-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-02-05
2024-01-07
To było tak dobre…
I to jedno zdanie jest wszystkim co jestem w stanie powiedzieć.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
To było tak dobre…
I to jedno zdanie jest wszystkim co jestem w stanie powiedzieć.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
2023-12-17
Bardzo szybkie opowiadanie z niespodziewanym zakończeniem i mroczną aurą. Ok, o ile ktoś ma ochotę na erotyczny dreszczyk ;)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Bardzo szybkie opowiadanie z niespodziewanym zakończeniem i mroczną aurą. Ok, o ile ktoś ma ochotę na erotyczny dreszczyk ;)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
2023-01-05
Byłam zainteresowana antologią mafijną, ponieważ dzięki tego typu zbiorom można ocenić, książki której autorki mogą przypaść nam do gustu. Niestety jestem bardzo rozczarowana. Większość historii nie została dokończona. Znajdował się przy nich dopisek np. jeśli chcecie więcej, sięgnijcie po 4 tomy historii Morfeusza (umarłam) albo przeczytajcie dalszą część na wattpadzie albo ostatnie zdanie jasno wskazywało, że to będzie dłuższa historia w stylu „to oznacza wojnę” no i stopklatka bez żadnego wyjaśnienia.
„Było przewinienie, musiała być kara, a on był katem.”
Czuję się zniechęcona i jeśli na 11 opowiadań ‘ok’ były jedynie 3, to widzę to mocno słabiutko.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Byłam zainteresowana antologią mafijną, ponieważ dzięki tego typu zbiorom można ocenić, książki której autorki mogą przypaść nam do gustu. Niestety jestem bardzo rozczarowana. Większość historii nie została dokończona. Znajdował się przy nich dopisek np. jeśli chcecie więcej, sięgnijcie po 4 tomy historii Morfeusza (umarłam) albo przeczytajcie dalszą część na wattpadzie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-03
Jak to jest, że ciągle w kółko i bez przerwy popełniam ten sam błąd z przyciągającą wzrok okładką?!? Pomyślałam sobie – no to po prostu musi być historia dla mnie, bo fantastyka w śmiesznej odsłonie to jedna z rzeczy, które uwielbiam. Swoją drogą Pan Łukasz Kucharczyk powinien podziękować Panu Janowi Giemzie za ten artwork, no bo to bomba!
Wracając do „Grantów i smoków”, mamy tu do czynienia z sześcioma krótkimi opowiadaniami, których wspólnym mianownikiem jest Cilgeran, doktorant na Uniwersytecie Wielkobohaterskim imienia Kelta Niezwyciężonego. Jego towarzyszem przygód jest niziołek Rorty Pragmatickbuck. Jak z samego tytułu możemy się domyśleć, będziemy mieli do czynienia z grantem opiewającym na znalezienie ostatniego żyjącego smoka, udanie się na wyprawę w celu ratowania wioski i przy okazji otrzymania zaświadczenia do stypendium. Nie można tym opowiadaniom odmówić humorystycznej nuty, ale bazuje ona często na zapożyczeniach z innej literatury czy popkultury, które potrafiły być delikatne jak np. bohater Foba Bett czy nagroda w rodzaju „co ten zastanie w domu, a czego się nie spodziewa. Ludzie powiadali, że takie roszczenia stały się ostatnio modne na skutek coraz większej bezczelności łowców potworów.” Jednak z drugiej strony w jednym czy dwóch ustępach było tego trochę za dużo, np. kiedy poznajemy klauna z czerwonym balonikiem, który mówi „One pławią się w powietrzu (..), ty też będziesz się pławił”. Nie żebym jakoś nadmiernie broniła Kinga i jego twórczości, ale można to było wykorzystać w inny sposób i zrobić miłego klauna, który nie rozumiałby czemu ludzie się go boją, nieświadomy przedrukowanego wszędzie eseju profesora Stinga o szerokości szczęk istot pozaplanetarnych w kontekście przeżuwania ramion Homo Sapiens i ich kaloryczności. No popłynęłam, ale mniejsza z tym. Całość można przeczytać na raz, bo książka jest dość krótka, a ci konkretni bohaterowie mają prezencję akurat na sześć opowiadań. Przy dwudziestu mogłabym się znudzić, a tak pigułka jest w sam raz. Polecam ;)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Jak to jest, że ciągle w kółko i bez przerwy popełniam ten sam błąd z przyciągającą wzrok okładką?!? Pomyślałam sobie – no to po prostu musi być historia dla mnie, bo fantastyka w śmiesznej odsłonie to jedna z rzeczy, które uwielbiam. Swoją drogą Pan Łukasz Kucharczyk powinien podziękować Panu Janowi Giemzie za ten artwork, no bo to bomba!
Wracając do „Grantów i smoków”,...
2020-12-13
Wydawnictwo Muza pokusiło się w tym roku na kilka świątecznych propozycji, wydanych w formie antologii. Odsłoną romantyczną stał się zbiór opowiadań „PS I życzę Ci dużo miłości” spod pióra ośmiu znanych, polskich autorek. I wydaje się, że to przepis na sukces, kiedy na okładce pojawiają się takie nazwiska jak Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha czy Agnieszka Lingas-Łoniewska, ale czy tak było w istocie?
„Bo czasami trzeba raz na zawsze zamknąć przeszłość i otworzyć się na to, co niesie nam w darze nieprzewidywalny los.”
Opowiadania w tym zbiorze charakteryzuje wspólny mianownik, którym jest otrzymanie po latach kartki świątecznej, która mogła wiele zmienić w życiu bohaterów. Jedno opowiadanie wyłamuje się z tego schematu, ponieważ mówi o pocztówce wysłanej w bieżące święta. Wydaje mi się, że w większości opowiadań, duch świąt był nie całkiem obecny, wigilia wydawała się jakby odległym tłem dla wydarzeń sprzed lat, kiedy to zagłębialiśmy się w przeszłość poszczególnych postaci.
