-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2023-07-25
2023-01-29
„Morderstwo w Mezopotamii” wyd. 1936r.
Jedna z fajniejszych książek Agathy Christie. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Sceneria, w jakiej rozgrywa się akcja w pełni oddana. Wyczuwalny dreszczyk emocji związany z zamkniętym środowiskiem i odizolowanym miejscem, w którym grasuje morderca. Postacie dobrze zarysowane i ciekawe, a siostra Leatheran to młoda, ambitna i zdeterminowana osoba, świetnie odegrała rolę pomocnika. Natomiast wyjaśnienie całej sprawy i pobudek, jakie kierowały przestępcą, to coś całkiem nowego. Autorka chyba po raz pierwszy (czytając chronologicznie) uczłowieczyła mordercę, obnażyła jego emocje i ukazała jako postać tragiczną. Właściwie na końcu bardziej można odczuć smutek niż satysfakcję ze złapania przestępcy.
„Morderstwo w Mezopotamii” wyd. 1936r.
Jedna z fajniejszych książek Agathy Christie. Nie nudziłam się ani przez chwilę. Sceneria, w jakiej rozgrywa się akcja w pełni oddana. Wyczuwalny dreszczyk emocji związany z zamkniętym środowiskiem i odizolowanym miejscem, w którym grasuje morderca. Postacie dobrze zarysowane i ciekawe, a siostra Leatheran to młoda, ambitna i...
2015-08-04
2022-09-24
To druga książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać. Niestety ta także nie przyniosła tego, czego oczekiwałam po przeczytaniu zachęcającego opisu. Doskonale wyczuwalny „damski styl” pisania i chyba bardziej z myślą, że dla kobiet. „Morderstwa nad Shadow Creek” właściwie przedstawiają historię obyczajową, a gdzieś z boku tego wszystkiego toczy się mniejszy wątek kryminalny, by na końcu połączyć się z główną opowieścią. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby wątek thrillera został napisany poważnie i realistycznie. Końcówka książki to śmiech na sali. U mnie ocena na zakończenie spadła aż o całą gwiazdkę.
To druga książka tej autorki, którą miałam okazję przeczytać. Niestety ta także nie przyniosła tego, czego oczekiwałam po przeczytaniu zachęcającego opisu. Doskonale wyczuwalny „damski styl” pisania i chyba bardziej z myślą, że dla kobiet. „Morderstwa nad Shadow Creek” właściwie przedstawiają historię obyczajową, a gdzieś z boku tego wszystkiego toczy się mniejszy wątek ...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-24
„Dlaczego nie Evans?” wyd. 1935r.
1935 nie był chyba pomyślnym rokiem dla autorki, gdyż „Dlaczego nie Evans?” również nie należy do jej najlepszych książek. Całość opowieści jest dość monotonna (zdarzyło mi się przy niej zasnąć, i to nie raz). Brakuje tutaj dreszczyku emocji i suspensu, ale na duży plus zasługują bohaterowie. Bobby i Frankie wnieśli sporo świeżości do twórczości Agathy Christie. Dwie młode osoby, pełne wigoru i chęci do działania. Niestety zakończenie, czyli wyjaśnienie całej sprawy jest bardzo mocno przekombinowane i naciągane. Daje nieodparte uczucie „nie wiem jak, ale jakoś tak ...”
„Dlaczego nie Evans?” wyd. 1935r.
1935 nie był chyba pomyślnym rokiem dla autorki, gdyż „Dlaczego nie Evans?” również nie należy do jej najlepszych książek. Całość opowieści jest dość monotonna (zdarzyło mi się przy niej zasnąć, i to nie raz). Brakuje tutaj dreszczyku emocji i suspensu, ale na duży plus zasługują bohaterowie. Bobby i Frankie wnieśli sporo świeżości do...
2022-02-13
„Wołanie kukułki” to pierwszy tom z cyklu o detektywie Cormoranie Strike’u. Za plus tej powieści uważam dobrze ukazany świat mody od wewnątrz tj. ciągłej rywalizacji, pogodni za pieniądzem, a co za tym idzie sztucznych przyjaźni. Wszystko jest udawane i na pokaz, nikomu nie można ufać. Każdy kalkuluje wszystko i wszystkich tylko przez pryzmat korzyści, jakie będzie z tego miał. „Przyjaciółka” może mówić do innej „kochana, najdroższa”, by zaraz za jej plecami nazwać ją głupią suką.
