-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-15
2024-04-16
2,5/5 ⭐
2,5/5 🌶
Wiosna to czas, gdy trochę odkładam na bok fantastykę i częściej sięgam po książki obyczajowe bądź romanse. Głównie dlatego, że dłuższe, ciepłe dni bardziej kojarzą mi się z lekkimi o przyjemnymi powieściami niż mrocznymi historiami z magią i smokami w tle. Dlatego też sięgnęłam po „Na co czekasz, kochanie” Amy Daws i niestety muszę wspomnieć o tym, że powieść trochę mnie rozczarowała.
Kate Smith jest bardzo zdolną pisarką, która zasłynęła dzięki pisaniu erotyków. Młoda kobieta przechodzi jednak kryzys twórczy, z którymi zupełnie nie potrafi sobie poradzić. Rozwiązaniem na tę przypadłość okazuje się „Skład Opon”, a dokładniej poczekalnia w warsztacie samochodowym o tej nazwie, gdzie rudowłosa Kate może pić darmową kawę i zajadać się słodkościami przygotowywanymi przez lokalną piekarnię. Sekret dziewczyny wychodzi jednak na jaw przez zainteresowanego nią mechanika samochodowego, który chciałby wiedzieć, co sprowadza ją codziennie do „Składu Opon”.
Bardzo liczyłam na pełną pasji historię miłosną, szczególnie, że mamy tutaj motyw książki w książce i pisarki erotyków, ale odrobinę się zawiodłam. Sam pomysł ma potencjał, szczególnie gdy czyta o nim ktoś, kto nie ma za sobą wielu pozycji tego typu, ale zabrakło mi pewnej autentyczności w budowaniu postaci, ich relacji i samej opowieści. Autorka kilkukrotnie podkreśla, jak Kate wyróżnia się na tle osób korzystających z poczekalni, ale mimo wszystko zostaje rozpoznana dopiero po dłuższym czasie, mimo że jest w niej codziennie. Dodatkowo, postacie z „Na co czekasz, kochanie?” są dorośli, a ich zachowanie na to nie wskazuje. Miles próbuje poradzić sobie z rozpadem związku przypadkowym seksem z nieznajomymi, a Kate mieszka z byłym chłopakiem i zaczyna nową znajomość od kłamstwa. Dobrze, że polubiłam postacie poboczne, bo inaczej miałabym problem z dobrnięciem do końca. Zabrakło mi również głębszej analizy psychiki bohaterów i może nie powinnam się czepiać, bo to tylko romans, ale chciałabym poznać motywy ich zachowań.
Plusem na pewno jest fakt, że Amy Daws prowadzi całą historię zaskakująco przyjemnym stylem, przez co książkę czyta się wyjątkowo szybko. Ciekawe są również nawiązania do dzisiejszej popkultury, przez co ma się wrażenie, że ci bohaterowie żyją w tym samym świecie, co czytelnik. Nie czuję, że czytanie „Na co czekasz, kochanie?” dużo wniosło do mojego życia, ale nie był to czas zmarnowany i na pewno z wielką chęcią sprawdzę kolejne książki tej autorki.
2,5/5 ⭐
2,5/5 🌶
Wiosna to czas, gdy trochę odkładam na bok fantastykę i częściej sięgam po książki obyczajowe bądź romanse. Głównie dlatego, że dłuższe, ciepłe dni bardziej kojarzą mi się z lekkimi o przyjemnymi powieściami niż mrocznymi historiami z magią i smokami w tle. Dlatego też sięgnęłam po „Na co czekasz, kochanie” Amy Daws i niestety muszę wspomnieć o tym, że...
2024-04-12
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Moondrive]
4/5 ⭐
3.5/5 🌶
Kwiecień będzie miesiącem pod znakiem zakazanej magii, „enemies to lovers” i czarownic, które romansują z łowcami czarownic… „Szkarłatna ćma” Kristen Ciccarelli idealnie wpasowuje się w ten klimat, zabierając czytelnika do dworskich czasów, wystawnych bali i Krwawego Reżimu, który stanowczo rozprawia się z czarownicami i ich sympatykami.
Rune Winters jest idealna damą z towarzystwa; piękna, obraca się w najlepszym towarzystwie i wydaje wykwintne kolacje i bale, a co najważniejsze: jest oddana Republice. Z całą stanowczością można to powiedzieć o dziewczynie, która w czasie trwania rewolucji wydała własną babkę Krwawej Gwardii na oczyszczenie. Mimo płytkiej powierzchowności dziewczyna skrywa pewien mroczny sekret, którego wyjście na jaw może skutkować śmiercią Rune, jak i osób zamieszanych w jej działalność.
