-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-11-21
2021-09-08
Bardzo lubię thrillery Lisy Gardner. Autorka ma wyjątkową zdolność do tworzenia fabuł trzymających czytelnika cały czas w najwyższym napięciu, kreowane przez nią intrygi są zawiłe, wielowymiarowe, a także niezwykle przemyślane, dzięki czemu ani na moment nie zahaczają o absurd i wszystkie elementy i tropy układają się logicznie. Jeszcze parę dni temu stwierdziłbym, że nie trafiłam na słabą powieść Gardner - niemal wszystkie były bardzo dobre, a w najgorszym przypadku dobre. I tak było do czasu, aż sięgnęłam po “Męża doskonałego”. I teoretycznie byłam przygotowana na książkę dużo poniżej poziomu przygód D.D. Warren, bo znaczna większośc recenzji była miażdżąca, ale że “Mąż Doskonały” to pierwszy tom cyklu o detektywach Quincym & Rainiem, a ja nie lubię rozpoczynać serii od środka, to zdecydowałam się przeczytać. I poległam. Z trudem dobrnęłam do połowy i dalej nie mam zamiaru się męczyć. Harlequinowy tytuł doskonale pasuje do tej książki, bo bliżej jej do romansu niż thrillera. Punkt wyjściowy fabuły jest kryminalny, ale w rzeczywistości wszystko kręci się wokół uczucia rodzącego się między policjantem i maltretowaną żoną zbiegłego więźnia. Całość ocieka lukrem, że aż z tego przesłodzenia robi się słabo, co dialog to coraz bardziej kiczowato, oczy od przewracania z żenady mogą się zmęczyć. Bohaterowie są zupełnie nieinteresujący, do bólu stereotypowi - borykający się z traumami z przeszłości detektyw i będąca ofiarą przemocy żona seryjnego mordercy, która w końcu ma dość dotychczasowego życia i psychopatycznego męża, doznaje przebłysku odwagi i wydaje go policji. Ile razy już coś takiego czytaliśmy? Dziesiątki? Setki? Gardner swoją historią nie wnosi ani krzty świeżości i oryginalności, a tylko powiela klisze. To jest jedna z jej pierwszych powieści, więc biorąc pod uwagę to jak się rozwinęła literacko w sumie możnaby przymknąc oko na ten tytuł wraz z jego ubóstwem językowym i fabularnym. Pogrzebać głęboko w odmętach pamięci, jak najszybciej zapomnieć!
https://www.instagram.com/romyczyta
Bardzo lubię thrillery Lisy Gardner. Autorka ma wyjątkową zdolność do tworzenia fabuł trzymających czytelnika cały czas w najwyższym napięciu, kreowane przez nią intrygi są zawiłe, wielowymiarowe, a także niezwykle przemyślane, dzięki czemu ani na moment nie zahaczają o absurd i wszystkie elementy i tropy układają się logicznie. Jeszcze parę dni temu stwierdziłbym, że nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-25
Anne Frasier to nazwisko, które na dłużej zagości na mojej półce. “Znajdź mnie” okazało się być tak dobrym thrillerem, że - dla miłośniczki gatunku, którą jestem - grzechem byłoby nie sięgnąć i po inne książki autorki. Po opisie nie zniechęcajcie się, że to kolejna identyczna jak dziesiątki innych książka o seryjnym mordercy. O, nie! Frasier zręcznie omija schematy, stworzona przez nią wielowątkowa historia zaskakuje na każdym kroku i wciąga niczym pustynne piaski, na których tle osadzona jest akcja powieści. Ciekawie skonstruowana jest ten thriller - przez pierwsze 100 stron tempo jest powolne i można mieć wrażenie, że tak naprawdę czyta się dopiero wstęp do właściwej powieści. Za to kolejne kilkaset stron aż do samego finału to już szaleńcza jazda bez trzymanki, mylenie tropów, mącenie czytelnikowi w głowie. Jaka to jest pełna niedających się przewidzieć i domyślić zaskakujących zwrotów akcji historia! W żadnym momencie nie miałam pojęcia co zdarzy się na następnej stronie i w jakim kierunku dalej autorka poprowadzi tę opowieść. Pomimo zagmatwania w stężeniu parokrotnie przewyższającym normę Frasier udało się uniknąć “mrozowania” i zbudować jak najbardziej realistyczną i wiarygodną, trzymającą się kupy fabułę. “Znajdź mnie” to uczta dla miłośników obszernych opisów, sporej ilości retrospekcji i książek przykładających dużą wagę do dogłębnego przedstawienia psychologii postaci.
