-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2024-03-25
2020-12-15
2019-05-19
2,5 miesiąca czytania książki fabularnej to stanowczo za długo. Nie tak powinna wyglądać przygoda z ciekawą książką. „Pielgrzym” to debiut napisany przez reżysera filmowego.
750 stron, z czego odnoszę wrażenie, że to okrojona wersja, przytłacza swoją szczegółowością. Historie agenta i terrorysty są opowiedziane bardzo dokładnie, począwszy od lat młodości. Co było zapalnikiem takiej a nie innej drogi, jaką obrali bohaterowie. Ich motywy, wewnętrzne emocje i rozterki. Chwile zwątpienia oraz to co im dawało siłę do działania. Główni bohaterowie to pełnowartościowe postaci z krwi i kości. Chyba dokładniej nie dało się ich przedstawić czytelnikowi.
Cała ta historia dąży do starcia dwóch „tytanów”. Najniebezpieczniejszego terrorysty w dziejach świata oraz najlepszego agenta jakiego miały Stany Zjednoczone. Wiele momentów i zachowań było zbyt naiwnych a bohaterowie wydawali się działać czasem jak superbohaterowie.
Książka podzielona jest na bardzo krótkie, kilkustronicowe rozdziały i pomimo że powinno to ułatwiać zwinne czytanie, mnie nie pomagało. Całość nużyła i dłużyła się niemiłosiernie.
2,5 miesiąca czytania książki fabularnej to stanowczo za długo. Nie tak powinna wyglądać przygoda z ciekawą książką. „Pielgrzym” to debiut napisany przez reżysera filmowego.
750 stron, z czego odnoszę wrażenie, że to okrojona wersja, przytłacza swoją szczegółowością. Historie agenta i terrorysty są opowiedziane bardzo dokładnie, począwszy od lat młodości. Co było...
2019-01-10
Tę książkę można opisać dwoma słowami: chaos i niedowierzanie.
Streszczenie jej w kilku zdaniach jest chyba niemożliwością, bowiem fabuła gna na złamanie karku, a ilość poruszanych i poprzeplatanych ze sobą wątków jest niezliczona. Jedyny plus, że liczba głównych bohaterów jest określona jako stała i nie ulega większym zmianom przez całą treść książki.
„Gen atlantydzki” to thriller sci-fi naciągnięty do granic możliwości absurdu, braku logi i spójności zdarzeń, mocno przesycony elementami z gatunku sensacji. Główna para bohaterów przywodzi na myśl postacie z Marvela. David Vale to superżołnierz, którego kule się nie imają, a jego partnerka doktor Kate Warner jest nieprzeciętna, nadludzko inteligentna i niesamowita. Przeciwnik to super tajna organizacja, działająca na świecie od zarania dziejów ludzkości – śmiem twierdzić, że chyba neandertalczycy byli już jej częścią – mająca agentów w każdym zakamarku, wiedząca, słysząca i widząca wszystko i wszystkich, wykonująca otwarte manewry, ale o jej istnieniu nie wie nikt, żadne państwo, żaden rząd – wszyscy ślepi i nieudolni.
Rozdziały są bardzo krótkie, co sprawia, że książkę czyta się sprawnie, ale wydarzenia i lokacje przeskakują w takim tempie, iż nie sposób się w tym nie pogubić. Nie jestem pewna co do tego, czy sam autor wiedział do końca, o czym pisze w danym momencie i do czego chce nawiązać.
Tempo, tempo, tempo, ciągły pośpiech. Nie da się przy tym ani odpocząć, ani pomyśleć.
Nie dla mnie takie baje.
Tę książkę można opisać dwoma słowami: chaos i niedowierzanie.
Streszczenie jej w kilku zdaniach jest chyba niemożliwością, bowiem fabuła gna na złamanie karku, a ilość poruszanych i poprzeplatanych ze sobą wątków jest niezliczona. Jedyny plus, że liczba głównych bohaterów jest określona jako stała i nie ulega większym zmianom przez całą treść książki.
