-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2016-02-26
2014-06-25
2014-05-22
2013-06-10
Książka złożona z kilkunastu epizodów składa się w całość, łączącą dwa bieguny amerykańskiego giganta. Po drodze, przemierzając prerie i wielkie przestrzenie, czytelnik zagłębia się szczegółowo w strukturę tego kraju, poznając bardzo różnych ludzi. Dosłowny przekrój przez te tereny ukazuje niezwykłą różnorodność społeczeństwa i daje satysfakcję, że miało się okazję odbyć tak wyjątkową podróż.
Piesza wędrówka z Büscherem jest niezwykle realistyczna, gdyż jego relacje i towarzyszące im wnioski nasuwają się niemal automatycznie, tak, jakby samemu tam się znajdowało. Büscher dał nam wspaniałą relację z niewiarygodnej podróży, na którą stać każdego z nas.
Książka złożona z kilkunastu epizodów składa się w całość, łączącą dwa bieguny amerykańskiego giganta. Po drodze, przemierzając prerie i wielkie przestrzenie, czytelnik zagłębia się szczegółowo w strukturę tego kraju, poznając bardzo różnych ludzi. Dosłowny przekrój przez te tereny ukazuje niezwykłą różnorodność społeczeństwa i daje satysfakcję, że miało się okazję odbyć...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-06-05
W tym roku nie mam tyle czasu na czytanie książek, co w poprzednich, więc z ogromną radością odkładam kolejną do przeczytanych. Cieszę się, że trafiłem właśnie na taką pozycję, która opisuje region tak absurdalnie dla mnie dotąd nie znany, że aż niemożliwe było, że za jednym razem można było aż tak te braki w wiedzy nadrobić.
Zawsze podziwiałem podróżników za ich przygotowanie do podróży pod względem wiedzy - John Gimlette sam przyznał, że trudno było znaleźć coś odpowiedniego i obiektywnego na temat trzech Gujan. Mimo tego udało mu się zebrać spory zasób materiałów i w bardzo przystępny sposób dawkuje go w książce, fantastycznie przeplatając historię regionu ze swoją narracją. Autor karmi nas też wieloma faktami botanicznymi - co chwilę przytacza jakąś botaniczną ciekawostkę, jednak często ogranicza się do samego podania nazwy. Może i lepiej, bo gdyby miał się wgłębiać także w ten temat niczym Adam Wajrak, książka byłaby dwa razy grubsza. Jednak tu pojawia się pewien kłopot - w książce poza suchymi nazwami nic na ten temat nie ma, więc gdy Autor opowiada o jakiejś roślince czy owadzie, to sugeruję śledzić to na bieżąco w sieci.
W ten sposób przebyłem podróż po tytułowym dzikim wybrzeżu, które w pełni na swoją nazwę zasługuje. Po lekturze nie wydaje mi się, aby cokolwiek w najbliższej przyszłości miało się zmienić. Nieprawdopodobnym się wydaje, że są na naszej planecie miejsca, do których natura za nic nie dopuszcza człowieka i gdzie na upartego to on jest gatunkiem wymierającym.
Zaletą książki jest jej nieco sielankowe tempo. To pozwala ją odłożyć i wrócić bez większych braków w pamięci odnośnie fabuły nawet po tygodniu, jak to było w moim przypadku. Wydawnictwo Czarne po raz kolejny spisało się na medal, publikując książkę, która autentycznie poszerza horyzonty.
W tym roku nie mam tyle czasu na czytanie książek, co w poprzednich, więc z ogromną radością odkładam kolejną do przeczytanych. Cieszę się, że trafiłem właśnie na taką pozycję, która opisuje region tak absurdalnie dla mnie dotąd nie znany, że aż niemożliwe było, że za jednym razem można było aż tak te braki w wiedzy nadrobić.
Zawsze podziwiałem podróżników za ich...
2012-09-09
Świetna książka dla osób spragnionych improwizowanej przygody i nie chcących poddać się wytartym schematom. Dowód na to, że nie trzeba być specjalnie szalonym, by rzucić się w wir przygody, a jednocześnie piękna opowieść o życiu w mało znanych częściach Meksyku i Belize oraz wiele interesujących faktów o kulturze prekolumbijskiej. A to wszystko z rockowymi kapelami w tle. Nic tylko wsiąść w samochód i odjechać w siną dal.
