-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
zrecenzowano.blogspot.com
John Green jako dwudziestodwulatek pracował w szpitalu dziecięcym. Autor przez 12 lat pragnął napisać książkę o dzieciach z nowotworem - nie o dzieciach z plakatów, pełnych siły i odwagi, którzy w pełni zgadzają się ze swoją chorobą, lecz o prawdziwych chorych na raka, o ich rodzinie i przyjaciołach, którzy muszą sobie poradzić z faktem, że osoba, którą kochają, umrze młodo.
Dni głównej bohaterki, a zarazem narratorki Hazel Grace są policzone, gdyż ma raka płuc. Dziewczyna nie oszukuje samej siebie, nie liczy na cud, wie, że zostało jej niewiele czasu. Jednak gdy czarujący Augustus Waters pojawia się na spotkaniu grupy wsparcia, życie Hazel zaczyna się od nowa.
Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.
Nie wiem, czy jest taka książka, przy której czytaniu tak wiele razy płakałam i jednocześnie śmiałam się. Również cieszyłam się z samego faktu, że czytam tę powieść. Wszystkie momenty w utworze są poważne, chwytające za serce i otwierające szeroko oczy, jednak John Green napisał tę książkę w taki sposób, że nieraz zaśmiałam się głośno.
Hazel... Jej charakter był jak oddech świeżym powietrzem. Była prawdziwa i pokochałam ją za jej podejście do "uciekającego" życia. Dziewczyna nie oszukiwała samej siebie, nie była podła ani też w stanie głębokiej depresji. Hazel może nie była perfekcyjna, ale też nie siedziała bezczynie, patrząc na zegarek.
- Okay - powiedział, gdy minęła cała wieczność.
- Może "okay" będzie naszym "zawsze".
- Okay - zgodziłam się.
Augustus Waters to mój wymarzony chłopak. Zrobiły wrażenie na mnie jego dowcip, charyzma i oczywiście jego metafory.
-Nie zabijają, dopóki ich nie zapalisz - powiedział, kiedy samochód zatrzymał się przy nas. - A ja nigdy żadnego nie zapaliłem. Widzisz, to metafora: trzymasz w zębach czynnik niosący śmierć, ale nie dajesz mu mocy, by zabijał.
Hazel i Augustus żyją literaturą i to pod jej wpływem wpadają na odważny pomysł, wokół którego toczy się powieść. W książce znajdziemy też elementy typowe dla każdego nastolatka - bunt, kłótnie z rodzicami czy prawdziwa przyjaźń.
To tylko nasza, a nie gwiazd naszych wina
Kompletnie zaangażowałam się w tę książkę. Nie tylko główni bohaterzy skradli moje serce, ale też Izaak, rodzice, Peter van Houten i nawet ten przeklęty zbiornik z tlenem - Philip. Autor dostrzegł wszystkie powtarzalne punkty z opowieści o dzieciach nieuleczalnie chorych. Bohaterowie sami śmieją się, że posiadają takie przywileje ("Bonusy rakowe") oraz "Ostatni Dobry Dzień".
Ta powieść jest piękna, zabawna i perfekcyjna w każdym calu. Po jej przeczytaniu człowiek uświadamia sobie, jak życie jest niesprawiedliwe. Niektórzy mają szansę żyć długo, założyć rodzinę, i spełnić swoje marzenia. Jednak pozostają też ci, którym brakuje na to czasu. John Green ukazał, że nawet będąc chorym na nowotwór, można żyć normalnie, można zrealizować swoje najskrytsze pragnienia i przede wszystkim można znaleźć prawdziwą, odwzajemnioną miłość, do której każdy ma prawo.
zrecenzowano.blogspot.com
John Green jako dwudziestodwulatek pracował w szpitalu dziecięcym. Autor przez 12 lat pragnął napisać książkę o dzieciach z nowotworem - nie o dzieciach z plakatów, pełnych siły i odwagi, którzy w pełni zgadzają się ze swoją chorobą, lecz o prawdziwych chorych na raka, o ich rodzinie i przyjaciołach, którzy muszą sobie poradzić z faktem, że...
Zapraszam za zrecenzowano.blogspot.com
"Love, Rosie" (pierwotna nazwa "Na końcu tęczy") to powieść Cecelii Ahern. Pisarka jest również autorką bestselleru "P.S. Kocham Cię". Niedawno książka została zekranizowana w gwiazdorskiej obsadzie, m.in. Rosie zagrała Lily Collins.
Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Razem się kłócili, wygłupiali i bawili. Byli prawdziwymi przyjaciółmi. Jednak ich życie zmienia się, gdy tata Alexa dostaje korzystną ofertę pracy w Bostonie. Zatem 17-letni Alex opuszcza Irlandię. Natomiast Rosie niespodziewanie dla wszystkich w wieku 18 lat zachodzi w ciążę i wszystkie jej plany legną w gruzach. Alex natomiast układa sobie pomału życie w Ameryce, lecz nadal ich przyjaźń trwa. Czy ich znajomość przetrwa wiele lat i tysiące kilometrów rozłąki?
Książka nie jest napisana w standardowy sposób. Jest to powieść epistolarna - zbiór e-maili, listów i kartek okolicznościowych, których autorami nie są tylko główni bohaterzy, lecz też ich rodzice, znajomi, rodzeństwo, dzieci, nauczyciele czy pracodawcy. Akcja utworu jest bardzo dynamiczna, gdyż opisane w nim wydarzenia odbywają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Dzięki temu każdy list czy e-mail jest interesujący, można się z niego dowiedzieć wielu istotnych informacji. Razem z bohaterami poznajemy ich życie - od podstawówki przez liceum, college, pracę do samej starości.
Bohaterowie "Love, Rosie" nie są idealni, lecz autentyczni. Popełniają błędy i to dość często, za które płacą wysoką cenę - są z niewłaściwymi ludźmi czy rezygnują ze swoich marzeń. Najważniejszą wadą Rosie czy Alexa jest to, że kierują się prawie zawsze rozumem, a nie sercem. Oczywiście moją ulubioną postacią jest Rosie, bardzo jej współczułam, gdyż całe życie miała pod górkę. Jest kobietą, która nigdy się nie poddaje. Na początku nie radziła sobie jako matka, lecz gdy jej córka Katie dorastała, bardzo się cieszyła, że ją ma.
Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić.
Powieść wywołuje skrajne emocje - raz wzrusza, raz rozśmiesza. Uśmiech na mojej twarzy za każdym razem wywoływały błędy robione przez Alexa, a później przez córkę Rosie, w tym słynne "wjem". Porusza też ważne zagadnienia - np. młoda matka czy przyjaźń damsko-męska. Cecelia trzyma w napięciu do ostatniego listu i bardzo tym angażuje czytelnika - raz przy czytaniu się cieszysz, że bohaterowi wszystko dobrze się ułożyło, a raz złościsz, gdy życie znowu robi mu psikus.
Nie lubię, gdy książka ma okładkę filmową, lecz ta bardzo mi się spodobała. Ma swój klimat i magię. Dzięki nowemu wydaniu i ekranizacji powieść zyskała nowe życie, gdyż była już na rynku od kilku lat.
Teraz już wiem na pewno, że tam, na końcu tęczy, czeka na mnie spełnienie marzeń.
Polecam każdej nastolatce czy dorosłej kobiecie, również mężczyznom! Jest to ciepła, rodzinna powieść oraz cenna nauka, że najważniejsze w życiu są tylko chwile.
Zapraszam za zrecenzowano.blogspot.com
"Love, Rosie" (pierwotna nazwa "Na końcu tęczy") to powieść Cecelii Ahern. Pisarka jest również autorką bestselleru "P.S. Kocham Cię". Niedawno książka została zekranizowana w gwiazdorskiej obsadzie, m.in. Rosie zagrała Lily Collins.
Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Razem się kłócili, wygłupiali i bawili. Byli...
zrecenzowano.blogspot.com
Przemek Kossakowski napisał reportaż, w którym dowiadujemy się o jego podróżach po Polsce, Ukrainie, Rosji i Bałkanach. Odwiedzał tam uzdrowicieli, ekstrasensów, szeptunki, szamanów, wróżów, znachorów czy bioenergoterapeutów. Między innymi naprawiano mu aurę, mówiono nad nim zaklęcia, odmawiano modlitwy, a nawet odprawiano egzorcyzm nad przednim kołem samochodu. Podczas tych wszystkich wizyt u Przemka wykrywano najrozmaitsze choroby, następnie je leczono, później wykrywano kolejne i tak dalej. Kossakowski odnalazł najprawdziwszych cudotwórców, ale też zwykłych miejscowych szamanów. Zastanawiam się, jak bardzo musiał być odważny, by zaufać tym wszystkim ludziom i oddać się w ich ręce. Przemek jak podkreślał to w swojej książce, robił to, by zabić nudę, która wkradła się w jego życiu. Dzięki spotkaniom z tymi ludźmi, zdobył wiele nowych doświadczeń - chodzenie po rozżarzonych węglach, głaskanie jadowitego pająka, palenie lnu na głowie, okładanie wnętrznościami zwierząt czy pogrzebanie się żywcem. Jestem pełna podziwu, ilu czynnościom poddał się Kossakowski. Zdziwiło mnie też, ile mistrzów w swoim fachu, czyli w medycynie niekonwencjonalnej, wciskało mu jawnie kit, kłamiąc prosto w oczy.
Człowiek rzadko cieszy się z tego, co ma. Zaprawdę powiadam, nie zna człowiek dnia ani godziny. Jak to się wszystko może zmienić w jednej chwili i ani kierunku, ani dynamiki zmiany nie przewidzisz ani nie okiełznasz.
"Na granicy zmysłów" to nie rozprawa naukowa czy poważny reportaż. Nie jest to też katalog uzdrowicieli, nie spotkacie tam numerów telefonu czy adresów. Jest to książka pełna dobrego dowcipu. Kossakowski lekkim językiem zrelacjonował swój program nagrywany dla stacji TTV. To pozycja o ludziach, którzy całkowicie poświecili się swojej pracy, ukazane są rzeczy czasami niewiarygodne, a czasami zwykłe, przyziemne. Przemek swoją karierę zaczął od przeprowadzenie samodzielnej dokumentacji, która bardzo się spodobała w telewizji. Następnie zaproponowano mu własny program: "Kossakowski. Szósty zmysł". Ja nie widziałam tego programu i sądzę, że te wszystkie spotkania są ciekawsze w telewizji, ale ja polecam zacząć od książki, która wprowadza czytelnika w swój klimat. A widząc je na żywo, moglibyśmy się rozczarować.