Całe dochodzenie pokazane jest jako żmudne i powolne poszukiwanie śladów i dowodów. To ślęczenie do późnych godzin nocnych przed laptopem w internecie, to czytanie wszelkich artykułów, to ciągłe próby spotkania się z ludźmi, którzy nie chcą się spotkać i mozolne sklejanie faktów, by dotrzeć w końcu do niepodważalnej prawdy.
Cormoran i Robin to trochę ekscentryczna para i choć ich współpraca wygląda nieśmiało, to całkiem dobrze się uzupełniają. Na drugim planie przewijają się problemy osobiste bohaterów, ale nie przyćmiewają głównego wątku.
Ogólnie książka na plus, na pewno sięgnę po drugi tom.
„Wołanie kukułki” to pierwszy tom z cyklu o detektywie Cormoranie Strike’u. Za plus tej powieści uważam dobrze ukazany świat mody od wewnątrz tj. ciągłej rywalizacji, pogodni za pieniądzem, a co za tym idzie sztucznych przyjaźni. Wszystko jest udawane i na pokaz, nikomu nie można ufać. Każdy kalkuluje wszystko i wszystkich tylko przez pryzmat korzyści, jakie będzie z tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-21
Minęły 4 lata nim powróciłam do cyklu o Harrym Hole. Ale, dla jasności, powodem nie był niski poziom tej serii.
„Trzeci klucz” to drugi tom w trylogii Oslo, a czwarty w całej serii o krnąbrnym komisarzu.
Rzecz ma się dwojako, a nawet trojako, bowiem Hole jest na tropie trzech poszlak. 1 – dokonano napadu na bank, podczas którego w brutalny sposób straciła życie jedna z pracownic. 2 - znaleziono zwłoki kobiety, w jej własnym mieszkaniu, po wieczornej randce. Denatką okazuje się Anna, była kochanka Harrego, z którą odnowił kontakt (jakoś tak wyszło). Niestety on sam nic nie może powiedzieć na ten temat, bo nic nie pamięta z felernego wieczoru. No i wreszcie 3 – męcząca, niedająca Harremu spokoju sprawa sprzed roku, dotycząca zabójstwa jego przyjaciółki i partnerki zawodowej Ellen, którą zaczął traktować osobiście.
Uff, trochę tego jest, dzieje się. Cała historia przedstawiona jest dosyć spokojnie, dokładnie, psychologicznie. Wciąga, są momenty, że ciężko się oderwać.
Harry tropi. A co wywęszy? Musicie sami przeczytać.
Minęły 4 lata nim powróciłam do cyklu o Harrym Hole. Ale, dla jasności, powodem nie był niski poziom tej serii.
„Trzeci klucz” to drugi tom w trylogii Oslo, a czwarty w całej serii o krnąbrnym komisarzu.
Rzecz ma się dwojako, a nawet trojako, bowiem Hole jest na tropie trzech poszlak. 1 – dokonano napadu na bank, podczas którego w brutalny sposób straciła życie jedna z...
2020-11-08
„Śmierć w chmurach” wyd. 1935 r.
W samolocie z Paryża do Croydon, w którym leci Poirot, dochodzi do zbrodni. Tajemniczego i ciężkiego do wyjaśnienia morderstwa. Ze strony angielskiej sprawę prowadzi nadinspektor Japp, ze strony francuskiej Fournier, pomaga im Herkules Poirot. Podejrzani są wszyscy pasażerowie.
Książka jest mocno przegadana i niezbyt wiele się w niej dzieje. Autorka postawiła bardziej na teoretyzowanie niż działanie. Poirot szybko opracowuje swoją własną teorię, ale za nic w świecie nie chce zdradzić choćby rąbka tajemnicy, co jest lekko irytujące. Po kolei manipuluje i wystawia kolejne osoby, aby w końcu doprowadzić do finału powieści. Niestety całość trochę się ciągnie i przynudza.
