Biały król

Okładka książki Biały król György Dragomán
Okładka książki Biały król
György Dragomán Wydawnictwo: Czarne Seria: Inna Europa, Inna Literatura literatura piękna
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Inna Europa, Inna Literatura
Tytuł oryginału:
A feher kiraly
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375360011
Tłumacz:
Elżbieta Cygielska-Guttman
Tagi:
literatura węgierska dorastanie totalitaryzm komunizm Węgry
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
126 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
130
32

Na półkach: ,

Opowieść o chłopcu, który musi dorastać w czasach, w których udręka i przemoc są na porządku dziennym. Straszny krajobraz reżimu widziany oczami niewinnego dziecka.

Opowieść o chłopcu, który musi dorastać w czasach, w których udręka i przemoc są na porządku dziennym. Straszny krajobraz reżimu widziany oczami niewinnego dziecka.

Pokaż mimo to

avatar
472
383

Na półkach:

Fascynacja prozatorstwem Magdy Szabó oraz Herty Müller zaprowadziła mnie do rumuńskiego Tirgu Mures, w którym György Dragomán rozlicza się z reżimem komunistycznym ubiegłego stulecia. Wbrew założeniom o prawdopodobnym epatowaniu postacią Ceaușescu, Rumuńską Partią Pracy oraz innymi symbolami opresyjnej władzy, węgierski pisarz sięga po perspektywę dorastającego chłopca, a także jego ogromnej tęsknoty za zesłanym na przymusowe prace ojcem. Codzienność oczami dziecka jest jeszcze bardziej wstrząsająca niż starszego obserwatora rzeczywistości ze względu na prostotę, a zarazem dosłowne znaczenie wykorzystywanych słów. W „Białym królu” nie ma zawoalowanych myśli, ani symbolicznego opisywania brutalnych scen z życia powszechnego. Przemocą skażeni są dorośli, jak również rówieśnicy chłopca, co w prozie węgierskiego pisarza służy unaocznieniu skali okrucieństwa w każdym pokoleniu. Tęsknota za ojcem, której nie są w stanie zagłuszyć drwiny, a niekiedy gnębienie ze strony otoczenia, stanowi ostatni przebłysk nadziei w państwie totalitarnym, dzięki czemu narrator „Białego króla” stara się doszukiwać resztek normalności w zastanym świecie. György Dragomán rezygnuje ze środków stylistycznych, pięknych haseł oraz pokrzepiających cytatów. Wspomniane ozdobniki przeszkadzałyby w rozliczeniu Rumunii z jej ciemnej przeszłości. Autor rekompensuje ich ubogość zdaniami wielokrotnie złożonymi, co wcale nie znaczy, aby zgubił po drodze znaki interpunkcyjne lub zasady składni. György Dragomán wymusza na odbiorcy określony sposób czytania „Białego króla”, czyli jednym tchem, bez zatrzymywania oraz zbędnego analizowania terroru komunistycznego reżimu, który stanowi zamknięty rozdział historii Rumunii.

Fascynacja prozatorstwem Magdy Szabó oraz Herty Müller zaprowadziła mnie do rumuńskiego Tirgu Mures, w którym György Dragomán rozlicza się z reżimem komunistycznym ubiegłego stulecia. Wbrew założeniom o prawdopodobnym epatowaniu postacią Ceaușescu, Rumuńską Partią Pracy oraz innymi symbolami opresyjnej władzy, węgierski pisarz sięga po perspektywę dorastającego chłopca, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1047
999