Pierwsza część książki jest najbardziej ironiczna i śmieszna, pełna emocji i ciekawych metafor autora. Kolejna część była pełna niedowierzania z mojej strony. Jedne osoby zaskoczyły mnie pozytywnie, a drugie wręcz ośmieszały się same. Ostatnia część najbardziej mi się spodobała, humor ustępuje miejsce zadumie i wyciszeniu. Najbardziej spodobał mi się opis działającej hipnozy czy własnego pochówku. W niej też dostrzegamy przemianę Kossakowskiego, w dodatku całość kończy się naprawdę niewiarygodnie.
Przez całą książkę można zauważyć, że Kossakowski nie szuka sensacji, byle tylko zwiększyć oglądalność swojego programu. Jednak na końcu to się zmienia, gdy dociera do szamanów z Ułan Ude. Byli oni ubrani w inny sposób niż Przemek to sobie wyobrażał. Mieli na nogach markowe adidasy, a na szyi złote łańcuchy. I prośby Kossakowskiego o przebranie się czy zmiany miejsca, były trochę nachalne i niepotrzebne. Mimo iż Przemek przez większość czasu żartuje, to na końcu poznajemy jego prawdziwe oblicze, staje się poważny i dojrzały, a dzieje się tak pod wpływem spotkania właśnie z szamanami z Ułan Ude, gdzie odnalazł to, czego szukał od początku swoich wypraw.
Człowiek bardzo często reaguje śmiechem, kiedy czegoś nie rozumie. Intensywność śmiechu wzrasta proporcjonalnie do braku zrozumienia. W tej sytuacji mamy taki poziom braku zrozumienia, że, no cóż... może jednak powinienem rozważyć utratę przytomności.
Książka bardzo mi się spodobała, mimo że nie interesuje się medycyną niekonwencjonalną, urzekł mnie sposób przekazu, autor w "inny" sposób przybliża nam ten ponadzmysłowy świat. Kossakowski bawi się słowami, a przede wszystkim pokazuje, że ten "drugi świat" istnieje. Polecam wszystkim, bez wyjątku.
zrecenzowano.blogspot.com
Przemek Kossakowski napisał reportaż, w którym dowiadujemy się o jego podróżach po Polsce, Ukrainie, Rosji i Bałkanach. Odwiedzał tam uzdrowicieli, ekstrasensów, szeptunki, szamanów, wróżów, znachorów czy bioenergoterapeutów. Między innymi naprawiano mu aurę, mówiono nad nim zaklęcia, odmawiano modlitwy, a nawet odprawiano egzorcyzm nad przednim...
ZRECENZOWANO.blogspot.com
Autorem książki "Pacjentka z sali numer 7" jest młody francuski lekarz - Baptiste Beaulieu. Powieść jest zainspirowana jego blogiem „Alors voilà: dziennik pojednania leczonych i leczących”, który bije rekordy popularności. Narratorem książki jest młody lekarz, pracujący na Oddziale Ratunkowym. Opowiada o 7 dniach i 1 nocy ze swojego życia. Bohater spotyka wielu chorych, tych umierających i tych ze zwykłymi przypadłościami. Dla każdego ma przygotowaną opowieść, którą pociesza, rozśmiesza, daje nadzieję i siłę do walki o życie. Mówi prostymi, ale mądrymi zdaniami. Kilka razy dziennie odwiedza pacjentkę z sali numer 7, leżącą na Oddziale Opieki Paliatywnej (oddział, w którym znajdują się osoby nieuleczalnie chore). Tam na syna czeka piędziesięciokilkuletnia kobieta, której dni są policzone. Lekarz za wszelką cenę swoimi opowieściami usiłuje utrzymać ją przy życiu.
Są Ci, którzy dają, i ta, która kradnie. Pielęgniarki, salowe, lekarze dają. Choroba kradnie.
Powieść ma formę pamiętnika. Narrator opisuje prawdziwe historie, które wydarzyły się w szpitalu. Zmieniona jest niekiedy płeć pacjentów i ich nazwiska, oddające osobowość bohatera, np. Wódź Pocahontas, Pan Magdalenka czy Pan Drobiazgowy. Każda postać jest bardzo charakterystyczna. Autor oprócz pacjentów opisuje też pracowników szpitala, m.in. Blanche, Szpatułkę czy Amelie. Baptiste w stosunku do swoich pacjentów jest trochę kłamcą, ale tylko dlatego, by łatwiej ich wyleczyć. Ma też specjalną technikę pocieszania "Pierdu-Pierdu".
Akcja książki jest bardzo dynamiczna i szczegółowa. Książka podzielona jest na opis 7 dni i 1 nocy. Dodatkowo przed kolejnymi wpisami podane jest miejsce, a czasami godzina. Dzięki temu możemy poznać dokładnie życie w szpitalu. Autor prześwietla cały szpital, od podziemi do piątego piętra, tam właśnie narrator poznaje Kobietę - Ognistego Ptaka, nieuleczalnie chorą, która całymi dniami czeka na swojego syna Thomasa. Nie chce jeść, nie przyjmuje środków przeciwbólowych. Jedyne co ją trzyma przy życiu to opowieści i anegdoty - o szpitalu, pacjentach i lekarzach. Początkowo opowiadaniem zajmuję się sam narrator, później włącza się w to coraz więcej osób.
"Pacjentka z sali numer 7" to książka, którą czyta się z podtrzymującymi od zmęczenia powiekami. Mogę ją porównać do dobrego serialu, gdyż mogłaby nie mieć końca. Mimo swojej prostoty zawiera głębokie przesłania. Powieść zawiera również dużą dawkę humoru, bardzo dużą. Obecne są również nieoczekiwane sytuacje, w niektóre aż trudno uwierzyć.
Książka ma swój wyjątkowy charakter. Łączy komizm z tragizmem, życie ze śmiercią. Nie jest to łatwa lektura, gdyż porusza ciężką tematykę. Przede wszystkim chwyta za serce, ukazuje, że lekarze to też ludzie, mogą popełniać błędy, ale nie są obojętni na śmierć i cierpienie drugiego człowieka. Książka wywołała we mnie skrajne emocje - smutek i radość, ciekawość i obrzydzenie, jednak nie raz uroniłam łezkę. Najważniejsze jest to, iż powieść skłania do refleksji, gdyż każdy z nas ma wspomnienia związane ze szpitalem - pierwsza kroplówka czy pierwszy zastrzyk. Zazwyczaj są to złe wspomnienia, jednak książka sprawię, że odzyskujemy wiarę w lekarzy. Polecam zdecydowanie każdemu.
ZRECENZOWANO.blogspot.com
Autorem książki "Pacjentka z sali numer 7" jest młody francuski lekarz - Baptiste Beaulieu. Powieść jest zainspirowana jego blogiem „Alors voilà: dziennik pojednania leczonych i leczących”, który bije rekordy popularności. Narratorem książki jest młody lekarz, pracujący na Oddziale Ratunkowym. Opowiada o 7 dniach i 1 nocy ze swojego życia. Bohater...
http://zrecenzowano.blogspot.com/2015/03/zodziejka-ksiazek-markus-zusak.html
Narratorem w tej książce jest Śmierć. Na samym początku wydaje się być samolubny, opowiada tylko o sobie. W dalszej części na pierwszy plan wysuwają się rozgrywające wydarzenia, ale i tak narrator wplata swoje myśli i uwagi. Bardzo mnie to denerwowało, ale sądzę, iż jest to celowy zabieg. Ukazuje, że Śmierć nie zadaje pytań, pojawia się gdzie chce i robi to, co chce.
Zabił się, bo kochał życie.
Główną i tytułową postacią jest Liesel Meminger. Jej historia zaczyna się, gdy razem ze swoją matką i bratem jadą pociągiem do rodziny zastępczej do niemieckiego miasta. Niestety chłopczyk umiera w trakcie podroży. W Molching dziewczyna poznaje swoją nową mamę i papę - Rose i Hans Hubermannów. Na końcu pogrzebu swojego brata Liesel zauważa książkę, którą zgubił duchowny. Jej tytuł to "Podręcznik grabarza". Zaczyna ją czytać razem ze swoim papą, gdyż nie opanowała sztuki czytania do końca. Jest to pierwsza książka, którą ukradła. Później pojawiają się kolejne książki, jest ich coraz więcej. Będą to książki z płonącego ogniska, ale najczęściej dziewczynka będzie "kraść" książki z domowej biblioteki, której właścicielem jest burmistrz.
Jej nowa rodzina żyje w ubóstwie, ale Liesel jest szczęśliwa. Szczególnie ciepło odnajduje u papy. Pewnego dnia w ich domu zjawia się Max Vandenburg. Jest to Żyd i syn dawnego przyjaciela Hansa, któremu obiecał pomóc. Hans nie rzuca słów na wiatr. Oferuje dach nad głową mężczyźnie, z początku śpi w jednym pokoju z Liesel, ale później z obawy przed Niemcami zamieszkuje w piwnicy. Max bardzo zaprzyjaźnia się z dziewczynką. Ciekawą postacią jest też szkolny kolega Liesel - Rudy Steiner. Ma on bardzo jasne włosy i ciągle marzy o tym, by Liesel dała mu buziaka. Chłopca czeka wiele trudnych dni, między innymi w Hitler Jugend. Ale chłopiec nie poddaje się, marzy o tym by być znanym sprinterem.
Jest to książka jedna z najlepszych jakie ostatnio czytałam, na pewno zapadnie każdemu czytelnikowi długo w pamięć i wywrze duży wpływ na jego psychikę. Główna emocja jaka towarzyszyła mi przy jej czytaniu to wzruszenie. Szczególnie zakończenie było dla mnie szokujące, z jednej strony nie chciałam już czytać dalej, ale pragnęłam skończyć tę historię. Jak bym miała powiedzieć jedno słowo, które oddało by duszę tej książki jest to akordeon, ale nie będę pisać dlaczego, musicie sami się dowiedzieć.
Drobna uwaga. Na pewno umrzecie.
