-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-16
2024-04-08
4,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Jak bajka na dobranoc – mroczna, niezwykła. Niemożliwa.”
Uwielbiam książki z mrocznymi, magicznymi motywami, które mają trochę “dark akademia vibe”. Właśnie to zmotywowało mnie do przeczytania “Okna skąpanego w mroku”, które swego czasu było hitem na książkowej stronie tiktoka i Instagrama. Te kilka godzin, które spędziłam podczas lektury powieści Rachel Gilling dostarczyło mi niezapomnianej rozrywki w małym miasteczku, które otacza nieprzenikniona mgła…
Elspeth od kilku lat nigdy nie jest sama; jako jedenastoletnia dziewczynka przeszła tajemniczą infekcję, która sprawiła, że jej żyły stają się czarne, a w umyśle zamieszkał ktoś jeszcze. Koszmar, bo tak nazywa się nieproszony gość, żyje w jej umyśle i pomaga młodej kobiecie ukryć magię, za którą mogłaby zostać skazana na śmierć. Czy jednak działania potwora są bezinteresowne?
Wątek intruza w umyśle jest często wykorzystywany w książkach i filmach, jednak rzadko się zdarza, by był tak dobrze napisany. Nie ma mowy tutaj o opętaniu, jakie znamy. Historię Elspeth porównałabym do książki „Intruz” – w obu przypadkach nosiciel i pasożyt muszą żyć w symbiozie, inaczej zginą.
Jeśli chodzi o romans między dwójką bohaterów, to uważam, że to słaby punkt tej powieści. Autorka wykorzystała znany nam motyw „udawanego związku”, jednak zbyt szybko przerodziło się to w prawdziwe, poważne uczucie.
Bardzo polubiłam się z kreacją pobocznych bohaterów, jak i skomplikowaną osobowością Koszmaru oraz tym, w jaki sposób Gillig przedstawia nam jego stronę opowieści i naprowadza czytelnika na nieoczywiste wyjaśnienie. Zakończenie zmiotło mnie z planszy i bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Nowe Strony ogłosiło premierę drugiej części, ponieważ bardzo chcę wiedzieć, co jeszcze czeka naszych bohaterów i jakie przeszkody na ich drodze umieściła autorka książki.
4,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Jak bajka na dobranoc – mroczna, niezwykła. Niemożliwa.”
Uwielbiam książki z mrocznymi, magicznymi motywami, które mają trochę “dark akademia vibe”. Właśnie to zmotywowało mnie do przeczytania “Okna skąpanego w mroku”, które swego czasu było hitem na książkowej stronie tiktoka i Instagrama. Te kilka godzin, które spędziłam podczas lektury powieści Rachel...
2024-03-29
3,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Łatwo przegrać walkę, gdy nie ma się pojęcia, że trzeba do niej stanąć.”
Rebecca Yarros to jedna z tych autorek, po których książki sięgam bez większego zastanowienia. Tym razem padło na “Rzeczy, których nie dokończyliśmy”, po przeczytaniu którego miałam zbierać swoje rozbite na kawałeczki serce i wypłakiwać sobie oczy. Czy tak się stało?
Motyw książek w książce bądź samych pisarzy w powieści bardzo lubię, choć rzadko sięgam po takie lektury. Część retrospekcyjna została napisana na bardzo wysokim poziomie i właśnie tę fragmenty wywoływały we mnie najwięcej emocji i sprawiały, że miałam ochotę czytać dalej. Historia Georgii i Noah niestety nie była udana; główni bohaterowie zostali słabo nakreśleni przez autorkę, a uczucia, które do siebie żywili opierały się głównie na pociągu fizycznym. Dodatkowo Yarros opisała ich jako ludzi bez wad, przez co ciężko było mi faktycznie spojrzeć na nich jako bohaterów, którzy mogliby być prawdziwie. Co za tym idzie, ich problemy również nie wywoływały we mnie głębszych emocji.
Za to historia miłosna wcześniejszego pokolenia, która miała miejsce podczas II Wojny Światowej sprawiła, że nie mogłam przestać czytać i nawet jeśli podejrzewałam, co mogło wydarzyć się na końcu, to nie odebrało mi to radości z poznawania Scarlett i Jamesona. Z wielką chęcią przeczytałabym książkę tylko o tej dwójce, ale bardziej rozbudowaną niż tę fragmenty, które otrzymaliśmy.
Sam język jest bardzo prosty i przyjemny w czytaniu, ale poszczególne wątki niepotrzebnie tylko przedłużyły powieść, przez co odrobinę się na niej wynudziłam, ale za to autorka nie rozwinęła w żaden sposób talentu Georgii, który sam w sobie był bardzo ciekawy. Wiem, że jeszcze będę sięgać po książki Yarros, ale liczę, że będą mniej przewidywalne i oczywiste niż “Rzeczy, których nie dokończyliśmy”. Mimo wszystko to było przyjemne kilka godzin, które spędziłam podczas czytania.
3,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Łatwo przegrać walkę, gdy nie ma się pojęcia, że trzeba do niej stanąć.”
Rebecca Yarros to jedna z tych autorek, po których książki sięgam bez większego zastanowienia. Tym razem padło na “Rzeczy, których nie dokończyliśmy”, po przeczytaniu którego miałam zbierać swoje rozbite na kawałeczki serce i wypłakiwać sobie oczy. Czy tak się stało?
