Dom żółwia. Zanzibar
Opowieść o kraju, który jest przedsionkiem Afryki. Kraju, który był bazą handlarzy niewolników. Kraju, który wyzwolił się z arabskiego ucisku i wpadł w sidła rewolucji. Teraz znów jest rządzony przez religijnych Arabów.
Zanzibar oferuje najwspanialsze na świecie zachody słońca. Tutaj urodził się Farrokh Bulsara, szerzej znany światu jako Freddie Mercury, ale fundamentaliści nie pozwolili obchodzić 60 rocznicy jego urodzin. Stąd rozpoczął swoją ostatnią wyprawę David Livingstone. Karty książki zaludniają barwne postaci: księżniczka Salme Emily Ruete, Henry Morton Stanley, John Kirk, a także polscy podróżnicy Henryk Jabłoński i Henryk Sienkiewicz.
Historię opowiadają domy. Ale najważniejsze, że o kraju opowiada Małgorzata Szejnert. Jej pisarstwo to uczta dla czytelnika. Można zanurzyć się w barwny świat, kuszący pięknymi i znaczącymi widokami, scenkami przywołującymi ducha tego urokliwego i nieco niebezpiecznego miejsca.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Żółwie reminiscencje
Najstarsze żółwie zielone, zwane także jadalnymi, z rodziny żółwi morskich dożywają bardzo sędziwego wieku – bez mała 170 lat. Tyleż samo lat historii Zanzibaru opisała Małgorzata Szejnert w swojej najnowszej publikacji „Dom żółwia. Zanzibar”. Książka, w której splatają się ludzkie i gadzie losy, stanowi fascynujący obraz wyspy, która przylegając do południowo-wschodniego brzegu kontynentu afrykańskiego, stała się exemplum niewolniczej martyrologii, niszczącej polityki ekspansji białego człowieka, krwawej rewolucji i w końcu współczesnej, nad wyraz niszczącej turystycznej komercjalizacji wyspy. Książka znanej i cenionej polskiej reporterki jest wyjątkową opowieścią, w której flirt historii z najnowszymi dziejami Zanzibaru pozwala potencjalnemu odbiorcy tekstu odkryć nowy, wyjątkowy wycinek świata. Podróż w przestrzeni i czasie nakreślona sprawna ręką, refleksyjna i fragmentaryczna, w której czytelnik może zanurzyć się podobnie jak w ciepłych i błękitnych wodach Oceanu Indyjskiego. Zaprawdę czysta rozkosz!
W publikacji „Dom żółwia. Zanzibar” punkt wyjścia stanowi architektura wyspy. Pałac sułtana, rezydencja książniczki Salme, dom Livingstone’a, Stanleya, katedra anglikańska, gdzie kiedyś mieścił się targ niewolników, czy siedziba ambasady francuskiej, w której rezydował XIX wieczny poeta romantyczny Henryk Jabłoński. Okazałe i charakterystyczne gmachy stały się przyczynkiem do opowiedzenia niezwykle barwnej przeszłości wyspy. Autorka sięgając wstecz, próbuje okiełznać żywioł, jak sama mówi bezdomności wyspy. Bezdomności dwukontekstowej - w rozumieniu przeszłym - chociażby wspomniane już niewolnictwo, kolonizacja, rewolucja antyarabska, czy w transkrypcji współczesnej - ekspansywna i niszcząca turystyka, która uderza we wszystkich mieszkańców wyspy – zarówno w ludzi, którym zabiera się przestrzeń, nie oferując w zamian żadnej pracy i rekompensaty, ale także właśnie w drugoplanowych bohaterów - żółwie, które fragment po fragmencie tracą odwieczne tereny składania jaj. Wielowątkowa praca Szejnert, oparta na solidnej podstawie dokumentalnej, jest zaprawdę pasjonującą opowieścią o losach wyspy. Zanzibar, który w XIX wieku stał się areną walki o wpływy, kolonizatorów brytyjskich i niemieckich, ląd z którego niewolnicy odpływali do Ameryki, miejsce, którego nie ominęły XX wieczne rewolucyjne idee braterstwa i równości. Wyspa, z której w głąb Afryki wyruszył Livingstone a zaraz po nim Stanley (chyba tylko po to, aby wypowiedzieć podaj najsławniejsze zdanie w historii eksploatacji nieznanych lądów. Wyspa, którą opuściła ukradkiem księżniczka Salme po to, by poślubić niemieckiego mieszczanina, bawiąc potem między innymi w Bydgoszczy. Wyspa, na której polski poeta romantyczny pisał rzewne wiersze tęskniąc do ziemi ojczystej. Galeria rozmaitości, której wiernymi i milczącymi świadkami były i nadal (na szczęście!) są żółwie zielone. Przysmak wiktoriańskiej kuchni, symbol regionu, który swym niemym trwaniem stanowi najlepszy symbol tej niespokojnej i nad wyraz urokliwej wyspy.
