-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać304
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2020-09-10
2013-10
2014-06
Nie znam się na Bałkanch. Jakimś cudem jest to pierwsza porządna książka o tym regionie (nie licząc Rumunii), którą miałam w rękach. Sięgnęłam po nią właśnie jako tytuł na początek, coś od czego mogę zacząć zbierać wiedzę. I muszę powiedzieć, że w tym aspekcie, 'Bałkańskie upiory' sprawdzają się wręcz znakomicie.
Zaznaczę jeszcze raz - nie znam się na Bałkanach, więc nie mogę powiedzieć zbyt dużo o merytorycznym wymiarze tej książki. Co najwyżej to, że nie rzuciły mi się w oczy żadne widoczne przesady (w innych opiniach zarzuca się autorowi wywyższanie się - nie było dla mnie aż tak zauważalne) albo większe zgrzyty w opisie. Czułam za to porządny research jakiego podjął się reporter. Rozumiem też, że jest to tylko jedne z możliwych spojrzeń na Bałkany i absolutnie nie uważam go za decydujący - wręcz przeciwnie, dostałam tutaj pewną podstawę, którą teraz mogę do woli rozszerzać.
Reportaże mają w większości formę podróży - autor zabiera czytelnika w poszczególne miasta Bałkan i w czasie ich zwiedzania opowiada historię miejsc, ludzi i narodów. Nie ukrywam, że ten sposób narracji absolutnie zyskał mój zachwyt. Oczywiście, trzeba pamiętać, że książka została napisana ćwierć wieku temu, ale liczne opowieści o przeszłości, w tym genezy konfliktów w rejonie, się przecież nie starzeją. W końcu tak jak mówi podtytuł - jest to podróż przez historię. Przenikanie się tych dwóch czasoprzestrzeni wyszło naturalnie i wciągająco, pozwalając myśleć teraz o tamtejszych miastach nie jako o anonimowych punktach na mapie, ale o miejscach wywołujących całą lawinę skojarzeń o tym, czym były kiedyś i jak to się stało, że zostały tym czym są teraz.
Nie przeszkadza mi 'starość' tego reportażu, nie przeszkadza mi nierównomierne poświęcenie stron poszczególnym narodom. Zdołałam znakomicie poukładać swoją wiedzę o Bałkanach i teraz mam bazę, by zagłębić się w całkiem współczesną historię tego regionu. Dodatkowo całość czytało się naprawdę wciągająco i choćby już dlatego polecam tę książkę każdemu, kto nie wie od czego zacząć ogarniać Bałkany.
Nie znam się na Bałkanch. Jakimś cudem jest to pierwsza porządna książka o tym regionie (nie licząc Rumunii), którą miałam w rękach. Sięgnęłam po nią właśnie jako tytuł na początek, coś od czego mogę zacząć zbierać wiedzę. I muszę powiedzieć, że w tym aspekcie, 'Bałkańskie upiory' sprawdzają się wręcz znakomicie.
Zaznaczę jeszcze raz - nie znam się na Bałkanach, więc nie...
2015-06
Wiecie, to nie jest wybitna książka. Nawet nie chodzi o to, że ma jakieś duże niedociągnięcia, jakie można by teraz ładnie wypunktować. Po prostu jest przeciętna, bez iskierki geniuszu. Sam pomysł na przedstawienie historii dwudziestowiecznej Czechosłowacji za pomocą biografii Czechów (i Słowaków) jest naprawdę dobry. Są one napisane poprawnie, ale niestety to wszystko. Bardzo widać, że przerobiono na rozdziały artykuły gazetowe. Do tego często opisy bohaterów robione są zbyt ogólne i pozostawiają niemiłe uczucie niewyczerpania tematu. Brakuje mi też trochę obiektywizmu przy pokazywaniu poszczególnych postaci. Wydaje się, że autor przyjął swoją ocenę każdej z nich i nie chciał spojrzeć z innej strony. Może takowej nie ma, może taka, a nie inna ocena była w większości przypadków słuszna, ale sprawia to trochę podejrzane wrażenie - ostatecznie wyszło, że nie ufam do końca autorowi. No i to parcie na to, by obalić stereotypy związane z Czechami (rozumiem, że Seifert też jest dobrym pisarzem i to straszna rzecz, że wszyscy wolą Hrabala, ale nie trzeba tego aż tak podkreślać na każdym kroku!), trochę to było zbyt na siłę.
