Biblioteczka
2015-08-11
Ale bałagan. Zbezcześcili słowem jedyne arcydzieło romantyzmu. Co gorsza, nie wydaje mi się by krytykanci wywodzili się z antagonistycznego obozu wieszczów. Waryjaci. Przy książkach tego typu dobrze jest podzielić wypowiedź na dwie osoby. W pierwszym akapicie wypowie się uczennica, drugim absolwentka.
Aby pojąć fenomen rozgorączkowanych chłopców należało wpierw romantyka zrozumieć. Postać Kordiana to doskonałe uosobienie postaci werterycznej, bajronicznej, reneistycznej i co to nam jeszcze trzeba było wypunktować. Jeżeli odbiorcy działa na nerwy wahadełko w głowie main hero, to super. Słowacki też nie znosi swojego bohatera. Robi wszystko, by zsolidaryzowany z nim odbiorca poczuł niechęć do cech w nim (Kordianie) zespolonych, a co istotniejsze - nie utożsamiał się z nim. Słowacki mógłby dopisać mu do biografii słowo o impotencji, zsiadłym mleku i diastemie, ale po co miał się staruszek wysilać, kiedy najgorsza obelga dla postaci literackiej leżała sobie w rozwartej księdze podpisanej przez Adama M. Jako uczennica, krzywiłam się gdy tylko widziałam to nazwisko, a podczas recytowania Ody wiązałam sobie bucik. Wprowadzenie "Kordiana" do kanonu lektur (niestety nieobowiązkowych w przeciwieństwie do M.) widzę jako prezent dla osób, którym nie podchodziła epoka romantyzmu, a zatem największy polski wieszcz; za pośrednictwem tej satyry (powtarzam, satyry, żeby nikomu nie przyszło brać wydarzeń na poważnie) można było przyjemnie przyswoić sobie obligatoryjne terminy. Słowacki obnażył naiwność przekonania, jakoby cierpienie było gwarancją odkupienia (kult idei mesjanizmu). Wyraźnie nakreślił klęskę na skutek nieetycznych poczynań bohatera romantycznego oraz skompromitował jego motor działań (wszak wiadomo, że podejście emocjonalne zwykle prowadzi do klęski).
Wychodząc poza ramy szkolne, dostrzegam w książce wiele uniwersalnych wartości. Główny morał zawiera krytykę postawy biernej oraz przestrzega przed znieczulicą wobec tego, co dzieje się na około. Zachęca do krytycznego, samodzielnego myślenia, gromadzenia informacji o świecie (motyw podróży), zdystansowanego punktu widzenia (konfrontacja różnych postaw życiowych - przypowieści Grzegorza, wizerunek społeczeństwa polskiego, przedstawienie konfliktu braci). Wyjątkowo spodobała mi się scena przed (uwaga, tutaj spoiler) wyrokiem Kordiana. "Wy młodzi chcecie schodząc ze świata, ślad wieczny zostawić". Temat bardzo aktualny, ponadczasowy, kompleks człowieka nietkniętego produktem z kolagenem. Kordian pragnie, aby jego imiennikiem został wnuk Grzegorza, jednakże w momencie, gdy ten obrazuje mu tą wizję, wycofuje się ze swojej prośby, określając ją "przekleństwem". Pragnienie nieśmiertelności bywa szkodliwe. Autor zachęca do stopniowego budowania swojego monumentu i jednoczesnego skupienia się na sytuacji bieżącej. Niezdrowe wizjonerstwo (znowuż odwołanie do nieprzyjaciela epoki) sprawi, że ani jedno, ani drugie nie będzie osiągnięte.
Ale bałagan. Zbezcześcili słowem jedyne arcydzieło romantyzmu. Co gorsza, nie wydaje mi się by krytykanci wywodzili się z antagonistycznego obozu wieszczów. Waryjaci. Przy książkach tego typu dobrze jest podzielić wypowiedź na dwie osoby. W pierwszym akapicie wypowie się uczennica, drugim absolwentka.
Aby pojąć fenomen rozgorączkowanych chłopców należało wpierw romantyka...