Polecam zdecydowanie każdemu, gdyż książka prezentuje wysoki styl. Spodoba się nawet tym, którzy stronią od tematyki wojennej. Obawiałam się, że będę rozczarowana tą książkę, gdyż nie wszystkie bestsellery przypadają mi do gustu, ale myliłam się.
http://zrecenzowano.blogspot.com/2015/03/zodziejka-ksiazek-markus-zusak.html
Narratorem w tej książce jest Śmierć. Na samym początku wydaje się być samolubny, opowiada tylko o sobie. W dalszej części na pierwszy plan wysuwają się rozgrywające wydarzenia, ale i tak narrator wplata swoje myśli i uwagi. Bardzo mnie to denerwowało, ale sądzę, iż jest to celowy zabieg. Ukazuje,...
Historia o papierowych miastach rozpoczyna się kilka dni przed balem na zakończenie szkoły średniej. Narratorem tego utworu jest Quentin. Jego myśli krążą wokół Margo, która stała się żywą legendą. Jest dziewczyną popularną, towarzyską, a czasami szaloną. Pewnego wieczoru dziewczyna zjawia się u niego w pokoju i razem przeżywają niesamowitą przygodę, taką którą człowiek zapamiętuje do końca życia. Nadchodzi kolejny dzień, a Quentin ma nadzieję, że to pojedyncze przeżycie jest wstępem do czegoś nowego.
Tak trudno jest odejść - dopóki się nie odejdzie. A wówczas to najłatwiejsza rzecz pod słońcem
Jednak Margo znika. Nikt się tym nie przejmuje, gdyż to jej nie pierwszy wybryk. Policja ani rodzina nie są w stanie, by kolejny raz poszukiwać dziewczyny, która jest już pełnoletnia i w świetle prawa może już sama decydować o swoim życiu.
Rozmawianie z pijaną osobą było jak rozmawianie z niezwykle szczęśliwym trzylatkiem dotkniętym poważnym uszkodzeniem mózgu.
Jak zawsze dziewczyna zostawia po sobie wskazówki, dotyczące miejsca pobytu. Quentin jest pewny, że to on powinien je odszyfrować i odnaleźć Margo. Bowiem w dzieciństwie się przyjaźnili.
Chłopak nie poddaje się. Pewnego dnia znajduje wiadomość: "Pójdziesz do papierowych miast i już nigdy nie powrócisz". Powieść przemienia się w kryminał, razem z bohaterem zbliżamy się nieubłaganie do finału. Nadal nie wiadomo gdzie jest Margo, a odnajdywanie kolejnych wskazówek przez Quentina stwarza efekt napięcia. Jednak czy dziewczyna chce, by ją odnaleziono? Odpowiedź znajdziecie w powieści.
Widzisz, jestem gorącą zwolenniczką przypadkowego użycia wielkich liter. Obowiązujące zasady są okropnie krzywdzące wobec wyrazów w środku zdania.
Jednak mam kilka zarzutów do tej książki. Po pierwsze, po zniknięciu Margo akcja spowalnia, przez co utwór staje się nudny. Następnie, książka nie dostarczyła mi wielu emocji, oprócz ciekawości, co do tego, czy odnajdą Margo i w jakim będzie stanie. Nie jestem też zadowolona z zakończenia, spodziewałam się raczej czegoś takiego, co sprawi, że długo nie zapomnę o tej książce. Jednak może autor celowo nie chciał zastosować konkretnego zakończenia.
description
Książka ma wiele plusów. Autor fantastycznie i wiarygodnie ukazał przyjaźń Quentina (z Benem i Radarem). Pokazał ją taką, jaką człowiek może doświadczyć, bez zbędnych upiększeń. Podobały mi się też dialogi, który były pisane stylem potocznym i swobodnym, dzięki czemu książkę szybko się czyta. Na pochwałę zasługuje sam pomysł książki oparty na papierowych miastach, który zapewne jest oryginalny.
Ja: Ale szczury.
Ja: No tak, ale wygląda na to, że trzymają się sufitu.
Ja: Ale jaszczurki.
Ja: Daj spokój. Gdy byłeś mały, ciągałeś je za ogony. Nie boisz się jaszczurek.
Ja: Ale szczury.
Ja: Szczury tak naprawdę nie mogę cię zranić. One bardziej się boją ciebie niż ty ich.
Ja: No dobrze, ale co ze szczurami?
Ja: Zamknij się.
Powieść ukazuje, że częściej kochamy nasze wyobrażenie o danej osobie niż ją samą. Pokazuje też przyjaźń, która nie zawsze jest idealna. Jednak gdy jest prawdziwa, to zawsze można liczyć na swoich przyjaciół. W powieści duża dawka humoru i kolejne cytaty, które warto zapamiętać.
Historia o papierowych miastach rozpoczyna się kilka dni przed balem na zakończenie szkoły średniej. Narratorem tego utworu jest Quentin. Jego myśli krążą wokół Margo, która stała się żywą legendą. Jest dziewczyną popularną, towarzyską, a czasami szaloną. Pewnego wieczoru dziewczyna zjawia się u niego w pokoju i razem przeżywają niesamowitą przygodę, taką którą człowiek...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka "Szukając Alaski" to debiut Johna Greena. Jego książki napisane są głównie dla młodzieży, ale spodobają się również starszym czytelnikom. Autor w naszym kraju znany jest dzięki bestsellerom: "Gwiazd naszych wina" oraz "Papierowe miasta". Mam nadzieję, że będzie pisał jak najwięcej, bo brakuje takich książek na rynku wydawniczym w Polsce.
Historia opowiadana jest z perspektywy Milesa, chłopaka pozbawionego przyjaciół, którego największą pasją jest zapamiętywanie ostatnich słów znanych ludzi. Poznajemy go na tydzień przed wyjazdem do Culver Creek - szkoły z internatem. Miles stawia sobie za cel naukę i poszukiwanie Wielkiego Być Może. Na miejscu poznaje swojego współlokatora Pułkownika, Takumiego, Larę oraz tytułową Alaskę. Razem z nimi zasmakuje prawdziwego życia. Chłopak nazywany ironicznie Kluchą szybko zaaklimatyzuje się w nowym środowisku. Jego życie całkowicie się zmienia.
Jak ty-właśnie ty-zamierzasz wydostać się z tego labiryntu cierpienia?
Powieść nie jest podzielona typowo na rozdziały, dzieli się na dni "Przed" i "Po". Między nimi jest punkt kulminacyjny, który okazał się szokujący i bardzo smutny. Część "Przed" jest niezwykle śmieszna i nieraz się popłakałam. Natomiast część "Po" jest jej przeciwieństwem. Podczas czytania również nie odbyło się bez płaczu, jednak już nie ze śmiechu.
-Po tym wszystkim ciągle wydaje mi się, że jedyne wyjście to proste i szybkie wyjście - ale wybieram labirynt. Labirynt jest do bani, ale i tak go wybieram.
Bohaterowie są przeciętni, niczym się nie wyróżniają, jednak każdy ma inną osobowość i dzięki temu jest wyjątkowy. Postacie stworzone przez Johna Greena są bardzo realni, jakby wyjęci ze współczesnego świata. Dzięki temu możemy utożsamić się z bohaterami, przeżywając z nimi każdą przygodę. Miles jest dobrze ułożony, sympatyczny i oddany swoim przyjaciołom. Przypomina mi nieco Quentina z "Papierowych miast". Natomiast Alaska jest energiczna, ma mnóstwo pomysłów i jest trochę dziwaczna, przez swoją nieprzewidywalność. Jej postać jest największą gwiazdą w tej powieści. Dziewczyna popada ze skrajności w skrajność, jest pełna sprzecznych emocji. Bohaterowie nie są grzecznymi postaciami, nie stronią od używek, przeżywają swoje pierwsze miłości. Każdy z nich ma mniejszy lub większy bagaż życiowy, dzięki czemu umieją się ze sobą dogadać.
Najbardziej podobało mi się to, że Miles stara się doprowadzić sprawę do końca, mimo napotykanych przeciwności losu. Jego upór świadczy o niebywałej sile przyjaźni. John Green ukazuje również wartości, tj. brak akceptacji, odrzucenie, utrata bliskiej osoby czy ból po jej stracie. Autor nie koloryzuje rzeczywistości, ukazuje ją taką, jaka jest, nawet jeśli jest okrutna.
- Przepraszam - powiedział. - Czuję się jak kompletny kretyn. Jakbym miał umrzeć.
- Możesz umrzeć - zauważyłem.
- No tak, jasne. Mogę. Nigdy nic nie wiadomo. To tylko... to tylko tak: PUF. I już cię nie ma.
Podoba mi się styl autora, który prostym językiem umie opowiedzieć o ważnych sprawach. Na pierwszy rzut oka jego książki są banalne, ale zawsze mają drugie dno, które Green buduje za pomocą symboli.
Książka "Szukając Alaski" to powieść przeznaczona głównie dla młodzieży. Jest uniwersalna, ponieważ trafi do każdego przez swoje ponadczasowe wartości. Powieść sprawi, że zostanie wylany na was "kubeł zimnej wody", pobudzi was do myślenia i zostawi was z wieloma pytaniami, na które musicie sami odpowiedzieć. Szczerze polecam!
Książka "Szukając Alaski" to debiut Johna Greena. Jego książki napisane są głównie dla młodzieży, ale spodobają się również starszym czytelnikom. Autor w naszym kraju znany jest dzięki bestsellerom: "Gwiazd naszych wina" oraz "Papierowe miasta". Mam nadzieję, że będzie pisał jak najwięcej, bo brakuje takich książek na rynku wydawniczym w Polsce.
Historia opowiadana jest z...
ZAPRASZAM na zrecenzowano.blogspot.com
Trzy zwykłe kobiety zdecydowały się na jeden niezwykły krok.
Dwudziestodwuletnia Skeeter wraca do domu po ukończeniu studiów na Ole Miss. Jest rok 1962, Missisipi. Jej matka nie będzie zadowolona z córki, dopóki ta nie będzie miała pierścionka zaręczynowego na palcu.
Aibileen to czarna służąca - bardzo mądra i wyrafinowana kobieta. Zajmowała się już opieką siedemnastu białych dzieci. Zmiana nastąpiła w niej po śmierci jedynego syna. Służąca po stracie dziecka poświęca się opiece małej dziewczynki, choć wie, że to może kiedyś złamać jej serce.
Minny to najlepsza przyjaciółka Aibileen, również pracuje jako służąca, Jest najlepszą kucharką w całym stanie. Zostaje wyrzucona z pracy za swój cięty język. Jednak znajduje nową pracę u kobiety mającej złą reputację w mieście.
Pozornie trzy osoby różne od sobie, jednak spotykają się razem, by pracować nad tajnym projektem, który niesie ze sobą bardzo duże ryzyko. Mimo włożonych w niego starań, prawda wychodzi na jaw.