Nie poleciłabym tej książki jako wstęp do tematyki czeskiej (tutaj stanowczo wskazałabym cokolwiek Mariusza Szczygła), ale dla osoby interesującej się już tym krajem, może to być dobre źródło wiedzy historycznej, szczególnie o okresie wojennym (swoją drogą, może to subiektywne, ale trochę żałuje, że wyraźnie mniej miejsca dostały historie osób związanych z Czechosłowacją komunistyczną).
Ogólnie, czyta się szybko i można utrwalić sobie wiedzą na temat historii Czechosłowacji, jednak brakuje tej książce "tego czegoś", co by ją wyróżniło. Ot, taka lekturka dla czechofilów.
Ps. Ale zdjęcie na okładce jest cudowne!
Wiecie, to nie jest wybitna książka. Nawet nie chodzi o to, że ma jakieś duże niedociągnięcia, jakie można by teraz ładnie wypunktować. Po prostu jest przeciętna, bez iskierki geniuszu. Sam pomysł na przedstawienie historii dwudziestowiecznej Czechosłowacji za pomocą biografii Czechów (i Słowaków) jest naprawdę dobry. Są one napisane poprawnie, ale niestety to wszystko....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06
2015-05
2014-04-01
2013-12-01
Książka (a właściwie książeczka) obejmuje tylko małą część długiego życia niemieckiej aktorki. W pierwszej części szczegółowo opisane są jej dwie trasy koncertowe w Polsce, a w drugiej sam schyłek życia i śmierć. Mimo, że wcześniej tylko słabo kojarzyłam postać Marleny Dietrich, reportaż czytało mi się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że książka jest jednak trochę za krótka - gdy już na dobre zainteresowałam się postacią, był już koniec. Najbardziej zainteresował mnie, trochę przemycany na drugim planie, wątek Marleny i Niemiec, a konkretnie antypatii jej krajan i oskarżenie o zdradę (gdy ta w czasie wojny z kraju wyjechała i przyjęła amerykańskie obywatelstwo). Szkoda, że było miejsce na rozwinięcie tego tematu.
Jak już pisałam, książka przyjemna, ale zbyt krótka i wybiórcza, by dostać wyższą ocenę. Wyobrażam sobie jednak, że fani aktorki docenią ją bardziej.
Książka (a właściwie książeczka) obejmuje tylko małą część długiego życia niemieckiej aktorki. W pierwszej części szczegółowo opisane są jej dwie trasy koncertowe w Polsce, a w drugiej sam schyłek życia i śmierć. Mimo, że wcześniej tylko słabo kojarzyłam postać Marleny Dietrich, reportaż czytało mi się bardzo dobrze. Wydaje mi się, że książka jest jednak trochę za krótka -...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-12-01
2013-08-01
Hrabal pokazał tu cały kunszt czeskiej sztuki snucia opowieści, gdzie kropki to rzecz zbędna, a akcja toczy się tak wartko, że trzeba naprawdę mocno się skupić, żeby się nie pogubić, ale właściwie jakie to ma znaczenie, czy się pogubimy czy nie, jak czegoś takiego jak fabuła i tak tutaj nie ma, za to uświadczymy w porządnej dawce, ktoś by nawet powiedział nadmiarze, hrabalowskiej, a właściwie typowo czeskiej filozofii życiowej, w której naprawdę nie trzeba przywiązywać wagi do takich spraw jak ciąg przyczynowo-skutkowy, po prostu słuchamy, o życiu i jego urokach, i piwie, i o kobietach, dużo o kobietach, bo one są tutaj powodem zła, ale i dobra i w ogóle to wszystko przez nie i potwierdzi to każdy i poeta Bondy i nawet pan Jezus, który jest tutaj kolejnym biedakiem, który musi wiązać jakoś koniec z końcem, a jeszcze go chamy ukrzyżują, ale to się zdarza, bo tutaj miłość mamy obok śmierci, a czasami jest i śmierć z miłości, a jednak życie toczy się dalej i przechodzimy do kolejnej historii, jak to było za Austrii, za nieboszczka Masaryka, a i za wojny, kiedy trzeba było użerać z pułkami i gorszymi niedogodnościami, ale i tak czytają tą całą opowieść, najlepiej zapamiętujemy (oprócz tego, że można napisać opowieść na 70 stron, bez jednej kropki) jakie to życie jest szalenie pięknie i nie ma innej rady, jak jakoś to znieść...