„Rozumiałem, a trochę nie. Trochę jej nienawidziłem, a trochę jeszcze ją kochałem.”
Poniżej kilka słów o trzech najlepszych w mojej ocenie opowiadaniach:
• „Tajemnica starej szuflady” Magdalena Witkiewicz – intrygująca historia o nieszczęśliwej miłości sprzed lat, której odkrywanie prowadzi do szczęścia współczesnych bohaterów. Ogromny plus za brak macho-mena z sześciopakiem, którego zastąpił spokojny mężczyzna z brzuszkiem. Brawo, o takich prawdziwych ludziach, którzy nie przypominają posągu Dawida, lepiej mi się czyta, bo są bardziej ‘namacalni’.
• „Zapach pieczonych jabłek” Natasza Socha – niby prosta historia odnalezienia miłości po latach i spokojnego, melancholijnego przeżywania szczęścia, a jednak miała w sobie coś ciepłego i przyjemnego w odbiorze.
• „Medalion z szafirem” Ilona Gołębiewska – opowiadanie podsumowujące młodzieńczą miłość, która mimo zdrady, nie może się wypalić i tli się w sercach bohaterów. Interwencja ze strony rezolutnej dziewczyny jest jednak niezbędna do połączenia tej dwójki upartych i dumnych osobowości.
„Zresztą ten wewnętrzny głos też odzywał się jedynie w książkach. Albo tam była wewnętrzna bogini, już nie pamiętał. W tym erotyku o pięćdziesięciu twarzach.”
Jako, że pierwsze opowiadanie było sztosem, nie ukrywam, że czekałam na kolejne, tym bardziej, że większość z autorek znam i lubię, ale jakże się zawiodłam, brnąc w lekturę. Znalazło się opowiadanie dość chaotyczne i dwa jakby dziwnie niedokończone. No a na dokładkę Magda Knedler, która nie sądziłam, że może mnie kiedykolwiek zawieść, dostarczyła temat trudny, kontrowersyjny i którego poprowadzenie nie przypadło mi do gustu. W ostatecznym rozrachunku jakoś mi to wszystko nie podpasowało, bo jeśli miałam zarzuty do czterech z ośmiu opowiadań, to zrozumiałym jest, że nie podchodziłam do kolejnych z wielkim entuzjazmem, przez co czytałam długo. Chyba zadrą był w tym przypadku temat przewodni, bo każda z autorek cofała się do przeszłości, co na pewnym etapie musiało powielić jakiś schemat i zmęczyło mnie. Ten zbiór po prostu nie jest dla mnie, ale jeśli potrzebujecie jakiegoś pomysłu na świąteczny prezent czy nawet lekturę dla siebie, to jednak pokusiłabym się, żeby popchnąć was w kierunku „Grzesznych opowieści”.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Wydawnictwo Muza pokusiło się w tym roku na kilka świątecznych propozycji, wydanych w formie antologii. Odsłoną romantyczną stał się zbiór opowiadań „PS I życzę Ci dużo miłości” spod pióra ośmiu znanych, polskich autorek. I wydaje się, że to przepis na sukces, kiedy na okładce pojawiają się takie nazwiska jak Magdalena Witkiewicz, Natasza Socha czy Agnieszka...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-28
„Grzeszne święta” to pierwsza świąteczna propozycja, po którą sięgnęłam w tym roku. Tego typu antologie są dla mnie kuszące praktycznie jedynie w odsłonie festywnej, oczywiście, jeśli nie mają kryminalnego podłoża. Drugim aspektem jest wykorzystanie talentu polskich autorek, który wcale nie odstaje od ich zagranicznych odpowiedniczek.
„Zimowy miękki podmuch otulił nas niczym szalik. Nagle jakaś niezrozumiała dla mnie siła pociągnęła mnie w jego kierunku i nasze wargi się złączyły.”
Całość jest podzielona na dziesięć opowiadań, z których każde jest zakończone przepisem świątecznym, nawiązującym do pysznego wypieku/dania/koktajlu, który odegrał rolę w fabule. Mamy też odręcznie wypisane życzenia od autorek, co osobiście uważam za całkiem miły akcent. Myślę, że sama otoczka świąt, czy tego specjalnego czasu, była jedynym spoiwem pomiędzy historiami, ponieważ część z nich działa się na krótko przed świętami, a część w same święta, z założeniem, że choinka majacząca w tle, mogła być jedynym wyznacznikiem tego niezwykłego czasu. O stylu nie ma co dyskutować, ponieważ każdy autor ma swoje przyzwyczajenia i sposób narracji, który najbardziej mu odpowiada.
„Znowu targały mną sprzeczne emocje, których nie potrafiłam zrozumieć. Nie chciałam ich chyba zrozumieć. Jedyne, o czym wtedy marzyłam, to powrót do domu.”
Oczywiście w przypadku antologii, lubię wybrać najlepsze trzy i napisać o nich kilka słów, co zrobię i tym razem:
• „BIESz/iCZADY” Paulina Świst – taki trochę love-hate przekomarzanki pomiędzy bohaterami, którzy są wieloletnimi przyjaciółmi. Odpowiedni balans napięcia erotycznego i ostry seks, naprawdę dobrze opisany. Jeśli dołożymy element legendy i nadnaturalnych bytów, to czegóż można chcieć więcej.
• „Lista niegrzecznych” Marta W. Staniszewska – bardzo fajna, ciepła, świąteczna narracja, ukazująca postać Świętego Mikołaja, w troszkę innej odsłonie. Magia Świąt, renifery i miła niespodzianka w postaci domkniętego zakończenia.