Motyw książek w...
2024-02-21
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype]
2/5 ⭐
2/5 🌶️
Każdy z nas chociaż raz miał obsesję na punkcie jakiegoś aktora, serialu bądź artysty i marzył o spotkaniu z nim. April niespodziewanie dostaje szansę od losu i zostaje zaproszona na kolację przez Marcusa Caster-Ruppa, który odgrywa rolę Eneasza w topowym serialu. Oboje skrywają sekrety, które mogą znacząco wpłynąć na ich związek, ale również życie publiczne aktora.
Niestety, dla mnie “Spoiler Alert” nie był do końca czymś, na co liczyłam i mam sporo zarzutów względem książki. Cieszę się, że autorka zdecydowała się poruszyć temat plus-size, który jest dosyć omijany w romansach, jednak zrobiła to dosyć nieumiejętnie i główna bohaterka w prawie każdym zdaniu o sobie podkreśla fakt, że jest plus-size, ale odniosłam wrażenie, że zupełnie tego nie akceptuje, co jest odwrotnością tego, co chciała osiągnąć Olivia Dade.
Wątek dysleksji Marcusa został już o wiele lepiej poprowadzony i pomógł nam zrozumieć, że ta trudność nie jest wynikiem braku inteligencji osoby, która ją posiada; osoby z dysleksją mają pełnię zdolności intelektualnych, ale mogą potrzebować specyficznych strategii i wsparcia w nauce, którego Marcus nie otrzymał od najbliższych mu osób. Jest to tym bardziej bulwersujące, że jego rodzice uczyli na uniwersytecie, a nie byli w stanie pomóc swojemu synowi.
Historia sama w sobie jest urocza i gdyby nie fakt, że niesamowicie mi się dłużyła, mogłabym ocenić ją trochę wyżej. Drażnił mnie również fakt, że główni bohaterowie “Spoiler Alert” są przed czterdziestką, a zachowywali się jak infantylni nastolatkowie. I odnosząc się do wieku April i Marcusa muszę również wspomnieć o tym, że definitywnie jest to książka 18+, a tej informacji zabrakło ze strony wydawnictwa. Szczególnie, że sama okładka powieści wygląda jak typowa młodzieżówka.
Mam nadzieję, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Olivii Dade nie było ostatnim i będę miała możliwość przeczytania czegoś jeszcze spod jej pióra, ponieważ sam styl autorki i pomysł, który ma na swoje książki, ma ogromny potencjał.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype]
2/5 ⭐
2/5 🌶️
Każdy z nas chociaż raz miał obsesję na punkcie jakiegoś aktora, serialu bądź artysty i marzył o spotkaniu z nim. April niespodziewanie dostaje szansę od losu i zostaje zaproszona na kolację przez Marcusa Caster-Ruppa, który odgrywa rolę Eneasza w topowym serialu. Oboje skrywają sekrety, które mogą znacząco wpłynąć na...
2023-07-17
[współpraca recenzencka]
Wszystkim kiedyś zdarzyło się przeczytać horoskop dopasowany do naszego znaku zodiaku lub googlować informacje na ten temat? Anna jednak postanawia pójść krok dalej i po nieudanym związku, który zakończył się ucieczką sprzed ołtarza, chce randkować z facetami spod różnych znaków zodiaku, by zobaczyć, czy kompatybilność dwóch osób jest uzależniona od układu gwiazd przy ich narodzinach.
Po uroczej, graficznej okładce spodziewałam się lekkiego, wakacyjnego romansu, a powieść pani Izquierdo zaskoczyła mnie kilkoma scenami 18+, więc na wstępie zaznaczę, że “Zodiakara” jest przeznaczona dla pełnoletnich czytelników. Mimo wszystko idealnie wpasowała się w opalanie nad morzem, gorący piasek i kąpiele w chłodnej wodzie; dla mnie romanse to swoiste comfort book i tak jest i tym razem. Wielkim plusem jest lekki styl autorki, dzięki któremu książkę pochłonęłam w kilka godzin i naprawdę miałam problem, by ją odłożyć na bok. Przygody, które przeżywa główna bohaterka, może i są trochę nieprawdopodobne lub po prostu dziwne, lecz trzeba na to wziąć poprawkę i po prostu dobrze się bawić podczas czytania.
Autorka poruszyła również kilka ważnych tematów, lecz zastanawiam się, czy w tym wypadku był sens to robić; mam wrażenie, że to próba nadania większego znaczenia książce, która została napisana dla typowej, niewymagającej głębszych rozmyślań rozrywki.
Byłam również zaskoczona, gdy okazało się, że Anna nie przeprowadza swojego projektu w tajemnicy; dzieli się z tą informacją ze wszystkimi, co wydawało mnie się jakoś mało naturalne w tym wypadku.
Sądzę, że “Zodiakara” to powieść idealna na wakacje; gorący klimat idealnie wpasuje się w fabułę, ale nie oczekiwałabym po powieści nic więcej niż po prostu dobrej zabawy.