Hrabal pokazał tu cały kunszt czeskiej sztuki snucia opowieści, gdzie kropki to rzecz zbędna, a akcja toczy się tak wartko, że trzeba naprawdę mocno się skupić, żeby się nie pogubić, ale właściwie jakie to ma znaczenie, czy się pogubimy czy nie, jak czegoś takiego jak fabuła i tak tutaj nie ma, za to uświadczymy w porządnej dawce, ktoś by nawet powiedział nadmiarze,...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-01
Dawno już nie miałam ochoty zarwać noc dla jakieś książki. A tutaj ta ochota wraz z kolejnymi stronami coraz bardziej wzrastała, a przy ostatnich 150, nie zdołałam już przerwać lektury. Ale zacznijmy od bardziej ogólnych kwestii...
Tematyka kupiła mnie na miejscu i gdy tylko usłyszałam o treści książki, musiałam ją bez zwłoki zakupić: historia o Czechu, Węgrze i Żydzie, próbujących przez 30 lat poderwać pewną Słowaczkę trafia absolutnie w moje gusta i już na dzień dobry postawiłam książce dość wysokie wymagania. Bałam się trochę jak taki pomysł będzie się bronić, jednak z ulgą stwierdziłam, że całość czyta się znakomicie.Jak już pisałam, na 500 stronach opisano 30 lat życia bohaterów i nie można było uciec od pewnych skrótów, więc obawiałam się jak autor z tego wybrnie. Wydawało mi się, że w takim warunkach nie można wiarygodnie przedstawić ewolucji charakterów bohaterów. Jednak po kilku rozdziałach przyzwyczaiłam się do tempa akcji i już z zapałem śledziłam historię przyjaciół. Tutaj od razu dopowiem, że bardzo spodobał mi się zabieg podzielenia książki na lata - każdy rok to jeden rozdział. I w każdym data pierwszego września ma swoje znaczenie i zwykle bohaterowie nawiązują wtedy do swoich tradycyjnych zawodów pływackich.
Bohaterowie i ich losy to silna strona tej pozycji. Są bardzo realistyczni i zachowują się, może nie racjonalnie, ale na pewno wiarygodnie i w czasie lektury spokojnie przyjmujemy wiadomości, że Węgier zajmuje się po wojnie slowakizacją południa kraju, Żyd pomaga Armii Czerwonej wyłapywać zdrajców, a Czech, walczy o niepodległość Izreala albo organizuje młodzieżową partyzantkę w czasie rewolucji węgierskiej. I szczerze przywiązujemy się do całej paczki. Cudownym motywem jest też zmiana ich imion i nazwisk w ciągu tych lat (że dam przykład Czecha, który w narracji kolejno był nazywany Honzík, János, Honza, Ján i Ian, a chciano z niego zrobić też Jonatana).