Powieść przedstawiona jest z perspektywy służących, które opowiadają o swojej pracy i codziennych problemach. Ich jedyną bratnią duszą jest Skeeter, dziewczyna z bogatej rodziny, która ma inne poglądy niż reszta białych. Dzięki zdolnościom pisarskim między nią a służącymi rodzi się głęboka więź, która przeradza się w przyjaźń. W Jackson w stanie Missisipi białe panie prowadzą swój dom, a ich mężowie znikają na wiele godzin pracując. Rzeczywiście zatrudniają one czarne służące do pomocy, które nie tylko sprzątają, ale i gotują i wychowują dzieci. Natomiast białe kobiety w tym czasie organizują charytatywne zbiórki na afrykańskie dzieci czy spotkania brydżowe. Pomoc domowa nie może korzystać z tej samej toalety czy jeść przy tym samym stole, co reszta domowników z obawy na zarażenie nieznaną chorobą.
Chyba wtedy zrozumiałam, co to wstyd i jaki ma kolor. Wstyd nie jest czarny jak brud, chociaż wcześniej tak myślałam. Wstyd ma kolor nowego białego mundurka, co na jego kupno twoja matka prasowała rzeczy przez całe noce. Jest biały bez smużki ani plamki.
Książkę przeczytałam bardzo szybko ze względu na dynamiczną akcję i ciekawą tematykę. Najbardziej zaskakuje to, że osoby czarne były dyskryminowane w Ameryce zaledwie pięćdziesiąt lat temu. Niektóre momenty wydają się wręcz niemożliwe. Powieść "Służące" wzbudziła we mnie dużo emocji i zmieniła mój tok myślenia. Podziwiam też autorkę za narrację prowadzoną z perspektywy trzech osób.
Bohaterką, którą od razu pokochałam jest Aibileen, która jest kobietą miłą i silną. Nigdy się nie poddaje, zawsze idzie do przodu. Kocha każde dziecko, którym się zajmuje jak własne. Wręcz zastępuje im rodziców, nie mających czasu na to, by przytulić swoją córkę czy syna. Mimo wielu złych przeżyć, Aibileen ma dużo energii i chęci do życia.
Jedyne, co mi się nie podobało, to tłumaczenie. Doceniam pracę tłumaczki, ale drażnił mnie momentami przekład dialogów służących. Rozumiem, że chodziło o ukazanie, że nie wyrażały się perfekcyjnie. Jednak nie mogłam się przyzwyczaić do polskich błędów językowych, ukazanych w tak dosadny sposób.
Szczerze polecam tę książkę! Porusza ważny temat, lecz nie przytłacza, wzrusza, ale też rozśmiesza do łez.
ZAPRASZAM na zrecenzowano.blogspot.com
Trzy zwykłe kobiety zdecydowały się na jeden niezwykły krok.
Dwudziestodwuletnia Skeeter wraca do domu po ukończeniu studiów na Ole Miss. Jest rok 1962, Missisipi. Jej matka nie będzie zadowolona z córki, dopóki ta nie będzie miała pierścionka zaręczynowego na palcu.
Aibileen to czarna służąca - bardzo mądra i wyrafinowana kobieta....
Książka "Bardzo biała wrona" to 10 tom z cyklu "Miętowa" autorstwa Ewy Nowak. W 2009 roku powieść otrzymała tytuł "Książki Roku Stowarzyszenia Przyjaciół Książki dla Młodych "(Polskiej Sekcji IBBY).
Główną bohaterką tej powieści jest Natalia Milewska, która rozpoczyna pierwszą klasę liceum. Już na początku września zauważa ją chłopak z maturalnej klasy - Norbert. Chłopak ze wszystkich sił stara się, by Natalia go zauważyła. Zaczyna od "przypadkowych" spotkań, mówienia "cześć", a następnie obdarowuje dziewczynę... kanapkami. Za trzy tygodnie Natalia i Norbert są parą. Są w sobie zakochani, nie umieją bez siebie żyć. Brzmi banalnie, prawda? Jednak książka wcale taka nie jest. Z każdym dniem związek obu nastolatków staje się coraz bardziej mroczny.
Kocham go tak bardzo, że to aż boli.
Natalia to miła, sympatyczna dziewczyna z dobrego domu, niesprawiająca kłopotów. Do pewnej chwili jedynaczka. Natomiast Norbert miał trudne dzieciństwo. Jego dziadek był znanym i szanowanym muzykiem i nie mógł zrozumieć tego, że jego wnuk nie chce wiązać przyszłości z muzyką, w przeciwieństwie do swojej siostry, która jest wybitnie uzdolniona muzycznie. Przez swoją decyzję chłopak był bity i ciągle upokarzany przez swojego dziadka, w końcu go znienawidził. Jednak ciągle dla Norberta stanowił autorytet. Czy takie dzieciństwo może wpłynąć na późniejszą psychikę bohatera?
Na początku powieści związek Norberta i Natalii jest wyjątkowy, wręcz idealny. Chłopak jest wrażliwy, romantyczny oraz bardzo zakochany w swojej dziewczynie. Do momentu, gdy impulsywność i zazdrość Norberta doprowadzają ich związek do stopniowego rozpadu. Z początku zaczyna się od małych, niewinnych kłótni, a potem jest tylko gorzej. Natalia uzależnia się od tego związku, robi wszystko, by Norbert był z niej zadowolony.
Książka podzielona jest na 13 rozdziałów oraz epilog. Całość książki jest spójna i bardzo ciekawa. Ewa Nowak świetnie stworzyła kreacje bohaterów, umiała pokazać ich emocje. Na uwagę zasługują też wątki poboczne, tj. sytuacja w domu Natalii, związek Mileny z Witkiem czy losy Andreasa. Sięgając po tę książkę, nawet nie spodziewałam się, że książka wywoła we mnie jakiekolwiek głębsze emocje - myliłam się.
Powieść Ewy Nowak "Bardzo biała wrona" skłania do refleksji na temat toksycznego związku czy przemocy psychicznej. Po jej przeczytaniu w głowie miałam mnóstwo pytań: Jak można kochać kogoś, kto nam sprawia ból? Czy trudne dzieciństwo usprawiedliwia nasze późniejsze działania? Do czego prowadzi bezgraniczne zaufanie do drugiej osoby? Według mnie niełatwo przeciwstawić się osobie, którą kochamy. Miłość to bardzo piękne uczucie, ale czasami zaślepia i może mieć tragiczne skutki. Warto czasem, chociaż jest to trudne, kierować się rozumem, a nie tylko sercem.
Polecam tę książkę każdemu, nie tylko nastolatkom. Powieść zawiera przesłanie dla młodzieży, by zawsze zachowywać ostrożność i nie angażować się za szybko w nieodpowiednie znajomości. Książkę można przeczytać jednym tchem, ale na zawsze zapamiętamy zawarte w niej morały, udziela ona nam niejednoznacznie odpowiedzi na pytanie: "Miłość czy rozsądek?".
Książka "Bardzo biała wrona" to 10 tom z cyklu "Miętowa" autorstwa Ewy Nowak. W 2009 roku powieść otrzymała tytuł "Książki Roku Stowarzyszenia Przyjaciół Książki dla Młodych "(Polskiej Sekcji IBBY).
Główną bohaterką tej powieści jest Natalia Milewska, która rozpoczyna pierwszą klasę liceum. Już na początku września zauważa ją chłopak z maturalnej klasy - Norbert. Chłopak...
zrecenzowano.blogspot.com
Świat, w którym żyje Jonasz jest idealny - nie ma bólu, wspomnień, przemocy czy cierpienia. Ponadto nie trzeba dokonywać wyborów, gdyż wszystko jest już z góry narzucone. Chłopiec nie wie też, co to są kolory czy muzyka. Te obydwie rzeczy nie mogłyby istnieć w jednakowym i przewidywalnym świecie. Każdy członek tej społeczności musi przestrzegać wielu praw i nie ma osób, które by się im sprzeciwiły. Starszyzna narzuca każdemu rolę, dla której dana osoba jest stworzona. Jonasz ma dwanaście lat, zatem musi dostać przydział i rozpocząć szkolenie, które odmienia jego spojrzenie na rzeczywistość.
Nie ból jest najgorszy w posiadaniu wspomnień, ale samotność. Wspomnieniami trzeba się dzielić.
Jest to książka skierowana głównie do młodzieży. Napisana jest prostym i zrozumiałym językiem, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. "Dawca" to dystopia, ale bardzo łagodna. Pewne fragmenty, które mogłyby być naprawdę przerażające, były podane w sposób może nie delikatny, ale możliwy do strawienia. Nie dostrzegam w tej książce również wielowymiarowości, dobrej dla starszych odbiorców. Co do morałów, nie są w żaden sposób odkrywcze, ale książka pochodzi z 1993 roku. Powieść za to zmusza nas do głębszego zastanowienia się nad współczesnym światem czy życiem. Ponadto książka jest bardzo interesująca, a w dodatku prosta w przekazie.
Bardzo podoba mi się wydanie książki. Okładka może jest i ładna, ale nie jestem fanką tych filmowym. Chodzi mi głównie o wnętrze powieści. Nowe rozdziały są ładnie zaakcentowane, a czcionka jest przystępna.
Książka mną wstrząsnęła. Poruszyła swoją prostotą, a jednocześnie głębią. Ponadto akcja jest bardzo prawdziwa i aktualna. Śledziłam losy Jonasza i razem z nim chciałam się uwolnić z chorego społeczeństwa, w którym żyje. Każde wspomnienie, które odbierał od Dawcy wzbudzało we mnie wiele emocji: od zadowolenia przez smutek do strachu. Niektóre codzienne rzeczy stają się dla nas rutyną, dzięki przeczytaniu tej pozycji spoglądam na nie inaczej.
- Dlaczego nie wszyscy je widzą? Dlaczego kolory znikły?
Dawca wzruszył ramionami.
- Takiego dokonaliśmy wyboru, postanowiliśmy przejść na jednakowość.
Powieść w sowim przekazie jest uniwersalna, zatem może ją przeczytać każdy. Uważam, że zwięzłość tej powieści jest najlepsza. Większość odbiera to za wadę, ja wręcz odwrotnie. Wyrzucenie z tekstu jakichkolwiek emocji jest bardzo intrygującym pomysłem.
