-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1099
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać330
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński19
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2013-03-13
2015-10-27
2018-12-08
Tak właśnie powinno się pisać poezję! Zdania są czytelne, wyraziste i bogate w treść. Nie ma tutaj wydumanych form ani słowotwórczych eksperymentów zaciemniających odbiór utworów. Wiersze Zagajewskiego natomiast zdradzają to, że pisał je człowiek z klasą, oczytany, wrażliwy na piękno, potrafiący dostrzec to co dobre w innych ludziach, a jeśli coś go od nich różni, to opisać to z wielkim taktem i wyczuciem jak w "Żalu po utracie przyjaciela". Erudycja poety nie wpędza czytelnika w kompleksy ale zachęca do samodzielnych poszukiwań, do zgłębiania wątków nakreślonych w jego wierszach - aż chce się być w miejscach pojawiających się w nich, słuchać tej samej muzyki czy spotykać tych samych ludzi.
Tak właśnie powinno się pisać poezję! Zdania są czytelne, wyraziste i bogate w treść. Nie ma tutaj wydumanych form ani słowotwórczych eksperymentów zaciemniających odbiór utworów. Wiersze Zagajewskiego natomiast zdradzają to, że pisał je człowiek z klasą, oczytany, wrażliwy na piękno, potrafiący dostrzec to co dobre w innych ludziach, a jeśli coś go od nich różni, to opisać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-04-22
Genialny utwór. Jestem pełen podziwu i szacunku dla Wilde'a za to dzieło. Zgodzę się z moimi przedmówcami, że przebija przez nie głęboki humanizm i empatia. Przeczytałem obydwie wersje językowe, najpierw oryginał, i miałem obawy czy tłumaczenie będzie w stanie równie mocno mnie poruszyć. Było! Przyznaję się uczciwie, łzy mi pociekły.
Genialny utwór. Jestem pełen podziwu i szacunku dla Wilde'a za to dzieło. Zgodzę się z moimi przedmówcami, że przebija przez nie głęboki humanizm i empatia. Przeczytałem obydwie wersje językowe, najpierw oryginał, i miałem obawy czy tłumaczenie będzie w stanie równie mocno mnie poruszyć. Było! Przyznaję się uczciwie, łzy mi pociekły.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-17
Zaledwie pięć ballad, a jakie bogactwo treści! Sięgając po ten pięknie wydany tomik nie miałem zbyt wielkich oczekiwań: znane nazwisko mogło wprawdzie oznaczać utwory cechujące się zarówno urodą słowa, jak i mądrością przekazu, ale zdarzało mi się też rozczarować klasyką. Tym razem o żadnym rozczarowaniu mowy być nie może. Spod pióra Schillera wyszły prawdziwe diamenty. Ich szlifowaniem dla polskiego czytelnika zajęli się prawdziwi znawcy rzemiosła translatorskiego: Kazimierz Brodziński, Walenty Chłędowski, Jan Nepomucen Kamiński i... sam Adam Mickiewicz. Również przedmowa autorstwa Adolfa Sowińskiego dodaje tomikowi szlachetnego rysu.
Skoro tomik zawiera w sobie ballady, na próżno by szukać w nim lekkich opowiastek obyczajowych. Tu już od pierwszych linijek utworów wiadomo, że wesołych zakończeń nie będzie, ale wesołe nie zawsze równe są szczęśliwym - a takie się zdarzają. Wprawdzie część bohaterów musi umrzeć nie doczekawszy spełnienia swych największych pragnień lub poświęcają oni życie w imię honoru czy słowa danego człowiekowi, który nań nie zasługuje, ale inni, wystawieni na nieludzkie próby, życie swe zachowują. Niezależnie od finalnych losów, wszyscy bohaterowie gotowi są poświęcić to, co najcenniejsze dla wyznawanych wartości. A te są nie byle jakie - dobro innych zawsze stawiane przed własnym, a cnoty takie jak prawda, honor, wierność, skromność, uczciwość to nie zdewaluowane anachroniczne pojęcia, tylko drogowskazy na szlaku życia.
