-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-16
2024-04-07
Z ogromną przyjemnością przyjęłam propozycję objęcia patronatem medialnym nowej powieści Małgorzaty Lis, wydanej pod opiekuńczymi skrzydłami wydawnictwa Emocje. Przeczytałam wszystkie do tej pory wydane książki autorki i zawsze wzbudzały we mnie niesamowite pokłady uczuć i emocji. Czytając jej książki zawsze odnosiłam wrażenie, że między mną a autorką istnieje niewidzialna nić porozumienia, i choć nie znamy się osobiście, nadajemy na tych samych falach.
Kiedy dowiedziałam się, że Małgorzata Lis napisała książę odbiegającą od tych, które do tej pory wydawała, moja wyobraźnia oszalała. Kiedy zobaczyłam okładkę i poznałam tytuł tej książki moja czytelnicza ekscytacja osiągnęła apogeum. „Sekret starych fotografii” bowiem to powieść, która w całym swoim zamyśle i podaniu wpisuje się w moje gusta czytelnicze. Czytając tę piękną historię wzruszałam się, uśmiechałam i złościłam na zmianę. Często też zastanawiałam się nad kolejami ludzkich decyzji, wyborów i losów.
Akcja „Sekretu starych fotografii” rozgrywa się dwutorowo. W czasach współczesnych poznajemy Magdę, która znajduje się w nieciekawym momencie życia. Zdrada partnera, informacja o opuszczeniu zajmowanego mieszkania, powoduje u niej chęć całkowitej zmiany swojego życia. Magda porzuca wszystko i wyjeżdża do Żarek. Małego miasteczka z bogatą choć bolesną historią. Staje się właścicielką starego domu, który skrywa tajemnice poprzednich mieszkańców. Kiedy w ręce Magdy trafia stara fotografia, postanawia ona poznać historię Żarek, domu, w którym zamieszkała i osób ze zdjęcia.
Irena – to postać, której poświęcona jest część akcji rozgrywająca się w przeszłości. To właśnie ona znajduje się na znalezionej przez Magdę fotografii i to ona mieszkała kiedyś w Żarkach. Poznajemy ją jako osiemnastoletnią dziewczynę, której sercem targają liczne dylematy i niepokoje. Irena boi się widma nadchodzącej wojny. Nie wie też, co zrobić z zaaranżowanym przez rodziców małżeństwem. Skrywana miłość do chłopca pochodzenia żydowskiego wpływa na jej decyzje i całe życie.
„Sekret starych fotografii” to fikcyjna powieść inspirowana autentycznymi wspomnieniami i bolesnymi wojennymi doświadczeniami. Autorka nawiązuje w niej do prawdziwych zdarzeń i miejsca istniejącego do dzisiaj. Żarki i ich bolesna historia poruszą niejedno czytelnicze serce. Powieść Małgorzaty Lis przybliża czytelnikowi wydarzenia jakie miały miejsce w tym małym jurajskim miasteczku. Autorka prezentuje nam genialny warsztat autorski, za który kochają i pokochają ją jeszcze bardziej czytelniczki w całym kraju. Ta książka to nie tylko powieść z historią w tle. To przede wszystkim piękna i niezwykle poruszająca opowieść o kobietach, ich pragnieniach, nadziejach i dylematach. To powieść o miłości, odwadze, poświęceniu, nadziei, tęsknocie, wojnie, okrucieństwie, przyjaźni i podziałach. Warto również zaznaczyć, że „Sekret starych fotografii” to również zupełne novum w temacie Holokaustu. Autorka opisuje w nim miejsce, które do tej pory nie było intensywnie eksploatowane przez innych pisarzy. Małgorzata Lis w bardzo wciągający sposób splata współczesność i czasy II wojny światowej węzłem trudnych wspomnień i starych fotografii. Fabuła prowadzona jest w zajmujący i pełen zwrotów akcji sposób. Autorka krok po kroku odkrywa przed czytelnikiem sekret starych fotografii i mieszkańców domu przy Kwiatowej 18. Czytelnik poznając fakty zauważa, że dwie bohaterki, łączy tak naprawdę wiele wspólnego. Potrzeba szczęścia, spełnienia, spokoju i miłości. Czy dane im będzie osiągnąć to, czego pragną? Jak potoczą się losy Ireny i Magdy?