Czy istnieje lepsze „enemies to lovers” niż czarownica i łowca czarownic? Wydaje mi się, że nie, a „Szkarłatna ćma” zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko. Uwielbiam dworski klimat, a moje uwielbienie jest w tym momencie podsycane nowym sezonem Bridgertonów, więc ten aspekt książki Kristen Ciccarelli bardzo mi odpowiadał. Opisy mogły być bardziej szczegółowe, ale też rozumiem, że autorka skupiła się na innych częściach powieści, chociażby na fakcie, że dwójka głównych bohaterów wykorzystuje romansowanie ze sobą do własnych celów. Podoba mi się, że ich nienawiść do siebie nawzajem utrzymana jest prawie przez wszystkie strony, a Rune i Gideon nie zaczęli pałać do siebie uczuciami po kilku przeczytanych rozdziałach. Właśnie to największy błąd autorek romantasy; gdy „enemies” za szybko stają się „lovers”. Tutaj tego nie ma, a sam koniec… Jest obłędnie zaskakujący i nawet przez myśl mi nie przeszło, że czekać będzie mnie taki plot twist podczas czytania.
Muszę również poruszyć jeden temat, który odrobinę mi ciążył i jest to niestety ten nieszczęsny trójkąt miłosny, który zawiązuje się na początku „Szkarłatnej ćmy”. Nie jestem fanką tego motywu w literaturze, tym bardziej gdy chodzi o braci i tutaj niestety również nie zapałałam do niego miłością.
Kreacja bohaterów również zasługuje na uwagę, choć teoretycznie autorka nie napisała nic odkrywczego, to jednak forma i styl jest są na tyle lekkie i przyjemnie, że polubiłam się z postaciami i nawet jakoś specjalnie nie mam ich za co krytykować. Szczególnie Rune jest wykreowana na silną postać kobiecą, a to naprawdę lubię w literaturze fantastycznej.
Jeśli lubicie dobre romantasy z motywem „enemies to lovers” i silnymi postaciami kobiecymi w literaturze, to „Szkarłatna ćma” Was nie zawiedzie. Nie mogę się doczekać, aż w swoje ręce dostanę kolejne części tej historii.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Moondrive]
4/5 ⭐
3.5/5 🌶
Kwiecień będzie miesiącem pod znakiem zakazanej magii, „enemies to lovers” i czarownic, które romansują z łowcami czarownic… „Szkarłatna ćma” Kristen Ciccarelli idealnie wpasowuje się w ten klimat, zabierając czytelnika do dworskich czasów, wystawnych bali i Krwawego Reżimu, który stanowczo rozprawia się z...
2024-04-08
4,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Jak bajka na dobranoc – mroczna, niezwykła. Niemożliwa.”
Uwielbiam książki z mrocznymi, magicznymi motywami, które mają trochę “dark akademia vibe”. Właśnie to zmotywowało mnie do przeczytania “Okna skąpanego w mroku”, które swego czasu było hitem na książkowej stronie tiktoka i Instagrama. Te kilka godzin, które spędziłam podczas lektury powieści Rachel Gilling dostarczyło mi niezapomnianej rozrywki w małym miasteczku, które otacza nieprzenikniona mgła…
Elspeth od kilku lat nigdy nie jest sama; jako jedenastoletnia dziewczynka przeszła tajemniczą infekcję, która sprawiła, że jej żyły stają się czarne, a w umyśle zamieszkał ktoś jeszcze. Koszmar, bo tak nazywa się nieproszony gość, żyje w jej umyśle i pomaga młodej kobiecie ukryć magię, za którą mogłaby zostać skazana na śmierć. Czy jednak działania potwora są bezinteresowne?
Wątek intruza w umyśle jest często wykorzystywany w książkach i filmach, jednak rzadko się zdarza, by był tak dobrze napisany. Nie ma mowy tutaj o opętaniu, jakie znamy. Historię Elspeth porównałabym do książki „Intruz” – w obu przypadkach nosiciel i pasożyt muszą żyć w symbiozie, inaczej zginą.
Jeśli chodzi o romans między dwójką bohaterów, to uważam, że to słaby punkt tej powieści. Autorka wykorzystała znany nam motyw „udawanego związku”, jednak zbyt szybko przerodziło się to w prawdziwe, poważne uczucie.
Bardzo polubiłam się z kreacją pobocznych bohaterów, jak i skomplikowaną osobowością Koszmaru oraz tym, w jaki sposób Gillig przedstawia nam jego stronę opowieści i naprowadza czytelnika na nieoczywiste wyjaśnienie. Zakończenie zmiotło mnie z planszy i bardzo się cieszę, że Wydawnictwo Nowe Strony ogłosiło premierę drugiej części, ponieważ bardzo chcę wiedzieć, co jeszcze czeka naszych bohaterów i jakie przeszkody na ich drodze umieściła autorka książki.
4,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Jak bajka na dobranoc – mroczna, niezwykła. Niemożliwa.”
Uwielbiam książki z mrocznymi, magicznymi motywami, które mają trochę “dark akademia vibe”. Właśnie to zmotywowało mnie do przeczytania “Okna skąpanego w mroku”, które swego czasu było hitem na książkowej stronie tiktoka i Instagrama. Te kilka godzin, które spędziłam podczas lektury powieści Rachel...