• „Druga Szansa” J.B. Grajda – można powiedzieć, że historia miłości od pierwszego zwyzywania (:D). Bohaterka bardzo prawdziwa, niepewna siebie, zagubiona i facet, który też nie jest idealny. A pomiędzy tym wszystkim bardzo fajne napięcie i dobrze opisany romans.
„-To znak – stwierdziłam, gdy zarzuciło nami na jakimś rondzie. (..) – Bogowie od śniegu uważają, że powinniśmy siedzieć teraz w domu i piec pierniczki.”
Całość jest przyjemna, mimo, że niektóre historie nie otrzymałyby w moim odczuciu plakietki „grzeszne”. Znalazły się w tej antologii opowiadania bardziej wciągające i te trochę mniej. Bardzo trudno jest oddać emocje pierwszego spotkania i zrobić to w sposób wiarygodny w tak krótkiej formie literackiej, ale niektórym z autorek się to udało. Natomiast te, które porwały się na wieloletnie przyjaźnie, przekute w związek podczas magii świąt, również wykonały swoją robotę, łatwiejszą, ale zawsze. Myślę, że książka nada się na prezent dla kobiety lubiącej historie miłosne i erotyki, tym bardziej, że okładka jest naprawdę ładna i przyciąga wzrok.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Grzeszne święta” to pierwsza świąteczna propozycja, po którą sięgnęłam w tym roku. Tego typu antologie są dla mnie kuszące praktycznie jedynie w odsłonie festywnej, oczywiście, jeśli nie mają kryminalnego podłoża. Drugim aspektem jest wykorzystanie talentu polskich autorek, który wcale nie odstaje od ich zagranicznych odpowiedniczek.
„Zimowy miękki podmuch otulił nas...
2020-11-15
Haruki Murakami to japoński autor, który tworzy już przeszło czterdzieści lat. Mam na półce cztery jego książki (nietknięte), bo moja przyjaciółka jest nim niezaprzeczalnie zauroczona. Kiedy nadarzyła się okazja zrecenzowania „Pierwszej osoby liczby pojedynczej”, zobaczyłam w tym szansę na dobry start tej przygody.
„Do tego, że znaleźliśmy się razem w łóżku, doszło w zasadzie siłą rozpędu. Ani ja jej specjalnie nie pragnąłem, ani ona specjalnie nie pragnęła mnie (tak sądzę).”
Całość składa się z ośmiu dosyć krótkich opowiadań, które łączy narracja w pierwszej osobie czasu przeszłego. Jak tylko zaczęłam czytać, od razu w pewnym sensie skojarzyło mi się to z samym tytułem, mimo, że jedno z opowiadań również jest w ten sposób nazwane. Historie są przedstawione jak wspomnienia z przeszłości, krótkie epizody, które mimo, że nie są znaczące dla narratora, to często powodują powrót specyficznego dreszczyku, przelotnego uczucia, podskórnego mrowienia.
„Czas to zawsze ten sam czas. Minuta jest minutą, godzina godziną. Musimy go cenić. Musimy osiągnąć porozumienie z czasem, żeby zostały nam po nim jak najlepsze wspomnienia – to jest najważniejsze.”
Jak to bywa w przypadku antologii, jedno opowiadanie przypadnie nam do gustu bardziej, drugie mniej, a jest to już uzależnione od indywidualnej oceny. Osobiście dla mnie najlepsze były:
• „Do kamiennej poduszki” – historia przelotnie spędzonej nocy, która być może bardzo powierzchownie dotyka znaczenia miłości, ale też sentymentu dla głębszego poznania drugiego człowieka, poprzez jego twórczość.
• „Karnawał” – przypadkowo poznana osoba może się okazać bratnią duszą, z którą tak łatwo się rozmawia i dzieli pasje. To opowiadanie również w ciekawy sposób rozbija brzydotę na części pierwsze.
• „Wyznanie Małpy z Shinagawy” – bardziej senno-majakalne podejście do okazjonalnego spotkania w niewielkim motelu. To chyba wątki bardziej znane Murakamiemu. Niezwykłość, fantazja i prostota w jednym.
„Zakochanie się w kimś przypomina chorobę psychiczną, której nie pokrywa ubezpieczenie.”
Mam nieodparte wrażenie, że te opowiadania mogą bardziej spodobać się męskiemu odbiorcy, gdyż wiele z nich nawiązuje do muzyki jazzowej, zespołu The Beatles, kibicowaniu drużynie baseballowej czy poznawaniu pierwszej dziewczyny. Ja sama też miałam z nimi sporo zabawy, ale kiedy czytam o czymś o czym nie mam pojęcia, jak symfonie Chopina czy Bacha, może się zdarzyć, że w ferworze całości, nie wyłapię jakiegoś istotnego szczegółu. Ogólnie rzecz biorąc, polecam, i czuję się zachęcona do eksplorowania Murakamiego w innych odsłonach.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Haruki Murakami to japoński autor, który tworzy już przeszło czterdzieści lat. Mam na półce cztery jego książki (nietknięte), bo moja przyjaciółka jest nim niezaprzeczalnie zauroczona. Kiedy nadarzyła się okazja zrecenzowania „Pierwszej osoby liczby pojedynczej”, zobaczyłam w tym szansę na dobry start tej przygody.
„Do tego, że znaleźliśmy się razem w łóżku, doszło w...
2020-07-24
„Gorące lato” to antologia dziesięciu romantycznych opowieści o zabarwieniu erotycznym, napisana przez znane i lubiane polskie autorki. Podeszłam do tej książki ze sporym dystansem, ponieważ czytałam już dwie antologie o podobnej tematyce i zazwyczaj te historie bywają spłycone, zbyt krótkie i pozbawione emocji. Jak było tutaj, przekonajcie się, czytając całość recenzji.
„I tak samo jak fale ryją i rzeźbią brzeg, tak on rzeźbił w moim sercu i duszy swoje imię”.
