-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2021-03-30
2016-04-25
2020-07-21
2011-12-10
2016-02-07
Na jednym ze spotkań promujących tę książkę Joanna Siedlecka została dość gwałtownie zaatakowana pytaniami „po co to wszystko znowu wyciągać”, „tyle lat minęło”, „oni już wszyscy nie żyją”. Odpowiedziała prosto: to jedyny sposób, żeby zadośćuczynić pokrzywdzonym. I choć to trzecia (po „Obławie” i „Kryptonimie liryka”) pozycja poświęcona relacjom środowiska literackiego z bezpieką, porusza nie mniej niż poprzednie. Zwłaszcza że w międzyczasie wypłynęło sporo nieznanych wcześniej dokumentów i obraz ukazany za ich pośrednictwem jest dziś jeszcze bardziej przerażający.
„Biografie odtajnione” to także kolejne spojrzenie na mechanizm budowania wielu peerelowskich karier. Ponieważ III RP zadbała o to, by zapobiec lustracji, niektóre z nich – jak choćby Marka Piwowskiego – trwają do dziś. Inne, jak zmarłej w 2015 Krystyny Siesickiej, także rozwijały się bez przeszkód, zapewniając zasłużonym dla bezpieki autorom niczym nie zakłócony strumień rozmaitych beneficjów. I, jak można się domyślić, żaden nich nie zakwestionował nigdy zasad nowo powstającego, post-peerelowskiego porządku.
Na marginesie tej lektury nie można nie zadać sobie pytania ogólniejszej natury: o jakość polskich elit, ich poziom intelektualny, artystyczny i moralny. O tytuł tych ludzi do kształtowania postaw i opinii społeczeństwa, o aksjologiczne spustoszenia, jakich dokonywali przez dziesięciolecia w duszach i umysłach rodaków. I nie sposób uniknąć gorzkiej konkluzji: nie było przypadkiem, że nasi okupanci – niemieccy i sowieccy – zaczynali właśnie od niszczenia zastanych elit, w ich miejsce wprowadzając nowe, stworzone przez siebie i od siebie uzależnione. Skutki tego odczuwamy do dziś.
Na jednym ze spotkań promujących tę książkę Joanna Siedlecka została dość gwałtownie zaatakowana pytaniami „po co to wszystko znowu wyciągać”, „tyle lat minęło”, „oni już wszyscy nie żyją”. Odpowiedziała prosto: to jedyny sposób, żeby zadośćuczynić pokrzywdzonym. I choć to trzecia (po „Obławie” i „Kryptonimie liryka”) pozycja poświęcona relacjom środowiska literackiego z...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-26
2014-11-23
To jedna z tych książek, których wysoka wartość literacka schodzi na drugi plan wobec wagi poruszanych przez nie problemów. Autor po raz kolejny zmusza czytelnika do spojrzenia także na samego siebie i do zadania sobie pytania: jak ja sam zachowałbym się w którejkolwiek z opisywanych sytuacji? I na co byłbym gotów, by bronić swojej wiary i swoich pryncypiów? Ile byłbym w stanie poświęcić? "Bóg jest czerwony" to galeria nakreślonych z wstrząsającą prostotą i mocą portretów ludzi niezłomnych, trwających w wierze chrześcijańskiej w zwalczającym ją systemie komunistycznych Chin. Sam Liao Yiwu, choć niewierzący, doskonale wpisuje się w to grono ze swoją determinacją i odwagą, za które od lat płaci najwyższą cenę.
To jedna z tych książek, których wysoka wartość literacka schodzi na drugi plan wobec wagi poruszanych przez nie problemów. Autor po raz kolejny zmusza czytelnika do spojrzenia także na samego siebie i do zadania sobie pytania: jak ja sam zachowałbym się w którejkolwiek z opisywanych sytuacji? I na co byłbym gotów, by bronić swojej wiary i swoich pryncypiów? Ile byłbym w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-08
Znakomita i niezwykle ważna książka, do której warto wracać z wielu powodów i zwłaszcza dzisiaj. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest fakt, że jest to świetnie napisana relacja z czasu przełomu w Niemczech, tak brzemiennego w skutki dla całego świata. Relacja z pierwszej ręki, w dodatku pochodząca od świadka wyjątkowo inteligentnego, spostrzegawczego i bezstronnego.