2024-03-29
3,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Łatwo przegrać walkę, gdy nie ma się pojęcia, że trzeba do niej stanąć.”
Rebecca Yarros to jedna z tych autorek, po których książki sięgam bez większego zastanowienia. Tym razem padło na “Rzeczy, których nie dokończyliśmy”, po przeczytaniu którego miałam zbierać swoje rozbite na kawałeczki serce i wypłakiwać sobie oczy. Czy tak się stało?
Motyw książek w książce bądź samych pisarzy w powieści bardzo lubię, choć rzadko sięgam po takie lektury. Część retrospekcyjna została napisana na bardzo wysokim poziomie i właśnie tę fragmenty wywoływały we mnie najwięcej emocji i sprawiały, że miałam ochotę czytać dalej. Historia Georgii i Noah niestety nie była udana; główni bohaterowie zostali słabo nakreśleni przez autorkę, a uczucia, które do siebie żywili opierały się głównie na pociągu fizycznym. Dodatkowo Yarros opisała ich jako ludzi bez wad, przez co ciężko było mi faktycznie spojrzeć na nich jako bohaterów, którzy mogliby być prawdziwie. Co za tym idzie, ich problemy również nie wywoływały we mnie głębszych emocji.
Za to historia miłosna wcześniejszego pokolenia, która miała miejsce podczas II Wojny Światowej sprawiła, że nie mogłam przestać czytać i nawet jeśli podejrzewałam, co mogło wydarzyć się na końcu, to nie odebrało mi to radości z poznawania Scarlett i Jamesona. Z wielką chęcią przeczytałabym książkę tylko o tej dwójce, ale bardziej rozbudowaną niż tę fragmenty, które otrzymaliśmy.
Sam język jest bardzo prosty i przyjemny w czytaniu, ale poszczególne wątki niepotrzebnie tylko przedłużyły powieść, przez co odrobinę się na niej wynudziłam, ale za to autorka nie rozwinęła w żaden sposób talentu Georgii, który sam w sobie był bardzo ciekawy. Wiem, że jeszcze będę sięgać po książki Yarros, ale liczę, że będą mniej przewidywalne i oczywiste niż “Rzeczy, których nie dokończyliśmy”. Mimo wszystko to było przyjemne kilka godzin, które spędziłam podczas czytania.
3,5/5 ⭐
3/5 🌶️
“Łatwo przegrać walkę, gdy nie ma się pojęcia, że trzeba do niej stanąć.”
Rebecca Yarros to jedna z tych autorek, po których książki sięgam bez większego zastanowienia. Tym razem padło na “Rzeczy, których nie dokończyliśmy”, po przeczytaniu którego miałam zbierać swoje rozbite na kawałeczki serce i wypłakiwać sobie oczy. Czy tak się stało?
Motyw książek w...
2018-09-20
"Piękno to strach. Cokolwiek nazywamy pięknym, boimy się tego."
Po raz pierwszy od dawna mam problem z jednoznaczną oceną książki; Tajemna historia Donny Tartt nie jest powieścią łatwą czy schematyczną, ale jednak nie potrafię szczerze przyznać, że całkowicie mnie pochłonęła.
Z jednej strony mamy historię, która wciąga nas bez reszty. Czytelnik zostaje pochłonięty przez wir wydarzeń. Istnieje również ta druga strona, do której autor nie chcę się przyznać. Chodzi mi oczywiście o strony, które nie wnoszą niczego konkretnego i nudzą czytelnika, podając w wątpliwość jego chęć czytania powieści.
Oczywiście, nie można okroić tej książki z wszystkich dodatków, tłumaczeń i rozważań, ale sądzę, że Donna Tartt chciała przekazać nad za dużo.
Współczesna Zbrodnia i kara... Już od początku mamy zabójców i denata, a kolejne rozdziały to próba wyjaśnienia; narrator próbuje przekazać nam motywy, ścieżki, którymi podążyła cała grupa, by znaleźć się na tej konkretnej polanie. Plusem jest fakt, że osoba przedstawiająca nam całą historię nie jest wszechwiedząca. Sama dowiaduje się o pewnych faktach razem z czytelnikiem.
Autorka w świetny sposób pokazuje różne objawy moralności i przekraczania granic. Bohaterowie wszystko robią w imię nauki, ale rozważania na temat tego, co dobre, a co złe nie są im obce. Życie tuż po morderstwie nie jest dla nich wcale takie proste, jak myśleli, że będzie. Wszędzie wietrzą spisek i problemy, a sumienia nie dają im spokoju.
Postacie w tej książce to bardzo złożeni, fascynujący młodzi ludzie, których z pozoru nie łączy tak wiele. Wszyscy spotkali się na zajęciach z ekscentrycznym profesorem, który w swojej budowie również jest bardzo tajemniczy i zadziwiający.