Książka polskiej reportażystki stanowi bardzo mocny dowód na wielkość i wyjątkowość „polskiej szkoły reportażu”, której zresztą autorka sama jest współtwórczynią Architektura, czy fauna regionu, które dla potencjalnego odbiorcy są nieistotnymi szczegółami, dla Szejnert stanowią doskonały punkt wyjścia, fundament na podbudowie którego dziennikarka rysuje barwną i bogatą historię wyspy. Wrażliwość na szczegół, obiektywizm i rzetelność w opisie dziejów tego niezwykłego miejsca stanowią o arcydzielności tekstu. Atuty które sprawiają, że spotkanie z pracą Szejnert to niezwykła i pełna wrażeń literacka przygoda.
Monika Długa
Cytat za: „Dom żółwia. Zanzibar”, Małgorzata Szejnert, Wydawnictwo Znak 2011.
Oceny
Książka na półkach
- 562
- 221
- 85
- 64
- 21
- 14
- 8
- 7
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Dziesiątki (jeśli nie setki!) postaci i całkiem sporo o długiej historii Zanzibaru, ale jednocześnie nadal odnoszę wrażenie, że dowiedziałem się o nim bardzo niewiele.
Dziesiątki (jeśli nie setki!) postaci i całkiem sporo o długiej historii Zanzibaru, ale jednocześnie nadal odnoszę wrażenie, że dowiedziałem się o nim bardzo niewiele.
Pokaż mimo toPięknie napisany reportaż o Zanzbiarze. O jego kulturze i historii, o najważniejszych domach, o żółwiach i o ludziach - tych którzy Zanzibar eksploatowali, o tych którzy go kochali, o tych którzy go rozumieli. Polifoniczny, refleksyjny, choć pozbawiony zbędnych ozdobników. Przez to że oddaje głos wielu postaciom ważnym dla wyspy i tym, które nie zapisały się w podręcznikach, Zanzibar jawi się jako miejsce złożone. Afrykańskie, hinduskie, muzułmańskie, chrześcijańskie. Piękne i uwikłane w historię podboju. Bogate kulturowo i ograbione z ludzi, których spotkała niewola.
Pięknie napisany reportaż o Zanzbiarze. O jego kulturze i historii, o najważniejszych domach, o żółwiach i o ludziach - tych którzy Zanzibar eksploatowali, o tych którzy go kochali, o tych którzy go rozumieli. Polifoniczny, refleksyjny, choć pozbawiony zbędnych ozdobników. Przez to że oddaje głos wielu postaciom ważnym dla wyspy i tym, które nie zapisały się w...
więcej Pokaż mimo toWyspa jak wyjęta rodem z najpiękniejszych marzeń sennych, otoczona legendarną powłoką egzotyki. Czas płynie na niej inaczej, wszystko zdaje się być nierealne. Miejsce, które dla jednych było rajem, dla innych było przedsionkiem piekła. Raj utracony, którego nie oszczędza czas biegnący nieubłaganie i jeszcze te żółwie...
