-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2016-02-11
2021-12-28
Naprawdę dobra, miejscami nawet bardzo dobra książka o mentalności naszych sąsiadów zza morza. Ciekawie opisane widzenie samotności zarówno przez Szwedów, jak i tych, którzy wybrali Szwecję jako swoje miejsce do życia. Tylko co tutaj robi ten rozdział o jodze? Wydaje mi się, że został wciśnięty na siłę, bo ze szwedzkością jakoś mi się nie kojarzy.
Naprawdę dobra, miejscami nawet bardzo dobra książka o mentalności naszych sąsiadów zza morza. Ciekawie opisane widzenie samotności zarówno przez Szwedów, jak i tych, którzy wybrali Szwecję jako swoje miejsce do życia. Tylko co tutaj robi ten rozdział o jodze? Wydaje mi się, że został wciśnięty na siłę, bo ze szwedzkością jakoś mi się nie kojarzy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-26
Kolejna książka Małeckiego na moim koncie i kolejna czytelnicza uczta. Tajemnica sprzed kilku dekad rzutuje na życie kolejnych generacji. Autor trzyma wysoki poziom umiejętnie dawkując napięcie. Nie ma tu miejsca na nudę czy dłużyzny.
Kolejna książka Małeckiego na moim koncie i kolejna czytelnicza uczta. Tajemnica sprzed kilku dekad rzutuje na życie kolejnych generacji. Autor trzyma wysoki poziom umiejętnie dawkując napięcie. Nie ma tu miejsca na nudę czy dłużyzny.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-11-20
Nie lubię wystawiać niskich ocen książkom o moich ulubionych aktorach, a do takich właśnie należy Heath Ledger ale album przedstawia chaotycznie pomieszane zdjęcia, w większości jego ról filmowych, raczej bez jakiejkolwiek chronologii. Przypadkowo cytowane wypowiedzi współpracowników aktora nie sprawiają, że książka staje się bardziej interesująca. Brakuje podpisów pod zdjęciami informujących kto jest na nich przedstawiony. Informacje biograficzne też podane są raczej w śladowej ilości. Daję cztery gwiazdki z uczuciem, że zawyżyłem ocenę.
Nie lubię wystawiać niskich ocen książkom o moich ulubionych aktorach, a do takich właśnie należy Heath Ledger ale album przedstawia chaotycznie pomieszane zdjęcia, w większości jego ról filmowych, raczej bez jakiejkolwiek chronologii. Przypadkowo cytowane wypowiedzi współpracowników aktora nie sprawiają, że książka staje się bardziej interesująca. Brakuje podpisów pod...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-11-30
Po lekturze albumu o Ledgerze miałem obawy przed sięgnięciem po kolejny. Na szczęście spotkała mnie miła niespodzianka, album o Grace Kelly prezentuje się znacznie lepiej: wydarzenia z życia aktorki a później księżnej są podane bardziej chronologicznie, zdjęcia są również bardziej reprezentatywne jeżeli chodzi o różne etapy życia gwiazdy, również wypowiedzi innych osób zdają się nie być tylko zlepkiem przypadkowych opinii.
Po lekturze albumu o Ledgerze miałem obawy przed sięgnięciem po kolejny. Na szczęście spotkała mnie miła niespodzianka, album o Grace Kelly prezentuje się znacznie lepiej: wydarzenia z życia aktorki a później księżnej są podane bardziej chronologicznie, zdjęcia są również bardziej reprezentatywne jeżeli chodzi o różne etapy życia gwiazdy, również wypowiedzi innych osób...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-11-03
Wiersze marynistyczne Chadzinikolau tchną spokojem ciepłych wybrzeży greckich mórz i chociaż wody te nie zawsze są spokojne, to nawet sztormy opisane w wierszach pełne są uwodzicielskiej południowej urody.