Na półkach: , , , , ,

Wspomnieniowa powieść węgierskiego autora pochodzącego z rumuńskiego Siedmiogrodu, z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy to reżim Ceausescu dogorywał gospodarczo, co odbijał sobie wzmożonymi represjami i coraz bardziej absurdalnymi pomysłami, mającymi odwrócić uwagę społeczeństwa od trudności ekonomicznych.
Akcja rozgrywa się przy tym w Tirgu Mures, a wiec mieście, w którym ilość ludności rumuńskiej i węgierskiej była do siebie zbliżona, co zaowocowało zamieszkami narodowościowymi w kolejnej dekadzie, już po upadku komunizmu. Ale w książce tego nie widać. Autor nosi węgierskie imię i rumuńskie nazwisko. Pozostałe postacie mają imiona wywodzące się z obu języków. Nie wiadomo, w którym z nich toczyły się dialogi opisywane w książce. Ale nie ma to istotnego znaczenia dla jej treści.
Wizja upadającego komunizmu w Rumunii jest straszna. Bieda, walka o byt, korupcja, kumoterstwo, donosicielstwo, rabunki sklepów, kłopoty z energią (swoja drogą temat na czasie) wyglądają jeszcze gorzej niż ówczesna sytuacja w naszym kraju. A już szczególnie makabryczny jest obraz szkoły. Przemoc fizyczna nauczycieli wobec uczniów, poziom indoktrynacji i kult jednostki nieznany w ówczesnej Polsce, wykorzystywanie uczniów przez nauczycieli dla prywatnych celów.
Nie lepiej wygląda sytuacja sytuacja wewnętrzna nastoletniej młodzieży. O pozycji w grupie decyduje przemoc fizyczna, a drobna przestępczość nie uchodzi za nic złego. Rywalizacja sportowa z zasady nie może być uczciwa a życie prywatne uczniów nie jest godne pozazdroszczenia. Nie mówiąc już o rodzinach osób represjonowanych. Niewiele jest fragmentów, w trakcie których kąciki ust czytelnika mogą unieść się do góry Na pewno należy do nich odkrycie, co oglądali dygnitarze w „tajnej” sali projekcyjnej (wcale nie filmy polityczne).
Bardzo dobra pozycja, pokazująca ciężkie życie w najdzikszym (obok Albanii) komunistycznym kraju lat osiemdziesiątych z punktu widzenia świeżo upieczonego nastolatka.
Przeczytane w ramach wyzwania wrześniowego – motyw szkoły, uczniów, nauczycieli.

Wspomnieniowa powieść węgierskiego autora pochodzącego z rumuńskiego Siedmiogrodu, z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy to reżim Ceausescu dogorywał gospodarczo, co odbijał sobie wzmożonymi represjami i coraz bardziej absurdalnymi pomysłami, mającymi odwrócić uwagę społeczeństwa od trudności ekonomicznych.
Akcja rozgrywa się przy tym w Tirgu Mures, a wiec...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
2

Na półkach:

Motyw retrospektywnego powrotu do dzieciństwa jest bodajże najczęściej eksploatowanym w kulturze tematem, przegrywając chyba jedynie z samą szeroko rozumianą nostalgią jako taką, w sposób oczywisty ze wspominaniem dzieciństwa powiązaną. Niekiedy dostajemy pean do dzieciństwa, pełen superlatyw opis czasu, kiedy konfrontacja z goryczą życia nie była jeszcze jego dominantą, kiedy “światła były jaśniejsze, a trawa bardziej zielona”, częściej jednak mamy do czynienia z propozycjami traktującymi to dzieciństwo, jako okres formacyjny, czas, w którym zajęci byliśmy odnajdywaniem podstawowych środków wyrazu, nie mając pojęcia, że posłużą nam one potem do ujęcia tej determinującej nasze życie goryczy w konkretne interpretacyjne ramy.
Autorem, który okazuje się mieć umiejętność mistrzowskiego wręcz zbalansowania tych dwóch perspektyw na kartach jednej powieści jest György Dragomán. Pisarz pochodzący z obszaru Kotliny Karpackiej, obejmującej zasięgiem tereny historycznych Węgier, pokazał, że miał wolę i zdolność do zbudzenia w sobie jedenastoletniego chłopca, którego oczami i uszami, przyjmującymi rzeczywistość zawsze taką, jaka ona jest, posłużył się tworząc narrację swojej książki. Dragomán, urodzony w węgierskojęzycznym rejonie Rumunii, szkołę średnią i studia ukończył już po przeprowadzce do Węgier właściwych, przekonał do siebie czytelników w kraju i wielu miejscach za granicą, kiedy na początku wieku ukazała się jego druga książka - “Biały król”. Jej nakręconą na Zachodzie z hollywoodzkim rozmachem i gwiazdorską obsadą adaptacją filmową została przypieczętowana międzynarodowa sława Györgya.
Szkielet pozycji stanowią zazwyczaj krótkie, niemające nic z pretensji (która nieraz charakteryzuje literaturę piękną),ujęte w rozdziały, z pozoru zamknięte historie, przedstawiające w realistycznym zwierciadle, niczym na kartach dziennika, codzienne perypetie głównego bohatera i pierwszoosobowego narratora, uczącego się w piątej klasie transylwańskiej podstawówki węgierskiego chłopca. To swoiste sprawozdanie ze swych przeżyć, z nagromadzeniem tak wielu przygód i różnorodnych doświadczeń na tak niedużym, wydawałoby się, odcinku czasu, na myśl każdemu dorosłemu odbiorcy przywołać może jego własne młode lata, kiedy rok mógł trwać o wiele, wiele dłużej, niż trwa obecnie, a ogrom wypełniających go pozytywnych i negatywnych, ale intensywnie odczuwanych zdarzeń potrafił zaznaczyć się we wspomnieniach dużo większym piętnem, niż równie pokaźna liczba “dorosłych”, jednak nie przeżywanych tak mocno przez nas sytuacji, które przewijają się przez naszą pędzącą szybko do przodu “dojrzałą” codzienność. Poszczególne rozdziały można by czytać w gruncie rzeczy wyrywkowo, tak jak niepowiązane ze sobą opowiadania, dopiero z czasem daje się zauważyć, że kolejność ich przedstawienia jest pomyślana, a różnorodność je charakteryzująca wynika przede wszystkim z próby oddania bogactwa kolorów świata, w którym żyje każdy młody człowiek.
Niekiedy odnieść można wrażenie, że czytając “Białego króla” w jednej ręce trzymamy “Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego, a w drugiej coś w rodzaju “Przygód Mikołajka”. Powieść jest próbą opisania codzienności chłopca taką, jaką on sam ją widzi, ale bez zabiegu dostosowania narracji do równie młodego wieku docelowego czytelnika, jaką, pomijając nieszczęsne “Przygody…”, zaobserwować można choćby w świecie Harry’ego Pottera pozbawionego takich elementów, jak choćby niechciane ciąże wśród uczennic Hogwartu (aczkolwiek są tacy, którzy tłumaczą to możliwością istnienia zaklęcia nazywającego się np. “abortus foetus”). Fenomenalnym