Jestem oczarowana zarówno treścią, jak i wydaniem „Sekretu starych fotografii”. To kunsztowna opowieść o dwóch kobietach, miłości i starym domu – miejscu dotkniętym przez bolesny wiatr historii. Nietuzinkowa, oszałamiająca, boleśnie piękna, pokazująca bohaterki w sytuacjach największej próby uczuć. Ta proza jest emocją. Wsłuchaj się w jej szept. Na pewno zdradzi swoje bolesne tajemnice i pomoże odkryć sekret starych fotografii.
Powieść Małgorzaty Lis wzbudzi w czytelniku ogrom przeróżnych emocji. Od wzruszenia począwszy, na serdecznym uśmiechu skończywszy. To zdecydowanie historia, która zawiera w sobie wszystko to, co dobra powieść zawierać powinna. Nie wahajcie się sięgnąć po tę niezwykle piękną i subtelną opowieść. Jestem pewna, że czytając nie doznacie zawodu!
Z ogromną przyjemnością przyjęłam propozycję objęcia patronatem medialnym nowej powieści Małgorzaty Lis, wydanej pod opiekuńczymi skrzydłami wydawnictwa Emocje. Przeczytałam wszystkie do tej pory wydane książki autorki i zawsze wzbudzały we mnie niesamowite pokłady uczuć i emocji. Czytając jej książki zawsze odnosiłam wrażenie, że między mną a autorką istnieje niewidzialna...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-09
„[...] każdy, dosłownie każdy przed Panem Bogiem jest równy. Nieważne, jaką funkcję pełni w życiu, ile ma i co potrafi. Przed Jego obliczem wszystko traci znaczenie. Jest tylko On i człowiek prawdziwy, odarty ze wszystkich ziemskich fatałaszków.”
W to pogodne, słoneczne, wtorkowe popołudnie, mam dla Was, drodzy zaczytani recenzję, cudownie ciepłej i otulającej książki. Wierzcie mi, jeżeli chcecie przeczytać chwytającą za serce, piękną, nastrojową, pieszczącą zmysły opisami potraw i zapachami opowieść, książka „Smaki nieba” Sylwii Kubik, jest właśnie dla Was.
Zostałam oczarowana klimatem, atmosferą i wyjątkową aurą tej powieści. Jest absolutnie cudowna. Ciepła, pokrzepiająca, pełna wielobarwnych emocji, pogody ducha i dobrego humoru. Wszystko się w niej zgadza. Począwszy od dbałości i podniosłości z jaką autorka oddaje wyjątkowy czas przygotowań do najważniejszych świąt w roku, poprzez kulturę języka, wyraziste postaci i przemyślną, refleksyjną fabułę. W moim odczuciu niemalże mistyczną.
Opowieść zawarta na stronach „Smaku nieba” ujęła mnie przede wszystkim opisem zwyczajnego życia, zwykłych ludzi. Ich smutków, radości, tęsknot, pragnień i niepewności. Ogromne wrażenie wywarła na mnie również wielowątkowość tej powieści. Sylwia Kubik na kanwie budzącej się do życia wiosny i przygotowań do Świąt Wielkanocnych tka fabułę, w której porusza ważne tematy. Obserwujemy relacje rodzinne i te damsko-męskie. Przyglądamy się rodzicielstwu i wynikającym z niego troskom i emocjom. Zaglądamy za próg domu opieki i konfrontujemy się ze starością. Autorka prezentuje nam również portrety kobiet, które nadają niepowtarzalny klimat swojej wsi Brzozówce. Dzięki wyjątkowym cechom charakteru, różnorodności i energii, stają się one spoiwem, które łączy nie tylko rodziny ale i całą społeczność wsi.
„Smaki nieba” to powieść przepełniona zachwytem nad cudami codzienności, miłością do Boga i człowieka. To powieść przykuwająca uwagę powiślańskim krajobrazem i ciepłem bijącym z każdej jej strony. Urokliwa, przyjemna w odbiorze, momentami zabawna. Powieść, która przywodzi na myśl rodzinny dom. Taki, do którego zawsze się tęskni, o którym się myśli i do którego chce się wracać.