Z nich wszystkich najbardziej polubiłam Richarda, ponieważ czytelnik właśnie jego poznaje najbardziej. Student bardzo stara się wejść do elitarnej grupki przyjaciół, ale nawet gdy mu się to udaje, nadal pozostaje niecodziennym obserwatorem z zewnątrz.
Książkę , pomimo natłoku informacji, czyta się wyjątkowo lekko, choć nie tak szybko, jak wskazuje na to język; wiele kwestii wymaga skupienia, powrotu do nich i powtórzenia, by dokładnie zrozumieć ten lub inny aspekt całej historii.
Bardzo się cieszę, że w końcu zabrałam się za książkę Donny Tartt i mam nadzieję, że kolejne jej powieści będą na takim samym lub wyższym poziomie.
"Piękno to strach. Cokolwiek nazywamy pięknym, boimy się tego."
Po raz pierwszy od dawna mam problem z jednoznaczną oceną książki; Tajemna historia Donny Tartt nie jest powieścią łatwą czy schematyczną, ale jednak nie potrafię szczerze przyznać, że całkowicie mnie pochłonęła.
Z jednej strony mamy historię, która wciąga nas bez reszty. Czytelnik zostaje pochłonięty przez...
2024-03-03
5/5 ⭐
1/5 🌶️
“Łatwo jest zgubić się w wyobrażeniu jakiejś osoby, nie dostrzegając rzeczywistości. To bardzo proste kochać nieznajomego.”
Jay Kristoff należy do moich ulubionych autorów i w sumie na tym mogłabym zakończyć tę recenzję, ponieważ jestem świadoma tego, że książki ukochanych pisarzy często oceniam bardziej subiektywnie niż inne lektury. Chcę Wam jednak trochę napisać o swoich odczuciach po przeczytaniu pierwszego tomu cyklu “Wojny lotosowej” i może zachęcić do zapoznania się z historią Yukiko, bo uważam, że naprawdę warto.
Autor zabiera czytelnika w dystopijny świat, inspirowany starożytną Japonią i nawet jeśli początkowo czułam się przytłoczona pojęciami i nazwami, to później to naturalnie minęło i lepiej odnajdywałam się w całej opowieści. Nie mogę ocenić tej inspiracji pod względem poprawności i tego, czy Kristoff nie popełnił jakiś kardynalnych błędów, ale na pewno na plus jest dynamicznie rozwijająca się akcja i postacie, które wzbudzały we mnie emocje, a to jest osobiście dla mnie bardzo ważne. Należy jednak pamiętać, że “Tancerze burzy” po raz pierwszy w Polsce zostali wydani w 2013 roku i trochę to widać w kreacji Yukiko, ale też uważam, że nie można byłoby nazwać jej “Mary Sue”, a w tamtym okresie powstawało sporo bohaterek tego typu.
Czasami brakowało mi logiki w zachowaniu bohaterów i większej skrupulatności od autora w prowadzeniu fabuły. Byłam też zdziwiona zakończeniem, ponieważ myślałam, że wiele wątków będzie pociągnięte przez następne tomy, a rozwiązane zostały już w pierwszej części cyklu, przez co liczę na to, że historia Yukiko rozwinie się jeszcze bardziej, może w stronę polityczną.
Sądzę, że jeśli ktoś jest fanem dystopii, gdzie młoda dziewczyna staje się zarzewiem buntu, to w steampunkowej wyspie Shima, gdzie żyją potwory z japońskich mitów i legend, znajdzie książkę dla siebie. Jay Kristoff w dystopijny świat, wplata problemy z teraz, z którymi borykają się ludzie na całym świecie, przez co książka oddziałuje jeszcze mocniej na czytelnika. Teoretycznie tylko bohaterowie “Wojny lotosowej” poruszają się na obrzeżach ekologicznej zagłady, a nas to nie dotyczy… Prawda?
5/5 ⭐
1/5 🌶️
“Łatwo jest zgubić się w wyobrażeniu jakiejś osoby, nie dostrzegając rzeczywistości. To bardzo proste kochać nieznajomego.”
Jay Kristoff należy do moich ulubionych autorów i w sumie na tym mogłabym zakończyć tę recenzję, ponieważ jestem świadoma tego, że książki ukochanych pisarzy często oceniam bardziej subiektywnie niż inne lektury. Chcę Wam jednak trochę...
2013-11-04
Alicja straciła wszystko i próbowała pozbierać się przez wiele miesięcy. Starała się nie czuć, nie pamiętać, nie wspominać.
Chciała odnaleźć cel i nie wypuszczać go z rąk. Uwierzyła w potwory, które zabiły jej bliskich. Chce je wszystkie zabić.
Gena Showlater wzięła "Alicję w Krainie Czarów" i wrzuciła tam zombie, seksownych chłopców i licealny świat, tworząc powieść dla młodzieży, w której zaczytują się miliony nastolatek.
Biały królik, który był zwiastunem przygody i magii teraz zwiastuje śmierć.