Żeby było jasne - Anne Frasier nie stworzyła genialnego i wybitnie ambitnego thrillera poruszającego problemy społeczne, polityczne i gospodarcze. Ale też wątpię, żeby bawienie się w drugiego Mankella czy Connelly’ego było intencją autorki. “Znajdź mnie” to czysta rozrywka, ale przy tym jak wciągająca, ekscytująca i emocjonująca!
https://www.instagram.com/romyczyta
Anne Frasier to nazwisko, które na dłużej zagości na mojej półce. “Znajdź mnie” okazało się być tak dobrym thrillerem, że - dla miłośniczki gatunku, którą jestem - grzechem byłoby nie sięgnąć i po inne książki autorki. Po opisie nie zniechęcajcie się, że to kolejna identyczna jak dziesiątki innych książka o seryjnym mordercy. O, nie! Frasier zręcznie omija schematy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-30
2021-08-24
2021-08-24
2021-08-19
2021-08-21
2021-08-19
2021-08-16
2021-08-14
2021-08-12
Kolejny świetny thriller, który trafił mi się w ostatnim czasie. Nie dla każdego, bo porcji brutalności jaką Castillo serwuje w „Przysiędze milczenia” nie powstydziłby się Carter, jednak dla czytelników o mocniejszych nerwach i żołądkach ta powieść to wyjątkowo kusząca propozycja. „Przysięga milczenia” to historia niezwykle drastycznych, wyglądających na rytualne, morderstw popełnianych przez grasującego od ponad 16 lat seryjnego mordercę. I tu pewnie sobie myślicie - o nie! - kolejna oklepana opowieść o zwyrodniałymi i bestialskim zabójcy, który jest reinkarnacją Teda Bundy. A właśnie, że nie! To co czyni powieść Castillo świeżą i na swój sposób oryginalną jest umiejscowienie akcji w rzadko ukazywanym w literaturze środowisku amiszów. Książkę uatrakcyjnia również mroźny, zimowy klimat i zaśnieżone krajobrazy Ohio. Sama intryga i śledztwo są prowadzone doskonale - jak u Hitchcocka - trzęsienie ziemi następuje już na pierwszych kartach powieści, a ekstremalne napięcie towarzyszy aż do ostatnich stron. Castillo może się pochwalić taką lekkością pióra i zdolnością do nakreślenia porywającej i niestroniącej od zaskoczeń, oryginalnej fabuły, że nawet nieco stereotypowi bohaterowie (obowiązkowo w thrillerach - policjanci z traumami z przeszłości) i wątek romantyczny nie rażą ani trochę.
https://www.instagram.com/romyczyta
Kolejny świetny thriller, który trafił mi się w ostatnim czasie. Nie dla każdego, bo porcji brutalności jaką Castillo serwuje w „Przysiędze milczenia” nie powstydziłby się Carter, jednak dla czytelników o mocniejszych nerwach i żołądkach ta powieść to wyjątkowo kusząca propozycja. „Przysięga milczenia” to historia niezwykle drastycznych, wyglądających na rytualne, morderstw...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-10
Pierwsza książka z serii Jonathana Kellermana o pomagającym policji psychologu dziecięcym Alexie Delawarze to dla mnie thriller idealny. Pochłaniający do reszty, intrygujący już od pierwszych stron, z trzymającą w napięciu fabułą wypełnioną nieprzewidywalnymi zwrotami akcji, z błyskotliwymi i dowcipnymi dialogami i świetnie wykreowanymi różnorodnymi postaciami. Wiedziałam więc, że moje pierwsze spotkanie z twórczością jednego z najsłynniejszych na świecie autorów thrillerów psychologicznych nie będzie ostatnim. W muzyce istnieje takie zjawisko jak klątwą drugiej płyty. Chodzi o to, że druga płyta zazwyczaj jest mniej udana od debiutu. W przypadku “Testu krwi” można by mówić o klątwie drugiej książki - bowiem ta część wypada o parę klas gorzej od swojej poprzedniczki. Zaczęło się bardzo dobrze, bo sama historia o uprowadzonym ze szpitala chorym na raka dziecku, którego rodzice - pod wpływem sekty - nie wyrażają zgody na mogące uratować mu życie leczenie jest pomysłowa i z początku wypada ciekawie. Jednak jakoś w połowie do powieści wdziera się chaos, a rozwiązania poszczególnych wątków skręcają w stronę coraz większych absurdów. Nie powiem - czyta się w miarę szybko i sprawnie, bo trzeba przyznać, że Kellerman umiejętnie potrafi zainteresować czytelnika mnożąc zagadki i gęsto podrzucając