„Gen atlantydzki” to...
2018-02-10
„Wielka czwórka” wyd. 1927r.
Pozycja dość odmienna od stylu, jakim charakteryzuje się twórczość Agathy Christie. Fabuła utrzymana jest w klimacie sensacji. Szybkie tempo akcji, dużo ofiar i przestępcza organizacja, która chce zawładnąć światem. Wielka Czwórka, bo o niej mowa, to grupa niezwykle niebezpiecznych, a zarazem przebiegłych ludzi. Wszystkim kieruje superinteligentny Numer Jeden i choć jego nazwisko jest znane, to nikt nigdy go nie złapał, a każdy, kto ośmielił się o nim głośno wspomnieć, szybko tracił swój żywot w dziwnych okolicznościach.
Przeciwko tej szajce występuje Hercules Poirot i jego najlepszy przyjaciel kapitan Hastings. Obaj nie zdają sobie sprawy, z jak potężnym przeciwnikiem przyjdzie im się zmierzyć. Życie Poirota zawiśnie na włosku.
Z początku autorka zakreśliła ramy całej powieści, by potem przyjąć formę jakby zbioru opowiadań. Rozdział lub dwa to nowe miejsce, zbrodnia i szybkie rozwiązanie zagadki, ale wszystko jest powiązana z działalnością Wielkiej Czwórki i z każdą zbrodnią zbliżamy się do wielkiego finału.
Czytając, trochę mi się dłużyło i odnosiłam wrażenie, że Poirot też to rozwleka w czasie. Postać Hastingsa została skrzywdzona, ukazano go jako osobę, która mało wie, niewiele rozumie i nikt go nie szanuje. Poirot natomiast, choć z natury przemądrzały, tutaj podkreśla to nazbyt często w swych wypowiedziach.
„Wielka czwórka” wyd. 1927r.
Pozycja dość odmienna od stylu, jakim charakteryzuje się twórczość Agathy Christie. Fabuła utrzymana jest w klimacie sensacji. Szybkie tempo akcji, dużo ofiar i przestępcza organizacja, która chce zawładnąć światem. Wielka Czwórka, bo o niej mowa, to grupa niezwykle niebezpiecznych, a zarazem przebiegłych ludzi. Wszystkim kieruje...
2017-08-19
Książka porusza tematykę ataków terrorystycznych, tutaj na centrum handlowe. „Czarny piątek” to była lektura ekspresowa, krótkie rozdziały sprawiły, że przemknęłam przez nią jak wicher. I równie szybko ulotniła się z mej pamięci.
Bez emocji, napisane prostym językiem, trochę naiwne. „Czarny piątek” jest jak niskich lotów film sensacyjny – przewidywalny i niby ciągle coś się dzieje, ale tak naprawdę nic się nie dzieje. Zbyt powierzchowne to wszystko, nie wyczuwa się powagi i głębi poruszanego tematu.
Książka porusza tematykę ataków terrorystycznych, tutaj na centrum handlowe. „Czarny piątek” to była lektura ekspresowa, krótkie rozdziały sprawiły, że przemknęłam przez nią jak wicher. I równie szybko ulotniła się z mej pamięci.
Bez emocji, napisane prostym językiem, trochę naiwne. „Czarny piątek” jest jak niskich lotów film sensacyjny – przewidywalny i niby ciągle coś się...
2017-02-19
2016-12-31
„Diabelski eliksir” to książka, która ma świetną przygodową okładkę i zachęcający przygodowy opis. To książka, po którą sięgnęłam właśnie dlatego, że chciałam przeczytać coś przygodowego.
Po przeczytaniu prologu okazało się, że pozycja ta nie ma nic wspólnego z przygodą, a jest czystą esencją sensacji.