Siostra, która wraca jako duch i wywołuje tyle uczuć. Szkoda tylko, że jest niematerialna i nie można jej przytulić.
Ojciec zamieniony w jedno z tych stworzeń, na tyle silny, by walczyć, w końcu się poddaje.
Poczucie winy, ból i wstyd.
Wizja zombie, bezmózgie istoty, które kradną życiową energię.
Chcą tylko gryźć, pożerać, zabijać.
Do tego duchowi wojownicy.
Trudno to ogarnąć?
Ta książka może nie wspięła się na wyżyny, ale mówi o lojalność, miłości, oddaniu i poświęceniu.
Eteryczna Alli i to jak naucza się zabijać.
Kitty Kat i Szron najlepsza (nie)para jaką miałam okazję "poznać".
Cole, o fiołkowych oczach, pan i władca, poczciwy chłopak skrywany za maską buntownika.
To walka dobra ze złem, która toczy się na kartach tej książki.
Jak myślicie, kto wygra?
Smutna, ciekawa, pełna emocji, akcji i miłości. Woń rozkładu miesza się tam z dobrem wojowników i lekkim napięciem pomiędzy niektórymi bohaterami.
Nie wiem jak wy, ale ja po jej przeczytaniu podążam za białym królikiem.
Alicja straciła wszystko i próbowała pozbierać się przez wiele miesięcy. Starała się nie czuć, nie pamiętać, nie wspominać.
Chciała odnaleźć cel i nie wypuszczać go z rąk. Uwierzyła w potwory, które zabiły jej bliskich. Chce je wszystkie zabić.
Gena Showlater wzięła "Alicję w Krainie Czarów" i wrzuciła tam zombie, seksownych chłopców i licealny świat, tworząc powieść dla...
2024-02-26
“Jedną z rzeczy, których się uczysz, kiedy żyjesz tak długo, jak ja jest to, że ludzie nie są wyłącznie dobrzy lub wyłącznie źli.”
5/5 ⭐
0/5 🌶️
Neal Shusterman pisze dosyć specyficzne książki, których akcja osadzona jest w dystopijnym świecie. Tym razem autor stworzył rzeczywistość, w której dozwolona jest “wsteczna aborcja” - dzieci w wieku od 13 do 18 lat można rozszczepić, a ich ciało oddawane jest innym ludziom, przez co przestają istnieć, ale wciąż żyją. Reguluje to “Ustawa o życiu”, a z czegoś niemoralnego, ponieważ oddanie dziecka na narządy jest niemoralne, pisarz stworzył normalnie funkcjonujące społeczeństwo, które godzi się z tymi zasadami i nawet je popiera.
Główni bohaterowie, czyli Connor, którego rodzice podjęli decyzję o rozszczepieniu, ponieważ chłopak stwarzał problemy wychowawcze, Risa, wychowanka sierocińca, również skazana i Levi, najmłodszy chłopiec, który jest “dziesięciną”, czyli dzieckiem oddanym na rozszczepienie w imię Boga i wiary, muszą walczyć w tym okrutnym świecie o przetrwanie i każdy kolejny dzień.
Twórczość Shustermana jest dla mnie zaskoczeniem już od momentu, w którym po raz pierwszy przeczytałam “Kosiarzy”; autor tworzy bardzo zróżnicowanych bohaterów, którzy rozwijają się wraz z przebiegiem fabuły, a dzięki pisaniu rozdziałów z kilku perspektyw, czytelnik poznaje ich motywy i myśli “od podszewki”.
W “Podzielonych” każdy bohater i wydarzenie są stworzeni w celu “czegoś” - czytelnik początkowo nie ma pojęcia, o co chodzi, jednak zaskakujące zwroty akcji i odpowiedzi, które pojawiają się z każdym kolejnym rozdziałem, wynagradzają mu czas oczekiwania na odpowiedzi.
Jestem zachwycona książką, w której mamy absurdalną wizję świata, jednak same rozważanie o życiu zmusza do dogłębnej refleksji i analizy tematu. Ostatnie rozdziały trzymały mnie w napięciu, a sam opis rozszczepienia był przerażający i jeszcze długo o nim nie zapomnę.
“Jedną z rzeczy, których się uczysz, kiedy żyjesz tak długo, jak ja jest to, że ludzie nie są wyłącznie dobrzy lub wyłącznie źli.”
5/5 ⭐
0/5 🌶️
Neal Shusterman pisze dosyć specyficzne książki, których akcja osadzona jest w dystopijnym świecie. Tym razem autor stworzył rzeczywistość, w której dozwolona jest “wsteczna aborcja” - dzieci w wieku od 13 do 18 lat można...
2024-02-21
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype]
2/5 ⭐
2/5 🌶️
Każdy z nas chociaż raz miał obsesję na punkcie jakiegoś aktora, serialu bądź artysty i marzył o spotkaniu z nim. April niespodziewanie dostaje szansę od losu i zostaje zaproszona na kolację przez Marcusa Caster-Ruppa, który odgrywa rolę Eneasza w topowym serialu. Oboje skrywają sekrety, które mogą znacząco wpłynąć na ich związek, ale również życie publiczne aktora.