Wyspa jak wyjęta rodem z najpiękniejszych marzeń sennych, otoczona legendarną powłoką egzotyki. Czas płynie na niej inaczej, wszystko zdaje się być nierealne. Miejsce, które dla jednych było rajem, dla innych było przedsionkiem piekła. Raj utracony, którego nie oszczędza czas biegnący nieubłaganie i jeszcze te żółwie...
Pokaż mimo toDla mnie rewelacyjna, interesuję się bardzo Zanzibarem, więc doceniam wkład pracy. Dużo dat, nazwisk, ciekawych postaci. Na początku wydaje się trudna, ale potem wciąga bez reszty. Dla osób, które chcą poznać historię tej pięknej wyspy, nie poprzestając na przewodnikowych informacjach.
Dla mnie rewelacyjna, interesuję się bardzo Zanzibarem, więc doceniam wkład pracy. Dużo dat, nazwisk, ciekawych postaci. Na początku wydaje się trudna, ale potem wciąga bez reszty. Dla osób, które chcą poznać historię tej pięknej wyspy, nie poprzestając na przewodnikowych informacjach.
Pokaż mimo toWybitny reportaż literacki wybitnej reporterki i pisarki. Opowiada o dawnym i dzisiejszym Zanzibarze, który niegdyś był baza do handlu niewolnikami. Smaczki, historyczne, styl, piękna forma - lektura obowiazkowa!
Wybitny reportaż literacki wybitnej reporterki i pisarki. Opowiada o dawnym i dzisiejszym Zanzibarze, który niegdyś był baza do handlu niewolnikami. Smaczki, historyczne, styl, piękna forma - lektura obowiazkowa!
Pokaż mimo toDawno, dawno temu konsulem na wyspie był poeta z Podola, Henryk Jabłoński. Odznaczany przez Francuzów i sułtana, nie był jednak krystalicznie uczciwy. Gdzieś na boku brał łapówki i gorąco interesował się długami władcy.
To nie koniec historii o zabłąkanym na końcu świata XIX wiecznym Polaku, po resztę należy sięgnąć do wyjątkowej książki o wyspie Zanzibar. Znakomita reportażystka, Małgorzata Szejnert, w iście gawędziarski sposób przybliża nam te odległe geograficzne rejony, przez długi czas kojarzone przede wszystkim z handlem niewolnikami, czy uprawą goździków.
W jej opowieści to kraj ściągający podróżników z całego świata, którzy stąd ruszali w głąb Czarnego Lądu, jak choćby przesławny David Livingstone. To kraj sułtanów posiadających niepokorne córki (historia księżniczki Salme, a przy jej okazji znów wątek polski),a dziś przede wszystkim turystyczny eden, kuszący rajskim pejzażem i wyjątkowo piękną rafą koralową.
Historia kolonizacji opowiedziana poprzez miejsca, budynki, pozwala spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Sposób narracji przypomina mi bajanie, klechdę, może przypowieść. Autorka urzeka klimatem, nastrojem, tonem. Całości dopełniają adekwatne fotografie.
Przyznam, że nie jest to książka do szybkiego połknięcia, na gorąco, od razu. Ma ona swoje wymagania. Mnie zmusiła do wolnego smakowania rozdziałów, sprowokowała też do sięgnięcia po inne materiały opisujące Zanzibar.