„Śmierć w chmurach” wyd. 1935 r.
W samolocie z Paryża do Croydon, w którym leci Poirot, dochodzi do zbrodni. Tajemniczego i ciężkiego do wyjaśnienia morderstwa. Ze strony angielskiej sprawę prowadzi nadinspektor Japp, ze strony francuskiej Fournier, pomaga im Herkules Poirot. Podejrzani są wszyscy pasażerowie.
Książka jest mocno przegadana i niezbyt wiele się w niej...
2020-08-02
„Białe kości” pierwszy tom z cyklu o irlandzkiej śledczej Katie Maguire.
Przyznam, że całkiem dobrze zaczął się ten cykl. Książkę czyta się płynnie, ale jej forma i styl wymagają używana mózgu podczas czytania, czyli tak jak powinno być. Ponieważ autorem tej powieści jest Graham Masterton, w główny wątek został wplątany element nadprzyrodzony. Jednak delikatnie i z wyczuciem, nie zaburzając obrazu książki jako thrillera. Postać głównej bohaterki w moim odbiorze ok, nie denerwowała mnie, nie przejawia zachowań infantylnych, wręcz przeciwnie wydaje się osobą zrównoważoną, zdystansowaną i inteligentną. To lubię. Klimat deszczowej i chłodnej Irlandii daje się odczuć w opisach. Opisy dokonywanych zbrodni, owszem są makabryczne, pojawiają się częściowo, ale trzymają w napięciu do granic możliwości. Zakończenie zaskakujące, dość oryginalne i warte wyróżnienia spośród masy thrillerów, które zalewają falą rynek wydawniczy.
Cykl uznaję za rozpoczęty z zamiarem kontynuowania.
Polecam.
„Białe kości” pierwszy tom z cyklu o irlandzkiej śledczej Katie Maguire.
Przyznam, że całkiem dobrze zaczął się ten cykl. Książkę czyta się płynnie, ale jej forma i styl wymagają używana mózgu podczas czytania, czyli tak jak powinno być. Ponieważ autorem tej powieści jest Graham Masterton, w główny wątek został wplątany element nadprzyrodzony. Jednak delikatnie i z...
2020-02-27
„Tragedia w trzech aktach” wyd. 1934r.
Choć tom ten jest z cyklu o Herkulesie Poirot, to Agatha Christie daje czytelnikowi trochę odpocząć od sławnego detektywa.
Herkules wkracza na scenę pod koniec książki, do tego czasu śledztwo prowadzi znany aktor sir Charles Cartwright i jego przyjaciel pan Satterthwaite oraz młoda dama o przezwisku Egg.
Na przyjęciu u Charlsa dochodzi do nagłej śmierci pastora Babbingtona, który wydawał się nie mieć wrogów. Niedługo po tym wydarzeniu dochodzi do kolejnej, identycznie wyglądającej tragedii - tym razem ginie uznany lekarz Bartholomew.
Niestety śledztwo w wykonaniu tej dość osobliwej trójki jest powolne i przegadane. Ich rozmowy z podejrzanymi i poczynania za nic w świecie nie chcę pchnąć sprawy do przodu. W momencie, gdy do akcji wkracza Poirot, wszystko nabiera tempa i kolorów, cała powieść ożywa. Miło się czyta, a znużenie mija.
W stylu pisarki można zauważyć odważniejsze zwroty i nazewnictwo, autorka idzie z duchem czasu i zaczyna podkreślać coraz większą niezależność oraz odwagę kobiet. Ich silne charaktery pozwalają im decydować o własnym życiu, a nie być tylko dodatkiem do mężczyzny.
Jako ciekawostkę dodam, że w książce ani razu nie pojawia się Kapitan Hastings.
„Tragedia w trzech aktach” wyd. 1934r.
Choć tom ten jest z cyklu o Herkulesie Poirot, to Agatha Christie daje czytelnikowi trochę odpocząć od sławnego detektywa.
Herkules wkracza na scenę pod koniec książki, do tego czasu śledztwo prowadzi znany aktor sir Charles Cartwright i jego przyjaciel pan Satterthwaite oraz młoda dama o przezwisku Egg.
Na przyjęciu u Charlsa dochodzi...