Świetna książka dla osób spragnionych improwizowanej przygody i nie chcących poddać się wytartym schematom. Dowód na to, że nie trzeba być specjalnie szalonym, by rzucić się w wir przygody, a jednocześnie piękna opowieść o życiu w mało znanych częściach Meksyku i Belize oraz wiele interesujących faktów o kulturze prekolumbijskiej. A to wszystko z rockowymi kapelami w tle....
więcej mniej Pokaż mimo to2012-09-04
Powiedzieć, że Theroux bawi się podróżą, to mało. Trzeba to poczuć na własnej skórze, gdyż człowiek ten w niezwykły sposób opisuje otaczającą go rzeczywistość. Wydaje się czasem, jakby to robił od niechcenia, bo nikt inny nie widzi tego, co on zauważa lub udaje, że tego nie widzi - ktoś więc w końcu musi to powiedzieć. Jednak mimo tego są to zawsze trafne, dające do myślenia opinie. Theroux jest moim zdaniem wzorem podróżnika, dla którego nie liczy się cel, tylko sama idea podróży, szczególnie z uwzględnieniem kontaktu z otoczeniem - ludźmi, miejscami, wydarzeniami (nomen omen mamy do czynienia w tym momencie z pewnym paradoksem Autora, gdyż jak trafnie zauważył Piotr Kofta, jest to "spragniony towarzystwa odludek").
Kolejna książka Paula Theoruxa o tym, jak we współczesnym świecie nie dać się zwariować - mimo że jego wspomnienia z podróży często pochodzą sprzed ponad 30 lat, przekaz jest wciąż (o ile nawet nie bardziej) aktualny. Autor napomina, że życie nie powinno ograniczać się do zwykłej konsumpcji, lecz zachęca do jego poznania i zrozumienia. Od nas w końcu zależy, czy na końcu drogi będziemy mogli się beztrosko zaśmiać, jak to zrobił pewien spragniony towarzystwa odludek.
Powiedzieć, że Theroux bawi się podróżą, to mało. Trzeba to poczuć na własnej skórze, gdyż człowiek ten w niezwykły sposób opisuje otaczającą go rzeczywistość. Wydaje się czasem, jakby to robił od niechcenia, bo nikt inny nie widzi tego, co on zauważa lub udaje, że tego nie widzi - ktoś więc w końcu musi to powiedzieć. Jednak mimo tego są to zawsze trafne, dające do...
więcej mniej Pokaż mimo to2011-05-16
"Znam wiele opisów syberyjskiej odysei oraz innych zapomnianych wojennych dziejów. Żaden jednak nie jest bardziej pouczający, wzruszający i piękniej napisany niż Kiedy Bóg odwrócił wzrok".
Z Przedmowy Normana Daviesa
Wiele jest prawdy w twierdzeniu prof. Daviesa. Nie raz podczas czytania wzruszenie ściskało gardło, łzy napływały do oczu, dreszcz przechodził po plecach, a uśmiech gościł za każdym razem, gdy bohaterom udawało się pokonywać kolejne koleje losu.
Rzeczywistość, którą przedstawił Autor jest niezwykle wstrząsająca i nie można koło niej przejść obojętnie. W zupełnie inny sposób jednak o tamtych wydarzeniach myślą osoby urodzone po wojnie, zupełnie inaczej osoby, które w czasie wojny o tym słyszały i, co gorsza, mogły osobiście tego doświadczyć. Z kolei w tamtych czasach zupełnie inaczej toczące się wydarzenia odbierały dzieci, a zupełnie inaczej dorośli. Miałem możliwość osobiście porozmawiać z Autorem o tamtych wydarzeniach i jak sam stwierdził, dla małego dziecka najgorszym doświadczeniem w tamtych czasach było pozbawienia dziecka rodziców. Gdy to powiedział, widać było jego mocne wzruszenie. Mimo upływu tylu lat nadal pozostaje w nim to małe, 7-letnie dziecko, które tęskni za rodzicami i marzy o tym, by jeszcze raz się z nimi spotkać.
Ta książka jest o ludziach, o ich mrocznej i jasnej stronie. Jest tam więc nadzieja, smutek, strach, radość, łzy, ból, szczęście, wspomnienia, siła, miłość, tęsknota, miłosierdzie, wiara. To wszystko towarzyszyło uchodźcom w ich wędrówce i gehennie i być może to uratowało im życie. Dla mnie osobiście bardzo ważna była kwestia obecności w tym wszystkim Boga - z jednej strony miłosiernego i kochającego, a z drugiej zezwalającego na te wszystkie cierpienia. Mimo tych wątpliwości i rozbieżności główny bohater ma cały czas świadomość, że mimo ogromnego bólu i cierpienia, ktoś cały czas nad nim czuwa i pomaga powrócić do domu.
