-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Biblioteczka
2018-10-09
2018-09-25
2018-09-12
2018-09-16
2018-09-07
2018-09-07
2018-08-22
2018-08-12
2018-07-01
2018-07-28
2018-07-01
Ochłodzicie się przenosząc się myślami do magicznej Arktyki, a także ostudzą się Wasze wszelkie ciepłe, optymistyczne nadzieje na przyszłość. Zostanie w głowach tylko głuchy, świszczący wiatr. Spotkaliście się kiedyś z takim gatunkiem, jak eko-thriller/eko-kryminał? Bo ja, nie, dlatego podeszłam do tego pełna entuzjazmu, ale wypadło tak 3/5.
Statek wycieczkowy ogląda przerażający akt cielenia się lodowca, po wydarzeniu na powierzchnię wypływa ciało, które po autopsji okazuje się być ciałem Toma Hardinga – wybitnego działacza na rzecz ekologii, który zginął trzy lata wcześniej w wyniku wypadku. Rozpoczyna się proces, który ma na celu ustalenie dokładnych okoliczności wypadku.
Istotnie, świetnym pomysłem jest obsadzenie kryminału wokół tematu powolnej katastrofy klimatycznej. Uparcie szukasz winowajcy, który jest odpowiedzialny za zbrodnię (w końcu czytasz kryminał), a tutaj: bum-tara-bum! Metaforycznym winowajcą jest zmiana klimatu jako taka – czyli cały świat, który się do tego przyczynił. Przyznaję, ciekawy, nietuzinkowy koncept.
Konstrukcja charakterów również daje do myślenia – nic tu nie jest czarno-białe. Nie ma złych biznesmenów do szpiku kości i nie ma też świętych, dobrych ekologów – jest jak w życiu – najróżniejsze odcienie szarości. To moim zdaniem, jedna z największych zalet do książki, ponieważ sięgając po nią, bałam się, że stanę się ofiarą kolejnej ekologicznej propagandy, i szczerze mówiąc byłam tego pewna w 85%, gdyż swoim logiem opatruje ją Greenpeace. Najwidoczniej Greenpeace uznał, że warto w ogóle w jakikolwiek sposób zwrócić uwagę ludzi na problem i to wystarczy.
Autorka często korzysta z retrospekcji – to fantastycznie ubarwia wątek główny, czyli sprawę sądową – która w sama w sobie nie jest niczym ciekawym. Natomiast, dzięki zmianie czasu, mamy szansę przeżyć naprawdę hardcorowe, arktyczne przygody.
"Nie widziałem żadnego wyjścia. Cóż to jednak za śmierć – moje ciało wygięte w nienaturalnej pozycji, broda przymarznięta do sań (…) Wpadłem na nowy pomysł! Często widziałem psie odchody na śladach sań i zauważyłem, że po zamarznięciu były twarde jak skała. (…) Choć myśl ta była mi wstrętna, postanowiłem przeprowadzić eksperyment. Wypróżniłem się i z kału ulepiłem narzędzie w kształcie dłuta (…) W końcu postanowiłem wypróbować dłuto i udało się! Bardzo delikatnie, pomału powiększałem otwór."
Rozdziały przeplatają się takimi wstawkami z autentycznych dzienników i dokumentów dotyczących Arktyki – pozwala Nam to wyjrzeć dalej poza sprawę toczącą się wokół Toma i Seana.
Ale, z jakiegoś powodu jest 3/5, a nie 5/5.
Opieranie głównego wątku wydarzeń na sprawie sądowej to (mówiąc wprost … ) trochę nudne. Każda sprawa sądowa ma swój określony przebieg, więc zamykając się w takiej ramie – czytelnik wie czego się spodziewać. Poza tym, że czytelnik domyśla się jak typowa sprawa sądowa się toczy, to w 1/4 książki jest w stanie odgadnąć, kto tu jest czarnym charakterem i… ku mojemu zdziwieniu absolutnie nic mnie nie zaskakuje i wszystko dzieję się tak, jak się miało dziać. Czyli, jak na kryminał splot wydarzeń jest przeciętnie skonstruowany…. Chyba, że (!) będziemy obstawiali przy nazwaniu tego thrillerem.
Tak, czy owak – książka przerażająca. I nie będę się tu weryfikować źródeł, których użyła autorka, na ile wyolbrzymiła, a na ile nie. Bo nie zamierzam się tu rozczulać nad lodowcami, wcale nie dlatego, że mnie to nie obchodzi, ale dlatego, że wbrew pozorom ta książka skupia się na człowieku, który żyje w niedalekiej przyszłości i stara się podejmować najlepsze decyzje, ale okazuje się, że nie ma nic wpływu. To dopiero jest przerażające.
Zapraszam: http://www.noszolata.pl/?p=11
Ochłodzicie się przenosząc się myślami do magicznej Arktyki, a także ostudzą się Wasze wszelkie ciepłe, optymistyczne nadzieje na przyszłość. Zostanie w głowach tylko głuchy, świszczący wiatr. Spotkaliście się kiedyś z takim gatunkiem, jak eko-thriller/eko-kryminał? Bo ja, nie, dlatego podeszłam do tego pełna entuzjazmu, ale wypadło tak 3/5.
Statek wycieczkowy ogląda...
2018-06-23
2018-06-11
2018-05-28
2018-05-19
2018-05-22
2018-04-30
2018-04-30
2018-04-30
Mam wrażenie, że to książka o niczym. Tam nic się nie dzieje, zaczynając i kończąc jesteśmy w tym samym punkcie. O starości i problemach kobiecej seksualności?
Bohaterka budzi się zdziwiona, że jest już stara i jest jej z tego powodu bardzo smutno, bo ma wielką ochotę ruch*ć się z młodszymi chłopcami. Dobija ją fakt, że mąż od niej odchodzi do młodszej Manueli. I tyle. Reszta to szczegóły z jej i życia bliskich jej osób, które w żaden sposób nie są nam potrzebne.
Za wyjątkiem mamulki - wiejskiej baby, która gada ze studnią. Tak, to była najciekawsza postać.
Ale to wszystko mógłby usprawiedliwić fakt, że ta pozycja pretenduje do zostania książką poetycką - stąd to całe zamieszanie, brak konkretu itp. I być może faktycznie spełnia cechy gatunkowe, ale ta poezja nie uwiodła mnie jakoś szczególnie. Ona jest dobra, ale w znaczeniu "na czwórę", jest po prostu poprawna i w tych poetyckich obrazach nie ma nic odkrywczego.
Mam wrażenie, że to książka o niczym. Tam nic się nie dzieje, zaczynając i kończąc jesteśmy w tym samym punkcie. O starości i problemach kobiecej seksualności?
więcej Pokaż mimo toBohaterka budzi się zdziwiona, że jest już stara i jest jej z tego powodu bardzo smutno, bo ma wielką ochotę ruch*ć się z młodszymi chłopcami. Dobija ją fakt, że mąż od niej odchodzi do młodszej Manueli. I tyle....