Fabuła - dobro kontra zło. Pościg dobrych gliniarzy z FBI za bossem narkotykowego świata. I choć książka jest dobrze napisana i specjalnie nie mam czego się przyczepić, to brakuje jej polotu. Nie wywołała u mnie emocji, jakie powinna wywołać książka z tego gatunku. Napięcie, zagrożenie, niebezpieczeństwo, wyścig z czasem, to wszystko tam jest, ale widocznie skonstruowane w taki sposób, że na mnie nie podziałało. Książka mnie nudziła.
„Diabelski eliksir” jest pierwszą książką Raymonda Khoury’ego, jaką przeczytałam, stanowi 3 tom z cyklu. Trochę jestem zawiedziona, że nie okazała się książką przygodową, ale z drugiej strony, gdyby nie ten mały, marketingowy szwindel, możliwe, że nie sięgnęłabym po Khoury’ego, gdyż sensacja nie należy do moich ulubionych gatunków literackich.
Wolę filmy z tej kategorii.
„Diabelski eliksir” to książka, która ma świetną przygodową okładkę i zachęcający przygodowy opis. To książka, po którą sięgnęłam właśnie dlatego, że chciałam przeczytać coś przygodowego.
Po przeczytaniu prologu okazało się, że pozycja ta nie ma nic wspólnego z przygodą, a jest czystą esencją sensacji.
Fabuła - dobro kontra zło. Pościg dobrych gliniarzy z FBI za bossem...
2016-12-05
Druga powieść detektywistyczna w dorobku Agathy Christie. Wydana w 1922r.
Tommy i Tuppence, dwoje młodych ludzi, znających się od dziecka. On rozważny i skromny, ona porywcza i zawadiacka. Razem stanowią mieszankę wybuchową. Z tymi bohaterami nie da się nudzić. Z braku laku postanawiają założyć spółkę Młodych Łowców Przygód. Tak zaczyna się ich pierwsza Wielka Przygoda.
Język, jakim napisana jest ta książka, wcale mocno nie odbiega od dzisiejszego. Można spotkać parę ciekawych zwrotów i zwyczajów, jak na czasy dawnej Anglii przystało. Fabuła uderza w ton powieści sensacyjno-szpiegowskiej, a jej tempo jest dość intensywne. Choć lekkość czytania tej książki skłania mnie delikatnie by również zakwalifikować ją jako powieść młodzieżową – w odniesieniu do dzisiejszych tendencji literackich. Ponadto pomiędzy pościgi i świszczące kule, został z gracją wkomponowany mały wątek romantyczny.
Tommy i Tuppence w swoich poczynaniach są skrajnie nierozsądni, a sytuacji, z których ratuje ich po prostu szczęśliwy los, jest zbyt wiele. Natomiast interesującym jest czytać o problemach związanych z prowadzeniem śledztwa, gdy brak internetu i telefonu komórkowego, a wspólnicy przekazują sobie informacje tylko za pomocą telegramów lub przy bezpośrednich spotkaniach. Problem pojawia się, gdy jeden z partnerów nie zjawia się w umówionym miejscu i nie przysyła żadnych wiadomości.
Tego we współczesnych powieściach nie znajdziemy.
Druga powieść detektywistyczna w dorobku Agathy Christie. Wydana w 1922r.
Tommy i Tuppence, dwoje młodych ludzi, znających się od dziecka. On rozważny i skromny, ona porywcza i zawadiacka. Razem stanowią mieszankę wybuchową. Z tymi bohaterami nie da się nudzić. Z braku laku postanawiają założyć spółkę Młodych Łowców Przygód. Tak zaczyna się ich pierwsza Wielka...
2016-05-11
„Thriller” to zbiór opowiadań sensacyjnych, których wszyscy autorzy należą do stowarzyszenia International Thriller Writers, które powstało w 2004r. w Toronto. Trzydzieści nazwisk, trzydzieści opowiadań. Można zaznać twórczości m.in. takich osób jak Alex Kava, Lee Child, David Morrell czy Eric Van Lustbader.