Takimi zabiegami m.in. autor stworzył niesamowity obraz Europy Środkowej. Jak to powiedział jeden żydowski wojskowy do drugiego: "Widzisz, to jest Europa Środkowa. Kiedy Niemcy zajęli Czechy,to w drugiej części kraju powstało Państwo Słowacki, ale Levice nagle już nie znajdowały się tam, ale na Węgrzech. Da się to zrozumieć?". Nie wiem, czy ta książka pomaga przy zrozumieniu Mitteleuropy, jednak na pewno bardzo przybliża problemy jakie dotykały mieszkańców tego regionu ponad pół wieku temu. I to bez wątpienia uznaję za najsilniejszą część tej książki - szeroka perspektywa czasowa i dobre opracowanie mentalności mieszkańców południowej Słowacji oraz rozwój poglądów poszczególnych bohaterów tworzy niesamowity obraz. I zaznaczę od razu, że nie trzeba być wyszehradzkim fanatykiem tak jak ja, by czerpać z tego przyjemność. Autor, moim zdaniem, postarał się, by opowieść była przystępna dla każdego.
Nie powstrzymam się jeszcze prze osobną pochwały dla fragmentów w których występują postacie historyczne. Występuje one raz na jakiś czas i charakteryzują się cudownym wręcz absurdem i przerysowaniem. Czytając je żałuje, że autor nie utrzymał w ich stylu całej powieści, bo wspominam je jako moje ulubione fragmenty całej książki. Nie do streszczenia - do przeczytania!
Trochę nie do końca byłam zachwycona stylem Rankova. Nie mogę uznać go za nieprzyjemny (był bez wątpienia wciągający), ale cały czas miałam wrażenie, że można to było napisać lepiej. Podobnie z fabułą. Wszystko jest na swoim miejscu, ale wciąż zdaje mi się, że troszkę potencjału było zmarnowane. Może to czepianie się dla samego czepiana, ale jedną gwiazdkę za to uczucie odejmuję.
Widzę też, że inne opinie wspominają o literaturze czeskiej. Rankov jest moim pierwszym słowackim pisarzem, więc nie mogę opierać się tylko na nim pisząc o słowackiej literaturze. Jednak, jako, że z pepickimi pisaninami mam głębsze doświadczenie, mogę potwierdzić, że stylem do Hrabala i Haška dalej niż bliżej. Mniej absurdalnego humoru (nie licząc wyżej wymienionych fragmentów z postaciami historycznymi) i typowego dla nich smutkoradości, ale trzeba mieć świadomość, że Słowacy to jednak nie są tak w 100% Czesi. I inne nie znaczy lepsze/gorsze :)
Muszę też pochwalić same wydanie, dość nowego wydawnictwa, jakim są Słowacki/Czeskie Klimaty - zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Okładka urzekła mnie od razu, podobnie jak cała oprawa powieści, mimo, że nie ma tu większej ekstrawagancji. W dwóch miejscach zabrakło mi przypisów i raz widziałam Benesza zamiast Beneša, ale oprócz tego bardzo pozytywnie. Nie wiem jak sprawił się, w porównaniu do oryginału tłumacz, ale jak już mówiłam, było wciągająco, a to najważniejsze.
Podsumowując moje wywody: Kupić i przeczytać koniecznie. Wy wszyscy! Dobra historia, oparta na faktach i osadzona w tak bliskiej nam (czasowo i geograficznie) historii. A przede wszystkim wciągająca i do zarywania nocy.
Dawno już nie miałam ochoty zarwać noc dla jakieś książki. A tutaj ta ochota wraz z kolejnymi stronami coraz bardziej wzrastała, a przy ostatnich 150, nie zdołałam już przerwać lektury. Ale zacznijmy od bardziej ogólnych kwestii...
Tematyka kupiła mnie na miejscu i gdy tylko usłyszałam o treści książki, musiałam ją bez zwłoki zakupić: historia o Czechu, Węgrze i Żydzie,...
2013-05-01
2013-03-01
Po pierwsze, chciałam zaznaczyć, że akcja powieści nie dzieje się w kadarowskich Węgrzech, a Rumunii Ceauşescu, o czym świadczy kilka szczegółów w tekście (np. praca ojca przy kanale Dunaj-Morze Czarne) albo biografia autora, który właśnie tam, w Siedmiogrodzie dorastał.