nowe tropy. Ale mnożąca się ilość niedorzeczności sprawia, że z każdym kolejnym rozdziałem coraz częściej łapałam się za głowę, a sama końcówka to już nieustanne przewracanie oczami. Na szczęście postać psychologa nie zawiodła, bo Delaware ponownie jest w formie - znów sypie ciętymi i błyskotliwymi ripostami i zabawnymi anegdotami. Bardzo lubię takie postacie, których opisywana inteligencja faktycznie przejawia się w czynach i decyzjach, a nie jest tylko widzimisię autora - bo same zachowanie świadczy o czymś wręcz przeciwnym. A właśnie z czymś takim w ostatnio wydawanych na pęczki bestsellerowych thrillerach w 9/10 przypadków mamy do czynienia. Tu powieści Kellermana zdecydowanie się wyróżniają pozytywnie - bo jego główny bohater to rzeczywiście szalenie bystry, wręcz genialny, psycholog. I to by było na tyle z plusów. “Test Krwi” byłby dużo lepszą książką gdyby Kellerman postawił na logikę zdarzeń, a nie bawił się w drugiego Mroza.
https://www.instagram.com/romyczyta
Pierwsza książka z serii Jonathana Kellermana o pomagającym policji psychologu dziecięcym Alexie Delawarze to dla mnie thriller idealny. Pochłaniający do reszty, intrygujący już od pierwszych stron, z trzymającą w napięciu fabułą wypełnioną nieprzewidywalnymi zwrotami akcji, z błyskotliwymi i dowcipnymi dialogami i świetnie wykreowanymi różnorodnymi postaciami. Wiedziałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-09
2021-08-08
2021-08-07
2021-08-06
2021-08-05
Nie znoszę książek z wątkami i motywami mafii. Nie przepadam za książkami z akcją osadzoną w Las Vegas. Wyjątkowo nie ciekawią mnie również kasyna w powieściach. Teoretycznie więc czytanie „Rozebranej” powinno być dla mnie męką i udręką, drogą przez piekło. I owszem, prawdopodobnie tak by było gdyby nie to, że autorem powieści jest diabelnie zdolny Brian Freeman. To już moje trzecie spotkanie z twórczością amerykańskiego pisarza i trzecie nad wyraz satysfakcjonujące. Opowieść o na pozór niezwiązanych ze sobą morderstwach przypadkowych osób łączących się w jakiś sposób z mająca miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej tajemniczą i niewyjaśnioną śmiercią luksusowej tancerki z klubu nocnego pochłonęła mnie kompletnie. To niezwykle inteligentnie i skrupulatnie usnuta intryga, naszpikowana zawiłościami i mylącymi tropami. Akcja mknie w szaleńczym tempie, a jednak Freeman znalazł i miejsce na precyzyjne nakreślenie tła społecznego i politycznego, a także na rozwinięcie prywatnych wątków bohaterów znanych już z poprzednich części serii. Tak więc „Rozebrana” posiada wszystkie cechy, aby nazwać ją kryminałem perfekcyjnym. Freeman bez dwóch zdań powinien być jednym z najgłośniejszych nazwisk w tym gatunku literackim. Coś czuję, że bardzo możliwe, że w końcu znalazłam godnego następcę Michaela Connelly’ego. A, że dla mnie Connelly to absolutny mistrz i król kryminałów, autor, który ani razu jeszcze mnie nie zawiódł, który nigdy nie schodzi poniżej pewnego (bardzo wysokiego) poziomu i za każdym razem dostarcza przenikliwą i inteligentną, w pełni przemyślaną intrygę kryminalną z bogatym tłem społeczno-psychologicznym, to takie słowa uznania pod adresem Freemana to z moich ust największy komplement.
https://www.instagram.com/romyczyta
Nie znoszę książek z wątkami i motywami mafii. Nie przepadam za książkami z akcją osadzoną w Las Vegas. Wyjątkowo nie ciekawią mnie również kasyna w powieściach. Teoretycznie więc czytanie „Rozebranej” powinno być dla mnie męką i udręką, drogą przez piekło. I owszem, prawdopodobnie tak by było gdyby nie to, że autorem powieści jest diabelnie zdolny Brian Freeman. To już...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-02
Panie i Panowie, król ambitnej i inteligentnej literatury rozrywkowej jest u nas w kraju jeden i nazywa się Maciej Siembieda. Najnowszą powieścią “Kołysanka” tylko udowadnia, że berło i koronę dzierży jak najbardziej zasłużenie i że wcale z królewskim tronem tak szybko żegnać się nie zamierza.