Mądra, przemyślana książka, która mimo zróżnicowanego pod względem tempa i charakteru repertuaru historii, kusi jednak spokojem. Obcując z tą książką czytelnik zyskuje relaks i odprężenie, a także rosnącą ochotę na daleką egzotyczną podróż.
http://buchbuchbicher.blogspot.com/
Dawno, dawno temu konsulem na wyspie był poeta z Podola, Henryk Jabłoński. Odznaczany przez Francuzów i sułtana, nie był jednak krystalicznie uczciwy. Gdzieś na boku brał łapówki i gorąco interesował się długami władcy.
więcej Pokaż mimo toTo nie koniec historii o zabłąkanym na końcu świata XIX wiecznym Polaku, po resztę należy sięgnąć do wyjątkowej książki o wyspie Zanzibar. Znakomita...
eko + data
eko + data
Pokaż mimo to+
+
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Dom żółwia. Zanzibar” to książka, w której konkretne miejsca na Zanzibarze opowiadają niezwykłą historię tego egzotycznego dla polskiego czytelnika rejonu świata. Zanzibarskie domy są dla Małgorzaty Szejnert jedynie przyczynkiem do opowieści o ludziach, którzy je wznieśli, lub w nich mieszkali. A ludzkie życie zawsze jest cząstką jakiejś większej historii. Ta prosta prawda posłużyła autorce do zbudowania wokół niej naprawdę świetnej książki, która łączy w sobie cechy pracy historycznej oraz najlepszego reportażu. Takie podejście do tematu sprawia, że „Dom żółwia. Zanzibar” nie jest kolejną suchą narracją o tym, co było, lecz niezwykłą podróżą w przeszłość, która jednocześnie pozwala zrozumieć teraźniejszość. Aby dopomóc czytelnikowi w wyobrażeniu sobie miejsc, o których czyta, Małgorzata Szejnert zamieściła w swojej książce bardzo bogaty zbiór rzadkich fotografii oraz grafik. Dzięki temu jeszcze lepiej możemy poczuć klimat tropikalnej wyspy i przyjrzeć się postaciom, które, w mniejszym lub większym stopniu, odcisnęły swoje piętno na jej historii. Sama lektura przywołała miłe wspomnienia z okresu mojej fascynacji twórczością Ryszarda Kapuścińskiego. Zarówno Mistrza Reportażu, jak i panią Szejnert łączy niezwykła zdolności do odkrywania przed czytelnikiem tajemnic zupełnie nieznanego mu świata. Kto lubi tego typu literackie podróże, nie powinien być zawiedziony.
Co istotne, w książce autorka nie ogranicza swojej opowieści tylko do właściwego obszaru wyspy, ale traktuje zagadnienie znaczeni szerzej. Jest to niezbędne, gdyż zrozumienie historii Zanzibaru nie jest możliwe bez przynajmniej skrótowego naszkicowania historii całego regionu. Wyspa ta była bowiem przez wieki kluczem do afrykańskiego interioru – stąd wyruszali handlarze niewolników po swój „łup” i tutaj też powracali. Z Zanzibaru startują też wielkie wyprawy odkrywcze Europejczyków, a sama wyspa stanowi bazę wypadową dla chrześcijańskich akcji misyjnych na kontynencie. Wreszcie w drugiej połowie XIX wieku Zanzibar jest punktem, w którym przecinają się sprzeczne interesy europejskich mocarstw. Tylko przedstawienie takiego całościowego obrazu pozwala zrozumieć fenomen tej stosunkowo niewielkiej wyspy w dziejach Afryki Środkowej.
