierwsza połowa lat 60-tych XXw.) Per Wahloo okazuje się wybitnym wizjonerem. Świat w którym elity zarządzające polityką i mediami opierają rządy na usuwaniu z przestrzeni społecznej drażliwych tematów, łagodzeniu sprzeczności i zastępowania dyskusji publicznej medialną papką, zadziwiająco przypomina obecne realia. A to wszystko skąpane w konformizmie, korupcji finansowej i obyczajowej oraz powszechnym strachu przed zmianami i przed wyłamaniem się z obowiązujących kanonów myślenia.
Reklamowana jako kryminał, w istocie jest książką publicystyczną - prawdopodobnie reakcją Wahloo na to co już w tamtych odległych latach dostrzegał w szwedzkiej (i nie tylko) socjaldemokracji - ubraną w formę kryminału. Stąd też zapewne niskie oceny tej pozycji ze strony miłośników kryminału. Wahloo tworzy swoją własną wizję społeczeństwa totalnego i ubezwłasnowolnionego. Ja daję tej książce wysoką notę za aktualność.
Biorąc pod uwagę datę napisania książki (pierwsza połowa lat 60-tych XXw.) Per Wahloo okazuje się wybitnym wizjonerem. Świat w którym elity zarządzające polityką i mediami opierają rządy na usuwaniu z przestrzeni społecznej drażliwych tematów, łagodzeniu sprzeczności i zastępowania dyskusji publicznej medialną papką, zadziwiająco przypomina obecne realia. A to wszystko...
więcej mniej Pokaż mimo to
Samej książki i autora nawet nie chce mi się komentować. Jedno jest zastanawiające. Jak można wydawać takie bzdury. Czy wydawca nie zastanawia się nad renomą wydawnictwa? Wydając takie brednie stawia pod znak zapytania każdą następną swoją publikację.
Samej książki i autora nawet nie chce mi się komentować. Jedno jest zastanawiające. Jak można wydawać takie bzdury. Czy wydawca nie zastanawia się nad renomą wydawnictwa? Wydając takie brednie stawia pod znak zapytania każdą następną swoją publikację.
Pokaż mimo to