-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać69
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika1984-12-25
Jedna z najbardziej mrocznych powieści, jakie w swoim dość długim życiu czytałem.
Wstrząsająca...
Ludzie od zarania dziejów toczyli wojny. Taki truizm. Jak się nauczyli pływać, czyli budować tratwy, łodzie czy okręty, to z lądu przenieśli się na rzeki, jeziora, morza i oceany. Przez niemal trzy tysiące lat, choć postęp w technologi, czyli jak skutecznie uśmiercić przeciwnika następował nieubłaganie, bitwy morskie wyglądały zawsze podobnie. Od trier po okręty liniowe przeciwnik był widoczny, występował "z otwartą przyłbicą". Nawet słabszy mógł wybrać: uciec, poddać się lub walczyć z nikłą nadzieją na zwycięstwo za to z wysoką na chwałę. Owszem, okrucieństwo było na porządku dziennym, ale w większości przypadków załogi statków czy okrętów miały jakąś szansę. Wszystko zmieniły okręty podwodne...
Nicholas Monsarrat w "Okrutnym morzu" pisze o tej zmianie. Nie ma już Temistoklesa czy Nelsona, jest Karl Dönitz.
Strach to odczucie dominujące. Strach mi towarzyszył przez całą lekturę powieści, więc co musieli czuć w większości bezimienni bohaterowie atlantyckich konwojów? Jasne, ginęli też marynarze "po drugiej stronie", ale nie mam dla Niemców cienia współczucia. Podczas pierwszej wojny światowej była "Lusitania" na początku II - "Athenia". Czarnobrody przy zbrodniarzach Dönitza to niemal wymarzony narzeczony dla córki!
Śmierć przychodziła spod wody. Bez ostrzeżenia. Bez szans dla bezbronnych statków. Bez szans dla załóg.
Morze jest okrutne, ale tak naprawdę okrutni są ludzie...
PS.
A Karl Dönitz, zbrodniarz nad zbrodniarze dożył niemal dziewięćdziesięciu lat. Ot ironia losu. Chichot historii...
Jedna z najbardziej mrocznych powieści, jakie w swoim dość długim życiu czytałem.
Wstrząsająca...
Ludzie od zarania dziejów toczyli wojny. Taki truizm. Jak się nauczyli pływać, czyli budować tratwy, łodzie czy okręty, to z lądu przenieśli się na rzeki, jeziora, morza i oceany. Przez niemal trzy tysiące lat, choć postęp w technologi, czyli jak skutecznie uśmiercić...
"Zaczynając dzień, powiedz sobie: Zetknę się z ludźmi natrętnymi, niewdzięcznymi, zuchwałymi, podstępnymi, złośliwymi, niespołecznymi. Wszystkie te wady powstały u nich z powodu braku rozeznania złego i dobrego" - niewiele to pomaga, wszak nie jestem stoikiem, ale "Rozmyślania" Marka Aureliusza, to Dzieło ABSOLUTNE!
"Dziś wyszedłem cało z matni wszelkiego rodzaju przeszkód, a raczej wyrzuciłem wszelkie przeszkody, bo nie były one poza mną, lecz we mnie, w mych sądach"...
"Zaczynając dzień, powiedz sobie: Zetknę się z ludźmi natrętnymi, niewdzięcznymi, zuchwałymi, podstępnymi, złośliwymi, niespołecznymi. Wszystkie te wady powstały u nich z powodu braku rozeznania złego i dobrego" - niewiele to pomaga, wszak nie jestem stoikiem, ale "Rozmyślania" Marka Aureliusza, to Dzieło ABSOLUTNE!
"Dziś wyszedłem cało z matni wszelkiego rodzaju...
27 października roku 1147, po blisko czteromiesięcznym oblężeniu, Lizbona wreszcie padła. Zakończyło się 400-letnie panowanie Maurów w tym mieście. W dziejach rekonkwisty to ledwie epizod, wszak trwała od trzystu lat i miała potrwać następnych trzysta; w historii Portugalii wydarzenie ważne, bo w końcu to stolica kraju. Jednak tak naprawdę zdobycie Lizbony, patrząc na Europę jako całość, to był sukces nie lada, bo… jedyny trwały. W dwustuletnich „dziejach wypraw krzyżowych” (licząc od pierwszej krucjaty do upadku Akki) fortuna niejednokrotnie sprzyjała krzyżowcom, ale ten jeden raz, tylko ten raz się od nich nie odwróciła.
