Jeden z najpopularniejszych autorów powieści sensacyjnych w Polsce. Przez trzydzieści lat pracy w prasie prowadził śledztwa historyczne, a za poświęcone im reportaże trzykrotnie otrzymał tzw. „Polskiego Pulitzera”, czyli Nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W ciągu siedmiu lat wydał sześć powieści z Jakubem Kanią („444”, „Miejsce i imię”, „Wotum”, „Kukły”, „Kołysanka”, „Orient”),thriller szpiegowski „Gambit” oraz sagę sensacyjną „Katharsis”, Nemezis”, „Kairos” (premiera jesienią 2024 r.). Trzykrotnie nominowany do Nagrody Wielkiego Kalibru, zdobył ją głosami czytelników za „Katharsis” (2022 r.). Jest trzykrotnym finalistą plebiscytu ”Książka Roku” portalulubimyczytac.pl oraz laureatem wyróżnień w konkursach Kryminalnej Piły oraz Festiwalu Kryminalna Warszawa. Do sześciu z dziewięciu powieści Macieja Siembiedy sprzedane zostały prawa do ekranizacji.
Oj dziwna to powieść, niewątpliwie budzi emocje, ale nie zawsze dobre. Sam kręgosłup zagadki jest super - atak na Obraz Jasnogórski, grupa obrońców z czasów Potopu, sekty, zagadka innego obrazu... Najsłabszym elementem jest Kuba Kania z którego nagle autor zrobił dupka i antyklerykała, aby pasował do aktualnej potrzeby, a żeby było lepiej totalnie odmienił również jego ojca. Słabo to zostało zrobione. Parę rzeczy tu nie gra, kilka irytuje, ale bez spoilerów nie będę rozwijał. Siembieda niewątpliwie atakuje kościół, acz robi to kulturalnie, ale bardzo nieobiektywnie i jednowymiarowo.
Dobra książka, ale poniżej oczekiwań, światopogląd autora jednak zepsuł znakomity pomysł i wykoślawił głównego bohatera.
Majstersztyk. Wybitne dzieło literackie godne największych pisarzy tego świata. W tych dziewięciu słowach mógłbym właściwie zakończyć recenzję „Katharsis” autorstwa Macieja Siembiedy i wierzcie mi na słowo- nie ma w nich ani odrobiny przesady. Ta niezwykła powieść obyczajowa to ekskluzywna podróż do świata pełnego dobra i zła na arenie życia, w którym za sznurki pociąga nierzadko los, wystawiając ludzi na próby wymagające od nich olbrzymiego poświęcenia i jeszcze większych strat.
Kunszt pisarski, jakim tutaj bezczelnie popisuje się Maciej Siembieda jest oszałamiających rozmiarów. Mieszając go z niezwykłą skutecznością i w zadziwiająco precyzyjnie dobranych dawkach z historią, fikcją i polityką subtelnie nazywaną przez niego samego „najbardziej plugawą i fałszywą dziwką, jaką nosi ta ziemia”, wprawia raz po raz swego czytelnika w stan totalnego osłupienia, dając jednocześnie możliwość konfrontacji z pytaniami, które niemal od zawsze spędzały ludziom sen z powiek.
Warto było. Warto było nie znać doskonałego pióra autora, by teraz móc się delektować każdym napisanym przez niego słowem, kiedy niemal wszyscy dookoła już to robili. Arcydzieło i mistrzostwo świata w jednym, a jednocześnie jedna z najlepszych książek, jakie czytałem w swoim życiu. Niedawno pan Maciej napisał na swoim koncie na instagramie, że „wielkie mają być książki, nie ludzie”. Według mnie wielcy to mają być pisarze i pisarki. Zwłaszcza tych niezapomnianych, wyjątkowych i ponadczasowych książek. Pan Maciej Siembieda jest wielki. Bardzo…