Wiersze marynistyczne Chadzinikolau tchną spokojem ciepłych wybrzeży greckich mórz i chociaż wody te nie zawsze są spokojne, to nawet sztormy opisane w wierszach pełne są uwodzicielskiej południowej urody.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-11-01
Latarnie morskie to mój ulubiony motyw w literaturze, fotografii i wszelakich innych dziedzinach. Kiedy tylko zobaczyłem w księgarni ten, zgodnie zresztą z tytułem "mały" atlas, wiedziałem, że będzie mój, tu i teraz. Oczywiście nie zawiodłem się. Pomimo, iż zaledwie 34 latarnie morskie doczekały się swoich opisów w tym subiektywnym wyborze autora, to są to prawdziwe perełki. Jose Luis González Macías opowiada o burzliwych dziejach latarni morskich oświetlających targane sztormami wybrzeża skalistych cypli rozsianych po najodleglejszych krańcach świata. Nawet jeśli wybór ten jest europocentryczny, to i tak latarnie starego kontynentu zdumiewają swoim położeniem, niezwykłą historią konstrukcji czy wreszcie heroizmem latarników.
Widniejący w podtytule "atlas" nie jest tylko pustym słowem - każda latarnia została szczegółowo opisana pod względem technicznym a także umiejscowiona na bardzo dokładnej mapie morskiej. Wielu z nich próżno szukać nawet w internecie, jak choćby hiszpańskie wysepki Columbretes czy karaibska niegościnna Navassa.
Miłośnicy samodzielnych poszukiwań znajdą tutaj wiele zasygnalizowanych tropów. Bibliofile również nie będą zawiedzeni, gdyż znajdziemy w atlasie inspiracje, za którymi podążali wielcy mistrzowie pióra, jak Virginia Woolf, Edgar Allan Poe czy Juliusz Verne. Są też inni, mniej znani, ale możliwi do poznania dzięki podanym wskazówkom.
Historie latarników i latarniczek nieraz mrożą krew w żyłach. To co dla schowanych w ciepłych domach czytelników wydaje się romantyczną przygodą, wyzwoleniem od zgiełku pędzącego coraz szybciej świata, możliwością oczyszczenia duchowego jak i fizycznego poprzez pracę, na stronach "Światła na krańcach świata" jawi się jako prawdziwe piekło samotności, obłędu, bezsilności i rozpaczy w obliczu przegranych bitew o ocalenie życia rozbitków a czasem i własnego ludzi, którzy wybrali ten los. Zdarzało się i tak, że nie mieli oni wyboru a los ten został im narzucony.
Latarnie morskie to mój ulubiony motyw w literaturze, fotografii i wszelakich innych dziedzinach. Kiedy tylko zobaczyłem w księgarni ten, zgodnie zresztą z tytułem "mały" atlas, wiedziałem, że będzie mój, tu i teraz. Oczywiście nie zawiodłem się. Pomimo, iż zaledwie 34 latarnie morskie doczekały się swoich opisów w tym subiektywnym wyborze autora, to są to prawdziwe...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-27
Prawdziwa uczta dla miłośników dwojga geniuszy literatury. Wprawdzie dania nie są zbyt obfite ale za to wykwintne. Niewielki objętościowo zbiór listów Szymborskiej i Herberta pozwala na przelotne wejrzenie w świat ich poezji ale przede wszystkim na przyjrzenie się ewolucji ich przyjaźni.
Prawdziwa uczta dla miłośników dwojga geniuszy literatury. Wprawdzie dania nie są zbyt obfite ale za to wykwintne. Niewielki objętościowo zbiór listów Szymborskiej i Herberta pozwala na przelotne wejrzenie w świat ich poezji ale przede wszystkim na przyjrzenie się ewolucji ich przyjaźni.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-13
Jeden z wielu tego typu zbiorów opisów i zdjęć ciekawych zjawisk atmosferycznych. Z pewnością poszerzy wiedzę na temat chmur.
Tłumaczenie miejscami kuleje. Męczą powtórzenia.