2020-01-18
Po przeczytaniu opisu „Nieodnalezionej” od razu nabrałam skojarzeń z książką, Harlana Cobena „Nie mów nikomu”. Postanowiłam przekonać się, ile te dwie powieści mają ze sobą wspólnego. Dodam, że to moje pierwsze spotkanie z tym autorem.
Nie da się ukryć, książka jest wciągająca, ciężko ją odłożyć na bok i zająć się sprawami przyziemnymi. Ale nie można też o niej powiedzieć, że jest fenomenalna. Cała fabuła to wytwór wyobraźni autora, jednak porusza on trudny temat, jakim jest przemoc domowa wobec kobiet. Informacje zawarte w posłowiu sprawiają, że cierpnie skóra.
Co do samej fikcji, akcja postępuje dosyć szybko, opisana jest zawsze w pierwszej osobie, z punktu widzenia kilku postaci. W niektórych punktach wydaje się trochę mało wiarygodna, a w ogólnym wydźwięku przekombinowana. Damian Werner niby zwykły chłopak, ale czasem wyrywa się i wskakuje w skórę „twardziela”, co bardziej wpasowuje się w ramy sensacji, niż thrillera psychologicznego. Kasandra Reimann wzbudza mieszane uczucia, zarówno w trakcie, jak i po zakończeniu książki. Rozdział wyjaśniający jest mocno pokręcony i autorowi nie udało się uchronić od drobnych nieścisłości.
Ogólnie duży plus, za umiejętność przykucia czytelnika do książki, ale co było dokładnie tego powodem. . . nie wiem.
Po przeczytaniu opisu „Nieodnalezionej” od razu nabrałam skojarzeń z książką, Harlana Cobena „Nie mów nikomu”. Postanowiłam przekonać się, ile te dwie powieści mają ze sobą wspólnego. Dodam, że to moje pierwsze spotkanie z tym autorem.
Nie da się ukryć, książka jest wciągająca, ciężko ją odłożyć na bok i zająć się sprawami przyziemnymi. Ale nie można też o niej powiedzieć,...
2016-05-29
Książka została wydana w 1934r. i jest uważana za jedno z najpopularniejszych dzieł autorki, zaraz po „I nie było już nikogo”. Jest to kolejna odsłona przygód detektywa Herkulesa Poirot.
Napisana z charakterystycznym dla Agathy Christie schematem. Ograniczona przestrzeń rozgrywającej się akcji to pociąg Orient Express. W trakcie podróży ktoś dokonuje brutalnego morderstwa jednego z pasażerów, a pociąg zostaje unieruchomiony z powodu śniegu. Poirot poproszony o pomoc w rozwiązaniu tej zagadki podejmuje się zadania. Po wyciągnięciu pierwszych wniosków ogranicza liczbę podejrzanych i zaczyna śledztwo.
Praca Herkulesa Poirot nad tą sprawą jest opisana dość szczegółowo. Cała akcja opiera się na przesłuchaniach podejrzanych osób. Duża ilość informacji o każdym z nich sprawia, że ciężko jest nie pogubić się w zeznaniach. Lektura wymaga skupienia i zapamiętania wielu informacji i może nawet trochę znużyć. Jednak nie ulega wątpliwości, że to mocno zaskakujące zakończenie tej historii, stawia tę pozycję tak wysoko wśród kryminałów.
Książka została wydana w 1934r. i jest uważana za jedno z najpopularniejszych dzieł autorki, zaraz po „I nie było już nikogo”. Jest to kolejna odsłona przygód detektywa Herkulesa Poirot.
Napisana z charakterystycznym dla Agathy Christie schematem. Ograniczona przestrzeń rozgrywającej się akcji to pociąg Orient Express. W trakcie podróży ktoś dokonuje brutalnego morderstwa...
2019-10-20
„Śmierć lorda Edgware’a” wyd. 1933r.
Tym razem akcja dzieje się w środowisku aktorów. Sławna Jane Wilkinson, znana również jako lady Edgware, zostaje podejrzana o dopuszczenie się nie lada zbrodni, bo na własnym mężu. Zadanie zostaje przydzielone oczywiście Herkulesowi Poirot, a towarzyszy mu jak zawsze kapitan Hastings.