Początkowe rozdziały to najbardziej „historyczna” część książki, w dużym stopniu bazująca na wspomnieniach z epoki i pracach historycznych. Kolejne rozdziały coraz mocniej jednak przybierają postać reportażu, a miejsce spisanych w przeszłości wspomnień i relacji zajmują żywe głosy współczesnych ludzi. Małgorzata Szejnert rozpoczyna swoją opowieść w drugiej połowie XIX wieku. Głośne nazwiska przebywających na wyspie Europejczyków - Livingstone’a, Stanley’a czy konsula Kirka, nierozerwalnie są już związane z dziejami nie tylko Zanzibaru, ale także całego regionu. Autorka oprowadza nas jednak i po innych domach, zamieszkiwanych przez mniej znane osobistości. Dzięki temu możemy zapoznać się z fascynującą, ale i w jakimś wymiarze tragiczną, historią zanzibarskiej księżniczki Salme, która, w imię miłości do niemieckiego przedsiębiorcy, zdecydowała się porzucić ojczyznę i przenieś się tysiące kilometrów na północ, do zupełnie odmiennego dla niej świata, jakim była ówczesna Europa. Poznajemy także postać Henryka Jabłońskiego, Polaka z Podola, którego los (wbrew jego skrytym pragnieniom, wyrażonym w słowach wiersza: „Nieraz proszę Boga, by mię na świata nie wywołał gody, By przez świat nie szła mego życia droga”) rzucił na tę odległą wyspę w roli francuskiego konsula. Ten bystry i wrażliwy obserwator od razu dostrzega brutalną rzeczywistość wyspy – wielkiego centrum handlu ludźmi, czego nie omieszka ubrać w piękne, ale smutne słowa poezji.
Ciekawym odkryciem w książce „Dom żółwia. Zanzibar” jest obraz stosunków społecznych panujących na wyspie. To niespotykane wręcz, że przez dziesięciolecia żyli obok siebie Arabowie, Hindusi, Persowie, afrykańscy niewolnicy z przeróżnych plemion, a potem także Europejczycy. Więcej, w sułtanacie Zanzibaru, islamskim państwie, było przyzwolenie na istnienie chrześcijańskich kościołów i działalność misjonarską. To niesamowite poplątanie kultur, narodowości i wyznań sprawia, że historia wysypy jest jeszcze bardziej niezwykła. Do czasu jednak. Rewolucja z roku 1964 ukazała, że pod cienką warstwą tolerancji tlił się już ogień nienawiści, a dawne krzywdy, jakich doznali murzyńscy niewolnicy, nie zostały zapomniane. Efektem tego była swoista czystka etniczna, której skali do dnia dzisiejszego nie udało się w pełni określić.
Zanzibar przez wieki był wielkim centrum handlu niewolnikami, skąd trafiali oni nie tylko na plantacje bogatych Arabów z wyspy, ale byli także wywożeni łodziami w kierunku Półwyspu Arabskiego czy Indii. Wstrząsające wrażenie robi zdjęcie, na którym przedstawiono złapanych niewolników z drewnianymi drągami zakończonymi rozgałęzieniem w kształcie litery V wokół szyi. Pozwala to na uzmysłowienie sobie, w jaki sposób wyglądało pędzenie niewolników z kontynentu w kierunku wybrzeża, a następnie transport w przeładowanych łodziach dhow na wyspę. Jeśli uwzględnimy sobie perspektywę czasową, jak długo trwał ten haniebny proceder (po obu stronach kontynentu),będziemy mieli pełen obraz bezkresu ludzkiego cierpienia, jakie niosło ze sobą niewolnictwo. Autorka odkrywa przed nami ten dramat w najlepszy możliwy sposób, bez moralizatorstwa, bez ideologicznej paplaniny, ale po prostu – pokazując zjawisko takim, jakim było ono w rzeczywistości. Warto też odnotować inną ciekawostkę, a mianowicie fakt, że gdy wreszcie europejskie mocarstwa postanowiły raz na zawsze rozprawić się z tym haniebnym procederem, nie obyło się to bez kolejnych dramatów, które kosztowały życie tysięcy ludzkich istnień, także Europejczyków, którzy polegli w walce z bezwzględnymi przemytnikami „żywego towaru”.