Zagadką pozostaje, jakim cudem król Alfons I Zdobywca przekonał Anglików, Szkotów, Normanów, Flamandów itd., by miast płynąć w nieznane ku Ziemi Świętej, gdzie wokół piaski, upał, a powietrze niezdrowe poszukali sławy, bijąc Maurów w zielonej Portugalii. Jakoś jednak tego dokonał, na swą i swego królestwa pomyślność, a już przypadkowo - pomyślnie wpływając na los wielu krzyżowców; bowiem dla większości innych, którzy ruszyli w drogę do Ziemi Świętej razem z królem Francji Ludwikiem VII czy niemieckim cesarzem Konradem III, uczestnicząc w II wyprawie krzyżowej, była to droga w jedną stronę…
„Dzieje wypraw krzyżowych” Stevena Runcimana – KONIECZNIE.
PS.
Może gdyby nie wyprawy krzyżowe w Europie nie byłoby katedr? Ale tego się nie dowiemy…
27 października roku 1147, po blisko czteromiesięcznym oblężeniu, Lizbona wreszcie padła. Zakończyło się 400-letnie panowanie Maurów w tym mieście. W dziejach rekonkwisty to ledwie epizod, wszak trwała od trzystu lat i miała potrwać następnych trzysta; w historii Portugalii wydarzenie ważne, bo w końcu to stolica kraju. Jednak tak naprawdę zdobycie Lizbony, patrząc na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Miałem ten komfort, że dzieckiem będąc; dzieckiem, które nie miało pojęcia o świecie, spotkałem na swojej drodze Osoby wyjątkowe. Na ile mnie ukształtowały, nie wiem. Ale raczej „szału nie ma”, czyli daleko pada jabłko od jabłoni…
Bo niby skąd miałem wiedzieć, że to osoby wyjątkowe, że należy ich wysłuchać?
Ks. prof. J. Tischner, J.J. Szczepański, St. Kisielewski, S. Mrożek, K. Dziewanowski, St. Różewicz, czy właśnie L. Kołakowski.
Ile dziś bym dał, żebym mógł raz jeszcze z nimi porozmawiać! Nie wiem czy byłbym mądrzejszy, bez wątpienia bardziej przygotowany do rozmowy...
Ale ad rem, czyli do rzeczy…
„Główne nurty marksizmu” Leszka Kołakowskiego... nie polecam. Zwłaszcza dziś. Kołakowski to jak powszechnie wiadomo komunista, Żyd i generalnie źle mu z oczu patrzy…
Ale jak ktoś koniecznie chce…
Żartuję,
Dzieło fundamentalne, żeby zrozumieć "dziś"...
Miałem ten komfort, że dzieckiem będąc; dzieckiem, które nie miało pojęcia o świecie, spotkałem na swojej drodze Osoby wyjątkowe. Na ile mnie ukształtowały, nie wiem. Ale raczej „szału nie ma”, czyli daleko pada jabłko od jabłoni…
Bo niby skąd miałem wiedzieć, że to osoby wyjątkowe, że należy ich wysłuchać?
Ks. prof. J. Tischner, J.J. Szczepański, St. Kisielewski, S....
"Czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!" - takich smaczków jest więcej. Pościg Iwana Bezdomnego za "cudzoziemcem", w tym "wypadki w restauracji w Domu Gribojedowa" - palce lizać. Każdy wątek to perełka...
"Mistrz i Małgorzata"to od pierwszego do ostatniego zdania dzieło absolutnie wyjątkowe.
"Czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus!" - takich smaczków jest więcej. Pościg Iwana Bezdomnego za "cudzoziemcem", w tym "wypadki w restauracji w Domu Gribojedowa" - palce lizać. Każdy wątek to perełka...
"Mistrz i Małgorzata"to od pierwszego do ostatniego zdania dzieło absolutnie wyjątkowe.