Uważam, że "Dawca" powinien być lekturą szkolną, polecam wszystkim!
zrecenzowano.blogspot.com
Świat, w którym żyje Jonasz jest idealny - nie ma bólu, wspomnień, przemocy czy cierpienia. Ponadto nie trzeba dokonywać wyborów, gdyż wszystko jest już z góry narzucone. Chłopiec nie wie też, co to są kolory czy muzyka. Te obydwie rzeczy nie mogłyby istnieć w jednakowym i przewidywalnym świecie. Każdy członek tej społeczności musi przestrzegać...
http://zrecenzowano.blogspot.com/2015/03/zbrodnia-i-kara-fiodor-dostojewski.html
Pomysł na powieść powstał, gdy Dostojewski przebywał na katordze. Był ciekawy psychiki więźniów, zagłębiał się nad nią. Osoby te były skazane za różne czyny, mniejsze i większe. Autor zesłany był za działalność konspiracyjną, ale i tak jego kara była zmniejszona, gdyż początkowo miał być skazany na karę śmierci. Wśród współwięźniów znajdowali się też mordercy.
Człowiek jest podły, do wszystkiego przywyka.
Główny bohater książki to Rodion Romanowicz Raskolnikow, który okazuje się być bardzo złożoną postacią, za to właśnie cenię rosyjską literaturę. Jest byłym studentem Wydziału Prawa. Jego jedyna rodzina to matka i siostra, które pracują ciężko i oszczędzają, byle tylko Rodion mógł kontynuować naukę. Jednak pieniędzy w końcu zabrakło i Raskolnikow zmuszony jest zrezygnować z nauki. Pewnego dnia Rodion pod wpływem wielu przyczyn: sytuacja materialna, chęć sprawdzenia własnej teorii, według której dzielił ludzi na zwykłych i niezwykłych, decyduje się na morderstwo. Ludzie zwykli to ci, którzy mają być podporządkowani prawu, nie wychylać się ponad szereg. Natomiast niezwykli mogą przekraczać granice prawa i moralności, w tym właśnie zabijać, gdyż nie dręczą ich później wyrzuty sumienia, bo robią to dla nauki, w imię wyższej konieczności. Rodion pragnął sprawdzić, gdzie on się zakwalifikuje.
Powieść rozgrywa się w ówczesnej stolicy Rosji - Petersburgu, gdzie przeprowadza się Raskolnikow. Bohater na co dzień zmaga się z ubóstwem i samotnością. Czuje się obcy w tym mieście. Rodion uważa, że świat jest pełny niesprawiedliwości, postanawia to zmienić. Raskolnikow zamierza zabić bardzo bogatą lichwiarkę Alonę. Jednak nie wszystko pójdzie po jego myśli. Czy Rodion dokona morderstwa? Czy jest człowiekiem zwykłym czy niezwykłym? Czy spotka go kara? Jak dalej potoczą się jego losy? Zapraszam do lektury.
Jest to powieść psychologiczna, autor dokładnie ukazuje psychikę Raskolnikowa. Zarówno przed, w trakcie, jak i po zbrodni. Raskolnikow zawsze kieruje się rozumem, jest rozsądny, wszystko dokładnie planuje i analizuje. W kontraście do niego zestawiona jest Sonia, dla której najważniejsza jest wiara i serce. Mimo, iż dziewczyna zabłądziła w swoim życiu, odnajduje szczęście. Rodion i Sonia byli skrzywdzeni przez los, dlatego dobrze się rozumieją. Z czasem zaczyna ich łączyć głębokie i prawdziwe uczucie.
Zełgać po swojemu – to nieomal lepsze niż powtórzyć prawdę za kim innym. W pierwszym wypadku jest się człowiekiem, w drugim tylko papugą.
Książka bardzo mi się spodobała, mimo, iż jest obszerna, czyta się ją dość szybko. Autor idealnie oddał psychikę Raskolnikowa. Interesujące były też wątki poboczne, w tym miłosne. Niewątpliwym plusem tej książki jest ukazanie przebiegu całej zbrodni. Dostojewski ponadto ukazuje los więźniów zesłanych na katorgę.
Polecam tę powieść, skłania do refleksji. Ukazuje również, że człowiek zawsze zasługuje na drugą szansę, ważne, by otaczał się właściwymi ludźmi.
http://zrecenzowano.blogspot.com/2015/03/zbrodnia-i-kara-fiodor-dostojewski.html
Pomysł na powieść powstał, gdy Dostojewski przebywał na katordze. Był ciekawy psychiki więźniów, zagłębiał się nad nią. Osoby te były skazane za różne czyny, mniejsze i większe. Autor zesłany był za działalność konspiracyjną, ale i tak jego kara była zmniejszona, gdyż początkowo miał być...
Zapraszam na zrecenzowano.blogspot.com
Jest to opowieść o przyjaźni Australijczyka Lionela Logue'a i Alberta, Księcia Yorku, który następnie zasiądzie na angielskim tronie jako Jerzy VI. Mężczyźni bardzo różnią się od siebie - Lionel jest sporo starszy, nawet nie posiada tytułu szlacheckiego oraz nie posiada pokaźnego majątku. Jednak panowie znajdują nić porozumienia i staja się prawdziwymi przyjaciółmi.
Książę Albert ma poważną wadę wymowy. Gdy znajdzie się w stresującej sytuacji, zaczyna się jąkać, co utrudnia, a wręcz uniemożliwia mu wygłaszanie publicznych przemówień. Przysparza mu to wielu upokorzeń i wstydu. Albert jest w kolei drugim pretendentem do tronu, gdyż pierwszy jest jego brat Edward. Mimo to, musi często występować publicznie. Na pomoc przychodzi mu Lionel Logue, który jest logopedą bez dyplomu szkoły medycznej. Mężczyźni często się spotykają, by pracować nad wymową księcia. Bardzo się do siebie zbliżają. Niespodziewanie Albert obejmuje tron, gdyż jego brat Edward VIII abdykuje z powodu zakochania się w Wallis Simpson. Mężczyzna znajduje się w bardzo trudnej sytuacji.
Powieść oparta jest na listach i notatkach Lionela do króla i odpowiedziach nadchodzących z pałacu królewskiego. Głównym autorem książki "Jak zostać królem" jest potomek Lionela - Mark Logue. Drugim autorem, który wspierał Marka jest Peter Conradi, którego specjalizacją są biografie. Powieść to idealne połączenie historii z tłem o charakterze społeczno-obyczajowym. Ukazana jest historia Wielkiej Brytanii i Australii, która toczy się w latach 20. i 30. XX wieku. W książce ukazana jest też późniejsza historia, dotycząca II wojny światowej. Poznajemy rodzinę króla oraz terapeuty mowy. Jest to bardzo przyjemna powieść. Poznajemy historię dwóch wspaniałych ludzi: króla Alberta i jego "prawej ręki" w sprawach przemówień i orędzi - Lionela.
Uważam, że książka jest bardzo udana. Nie jest to typowa powieść z fabułą, lecz są to skrócone biografie obu mężczyzn, bogate w liczne cytaty, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko i miło. Jedyne co mi przeszkadzało to nadmiar dat i nazwisk, które po prostu przytłaczają.
Na książkę trafiłam po obejrzeniu filmu pod tym samym tytułem. Co jest ciekawe, najpierw był film, a później wydano książkę. Bardziej polecam wam wersję filmową, która opowiada bardzo ciekawą i inspirującą historię. Książka po prostu jest uzupełnieniem dla niego.
Książka może nie jest pozycją obowiązkową, ale jeśli interesuje cię historia Anglii, to polecam.
Zapraszam na zrecenzowano.blogspot.com
Jest to opowieść o przyjaźni Australijczyka Lionela Logue'a i Alberta, Księcia Yorku, który następnie zasiądzie na angielskim tronie jako Jerzy VI. Mężczyźni bardzo różnią się od siebie - Lionel jest sporo starszy, nawet nie posiada tytułu szlacheckiego oraz nie posiada pokaźnego majątku. Jednak panowie znajdują nić porozumienia i...
zrecenzowano.blogspot.com
To już czwarty tom serii "Klątwa tygrysa". Tym razem Kelsey musi przejść przez cztery niebezpieczne misje, zdobywając dary bogini Durgi. Jak do tej pory trójka głównych bohaterów - Kelsey, Ren i Kishan zdobyli trzy dary, został jeszcze jeden, by złamać ciążącą na braciach klątwę. Jednak najpierw muszą uwolnić Kelsey z rąk Lokesha. Tym razem bohaterowie muszą udać się do Miasta Świateł. Czeka ich wiele niebezpiecznych przygód, ale największą bitwę stoczą we własnych sercach. Kelsey podjęła już decyzję, ale czy właściwą?
Naucz się cieszyć teraźniejszością. Doceniaj to, co przeżywasz, bo cenne chwile zbyt szybko przemijają i jeśli wciąż tylko spoglądasz w przyszłość, bądź tęsknisz za przeszłością, zapominasz o tym, by czerpać radość z tego, co tu i teraz.
W książce pojawiają się nowe legendy i historie. Autorka znowu kreuje magiczny świat, do którego nas zabiera. Ten tom wyjaśnia wiele nierozwiązanych kwestii. Poznajemy historię Lokesha, bogini Durgi czy młodości tygrysów. Okazuje się, że wiele spraw ma głębszy sens.
Książka napisana jest lekkim stylem, choć czasami akcja staje się bardzo dynamiczna i niebezpieczna. Niewątpliwy atut tej książki to barwne opisy, co sprawia, że wyobraźnia czytelnika działa na najwyższych obrotach. Pojawiają się nowe magiczne postacie, które posiadają specjalne umiejętności. Nie będą oni ułatwiać zadań bohaterom, wręcz przeciwnie - nie raz wystawią ich na ciężką próbę.
Nie ma żadnego przed ani żadnego po. Jest tylko to, co dokończone, i to, co niedokończone.
Między braćmi jak zwykle dochodziło do spięć. Obaj pokazali, że potrafią walczyć o to, czego bardzo pragną. Żaden z nich nie akceptuje słowa przegrana. Potrafią walczyć przeciwko wspólnemu wrogowi, ale rywalizują o jedną kobietę. Jak w każdej części zawiodła mnie Kelsey. Sądzę, że było za dużo jej monologów i narzekania, o to jak ma ciężko. Podjęła już racjonalną decyzję, ale nadal nie potrafi się z nią pogodzić.
