-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-10-05
Po pierwsze – książka mnie zaskoczyła. Pozytywnie. W zasadzie, nie wiedzieć czemu, nie spodziewałam się tak dobrej lektury. I pisarskich umiejętności Autorów.
Moim zdaniem, czym dłużej czyta się reportaże Hawranek i Opryszka, tym akcja idzie lepiej, płynniej, ciekawiej. Tak, jakby nabierali wprawy w pisaniu z każdą kolejną stroną.
To, co mi przeszkadzało, to wulgaryzmy. Choć nie należę do osób przesadnie wrażliwych, to jednak wolałabym, aby w tego typu literaturze Autor oszczędził czytelnikowi różnych, pospolicie uznanych za obraźliwe, zwrotów.
Niemniej – całość „wchodzi” szybko i dobrze.
Plusem i minusem zarazem, jest długość każdego z reportaży. Książka podzielona jest bowiem na wiele krótkich opowieści. Niektóre z nich są fantastyczną całością – krótkie i treściwe. Niektóre jednak zbyt szybko się kończą, jak choćby reportaż z Peru o świnkach morskich. W tym przypadku opowieść została urwana jakby w połowie – to moje odczucie, Autorzy najwidoczniej uznali, że powiedzieli wszystko, co istotne.
Największą zaletą jest bez wątpienia „nieznaność” wszystkich z przytoczonych historii. Z czym bowiem kojarzymy Amerykę Łacińską? Z Amazonką, narkotykami, Cejrowskim? Niewielu zapewne z czymś/kimś więcej. Autorzy pokazują nieznane oblicza Ameryki, wchodzą do ludzkich domów, opowiadają historie ludzi (genialny reportaż o Mewie!). Nie mówią o historii, kulturze, mało o obyczajach. Opowiadają o ludziach, co ma przepotężną wartość, gdyż pokazuje nam nieznaną mentalność, tożsamość żyjących po drugiej stronie kuli ziemskiej.
Chciałoby się więcej! Opowieści są, moim zdaniem, wciąż niedokończone, otwarte, czekają na dalszy ciąg. Mam nadzieję, że doczekamy kolejnych części podróży po Ameryce Łacińskiej.
Tymczasem – polecam!
Również dlatego, że tak, jak o Afryce (mój ukochany kontynent!), tak o Ameryce Południowej czy Środkowej wciąż wiemy w Polsce bardzo mało. Temat nie jest często poruszany nawet w reportażach, tym bardziej warto zatrzymać się nad książką Marii Hawranek i Szymona Opryszka.
Po pierwsze – książka mnie zaskoczyła. Pozytywnie. W zasadzie, nie wiedzieć czemu, nie spodziewałam się tak dobrej lektury. I pisarskich umiejętności Autorów.
Moim zdaniem, czym dłużej czyta się reportaże Hawranek i Opryszka, tym akcja idzie lepiej, płynniej, ciekawiej. Tak, jakby nabierali wprawy w pisaniu z każdą kolejną stroną.
To, co mi przeszkadzało, to wulgaryzmy....
Być może to moja wina, gdyż spodziewałam się historii szpiegowskiej rodem z Jamesa Bonda, a nie to otrzymałam. Być może należałoby spojrzeć na tę historię od nieco innej strony, a wtedy można byłoby być zachwyconym fabułą.
Książka nie jest napisana źle. Dialogi są sprawne, akcja toczy się szybko. Można jednak odnieść wrażenie, że napisana jest dla amerykańskiego społeczeństwa, które, być może, lepiej doceni postawę głównego bohatera, niż ktoś mieszkający w drugim końcu świata.
To, co w książce niezwykle ważne to ukazanie, jak ogromnym szokiem dla Ameryki były ataki na WTC 11 września 2001 r. Ten cios w plecy, policzek wymierzony amerykańskim ideom demokracji i wolności był tak potężny, że tuż po nim G.W. Bush wypowiedział słynne zdanie: „Kto nie z nami, ten z nimi”, które od tamtej pory podzieliły świat na przeciwników i popleczników organizacji terrorystycznych, i rozpoczęły nieodwołalne, i tragiczne przemiany na Bliskim Wschodzie.
„Jak złapać rosyjskiego szpiega” jest książką dobrą na kilka wieczorów. Szczególnie może przypaść do gustu panom, znającym się lepiej od pań, na uzbrojeniu i technologiach.
Warto do niej zajrzeć, aby wyrobić swą własną opinię.