Jeden z wielu tego typu zbiorów opisów i zdjęć ciekawych zjawisk atmosferycznych. Z pewnością poszerzy wiedzę na temat chmur.
Tłumaczenie miejscami kuleje. Męczą powtórzenia.
2021-06-24
Wszystkim chcącym uczyć się sztuki pisania listów od mistrzów, polecam wydany w 2016 roku zbiór prywatnej korespondencji pisarzy: Wisławy Szymborskiej (1923-2012) i jej życiowego partnera, Kornela Filipowicza (1913-1990)
Tych dwoje niezwykle inteligentnych, wrażliwych i spokojnych ludzi musiało na siebie wielokrotnie wpadać w literackim świecie Krakowa połowy XX wieku. Ich miłość raczej nie była nagłym porywem uczuć, rozwijała się spokojnie i trwała dwie i pół dekady, do końca życia Filipowicza. Śladami jej rozwoju możemy podążać czytając kolejne strony listów i pocztówek, które wysyłali do siebie nawzajem w czasie, kiedy ze względu na sprawy służbowe, zdrowotne czy hobbystyczne przebywali z dala od siebie. Listy Szymborskiej zawierają m.in. jej słynne własnoręcznie robione kolaże z wycinków z gazet, Filipowicz wzbogacał swoje autorskimi rysunkami przedstawiającymi widoki z namiotu, który rozbijał w czasie swoich licznych wypraw wędkarskich.
Z kart korespondencji tych dwojga można bezpośrednio a także między wierszami dowiedzieć się wiele o życiu środowiska literackiego i w ogóle kulturalnego Krakowa. Czasem wiadomości i plotki (nigdy zjadliwe) zataczały szersze, nawet sięgające poza granice Polski, kręgi. Mnogość postaci przewijających się przez strony tej korespondencji robi wielkie wrażenie. Oprócz wielkich tego świata, od czasu do czasu możemy spotkać osoby zupełnie nieznane, jak hrabina Heloiza Lanckorońska, jej służący Eustachy Pobóg Tulczyński, czy zawzięcie rywalizujące z Szymborską o względy Filipowicza: Gienia, Rózia i Janeczka. Postaci te, to wytwory literackiej fantazji obydwojga pisarzy, wykreowane po to aby w subtelny sposób ubarwić ich wzajemne relacje i zapewnić, bez używania górnolotnych, banalnie brzmiących słów o wielkiej miłości, tęsknocie i oddaniu. O tym, że uczucia te były naprawdę szczere i wielkie, świadczą liczne niezwykle piękne zdania, jak choćby to, użyte w tytule zbioru korespondencji: „Najlepiej w życiu ma Twój Kot, bo jest przy Tobie”.
Wszystkim chcącym uczyć się sztuki pisania listów od mistrzów, polecam wydany w 2016 roku zbiór prywatnej korespondencji pisarzy: Wisławy Szymborskiej (1923-2012) i jej życiowego partnera, Kornela Filipowicza (1913-1990)
Tych dwoje niezwykle inteligentnych, wrażliwych i spokojnych ludzi musiało na siebie wielokrotnie wpadać w literackim świecie Krakowa połowy XX wieku....
2021-07-15
Keret w bardziej osobistej odsłonie wypada nie mniej dobrze niż w tej oderwanej od rzeczywistości. Świetnie pokazana jest czułość dla najbliższych i żadne intelektualne popisy, ironiczny humor ani inne sztuczki uprzyjemniające lekturę nie są w stanie tego ukryć przed czytelnikiem - oczywiście, jest to wielki plus tej książki.