[współpraca recenzencka]
Wszystkim kiedyś zdarzyło się przeczytać horoskop dopasowany do naszego znaku zodiaku lub googlować informacje na ten temat? Anna jednak postanawia pójść krok dalej i po nieudanym związku, który zakończył się ucieczką sprzed ołtarza, chce randkować z facetami spod różnych znaków zodiaku, by zobaczyć, czy kompatybilność dwóch osób jest uzależniona...
2023-06-17
[współpraca z Wydawnictwem Media Rodzina]
Delilah Green, czyli nasza tytułowa bohaterka, nie ma wszystkiego gdzieś. Raczej mogę pokusić się o stwierdzenie, że sporo myśli nad swoją przeszłością. Szczególnie, gdy jej przyszywana siostra Astrid, wynajmuje ją jako fotografkę na swój ślub i wesele, a kwota, którą podaje, przełamuje niechęć kobiety do powrotu do Bright Falls. W końcu nikt nie chciałby wracać do miejsca, w którym czuł się odrzucony, a inni jawnie nazywali go “dziwadłem”.
Jednak sytuacja się zmieniła, Delilah jest dorosła, spełnia się jako artystyczna fotografka, a jej wygląd przyciąga inne kobiety… To samo dzieje się z Claire, która jest najlepszą przyjaciółką Astrid, w miasteczku prowadzi dobrze prosperującą księgarnię i samotnie wychowuje prawie nastoletnią córkę.
Zakochałam się w tej powieści, silnych postaciach kobiecych i złożoności całej historii. Spodziewałam się lekkiej, spicy powieści, dzięki której oderwę się od trudów codziennego życia, a otrzymałam rollercoaster emocji, które wbiły mnie w fotel. Zacznijmy od tego, że Delilah to silna, kobieca postać, która jednak została bardzo realnie stworzona przez autorkę. Nie wszystko jej się udaje, walczy o swoją pozycję w Nowym Yorku jako fotografka i często zastanawia się, jak uda jej się zapłacić czynsz za mikro kawalerkę. Zasuwa jako kelnerka w barze i zdarza jej się nie pamiętać imion kobiet, z którymi idzie do łóżka. Jest normalną kobietą, a nie wyidealizowanym marzeniem. Bardzo spodobała mi się również reszta postaci i nawet polubiłam Astrid, która jest specyficzną osobą.
Najcięższym wątkiem dla mnie była historia Josha i Ruby, ponieważ w ich relacji znalazłam dużo siebie. Wiem, jak czuje się dziecko, którego rodzic “znika” i czułam ten ból razem z Ruby.
Zresztą, największym plusem “Delilah Green ma to gdzieś” jest właśnie to, że autorce udało się zrównoważyć romantyczną i poważną stronę książki, dzięki czemu czytelnik nie ma momentu przesłodzenia opowieścią o rodzącym się uczucia Delilah i Claire. Ostatnie kilkadziesiąt stron przepłakałam z powodu tego, co się działo, jednak w moim sercu wciąż była nadzieja na szczęśliwe zakończenie…
Ashley Herring Blake udało się połączyć historię miłości dwóch kobiet, problemy rodzinne i ciężki motyw utraty bliskiej osoby, dzięki czemu mogłam przeczytać “Delilah Green ma to gdzieś”. Uważam, że to jedna z lepiej napisanych książek, które przeczytałam w tym roku, na której wylałam morze łez, jednak również uśmiechałam się, dzięki ciepłu, które biło że stron pokrytych tuszem.
[współpraca z Wydawnictwem Media Rodzina]
Delilah Green, czyli nasza tytułowa bohaterka, nie ma wszystkiego gdzieś. Raczej mogę pokusić się o stwierdzenie, że sporo myśli nad swoją przeszłością. Szczególnie, gdy jej przyszywana siostra Astrid, wynajmuje ją jako fotografkę na swój ślub i wesele, a kwota, którą podaje, przełamuje niechęć kobiety do powrotu do Bright Falls. W...
2021-11-15
Myślę, że sprzątanie i słuchanie książek wbiło się już na zawsze w schemat mojego dnia i ciężko mi nie wybierać kolejnych książek do odsłuchania. Tym razem padło na powieść Katy Regnery "Weteran", która porównywana jest do współczesnej wersji baśni o Pięknej i Bestii. Osobiście wychowywałam się na baśniach i bajkach, więc powrót w dorosłym życiu naznaczony jest swojego rodzaju sentymentem do takich historii.
Savannah Carmichael została ciężko poturbowana przez życie; zdradzona, po utracie wymarzonej pracy, wraca do rodzinnego domu, by lizać rany i poszukać dla siebie nowego zajęcia. Dostaje jednak propozycję przeprowadzenia wywiadu z weteranem wojny w Afganistanie, który w wyniku wejścia na minę, został oszpecony i stracił rękę. Dla młodej kobiety ten wywiad jest szansą na ponowne wbicie się w świat dziennikarski. Dodatkowo coś zaczyna się dziać pomiędzy nią, a głównym bohaterem opowiadanej historii...