Dajcie się oczarować tej wyjątkowej książce. Serdecznie polecam!
„[...] każdy, dosłownie każdy przed Panem Bogiem jest równy. Nieważne, jaką funkcję pełni w życiu, ile ma i co potrafi. Przed Jego obliczem wszystko traci znaczenie. Jest tylko On i człowiek prawdziwy, odarty ze wszystkich ziemskich fatałaszków.”
W to pogodne, słoneczne, wtorkowe popołudnie, mam dla Was, drodzy zaczytani recenzję, cudownie ciepłej i otulającej książki....
2024-03-29
Alkoholizm to problem, który nie zna podziału na płeć. Obojętny jest mu status społeczny i wiek. Trzeba jednak przyznać, że temat uzależnienia kobiet od alkoholu zasługuje na szczególną uwagę. I taką też zdecydowała się poświęcić w swojej książce Katarzyna Znańska-Kozłowska.
Alkoholizm u kobiet to temat tabu. W opinii społecznej krąży schemat, który nakazuje myślenie, że pijące kobiety, pochodzą wyłącznie z nizin społecznych, patologii. Trudno przyjąć myśl, że problem ten dotyka również dobrze sytuowanych kobiet. Często spełnionych zawodowo i prywatnie. Każdego dnia możemy spotkać kobiety, które piją skrycie. W zaciszu własnego domu, na imprezach czy spotkaniach rodzinnych. Wypicie lampki wina czy koniaku, to nie jest przecież alkoholizm, myślimy. Problem pojawia się wówczas kiedy nawyk ten przechodzi w postać codziennego rytuału. Kieliszek zastępuje butelka, potem dwie. Miesza się ze sobą wszystko co wpadnie w ręce. Zew i chęć sięgnięcia po alkohol staje się priorytetem i nieustannie towarzyszącą myślą.
Czytając książkę Katarzyny Znańskiej-Kozłowskiej „Fałszywa przyjaciółka”, uświadomiłam sobie, jak pomijane, zbywane milczeniem lub obojętnością, jest kobiece uzależnienie. O problemie tym zaczęto mówić wówczas, gdy złapano po pijaku znaną modelkę. Dlaczego wcześniej nikt nie uświadomił sobie jak trudną i złożoną sprawą jest kobiece uzależnienie od alkoholu.
Adela, bohaterka „Fałszywej przyjaciółki”, jest przykładem tego, jak niepostrzeżenie i podstępnie nałóg przejmuje kontrolę nad poukładanym życiem. Piękna, bogata kobieta, z kochającą rodziną, pozornie mająca wszystko. Czyż nie powinna być szczęśliwa? Wnikając w świat Adeli, jej przemyśleń i historii, dowiadujemy się, jak bardzo czuła się samotna i odrzucona. Pośród blichtru i majętności, nie potrafiła odnaleźć samej siebie i własnego szczęścia. Kochający mąż, z jasno wytyczonym planem na życie, pozbawia ją wiary we własne siły i możliwości. Podejmuje decyzje nie bacząc na jej zdanie, potrzeby i pragnienia. Z każdym dniem Adela traci poczucie własnej wartości i sens życia. Fałszywa przyjaciółka pomaga jej odnaleźć spokój i zapomnienie. Krok po kroku, kieliszek po kieliszku, butelka po butelce, przejmuje panowanie nad jej życiem. Zobojętnia na wszystko i wszystkich. Odbiera siły, emocje, pozbawia godności. Najgorszym jest fakt, że bliscy, nie zauważają problemu. Bagatelizują sygnały. Uzależniona pragnie wołać o pomoc, wyznać, że dzieje się z nią coś złego. Nie potrafi jednak. Zatraca się. Kiedy spotyka ją tragedia, puszczają wszelkie hamulce. Nie liczy się już nic. Jest tylko ona i alkohol.