Keret w bardziej osobistej odsłonie wypada nie mniej dobrze niż w tej oderwanej od rzeczywistości. Świetnie pokazana jest czułość dla najbliższych i żadne intelektualne popisy, ironiczny humor ani inne sztuczki uprzyjemniające lekturę nie są w stanie tego ukryć przed czytelnikiem - oczywiście, jest to wielki plus tej książki.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-09-01
Pomimo iż krótsze formy literackie należą do mniej znanych dzieł Garcíi Márqueza, warto poświęcić im chwilę czasu. Na szczególną uwagę zasługuje jego ostatni zbiór zatytułowany "Dwanaście opowiadań tułaczych". Autor opuszcza w nich swoją ojczyznę i przenosi akcję do krajów europejskich: Hiszpanii, Francji, Włoch, Szwajcarii i Austrii. Nie porzuca jednak Karaibów na dobre, czyniąc mieszkańców tego regionu bohaterami opowieści. Są to ludzie o mocno zakorzenionej w ich duszach kulturze latynoamerykańskiej, członkowie kolonialnych rodów, arystokraci, politycy ale także osoby o mniej szlachetnym pochodzeniu czy profesji, jak choćby prostytutki. Karaibskość tkwi w nich na tyle mocno, że nie wyrzekają się na obczyźnie własnej mentalności, kultywując ojczyste zwyczaje. Czasem różnice kulturowe doprowadzają do spięć z Europejczykami, kiedy indziej traktowane są jako pewna, dość barwna i interesująca osobliwość.
Ważnym elementem stylu "Dwunastu opowiadań tułaczych" jest ich poetyckość. Nie każde z nich da się wpisać w nurt realizmu magicznego ale w każdym można dostrzec wyraźne nuty nostalgii i melancholii. Niektóre zawierają elementy grozy, inne absurdu czy czarnego humoru. Połączenie motywów latynoamerykańskich z europejskimi a także realistycznych z onirycznymi, w wydaniu Gabriela Garcíi Márqueza tworzy niezwykle udaną, spójną całość.
Prywatna notatka: Poprzednio czytane 25 stycznia 2021
Pomimo iż krótsze formy literackie należą do mniej znanych dzieł Garcíi Márqueza, warto poświęcić im chwilę czasu. Na szczególną uwagę zasługuje jego ostatni zbiór zatytułowany "Dwanaście opowiadań tułaczych". Autor opuszcza w nich swoją ojczyznę i przenosi akcję do krajów europejskich: Hiszpanii, Francji, Włoch, Szwajcarii i Austrii. Nie porzuca jednak Karaibów na dobre,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-06
Eseje Weinbergera to urzekająca podróż w czasie i przestrzeni. Podczas lektury zbioru kilkakrotnie okrążymy świat zaglądając w rozmaite jego zakątki: do Chin, Indii, Włoch, Peru, Meksyku, Stanów Zjednoczonych, na Grenlandię i do wielu innych miejsc. Cofniemy się w minione wieki i podejrzymy życie bogatych i biednych z różnych epok i kultur. Zobaczymy dzikie zwierzęta i zanurzymy się w ciszę klasztorów. Kalejdoskop obrazów ukazujących się na stronach książki stanowi zachętę do samodzielnej eksploracji wybranych motywów.
Eseje Weinbergera to urzekająca podróż w czasie i przestrzeni. Podczas lektury zbioru kilkakrotnie okrążymy świat zaglądając w rozmaite jego zakątki: do Chin, Indii, Włoch, Peru, Meksyku, Stanów Zjednoczonych, na Grenlandię i do wielu innych miejsc. Cofniemy się w minione wieki i podejrzymy życie bogatych i biednych z różnych epok i kultur. Zobaczymy dzikie zwierzęta i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-04
Po latach wracam do jednej z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Powtórzę fragment mojej opinii do innej części przygód rudowłosej buntowniczki: Pippi uosabia wolność: zerwanie z konwenansami, poszerzanie horyzontów, nieograniczoną swobodę działania ale z poszanowaniem uczuć innych ludzi - no, tych pozytywnych osób, oczywiście, bo innym słusznie należy się nauczka za ich bufonadę ;)
Wiem, że swoją opinią narażę się co bardziej ułożonym osobom, a jeśli dodam, że sam jestem nauczycielem, to spodziewam się wręcz gromów! :) Nie mam zamiaru jednak obniżać swojej oceny. Pippi to arcydzieło literatury dziecięcej a Astrid Lindgren była prawdziwym geniuszem i wspaniałym człowiekiem! :)) Kto nie wierzy, to odsyłam do jej biografii i zbiorów korespondencji.