Na wstępie zaznaczam, że ocena mogłaby być wyższa, gdyby nie to, że słuchałam audiobooka, a głos lektorki był dość nietrafiony. Naprawdę zastanawiałam się, czy nie kupić książki fizycznie i nie dokończyć jej już czytając, ale jednak stwierdziłam, że mam ważniejsze wydatki na głowie. Problem jest taki, że gdyby nie opinie to nie skojarzyłabym tego romansu z historią o Pięknej i Bestii. Niby są pewne schematy i odniesienia, ale brak mi tutaj tej magicznej atmosfery i klimatu. Trochę się nudziłam, jednak nie na tyle, by przerwać słuchanie i do końca nie wiem, co mam napisać.
Książka była do bólu przeciętna i przewidywalna, a przedstawieni bohaterowie i historie nie miały zbytniego odniesienia do rzeczywistości. Dodatkowo, charaktery postaci nie tworzyły logicznego ciągu. Wiemy, że Savannah jest dziennikarką i przed zakończeniem kariery miała całkiem dobre opinie, ale jej dociekliwość nie istnieje jeśli chodzi o bardzo niepokojące zachowanie jednego z bohaterów. Cała sprawa zostaje zmieciona pod dywan i tyle. Nie wierzę, że prawdziwy dziennikarz dałby sobie z tym spokój.
Powieść średnia, ale na jeden mało wymagający wieczór byłaby idealna. Oczywiście, dla kogoś, kto nie oczekuje klimatu jak z baśni, a jest raczej przygotowany na bardzo przeciętną rozrywkę.
Myślę, że sprzątanie i słuchanie książek wbiło się już na zawsze w schemat mojego dnia i ciężko mi nie wybierać kolejnych książek do odsłuchania. Tym razem padło na powieść Katy Regnery "Weteran", która porównywana jest do współczesnej wersji baśni o Pięknej i Bestii. Osobiście wychowywałam się na baśniach i bajkach, więc powrót w dorosłym życiu naznaczony jest swojego...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-21
Jestem szczerze zaskoczona tym, jak bardzo podobała mi się książka Samanthy Towel “River”, która łączy ze sobą trudne elementy i romans. Od pierwszych minut słuchania w mojej głowie rozpoczął się istny korowód emocji; od obrzydzenia i nienawiści, po smutek i rozpacz, z powodu tego, co przeżywała dwójka głównych bohaterów.
Sądzę, że należy również wspomnieć o tym, co bardzo podobało mi się od strony technicznej książki. Chodzi oczywiście o ostrzeżenie w związku z tym, jak traumatyczne tematy porusza powieść. Dzięki temu czytelnik może zdecydować, czy jest w stanie daną pozycję przeczytać.
Annie i River nie mieli łatwego startu w życiu. Ona, córka narkomanki, została oddana na wychowanie do wielu rodzin zastępczych, które przerzucały się odpowiedzialnością i nie były w stanie zapewnić jej normalnego domu. On, skrzywdzony przez osobę, która powinna być wzorem, mocno zawiódł się na ludziach i w dorosłym życiu po prostu stroni od kontaktu z innymi. Nic dziwnego, że początek ich znajomości nie był zbyt udany. Później jednak oboje uczą się nawiązywać bliższe i głębsze relacje, oparte w głównej mierze na zaufaniu.
Na podstawie tego audiobooka jestem w stanie stwierdzić, że odpowiedni dobór głosów ma olbrzymie znaczenie dla komfortu słuchacza i jego odbioru książki. Spodziewałam się niezbyt wymagającego romansu, a dostałam naprawdę kilkaset stron dobrej literatury, która porusza ciężkie i ważne tematy, łamiąc w pewien sposób tabu na nie narzucone. Ciężko jest słuchać o przemocy w rodzinie i molestowaniu dzieci, ale takie rzeczy dzieją się na całym świecie i tylko nasza wzmożona czujność może uchronić innych przed strasznymi konsekwencjami takich czynów.
Wiem, że to nie jest moje ostatnie spotkanie z twórczością tej autorki i liczę na to, że jej kolejne powieści są tak samo wartościowe, jak ta.
Jestem szczerze zaskoczona tym, jak bardzo podobała mi się książka Samanthy Towel “River”, która łączy ze sobą trudne elementy i romans. Od pierwszych minut słuchania w mojej głowie rozpoczął się istny korowód emocji; od obrzydzenia i nienawiści, po smutek i rozpacz, z powodu tego, co przeżywała dwójka głównych bohaterów.
Sądzę, że należy również wspomnieć o tym, co bardzo...
2022-01-02
Rok należy dobrze zacząć, ale nie jestem pewna, czy mogę zaliczyć tę książkę do właśnie dobrych pozycji. Stwierdziłam, że skończę audiobook, który zaczęłam jeszcze w grudniu i korzystając z tego, że musiałam ogarnąć mieszkanie, zabrałam się za odsłuchanie kilku ostatnich rozdziałów “Mężczyzny bez uczuć”.
Nie powiem, że przesłuchanie tej powieści to był dramat, ale niestety widzę tutaj zbyt wiele podobieństw do Greya i twórczości Lipińskiej, bym mogła zaliczyć ten erotyk do swoich ulubieńców. Uważam, że motyw hate-love jest ciekawy, ale można wykorzystać go w lepszy sposób niż porwanie i przetrzymywanie kobiety bez jej zgody i upozorowanie jej śmierci w wypadku samochodowym. Zbyt dużo było tutaj absurdów w zachowaniu głównych bohaterów i byli zbyt przewidywalni żebym mogła powiedzieć, że ich polubiłam, ale też jakoś specjalnie mnie nie irytowali.