Niestety, dla mnie “Spoiler Alert” nie był do końca czymś, na co liczyłam i mam sporo zarzutów względem książki. Cieszę się, że autorka zdecydowała się poruszyć temat plus-size, który jest dosyć omijany w romansach, jednak zrobiła to dosyć nieumiejętnie i główna bohaterka w prawie każdym zdaniu o sobie podkreśla fakt, że jest plus-size, ale odniosłam wrażenie, że zupełnie tego nie akceptuje, co jest odwrotnością tego, co chciała osiągnąć Olivia Dade.
Wątek dysleksji Marcusa został już o wiele lepiej poprowadzony i pomógł nam zrozumieć, że ta trudność nie jest wynikiem braku inteligencji osoby, która ją posiada; osoby z dysleksją mają pełnię zdolności intelektualnych, ale mogą potrzebować specyficznych strategii i wsparcia w nauce, którego Marcus nie otrzymał od najbliższych mu osób. Jest to tym bardziej bulwersujące, że jego rodzice uczyli na uniwersytecie, a nie byli w stanie pomóc swojemu synowi.
Historia sama w sobie jest urocza i gdyby nie fakt, że niesamowicie mi się dłużyła, mogłabym ocenić ją trochę wyżej. Drażnił mnie również fakt, że główni bohaterowie “Spoiler Alert” są przed czterdziestką, a zachowywali się jak infantylni nastolatkowie. I odnosząc się do wieku April i Marcusa muszę również wspomnieć o tym, że definitywnie jest to książka 18+, a tej informacji zabrakło ze strony wydawnictwa. Szczególnie, że sama okładka powieści wygląda jak typowa młodzieżówka.
Mam nadzieję, że moje pierwsze spotkanie z twórczością Olivii Dade nie było ostatnim i będę miała możliwość przeczytania czegoś jeszcze spod jej pióra, ponieważ sam styl autorki i pomysł, który ma na swoje książki, ma ogromny potencjał.
[współpraca reklamowa Wydawnictwo Hype]
2/5 ⭐
2/5 🌶️
Każdy z nas chociaż raz miał obsesję na punkcie jakiegoś aktora, serialu bądź artysty i marzył o spotkaniu z nim. April niespodziewanie dostaje szansę od losu i zostaje zaproszona na kolację przez Marcusa Caster-Ruppa, który odgrywa rolę Eneasza w topowym serialu. Oboje skrywają sekrety, które mogą znacząco wpłynąć na...
2024-02-26
4,5/5 ⭐
0/5 🌶️
Sarah Engell w swojej książce opisuje fikcyjne wydarzenia, które jednak zbyt często mają swoje odbicie w rzeczywistości, co jest niewyobrażalnie smutne i przykre. Szczególnie, gdy przeczytamy informacje znajdujące się przed każdym rozdziałem; każdy z tych nastolatków miał plany i marzenia, które zostały zniszczone przez ludzi, którzy nie myśleli o konsekwencjach płynących z ich słów, tak samo jak nie myśleli o nich bohaterowie “21 sposobów na śmierć”.
Stella jest zwykłą nastolatką, która do niedawna uwielbiała muzykę i miała dwójkę kochających rodziców i najbliższą przyjaciółkę. Tę czasy jednak minęły - jej mama zmarła po walce z chorobą, tata przeżywa żałobę, a była już przyjaciółka nastawiła całą klasę przeciwko dziewczynie, więc spotyka ją cała gama nieprzyjemnych zachowań w rzeczywistości i internecie. Konflikt rozwija się dynamicznie, a zachowania rówieśników stają się coraz śmielsze; Stella dostaje nieprzyjemne smsy, na instagramie ktoś zakłada szkalujący ją profil, a w końcu ktoś życzy jej śmierci. Nastolatka nie widzi sensu w walce, zaczyna się poddawać i tworzy listę, która może zmienić lub zakończyć całe jej dotychczasowe życie.
“21 sposobów na śmierć” to trudna i bolesna książka, ponieważ czytelnik ma świadomość, że takie rzeczy mają miejsce na świecie, a o ich skutkach możemy usłyszeć w wiadomościach bądź przeczytać w internecie. Autorka porusza wiele trudnych tematów, takich jak gnębienie fizyczne i psychiczne, hejt w internecie, alienowanie nastolatków w grupie, wykorzystanie seksualne i stratę bliskiej osoby. Pokazuje również, jak łatwo jest obrócić sytuację na naszą niekorzyść i obrócić wszystkich przeciwko jednej osobie, jeśli grupą przewodzi wystarczająco silna i zarazem okrutna osoba, którą tutaj jest Amalie. Początkowo chciałam znaleźć w oprawczyni Stelli jakieś pozytywne cechy i ją usprawiedliwić, ale końcowe wydarzenia utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że dziewczyna jest całkowicie zepsuta i wie, jakie konsekwencje mogą mieć jej słowa, jednak jej egoizm jest na tyle duży, że ma zdrowie i życie Stelli za nic i za wszelką cenę chce doprowadzić do załamania byłej przyjaciółki.