Dwa cytaty, które są więcej warte niż każda opinia. "Nieszczęsny dar wolności" ukazał się przed piętnastu laty, a dziś jest jeszcze bardzie aktualny niż wówczas. W 1993 roku uczyliśmy się Wolności, a dziś pozwalamy ją sobie zabrać lub - w "najlepszym razie" - pozwalamy, by krok po kroku zawłaszczali ją ksenofobi, skrajni klerykałowie itd.
"Straszna jest ta wolność. Pamiętamy, jak pisał Erich Fromm: ludzie uciekają do wolności i sami, bez przymusu, wybierają sobie Hitlera. Kiedy przed laty czytaliśmy tę książkę, mówiliśmy sobie: nie my; my, Polacy, umieraliśmy za wolność. No tak, ale czy wiedzieliśmy wtedy, czym jest wolność? Jeszcze dosadniej niż Fromm pisał o tym Dostojewski w legendzie o Wielkim Inkwizytorze: „Ale skończy się na tym, że przyniosą nam swoja wolność do naszych nóg i powiedzą: wejźsie nas raczej w niewolę i dajcie nam jeść…”.
"U wielu duszpasterzy myślenie bez wroga jest myśleniem ponad siły...".
Dwa cytaty, które są więcej warte niż każda opinia. "Nieszczęsny dar wolności" ukazał się przed piętnastu laty, a dziś jest jeszcze bardzie aktualny niż wówczas. W 1993 roku uczyliśmy się Wolności, a dziś pozwalamy ją sobie zabrać lub - w "najlepszym razie" - pozwalamy, by krok po kroku zawłaszczali ją ksenofobi, skrajni klerykałowie itd.
"Straszna jest ta wolność....
Był film Mike'a Nicholsa z 1970 roku. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, miałem mieszane uczucia. Dziś uważam, że nie był zły...
Na połowę maja HBO zapowiada serial...
Ciekawe, jaki będzie...
... bo książka jest rewelacyjna. Szkoda, że Joseph Heller już nigdy sam siebie nie przeskoczył, czyli nic równie wielkiego nie napisał (to trochę jak z Umberto Eco, po "Imieniu róży" każda następna powieść była słabsza - moim zdaniem).
A "Paragraf 22" jest wielki dlatego, bo to wszystko, co jest w powieści (nie zdradzając treści, może ktoś nie czytał) może się dziać, i dzieje się tu i teraz. Także tu i teraz!
Przecież tak groteskowe postaci są obok nas! Nie dość tego, nadal mogą stanowić o czyimś życiu lub śmierci. Dobrze, że żadna wojna nie wisi na horyzoncie...
Daleko szukać? Były minister obrony narodowej z wiecznie przyklejonym do twarzy uśmiechem niewyrośniętego dziecka, czyli pan M. Czyż to nie jeden z bohaterów "Paragrafu 22"? A rzecznik pana M.? Kogoś przypomina z kart powieści? A, przepraszam za wyrażenie, zwierzchnik Sił Zbrojnych, który się obraził, więc nie podpis nominacji, a poza tym podpisuje wszystko, czyli pan D.? Mówię o polskich politykach, bo mamy ich obok siebie każdego dnia, ale przecież podobni są wszędzie, no może nie w takiej ilości, jak w Polsce.
"Była to miłość od pierwszego wejrzenia.
Kiedy Yossarian po raz pierwszy ujrzał kapelana, natychmiast zapałał do niego szalonym uczuciem.".
Już pierwsze zdania...
Był film Mike'a Nicholsa z 1970 roku. Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, miałem mieszane uczucia. Dziś uważam, że nie był zły...
Na połowę maja HBO zapowiada serial...
Ciekawe, jaki będzie...
... bo książka jest rewelacyjna. Szkoda, że Joseph Heller już nigdy sam siebie nie przeskoczył, czyli nic równie wielkiego nie napisał (to trochę jak z Umberto Eco, po...
Świetna książka. Do dziś na polskim rynku wydawniczym nie ukazało się żadne opracowanie dotyczące prekolumbijskich dziejów obszaru dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, które byłoby lepsze od Cerama!
Świetna książka. Do dziś na polskim rynku wydawniczym nie ukazało się żadne opracowanie dotyczące prekolumbijskich dziejów obszaru dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, które byłoby lepsze od Cerama!