Jeśli ktoś ma ochotę na dosyć schematycznie napisany erotyk to może nawet odczuwać zadowolenie podczas czytania książki spod pióra pani Aaron, jednak liczyłam na trochę więcej emocji i zaskakujących wydarzeń, więc osobiście nie daję jej zbyt wysokiej oceny.
Rok należy dobrze zacząć, ale nie jestem pewna, czy mogę zaliczyć tę książkę do właśnie dobrych pozycji. Stwierdziłam, że skończę audiobook, który zaczęłam jeszcze w grudniu i korzystając z tego, że musiałam ogarnąć mieszkanie, zabrałam się za odsłuchanie kilku ostatnich rozdziałów “Mężczyzny bez uczuć”.
Nie powiem, że przesłuchanie tej powieści to był dramat, ale niestety...
2022-10-20
2022-11-14
2023-01-31
2020-08-19
Po prawie półrocznej przerwie od czytania zdecydowałam się powrócić do słowa pisanego i moimi pierwszym wyborem została powieść Vi Keeland „Kusząca pomyłka”, lekki romans. Chciałam przeczytać coś lekkiego, co pozwoli mi oderwać myśli od ostatnich ciężkich miesięcy. Niestety książka trochę straciła przez irytującą główną bohaterkę i brak jakiejkolwiek konsekwencji w jej zachowaniu.
Rachel to młoda studentka wydziału muzycznego Brooklyn College, która dorabia sobie w barze prowadzonym przez emerytowanego gliniarza. Dziewczyna w skutek fatalnej pomyłki wdaje się w sprzeczkę z jednym z klientów, którego oskarża o zdradę i okłamanie swojej najlepszej przyjaciółki. Nie był to jednak ten mężczyzna, o którego chodziło, a następnego dnia okazało się, że profesor, którego miała być asystentką był właśnie facetem z baru. Starają się zachowywać profesjonalnie, jednak napięcie wisi w powietrzu studenckiej sali.
Historia jest bardzo schematyczna i niestety nic nie było w stanie mnie zaskoczyć. Czytając pierwszą stronę byłam w stanie przewidzieć na 85% jak zakończy się książka. Styl pisania jest naprawdę fajny i powieść wyjątkowo szybko się czyta, jednak niestety sama historia wygląda jak ukradziona nastolatce z wattpada. Jak pisałam powyżej głównym problemem jest Rachel, która jest bardzo irytująca. Dziewczyna zachowuje się irracjonalnie, a im głębiej w książkę, tym gorzej dla czytelnika.
Dziewczyna czuje pociąg do profesora, którego od nowego semestru, jest asystentką i ma świadomość, że ich relacja nie powinna wyjść poza sferę zawodową, tym bardziej, że Caine miał już romans ze studentką i został zawieszony przez to na rok w pracy. Oczywiście, oboje mają zasady gdzieś i brną w to dalej. Między czasie wychodzi na jak kilka tajemnic głównych bohaterów, ale są one poprowadzone tak nieumiejętnie, że nie dostarczają żadnej rozrywki czytelnikowi.
Caine to typowy podrywacz z erotyków i nic szczególnego nie wyróżnia go spośród grona innych bohaterów tego rodzaju książek. Jest przystojny, bogaty i dobrze się ubiera, a kobiety padają mu do stóp. Nie chce się angażować przez dawne wspomnienia, ale dla swojej asystentki robi wyjątek.
„Kusząca pomyłka” Vi Keeland była naprawdę słabą pozycją i zniechęciła mnie całkowicie do twórczość autorki. Czytałam lepsze romanse i erotyki, więc tej powieści niestety nie mogę nikomu polecić.
Po prawie półrocznej przerwie od czytania zdecydowałam się powrócić do słowa pisanego i moimi pierwszym wyborem została powieść Vi Keeland „Kusząca pomyłka”, lekki romans. Chciałam przeczytać coś lekkiego, co pozwoli mi oderwać myśli od ostatnich ciężkich miesięcy. Niestety książka trochę straciła przez irytującą główną bohaterkę i brak jakiejkolwiek konsekwencji w jej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-09
W związku z noworocznym wyzwaniem odgradzania biblioteczki z zaległych książek, tym razem trafiło na “Magnata” od Katy Evans, którego udało mi się kupić kiedyś na wyprzedaży książek w biedronce. Wydaje mi się, że wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością tej autorki i trochę liczę na to, że jest to jej słabsza powieść, ponieważ nie bawiłam się dobrze podczas czytania.
Bryn Kelly to młoda i ambitna kobieta, która liczy na wsparcie znanego biznesmena przy otwarciu własnego biznesu. Aaric Christos jest jej dawnym przyjacielem z dzieciństwa, a między nastolatkami kiedyś zaiskrzyło, jednak wyprowadzka i odległość zrobiły swoje; spotykają się ponownie po kilku latach już jako dojrzali ludzie i nadal coś ich ze sobą łączy.