Pomimo tego, iż ballady Schillera powstały ponad dwieście lat temu, nie są one trudne w odbiorze. Z pewnością jest to zasługą wspaniałego przekładu, jak również zamieszczonych objaśnień niektórych wyrażeń. Pewne utwory nigdy się nie starzeją, a skoro po tylu latach są w stanie wycisnąć łzy z oczu czytającego, to znaczyć to może tylko, że pisał je geniusz.
Zaledwie pięć ballad, a jakie bogactwo treści! Sięgając po ten pięknie wydany tomik nie miałem zbyt wielkich oczekiwań: znane nazwisko mogło wprawdzie oznaczać utwory cechujące się zarówno urodą słowa, jak i mądrością przekazu, ale zdarzało mi się też rozczarować klasyką. Tym razem o żadnym rozczarowaniu mowy być nie może. Spod pióra Schillera wyszły prawdziwe diamenty. Ich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-29
Jak zawsze, wspaniałe spostrzeżenia, spotkania ze znanymi artystami, historie rodzinne i refleksje nad tym, co bezpowrotnie odchodzi.
Gorąco polecam
Jak zawsze, wspaniałe spostrzeżenia, spotkania ze znanymi artystami, historie rodzinne i refleksje nad tym, co bezpowrotnie odchodzi.
Gorąco polecam
2021-03-06
Byłem bardzo ciekawy "Bosorki" od pierwszej chwili, kiedy się o niej dowiedziałem. Z pojedynczymi wierszami autorki spotykałem się już wcześniej. Tomik jest naprawdę niesamowitym, mocnym i "soczystym", w szerokim rozumieniu tego słowa, debiutem. Pomysł prowadzenia czytelnika przez ziemię szczególnie bliską poetce i jej rodzinne opowieści z wplecionymi motywami miejscowych wierzeń i języka uważam za świetnie zrealizowany a maleńka szczypta motywów latynoamerykańskich doskonale współgra z ich łemkowskimi paralelami np. Llorona - boginki. Dla mnie, od urodzenia związanego z terenem Beskidu Niskiego, ogromnym atutem jest autentyczny, miejscowy język. Może on być nieco hermetyczny dla osób z innych regionów Polski ale absolutnie, nie jest to wadą, wręcz przeciwnie, przy uważnej, powolnie jak woda Wisłoki w upalny dzień płynącej lekturze może skłonić czytelnika do zagłębienia się w kulturę i język Łemków. Czekam na następne tomiki. 10/10
Byłem bardzo ciekawy "Bosorki" od pierwszej chwili, kiedy się o niej dowiedziałem. Z pojedynczymi wierszami autorki spotykałem się już wcześniej. Tomik jest naprawdę niesamowitym, mocnym i "soczystym", w szerokim rozumieniu tego słowa, debiutem. Pomysł prowadzenia czytelnika przez ziemię szczególnie bliską poetce i jej rodzinne opowieści z wplecionymi motywami miejscowych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-23
Bardzo dobrze się stało, że rozmaite juwenilia i inedita Szymborskiej ujrzały światło dzienne. Utwory zebrane w tej książce pozwalają nam poznać inne, nienobliwe oblicze noblistki, która już jako małe "dziewczę płci żeńskiej" wykazywała się bardzo dużym poczuciem humoru. Jako że uwielbiam humor inteligentny, kulturalny, jak również niepoprawny politycznie, to miałem ogromną przyjemność z lektury niniejszego zbioru, który wszystkie te cechy posiada.