Całość jest mocno przegadana i w sumie niewiele się dzieje. Poirot odwiedza parę miejsc, zadaje trochę pytań, ale w większej mierze analizuje i rozwiązuje „sam” zagadkę w swojej głowie, nie chcąc dzielić się przemyśleniami, ani z Hastingsem, ani, co gorsza, z czytelnikiem. Trochę to egoistyczne i pompatyczne jak sam detektyw. Obie te cechy zostały wyraźnie zaznaczone w tej odsłonie. Detektyw z premedytacją wykorzystuje inspektora Jappa, jednak ten nie pozostaje mu dłużny i zawsze zaszczyci Poirota jakąś pikantną uwagą.
Po przeczytaniu kolejno wydawanych książek, powoli zaczyna być zauważalna schematyczność. Czytając „… lorda Edgware’a” doznawałam uczucia, że znam już te zwroty i zdania, z poprzednich odsłon. Samo zakończenie też nie robi wielkiego wrażenia.
„Śmierć lorda Edgware’a” wyd. 1933r.
Tym razem akcja dzieje się w środowisku aktorów. Sławna Jane Wilkinson, znana również jako lady Edgware, zostaje podejrzana o dopuszczenie się nie lada zbrodni, bo na własnym mężu. Zadanie zostaje przydzielone oczywiście Herkulesowi Poirot, a towarzyszy mu jak zawsze kapitan Hastings.
Całość jest mocno przegadana i w sumie niewiele się...
2019-09-22
„Pasażer 23” to moje drugie spotkanie z Fitzkiem. Zaczęło się obiecująco i bardzo emocjonująco, ale potem coś się stało i atmosfera trochę się zepsuła.
Prolog zapowiada dość mroczną i niepokojącą opowieść i właściwie na to liczymy. Jednak treść właściwa nie pokrywa się z tym, na co się nastawialiśmy na wstępie. Trzeba doczytać do końca, aby zrozumieć, dlaczego autor zdecydował się na takie zagranie.
„Pasażer 23” porusza rzeczywisty, jednak dość niszowy, temat zaginięć pasażerów na statkach wycieczkowych. Ludzi, którzy „zniknęli” w trakcie podróży na pełnym morzu, i nigdy się nie odnaleźli. Akcja na „Sułtanie Mórz” posuwa się błyskawicznie, a zwroty akcji stają się coraz bardziej zawiłe. Autor przeskakuje z postaci na postać, w każdego z nich wkładając cząstkę zbrodni i zła. Nikt nie wydaje się bez skazy. Wszystko z czasem coraz bardziej gmatwa, by na końcu odpalić czytelnikowi prawdziwą petardę zawiłości.
Mam wrażenie, że Fitzek miał kilka ciekawych pomysłów na zakończenie tej historii i nie wiedząc na który się zdecydować, wplótł wszystkie w fabułę. W pewnym momencie stało się to mocno przekombinowane i trochę irracjonalne.
Choć „Pasażer 23” nie powalił mnie na kolana, to myślę, że do książek niemieckiego autora będę jeszcze wracać.
„Pasażer 23” to moje drugie spotkanie z Fitzkiem. Zaczęło się obiecująco i bardzo emocjonująco, ale potem coś się stało i atmosfera trochę się zepsuła.
Prolog zapowiada dość mroczną i niepokojącą opowieść i właściwie na to liczymy. Jednak treść właściwa nie pokrywa się z tym, na co się nastawialiśmy na wstępie. Trzeba doczytać do końca, aby zrozumieć, dlaczego autor...
2019-08-31
Pierwsza część cyklu „Polski psychopata” została przez mnie wychwalona i miło przyjęta. Druga niestety jest zwyczajnie słaba i bardzo odstaje poziomem od „21:37”.