z artystycznego punktu widzenia rozwiązaniem była, niezwykle udana zresztą, próba parafrazy węgierskiego odpowiednika książek o Mikołajku, a mianowicie “Chłopców z placu Broni” w jednym z rozdziałów-opowiadań - był to moment bodaj najbardziej zbalansowanego wyważenia wpływów i uplasowania się dokładnie w połowie drogi między Kosińskim a Goscinny’ym. Nie ulega wątpliwości, że jak najbardziej realistyczne przedstawienie opisywanego świata, które obrał za cel Dragomán, realizować miały też imitujące do pewnego stopnia język mówiony często pojawiające się zdania wielokrotnie złożone.
Niepowtarzalnym doświadczeniem może stać się kontakt z “Białym królem” dla osób dzisiaj znajdujących się na etapie swojej wczesnej dorosłości, szczególnie dla mężczyzn, dorastających już w czasie, kiedy rewolucja technologiczna oraz postępujące za tym zmiany kulturowe diametralnie zmieniły warunki oraz kontekst, w którym mieli oni już okazję dorastać. Mają oni pierwszej próby szansę dotknięcia świata chłopięcego dzieciństwa przez duże “d”, takiego, jakie znają z opowieści swoich wychowujących się na podwórkach rodziców, z wszechobecną i akceptowaną w takim samym stopniu, jak niespodziany deszcz przemocą, ogromem czasu, który zapełnić trzeba było zabawą, dużą dozą wolności, jakiej jednak doświadczały dzieci, mogące nieskrępowanie wymyślać coraz to bardziej grożące zdrowiu i życiu zabawy, nie będące pod dwudziestoczterogodzinnym nadzorem czułych opiekunów. Innym potencjalnie interesującym dla dwudziestokilkulatków zjawiskiem ze świata przedstawionego powieści, może być ilość znajdujących się w pobliżu tych młodych chłopców dorosłych mężczyzn. Współcześnie, głównie z powodu feminizacji zawodu nauczyciela, opiekunami dla nich są głównie kobiety.
Mimo światowej popularności lektury, nie jest ona nad Wisłą szczególnie znana. Jej wydania podjęło się prestiżowe pod wieloma względami Wydawnictwo Czarne, które niestety nie podołało postawionemu przed sobą zadaniu, reklamując najpierw “Białego króla”, jako historię dorastania “w kadarowskich Węgrzech” (przez co nawet mający czytanie za sobą nadal w to wierzą),następnie nie wznawiając od 2007-ego roku jego wydania.
Nie podzielam opinii Krzysztofa Vargi o tym, że mamy do czynienia z opisem “dzieciństwa przegranego, którego nigdy już nie uda się odzyskać”. Czy nie jest tak, że każdy człowiek przeżywa swoją własną, osobistą tragedię, która determinuje resztę jego życia i z którą musi nauczyć się mierzyć? Stąd nie trafiają do mnie wielokrotnie czytane opinie o przedstawieniu opresyjnego systemu politycznego, jako punkcie wyjściowym “Białego króla”. Jest to bez wątpienia dzieło uniwersalne. To, czy realistyczne przedstawienie opisywanych wydarzeń i osadzenie ich na płaszczyźnie dzieciństwa spowoduje, że książka wyda się przygnębiająco smutna, czy też po prostu w brutalny sposób autentyczna i “prawdziwa”, zależy zapewne od naszej konstrukcji psychicznej, przeżytych doświadczeń oraz rodzaju wrażliwości, jaki posiadamy. Autor w ramach pewnej gry intelektualnej z czytelnikiem wykorzystał postać dziecka, aby przedstawić nieznośną bezduszność definiującą otaczającą nas rzeczywistość właśnie w sposób możliwie najbardziej prosty i bezpretensjonalny, bez patosu, o który tak łatwo, opisując ludzkie tragedie. Czytelnik, który w kontakcie z tak skonstruowanym opisem ma dużo bardziej zniuansowany obraz na odzwierciedlane na kartach wydarzenia, niż sam przywołujący je na swój charakterystyczny sposób pierwszoosobowy narrator, tym bardziej ma okazję odczuć, z czym, będąc ludźmi i żyjąc na świecie, mamy wszyscy do czynienia.