Fabuła jest momentami niedoskonała i banalna, oparta na bardzo częstym schemacie. Jednak mimo tego, książka jest bardzo interesująca i ciężko się od niej oderwać. Znajdziemy w niej wiele zagadek i tajemniczych przygód, smaku do całości dodaje trójkąt miłosny. W końcu dostałam odpowiedź na pytanie, kto jest ojcem dziecka o złotych oczach. Seria "Klątwa tygrysa" dobiegła końca i przyznam szczerze, że będę tęsknić za bohaterami.
"Obiecuję"
Obiecuję wiecznie trwać u twego boku.
Deklaruję wyzbywać się niedoskonałości; doskonalić charakter.
Ślubuję zasłużyć na ciebie.
Oświadczam, że jesteś mym marzeniem, mym spełnionym żarliwym życzeniem.
Ofiarowuję przeszłe bogactwa i przyszłe obietnice.
Przysięgam nie stracić twego zaufania.
Oddaję ogień mej duszy i siłę mego ciała.
Wyznaję, że jestem na zawsze związany z twoim sercem.
Ogłaszam, że jestem twój.
Polecam głównie dziewczynom, które lubią "uciekać" w magiczne światy, gdzie dosłownie wszystko jest możliwe.
zrecenzowano.blogspot.com
To już czwarty tom serii "Klątwa tygrysa". Tym razem Kelsey musi przejść przez cztery niebezpieczne misje, zdobywając dary bogini Durgi. Jak do tej pory trójka głównych bohaterów - Kelsey, Ren i Kishan zdobyli trzy dary, został jeszcze jeden, by złamać ciążącą na braciach klątwę. Jednak najpierw muszą uwolnić Kelsey z rąk Lokesha. Tym razem...
zrecenzowano.blogspot.com
"Mały Książę" to najczęściej tłumaczona książka w języku francuskim. Stanowi lekturę obowiązkową w gimnazjum.Opowiada ponadczasową historię małego chłopca, który opuszcza swoją, bezpieczną, małą planetę i wyrusza w podróż po wszechświecie. Poznaje zachowania dorosłych i spotyka wiele interesujących postaci.
Fabuła z pozoru banalna, ale zawiera głębsze, ukryte przesłanie. Jest to książka o człowieku, który podróżuje samolotem. Jednak silnik się psuje i pilot musi lądować awaryjnie na Saharze. Gdy zaczyna go naprawiać, spotyka chłopca, którego poznaje bliżej, zaczyna nazywać go "Małym Księciem". Rozmawiają ze sobą, rysują i opowiadają sobie liczne historie. Między nimi rodzi się przyjaźń.
Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
Tytułowy bohater to mieszkaniec planety B-612. W swoim życiu zajmował się wyrywaniem baobabów, obserwowaniu zachodów słońca i czyszczeniu wulkanów. Robił to do pewnego momentu, aż pojawiła się Róża. Chłopiec był nią zauroczony i się o nią troszczył. Ale Róża nie okazywała wdzięczności do Małego Księcia. I mimo, że chłopiec miał mnóstwo obowiązków, czuł się bardzo samotny na swojej planecie. Jedyne o czym marzył, to znaleźć przyjaciela i wyruszyć w podróż.
Książę w swojej podróży w nieznane odwiedza wiele planet i spotyka różnych ludzi, dowiadując się od nich wielu mądrych rzeczy. Każda spotkana osoba stanowi dany symbol - Geograf symbolizuje urzędnika, Król despotę, Pijak człowieka uzależnionego, Latarnik pracoholika, Biznesmen materialistę, a Pan Próżny osobę zakochaną w sobie (narcyza). Mały Książę najwięcej nauczył się na Ziemi, gdzie spotkał m.in. Lisa. Zwierzę chciało być oswojone przez chłopca. Dzięki temu spotkaniu Książę zrozumiał, co zrobił, opuszczając Różę. Dużo uczy się też od Pilota, będącego narratorem utworu. Zakończenie książki jest bardzo wzruszające i zaskakujące.
Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie sobie się przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.
Książka napisana jest lekkim językiem, dzięki czemu szybko się ją czyta. Jednak temat i motywy powieści na pewno nie są łatwe. Powieść porusza bowiem zagadnienie przyjaźni, dorastania, odpowiedzialności czy poszukiwania własnego miejsca w świecie. Antoine krytykuje dorosłych, którzy zapomnieli, że też byli dziećmi.
Podoba mi się zestawienie dwóch światów - dorosłego i dziecka. Możemy zauważyć, jak pewne sprawy spostrzegają dorośli, a jak młodsi. Jedyne co mogę zarzucić tej książce, to za mało rozbudowana historia Pilota, o którym prawie nic nie wiemy -jak wygląda, ile ma lat, jaki ma charakter. Natomiast o Małym Księciu dowiadujemy się bardzo dużo. Może autorowi chodziło o to, by czytelnik sam stworzył obraz dorosłego?
- Na pustyni jest się trochę samotnym.
- Równie samotnym jest się wśród ludzi.
Kolejna zaleta powieści to ilustracje samego autora, m.in. baranek w pudełku czy słoń połknięty przez węża. Obrazki przekazują nam, że pozory mylą i czasem warto głębiej się nad czymś zastanowić.
Antoine de Saint-Exupéry na samym początku utworu przeprasza wszystkie dzieci, dedykując tym samym książkę dorosłym. Zgadzam się z autorem - dorośli czytelnicy odnajdą drugą stronę powieści. I to właśnie dojrzalszym osobom polecam tę książkę.
Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś.
Jeśli ktoś ma ochotę na filozoficzną baśń, pełnej ukrytych symboli i alegorii - gorąco polecam!
zrecenzowano.blogspot.com
"Mały Książę" to najczęściej tłumaczona książka w języku francuskim. Stanowi lekturę obowiązkową w gimnazjum.Opowiada ponadczasową historię małego chłopca, który opuszcza swoją, bezpieczną, małą planetę i wyrusza w podróż po wszechświecie. Poznaje zachowania dorosłych i spotyka wiele interesujących postaci.
Fabuła z pozoru banalna, ale zawiera...
zrecenzowano.blogspot.com
"Przed świtem" to czwarta, ostatnia i najdłuższa część sagi "Zmierzch". Mimo, iż poprzednie książki były przeciętne, z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po finalną część. Interesowało mnie, jak zakończą się losy jednej z najbardziej znanych par książkowych - Belli i Edwarda.
-Wiesz jak utopić blondynkę?-spytałem ją,nie odwracając się za siebie.
-Wystarczy przykleić lusterko do dna basenu.
Cała saga była dobrze promowana w mediach. Większość osób kojarzy ją dzięki ekranizacjom. Poszczególne części książki wywołują sprzeczne emocje. Ja jestem w tej grupie, lubiących ten cykl. Jak już pisałam, nie jest to literatura ambitna, ale idealna, by przeczytać w wolnym czasie bądź jako przerwa w czytaniu poważniejszych dzieł. W tej części Bella i Edward stają się małżeństwem, a następnie spędzają miesiąc miodowy na prywatnej wyspie o nazwie Esme. Podczas trwania wakacji okazuje się, że Bella jest w ciąży, która nie przebiega w sposób prawidłowy. Jak najszybciej para wraca do domu Cullenów, gdzie wszyscy opiekują się Bellą, jak mogą. Niestety, stan dziewczyny z dnia na dzień się pogarsza. Płód rośnie w zastraszającym tempie i zaczyna niszczyć własną matkę. W dodatku sprawę komplikuje Jacob, który o stan Belli oskarża Cullenów. Czy dziewczyna przeżyje? Jaki będzie finał? Czy wszystko dobrze się skończy?
To, co mi się nie podoba w całej sadze to dość nietypowa kreacja wampirów oraz przesłodzone opisy związku Edwarda i Belli. Ale saga jest pełna dramatyzmu i wielu zaskakujących sytuacji, dzięki którym po przeczytaniu jednego tomu, chce się sięgnąć po drugi. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Kolejny plus to ogrom barwnych bohaterów oraz bardzo ciekawa i dynamiczna akcja. W "Przed świtem" akcja to główny atut. Im bliżej końca książki, tym całość bardzie się komplikuje - napięcie i emocje rosną. Język powieści jest lekki, ale na nieco wyższym poziomie niż we wcześniejszych tomach.
Autorka w tej części dopracowała dialogi i dodała dużą dawkę tragizmu i humoru. Wszystko to świetnie się komponowało z interesującą fabułą. Bella, z niezdarnej i niedojrzałej dziewczyny stała się kobietą świadomą i pewną siebie. Dzielnie walczyła o swoje dziecko do końca, nie poddała się, mimo licznych przeciwieństw losu. Polubiłam Bellę, dopiero jak stała się wampirem. Główny plus to poprowadzenie przez pewną część narracji z perspektywy Jacoba, dzięki czemu całość stała się dowcipna, mimo tragicznych okoliczności. Co mnie najbardziej rozczarowało to zakończenie. Przygotowania do walki trwały przez większość książki, a sama wojna była opisana w dość oszczędny sposób.
Życie to jedno wielkie gówno, a potem się umiera.
Ta chciałoby się...
"Przed świtem" to według mnie najlepsza ze wszystkich części. Jest to opowieść o zakazanej miłości i walce o bliskich. Polecam głównie miłośnikom paranormal romance.
zrecenzowano.blogspot.com
"Przed świtem" to czwarta, ostatnia i najdłuższa część sagi "Zmierzch". Mimo, iż poprzednie książki były przeciętne, z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po finalną część. Interesowało mnie, jak zakończą się losy jednej z najbardziej znanych par książkowych - Belli i Edwarda.
-Wiesz jak utopić blondynkę?-spytałem ją,nie odwracając się za...
Zapraszam na:
zrecenzowano.blogspot.com
Autorzy tej książki przenoszą nas do zasypanego śniegiem miasteczka Gracetown. Ta powieść, mimo iż stanowi jedną całość, powinna tak naprawdę być postrzegana jako trzy osobne historie, ponieważ mimo, że są one ze sobą powiązane, styl pisania i fabuła każdej jest wyjątkowa. Zatem napisałam trzy mini-recenzje.