„Kołysanka dla mordercy” rozczarowuje swoją powierzchownością, brak jej głębi i dobrej akcji. Komisarz Rudolf Heinz reprezentuje najbardziej oklepany schemat policjanta – bohatera dramatycznego. Zapuszczony, niechlujny, opryskliwy, nadużywający alkoholu i mający problemy rodzinne. Aha i jeszcze oczywiście cierpiący na bezsenność. W trakcie prowadzenia śledztwa nie potrafi współpracować w grupie, wyłamuje się, robi co chce. I może byłoby to wartościowe, gdyby wnosiło coś ciekawego do fabuły. A tak Heinz snuje się po nocy, odwiedza dawne koleżanki, daje koncerty, rozmyśla nad swoimi relacjami z synem, a jeszcze bardziej byle jak rozmyśla nad śledztwem. Ciągle mu coś umyka i wciąż nie może załapać co.
Zakończenie książki pozostawia wiele do życzenia a nagłe zwroty akcji, jakie mają wtedy miejsce, są dla naiwniaków.
Ponadto nie wiem co to za praktyka, że autor wyrazy obce, zamiast pisać zgodnie z pisownią, to pisze je w formie „ze słyszenia” np. „bed njus”. Przecież można ewentualnie użyć gwiazdki.
„Kołysanka dla mordercy” jest dla mnie dużym rozczarowaniem po przeczytaniu „21:37”.
Pierwsza część cyklu „Polski psychopata” została przez mnie wychwalona i miło przyjęta. Druga niestety jest zwyczajnie słaba i bardzo odstaje poziomem od „21:37”.
„Kołysanka dla mordercy” rozczarowuje swoją powierzchownością, brak jej głębi i dobrej akcji. Komisarz Rudolf Heinz reprezentuje najbardziej oklepany schemat policjanta – bohatera dramatycznego. Zapuszczony,...
2019-04-16
„Samotny dom” wyd. 1932r.
Kolejna powieść Królowej kryminału o przygodach Herculesa Poirot. Tym razem bez fajerwerk.
Detektyw, pomimo że na emeryturze i z zamiarem wypoczynku, postanawia pomóc młodej damie, która znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Grono podejrzanych jest bardzo wąskie i do tego sami przyjaciele, dlatego do końca ciężko obrać jakikolwiek kierunek. Jednak dla wprawnego czytelnika książek Pani Christie i zakończenie można z czasem przewidzieć.
Czyta się sympatycznie, ale i historia nie pozostaje na dłużej w pamięci.
„Samotny dom” wyd. 1932r.
Kolejna powieść Królowej kryminału o przygodach Herculesa Poirot. Tym razem bez fajerwerk.
Detektyw, pomimo że na emeryturze i z zamiarem wypoczynku, postanawia pomóc młodej damie, która znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Grono podejrzanych jest bardzo wąskie i do tego sami przyjaciele, dlatego do końca ciężko obrać jakikolwiek...
2019-03-24
„Dziewczyna z pociągu” to debiut Pauli Hawkins, który przyniósł jej wielką sławę i jeszcze większe pieniądze. Od tej pozycji bije ogromny marketing. Teksty od Stephena Kinga i Tess Gerritsen muszą być nieźle opłacone.
Książka jest napisana prostym, przejrzystym językiem. Czyta się ją sprawnie, bez momentów potrzebnych na refleksje. Akcja postępuje w regularnym tempie. Opisy są skromne, zamknięty krąg postaci pozwala czytelnikowi na własną obserwację i wnioski. Myślę, że za połową książki większość czytelników złapie już dobry trop.
Trzy główne bohaterki Rachel, Megan i Anna niestety niezbyt dają się lubić. Życie każdej z nich jest w jakiś sposób wykolejone, a one same mają problemy z psychiką albo z czymś innym. Raczej mało kto w życiu realnym chce mieć do czynienia z takimi osobami. Są one męczące i toksyczne.
Debiut Hawkins to thriller bez głębi, ale został napisany w taki sposób, że wciąga i przez książkę się płynie. Na niedociągnięcia przymyka się oko. Tyle że co łatwo przyszło, to i łatwo poszło.
Myślę, że to właśnie ta prostota i łatwość w odbiorze przyniosła tak wielki sukces tej pozycji. „Dziewczyna z pociągu” to literatura komercyjna i nie trzeba się wysilać jak Gollum przy rozwiązywaniu zagadki od Bilba Bagginsa, by dotrzeć do finiszu.