Każde z opowiadań poprzedzone jest wstępem, w którym Patterson przybliża postać autora i wrzuca ciekawostkę na temat jego dzieła. Zaś na końcu książki zamieszczono krótkie biografie autorów. Oba te elementy, do tego opowiadanie trafiające w gusta czytelnika, są wystarczające, by wzbudzić zainteresowanie danym autorem.
Książka jest obszerna i dopracowana. Większość opowiadań trzyma poziom, ale trafiają się też te niższych lotów. Jednak, które to są, pozostawiam do subiektywnej oceny każdego czytelnika.
„Thriller” to zbiór opowiadań sensacyjnych, których wszyscy autorzy należą do stowarzyszenia International Thriller Writers, które powstało w 2004r. w Toronto. Trzydzieści nazwisk, trzydzieści opowiadań. Można zaznać twórczości m.in. takich osób jak Alex Kava, Lee Child, David Morrell czy Eric Van Lustbader.
Każde z opowiadań poprzedzone jest wstępem, w którym Patterson...
2015-11-21
„Na krawędzi szaleństwa” to thriller polityczny. Za polityką nigdy nie przepadałam więc ta książka była dla mnie swoistym eksperymentem.
Wizja cyberwojny jest jak najbardziej realna w dzisiejszych czasach. Michael Dobbs w swojej książce przedstawia zaledwie przedsmak tego co by mogło się wydarzyć.
Niestety fabuła rozwija się zbyt powoli i nim czytelnik zdąży się nią na dobre zainteresować, to może się porządnie znudzić oczekiwaniem. Niewiele dialogów i przydługie opisy potrafią zmęczyć. Plus za postacie, które są wyraziste, ale Dobbs czasami zbyt szczegółowo odbiega od głównego wątku, rozpisując się nad wydarzeniami z ich przeszłości.
Układy, układziki, zależności, manipulacje, brudna polityka i dbanie tylko o własny interes, nawet w obliczu zagrożenia wojny – prawdziwą politykę ukazuje nam autor.
„Na krawędzi szaleństwa” to thriller polityczny. Za polityką nigdy nie przepadałam więc ta książka była dla mnie swoistym eksperymentem.
Wizja cyberwojny jest jak najbardziej realna w dzisiejszych czasach. Michael Dobbs w swojej książce przedstawia zaledwie przedsmak tego co by mogło się wydarzyć.
Niestety fabuła rozwija się zbyt powoli i nim czytelnik zdąży się nią na...
Potencjał nie został wykorzystany. Uważam, że temat przewodni książki, czyli szczegółowa inwigilacja każdej sfery naszego życia, przy użyciu technologii, mógł być lepiej opisany. Brakuje mi głębi poruszanego tematu.
Nie ma tutaj języka typowo informatycznego, raczej znany z mediów społecznościowych. Cała grupa Zero jest tak anonimowa, że w książce nawet nie ma rozdziałów z ich perspektywy, a mogłyby być naprawdę ciekawe i nadać całości hakerskiego smaczku. „Zero” odebrałam bardziej jako książkę sensacyjną niż dreszczowiec. Główna bohaterka Cynthia Bonsant lekko irytującą i, pomimo iż jest totalnym dinozaurem w sprawach IT, to z najnowszymi technologiami radzi sobie zaskakująco gładko i szybko. Książka podczas czytania nie wywołała we mnie większych emocji, rzadko kiedy mocno wciągnęła, często przy niej zasypiałam po kilku stronach. Opis z tyłu zdradza prawie wszystko. Do przeczytania, ale brak tutaj wyrazistych doznań.
Potencjał nie został wykorzystany. Uważam, że temat przewodni książki, czyli szczegółowa inwigilacja każdej sfery naszego życia, przy użyciu technologii, mógł być lepiej opisany. Brakuje mi głębi poruszanego tematu.
więcej Pokaż mimo toNie ma tutaj języka typowo informatycznego, raczej znany z mediów społecznościowych. Cała grupa Zero jest tak anonimowa, że w książce nawet nie ma rozdziałów z...