Część I
"Opowieść wigilijna" Maureen Johnson
Opowiadanie przedstawione jest z perspektywy Jubilatki, której historia wydarzyła się w czasie Bożego Narodzenia. Według mnie opowieść jest zabawna, trochę banalna, ale zupełnie sympatyczna. Postacie ukazane przez autorkę są interesujące, a przede wszystkim prawdziwe. Najbardziej podobało mi się w tym opowiadaniu, to że szybko się je czyta. Wszystko było wyważone, nic nie wydawało się nazbyt wymyślne czy ironiczne. Nie spodziewajcie się, że jest to historia o miłości, raczej o spotkaniu dwojga nastolatków, którzy się w sobie zauroczyli. Jubilatka to zwykła, prosta dziewczyna, która od roku jest w związku z Noahem - najbardziej popularną osobą w szkole. Po kilku niefortunnych wydarzeniach dziewczyna spotyka Stuarta, który oferuje jej pomoc. Czy dziewczyna w końcu dostrzeże, komu tak naprawdę na niej zależy? Musicie się sami przekonać.
Jest to opowiadanie całkiem zwyczajne, nic szczególnego, ale miała to być zimowa, świąteczna historia i taka właśnie była. Opowieść Johnson przypadła mi do gustu.
Część II
"Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy" John Green
W tym opowiadaniu narratorem jest Tobin, który wraz z dwójką przyjaciół przeżywa niesamowitą przygodę. Jednak w czasie jej trwania zaczyna czuć coś więcej do swojej przyjaciółki Diuk. Obydwoje boją się wyjawić swoich uczuć, gdyż martwią się o swoją długoletnią przyjaźń. Akcja tej historii jest szybka, przypomina wyścig, a przyjaźń w końcu przeradza się w miłość. Opowiadanie pełne humoru typowego dla Greena, a bohaterowie stworzeni przez niego bardzo charakterystyczni. Ponadto pojawia się wiele współczesnych słów, m.in. często pojawiające się "upośladek". Historia ukazuje, że czasem warto zaryzykować i wyjawić swoje uczucia, wtedy wszystko się zmieni, może nawet na lepsze.
Podsumowując, historia najlepsza ze wszystkich. Green ma swój unikalny styl, który kocham, potrafi pokazywać ważne zagadnienia dzisiejszej młodzieży na tle śmiesznych, czasami niedorzecznych spraw.
Część III
"Święta patronka świnek" Lauren Myracle
Tę historię opowiada Addie, dziewczyna Jeba, który razem z Jubilatką jechał w pociągu w I części. Tutaj mamy do czynienia z problemami w związku. Dziewczyna chcąc sama siebie ukarać, zrywa ze swoim chłopakiem. Po drodze ratuje świnkę-miniaturkę dla swojej przyjaciółki, bu udowodnić, że świat nie kręci się tylko wokół niej. Według mnie ta historia jest najgorsza, ciężko mi było dotrzeć do końca, całkowicie nie spodobał mi się styl autorki, a wykreowane przez nią postacie były typowo przeciętne. Trzecia część kończy całą książkę - wszyscy spotykają się w Starbucksie i jest to typowy happy end.
Dla mnie historia przeciętna, ale nadal pełna świątecznej magii. Jednak mogła być napisana o wiele lepiej.
Ogólna ocena
Jeśli miałabym ocenić książkę jako całość, to warto przeczytać szczególnie w okresie bożonarodzeniowym. Opowiadania łączą się ze sobą i są spójne, mimo że każde zawiera innych bohaterów. Wszystkie historie są słodkie, a ich zakończenia są szczęśliwe. Maureen Johnson przede wszystkim mnie rozbawiła, John Green oczarował swoim niesamowitym stylem, a Lauren Myracle przedstawiła bardzo romantyczną opowieść.
Zapraszam na:
zrecenzowano.blogspot.com
Autorzy tej książki przenoszą nas do zasypanego śniegiem miasteczka Gracetown. Ta powieść, mimo iż stanowi jedną całość, powinna tak naprawdę być postrzegana jako trzy osobne historie, ponieważ mimo, że są one ze sobą powiązane, styl pisania i fabuła każdej jest wyjątkowa. Zatem napisałam trzy mini-recenzje.
Część I
"Opowieść...
http://zrecenzowano.blogspot.com/2015/03/zakazana-magia-angie-sage.html
Jest to pierwsza część cyklu "Septimus Heap" autorstwa Angie Sage. Autorka poprzez tę lekturę zabiera nas w magiczny świat, który jest pełny magicznych istot, zaklęć i mikstur. "Zakazana magia" to powieść o osobie, która straciła swoją tożsamość, a później ją odzyskała. Na pewno jest to książka bardzo śmieszna, ale jednocześnie pełna ciepła. "Septimus Heap" to cykl o siódmym synu siódmego syna, który wykazuje nadzwyczajne zdolności magiczne.
- Z kaczkami wszystko w porządku, a króliki... hmm, zdaje się, że widziałam, jak pływają sobie w kółko.
- Pływają sobie w kółko? - wykrzyknęła ciotka Zelda. - Króliki nie pływają w kółko.
- Te pływały. Minęłam kilka, leżały na grzbietach. Jakby się opalały.
Silas Heap z żoną Sarą mieszkają w Gmaszysku, jest to miejsce, gdzie żyją tysiące ludzi. Nie panują tu najlepsze warunki do życia, ale Silas, który jest ojcem sześciu synów, jest szczęśliwy. Dużą radość sprawia mu wiadomość, że jego żona jest w ciąży, a na świat przyjdzie jego siódmy syn. Silas Heap pewnego dnia, gdy wracał do domu, znalazł w śniegu małe zawiniątko. Była to nowo narodzona dziewczynka. Natomiast w domu dowiaduje się o tym, że Septimus zmarł tuż po porodzie. Silas dostaje informację od Czarodziejki Nadzwyczajnej Marcii, że ma wychować znalezioną dziewczynkę jak własne dziecko. Dziewczynka dostaje imię Jenna, a jej rodzina obdarza ją dużą miłością. Jednak bardzo szybko wychodzi na jaw, kogo córką jest dziewczynka, gdyż przybrani rodzice dowiadują się, że królowa została zamordowana, a jej córka zniknęła. Rodzice pragną za wszelką cenę ukryć prawdziwe pochodzenie Jenny.
Dalej poznajemy historię bohaterów dziesięć lat później. DomDaniel - zły czarodziej rozkazuje odnaleźć zaginioną księżniczkę. W tym celu powołuje specjalnie wyszkolonych szpiegów. Jenna jest jego jedyną przeszkodą w zdobyciu władzy. Dziewczynka i jej znajomi są ścigani przez Łowcę, uciekają przez niebezpieczne Mokradła Marram, aż pomocy udziela im ciotka Zelda, gdzie tymczasowo mieszkają.
Książka jest pełna wyjątkowych pomysłów, nie powiela już dobrze sprawdzonych schematów. Autorka wprowadza postać Czarodziejki Nadzwyczajnej, czyli najważniejszej osoby w Zamku. Reszta czarodziejów nosi miano Zwyczajnych. Angie Sage wprowadziła wiele pobocznych wątków i dużo bohaterów, przez co historia jest ciekawsza, a akcja do samego końca trzyma w napięciu. W pamięć zapada wiele epizodycznych bohaterów, między innymi szczur pocztowy Stanley czy Bagniak, który pilnuje Mokradeł. Bohaterowie wykreowani są świetnie, są bardzo charakterystyczni i wyraziści. Kolejny plus tej książki to magiczny świat, który autorka stworzyła wręcz idealnie, jest pełny szczegółów, które oddają jego atmosferę.
Wielu zwróciło uwagę, iż książka przypomina losy Harry'ego Potter'a, ale po przeczytaniu tej książki mogę powiedzieć, że nie ma za wiele wspólnych cech, poza tym, że głównym bohaterem jest młody czarodziej.
- Tak - odparł szczur, niepewny, czy ma się zwracać do Silasa, czy do pieprzniczki. Zdecydował się na to drugie. - Jestem, pani Pieprzniczko. Jestem Dyplomowanym Długodystansowym Szczurem Zaufania. Do usług.
Jest to świetna powieść dla dzieci i młodzieży, ale wielu starszym czytelnikom również przypadła do gustu, w tym mnie. Nie martwcie się, po książce nie będą śnić się koszmary. Książka dzięki wielu zawiłym zagadkom i tajemnicom na pewno spodoba się każdemu. Polecam szczególnie miłośnikom fantasy, którzy pragną zagłębić się w świat pełen niespodzianek.
http://zrecenzowano.blogspot.com/2015/03/zakazana-magia-angie-sage.html
Jest to pierwsza część cyklu "Septimus Heap" autorstwa Angie Sage. Autorka poprzez tę lekturę zabiera nas w magiczny świat, który jest pełny magicznych istot, zaklęć i mikstur. "Zakazana magia" to powieść o osobie, która straciła swoją tożsamość, a później ją odzyskała. Na pewno jest to książka bardzo...
zrecenzowano.blogspot.com
Media donoszą o serii zagadkowych morderstw w mieście Seattle. Prawdopodobnie ktoś tworzy armię, a jak się później okazało, celem jest Bella. Łatwo się domyślić, że jest to wampirzyca Victoria, która chce się zemścić za stratę ukochanego. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem. Nie jest to jedyny problem Belli. Dziewczyna musi w końcu podjąć decyzję, kto będzie u jej boku do końca życia. Kogo wybierze? Gorącego wilkołaka Jacoba, a może zimnego, choć przystojnego Edwarda? Koniec roku szkolnego się zbliża i możliwa przemiana Belli też... Czy dziewczyna wybierze życie czy śmierć? Musicie sami przeczytać!
- Mogłeś do nas zadzwonić- wypomniał szorstko Jacobowi.
Jake uśmiechnął się szyderczo.
-Sorry, ale nie znalazłem żadnych pijawek w książce telefonicznej.
Bardzo mi się spodobała cała saga Meyer. Jej fabuła może nie jest wyjątkowa czy przerażająca, ale ta opowieść bardzo mnie wciągnęła oraz polubiłam większość bohaterów (oprócz Belli). "Zaćmienie" to cześć, w której znajdziemy mnóstwo akcji i sporo trzymających w napięciu sytuacji. Nie ominą nas też liczne zaskoczenia. Główne wątki trzeciej części to chronienie Belli, polowanie na Victorię, zbliżające się zakończenie szkoły, podjęcie ostatecznej decyzji przez Bellę, poznanie historii plemienia Quileute czy relacje między Edwardem, Bellą i Jacobem.