„Dziewczyna z pociągu” to debiut Pauli Hawkins, który przyniósł jej wielką sławę i jeszcze większe pieniądze. Od tej pozycji bije ogromny marketing. Teksty od Stephena Kinga i Tess Gerritsen muszą być nieźle opłacone.
Książka jest napisana prostym, przejrzystym językiem. Czyta się ją sprawnie, bez momentów potrzebnych na refleksje. Akcja postępuje w regularnym tempie. Opisy...
2019-01-29
„Statek” był dla mnie jak powiew mroźnego wietrzyku, wśród coraz bardziej oklepanych thrillerów, którym od jakiegoś czasu coraz trudniej jest bardziej, niż przeciętnie, przykuć moją uwagę.
Stefan Mani pochodzi z Islandii i tam także rozpoczął akcję swojej powieści. Najpierw wprowadza czytelnika w surowy klimat wyspy, przedstawia dobrze zarysowanych bohaterów, by następnie nadać bieg całej opowieści. Kreację postaci uważam, za duży plus. Wszystkie osoby zostały dobrze scharakteryzowane i opisane, nie ma problemu z ich wyobrażeniem oraz rozpoznawaniem w trakcie czytania i co najważniejsze, są ciekawe. Każdy członek załogi ma swoją tajemnicę, którą zabiera ze sobą na statek „Per Se”.
To, że główna historia rozgrywa się na statku, daje poczucie klaustrofobii i uwięzienia. Brak możliwości ucieczki w obliczu zagrożenia budzi emocje. A im dalej w morze, tym coraz więcej przeciwności się na siebie nakłada. Jakby tego było mało, plany sabotażu się komplikują, a psychika niektórych członków załogi mocno szwankuje.
Lektura „Statku” dostarczyła mi wiele emocji i była ciekawą przygodą. Zakończenie dokładnie takie, jakie pasuje do ciężkiego klimatu tej opowieści.
Szkoda, że tylko jedna książka tego autora została wydana w Polsce. Z chęcią sięgnęłabym po inne pozycje Maniego.
„Statek” był dla mnie jak powiew mroźnego wietrzyku, wśród coraz bardziej oklepanych thrillerów, którym od jakiegoś czasu coraz trudniej jest bardziej, niż przeciętnie, przykuć moją uwagę.
Stefan Mani pochodzi z Islandii i tam także rozpoczął akcję swojej powieści. Najpierw wprowadza czytelnika w surowy klimat wyspy, przedstawia dobrze zarysowanych bohaterów, by następnie...
2019-01-10
Tę książkę można opisać dwoma słowami: chaos i niedowierzanie.
Streszczenie jej w kilku zdaniach jest chyba niemożliwością, bowiem fabuła gna na złamanie karku, a ilość poruszanych i poprzeplatanych ze sobą wątków jest niezliczona. Jedyny plus, że liczba głównych bohaterów jest określona jako stała i nie ulega większym zmianom przez całą treść książki.
„Gen atlantydzki” to thriller sci-fi naciągnięty do granic możliwości absurdu, braku logi i spójności zdarzeń, mocno przesycony elementami z gatunku sensacji. Główna para bohaterów przywodzi na myśl postacie z Marvela. David Vale to superżołnierz, którego kule się nie imają, a jego partnerka doktor Kate Warner jest nieprzeciętna, nadludzko inteligentna i niesamowita. Przeciwnik to super tajna organizacja, działająca na świecie od zarania dziejów ludzkości – śmiem twierdzić, że chyba neandertalczycy byli już jej częścią – mająca agentów w każdym zakamarku, wiedząca, słysząca i widząca wszystko i wszystkich, wykonująca otwarte manewry, ale o jej istnieniu nie wie nikt, żadne państwo, żaden rząd – wszyscy ślepi i nieudolni.
Rozdziały są bardzo krótkie, co sprawia, że książkę czyta się sprawnie, ale wydarzenia i lokacje przeskakują w takim tempie, iż nie sposób się w tym nie pogubić. Nie jestem pewna co do tego, czy sam autor wiedział do końca, o czym pisze w danym momencie i do czego chce nawiązać.
Tempo, tempo, tempo, ciągły pośpiech. Nie da się przy tym ani odpocząć, ani pomyśleć.