Pokaż mimo to
Lektura obowiązkowa...
Powinienem dodać - dla wszystkich, którzy w tym państwie mieszkają. Powinienem, ale w tym kraju idioci książek nie czytają, a już na pewno książek mądrych, więc napiszę inaczej...
Lektura obowiązkowa dla Tych Wszystkich, którzy w tym Kraju mieszkają i jeszcze wierzą, że coś można zmienić. Otóż nie można. Głupota, ciemnogród, anarchia - wszystko o czym pisał Paweł Jasienica odnosząc się do wieków XVII i XVIII ma się dobrze i dziś. Wystarczy się rozejrzeć. A kościół? Nie bardzo wiem, gdzie dziś wpisuje się bp. Jędraszewski, czy jako ksiądz Skarga, dyszący nienawiścią do protestantów czy bp. Kossakowski, antysemita i zdrajca?
Lektura obowiązkowa...
Powinienem dodać - dla wszystkich, którzy w tym państwie mieszkają. Powinienem, ale w tym kraju idioci książek nie czytają, a już na pewno książek mądrych, więc napiszę inaczej...
Lektura obowiązkowa dla Tych Wszystkich, którzy w tym Kraju mieszkają i jeszcze wierzą, że coś można zmienić. Otóż nie można. Głupota, ciemnogród, anarchia - wszystko o czym...
"Próby" Montaigne'a to wyzwanie...
Po pierwsze, bo Michel de Montaigne, choć tytuły rozdziałów, czyli "O..." sugerują coś konkretnego, niekoniecznie mówi o tym, co w tytule...
Po drugie, wtrąca historię z "tu i teraz", czyli z XVI-wiecznej Francji, a nie każdy jest znawcą tego okresu;
Po trzecie - jako że wiedzę miał rozległą, są odniesienia do historii w ogóle, a zwłaszcza do Antyku i...
...to po czwarte - kiepskie tłumaczenie Boya.
Do dziś nie wiem, jak można mówić, że Tadeusz Boy-Żeleński był dobrym tłumaczem?! Facet tłumaczy XVI-wiecznego Francuza na język, którego nie zna, czyli na "coś w rodzaju" staropolski, którym to językiem na początku XX wieku nikt się nie posługiwał.
Ale jak na razie innego tłumaczenia Montaigne'a nie ma.
"Każdemu się zdarza mówić niedorzeczności"...
"Próby" Montaigne'a to wyzwanie...
Po pierwsze, bo Michel de Montaigne, choć tytuły rozdziałów, czyli "O..." sugerują coś konkretnego, niekoniecznie mówi o tym, co w tytule...
Po drugie, wtrąca historię z "tu i teraz", czyli z XVI-wiecznej Francji, a nie każdy jest znawcą tego okresu;
Po trzecie - jako że wiedzę miał rozległą, są odniesienia do historii w ogóle, a...
"Wieczorem lubię wędrować po rubieżach Miasta
wzdłuż granic naszej niepewnej wolności"...
("Raport z oblężonego miasta)
Mam ten tomik wierszy w wydaniu Oficyny Literackiej z roku 1983. Trochę inaczej brzmiały wiersze Zbigniewa Herberta wówczas, inaczej dziś. A może tak samo, tylko człowiek był młodszy, więc więcej odnajdywał w nich nadziei?
Tymczasem dziś, bardziej niż kiedyś:
"rozsądni mówią
że można współżyć z potworem
należy tylko unikać
gwałtownych ruchów
gwałtownej wymowy".
("Potwór Pana Cogito")
"Wieczorem lubię wędrować po rubieżach Miasta
wzdłuż granic naszej niepewnej wolności"...
("Raport z oblężonego miasta)
Mam ten tomik wierszy w wydaniu Oficyny Literackiej z roku 1983. Trochę inaczej brzmiały wiersze Zbigniewa Herberta wówczas, inaczej dziś. A może tak samo, tylko człowiek był młodszy, więc więcej odnajdywał w nich nadziei?
Tymczasem dziś, bardziej niż...
Ciekawe, która wersja jest lepsza, w przekładzie Edmunda Chojeckiego czy najnowsza - Anny Wasilewskiej? Taki oto dylemat...