Stephenie w tej części mocno rozbudowała fabułę, co jest niewątpliwym plusem. Wprowadziła też wiele nowych, interesujących postaci. Ponadto rozrysowała historię plemienia Jacoba oraz będziemy świadkami tworzenia armii przeciwko Belli. Podobało mi się również wprowadzenie czarnego humoru, delikatnego dreszczyka emocji, mnóstwa zawiłych tajemnic oraz wielu emocji. Język utworu jest prosty i zrozumiały, całość bardzo szybko się czyta. Książka na lepszym poziomie niż dwie poprzednie.
Tak się cieszę,że wróciłeś.
-Uwielbiam do Ciebie wracać.
-Uwielbiam Cię witać
W tej części miłość będzie się przeplatać z nienawiścią a prawda z kłamstwem. Polecam tym, którzy mają ochotę na lekką, nieskomplikowaną opowieść.
zrecenzowano.blogspot.com
Media donoszą o serii zagadkowych morderstw w mieście Seattle. Prawdopodobnie ktoś tworzy armię, a jak się później okazało, celem jest Bella. Łatwo się domyślić, że jest to wampirzyca Victoria, która chce się zemścić za stratę ukochanego. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem. Nie jest to jedyny problem Belli. Dziewczyna musi w końcu podjąć...
Kelsey Hayes to zwykła nastolatka. Gdy kończy liceum i nadchodzą wakacje, dziewczyna postanawia znaleźć pracę. Dostaje ją w cyrku, gdzie ma sprzątać po występach oraz czyścić klatki psów i pewnego białego tygrysa. Kelsey jest zadowolona ze swojej tymczasowej pracy. Rozdaje bilety, sprząta oraz ogląda pokazy i treningi. Gdy zostaje sam na sam z białym tygrysem, który ma na imię Dhiren, dziewczyna zachwyca się jego magnetycznymi oczami i pięknym, lśniącym futrem. Między dziewczyną a kotem rodzi się więź, której nie da się wytłumaczyć.
Kiedy życie wręcza ci cytrynę, upiecz ciasto cytrynowe.
Nagle zjawia się tajemniczy Pan Kadam. Postanawia on zabrać tygrysa do Parku Narodowego, który znajduje się w Indiach. Składa Kelsey propozycję, by pojechała z nimi, dziewczyna nie waha się długo. Rozpoczyna niesamowitą przygodę. Jednak Kelsey nie wie o tym, że Dhiren to w rzeczywistości zaklęty indyjski książę, a ona sama jest wybranką, która ma go odczarować. Musi stawić czoło wielu niebezpieczeństwom i odkryć, co to znaczy prawdziwa miłość.
Dużym plusem tej książki jest to, że Colleen Houck wplata elementy z indyjskiej mitologii. Poznajemy zatem hinduskie mity, dzięki którym powieść staje się niezwykła. Autorka dostarcza również informacje o indyjskich strojach, krajobrazach, a nawet potrawach. Mimo, że niektóre nazwy nie są proste, atmosfera książki jest bardzo magiczna. Dzięki dobrym i szczegółowym opisom można łatwo sobie wyobrazić kolorowe stroje, dziką dżunglę czy egzotyczne okolice.
Pocałunek to podpis mężczyzny.
Bohaterowie według mnie są średnio wykreowani. Kelsey to sympatyczna, lecz trochę banalna postać. Natomiast postać Dhirena jest bardzo ciekawa, skrywa w sobie wiele tajemnic, których nie łatwo się domyślić. Są to postacie typowe dla literatury młodzieżowej czy dziecięcej. Mamy dwójkę osób, którzy jak wiadomo zauroczą się w sobie nawzajem. W książce nie brakuje tajemnic i niebezpieczeństw. Znajdziemy też w niej wątek miłosny. Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, więc czyta się ją łatwo i szybko.
Książka bardzo infantylna, czasami wręcz oderwana od rzeczywistości. Kolejny minus to dziwne zachowanie głównej bohaterki, jej zachowanie męczy. Strasznie rzucają się w oczy liczne podobieństwa do "Zmierzchu. Ponadto czegoś brakowało mi w tej książce - miłość była, liczne przygody też, przystojni mężczyźni również, ale jednak coś nie zagrało. Może zbyt wiele spodziewałam się po tej książce.
Czy tygrysy powinny jeść takie rzeczy? Pewnie przydałoby ci się więcej białka,a jedyne jego źródło w pobliżu to ja,ale nawet o tym nie myśl.Zapewniam cię, że o k r o p n i e smakuję.
"Klątwa tygrysa" to książka o miłości, przyjaźni i Indiach. Stanowi ciekawy pomysł na fantastykę z innej strony, gdy mamy już dość wampirów czy wilkołaków.
Kelsey Hayes to zwykła nastolatka. Gdy kończy liceum i nadchodzą wakacje, dziewczyna postanawia znaleźć pracę. Dostaje ją w cyrku, gdzie ma sprzątać po występach oraz czyścić klatki psów i pewnego białego tygrysa. Kelsey jest zadowolona ze swojej tymczasowej pracy. Rozdaje bilety, sprząta oraz ogląda pokazy i treningi. Gdy zostaje sam na sam z białym tygrysem, który ma na...
więcej mniej Pokaż mimo to
zrecenzowano.blogspot.com
"Chłopiec w pasiastej piżamie" to książka o przyjaźni, która zrodziła się w najokropniejszym możliwym czasie i miejscu. Motyw II wojny światowej jest dość popularny w światowej literaturze, wiele pozycji opowiada o historii Żydów czy Polaków, którzy byli szykanowani przez nazistów. Powieść Johna Boyne'a szokuje, ale także zmusza do refleksji. Autor opowiada historię ośmioletniego chłopca o imieniu Bruno, który razem ze swoją rodziną przeprowadza się z Berlina do małego miasteczka. Powodem zmiany zamieszkania jest awans jego ojca, który jest niemieckim oficerem i został przydzielony, by nadzorować jeden z obozów koncentracyjnych. Tak naprawdę, jego praca polega na wysyłce na śmierć wielu tysięcy więźniów obozu. Jednak chłopiec o tym nie wie, dla niego jest to zwykła przeprowadzka. Jedyne co się zmienia, to wygląd domu, który stale pilnowany jest przez niemieckich żołnierzy i otoczony jest wysokim płotem.
Na czym właściwie polega różnica - zastanawiał się [Bruno]. I kto decyduje, którzy ludzie mają nosić pasiaste piżamy, a którzy mundury?
Chłopiec został pozbawiony swoich przyjaciół, więc zaczyna mu doskwierać nuda. Ciągle wymyśla sobie nowe zabawy, byle tylko czas mijał mu szybciej.Między innymi wymyka się i udaje na dalekie spacery, by poznać okolicę. Pewnego dnia podczas takiej wędrówki Bruno poznaje chłopca o imieniu Szmul, który przebywa na terenie obozu koncentracyjnego. Między chłopcami rodzi się prawdziwa i szczera przyjaźń, mimo iż między nimi stoi drut kolczasty. Bruno zazdrości swojemu przyjacielowi, że może bawić się z innymi dziećmi, a on nie ma z kim. Świat Szmula wydaje się dla nieświadomego chłopca wręcz wymarzonym. Jest to miejsce, gdzie nie trzeba słuchać rodziców, uczyć się, a jedynie spędzać czas na zabawie. Bruno bez wahania zgadza się przejść pod płotem na teren obozu, by pomóc Szmulowi odnaleźć zaginionego tatę. Chłopiec przebiera się w "pasiastą piżamę" i wybiera się ze Szmulem na poszukiwanie. W tym samym czasie w obozie rozpoczynają się przygotowania do kolejnych mordów w komorach gazowych...
Książka Johna Boyne'a ukazuje świat wojny i obozów koncentracyjnych z perspektywy dziecka, które jest naiwne i ufne. Zarówno Bruno, jak i Szmul nie rozumieją tego, w jak okrutnym miejscu się znaleźli. Oboje wolą się bawić i spędzać ze sobą czas. Po prosu chcą być dziećmi, niestety na przeszkodzie staje im wojna. Powieść napisana jest przystępnym językiem. Nie trzeba posiadać dużej wiedzy historycznej, by ją zrozumieć. Bolesny motyw został przedstawiony w sposób niezwykle prosty, językiem małego chłopca, dla którego albo coś jest czarne albo białe, złe lub dobre. Przez co powieść staje się wiarygodna i prawdziwa. Książka przedstawia dwa, zupełnie inne światy. Po jednej stronie mamy Niemców, z których jedni dokonywali zbrodni, a drudzy nie chcieli temu się sprzeciwić, a nawet tego dostrzec. Po drugiej stronie są niewinni ludzie, którzy są mordowani i prześladowani za to, że są Żydami, Polakami czy innymi narodami. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy tacy sami, potrafią ją dostrzec tylko małe, bezbronne dzieci.
Bardzo ciekawy jest fakt, iż John Boyne napisał tę książkę w niecałe trzy dni. Autor powiedział w wywiadzie, że ta książka siedziała mu w głowie od dłuższego czasu. Nigdy wcześniej nie robił badań na temat Holokaustu, nie szukał informacji, po prostu w ciągu stu godzin sporządził pierwszy szkic. Co jest jeszcze ciekawe, Boyne skończył pisać w swoje trzydzieste trzecie urodziny. Oczywiście książkę później nieco zmieniono, ale główna oś fabuły pozostała niezmieniona.
Miarą dzieciństwa są dźwięki, zapachy i widoki, dopóki nie nadejdzie mroczna epoka rozsądku.
Książka bardzo mnie wzruszyła, nie da się być wobec niej obojętnym. Wywołała we mnie wiele emocji, od złości przez strach do smutku. Po jej przeczytaniu w mojej głowie pojawiło się wiele pytań, w tym te odnoszące się do obecnej historii. Zastanawia mnie dlaczego ciągle na świecie są wojny, ile ich jeszcze będzie, by ludzi wyciągnęli wnioski, zrozumieli, że giną niewinni ludzie. Powieść "Chłopiec w pasiastej piżamie" po prostu urzeka, gdyż w prosty sposób pokazuje motyw zła i wojny. Jest to książka, o której długo nie zapomnę. Polecam, jest to pozycja obowiązkowa.
zrecenzowano.blogspot.com
więcej Pokaż mimo to"Chłopiec w pasiastej piżamie" to książka o przyjaźni, która zrodziła się w najokropniejszym możliwym czasie i miejscu. Motyw II wojny światowej jest dość popularny w światowej literaturze, wiele pozycji opowiada o historii Żydów czy Polaków, którzy byli szykanowani przez nazistów. Powieść Johna Boyne'a szokuje, ale także zmusza do refleksji....