Bardzo dobrze się stało, że rozmaite juwenilia i inedita Szymborskiej ujrzały światło dzienne. Utwory zebrane w tej książce pozwalają nam poznać inne, nienobliwe oblicze noblistki, która już jako małe "dziewczę płci żeńskiej" wykazywała się bardzo dużym poczuciem humoru. Jako że uwielbiam humor inteligentny, kulturalny, jak również niepoprawny politycznie, to miałem ogromną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-17
Piękny zbiór czterowierszy poruszających temat miłości - tej ludzkiej, jak i miłości do Boga. Tęsknota, czułość, pragnienie miłości, samotność czy smutek powiązane są z głębią przeżyć mistycznych. Towarzyszy temu bogactwo porównań do przyrody perskiej jak również odniesienia do Koranu i Starego Testamentu.
Mnie, dominujący tutaj motyw pragnienia zjednoczenia z Bogiem, opisywany jako tęsknota do czułości ukochanej osoby przypomina "Noc ciemną" Świętego Jana od Krzyża, której wersję, śpiewaną w języku angielskim przez kanadyjską piosenkarkę i kompozytorkę Loreenę McKennitt, gorąco polecam: http://www.youtube.com/watch?v=MclLF473XtA
Piękny zbiór czterowierszy poruszających temat miłości - tej ludzkiej, jak i miłości do Boga. Tęsknota, czułość, pragnienie miłości, samotność czy smutek powiązane są z głębią przeżyć mistycznych. Towarzyszy temu bogactwo porównań do przyrody perskiej jak również odniesienia do Koranu i Starego Testamentu.
Mnie, dominujący tutaj motyw pragnienia zjednoczenia z Bogiem,...
2017-11-15
Chciałem ostrożnie wystawić ocenę 9/10, ale po chwili zastanowienia, daję zdecydowanie 10/10. Czytając "Czarny kwadrat" nie wiedziałem kompletnie nic o autorze, stąd moje późniejsze zaskoczenie, że Tadeusz Dąbrowski jest człowiekiem całkiem młodym. W trakcie lektury tego tomiku, nie czułem tej młodości (to jest komplement!), która kojarzy mi się z nierównym, niekoniecznie dojrzałym stylem, ewentualnie z efekciarskim bawieniem się formą i jej przesadnym rozdmuchiwaniem, kosztem treści, oczywiście. Napiszę krótko: wiersze znajdujące się w tomiku "Czarny kwadrat" to właśnie taka poezja, jaką chcę czytać: przemyślana, stonowana i posiadająca urodę o szlachetnych rysach.
Chciałem ostrożnie wystawić ocenę 9/10, ale po chwili zastanowienia, daję zdecydowanie 10/10. Czytając "Czarny kwadrat" nie wiedziałem kompletnie nic o autorze, stąd moje późniejsze zaskoczenie, że Tadeusz Dąbrowski jest człowiekiem całkiem młodym. W trakcie lektury tego tomiku, nie czułem tej młodości (to jest komplement!), która kojarzy mi się z nierównym, niekoniecznie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-01-01
Że też dotychczas nie "odkryłem" twórczości pani Hartwig! Oczywiście, słyszałem niejednokrotnie, że jest wybitną poetką, że pięknie pisze... ale jakoś, nie wiedzieć czemu, nie sięgałem po jej utwory. Kilka tygodni temu przeczytałem "Błyski" i poczułem, że chcę więcej. Po przeczytaniu tomiku "Czuwanie", bez wahania dodaję autorkę do moich ulubionych twórców.
"Czuwanie" składa się z dwóch części. Pierwsza zawiera impresje dotyczące głównie miejsc i osób poznanych w Polsce, druga - americana.
Że też dotychczas nie "odkryłem" twórczości pani Hartwig! Oczywiście, słyszałem niejednokrotnie, że jest wybitną poetką, że pięknie pisze... ale jakoś, nie wiedzieć czemu, nie sięgałem po jej utwory. Kilka tygodni temu przeczytałem "Błyski" i poczułem, że chcę więcej. Po przeczytaniu tomiku "Czuwanie", bez wahania dodaję autorkę do moich ulubionych twórców.
"Czuwanie"...