Współczesność Zanzibaru, zarysowana w końcowych rozdziałach książki, przedstawia nam problemy, jakie dotykają większość krajów afrykańskich. Brak perspektyw, zastój gospodarczy, kiepskie zarządzanie, korupcja – to tylko niektóre elementy składowe, niezbędne do zrozumienia rzeczywistości milionów ludzi w tym rejonie świata. Małgorzata Szejnert przedstawia nam współczesną sytuację na wyspie, gdzie dawny kolonializm, oparty na rzeczywistej kontroli obszaru, zastępuje kolonializm finansowy, polegający na symbiozie wąskiej grupy elity politycznej z napływającym z całego świata kapitałem. Zanzibar jest bowiem perełką turystyczną, która co roku jest w stanie przyciągnąć tysiące turystów z całego świata. Aby to jednak było możliwe, musi powstać odpowiednia ku temu infrastruktura. Zawłaszczanie dużych obszarów wyspy przez obcokrajowców wiąże się nierozerwalnie ze spychaniem rodzimej ludności do podrzędnej roli i nie niesie za sobą praktycznie żadnych korzyści. Stają się oni zbędną i nikomu nie potrzebną masą pośrodku wyspy, dla której szczytem marzeń jest znalezienie jakiejkolwiek pracy w powstających kurortach i hotelach.
Mimo początkowych obaw związanych z przyjętym przez autorkę pomysłem na książkę, muszę stwierdzić, że jej lektura była dla mnie czystą przyjemnością. „Dom żółwia. Zanzibar” to ciekawa w formie i bogata w treści pozycja, którą szczerze polecam osobom zainteresowanym Afryką i jej historią. Dobrze, że są jeszcze w Polsce pisarze, którzy chcą kontynuować dzieło Ryszarda Kapuścińskiego i przybliżać nam świat, którego prawdopodobnie nigdy byśmy osobiście nie poznali.
„Dom żółwia. Zanzibar” to książka, w której konkretne miejsca na Zanzibarze opowiadają niezwykłą historię tego egzotycznego dla polskiego czytelnika rejonu świata. Zanzibarskie domy są dla Małgorzaty Szejnert jedynie przyczynkiem do opowieści o ludziach, którzy je wznieśli, lub w nich mieszkali. A ludzkie życie zawsze jest cząstką jakiejś większej historii. Ta prosta prawda...
więcej Pokaż mimo toOglądałam kiedyś pokaz przewracania wielkich figur ułożonych z kostek domina. Wystarczyło pchnąć pierwszy element, by uruchomić proces prowadzący do wyłonienia się z leżących już kostek barwnego obrazu, którego postaci nie można się było wcześniej domyślić.
„Dom żółwia” jest jak ogromna figura z domino. Zapisanie opowieści o losach pierwszej postaci, Davida Livingstone’a, powoduje, że akcja zaczyna się toczyć. Dzieje jednych bohaterów są przyczynkiem do wydarzeń przeżywanych przez innych. Za pośrednictwem baśniowych nieraz życiorysów autorka opowiada kawał historii Zanzibaru. Trzeba zaznaczyć, że recenzowany reportaż jest doskonałym przykładem dziennikarskiego obiektywizmu. Czytelnikowi przedstawione zostają niemal nagie (ale nie „suche”) fakty. Autorka powstrzymuje się od wydawania sądów, ocenę pozostawiając odbiorcom tekstu.
Książkę czyta się bardzo dobrze. Napisana została z pozycji człowieka dojrzałego, tolerancyjnego, który niejedno w życiu widział. Reportaż jest gęsty od faktów, za którymi autorka podążała z dużą dociekliwością i zaciekawieniem. Głębia przekazywanych treści została uzyskana przy wykorzystaniu prostego i jasnego języka, co czyni z „Domu żółwia” literacką perełkę.
Oglądałam kiedyś pokaz przewracania wielkich figur ułożonych z kostek domina. Wystarczyło pchnąć pierwszy element, by uruchomić proces prowadzący do wyłonienia się z leżących już kostek barwnego obrazu, którego postaci nie można się było wcześniej domyślić.
więcej Pokaż mimo to„Dom żółwia” jest jak ogromna figura z domino. Zapisanie opowieści o losach pierwszej postaci, Davida Livingstone’a,...