Trudno przy zbiorze opowiadań mówić o stylu pisarskim, ponieważ każda z autorek daje z siebie coś oryginalnego i w różnoraki sposób pobudza do życia bohaterów. Chciałabym jednak przybliżyć Wam dwa opowiadania, które chyba spodobały mi się najbardziej.
Pierwsze z nich to „Stacja pożądanie” Anny Langner. Historia przedstawia kobietę, która niedawno przeszła rozwód i za namową przyjaciółki wybiera się na samotny wypad do nadmorskiego kurortu. Sytuacja się zaognia, kiedy do jej przedziału dosiada się przystojny brunet, a myśli bohaterki uciekają w przeróżne, nieprzyzwoite miejsca. Lekkie opowiadanie na którym kilkakrotnie wybuchnęłam śmiechem i chyba o to w tym chodzi.
Drugie opowiadanie to „Natchnienie” Pauliny Świst, w którym to samotna pisarka wraz z przyjaciółmi, wylatuje na wakacje na Dominikanę. Już na lotnisku zwraca na nią uwagę wysportowany komandos, któremu zadziorna i pyskata Anna, od razu wpadła w oku. W ramach podrywu Łukasz udaje fana komedii romantycznych, uciekającego przed słońcem i pielęgnującego w sobie kobiecy pierwiastek. Czy Anna, szczera do bólu, ostra laska, da się oszukać nowemu adoratorowi?
„- No co? Jesteś piękna, młoda, a seks uwalnia endorfiny. To udowodnione naukowo.
- Czekolada też uwalnia endorfiny.
- Ale czekolada nie daje zajebistych orgazmów.
- Okej, wygrałaś.”
Opowiadania były lekkie, czasem trochę pikantne, a czasem romantyczne do bólu, co oznacza, że mamy do czynienia ze sporą różnorodnością. Czytało się dobrze, a okładka zamyka całość bardzo przyjemną oprawą. Myślę, że to świetna propozycja na słoneczne popołudnia, aby dodatkowo rozgrzać atmosferę i pobudzić krążenie krwi – polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Gorące lato” to antologia dziesięciu romantycznych opowieści o zabarwieniu erotycznym, napisana przez znane i lubiane polskie autorki. Podeszłam do tej książki ze sporym dystansem, ponieważ czytałam już dwie antologie o podobnej tematyce i zazwyczaj te historie bywają spłycone, zbyt krótkie i pozbawione emocji. Jak było tutaj, przekonajcie się, czytając całość...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-09
Wiosna, lato, słońce, deszcz, pioruny, to tylko kilka elementów panującej nam obecnie sytuacji, o koronawirusie nie wspominając. W tym kontekście zazwyczaj warto sięgnąć po lżejszą lekturę, która poprawi humor, pozwoli na rozmarzenie i zatopienie w tej iluzorycznej, przesłodzonej mgiełce. Z takim nastrojem podeszłam do „Miłości z widokiem na morze”, która jest niczym innym jak antologią opowiadań, znanych i lubianych polskich autorek.
„Człowiek lubi szuflady. Lubi swoje rzeczy mieć ładnie poukładane i podobnie jest z planami na życie lub przynajmniej najbliższą przyszłość. Nic dziwnego, że dostaje szału, kiedy ktoś wysypie mu wszystko na środek pokoju i każe układać od początku.”
Cała książka składa się z ośmiu treściwych opowiadań, skupionych na nadmorskich, urokliwych lokalizacjach i bohaterach poszukujących odpowiedzi, miłości i szczęścia. Mimo poruszania trudnych tematów, takich jak wypalenie w związku, oddalenie czy przewartościowanie życia, wydaje mi się, że każda z tych historii wprowadziła coś ciepłego, mimo wszystko pozytywnego.
„To było coś banalnego, zbyt banalnego jak na zdarzenie, które zmieniło całe moje życie. A może właśnie tak jest zawsze. Zawsze to banalne zdarzenia zmieniają wszystko.”
Trudno mówić o fabule czy narracji, jako że każda z autorek ma swój styl i indywidualnie podeszła do tematu. Pozwolę sobie jednak, wprowadzić was w fabułę dwóch opowiadań, które najbardziej przypadły mi do gustu. Pierwsze z nich to „Pomiędzy kartami książek” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, które przybliża nam historię młodej bibliotekarki, prostej, uśmiechniętej dziewczyny, obok której pojawiają się dwaj tajemniczy mężczyźni. Czy grasujący w okolicy seryjny morderca, również będzie grał szerszą rolę w tej historii? Wydaje mi się, że to uszczknięcie wątku kryminalnego było czymś oryginalnym, co bardzo mi się podobało i zakończenie było zarówno zadowalające, jak i satysfakcjonujące.
Drugie opowiadanie stworzyła pani Katarzyna Misiołek i jest ono zatytułowane „To, co najważniejsze”. Przyznam szczerze, że ta historia miała dla mnie szczególne przesłanie. Jego bohaterka tkwi w związku jednostronnym. Jej partner nie chce słyszeć o dzieciach, małżeństwie, a po decyzji o wspólnym zamieszkaniu, znika w pracy i spędza coraz więcej czasu z piękną wspólniczką. Wszyscy próbują przekonać Beatę, że trafiła jej się wspaniała partia, ale czy samotny wyjazd do Sopotu, pomoże jej odpowiedzieć na pytanie, co w życiu jest tak naprawdę ważne? Niedawno spotkał mnie podobny dylemat i dzięki tej historii utwierdziłam się w przekonaniu, że podjęłam prawidłową decyzję. Muszę chyba podziękować Pani Katarzynie.
„Teraz, gdy w moim życiu trafiają się sytuacje pozornie bez wyjścia, wiem, że za chwilę będą one tylko historią. Wspomnieniem. Wiem, że ze wszystkim można sobie dać radę.”