Sama książka jest naprawdę warto polecenia. Początkowo miałam z nią swoje problemy - była dla mnie zbyt smutna. Z czasem jednak się wczułam w specyficzny klimat i miałam problemy z odłożeniem jej. Poszczególne historie są naprawdę ciekawe i w większości wzruszające. Rozdział z wojną między ulicami przypomniał mi "Chłopców z Placu Broni", tylko w wersji niehonorowo brutalnej. Dodatkowo dużym atutem książki jest też (moim zdaniem) rewelacyjny styl autora z jego długimi zdaniami. Owszem, jak sugeruje jedna z opinii na tyle książki, przypomina trochę Hrabala, ale klimat jaki budują oboje pisarze, jest znacząco różny.
Po pierwsze, chciałam zaznaczyć, że akcja powieści nie dzieje się w kadarowskich Węgrzech, a Rumunii Ceauşescu, o czym świadczy kilka szczegółów w tekście (np. praca ojca przy kanale Dunaj-Morze Czarne) albo biografia autora, który właśnie tam, w Siedmiogrodzie dorastał.
Sama książka jest naprawdę warto polecenia. Początkowo miałam z nią swoje problemy - była dla mnie zbyt...
2013-02-01
Mam dość mieszane uczucia do tej książki. Z jednej strony mam jej dużo do zarzucenia, przede wszystkim w kwestii chronologii i nagłówków, a konkretnie ich braku - przez to książka jest nieprzejrzysta i przynajmniej mi przeszkadzało, gdy w tym samym rozdziale omawia się rozwój zjawiska przez kilka dziesięciolecia, a potem wraca się do jakieś daty i omawia coś innego. Miałam też kilka uwag, co do użytych sformułowań (głównie szczegóły jak użycie przymiotnika "haniebne" przy rozbiorach Polski, nie rozwijając myśli, pisanie "Austria" gdy już istniały Austro-Węgry itp.). Z drugiej strony, jak na dość trudną tematykę jaką jest historia gospodarcza, czytało się stosunkowo dobrze i dużo zapamiętałam. Szczególnie ucieszył mnie też obszerny opis bloku wschodniego po II wojnie światowej (choć mam wrażenia, że rozdział 1973-1989 był robiony po łebkach, a przynajmniej był dużo krótszy niż wcześniejszy).
Na razie za mało czytałam z historii gospodarczej, by ocenić czy ta książka dobrze omawia temat, czy zasługuje na niższą ocenę, jednak jako wstęp do tematu nie żałuję, że do niej sięgnęłam. (No dobra, dobra, wybrałam ją bo była najchudsza z tych, które miałam do wyboru... Co też jest plusem!)
Mam dość mieszane uczucia do tej książki. Z jednej strony mam jej dużo do zarzucenia, przede wszystkim w kwestii chronologii i nagłówków, a konkretnie ich braku - przez to książka jest nieprzejrzysta i przynajmniej mi przeszkadzało, gdy w tym samym rozdziale omawia się rozwój zjawiska przez kilka dziesięciolecia, a potem wraca się do jakieś daty i omawia coś innego. Miałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-10-01
To była ciężka walka. Chyba po prostu nie byliśmy sobie z książką Orbitowskiego pisani. Właściwie od początku czułam, że skończenie tej pozycji będzie trudno - styl mnie nie ruszył, a czasami wręcz irytował. Jest tutaj wiele, poetycznych wręcz opisów, które po prostu nie wpisały się do mojego gustu. Przeszkadzał mi też kontrast, jaki wprowadzał autor: raz poezja i wyszukane słownictwa, a z drugiej brutalizm i przekleństwa. Mogło wyjść ciekawie, wyszło, najprościej mówiąc, dziwnie.
Także bohaterowie jakoś szczególnie nie wzbudzili mojej sympatii. Poezję Baczyńskiego uwielbiam, ale Krzyś mnie po prostu irytował. Jeszcze najciekawszy był Wiktor, ale on sam nie ratował książki.