Michał Mikulski

Motyw retrospektywnego powrotu do dzieciństwa jest bodajże najczęściej eksploatowanym w kulturze tematem, przegrywając chyba jedynie z samą szeroko rozumianą nostalgią jako taką, w sposób oczywisty ze wspominaniem dzieciństwa powiązaną. Niekiedy dostajemy pean do dzieciństwa, pełen superlatyw opis czasu, kiedy konfrontacja z goryczą życia nie była jeszcze jego dominantą,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach: , ,

Kolejny - wyraziście ponury, acz absolutnie mistrzowski i mocno zapadający w pamięć - literacki obraz rumuńskiego komunizmu. A nigdy dosyć powtarzania, że pod pewnymi względami przewyższał on sowiecki pierwowzór (i to niemal do samego swego końca, dlatego też był on taki krwawy).

Aby wzmocnić przekaz, Autor za narratora wybrał nastoletniego chłopca, dla którego nie istnieje inna rzeczywistość niż wszechobecny totalitaryzm, w dodatku pochodzącego z mniejszości węgierskiej (w Rumunii i tak bardzo nielubianej jako warstwy rządzącej na jej późniejszych ziemiach przez kilkaset lat).

Jest to zarazem rzeczywistość także w tym sensie pozbawiająca nadziei, że przeżarta całkiem bezinteresowną nienawiścią wszystkich do wszystkich (idącą jakby z samej góry na sam dół tą jedną z konstytutywnych cech totalitaryzmu),a zwłaszcza do najbardziej bezbronnych, czyli dzieci i kobiet.

Nienawidzą ubecy, nienawidzą nauczyciele (i to jak, to co robią z dziećmi przekracza wyobrażenie),nienawidzą się kobiety i dzieci, nienawidzi tzw. klasa ludowa. Ludzi nie dotkniętych tą powszechną epidemią w zasadzie w świecie przedstawionym nie ma, chyba że są absolutnymi outsiderami, postaciami trochę ze snu - jak np. w przypadku opiekuna ptaków śpiewających (nb. to jedna z nielicznych scen piękna w książce o pozbawionym go, przerażającym świecie).

Także nasz bohater nie jest inny - on także, gdy tylko może, także jest przemocowy, choćby wobec koleżanki z klasy czy w ramach rówieśniczych bójek. Zachowuje on tylko dobrą pamięć ojca, o którego z całą bezradnością się upomni; wobec matki też stara się być czuły (tulipany...). Scena pogrzebu babci bohatera, na która ubecy łaskawie dowożą jego ojca, bije na głowę wszystko inne jako kulminacja tej strasznej rzeczywistości.

A ta stężona dawka przemocy i nienawiści, której doświadcza chłopiec, skojarzyła mi się z najmocniejszym jej literackim obrazem – losem bohatera ”Malowanego ptaka”.

PS Czytelnicy mniej znający realia regionu (w tym autor opisu) nie zorientowali się że akcja toczy się w Rumunii (zapewne w Siedmiogrodzie, choć nie jest to wskazane). A przecież pisarze węgierscy z Rumunii to mocna reprezentacja, aby choć wspomnieć Adama Bodora, którego wizje tamtejszego komunizmu były równie przerażające, choć bardziej oniryczne….

Kolejny - wyraziście ponury, acz absolutnie mistrzowski i mocno zapadający w pamięć - literacki obraz rumuńskiego komunizmu. A nigdy dosyć powtarzania, że pod pewnymi względami przewyższał on sowiecki pierwowzór (i to niemal do samego swego końca, dlatego też był on taki krwawy).

Aby wzmocnić przekaz, Autor za narratora wybrał nastoletniego chłopca, dla którego nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
983
983

Na półkach: , ,

Zadziwiająca książeczka, pisana z perspektywy małego chłopca. Niewielka, ale poruszająca. Momentami nawet zabawna, ale przede wszystkim zmuszająca do własnych przemyśleń. Mały chłopiec nie do końca jest w stanie zrozumieć, dlaczego jego ojciec został zmuszony opuścić rodzinę. Dlaczego przymusowo został skierowany do obozu pracy, by stać się bezimiennym bohaterem Wielkiej Budowy. Ale stara się opowiedzieć o swoim wyobcowaniu, trudnym dzieciństwie, zderzeniu z Organami Władzy. I jest w tym bardzo dojrzały i logiczny, znacznie bardziej niż wskazywałaby jego metryka. Książka może nie jest najłatwiejsza w odbiorze, to nie jest tytuł do pochłonięcia w jeden wieczór. Wymaga trochę czasu i refleksji, ale jest tego warta.