Jakże wspaniała, wręcz mistrzowska jest to powieść! Aż słów mi brak, żeby należycie wyrazić mój zachwyt nad najnowszą - szóstą już - częścią przygód prokuratura IPN Jakuba Kani. Autor jak zwykle serwuje czytelnikom fascynujący miks thrillera, kryminału, sensacji i obfitującej w autentyczne fakty powieści historycznej. Jak przy wszystkich innych książkach - tak i przy “Kołysance” - znów chylę czoła i podziwiam monstrualnie wiedzę historyczną autora, znakomity research, pasję do pisania, która wręcz wylewa się z każdej strony, każdego zdania oraz last but not least umiejętność totalnego zarażenia przedstawianymi tematem i zagadnieniami historycznymi czytelnika! Maciej Siembieda znów oszałamia czytelnika snutą na kartach książki opowieścią - jej rozmachem, wielowątkowością, misterną w najdrobnijeszym szczególe przemyślaną intrygą, zupełnie niespodziewanymi zwrotami akcji i zaskakującym, aczkolwiek bardzo satysfakcjonującym finałem. Naprawdę nie potrafię się do niczego przyczepić, bo i bohaterowie są pierwszorzędnie wykreowani - realistyczni, w swoim zachowaniu i postępowaniu jak najbardziej naturalni i “ludzcy”, czasami wielce oryginalni i dziwaczni - ale nigdy nie karykaturalni. Uwielbiam to jak dużą uwagę autor poświęca i postaciom drugoplanowym - w książkach Siembiedy nie tylko główni bohaterowie posiadają cały wachlarz cech, historię życia - i poboczne postacie dostają swoje wątki. I zawsze są to wątki niesamowicie interesujące. Język i styl? Tu też fani pisarstwa autora będą przeszczęśliwi. “Kołysanka” naszpikowana jest błyskotliwymi i ironicznymi, wypełnionymi poczuciem humoru dialogami, ripostami i spostrzeżeniami. Opisy - te są tak plastyczne, drobiazgowe, z tak ogromnym przywiązaniem do detalu, że “Kołysanka” wypada niczym literacki odpowiednik filmowych dzieł Viscontiego.
“Kołysanka” to kolejny popis wielkiego talentu pisarskiego Macieja Siembiedy. Najnowsza pozycja w niczym nie ustępuje poprzednikom, a ja osobiście - ze względu na wybitnie “moją” tematykę tj. będący w centrum fabuły Śląsk, obfite w autentyczne wydarzenia i postaci historyczne retrospekcje z XIX wieku i powojennego okresu oraz istotną, a wręcz kluczową rolę muzyki klasycznej w całej historii - stawiam “Kołysankę” na samym szczycie podium twórczości autora. I tym sposobem dotychczasowy posiadacz wieńca laurowego - “Miejsce i imię” spadł na drugie miejsce.
Uwierzcie mi - dla mnie to była książką marzenie. Najwykwintniejsza czytelnicza uczta, idealne połączenie rozrywki z ogromną dawką wiedzy. Tak mocno zaangażowałam się w tę historię, tak zżyłam z bohaterami, traktując ich jak dobrych znajomych, że z jednej strony ciekawość zżerała - jak rozwiną i rozwiążą się liczne skomplikowane i pełne tajemnic wątki, z drugiej jednak tak doszczętnie wsiąkłam w tę opowieść i tak doskonale się w niej odnalazłam, że chciałam aby ta czytelnicza przygoda trwała jak najdłużej, nie chciałam szybko się z nią żegnać. Fenomenalna to rzecz!
www.instagram.com/joannaoksiazkach/
www.facebook.com/joannaoksiazkachfb/
Panie i Panowie, król ambitnej i inteligentnej literatury rozrywkowej jest u nas w kraju jeden i nazywa się Maciej Siembieda. Najnowszą powieścią “Kołysanka” tylko udowadnia, że berło i koronę dzierży jak najbardziej zasłużenie i że wcale z królewskim tronem tak szybko żegnać się nie zamierza.
więcej Pokaż mimo toJakże wspaniała, wręcz mistrzowska jest to powieść! Aż słów mi brak, żeby...