Najbardziej szokujące nie było dla mnie to, że autorka przytacza przykłady z prawdziwego życia czy zachowanie rówieśników głównej bohaterki, ale to, jak sprawę próbowali załatwić dorośli ludzie, czyli nauczyciele bądź wychowawcy klasy. Zamiast zgłosić sprawę do odpowiednich organów, to wykształceni pedagodzy chcą załatwić wszystko rozmową na forum klasy i zamieść sprawę pod dywan, przez co klasa czuje się bezkarna, a szykany i wyzwiska tylko przybierają na sile. Jest to o tyle bulwersujące, że takie wydarzenia mają miejsca w rzeczywistości, a w wielu polskich szkołach właśnie w taki sposób próbuje się rozwiązywać problem mobbingu wśród rówieśników.
Sarah Engell ma świetny styl, jednak książka jest emocjonalnie trudna i wywołuje wiele skrajnych emocji, z którymi nawet mi ciężko było sobie poradzić. Jest to powieść zdecydowanie 15+, jednak sądzę, że osoby od tego progu wiekowego powinny się z nią zapoznać, ale również jest to lektura, która mogłaby być omawiana w szkołach z nauczycielami i pedagogami, którzy często są pierwszymi osobami, do których zwracają się prześladowani uczniowie.
4,5/5 ⭐
0/5 🌶️
Sarah Engell w swojej książce opisuje fikcyjne wydarzenia, które jednak zbyt często mają swoje odbicie w rzeczywistości, co jest niewyobrażalnie smutne i przykre. Szczególnie, gdy przeczytamy informacje znajdujące się przed każdym rozdziałem; każdy z tych nastolatków miał plany i marzenia, które zostały zniszczone przez ludzi, którzy nie myśleli o...
2024-01-22
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Hype]
4,5/5 ⭐
4/5 🌶️
“Trzeba walczyć zacięcie i w rezultacie zostawić coś po sobie.” - “Żmija i skrzydła nocy” Carissa Broadbent
Oraya wiedziała, że żeby przetrwać w Domu Nocy musi stać się bardziej niebezpieczna niż otaczające ją wampiry. Zabrana przez Victora z ruin miasta, które zniszczył, wychowywała się w miejscu, gdzie cały czas polowano na jej życie. Dziewczyna jednak przetrwała i by ugruntować swoją pozycję na dworze przybranego ojca, postanawia wziąć udział w Kejari; turnieju, który był organizowany przez boginię śmierci we własnej osobie i tylko najlepsi mogli go ukończyć.
Oraya stanie do walki na śmierć i życie z najokrutniejszymi wojownikami, którzy są w stanie wywęszyć jej strach i usłyszeć szybciej bijący puls pod jej skórą. Nieoczekiwani sojusznicy mogą być pomocą lub przeszkodą na drodze do wygranej, która znaczy dla niej wszystko…
Zacznijmy od tego, co najbardziej przyciągnęło mnie do przeczytania tej książki, czyli wampiry i motyw turnieju. Dla mnie te dwie rzeczy kojarzą się z latami, w których najbardziej popularnymi książkami były “Igrzyska Śmierci” i “Akademia wampirów”, które osobiście uwielbiam. Carissa Broadbent postanowiła przywrócić świetność wampirom, o których pisze się teraz zdecydowanie mniej książek, co zdecydowanie się jej udało. Podobała mi się kreacja istot nadnaturalnych w tej powieści, która jest mocna i krwawa, a autorka od siebie dorzuciła jeszcze skrzydła, które kojarzyły mi się trochę z Rhysandem, ale to również jest na plus.
Motyw turnieju mógłby być bardziej rozbudowany, ale sam pomysł, by poszczególne etapy walki były zainspirowane życiem bogini zdecydowanie wypalił i sprawił, że mogliśmy poznać jeszcze religijny aspekt tej powieści. Brakowało mi jeszcze więcej walki i knowań, ale też jestem czytelnikiem, którego ciężko się w pełni zadowolić i zaskoczyć; mamy tutaj zastosowane sporo elementów, które już wcześniej pojawiały się w literaturze i nie są niczym nowym, ale z drugiej strony autorka tak sprawnie wplotła je w wykreowany przez siebie świat, że całą książkę oceniam dosyć wysoko.
Bohaterowie, których poznajemy na arenie, jak i poza nią, są interesująco wykreowani. Szczególnie mowa tutaj o Orayi, która jest ludzką dziewczyną wrzuconą w bardzo niebezpieczny świat. Dziewczyna jest skupiona na celu i nie ma żadnych zahamowań, by wygrać, ale również zależy jej na tym, by w całym szaleństwie nie zatracić całkowicie swoich ludzkich emocji i uczuć, nawet jeśli nie jest ich całkowicie świadoma. Mam nadzieję, że w kolejnej części Braodbent jeszcze bardziej rozwinie charakter postaci i świat, do którego przenosi czytelnika.