Zadziwiająca książeczka, pisana z perspektywy małego chłopca. Niewielka, ale poruszająca. Momentami nawet zabawna, ale przede wszystkim zmuszająca do własnych przemyśleń. Mały chłopiec nie do końca jest w stanie zrozumieć, dlaczego jego ojciec został zmuszony opuścić rodzinę. Dlaczego przymusowo został skierowany do obozu pracy, by stać się bezimiennym bohaterem Wielkiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
8

Na półkach:

Wydawnictwu Czarne należą się wielkie brawa za wydanie po polsku "Białego Króla", jednej z najlepszych powieści węgierskich ostatnich lat... oraz równie wielki baty za kompletnie skopany marketing. Czegoś równie nieprofesjonalnego w życiu nie widziałem. Oto na stronie internetowej wydawnictwa i na tylnej stronie okładki Krzysztof Varga stwierdza, że: "opowieść o dorastaniu w kadarowskich Węgrzech dwunastoletniego chłopca stała się pretekstem do pokazania komunistycznej opresji", a Michał Olszewski wtóruje mu zastanawiając się "jakiego diabła noszą w sobie ci Węgrzy?". Pysznie, jest tylko jeden mały problem, akcja książki toczy się w Rumunii Ceaușescu.
Aby dobrze zrozumieć książkę trzeba wiedzieć o dwóch faktach. Po pierwsze, po Pierwszej Wojnie Światowej dawny węgierski Siedmiogród został decyzją traktatu w Trianon przyznany Rumunii, a zamieszkujący go Węgrzy z dnia na dzień stali się we własnym kraju obywatelami drugiej kategorii. Po drugie, przywódca Węgier János Kádár odwiedził Siedmiogród w 1957 r. i ani słowem nie wstawił się za mniejszością węgierską, co rumuńskie władze odczytały jako przyzwolenie, by robić z nią co tylko im się spodoba. Wówczas zaczęły się represje, a wielu Węgrów trafiło do obozów pracy. Taki też los spotkał ojca głównego bohatera powieści, wysłanego do budowy kanału Dunaj-Morze Czarne. Była to praca w morderczych warunkach. Warto wiedzieć, że w Rumunii, liczącej sobie 19 milionów mieszkańców, przy budowie tego kanału zmarło z wycieńczenia podobno ok. 200 000 robotników, głównie więźniów politycznych, co notabene pokazuje, że komunizm w Rumunii to była jednak zupełnie inna jakość niż stosunkowo przaśny komunizm polski, czy "gulaszowy" komunizm Kádára na Węgrzech. Akcja "Białego Króla" dzieje się już w latach osiemdziesiątych, a czytelnik polski ma wrażenie, że czyta o czasach największego terroru stalinowskiego.
Ten kontekst historyczny jest ważny dla zrozumienia sytuacji dziecięcego bohatera książki Chłopiec jest sekowany przez dorosłych, od nauczycieli w szkole, po różnych przypadkowych ludzi, np. robotników na budowie, nie tylko jako syn więźnia politycznego, ale przede wszystkim jako Węgier w Rumunii. Po 1989 r. w literaturze węgierskiej pojawił sie cały nurt powieści opisujących katorgę rumuńskich Węgrów, z autorami takimi jak Ádám Bodor, czy Andrea Tompa. Na ich tle Dragomán wyróżnia się zimnym pięknem języka opisu nieludzkiego okrucieństwa dorosłych wobec dziecka. Styl tej powieści jest ostentacyjnie wprost przeestetyzowany. Mamy tu długie na dwie strony proustowskie zdania, służące autorowi do opisu jednego horroru po drugim. Mocna rzecz. Przy tym od razu trzeba dodać, że te proustowskie zdania czyta się świetnie i wcale nie nużą, w czym zasługa świetnej tłumaczki Elżbiety Cygielskiej.
"Biały Król" był bestsellerem. Został przetłumaczony na ponad dwadzieścia języków i przyniósł autorowi sławę światową. Brytyjczycy nakręcili na jego podstawie film. W Polsce przeszedł właściwie bez echa. Wielka szkoda, ale w sumie trudno się dziwić przy takim marketingu. Czy recenzenci wydawnictwa Czarne w ogóle przeczytali zleconą im książkę?