Uwaga: KSIĄŻKA WYŁĄCZNIE DLA DZIECI I TYCH DOROSŁYCH, KTÓRZY MAJĄ DYSTANS DO RZECZYWISTOŚCI I... FIKCJI LITERACKIEJ!
Po latach wracam do jednej z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Powtórzę fragment mojej opinii do innej części przygód rudowłosej buntowniczki: Pippi uosabia wolność: zerwanie z konwenansami, poszerzanie horyzontów, nieograniczoną swobodę działania ale z poszanowaniem uczuć innych ludzi - no, tych pozytywnych osób, oczywiście, bo innym słusznie należy się nauczka za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-30
Trąci to banałem ale wiersze Iwaszkiewicza przepełnione są pięknem, które emanuje z każdego utworu. Jest w nich ulotność chwili, zaduma nad przemijaniem, refleksje odnoszące się do przyrody i do odwiedzanych miejsc. Są w nich także nawiązania do życia i twórczości wybitnych ludzi żyjących przed wiekami. Poezja najwyższego lotu!
Jedyne, co mi od czasu do czasu zgrzytało, to utwory wpisujące się w nurt literatury zaangażowanej minionych dekad. Nie przetrwały one próby czasu i dzisiaj stanowią swoiste kuriozum. Zamiast wzruszać, wzbudzają uśmiech politowania... i właśnie za te wiersze gwiazdka mniej.
Trąci to banałem ale wiersze Iwaszkiewicza przepełnione są pięknem, które emanuje z każdego utworu. Jest w nich ulotność chwili, zaduma nad przemijaniem, refleksje odnoszące się do przyrody i do odwiedzanych miejsc. Są w nich także nawiązania do życia i twórczości wybitnych ludzi żyjących przed wiekami. Poezja najwyższego lotu!
Jedyne, co mi od czasu do czasu zgrzytało, to...
2021-05-27
Akcja powieści rozgrywa się w niewielkiej wiosce położonej w paśmie górskim Westerwald w środkowych Niemczech. Wszyscy jej mieszkańcy znają się doskonale, niemniej jednak są ciągle ciekawi tego, co dzieje się w życiu sąsiadów. Żadne wydarzenie, dobre czy złe nie pozostanie długo tajemnicą, łącza telefoniczne lotem błyskawicy poinformują całą społeczność o wszystkim, nawet o tym, że pewnej sześćdziesięcioletniej pani o imieniu Selma znowu przyśniło się okapi. I choć niewielu mieszkańców miało okazję widzieć to niezwykłe zwierzę nawet na zdjęciu, niezmiennie budzi ono w nich lęk, gdyż widziane we śnie przez Selmę zawsze oznacza zbliżającą się do wioski śmierć.
"Sen o okapi" bywa reklamowany jako Bullerbyn dla dorosłych lub „starsza” wersja Doliny Muminków. Niemniej jednak, pomimo pewnej dozy baśniowości, jest on zupełnie poważną książką o dorastaniu, budowaniu więzi z innymi ludźmi, trudnościach w porozumiewaniu się, radzeniu sobie ze stratą, a także o miłości i strachu przed nią.
Akcja powieści rozgrywa się w niewielkiej wiosce położonej w paśmie górskim Westerwald w środkowych Niemczech. Wszyscy jej mieszkańcy znają się doskonale, niemniej jednak są ciągle ciekawi tego, co dzieje się w życiu sąsiadów. Żadne wydarzenie, dobre czy złe nie pozostanie długo tajemnicą, łącza telefoniczne lotem błyskawicy poinformują całą społeczność o wszystkim, nawet o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-05
George Saunders zainspirowany pewnym epizodem z życia prezydenta Abrahama Lincolna, postanowił osnuć na jego kanwie swoją niezwykle oryginalną powieść.