Być może to moja wina, gdyż spodziewałam się historii szpiegowskiej rodem z Jamesa Bonda, a nie to otrzymałam. Być może należałoby spojrzeć na tę historię od nieco innej strony, a wtedy można byłoby być zachwyconym fabułą.
Książka nie jest napisana źle. Dialogi są sprawne, akcja toczy się szybko. Można jednak odnieść wrażenie, że napisana jest dla amerykańskiego...
Książka napisana lekko, choć nieco chaotycznie. Lektura ciekawa, choć.. No właśnie jaka?
Nie jestem w stanie podzielić zachwytu autora nad tematyką. Służby specjalne państwa Izrael znane ze swej morderczej skuteczności, wytrwałości, świetnego wyszkolenia i doskonałego uzbrojenia. Niestety, zabrakło mi w książce krytycznego spojrzenia, zwrócenia uwagi na tragiczne skutki działalności tajnych służb, które uderzają przede wszystkim w zwykłych Palestyńczyków, traktowanych przez Izrael jak gorszy sort ludzi.
Niestety, tym samym książka mnie zawiodła. Wpisuje się ona w nurt powszechnego zachwytu nad Izraelem, państwa, które „opiera się” muzułmańskiej nawałnicy. Czasami jednak warto zastanowić się, kto tak naprawdę jest ofiarą. Ja mogę stwierdzić, że na pewno nie jest nią Izrael wraz ze swoimi tajnymi służbami.
Książka napisana lekko, choć nieco chaotycznie. Lektura ciekawa, choć.. No właśnie jaka?
Nie jestem w stanie podzielić zachwytu autora nad tematyką. Służby specjalne państwa Izrael znane ze swej morderczej skuteczności, wytrwałości, świetnego wyszkolenia i doskonałego uzbrojenia. Niestety, zabrakło mi w książce krytycznego spojrzenia, zwrócenia uwagi na tragiczne skutki...
Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy mycie rąk uważano za niezdrową fanaberię…
Zaraz, zaraz. Dawno? Zaledwie 150 lat wstecz.
Książka „Cudowny lek” jest jak antybiotyk, która leczy naszą świadomość z dokuczającej nam dotąd nieświadomości;) Przyznaję, że wciągnęła mnie od pierwszych stron – nie tylko, jako historyka, gdyż książka nie jest typową historyczną monografią, lecz świetnie poprowadzoną historyczną opowieścią o tym, jak kształtowała się współczesna medycyna.
Nie zabraknie w niej ciekawostek, historycznych faktów, a nawet… Sherlocka Holmes’a!
Obowiązkowa pozycja dla każdego żądnego wiedzy. O tym nie dowiecie się w szkole:)
Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy mycie rąk uważano za niezdrową fanaberię…
Zaraz, zaraz. Dawno? Zaledwie 150 lat wstecz.
Książka „Cudowny lek” jest jak antybiotyk, która leczy naszą świadomość z dokuczającej nam dotąd nieświadomości;) Przyznaję, że wciągnęła mnie od pierwszych stron – nie tylko, jako historyka, gdyż książka nie jest typową historyczną monografią, lecz...
Książka, którą zauroczyła się całą moja rodzina. Literatura dobra dla każdego, niemal bez względu na wiek;)
Klimatyczny Kraków i nieznane zaułki XIX wiecznego miasta tworzą tło niezwykłej fabuły, która wciąga i urzeka. Niekiedy zabawnie, niekiedy mrocznie – zawsze interesująco dwójka autorów pod tajemniczo brzmiącym pseudonimem Maryli Szymiczkowej zabiera nas w, w gruncie rzeczy, nie tak odległą podróż w czasie, dając przy tym dobrze dopracowaną kryminalną zagadkę. Lektura idealna na jesienno – zimowe wieczory.
Książka, którą zauroczyła się całą moja rodzina. Literatura dobra dla każdego, niemal bez względu na wiek;)
Klimatyczny Kraków i nieznane zaułki XIX wiecznego miasta tworzą tło niezwykłej fabuły, która wciąga i urzeka. Niekiedy zabawnie, niekiedy mrocznie – zawsze interesująco dwójka autorów pod tajemniczo brzmiącym pseudonimem Maryli Szymiczkowej zabiera nas w, w gruncie...