Wydawnictwu Czarne należą się wielkie brawa za wydanie po polsku "Białego Króla", jednej z najlepszych powieści węgierskich ostatnich lat... oraz równie wielki baty za kompletnie skopany marketing. Czegoś równie nieprofesjonalnego w życiu nie widziałem. Oto na stronie internetowej wydawnictwa i na tylnej stronie okładki Krzysztof Varga stwierdza, że: "opowieść o dorastaniu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
125
51

Na półkach:

mocne, wstrząsające, wciągające.
zaskakuje trzeźwość i stoicyzm opisu wykonanego przez małego chłopca.

mocne, wstrząsające, wciągające.
zaskakuje trzeźwość i stoicyzm opisu wykonanego przez małego chłopca.

Pokaż mimo to

avatar
827
67

Na półkach:

Gorzkie rozliczenie głównego bohatera z dzieciństwem, a równocześnie nie pozbawione zabawnych rozważań.
Oto Węgry, lata komunistycznej ciżby. Zderzenie z obiema stronami barykady - proletariatem i klasą uprzywilejowaną, tj. wojskowymi, bywa bolesnym doświadczeniem. Zagarnianie przestrzeni prywatnej jest tu zawężone do boiska, na którym rozgrywane są mecze między drużynami z osiedli, a walkę klas można sprowadzić do poziomu wzajemnych niesnasków między członkami rodziny. Makrokosmos definiuje mikrokosmos.
Książkę czyta się jak opowiadania, każda przygoda naszego bohatera bywa unikalna, choć nie wszystkie są wciągające z perspektywy czytelnika.
Tylko we wspólnym przeżywaniu wypadków nie pomaga forma pozycji.
Zdania rozciągnięte do wielkości strony nie pomagają w refleksji nad opisem wydarzeń. Przegadany bywa przebieg akcji, banalna czynność urasta tu do rangi stachanowskiego wyczynu.
I, jak wcześniej wspominałem, perypetie głównej postaci nie są jednakowo interesujące.

Gorzkie rozliczenie głównego bohatera z dzieciństwem, a równocześnie nie pozbawione zabawnych rozważań.
Oto Węgry, lata komunistycznej ciżby. Zderzenie z obiema stronami barykady - proletariatem i klasą uprzywilejowaną, tj. wojskowymi, bywa bolesnym doświadczeniem. Zagarnianie przestrzeni prywatnej jest tu zawężone do boiska, na którym rozgrywane są mecze między drużynami z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
768
148

Na półkach: , , ,

Po pierwsze, chciałam zaznaczyć, że akcja powieści nie dzieje się w kadarowskich Węgrzech, a Rumunii Ceauşescu, o czym świadczy kilka szczegółów w tekście (np. praca ojca przy kanale Dunaj-Morze Czarne) albo biografia autora, który właśnie tam, w Siedmiogrodzie dorastał.
Sama książka jest naprawdę warto polecenia. Początkowo miałam z nią swoje problemy - była dla mnie zbyt smutna. Z czasem jednak się wczułam w specyficzny klimat i miałam problemy z odłożeniem jej. Poszczególne historie są naprawdę ciekawe i w większości wzruszające. Rozdział z wojną między ulicami przypomniał mi "Chłopców z Placu Broni", tylko w wersji niehonorowo brutalnej. Dodatkowo dużym atutem książki jest też (moim zdaniem) rewelacyjny styl autora z jego długimi zdaniami. Owszem, jak sugeruje jedna z opinii na tyle książki, przypomina trochę Hrabala, ale klimat jaki budują oboje pisarze, jest znacząco różny.

Po pierwsze, chciałam zaznaczyć, że akcja powieści nie dzieje się w kadarowskich Węgrzech, a Rumunii Ceauşescu, o czym świadczy kilka szczegółów w tekście (np. praca ojca przy kanale Dunaj-Morze Czarne) albo biografia autora, który właśnie tam, w Siedmiogrodzie dorastał.
Sama książka jest naprawdę warto polecenia. Początkowo miałam z nią swoje problemy - była dla mnie zbyt...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    168
  • Przeczytane
    151
  • Posiadam
    53
  • Literatura węgierska
    9
  • Czarne
    4
  • Ulubione
    4
  • 2013
    2
  • Proza
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Europa Środkowo-Wschodnia
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Biały król


Podobne książki

Przeczytaj także