2016-11-07
Moje kolejne spotkanie z Ewą Lipską i kolejna uczta poetycka. Tym razem wyrazy znania należą się za:
- piękne impresje dotyczące samotności i przemijania,
- nawiązania do języka internetu, które niesamowicie pasują do wierszy - a przecież takie połączenia powinny pachnieć dysonansem, a tak nie jest,
- opisy nieprzynoszących ukojenia podróży,
- wiersze o miłości, także tej późnej, mocno już dojrzałej
- i jak zwykle, za piękne metafory.
Moje kolejne spotkanie z Ewą Lipską i kolejna uczta poetycka. Tym razem wyrazy znania należą się za:
- piękne impresje dotyczące samotności i przemijania,
- nawiązania do języka internetu, które niesamowicie pasują do wierszy - a przecież takie połączenia powinny pachnieć dysonansem, a tak nie jest,
- opisy nieprzynoszących ukojenia podróży,
- wiersze o miłości, także tej...
2016-05-24
Ośmielę się stwierdzić, że jest to książka, której uważna lektura może odmienić ludzkie życie. Oczywiście nie od razu i niekoniecznie w stu procentach.
Uderza z niej głęboki humanizm i niezwykła mądrość. Autor, który przeszedł chyba wszystkie kręgi piekła, jakie człowiek może zgotować drugiemu człowiekowi, uczy nas swoją postawą, że nie ma takiej sytuacji w życiu, żebyśmy nie mieli żadnego wyboru, nawet wtedy, kiedy myślimy, że wszystko jest już stracone i dalsza egzystencja nie ma najmniejszego sensu.
Gorąco polecam tę książkę, gdyż uważam, że skłania do refleksji nad własnym życiem, otwiera na inne postrzeganie cierpienia i przeciwności, jakim stawiamy czoła na co dzień. Nawet jeśli ta pozytywna zmiana jest maleńka, to ziarno zostaje zasiane i kiełkuje w mrokach duszy. Autor przytacza tutaj piękny, niosący nadzieję cytat z Ewangelii św. Jana "Et lux in tenebris lucet" - "A światłość w ciemności świeci".
Ośmielę się stwierdzić, że jest to książka, której uważna lektura może odmienić ludzkie życie. Oczywiście nie od razu i niekoniecznie w stu procentach.
Uderza z niej głęboki humanizm i niezwykła mądrość. Autor, który przeszedł chyba wszystkie kręgi piekła, jakie człowiek może zgotować drugiemu człowiekowi, uczy nas swoją postawą, że nie ma takiej sytuacji w życiu, żebyśmy...
2016-01-18
Ten zbiór dziewiętnastu opowiadań Tove Jansson to dla mnie prawdziwe arcydzieło. Nie ma w tych opowiadaniach jakichś monumentalnych treści, nawet akcji jest niewiele, ale to, co czyni tę książkę wyjątkową, to oglądanie świata z perspektywy dziecka, i to dziecka, które dorasta w rodzinie artystów: matka była ilustratorką a ojciec rzeźbiarzem.
Część z tych opowiadań jest bardzo realistyczna, ale mimo tego autorce udało się w nich utrwalić dziecięce spojrzenie na świat. Chyba właśnie te opowiadania cenię sobie bardziej niż pozostałe, te w których autorka kreuje rzeczywistość uciekając się do świata fantazji.
Kolejną rzeczą, która mnie urzekła są niesamowite portrety psychologiczne ludzi: krewnych, służby czy letników przebywających na wysepce, na której Janssonowie spędzali lato. Najlepsze z nich można odnaleźć w opowiadaniach: "Anna", "Albert", "Jeremiasz" i "Ciotka, która miała pomysł".
Gorąco polecam.
Ten zbiór dziewiętnastu opowiadań Tove Jansson to dla mnie prawdziwe arcydzieło. Nie ma w tych opowiadaniach jakichś monumentalnych treści, nawet akcji jest niewiele, ale to, co czyni tę książkę wyjątkową, to oglądanie świata z perspektywy dziecka, i to dziecka, które dorasta w rodzinie artystów: matka była ilustratorką a ojciec rzeźbiarzem.
