Polski dziennikarz i reportażysta, autor powieści sensacyjnych. Redaktor naczelny polskich gazet regionalnych, m.in. „Nowej Trybuny Opolskiej”, „Trybuny Śląskiej” i „Dziennika Bałtyckiego”. Przez trzydzieści lat zajmował się reporterskimi śledztwami historycznymi, za które trzykrotnie otrzymał nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, czyli tzw. „Polskiego Pulitzera”. Na podstawie własnych reportaży (publikowanych m.in. w „Kulturze” (Paryż),„Polityce” i prasie codziennej) tworzy powieści oparte na nieznanych, często zaskakujących zagadkach z przeszłości. Jest autorem pięciu książek z Jakubem Kanią ("Miejsce i imię", "444", "Wotum", "Kukły", 'Kołysanka"),z których dwie otrzymały nominację do nagrody Wielkiego Kalibru, szpiegowskiego „Gambitu” - finalisty plebiscytu lubimyczytac.pl na Książkę Roku 2019 oraz „Katharsis” i „Nemezis” - bestsellerowej sagi sensacyjnej. Pierwsza część cyklu „Katharsis” została znalazła się na podium Książki Roku 2022 lubimyczytac.pl w kategorii kryminał/sensacja/thriller, otrzymała wyróżnienie Festiwalu Kryminalna Warszawa oraz Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru za rok 2022. Do sześciu z ośmiu powieści Macieja Siembiedy zostały sprzedane prawa do ekranizacji.
"Wotum" Macieja Siembiedy, czyli trzeci chronologicznie tom o prokuratorze IPN-u Jakubie Kanii, który znów pochyla się nad zagadką dotyczącą obrazów. W Częstochowie na Jasnej Górze dochodzi do zamachu na najświętszy obraz Polaków, czyli Madonnę Częstochowską. Sprawca zostaje złapany przez policję, ale definitor zakonu twierdzi, że schwytany był tylko pionkiem sterowanym przez wielkiego gracza i to on stanowi prawdziwe zagrożenie. Fabularnie cała książka krąży wokół szukania prawdziwego sprawcy zamachu. Kania podejmuje trop prowadzący do opactwa w Paryżu, które skrywa tajemnice jakie wolałyby nie wyjść na światło dzienne. Stamtąd trop prowadzi Kanię do małej miejscowości na Opolszczyźnie, gdzie znajduje się zaskakująco podobna kopia obrazu z Jasnej Góry. Małe miejscowości skrywają wielkie tajemnice i tak też jest w tym przypadku, ponieważ hermetyczna społeczność jest przekonana, że obraz w parafii jest oryginalny i to w Częstochowie dysponują falsyfikatem. Wątek zamiany obrazów jest bardzo ciekawy i niewątpliwie stanowi najmocniejszy punkt tej opowieści. Co więcej Siembieda podaje logiczne wytłumaczenie dlaczego można mówić o zamianie obrazów, a ta sięga czasów Potopu Szwedzkiego. Autor serwuje nam nieznane ciekawostki dotyczące właśnie tego okresu historycznego, między innymi te na temat strat klasztoru na Jasnej Górze. Przy okazji autor podejmuje temat handlu dewocjonaliami oraz moralności kościoła w Polsce. Kania mierzy się nie tylko z tajemnicą obrazu, ale ze zmową milczenia ze strony instytucji kościoła, który pilnie strzeże swoich tajemnic. Do tego wszystkiego dochodzi wątek pewnego majętnego człowieka, który zajmuje się paramedycyną i również ma niejasne motywacje dotyczące obrazu Madonny. No właśnie i tutaj dochodzimy do tego, co mi nie zagrało w tej książce. Mam wrażenie, że autor miał kilka pomysłów na tą książkę i włożył je do jednej opowieści. Akurat na szczęście wyszedł z tego obronną ręką, ponieważ wątki akurat się splatają koniec końców. Zawiódł mnie wątek osadzonego z Jasnej Góry, który koniec końców nic nie wnosi do fabuły a jest opisany w kilku osobnych rozdziałach i według mnie nie ma definitywnego zakończenia. Momentami miałem też wrażenie, że akcja tej książki stoi lub kręci się ciągle wokół tego samego wątku. Na szczęście na końcu autor uknuł takie zwroty akcji, które wbijają w fotel i trochę rekompensują to wszystko. Według mnie nie jest to najlepsza książka z Jakubem Kanią, trochę może konkurować ze wspomnianym "444", które mnie bardzo zawiodło. Z "Wotum" jest podobnie, książka nie jest tak chaotyczna, ale momentami mnie znudziła. Szkoda, bo tematyka jest bardzo ciekawa.
Nie porwała mnie. Ot, taka se. W dorobku Pana Siembiedy są lepsze pozycje o przygodach Kani. Nie ma tu intrygującej historii, która trzyma w napięciu od początku do końca. Miałem wrażenie, że Autor wziął na warsztat kilka wątków i próbując je powiązać, sam w trakcie procesu twórczego zastanawiał się, który będzie główny i jak się całość potoczy. Nie wyszło najlepiej. Stylistycznie i językowo oczywiście bardzo dobrze. Za to niezmiennie przyznaję najwyższą notę.