"Znam wiele opisów syberyjskiej odysei oraz innych zapomnianych wojennych dziejów. Żaden jednak nie jest bardziej pouczający, wzruszający i piękniej napisany niż Kiedy Bóg odwrócił wzrok".
Z Przedmowy Normana Daviesa
Wiele jest prawdy w twierdzeniu prof. Daviesa. Nie raz podczas czytania wzruszenie ściskało gardło, łzy napływały do oczu, dreszcz przechodził po plecach, a...
2011-10-29
Pollack porusza w tej książce temat dosyć mało znany i rzadko poruszany, dlatego też wydawać się może, że książka nie jest pisana zawsze przystępnym językiem. Moim zdaniem nie należy do niej podchodzić jako do relacji ze starych gazet i rubryk kampanii transportowych, nawet niekoniecznie jak do reportażu, tylko jak do rodzinnej opowieści. Autor jak tylko potrafił przybliżył realia życia ówczesnego społeczeństwa Galicji i mimo trudności wynikających z brakujących dokumentów i upływu czasu, wyszła mu całkiem udana historia, która zachowuje pamięć o tych ludziach. Dla nich warto po ten tytuł sięgnąć.
Pollack porusza w tej książce temat dosyć mało znany i rzadko poruszany, dlatego też wydawać się może, że książka nie jest pisana zawsze przystępnym językiem. Moim zdaniem nie należy do niej podchodzić jako do relacji ze starych gazet i rubryk kampanii transportowych, nawet niekoniecznie jak do reportażu, tylko jak do rodzinnej opowieści. Autor jak tylko potrafił przybliżył...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-03-11
Ufff, przebrnąłem. W przeważającej części książka była dla mnie po prostu nudna, ale na to z kolei wpływ mogło mieć opisywane miejsce, chociaż nie ukrywam, że styl pisania Tony'ego Wheelera jest chyba zbyt przewodnikowy. Za mało reporterskiego sposobu opisywania rzeczywistości, ale być może nie było to w ogóle zamiarem Autora.
Dziwi mnie również dobór "przeklętych ziem", ponieważ nie wszystkie moim zdaniem zasługiwały w momencie wydawania książki na umieszczeniu ich w głównym zestawieniu. Wrażenie poprawia dodatek do głównej listy, jednak według mnie kilku miejsc tam zabrakło, a kilka innych powinno znaleźć się w głównym zestawieniu.
Nie jest to jednak pozycja popularnonaukowa, a jedynie autorskie zestawienie pewnych regionów na świecie, które siłą rzeczy jest subiektywne. Nie można mieć więc do tego większych uwag, ale do wspomnianego na początku stylu pisania - już tak.
Ufff, przebrnąłem. W przeważającej części książka była dla mnie po prostu nudna, ale na to z kolei wpływ mogło mieć opisywane miejsce, chociaż nie ukrywam, że styl pisania Tony'ego Wheelera jest chyba zbyt przewodnikowy. Za mało reporterskiego sposobu opisywania rzeczywistości, ale być może nie było to w ogóle zamiarem Autora.
Dziwi mnie również dobór "przeklętych ziem",...
O mój Boże, jakie to było nudne.
Pomysł napisania tej książki był z pewnością ciekawy, ale już jego wykonanie - koszmarnie nudne. Skakanie z miejsca na miejsce, monotonna narracja, przydługie dygresje i to usilne wypatrywanie bezpańskich, na wpół zdziczałych psów jako symbolu degeneracji ludzkiej cywilizacji.
Ta książka nie powinna być reklamowana jako reportaż, lecz jako zbiór esejów, pełnych metafor i filozoficznych przemyśleń. To nie jest jedna z tych książek, którą można wziąć i przeczytać. Mimo jej niewielkich gabarytów, wymaga pełnego skupienia i konsekwentnego czytania od dechy do dechy, bez żadnych przerw. Mnie się nie spodobała, ale miłośnicy takiego stylu powinni się swobodnie w niej odnaleźć.
O mój Boże, jakie to było nudne.
więcej Pokaż mimo toPomysł napisania tej książki był z pewnością ciekawy, ale już jego wykonanie - koszmarnie nudne. Skakanie z miejsca na miejsce, monotonna narracja, przydługie dygresje i to usilne wypatrywanie bezpańskich, na wpół zdziczałych psów jako symbolu degeneracji ludzkiej cywilizacji.
Ta książka nie powinna być reklamowana jako reportaż, lecz jako...