Całość naprawdę dobrze się czyta i jestem wdzięczna, że zapoznałam się ze stylem pisania kilku autorek, których nie miałam okazji poznać. Jest to dobry sposób na zwrócenie uwagi na dłuższe formy, które już stworzyły. Kochani, lektura ciekawa, czasem lekka, czasem skłaniająca do refleksji, ale pełna nadziei. Serdecznie polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Wiosna, lato, słońce, deszcz, pioruny, to tylko kilka elementów panującej nam obecnie sytuacji, o koronawirusie nie wspominając. W tym kontekście zazwyczaj warto sięgnąć po lżejszą lekturę, która poprawi humor, pozwoli na rozmarzenie i zatopienie w tej iluzorycznej, przesłodzonej mgiełce. Z takim nastrojem podeszłam do „Miłości z widokiem na morze”, która jest niczym innym...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-03
„Liczenie czarnych owiec” to zbiór opowiadań z pogranicza grozy i horroru, autorstwa Krzysztofa Grota. Z tym krótkim ebookiem, liczącym zaledwie 29 stron zapoznałam się za sprawą autora, który poprosił o trochę czasu i szczerą recenzję. Osobiście uważam, że warto pomagać osobom zaczynającym na rynku książki w odnalezieniu własnego głosu, więc z takim przesłaniem dostarczam swoją cegiełkę. Ale przejdźmy już do recenzji.
Siedem opowiadań, spośród których może jedno przekracza magiczną granicę czterech stron, to raczej niezwiązane ze sobą, krótkie historyjki, w które trudno się wgryźć, bo zanim zdążymy, już się kończą, często zupełnym niedopowiedzeniem. Z jednej strony jest to pozytywny zabieg, z drugiej jednak czasami miałabym ochotę na jakąś np. krwawą rzeźnię, ale co ja tam wiem.
Jak to robię standardowo, opowiem o dwóch utworach, czyli tym który podobał mi się najbardziej i tym najsłabszym w moim odczuciu. Najlepsze były „Sztuczki”, skupiające się na relacji między wujkiem, a bratanicą. Nie ukrywam, że w pewnym momencie wstrzymałam oddech, oczekując horroru sytuacji, który nadchodził. Jeśli zaś miałabym wybrać opowiadanie najsłabsze, to chyba wskazałabym „Srokę”, skupioną wokół dziwnego incydentu z wypadkiem samochodowym i osobliwym ptakiem. Nie zrozumiałam przesłania o ile jakieś było, wstęp był w moim odczuciu zbyt długi i do niczego nie prowadził, a zakończenie zwyczajnie dziwne i jakoś mało przekonywujące.
„— Nienawidzę pisać artykułów tak, by nie urazić chujów dumnie reprezentujących nasze miasto. Dość już tego pierdolenia. Od dzisiaj będę prawdziwy. To mój sposób, wiesz?
Stojący na schodach kolega odwrócił się do niego na chwilę.
— No dobra, niech ci będzie, zapytam. Na co to sposób?
— Na fascynujące samobójstwo — odparł i poczuł, jak wielki głaz spada z jego serca.”
Ostatnie opowiadanie bardzo znamienne i ciekawie domyka zbiorek. Jeśli macie pół godziny czasu to myślę, że warto, bo ebook jest dostępny do pobrania na stronie wydawcy. Autor ma potencjał do napisania czegoś dłuższego i bardziej treściwego i na coś takiego sobie poczekam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Liczenie czarnych owiec” to zbiór opowiadań z pogranicza grozy i horroru, autorstwa Krzysztofa Grota. Z tym krótkim ebookiem, liczącym zaledwie 29 stron zapoznałam się za sprawą autora, który poprosił o trochę czasu i szczerą recenzję. Osobiście uważam, że warto pomagać osobom zaczynającym na rynku książki w odnalezieniu własnego głosu, więc z takim przesłaniem dostarczam...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-03
Autora nie znałam, ale wielu znajomych z LC pozytywnie się na jego temat wypowiadało, więc i ja postanowiłam sięgnąć po „Samotność”.
„Siedziałem więc i wciąż mieliłem to nic w głowie, przyglądałem mu się z każdej strony.”
Początek wydaje się mocno filozoficzną rozprawą o samotności jako zewnętrznym bycie, który może człowieka dogonić, a potem robi się mrocznie, niebezpiecznie i krwawo. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale jeśli lubicie klimatyczne scenerie grozy to myślę, że „Samotność” może pozytywnie was zaskoczyć. Warto poświęcić chwilę na to dość krótkie opowiadanie. Polecam :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Autora nie znałam, ale wielu znajomych z LC pozytywnie się na jego temat wypowiadało, więc i ja postanowiłam sięgnąć po „Samotność”.
„Siedziałem więc i wciąż mieliłem to nic w głowie, przyglądałem mu się z każdej strony.”
Początek wydaje się mocno filozoficzną rozprawą o samotności jako zewnętrznym bycie, który może człowieka dogonić, a potem robi się mrocznie,...
2018-01-05
Nie mam chyba szczęścia do Antologii. Biorąc do ręki tego typu książkę, zawsze mam nadzieję na kilka ciekawych utworów, a zazwyczaj kończy się marnie. Jednak jako, że nadzieja umiera ostatnia, pozwoliłam sobie poczytać opowiadania erotyczne o przeróżnym charakterze. W jednych przeważał humor, jeszcze inne były smutne, a niektóre poważne.
Jednak najsmutniejsze jest niestety ukazanie tego jak łatwo zanurzyć się w romansie, zdradzie, bo takie to nowoczesne i ekscytujące. I dziwnym trafem żadne z opowiadań nie potępiło takiego zachowania, a szkoda.