Niestety, ale bawiłam się dobrze jedynie przez około pięćdziesiąt pierwszych stron. Akcja toczyła się w odpowiednim tempie, a motyw dawnego ukochanego był całkiem przyjemny do czytania. Później jednak doszło do kilku scen, które mi zupełnie nie odpowiadały i psuły klimat. Dodatkowo, mocno irytowało mnie zachowanie głównej bohaterki, która zupełnie nie potrafiła podjąć żadnej racjonalnej decyzji.
Relacja biznesowa między bohaterami została oparta tylko na seksie, a to bardzo kłóci się z próbą ukazania Bryn, jako silną postać kobiecą. Nie było bardziej irytującej rzeczy niż wykorzystywanie dawnej przyjaźni żeby zdobyć pieniądze na swój biznes, a Bryn robi to cały czas. Jej nachodzenie Aarica jest mocno dziwne i podpada pod stalking.
Aaric za to jest mocno nijaki i jego charakter prawie nie istnieje. Opiera się na tym, że ciężko pracował, zdobył pieniądze i miał dodatkowo ciężko w życiu. Nie ma żadnych zainteresowań, a jego kręgosłup moralny nie istnieje. Przykro mi, ale zdradzanie narzeczonej, nawet z dawną miłością, nie jest czymś, co dobrze rzutuje na przyszły związek.
Ogólnie, autorka ma dosyć przyjemny styl pisania i książki czyta się wyjątkowo szybko, więc najpewniej dam autorce jeszcze jedną szansę, ale “Magnat” nie przypadł mi do gustu.
W związku z noworocznym wyzwaniem odgradzania biblioteczki z zaległych książek, tym razem trafiło na “Magnata” od Katy Evans, którego udało mi się kupić kiedyś na wyprzedaży książek w biedronce. Wydaje mi się, że wcześniej nie miałam do czynienia z twórczością tej autorki i trochę liczę na to, że jest to jej słabsza powieść, ponieważ nie bawiłam się dobrze podczas czytania....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-30
Jak często zdarza Wam się przeczytać książkę, która jest wspaniała w swej prostocie i radości, która wynika z czytania jej?
"Red, White & Royal Blue" to powieść, którą mogę porównać do wieczoru pod ulubionym kocykiem, z kubkiem herbaty obok. Bardzo polubiłam bohaterów, których poznajemy na kartach powieści; młodzi, pewni siebie ludzie, którzy walczą z niesprawiedliwością świata. Bawiły mnie żarty, które wymieniali między sobą Alex i Henry, a motyw enemies to lovers nadal pozostaje moim ulubieńcem.
Jak często zdarza Wam się przeczytać książkę, która jest wspaniała w swej prostocie i radości, która wynika z czytania jej?
"Red, White & Royal Blue" to powieść, którą mogę porównać do wieczoru pod ulubionym kocykiem, z kubkiem herbaty obok. Bardzo polubiłam bohaterów, których poznajemy na kartach powieści; młodzi, pewni siebie ludzie, którzy walczą z niesprawiedliwością...
2023-01-07
Powinnam dodać sobie jeszcze jedno postanowienie na 2023 rok; nie oceniaj książki po tym, że jest głośno o niej na tiktoku. Niestety, moim głównym problemem jest to, że im głośniej jest o książce, tym mniejszą mam ochotę żeby ją przeczytać.
“The Love Hypothesis” wpadła mi w ręce podczas wizyty w empiku. Wzięłam ją bo była na promocji i chciałam w końcu sprawdzić, czy tę wszystkie pozytywne opinie miały w sobie chociaż ziarno prawdy.
Olive jest doktorantką trzeciego roku i całe swoje życie skupia na Uniwersytecie Stanforda i badaniach, które prowadzi. Nie ma czasu na miłość, a jej ostatni związek nie wypalił. Dodatkowo, jej najlepszej przyjaciółce zaczyna podobać się eks Olive; młoda kobieta nie chce stać na drodze szczęścia jej najbliższych osób, więc wplątuje się w “fake dating” z najbardziej znienawidzonym wykładowcą na uczelni. Adam Carlsen jest postrachem studentów, a na kampusie krążą o nim przerażające legendy.
Już zupełnie nie dziwi mnie fenomen tej historii. Autorce udało się przeobrazić całkowicie banalne motywy w coś uroczego i przyjemnego do czytania. Oprócz motywu fake dating mamy jeszcze różnicę wieku, romans nauczyciel-uczennica i różnicę charakterów, która została mocno oparta na głównych postaciach. Hazelwood jednak nie poprzestała tylko na oczywistościach; autorka przedstawiała nam uczelnianą rzeczywistość, którą jako wykładowczyni zna od podszewki. Poruszyła temat walki o granty, wykorzystywanie wysokiej pozycji przez profesorów i naukowców i dyskryminacji kobiet w środowiskach naukowych, a mówienie głośno o niesprawiedliwości jest bardzo potrzebne. Wszystko to w towarzystwie dwójki fantastycznych głównych bohaterów, których charaktery są zupełnymi przeciwieństwami. Olive jest zdeterminowana, ale też odrobinę naiwna; dopiero buduje swoją karierę naukowczyni, więc jest niepewna, ale też mocno zaangażowana w to, co robi, Za to Adam dłużej tkwi w świecie naukowym i wie, jak ludzie wykorzystują swoją pozycję do własnych celów. Jest twardy i tak samo ocenia pracę innych; chce, by wśród naukowców nie było “średniaków”, a sami wybitni ludzie, przez co studenci uważają, że jest bezwzględny i okrutny.