Nie dla mnie takie baje.
Tę książkę można opisać dwoma słowami: chaos i niedowierzanie.
Streszczenie jej w kilku zdaniach jest chyba niemożliwością, bowiem fabuła gna na złamanie karku, a ilość poruszanych i poprzeplatanych ze sobą wątków jest niezliczona. Jedyny plus, że liczba głównych bohaterów jest określona jako stała i nie ulega większym zmianom przez całą treść książki.
„Gen atlantydzki” to...
2018-11-17
„Mistrzowskie połączenie tajemnicy, suspensu i psychologii” taki napis widnieje na okładce i ma zachęcać czytelnika do sięgnięcia po książkę Joy Fielding. Mnie zachęcił, lecz po przeczytaniu stwierdzam, że ta reklama jest trochę na wyrost. „Szepty i kłamstwa” to thriller psychologiczny, którego akcja rozwija się opieszale. Z początku przypomina bardziej dramat, ot 40letnia samotna kobieta z przykrymi wspomnieniami, której nie ułożyło się życie. Fabuła nie wciągnęła mnie intensywnie, ale też nie pogrążyła w nudzie. Główna bohaterka Terry przyjmuje na wynajem nową lokatorkę, młodą i pełną energii Alison. Alison nie jest tym, kimś za kogo się podaje i choć nie zostaje to wprost powiedziane, doskonale o tym wiemy. Autorka subtelnie buduje poczucie zagrożenia, niepewności i osaczenia, co pewien czas tworząc mocniejsze momenty. Całość napisana jest w przystępny sposób, zatem książkę czyta się sprawnie. Dzięki temu, iż nie mam tutaj zatrzęsienia postaci, te co występują zostały dobrze scharakteryzowane. Ostatnie rozdziały, które miały wywołać najwięcej emocji, mnie jakoś nie porwały. Całkowity zwrot akcji, fakt był zaskakujący, ale brakło mi w tym wszystkim jakiegoś polotu, tego czegoś.
No cóż, wcale nieźle, ale jakoś zbyt przeciętnie.
„Mistrzowskie połączenie tajemnicy, suspensu i psychologii” taki napis widnieje na okładce i ma zachęcać czytelnika do sięgnięcia po książkę Joy Fielding. Mnie zachęcił, lecz po przeczytaniu stwierdzam, że ta reklama jest trochę na wyrost. „Szepty i kłamstwa” to thriller psychologiczny, którego akcja rozwija się opieszale. Z początku przypomina bardziej dramat, ot 40letnia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta książka jest zwyczajnie nudna. Akcji tutaj nie ma żadnej. Cała ekipa dochodzeniowa jest nijaka i całe to śledztwo również.
Mam wrażenie, że główny bohater to podstarzały, cyniczny facet, a nie mężczyzna w wieku 47 lat.
Opis relacji z Marianne jest nadzwyczaj infantylny i nie pasuje do osób w średnim wieku, które mają już jakieś doświadczenie życiowe w związkach, tylko do nastolatków. Irytująco – wkurzające.
Przez całą książkę w czasie rzeczywistym nie dzieje się praktycznie nic. Rozumiem, że autor miał zamysł przedstawić pracę policji w przypadku trudnego śledztwa, bez poszlak i gdy są w totalnej kropce, ale forma przekazu potrafi nieźle zanudzić. Tylko wstawki zapisków ze strony mordercy potrafiły mnie trochę ożywić podczas czytania.
Do tego, co to za dziwna maniera, aby co rusz wstawiać „All right”. Szwedzcy funkcjonariusze kreowani na luzackich amerykańskich policjantów?? Ja tego nie kupuję.
Ta książka jest zwyczajnie nudna. Akcji tutaj nie ma żadnej. Cała ekipa dochodzeniowa jest nijaka i całe to śledztwo również.
więcej Pokaż mimo toMam wrażenie, że główny bohater to podstarzały, cyniczny facet, a nie mężczyzna w wieku 47 lat.
Opis relacji z Marianne jest nadzwyczaj infantylny i nie pasuje do osób w średnim wieku, które mają już jakieś doświadczenie życiowe w związkach, tylko...