2014
2012-11-03
2012-08-05
2012-02-25
"Pan potwór" to przyzwoita kontynuacja przygód Johna Cleavera. Pod pewnymi aspektami udało jej się przewyższyć poprzedniczkę, jednak wdało się trochę gaf odstających od znacznie lepszej części pierwszej. <br />
Książka przede wszystkim wolno się rozkręca. Zamiast na kolejnym śledztwie John skupia swoja uwagę na... randkowaniu. Brooke... Drażniący wątek. Postać ta nie posiada żadnych kontrowersyjnych cech co jeszcze bardziej wyprowadza z równowagi, gdyż jest nadzwyczaj nijaka. Co takiego czyni ją wyjątkową w oczach młodego socjopaty? Odpowiedź do tej pory nie została podana, gdyż zwyczajnie nie istnieje. Autor nie potrzebnie skupia się na pseudo-romansie. <br />
Tak więc pierwsza połowa książki może nieco znużyć (chociaż problemy Johna z prawem i próby socjalizacji mogą być poniekąd interesujące) , co jest całkowitą przeciwnością drugiej. Prawdziwe mistrzostwo zaczyna się od 14 rozdziału. Od tamtego momentu wręcz nie mogłam się oderwać od lektury. Brutalność, zaskakujące zwroty akcji i to, na co czekałam brnąc przez książki Wellsa - zawzięta walka między Panem Potworem a Johnem. Ostatnie rozdziały bardzo trzymały w napięciu, chociaż pewne działania Johna stały się dla mnie poniekąd niezrozumiałe (czy trafniej - nielogiczne.) <br />
Pierwsza część trylogii sprawiała wrażenie spójniejszej. Druga natomiast jest wierną kontynuacją ze sporymi zaletami, jak i ewidentnymi wadami. Po lekturze czytelnik jest w stanie wynieść odpowiedź na podstawowe pytanie "czy John jest dobrym człowiekiem?". Chociaż tak naprawdę podejrzewam, że ostateczną barwę płótno przybierze w ostatniej części.
"Pan potwór" to przyzwoita kontynuacja przygód Johna Cleavera. Pod pewnymi aspektami udało jej się przewyższyć poprzedniczkę, jednak wdało się trochę gaf odstających od znacznie lepszej części pierwszej. <br />
Książka przede wszystkim wolno się rozkręca. Zamiast na kolejnym śledztwie John skupia swoja uwagę na... randkowaniu. Brooke... Drażniący wątek. Postać ta nie...
2012-02-01
Książka o młodzieńcu z potencjałem seryjnego mordercy to z pewnością nietuzinkowa lektura. O ile sama fabuła stoi na szczeblu przyzwoitego thrillera, o tyle sam bohater - John Cleaver - przyczynił się do wystawienia takiej oceny, a nie innej.
Po wydarzeniach oprowadza nas pierwszoosobowy narrator. Jest to jak najbardziej atutem, gdyż pozwala nam momentalnie wkraść się w psychikę Johna. Dlaczego momentalnie? Cóż. Główny bohater thrillera bywa nieobliczalny. Jego poczynania, myśli czy gesty potrafią zaskoczyć czytelnika w każdym momencie. Również, jak na głównego bohatera, pozostawia po sobie niedosyt i nutkę tajemnicy. Wciąż dokładnie nie mogę pojąć jego stosunku do Brooke (którą najchętniej wydarłabym z tej książki). To między innymi powoduje, że z chęcią sięgnę po drugą część.
Książka potrafi wprowadzić ciekawą atmosferę. Nie raz czułam dreszczyk emocji czy strachu, jak i nie raz śmiałam się bez opamiętania. Czarny humor jak najbardziej mi podchodzi. Każdy wątek ma swój niejednolity klimat, który potrafi wyprowadzić z równowagi groteskowy komentarz Johna.
O ile samą fabułę uznałam za przeciętną, warto coś jeszcze o niej napisać. Posiada zawrotne tępo, nie pozostawiając za sobą scen godnych serii ziewania. O tożsamości seryjnego mordercy dowiadujemy się zaskakująco szybko. Autor wplótł w książkę motyw fantastyczny, czego zupełnie się nie spodziewałam. Nie mnie oceniać, czy jest to negatyw czy pozytyw, jednak wolałabym pozostać przy realnym świecie, gdzie zamiast szponów Wolverina będzie stosowana broń palna.
Z niewielką dygresją pragnę poruszyć temat okładki - O ile dobrze się orientuję, polskie wydanie postawiło ją w całkiem nowej oprawie. Zdecydowanie sprawia lepsze wrażenie od oryginału.
Podsumowując: Książka jest pozycją godną zarwanej nocy. Sporym atutem jest główny bohater oraz jego profil psychologiczny,wartka akcja i ciekawe dialogi (zwłaszcza rozmowy z terapeutą). Rozczarowują natomiast niektóre rozwiązania fabularnie,.