“The Love Hypothesis” to książka 18+; na gorącą scenę między Adamem i Olive czekamy długo, jednak gdy już się wydarzyła to wgniotła mnie w fotel. Napięcie, które rośnie między bohaterami zostało rozładowane w pozbawiony wulgarności sposób, ale jednak pokazuję, że autorka potrafi pisać spicy sceny i rozbudzać wyobraźnię czytelników.
Wielki pokłon dla Hazelwood za stworzenie tak fenomenalnej książki, która zachęciła mnie do sięgnięcia po więcej z jej twórczości.
Powinnam dodać sobie jeszcze jedno postanowienie na 2023 rok; nie oceniaj książki po tym, że jest głośno o niej na tiktoku. Niestety, moim głównym problemem jest to, że im głośniej jest o książce, tym mniejszą mam ochotę żeby ją przeczytać.
“The Love Hypothesis” wpadła mi w ręce podczas wizyty w empiku. Wzięłam ją bo była na promocji i chciałam w końcu sprawdzić, czy tę...
2022-09-15
Jeśli już miałam utonąć, to tylko ze świadomością, że chociaż przez chwilę byłam Twoja.”
Ile jest w stanie znieść twoje serce nim całkowicie się załamiesz? I ile kłamstw wypowiedzą moje usta, nim prawda wyjdzie na jaw?
Elizabeth Parker pozostawia za sobą życie w Kaliforni i wyjeżdża do Crosby; małego, brytyjskiego miasteczka, w którym mieszka u swoich opiekunów. Jej wyjazd działa na zasadzie wymiany uczniowskiej; dziewczyna zaczyna szkołę, poznaje nowych przyjaciół i mimo tego, że znajomość z większością osób przychodzi jej z łatwością, to nie potrafi dogadać się z Chase'em, który podchodzi do nieznajomej z dużą dozą nieufności. Wszystko powoli zaczyna się układać, jednak okazuje się, że Crosby to nie koniec świata, a demony z przeszłości zawsze odnajdą do ciebie drogę.
Na fali coraz większej popularności wydawania książek z wattpada i na mojej półce znalazło się miejsce dla kilku pozycji tego typu. Już kiedyś zdarzyło mi się czytać powieści pisane przez moich rówieśników, jednak rzadko kiedy mogłam zaliczyć to do przyjemności. Liczyłam jednak, że teraz wydawnictwa jednak weryfikują to, co wydają i nie natrafią na wątpliwej jakości dzieło jakim było, przykładowo “After”.
Muszę przyznać, że nie jestem rozczarowana twórczością Moniki Rutki, którą wcześniej zdarzyło mi się widzieć na tiktoku. Autorka zapowiadała swoją powieść w popularnych krótkich filmikach, które publikowała w aplikacji, czym zachęciła mnie do kupna swojego debiutu literackiego tuż po jego wydaniu. Oczywiście, musiało minąć trochę czasu nim ją przeczytałam, ale już teraz wiem, że nie żałuję tych kilku wieczorów, które poświęciłam na “Spark”.
Zacznijmy od tego, że ta książka ma vibe dobrej młodzieżówki z wattpada, na której rozdziały czekasz z niecierpliwością. Bohaterowie to młodzi, skrzywdzeni przez życie ludzie, którzy mimo wszystko starają się, by ich dalsze decyzje nie były podyktowane krzywdą, jakiej doznali. Elizabeth z jednej strony jest dosyć typową książkową bohaterką, jednak w jej kreacji nie ma zbyt wielu irytujących cech, co jest naprawdę wielkim plusem. W “Spark” uwielbiam to, w jaki sposób pisarka przedstawiła relację między wszystkimi bohaterami, nawet jeśli ich przyjaźń jest dosyć stereotypowa.
Podoba mi się również więź między Lizzy, a Chase’em, który początkowo jest mocno uprzedzony do dziewczyny, jednak jego motywy dosyć szybko wychodzą na jaw i pozwalają czytelnikowi na pełne zrozumienie decyzji podejmowanych przez młodego mężczyznę. Wiem, że Chase był kreowany w pewien sposób na “złego chłopca”, jednak jego zaangażowanie w obronę i ochronę kobiet, które uważa za “swoje” jest naprawdę urocze i godne podziwu.
Mam jednak trochę “ale” do całokształtu i są to sprawy, nad którymi nie mogę przejść obojętnie. Jedną z taki rzeczy jest nadużycie przemocy przez Lizzy w stosunku do Chase’a. Dziewczyna policzkuje go dwukrotnie w ciągu kilku rozdziałów, gdzie wcześniej jest scena, w której czytelnik może domyślić się, że sama była ofiarą przemocy. Dodatkowo, Lizzy uderza Chase’a za błahostki, co jeszcze bardziej buduje dyskomfort i rozbieżność w charakterze dziewczyny. Dla mnie ten wątek jest bardzo niezrozumiały.