Warto przeczytać przed kupieniem parę stron, żeby samemu się przekonać czy styl zachwyca czy przeszkadza. Na pewno jest to ciekawa pozycja dla miłośników Warszawy, bo jej opisów i refleksji na temat jest w bród.
To była ciężka walka. Chyba po prostu nie byliśmy sobie z książką Orbitowskiego pisani. Właściwie od początku czułam, że skończenie tej pozycji będzie trudno - styl mnie nie ruszył, a czasami wręcz irytował. Jest tutaj wiele, poetycznych wręcz opisów, które po prostu nie wpisały się do mojego gustu. Przeszkadzał mi też kontrast, jaki wprowadzał autor: raz poezja i wyszukane...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-11-01
2012-09-01
Osobiście dość mocno wymęczyłam się na tej książce. Wydaje mi się, że po prostu miałam problem ze stylem, który kompletnie do mnie nie trafił, i tematyką (naprawdę zainteresowało mnie tylko kilka rozdziałów). Nie przekreślam tej książki dla innych (szczególnie wielbicieli ZSRR o którym było tu stanowczo najwięcej), ale ja w pewnym momencie zamiast uważnie czytać zaczęłam jedynie przelatywać wzrokiem po stronach.
Jak już pisałam, wydaje mi się, że to problem leży we mnie, a nie w książce. Może nie polecam ze szczerego serca, ale nie chce też zniechęcać. Najlepiej przeczytać rozdział albo dwa i samemu postanowić czy sposób przedstawiania historii podoba się czy nie.
Osobiście dość mocno wymęczyłam się na tej książce. Wydaje mi się, że po prostu miałam problem ze stylem, który kompletnie do mnie nie trafił, i tematyką (naprawdę zainteresowało mnie tylko kilka rozdziałów). Nie przekreślam tej książki dla innych (szczególnie wielbicieli ZSRR o którym było tu stanowczo najwięcej), ale ja w pewnym momencie zamiast uważnie czytać zaczęłam...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-07-01
2012-08-01
Bardzo ciekawa pozycja, opisująca w przystępny sposób (większość tekstów była wcześniej publikowana w takich gazetach jak GW czy Focus Historia) jak władza chciała robić Polakom pranie mózgu. W większości przypadków skutek działań był daleki od zamierzeń, jednak rozmiar propagandy szczególnie w latach 40. i 50. był niezwykle dostrzegalny.
Większość poruszanych tematów dotyczy PRLu, jednak II RP także otrzymała kilka podrozdziałów, w których autor m.in tłumaczył jak dziewczęca gimnastyka doprowadzała do wściekłości kler albo jak zachęcano Polaków do świętowania imienin Marszałka, gdy ten wypoczywał na Maderze. Z okresu komunizmu najsilniejsze akcje propagandowe prowadzono w okresie stalinizmu, ale nie zabraknie także artykułów o znaczeniu lotu Hermaszewskiego w kosmos czy debacie telewizyjnej Miodowicza i Wałęsy.
Jednej rzeczy mi jednak w książce brakowało: tematyka aż prosi się o jakieś ilustracje czy zdjęcia, których w tej pozycji, poza okładką, nie doświadczymy.
Polecam nie tylko historykom, ale też mniej obeznanym osobą, które może zaciekawić jakimi środkami posługiwały się władze autorytarne i socjalistyczne, by utrzymać władzę nad narodem. Cytując za okładką książki: "Obraz wyłaniający się z 'Mydlenia Oczu' jest i śmieszny, i smutny."
Bardzo ciekawa pozycja, opisująca w przystępny sposób (większość tekstów była wcześniej publikowana w takich gazetach jak GW czy Focus Historia) jak władza chciała robić Polakom pranie mózgu. W większości przypadków skutek działań był daleki od zamierzeń, jednak rozmiar propagandy szczególnie w latach 40. i 50. był niezwykle dostrzegalny.
Większość poruszanych tematów...
2012-06-01
Książka na pewno zasługuję na uwagę, a to z powodu kilku czynników.