Książka o młodzieńcu z potencjałem seryjnego mordercy to z pewnością nietuzinkowa lektura. O ile sama fabuła stoi na szczeblu przyzwoitego thrillera, o tyle sam bohater - John Cleaver - przyczynił się do wystawienia takiej oceny, a nie innej.
Po wydarzeniach oprowadza nas pierwszoosobowy narrator. Jest to jak najbardziej atutem, gdyż pozwala nam momentalnie wkraść się w...
2012-11-23
Niesamowita... oprawa graficzna. Tak pięknie wykonanej biografii moje oczęta w życiu nie widziały. Każda strona to sama przyjemność nie tylko czytania, ale i również oglądania. Co do samej treści to co tutaj dużo mówić; forma wywiadu to bardzo dobry i przystępny pomysł, który sprawa, że książkę wręcz się pochłania. Krótką opinią pragnę wyłamać stereotypy wobec pozycji; poglądy Adama w żadnym aspekcie nie wywołują burzliwych emocji. Nie trzeba być satanistą czy ateistą, by czytać o opinii na temat kościoła; Darski wypowiada się (dość?nawet?) kulturalnie. Oczywiście nie obejdzie się bez ironicznych uwag, jednak uważam, że chrześcijanie bez problemu mogą sięgnąć po lekturę. Czego ci natomiast mogliby szukać w biografii lidera zespołu propagującego Szatana? Przemyśleń inteligentnego człowieka chociażby. Przyznam, ze faktycznie sięgnęłam po książkę "tego pana z telewizji". Tak jest. Nie muszę jednak gustować w black metalu, aby odnaleźć się w lekturze. Zespół łamie stereotypy, tłumaczy się wiele nieporozumień, pojawia się ciekawostek z życia chłopaków jako muzyków po prostu.
Najbardziej przejął mnie rozdział o chorobie. Darski zaimponował mi swoją postawą i otwartością wobec tematu. Po głębszym zapoznaniu się z tym człowiekiem wciąż uważam, że to jedna z ciekawszych osobowości, jaką niefortunnie określono mianem "celebryty".
Niesamowita... oprawa graficzna. Tak pięknie wykonanej biografii moje oczęta w życiu nie widziały. Każda strona to sama przyjemność nie tylko czytania, ale i również oglądania. Co do samej treści to co tutaj dużo mówić; forma wywiadu to bardzo dobry i przystępny pomysł, który sprawa, że książkę wręcz się pochłania. Krótką opinią pragnę wyłamać stereotypy wobec pozycji;...
więcej mniej Pokaż mimo to
Lotnictwem się interesowałam na równi z zaplataniem warkoczy i kolekcjonowaniem kapselków. Ale nie tymi chłopięcymi bombardowcami, tylko potężnymi biznesem jakim jest lotnictwo cywilne. Lotniska to taka trochę osobna przestrzeń, usytuowana na obrzeżach miasta, gdzie życie działa jak w zegarku a każdy człowiek posłusznie poddaje się niekoniecznie zrozumianym regulacjom. To tutaj kupisz prawdopodobnie najdroższą kawę i bez wyrzutów sumienia zdrzemniesz się rozciągnięty na czterech krzesełkach. No mówię, kosmos.
Dla takiego laika, który z ów branżą nie ma nic wspólnego, za to targany jest przez wieloletnią ciekawość, ta książka to lektura obowiązkowa. Autor wnikliwie, choć nie zatracając się w drobnostkach, tłumaczy ten skomplikowany mechanizm. Odpowiada na nurtujące pytania, sypie ciekawostkami, jednym słowem zaspokaja głód wiedzy. Krótkie rozdziały i lekki styl pisania czynią lekturę łatwo przyswajalną. Dwie gwiazdki odebrałam proporcjonalnie do dwóch "ale": tytuł może być mylący, spodziewałam się większej dawki informacji o zawodzie pilota, w zamian otrzymujemy krótkie, raczej zbędne, wstawki biograficzne Mikosza. Chyba już każdemu Polakowi włos się jeży na głowie, gdy wyczytuje hasło "Sm*****k". Specjalnie zerknęłam na rok wydania książki - wzdycham i wybaczam.
Lotnictwem się interesowałam na równi z zaplataniem warkoczy i kolekcjonowaniem kapselków. Ale nie tymi chłopięcymi bombardowcami, tylko potężnymi biznesem jakim jest lotnictwo cywilne. Lotniska to taka trochę osobna przestrzeń, usytuowana na obrzeżach miasta, gdzie życie działa jak w zegarku a każdy człowiek posłusznie poddaje się niekoniecznie zrozumianym regulacjom. To...
więcej Pokaż mimo to