Obawiam się, że niestety nie polecam :(
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Nie mam chyba szczęścia do Antologii. Biorąc do ręki tego typu książkę, zawsze mam nadzieję na kilka ciekawych utworów, a zazwyczaj kończy się marnie. Jednak jako, że nadzieja umiera ostatnia, pozwoliłam sobie poczytać opowiadania erotyczne o przeróżnym charakterze. W jednych przeważał humor, jeszcze inne były smutne, a niektóre poważne.
Jednak najsmutniejsze jest niestety...
2017-12-12
Nie, Nie i jeszcze raz Nie.
Książkę udało mi się nabyć w formie e-booka, więc nie byłam świadoma, że prawie każdy z autorów przedstawionych na okładce, napisze po dwa opowiadania do tego tomiszcza. Niestety sprawiło to, że większość z nich jest bardzo króciutka, z otwartym zakończeniem, a wątki są niemiłosiernie przewidywalne i powtarzalne. Jeśli jedynie dwa spośród czternastu opowiadań uznałam za 'w miarę dobre', to jest bardzo, bardzo cieniutko.
Gdyby dać autorom możliwość zamiany dwóch opowiadań na jedno obszerniejsze, może wyszłoby to sensowniej. W obecnej odsłonie, jest raczej marnie i nawet zestaw znanych nazwisk na okładce, nic w tym względzie nie zmienił.
Niestety nie polecam. Dłuższa książka z historią przeprowadzoną ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem, nawet jeśli wątki nie będą odkrywcze, da Wam więcej znamion świątecznego ciepła, a tego typu pozycji wyrosło ostatnio jak grzybów po deszczu, więc jest w czym wybierać.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Nie, Nie i jeszcze raz Nie.
Książkę udało mi się nabyć w formie e-booka, więc nie byłam świadoma, że prawie każdy z autorów przedstawionych na okładce, napisze po dwa opowiadania do tego tomiszcza. Niestety sprawiło to, że większość z nich jest bardzo króciutka, z otwartym zakończeniem, a wątki są niemiłosiernie przewidywalne i powtarzalne. Jeśli jedynie dwa spośród...
2018-01-23
Mając ostatnio kilka potknięć przy wyborze zbioru opowiadań, postanowiłam sięgnąć po autora, po którym spodziewałam się trafienia w gust i ciekawych treści. Jako, że "Zapomniani Bogowie" należą do moich ulubionych książek, z miłym zaskoczeniem powitałam fakt, że postaci z tej książki, doczekały się krótkiego opowiadania, jak również sporego fragmentu wyjętego z fabuły, który dotyczył Amazonek.
Jeśli mam oceniać całość, to jest naprawdę bardzo dobrze. Chyba tylko jedno z opowiadań nie trafiło w mój gust, natomiast pozostałe czytałam z ciekawością. Język, pomysły i wykonanie spajają wydarzenia niesamowite z codziennością i nie ukrywam, że kiedy na koniec przeczytałam, że opowiadanie 'Isztar', które podobało mi się najbardziej, doczeka się osobnej książki, ucieszyłam się niezmiernie. Polecam serdecznie :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Mając ostatnio kilka potknięć przy wyborze zbioru opowiadań, postanowiłam sięgnąć po autora, po którym spodziewałam się trafienia w gust i ciekawych treści. Jako, że "Zapomniani Bogowie" należą do moich ulubionych książek, z miłym zaskoczeniem powitałam fakt, że postaci z tej książki, doczekały się krótkiego opowiadania, jak również sporego fragmentu wyjętego z fabuły,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-15
Od jakiegoś czasu, siadałam wieczorem, czytając jedną, dwie baśnie ze zbioru przygotowanego przez Philipa Pullmana. Całość zaczyna przedmowa, która przybliża nam życie Braci Grimm, ich sposób pozyskiwania historii i rozwój, który rozpoczął się od studiowania literatury.
Prosty język każdej z baśni pozwala zanurzyć się w świecie królów i księżniczek, jednak nie tak wybielonym i cudownym jak mogłoby to wyglądać na pierwszy rzut oka. Wszystkie opowieści mają krótkie wytłumaczenie pochodzenia i komentarz autora, odnoszący się do ich treści, nawiązań i zapożyczeń z innych krajów.
Nie ukrywam, że bawiłam się świetnie, ponieważ dobrze czasem zmienić postrzeganie i odnaleźć trochę mroku w historii, która na koniec i tak nagrodzi dobro, a ukarze złych bohaterów. Mimo wszystko wyłupywanie oczu, morderstwa, zdrady i perfidnie zaplanowane zbrodnie, to zdecydowanie zbyt wiele dla młodego czytelnika. Kiedy będę opowiadała historię dzieciakom w mojej rodzinie, raczej większość wątków pominę, skupiając się na powszechnym i niezmiennie czarującym 'i żyli długo i szczęśliwie'.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Od jakiegoś czasu, siadałam wieczorem, czytając jedną, dwie baśnie ze zbioru przygotowanego przez Philipa Pullmana. Całość zaczyna przedmowa, która przybliża nam życie Braci Grimm, ich sposób pozyskiwania historii i rozwój, który rozpoczął się od studiowania literatury.
Prosty język każdej z baśni pozwala zanurzyć się w świecie królów i księżniczek, jednak nie tak...
2018-05-05
Maja Chmiel, jak napisała już w przedmowie do książki "Wyjątkowi są wśród nas", sama jest mamą niepełnosprawnego dziecka, co natychmiast zwraca uwagę na ważność tej pozycji.
Książka składa się z pięciu historii, rozdzielonych pewnym krótkim podsumowaniem dla dorosłych. Niektóre z nich skupiają się na wymyślonych stworkach, chadzających własnymi ścieżkami, o bogatej wyobraźni, a niektóre na zwykłych dziewczynkach szukających przyjaźni i wybaczenia. Najbardziej przypadła mi do gustu historia niebieskiej gąsienicy Matyldy, która była bardzo barwną postacią, ale odsyłam Was do lektury, żebyście sami mogli wskazać faworyta.