Sama tematyka PRLu będzie dla dużej ilości osób plusem. Jednak myli się ten, który oczekuje historycznej książki z masą suchych faktów. Uwaga autora skupiła się na życiu codziennym obywateli - dostajemy więc informacje o tym, kogo książki się czytało, jak przedstawiał się rozkład jazdy telewizji, czym poruszano się po drogach i o czym plotkowano w kolejkach. Jest to przewodnik po PRLowskich ciekawostkach.
Cały układ książki też zasługuje na brawa - każdy temat zajmuje dokładnie dwie strony, podzielony na akapity. Można więc wygodnie otworzyć książkę w dowolnym miejscu i czytać na wyrywki. Na plus jest też masa zdjęć z epoki, doskonale pasujące do tekstu. Ich jakość przez papier kredowy (który jednak nie należy do mojego ulubionego rodzaju papieru) wypada bardzo dobrze.
Język jest przyjemny i zrozumiały, tak, że każdy może bez problemu wciągnąć się w lekturę.
Za minus uznam brak nawet najprostszego kalendarium - bez wiedzy historycznej (albo w przypadku starszych czytelników - własnych doświadczeń), można nie zrozumieć niektórych odwołań albo wydarzeń związanych z datami.
Uważam, że książka zarówno zaciekawi osoby, które nie pamiętają już epoki jak i tych, którzy w PRLu dorastają. Zakup na pewno polecam.
Książka na pewno zasługuję na uwagę, a to z powodu kilku czynników.
Sama tematyka PRLu będzie dla dużej ilości osób plusem. Jednak myli się ten, który oczekuje historycznej książki z masą suchych faktów. Uwaga autora skupiła się na życiu codziennym obywateli - dostajemy więc informacje o tym, kogo książki się czytało, jak przedstawiał się rozkład jazdy telewizji, czym...
Tak powinno się pisać reportaże.
Takie właśnie myśli miałam czytając tę książkę. Warsztat Kapuścińskiego to coś niesamowitego - jak w żadnym innym przypadku pobudza on wyobraźnie, porusza, wzrusza, nie narzucając przy tym na siłę czytelnikowi własne zdanie, ale pokazując mu różne sceny i historie. Autor skupia się nie na wielkiej polityce, nie na miejscach, w których upadek ZSRR był najbardziej widoczny. On podróżował po peryferiach, tworząc z spotkań z ludźmi, z obserwacji przyrody obraz upadłego imperium. Obraz w większości budzący u mnie grozę - czy to w opisach Wielkiego Głodu na Ukrainie, zniszczenia Morza Azerskiego, zburzenia najwspanialszej moskiewskiej cerkwi czy obozów na Kołymie. Ale nie tylko te tragedie tworzą ZSRR. W szczegółach, w historii gruzińskiego malarza-Nikifora, który malował suto zastawione stoły, gdy sam chodził większość czasu głodny, w ocierających się o realizm magiczny opisach syberyjskich korytarzy, tworzonych przez ludzi przemierzający zimową mgłę czy wspomnieniach z zatłoczonych lotnisk widać cały absurd i smutek dawnego Imperium. Jednak co najważniejsze w obserwacjach Kapuścińskiego: umie on dostrzec duszę narodu(ów). Autor wielki wysiłek wkłada w próbę zrozumienia społeczności sowieckiej, doskonale wyczuwa się jego oczytanie i znajomość reali państw Trzeciego Świata, do których często porównuje ZSRR. Właśnie jego próbę (w wielu miejscach udaną) zrozumienia niezrozumiałego uznaję za największy atut tego reportażu.
Tak powinno się pisać reportaże.
więcej Pokaż mimo toTakie właśnie myśli miałam czytając tę książkę. Warsztat Kapuścińskiego to coś niesamowitego - jak w żadnym innym przypadku pobudza on wyobraźnie, porusza, wzrusza, nie narzucając przy tym na siłę czytelnikowi własne zdanie, ale pokazując mu różne sceny i historie. Autor skupia się nie na wielkiej polityce, nie na miejscach, w których...