Książka Anny Wojtachy pt. Zabijemy albo pokochamy niewątpliwie pokazuje mało znane oblicze Rosji. Rosji, taką, jaką jest, gdyż pokazaną z perspektywy ludzi, obywateli; zwykłych, a zarazem niecodziennych. Cichych bohaterów i życiowych przegranych – lecz za każdym razem prezentuje ich wnętrza, emocje, uczucia.
Nade wszystko: Rosja poprzez pryzmat rosyjskiej duszy.
Chociaż Autorka bardzo stara się, jak sama mówi, nie oceniać, to z jej opisów postaci oraz ich działań wybija się jej własny punkt widzenia. Trudno, mimo wszystko – i ja to rozumiem – odrzucić całkowicie własny światopogląd oraz pewien obraz kulturowy Rosji i Rosjan, jaki każdy z nas w sobie nosi. Autorka, bowiem, nie ukrywa dezaprobaty wobec niektórych czynów, a inne nie mogą jej nie cieszyć. Wobec niczego nie przechodzi obojętnie.
To, w jaki sposób Anna Wojtacha pokazuje Rosję nazwałabym fascynacją– z jej wszystkimi wadami, stereotypami, a nawet zbrodniami. Jak, bowiem, inaczej nazwać miłość do snajpera, który brał udział – w tak potępionej przez Autorkę wojnie w Czeczenii?
W mojej ocenie, książka jest jedynie nazbyt autobiograficzna. Oczywiście, reportażu nie można napisać, nie zawierając w nim osobistych doświadczeń. Autorka jednak zbyt wiele opowiada o sobie, a przez to, wydaje mi się, gubi nieco osobowości i przeżycia innych.
Niemniej, jest to drobna rysa. Książka, poza tym, prezentuje się znakomicie, a czyta się ją niezwykle dobrze. Również dlatego, iż, jak na reportaż, zawiera bardzo dużo dialogów.
Anna Wojtacha zajęła ważny głos o dyskusji o Rosji dzisiejszej. Ważny również w kontekście współczesnych wydarzeń na światowej scenie politycznej związanych z Rosją. Warto poznać punkt widzenia Autorki i jednocześnie wysłuchać głosu samych Rosjan, także po to, aby wypracować własne, niezależne zdanie.
Książka Anny Wojtachy pt. Zabijemy albo pokochamy niewątpliwie pokazuje mało znane oblicze Rosji. Rosji, taką, jaką jest, gdyż pokazaną z perspektywy ludzi, obywateli; zwykłych, a zarazem niecodziennych. Cichych bohaterów i życiowych przegranych – lecz za każdym razem prezentuje ich wnętrza, emocje, uczucia.
Nade wszystko: Rosja poprzez pryzmat rosyjskiej duszy.
Chociaż...
Czy zastanawiałeś się kiedyś, kim jest Altiero Spinelli, którego nazwisko wyryto nad wejściem do Parlamentu Europejskiego? Nie? No właśnie.
Książką K.Karonia to nie kolejna książka z serii political fiction, to nie nowy Orwell (który notabene przewraca się w grobie widząc, że jego "Rok 1984" nie jest żadnym sci-fi). Karoń precyzyjnie i krok po kroku opisuje otaczającą nas rzeczywistość. Pokazuje fakty takimi, jakie są - bez ideologicznej oprawki, bez politycznopoprawnej grzeczności. Każdą rzecz nazywa po imieniu, a przy tym nie ma w nim pychy, charakterystycznej dla wielu komentatorów, którym wydaje się, że posiedli jakąś tajemną wiedzę o świecie.
Bo książka Karonia nie jest tak naprawdę o niczym niezwykłym, nie odkryje przed wami rzeczy, o których kompletnie nic nie wiedzieliście. A jednak dopiero jej lektura sprawi, że wiele ze znanych wam spraw zobaczycie w innym świetle.
PS. Czy u was na studiach również zachwycano się Foucault, de Beauvoir, Sartre'm, Habermasem i Marcuse'm? I co poza tym o nich wiecie?
Ja też wiedziałam niewiele ;)
Czy zastanawiałeś się kiedyś, kim jest Altiero Spinelli, którego nazwisko wyryto nad wejściem do Parlamentu Europejskiego? Nie? No właśnie.
więcej Pokaż mimo toKsiążką K.Karonia to nie kolejna książka z serii political fiction, to nie nowy Orwell (który notabene przewraca się w grobie widząc, że jego "Rok 1984" nie jest żadnym sci-fi). Karoń precyzyjnie i krok po kroku opisuje otaczającą nas...