Dodatkowo minusem, który dosyć mocno zaniża ocenę książki jest przedstawienie uzależnienia dziewczyny. Nie będę pisała, od czego jest uzależniona, choć myślę, że tego można domyślić się już na samym początku książki. Autorka wspomina o tym uzależnieniu dopiero w połowie książki; wcześniej nie ma o tym słowa, a jeśli dobrze rozumiem mechanizmy osoby uzależnionej, to niestety nie ma możliwości, by nawet zmiana otoczenia pomogła jej w przezwyciężeniu nałogu. To się mocno nie trzyma kupy i szkoda, ponieważ dobrze poprowadzony wątek mógłby książce tylko pomóc, a w tym wypadku sprawia, że postać Elizabeth staje się niewiarygodna.
Ostatnim zarzutem, jednak już w stronę wydawnictwa, a nie autorki, są błędy gramatyczne i interpunkcyjne, które zostały dopuszczone do druku. Rozumiem, że za korektę odpowiada tylko człowiek, który może się pomylić, jednak na pewno byłoby lepiej, gdyby zostały one wyłapane przez kogoś innego.
W ogólnym rozrachunku jestem naprawdę pod wrażeniem debiutu Moniki Rutki i jestem pewna, że będę kontynuowała serię “Chain” z nadzieją, że kolejne książki będą jeszcze lepsze.
Jeśli już miałam utonąć, to tylko ze świadomością, że chociaż przez chwilę byłam Twoja.”
Ile jest w stanie znieść twoje serce nim całkowicie się załamiesz? I ile kłamstw wypowiedzą moje usta, nim prawda wyjdzie na jaw?
Elizabeth Parker pozostawia za sobą życie w Kaliforni i wyjeżdża do Crosby; małego, brytyjskiego miasteczka, w którym mieszka u swoich opiekunów. Jej wyjazd...
2,5/5 ⭐
2,5/5 🌶
Wiosna to czas, gdy trochę odkładam na bok fantastykę i częściej sięgam po książki obyczajowe bądź romanse. Głównie dlatego, że dłuższe, ciepłe dni bardziej kojarzą mi się z lekkimi o przyjemnymi powieściami niż mrocznymi historiami z magią i smokami w tle. Dlatego też sięgnęłam po „Na co czekasz, kochanie” Amy Daws i niestety muszę wspomnieć o tym, że powieść trochę mnie rozczarowała.
Kate Smith jest bardzo zdolną pisarką, która zasłynęła dzięki pisaniu erotyków. Młoda kobieta przechodzi jednak kryzys twórczy, z którymi zupełnie nie potrafi sobie poradzić. Rozwiązaniem na tę przypadłość okazuje się „Skład Opon”, a dokładniej poczekalnia w warsztacie samochodowym o tej nazwie, gdzie rudowłosa Kate może pić darmową kawę i zajadać się słodkościami przygotowywanymi przez lokalną piekarnię. Sekret dziewczyny wychodzi jednak na jaw przez zainteresowanego nią mechanika samochodowego, który chciałby wiedzieć, co sprowadza ją codziennie do „Składu Opon”.
Bardzo liczyłam na pełną pasji historię miłosną, szczególnie, że mamy tutaj motyw książki w książce i pisarki erotyków, ale odrobinę się zawiodłam. Sam pomysł ma potencjał, szczególnie gdy czyta o nim ktoś, kto nie ma za sobą wielu pozycji tego typu, ale zabrakło mi pewnej autentyczności w budowaniu postaci, ich relacji i samej opowieści. Autorka kilkukrotnie podkreśla, jak Kate wyróżnia się na tle osób korzystających z poczekalni, ale mimo wszystko zostaje rozpoznana dopiero po dłuższym czasie, mimo że jest w niej codziennie. Dodatkowo, postacie z „Na co czekasz, kochanie?” są dorośli, a ich zachowanie na to nie wskazuje. Miles próbuje poradzić sobie z rozpadem związku przypadkowym seksem z nieznajomymi, a Kate mieszka z byłym chłopakiem i zaczyna nową znajomość od kłamstwa. Dobrze, że polubiłam postacie poboczne, bo inaczej miałabym problem z dobrnięciem do końca. Zabrakło mi również głębszej analizy psychiki bohaterów i może nie powinnam się czepiać, bo to tylko romans, ale chciałabym poznać motywy ich zachowań.
Plusem na pewno jest fakt, że Amy Daws prowadzi całą historię zaskakująco przyjemnym stylem, przez co książkę czyta się wyjątkowo szybko. Ciekawe są również nawiązania do dzisiejszej popkultury, przez co ma się wrażenie, że ci bohaterowie żyją w tym samym świecie, co czytelnik. Nie czuję, że czytanie „Na co czekasz, kochanie?” dużo wniosło do mojego życia, ale nie był to czas zmarnowany i na pewno z wielką chęcią sprawdzę kolejne książki tej autorki.
2,5/5 ⭐
więcej Pokaż mimo to2,5/5 🌶
Wiosna to czas, gdy trochę odkładam na bok fantastykę i częściej sięgam po książki obyczajowe bądź romanse. Głównie dlatego, że dłuższe, ciepłe dni bardziej kojarzą mi się z lekkimi o przyjemnymi powieściami niż mrocznymi historiami z magią i smokami w tle. Dlatego też sięgnęłam po „Na co czekasz, kochanie” Amy Daws i niestety muszę wspomnieć o tym, że...