Reasumując: “Żmija i skrzydła nocy” to książka, której warto poświęcić kilka godzin. W czytaniu tej powieści odnajdą się osoby, które swoją przygodę z książkami zaczynały kilkanaście lat temu, ponieważ napotkają w niej znane i kochane motywy, jak i również młodzi czytelnicy, którzy jeszcze nie przeczytali wielu książek o wampirach bądź turniejach. Dużym plusem jest zmiana tłumacza w kolejnej części, ponieważ pierwszy tom czytało się dosyć opornie i to podobno jest właśnie wina średniego tłumaczenia, przez co osobiście musiałam trochę zaniżyć ocenę całokształtu.
[współpraca reklamowa z Wydawnictwem Hype]
4,5/5 ⭐
4/5 🌶️
“Trzeba walczyć zacięcie i w rezultacie zostawić coś po sobie.” - “Żmija i skrzydła nocy” Carissa Broadbent
Oraya wiedziała, że żeby przetrwać w Domu Nocy musi stać się bardziej niebezpieczna niż otaczające ją wampiry. Zabrana przez Victora z ruin miasta, które zniszczył, wychowywała się w miejscu, gdzie cały...
📚 Tytuł: „Sabat”
⌨ Autor: Harper L. Woods
📄 Ilość stron: 331 stron
🖨 Wydawnictwo: Papierowe Serca [współpraca reklamowa]
⭐ 4/5
🌶 3/5
Dzięki współpracy z Wydawnictwem Papierowe Serca mogę zrecenzować dla Was książkę „Sabat” Harper L. Woods. Bardzo lubię klimat mrocznej szkoły, wiedźm i romansu z „age gapem”, więc mocno liczyłam na to, że autorka nie zawiedzie.
Główną bohaterką powieści „Sabat” jest Willow Madizza, której życiowym celem jest pomszczenie śmierci swojej ciotki i powzięcie odwetu na Zgromadzeniu, którego zepsucie panoszy się coraz bardziej po Hollow’s Grove, szkole dla najzdolniejszych przedstawicieli jej gatunku, gdzie doskonalą swoje magiczne umiejętności. Dziewczyna zrobi wszystko, by przeniknąć pomiędzy wiedźmy, ochronić swojego brata i dokonać tego, do czego przygotowywał ją jej ojciec. Wszystko komplikuje jednak pewien dyrektor szkoły i wspomnienia o masakrze, która wydarzyła się na terenie uniwersytetu pięćdziesiąt lat wcześniej.
Z jednej strony bardzo polubiłam nietypowy system magiczny, który opisuje Woods oraz mroczny klimat powieści, ale z drugiej dostajemy tutaj mocno toksyczną relację pomiędzy dwójką głównych bohaterów, którą czytelnik romantyzuje, ale też należy mieć świadomość, że zdrowy związek nie opiera się na takich filarach jak nienawiść i uzależenie od tej drugiej osoby. Zdecydowanie jest to powieść dla pełnoletnich czytelników, którzy dostrzegają różnicę miedzy fikcją, a rzeczywistością.
Mamy również ukazane relacje rodzinne Willow, głównie z bratem i ojcem, ponieważ to sprawia, że jej motywacje i działania nabierają nowego znaczenia i głębi. Autorka użyła tutaj popularnego motywu „złego rodzica”, który wykorzystuje własne dziecko do swoich celów i szkoda, że ten wątek nie został szerzej rozwinięty, szczególnie od strony emocjonalnej i psychologicznej. Liczę na to, że Woods poprawi ten błąd w kolejnym tomie.
Ostatnie kilkadziesiąt stron powieści śledziłam z zapartym tchem i właśnie za to niesamowicie poprowadzone zakończenie, podwyższam ogólną ocenę książki. Nie mogłam się oderwać, co uważam za ogromny plus. W książce zdarzały się momenty, które ciężko było mi zrozumieć, ale myślę, że jest to kwestia tłumaczenia. Niestety też widziałam kilka błędów, które nie zostały wyłapane w procesie redakcji i osobiście wolałabym dostać fizyczny egzemplarz z w pełni dopracowanym teksem.
📚 Tytuł: „Sabat”
więcej Pokaż mimo to⌨ Autor: Harper L. Woods
📄 Ilość stron: 331 stron
🖨 Wydawnictwo: Papierowe Serca [współpraca reklamowa]
⭐ 4/5
🌶 3/5
Dzięki współpracy z Wydawnictwem Papierowe Serca mogę zrecenzować dla Was książkę „Sabat” Harper L. Woods. Bardzo lubię klimat mrocznej szkoły, wiedźm i romansu z „age gapem”, więc mocno liczyłam na to, że autorka nie zawiedzie.
Główną...