Owo wydarzenie miało miejsce w pierwszej połowie amerykańskiej wojny secesyjnej, która zbiegła się w czasie z prezydenturą Abrahama Lincolna (1861-1865). Była nim śmierć 11-letniego syna pary prezydenckiej. Willie Lincoln zaraził się tyfusem. Choroba miała ciężki przebieg a wysiłki lekarzy spełzły na niczym. Oboje rodzice nie mogąc sobie poradzić ze śmiercią dziecka przypłacili ją depresją. Gazety z tamtego okresu wspominały, że prezydent wielokrotnie odwiedzał nocą grobowiec, w którym złożono zabalsamowane ciało jego syna, a nawet to, że brał je w objęcia.
Saunders przestudiował ogromną liczbę publikacji odnoszących się do wydarzeń tamtej pamiętnej zimy 1862 roku. Przytoczył je potem w postaci licznych, dotyczących danego wątku, ułożonych jeden pod drugim, cytatów z wielu dzienników, listów i artykułów prasowych, co daje niezwykły, na ogół zgodny, czasem jednak sprzeczny obraz osób i zdarzeń, w którym różne osoby prezentują mniej lub bardziej subiektywny punkt widzenia. Cytaty te nie są jednak głównym elementem "Lincolna w Bardo".
Jest nim cała seria wydarzeń rozgrywających się w ciągu jednej nocy w miejscu, które czytelnikom wyznającym różne religie może kojarzyć się z tym, do którego trafiają po śmierci dusze ludzi mających jeszcze nie do końca uregulowane ziemskie sprawy, niepozwalające im na natychmiastowe osiągnięcie oczyszczenia. Tak więc dla chrześcijan będzie to z pewnością czyściec, a dla buddystów tytułowe bardo, czyli miejsce czy też może bardziej stan pośredni między śmiercią a kolejnym wcieleniem. W powieści Saundersa pokrywa się ono z cmentarzem, na którym spoczęły doczesne szczątki Williego Lincolna.
Narratorami opowiadającymi o nocnych odwiedzinach cmentarza przez amerykańskiego prezydenta jest liczna grupa tkwiących tam zjaw niemogących z różnych powodów uwolnić się od ziemskich przywiązań, które dodatkowo deformują ich widzialną dla innych zjaw postać. Duchy te, podobnie jak cytowane w innych rozdziałach postaci historyczne, niezależnie od siebie komentują w tym samym czasie te same obserwowane wydarzenia, co daje w efekcie narrację bardziej typową dla dramatu niż dla powieści. Polskiemu czytelnikowi Lincoln w Bardo będzie z pewnością kojarzył się zarówno pod względem formy jak i treści z Dziadami Adama Mickiewicza.
George Saunders zainspirowany pewnym epizodem z życia prezydenta Abrahama Lincolna, postanowił osnuć na jego kanwie swoją niezwykle oryginalną powieść.
Owo wydarzenie miało miejsce w pierwszej połowie amerykańskiej wojny secesyjnej, która zbiegła się w czasie z prezydenturą Abrahama Lincolna (1861-1865). Była nim śmierć 11-letniego syna pary prezydenckiej. Willie...
2021-04-14
Gdyby nie klub dyskusyjny, pewnie nie sięgnąłbym po tę książkę. OK, sięgnąłem więc... i odrzuciło mnie. Nie czytam science-fiction, więc niewiele rozumiałem o co chodziło, przynajmniej na początku. Na szczęście przełamałem się i z każdą kolejną stroną było lepiej. Dałem się ponieść i przenieść w ten dziwny mikrokosmos Katedry.