Ciekawe, która wersja jest lepsza, w przekładzie Edmunda Chojeckiego czy najnowsza - Anny Wasilewskiej? Taki oto dylemat...
Pokaż mimo to
„Sierpniowe salwy”, czyli pierwszy miesiąc ponad czteroletniej rzezi, którą nazwano Wielka Wojną. Tu możemy obserwować jej początek, z setkami tysięcy poległych żołnierzy, którzy zginęli, bo ich dowódcy mentalnie tkwili w XIX wieku, w epoce wojen napoleońskich, dysponując techniką zabijania wieku XX. Dopowiadając. Do końca wojny nie zmieniło się nic. Głupota generalicji, z resztą - wszystkich stron wojny – była i jest porażająca. Nie dziwi, że Barbara Tuchman otrzymała za tę książkę w 1963 roku Nagrodę Pulitzera. Znakomicie napisana, jak klasyczny antyczny dramat: ekspozycja, zawiązanie akcji, jej rozwój i wreszcie punkt kulminacyjny, czyli Bitwa pod Marną. Tylko rozwiązania akcji nie ma, bo nastąpiło ponad cztery lata później, czyli 11. 11. 1918 roku o godzinie jedenastej (piszę słownie, bo tych jedynek za dużo) lub – jak kto woli – w maju 1945 roku.
PS.
Niestety, w wydaniu W.A.B. brakuje map. We wcześniejszym, z 1988 roku Wydawnictwa MON były, choć z kolei mało czytelne. Trudny jest los czytelnika.
„Sierpniowe salwy”, czyli pierwszy miesiąc ponad czteroletniej rzezi, którą nazwano Wielka Wojną. Tu możemy obserwować jej początek, z setkami tysięcy poległych żołnierzy, którzy zginęli, bo ich dowódcy mentalnie tkwili w XIX wieku, w epoce wojen napoleońskich, dysponując techniką zabijania wieku XX. Dopowiadając. Do końca wojny nie zmieniło się nic. Głupota generalicji, z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Absolutna rewelacja.
I jeszcze ten "blues nadterminowych", którego tekst powstaje przez niemal całą powieść, wiele mówiący o beznadziei służby w amerykańskich siłach zbrojnych, jak ją widział James Jones, a trudno mu nie wierzyć, w końcu sam był "nadterminowym". W stąd do wieczności" nie ma patosu, jest ciągła walka o przetrwanie, o zachowanie godności i wolności w zhierarchizowanej armii lub - szerzej - społeczeństwie...
Równie świetna była ekranizacja "Stąd do wieczności" z 1953 roku Freda Zinnemanna ze znakomitymi rolami Burta Lancastera i Franka Sinatry...
Absolutna rewelacja.
I jeszcze ten "blues nadterminowych", którego tekst powstaje przez niemal całą powieść, wiele mówiący o beznadziei służby w amerykańskich siłach zbrojnych, jak ją widział James Jones, a trudno mu nie wierzyć, w końcu sam był "nadterminowym". W stąd do wieczności" nie ma patosu, jest ciągła walka o przetrwanie, o zachowanie godności i wolności w...
Rewelacja. Perypetie z serem - cudowne, ale jest również wiele, wiele innych fragmentów, które "powalają". Opowiedzieć się nie da, "Trzech panów w łodce..." trzeba przeczytać. Najlepiej kilka razy.
Rewelacja. Perypetie z serem - cudowne, ale jest również wiele, wiele innych fragmentów, które "powalają". Opowiedzieć się nie da, "Trzech panów w łodce..." trzeba przeczytać. Najlepiej kilka razy.
Pokaż mimo to
Znakomita książka, napisana przez znakomitego Intelektualistę! Los zabrał Go zdecydowanie przedwcześnie. Rozmowa z Panem Kazimierzem Dziewanowskim, którego spotkałem chwilę po wydaniu pełnej wersji "Brzemienia białego człowieka" była dla mnie niezwykła...
Znakomita książka, napisana przez znakomitego Intelektualistę! Los zabrał Go zdecydowanie przedwcześnie. Rozmowa z Panem Kazimierzem Dziewanowskim, którego spotkałem chwilę po wydaniu pełnej wersji "Brzemienia białego człowieka" była dla mnie niezwykła...
Pokaż mimo to