Myślę, że warto zatrzymać się nad formą utkanie tej książki. Bardzo ważne jest, żeby to rodzice przekazywali swoim dzieciom wartości, już od najmłodszych lat. Szacunek i otwartość w kierunku osób, które różnią się od nas, jest bardzo ważna. I z tego względu panel dla rodziców, bardziej przykuł w tej książce moją uwagę, ponieważ wskazuje kierunek i drogę, którą należy obrać, podejmując z własnymi dziećmi, tak trudne tematy. I jeśli pomysły, uśmiech i nauka, płynie z tak przyjemnych historii, to w literaturze, zawsze znajdzie się dla nich miejsce.
Polecam serdecznie, historie dla pociech, ale przede wszystkim, możliwość refleksji dla dorosłych.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Maja Chmiel, jak napisała już w przedmowie do książki "Wyjątkowi są wśród nas", sama jest mamą niepełnosprawnego dziecka, co natychmiast zwraca uwagę na ważność tej pozycji.
Książka składa się z pięciu historii, rozdzielonych pewnym krótkim podsumowaniem dla dorosłych. Niektóre z nich skupiają się na wymyślonych stworkach, chadzających własnymi ścieżkami, o bogatej...
2019-01-05
„Pierwsze słowo” to już czwarta książka Marty Kisiel, którą miałam okazję przeczytać. Pozostałe były strzałem w dziesiątkę, jednak tutaj coś mi zgrzytało. I przy tej okazji zaczęłam się zastanawiać co musi w sobie zawierać tomik opowiadań, żeby przypaść mi do gustu.
Po pierwsze – opowiadania muszą mieć domknięcie. Nie może być tak, że dostajemy przedstawienie świata, powoli w niego wsiąkamy, zastanawiamy się co kryje się za rogiem, a potem ni stąd ni zowąd akcja zostaje jakby odcięta nożem. Czyżby kartki w drukarni się skleiły, albo edytor tekstu zastrajkował? I niestety w tomiku pani Marty są chyba ze trzy takie opowiadania, kiedy już wietrzymy dalszą akcję, coś ciekawego, a tu nagle okazuje się, że klops i ostatnia strona.
Po drugie – chyba nie znoszę się dołować i dostawać smutów, cóż poradzę, że lubię historie z happy endem i sporą dawką humoru. W tym tomiku natomiast mamy historie przygnębiające, dołujące, z nieprzyjemnymi bohaterami i sytuacjami. Oczywiście znajdują się w nim też opowiadania śmieszne, jednak przez ten gradient zauważyłam, że podobało mi się tak pół na pół, w kierunku tych zabawniejszych treści.
„- Dzisiaj ‘Roch to Roch’, a zanim się obejrzysz, będziesz mu czule piszczeć do uszka: ‘Och Rochu, bierz mnie po trochu…’.”
Jeśli chodzi o styl to mam wrażenie, że Pani Marta Kisiel ma w zanadrzu kilka ciekawych pomysłów na pisanie, co mi się podoba, jednak znacznie bardziej wolę ją w bardziej pełnych konstrukcjach. Niektóre tytuły opowiadań, które przypadły mi do gustu, a mogą Was zachęcić:
• Rozmowa dyskwalifikacyjna
• Dożywocie
• Przeżycie Stanisława Kozika
• Szaławiła
Jeśli lubicie nutkę fantasy, styl autorki i opowiadania jako krótkie formy literackie to polecam, ale jeśli chcecie się zapoznać z czymś innym spod pióra Pani Marty to zerknijcie raczej w kierunku „Nomen Omen”.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Pierwsze słowo” to już czwarta książka Marty Kisiel, którą miałam okazję przeczytać. Pozostałe były strzałem w dziesiątkę, jednak tutaj coś mi zgrzytało. I przy tej okazji zaczęłam się zastanawiać co musi w sobie zawierać tomik opowiadań, żeby przypaść mi do gustu.
Po pierwsze – opowiadania muszą mieć domknięcie. Nie może być tak, że dostajemy przedstawienie świata,...
2019-12-17
„Cicha noc” to zbiór piętnastu opowiadań kryminalnych, których akcja została wpleciona w okres świąteczny. Całość ma bardzo klasyczny rozdźwięk i prowadzi nas ku popołudniowym herbatkom, pieczonemu pasztetowi i sielskiej, świątecznej atmosferze, aby po chwili wpleść element grozy, kradzieży czy paskudnego morderstwa.
Jak to bywa w antologiach, każdy autor ma swój styl i charakter pisania, więc w większości przypadków część opowiadań może nam przypaść do gustu, a część nie. „Cicha noc” jest jednak zbiorem dobrze skomponowanym i przemawiającym do wielbicieli klasyków gatunku. Nie zdradzę chyba zbyt wiele jeśli powiem, że korowód otwiera Sherlock Holmes z zagadką melonika i tłuściutkiej gęsi. Czyta się to bardzo przyjemnie, bo mimo, że często łapiemy się w schemat gatunkowy, to w moim odczuciu jest to schemat pożądany. Każdy fan kryminału zna przecież motyw morderstwa w zamkniętym domu czy pociągu, gdzie pośród gości musi skrzętnie ukrywać się sam morderca.
„Poza tym Boże Narodzenie to czas wybaczania. Kapryśny los podsunął nam osobliwy problem, a samo jego rozwiązanie jest wystarczającą nagrodą.”
Bardzo miłym akcentem tego wydania jest notka biograficzna o każdym z autorów, poprzedzająca jego opowiadanie. Okres twórczości przypada tutaj w głównej mierze na początek dwudziestego wieku, więc staro angielski takt, etykieta i zachowanie, które przystoi jedynie dżentelmenom, jest po prostu nieodzowne.