Część z tych opowiadań jest...
2015-03-05
"Demon" to poemat, którego akcja rozgrywa się u podnóży Kaukazu. Ukazane są w nim smutne losy pięknej Tamary. Jak to bywa w poematach romantycznych, miłość Tamary nie może być szczęśliwa, a kiedy los zsyła zakochanego w niej demona, to tragedia wisi w powietrzu.
Piękno poematu w polskim przekładzie jest z pewnością zasługą tłumacza Zbigniewa Bieńkowskiego.
"Posępny demon, duch wygnania,
Wolno nad ziemią leciał grzeszną;
Przed nim tłum wspomnień się wyłaniał
Z tych dni zapadłych w noc bezkresną,"
Dla porównania załączam fragment oryginału:
"Печальный Демон, дух изгнанья,
Летал над грешною землей,
И лучших дней воспоминанья
Пред ним теснилися толпой;"
"Demon" to poemat, którego akcja rozgrywa się u podnóży Kaukazu. Ukazane są w nim smutne losy pięknej Tamary. Jak to bywa w poematach romantycznych, miłość Tamary nie może być szczęśliwa, a kiedy los zsyła zakochanego w niej demona, to tragedia wisi w powietrzu.
Piękno poematu w polskim przekładzie jest z pewnością zasługą tłumacza Zbigniewa Bieńkowskiego.
"Posępny...
2019-05-12
"Dni bez końca" to opowieść o dwóch życiowych rozbitkach, Thomasie McNultym i Johnie Cole'u, młodych mężczyznach, których los już od wczesnych lat dzieciństwa rzucał po wszelakich ludzkich wysypiskach. Los ten więcej zabierał niż dawał, ale to jedno, największe, co dał mogli oni nazywać dniami bez końca - dał im bowiem siebie nawzajem.
Mając tylko tyle (a może aż tyle), dbali o to całymi sobą. Nierozłączni dobrzy chłopcy, którym przyszło żyć w złych czasach. Czy aby na pewno dobrzy? Czy to nie oni przypadkiem mieli na swych rękach krew niewinnych ludzi, jeszcze bardziej niewinnych i bezbronnych niż oni sami niegdyś? Czy ktoś taki może mieć w sobie ogromne pokłady dobra i empatii? Wreszcie, czy te sprzeczne elementy mogą koegzystować tylko w duszach dotkniętych schizofrenią czy innymi zaburzeniami jaźni, czy zwykły prostoduszny człowiek jest w stanie to unieść i nie zwariować?
Sebastian Barry z iście mistrzowską wprawą prowadzi czytelnika po bezdrożach XIX-wiecznej Ameryki, tej samej, którą znamy z westernowych opowieści o dzielnych osadnikach walczących z Indianami czy o walecznych bohaterach wojny Północy z Południem. Czyżby na pewno tej samej? Ameryka ukazana w "Dniach bez końca" jest odarta z romantyzmu, jest piekłem, które zgotowali ludzie ludziom, co najwyżej od czasu do czasu czyśćcem, który ma wytrawić ludzkie dusze w żrących ługach codziennego znoju. A gdzie niebo? Gdzie ziemia obiecana? Jest, na szczęście jest! Przebłyskuje z rzadka w uderzającym pięknie i potędze natury, tej samej zresztą, która zsyła letni skwar i obrywające palce zimowe mrozy. Ale na co komu takie niebo? Jest też i inne. Trzeba głęboko zajrzeć w ludzkie dusze aby znaleźć jego okruchy, zebrać ostrożnie i za nic w świecie nie wypuścić, tak, żeby te cenne chwile zamieniły się w dni bez końca. Komu się to uda, ten odnalazł swoje niebo na ziemi.