Drugi powód by sięgnąć po „Cywila w Berlinie” mnie osobiście wydaje się jeszcze istotniejszy. Czytana dzisiaj, z wiedzą o tym co nastąpiło po opisywanych wydarzeniach i ze świadomością konsekwencji, jakie autor mógł jedynie przeczuwać, książka ta stanowi swoiste memento. Pod wieloma względami społeczeństwa Zachodu znajdują się dziś w podobnej sytuacji: dojrzewająca od dekad rewolucja kontrkulturowa zdaje się wkraczać w to właśnie stadium ideologicznej kolonizacji kolejnych obszarów życia, które Sobański opisywał w odniesieniu do przełomu nazistowskiego. Jego portret społeczeństwa niemieckiego u zarania rewolucji, opis reakcji (lub ich braku) na niesione przez nią zmiany powinien dawać nam do myślenia. Historia magistra vitae est – i jeśli nie okażemy się pojętnymi uczniami, pretensje w przyszłości będziemy mogli mieć tylko do siebie.
Znakomita i niezwykle ważna książka, do której warto wracać z wielu powodów i zwłaszcza dzisiaj. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest fakt, że jest to świetnie napisana relacja z czasu przełomu w Niemczech, tak brzemiennego w skutki dla całego świata. Relacja z pierwszej ręki, w dodatku pochodząca od świadka wyjątkowo inteligentnego, spostrzegawczego i bezstronnego....
więcej mniej Pokaż mimo toNie będzie w tym przesady, jeśli powiem że moja wrażliwość literacka i artystyczna dzieli się na tę sprzed lektury Prousta i po niej. O samej książce napisano już chyba wszystko. Dodam więc tylko, że "W poszukiwaniu straconego czasu" na przestrzeni lat czytałam już kilka razy - i wiem, że na tym nie koniec...
Nie będzie w tym przesady, jeśli powiem że moja wrażliwość literacka i artystyczna dzieli się na tę sprzed lektury Prousta i po niej. O samej książce napisano już chyba wszystko. Dodam więc tylko, że "W poszukiwaniu straconego czasu" na przestrzeni lat czytałam już kilka razy - i wiem, że na tym nie koniec...
Pokaż mimo to2018-03-18
Znakomita rzecz! Tytułowa bohaterka, jedyna fikcyjna postać w tej książce, opowiada o swoim życiu u boku Maksyma Gorkiego. Patrzy na jego osobę, środowisko i życie w kręgach stalinowskiego establishmentu z perspektywy domownika, zaufanej pielęgniarki, zbyt mało istotnej, by wpływać na bieg wydarzeń i zarazem na tyle inteligentnej i spostrzegawczej, by umieć je opisać, analizować i dostrzegać ich powiązania i znaczenie. Choć sama narratorka nigdy nie istniała, jej opowieść nie jest fikcją: wszystkie opisywane przez Diavolinę fakty i spotkania rzeczywiście miały miejsce, jednak narracja skonstruowana w ten sposób nabiera innego, bardziej subiektywnego charakteru i pozwala na ominięcie rygorów książki ściśle historycznej. Opisywany przez bohaterkę świat jawi się jak scena teatru historii, przez którą przesuwają się tłumnie aktorzy-kukiełki, poruszane potężną ręką konieczności dziejowej. Autor nie analizuje przyczyn i skutków, ograniczając się do wzbogaconej refleksją obserwacji, emocjonalnej a zarazem wnikliwej, inteligentnej i nie pozbawionej swoistego, ironicznego humoru. "Diavolina" zachwyciła mnie też wyrafinowaną elegancją języka i walorami czysto literackimi – czyli czymś, czym współcześni autorzy nadmiernie nas nie rozpieszczają.
Znakomita rzecz! Tytułowa bohaterka, jedyna fikcyjna postać w tej książce, opowiada o swoim życiu u boku Maksyma Gorkiego. Patrzy na jego osobę, środowisko i życie w kręgach stalinowskiego establishmentu z perspektywy domownika, zaufanej pielęgniarki, zbyt mało istotnej, by wpływać na bieg wydarzeń i zarazem na tyle inteligentnej i spostrzegawczej, by umieć je opisać,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-02-28
Coś fantastycznego! Bajki Ezopa mają tysiące wydań: są piękne, uniwersalne i ponadczasowe. Są też nieustającym wyzwaniem i źródłem inspiracji dla ilustratorów - z różnymi zresztą efektami. Niniejsze wydanie oficyny "Format" należy pod tym względem do najlepszych, jakie miałam w rękach. Ilustracje Jeana Francois Martina i układ graficzny stylizowane są na lata 30-te - a równocześnie na wskroś nowoczesne. Mistrzostwo formalne i elegancja łączą się z niezwykłą siłą wyrazu. Radość dla oka i to nie tylko dziecięcego.
Coś fantastycznego! Bajki Ezopa mają tysiące wydań: są piękne, uniwersalne i ponadczasowe. Są też nieustającym wyzwaniem i źródłem inspiracji dla ilustratorów - z różnymi zresztą efektami. Niniejsze wydanie oficyny "Format" należy pod tym względem do najlepszych, jakie miałam w rękach. Ilustracje Jeana Francois Martina i układ graficzny stylizowane są na lata 30-te - a...
więcej Pokaż mimo to