„Szok był dla Soni ponad siły. Usłyszała śpiew w uszach, a przed jej oczami zgęstniała czarna mgiełka. Po raz pierwszy w życiu zemdlała.”
Wiele z opowiadań zapadło mi w pamięć, ale pozwolę sobie przytoczyć autorów i tytuły, które chyba spodobały mi się najbardziej:
• „Czujny skarbnik” J. Jefferson Farjeon
• „Figury woskowe” Ethel Lina White
• „Latające gwiazdy” G. K. Chesterton
Podsumowując, uważam, że warto sięgnąć po „Cichą noc”. Fani klasycznych kryminałów powinni być zadowoleni, bo naprawdę w tym zbiorze nie znalazły się opowiadania, które można by określić jako słabe. Jest to chwalebna alternatywa dla przesłodzonych historii świątecznych, a klimat pieczystego i przystrojonej choinki, zostaje zachowany :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Cicha noc” to zbiór piętnastu opowiadań kryminalnych, których akcja została wpleciona w okres świąteczny. Całość ma bardzo klasyczny rozdźwięk i prowadzi nas ku popołudniowym herbatkom, pieczonemu pasztetowi i sielskiej, świątecznej atmosferze, aby po chwili wpleść element grozy, kradzieży czy paskudnego morderstwa.
Jak to bywa w antologiach, każdy autor ma swój styl i...
2018-11-25
Podobnie jak w każdym roku, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, propozycje iście tematycznych lektur, zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów, zalewają Nas jak grzyby po deszczu. W tym pozytywnym czasie choinek, bombek i prezentów, znalazło się też miejsce na „Dynię i Jemiołę” autorstwa Anety Jadowskiej. Nie będę w żadnym stopniu ukrywała, że wybrałam tą książkę, przede wszystkim ze względu na autorkę, której twórczość znam i lubię, ale również po to, aby w tegorocznym świątecznym maratonie książkowym, przemycić pozycję nieco mniej przewidywalną i iście fantastyczną.
Pani Aneta, przygotowując kilka dłuższych bądź krótszych opowiadań (w sumie dziesięć), postawiła przede wszystkim na bohaterów, którzy mięli dość pokaźny kawałek druku w jej poprzednich publikacjach, jednak sądzę, że dla laika ze sporą wyobraźnią, zgranie się z magią Thornu, Namiestniczki Dory czy Asasynki Nikity, nie powinno stanowić większego problemu. Warto nadmienić, że historie są opowiadane z punktu widzenia kobiet, zawsze silnych, niezależnych i zaradnych, czyli co tu dużo mówić – najlepszego sortu bohaterek. Oczywiście czymże by była nieśmiertelna wiedźma bez swojego Demona, a silna Wilczyca bez niezdarnego kociaka, także męskie postacie też mają swoje pięć minut, bez obawy.
Najbardziej przypadły mi chyba do gustu, poniższe opowiadania o iście bajecznych tytułach, które wiele Wam nie zdradzą, ale może zaostrzą apetyt:
• „Noc Potworów”
• „Jak pies z kotem”
• „50 twarzy Baala”
• „Duch, który stał się lisem”
I tu pojawia się ciekawostka, bo w moim odczuciu, te krótsze, z pozoru prostsze historie, bardziej do mnie trafiały i emanowała z nich nikła, ale jednak świąteczna aura, natomiast opowiadania dłuższe skupiały się bardziej na zagmatwanych historiach i śledztwach, mając niewiele wspólnego z okresem świątecznym. Jednak być może niektórym czytelnikom, bardziej do gustu przypadną krwawsze motywy i poszukiwanie morderców. Pod tym względem na szczęście opowiadania są zróżnicowane, co jest zdecydowanie plusem.
„Właściwie wtedy powinnam sobie uświadomić, że żyję pożyczonym szczęściem. Fuksem na kredyt. I że przyjdzie mi ten kredyt spłacić.”
Na koniec chciałam jeszcze powiedzieć o przyciągającej wzrok okładce i ilustracjach Pani Magdaleny Babińskiej, które są motywem bardzo fajnie wkomponowanym w opowiadania. Polecam dla wielbicieli tajemnic i fantastyki, niekoniecznie jedynie w okresie świątecznym :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Podobnie jak w każdym roku, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, propozycje iście tematycznych lektur, zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów, zalewają Nas jak grzyby po deszczu. W tym pozytywnym czasie choinek, bombek i prezentów, znalazło się też miejsce na „Dynię i Jemiołę” autorstwa Anety Jadowskiej. Nie będę w żadnym stopniu ukrywała, że wybrałam tą książkę,...
więcej mniej Pokaż mimo to
W zbiorze opowiadań „Przeklęty królik”, Bora Chung na wiele sposobów próbuje ograć motyw samotności, chociaż szczerze mówiąc dopiero posłowie autorki pozwoliło mi odnaleźć tą zależność. Tytułowy królik zdecydowanie mi się podobał i to opowiadanie było w moim odczuciu najlepsze, natomiast całość jest mocno nierówna. Trochę baśniowo, trochę obrzydliwie i z nutką grozy, więc myślę, że nie znajdzie się ogromna ilość osób, którym spodoba się każde z opowiadań. Dla mnie połowa z dziesięciu była całkiem ciekawa, a pozostałe raczej nie zostaną w pamięci.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
W zbiorze opowiadań „Przeklęty królik”, Bora Chung na wiele sposobów próbuje ograć motyw samotności, chociaż szczerze mówiąc dopiero posłowie autorki pozwoliło mi odnaleźć tą zależność. Tytułowy królik zdecydowanie mi się podobał i to opowiadanie było w moim odczuciu najlepsze, natomiast całość jest mocno nierówna. Trochę baśniowo, trochę obrzydliwie i z nutką grozy, więc...
więcej Pokaż mimo to