Gdyby nie klub dyskusyjny, pewnie nie sięgnąłbym po tę książkę. OK, sięgnąłem więc... i odrzuciło mnie. Nie czytam science-fiction, więc niewiele rozumiałem o co chodziło, przynajmniej na początku. Na szczęście przełamałem się i z każdą kolejną stroną było lepiej. Dałem się ponieść i przenieść w ten dziwny mikrokosmos Katedry.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-11
Niespodziewana nocna wizyta oficera w żeńskim klasztorze snuje się wolno przez strony "Czarnego brodu". Dwa zupełnie nieprzystające do siebie światy - żołnierza i przeoryszy przez chwilę znajdują się na wspólnej orbicie. To niekoniecznie potrzebne obojgu spotkanie przy herbacie budzi na króciutki moment dawne demony ale nie są one w stanie wybić tych dwojga z obranego toru, jednak chwile szczerości pomogą im uważniej przyjrzeć się drugiemu człowiekowi a nawet lepiej zrozumieć źródło jego obecnego położenia.
Opowiadanie nie porywa ale też nie odrzuca. Brakowało mi w nim pogłębienia portretów psychologicznych postaci, niby trochę tej głębi jest ale jakoś tak nie za dużo. Oceniam nieco wyżej niż poprzednicy, bo mam słabość do motywu klasztornych rozmów w literaturze.
Niespodziewana nocna wizyta oficera w żeńskim klasztorze snuje się wolno przez strony "Czarnego brodu". Dwa zupełnie nieprzystające do siebie światy - żołnierza i przeoryszy przez chwilę znajdują się na wspólnej orbicie. To niekoniecznie potrzebne obojgu spotkanie przy herbacie budzi na króciutki moment dawne demony ale nie są one w stanie wybić tych dwojga z obranego toru,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-11
Wymęczyło mnie drugie opowiadanie, w którym obserwujemy jak bezbronny człowiek pada ofiarą chciwości innych ludzi. Opowiadanie to nie jest złe, ale czytając je, cały czas współczułem głównemu, niezbyt zresztą sympatycznemu bohaterowi.
Polecam natomiast pierwsze - "Święty Kolumban i rzeka", o robotniku pracującym przy drążeniu tunelu pod rzeką Hudson w Nowym Jorku. Opisana historia naprawdę wciąga. Poza tym ciekawie czyta się o osiągnięciach inżynieryjnych sprzed wielu dekad.
Prywatna notatka - pierwsze czytanie: 3 sierpnia 2014
Wymęczyło mnie drugie opowiadanie, w którym obserwujemy jak bezbronny człowiek pada ofiarą chciwości innych ludzi. Opowiadanie to nie jest złe, ale czytając je, cały czas współczułem głównemu, niezbyt zresztą sympatycznemu bohaterowi.
Polecam natomiast pierwsze - "Święty Kolumban i rzeka", o robotniku pracującym przy drążeniu tunelu pod rzeką Hudson w Nowym Jorku. Opisana...
Przepiękna opowieść o skrzacie czuwającym nad samotną zagrodą. Nieodżałowana Astrid Lindgren w tej króciutkiej baśni, czy raczej opowiastce, zawarła niesamowity ładunek dobroci. Przeczytałem tę książeczkę już kilkakrotnie - w sumie to niespełna 5 minut czytania, ale czuję, że mogę do niej wracać niezliczoną ilość razy. Wyraziste ilustracje potęgują pozytywne wrażenia z lektury.
Bardzo gorąco polecam.
Przepiękna opowieść o skrzacie czuwającym nad samotną zagrodą. Nieodżałowana Astrid Lindgren w tej króciutkiej baśni, czy raczej opowiastce, zawarła niesamowity ładunek dobroci. Przeczytałem tę książeczkę już kilkakrotnie - w sumie to niespełna 5 minut czytania, ale czuję, że mogę do niej wracać niezliczoną ilość razy. Wyraziste ilustracje potęgują pozytywne wrażenia z...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to