Samo czytanie tej książki jest jak wędrówka przez czyściec, ciągle jest nadzieja nieba, a jednak tak blisko do piekła. Czytelnik wraz bohaterami przechodzi emocjonalną gehennę, ciągle niepewny tego co czeka na następnej stronie, mimo tego, iż bywa wielokrotnie sponiewierany i doprowadzony do łez, może stwierdzić, że było warto przez to wszystko przejść.
"Dni bez końca" to opowieść o dwóch życiowych rozbitkach, Thomasie McNultym i Johnie Cole'u, młodych mężczyznach, których los już od wczesnych lat dzieciństwa rzucał po wszelakich ludzkich wysypiskach. Los ten więcej zabierał niż dawał, ale to jedno, największe, co dał mogli oni nazywać dniami bez końca - dał im bowiem siebie nawzajem.
Mając tylko tyle (a może aż tyle),...
2014-06-22
Wracam do "Domu na odludziu" po ponad 10 latach, gdyż jest w tym niewielkim zbiorze opowiadań coś urzekającego, co nie pozwala o nich zapomnieć. Jest w nich realizm magiczny, ale taki bardzo subtelny i wysmakowany. Bohaterowie kolejnych opowieści przychodzą do narratora w słoneczne letnie poranki i upalne popołudnia. Zjawiają się jako duchy, które chcą opowiedzieć swoje historie lub dokończyć ledwie zaczęte rozmowy z przeszłości. Czasami do sarajewskiego domu podpływa odległe o setki kilometrów morze.
Wracam do "Domu na odludziu" po ponad 10 latach, gdyż jest w tym niewielkim zbiorze opowiadań coś urzekającego, co nie pozwala o nich zapomnieć. Jest w nich realizm magiczny, ale taki bardzo subtelny i wysmakowany. Bohaterowie kolejnych opowieści przychodzą do narratora w słoneczne letnie poranki i upalne popołudnia. Zjawiają się jako duchy, które chcą opowiedzieć swoje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-28
Piękna, nieco baśniowa powieść o miłości do książek. To właśnie z niej pochodzą tak popularne na LC zdania:
"Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaciół, choćby tylko dla rozrywki. Czasami po to, żeby odkryć książkę, którą chcielibyśmy przeczytać, a której nie mamy, czasami po to, żeby dowiedzieć się, co pożarło zwierzę, z którym się zadajemy".
albo
"Nikt nie chce stracić książki. Wolimy zgubić pierścionek, zegarek czy parasol niż książkę, której już nie będziemy czytali, ale która zachowuje, w samym brzmieniu tytułu, jakąś dawną i być może utraconą emocję".
Do "Domu z papieru" wracam po kilku latach. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze.
Pierwsze czytanie 13.11.2014
Piękna, nieco baśniowa powieść o miłości do książek. To właśnie z niej pochodzą tak popularne na LC zdania:
"Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaciół, choćby tylko dla rozrywki. Czasami po to, żeby odkryć książkę, którą chcielibyśmy przeczytać, a której nie mamy, czasami po to, żeby dowiedzieć się, co pożarło zwierzę, z którym się zadajemy".
albo
"Nikt nie chce...
Wróciłem po latach do Tuwima i zatraciłem się w jego poezji. Gorąco polecam sięgnięcie po którykolwiek z tomów wierszy tego, chyba nie przesadzę, najwybitniejszego poety XX wieku. Wiele z wierszy znanych jest, choćby z adaptacji dokonanych przez współczesnych piosenkarzy, jak Czesław Niemen czy Ewa Demarczyk.
Wróciłem po latach do Tuwima i zatraciłem się w jego poezji. Gorąco polecam sięgnięcie po którykolwiek z tomów wierszy tego, chyba nie przesadzę, najwybitniejszego poety XX wieku. Wiele z wierszy znanych jest, choćby z adaptacji dokonanych przez współczesnych piosenkarzy, jak Czesław Niemen czy Ewa Demarczyk.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to