Katarzyna Znańska-Kozłowska, nie pozostawia swojej bohaterki samej. Pozwala jej dotknąć dna i odbić się od niego. Kołem ratunkowym staje się rodzina, która otwiera oczy i serce na problem Adeli. Bohaterka zostaje zmuszona do podjęcia decyzji o leczeniu. I zgadza się podjąć to wyzwanie. Próbuje ratować siebie i rodzinę, której grozi rozpadnięcie. Czy wytrwa? Przekonacie się o tym czytając książkę i poznając tę historię z perspektywy trzech zaangażowanych w nią osób. Adeli - alkoholiczki, jej męża Darka i pani Hani, gospodyni od lat zajmującej się ich domem.
„Fałszywa przyjaciółka” to mocna opowieść. Autorka nie boi się pisać otwarcie, bez lukrowania i owijania w bawełnę. Ciężar jakim jest alkoholizm przedstawiony jest dosadnie, bez niepotrzebnego moralizatorstwa. Autorka krok po kroku udowadnia jak podstępnie alkohol potrafi rozpanoszyć się i zawładnąć ludzkim życiem. Jak staje się odskocznią, przyjacielem, który wysłucha bez oceniania, pocieszycielem gdy wszystko idzie nie po myśli. Podczas gdy inni ludzie zawodzą, odchodzą, nie potrafią zrozumieć i dostrzec, on zawsze jest pod ręką. Wypełni każdą zbolałą myśl i fragment ciała. Otuli i da poczucie bliskości. Nie ważne, że pozornej. Ważne, jest to, co czuje się będąc pod wpływem.
Jak trudna jest droga do odzyskania kontroli nad swoim życiem? Czy łatwo przyznać się do uzależnienia? Co robić aby nie przeoczyć problemu? Odpowiedź na te i wiele innych pytań znajdziecie w książce. „Fałszywa przyjaciółka” to ważny głos w temacie uzależnienia od alkoholu. Poruszający, wywołujący refleksję i jednocześnie dający nadzieję.
Czytajcie! Warto!
Współpraca recenzencka z Katarzyna Znańska-Kozłowska
Alkoholizm to problem, który nie zna podziału na płeć. Obojętny jest mu status społeczny i wiek. Trzeba jednak przyznać, że temat uzależnienia kobiet od alkoholu zasługuje na szczególną uwagę. I taką też zdecydowała się poświęcić w swojej książce Katarzyna Znańska-Kozłowska.
Alkoholizm u kobiet to temat tabu. W opinii społecznej krąży schemat, który nakazuje myślenie, że...
2024-03-10
„Zranione serca” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Urszuli Gajdowskiej. Z radością przyznaję, że spotkanie bardzo udane. Autorka zabiera czytelnika w podróż na Podlasie XIX-tego wieku. Majątek baronostwa Lubienieckich staje się miejscem, w którym namiętności, bolesne tajemnice, rodzinne relacje, sąsiedzkie waśnie, intrygi i skomplikowane układy, tworzą barwny kalejdoskop porywających zdarzeń i uczuć.
Czytając „Zranione serca” odniosłam wrażenie, że jest to bardzo złożona powieść, która skupia się wokół losów dwóch bohaterek- Luizy i Liwii Lubienieckich, oraz ludzi, którzy towarzyszą im w ich życiowej historii, w tym Edwina Horodyńskiego. A historia ta, z kolei owiana jest nie tylko bolesną tajemnicą, nienawiścią, zazdrością, zagadką kryminalną mającą swoje rozwiązanie w czasach powstania styczniowego ale i społecznymi konwenansami. Już sam początek powieści wprowadza czytelnika w klimat zaciekawienia i ukazuje różnice między bohaterkami. Obserwujemy działania, poglądy, jak i uczucia zarówno jednej jak i drugiej. Młoda to nowoczesna, świadoma, emancypantka. Nie bojąca się wymykać utartym normom i schematom. Starsza z kolei, bogobojna i konserwatywna. Dźwigająca na swoich barkach ciężar przeszłości, trudnych doświadczeń, sekretów i niespełnionej miłości. Edwin Horodyński natomiast to również postać niejednoznaczna, wielowymiarowa. Na podobieństwo Luizy Lubienieckiej wychodzi poza ramy epoki. Jest postacią ciekawą, która łączy w sobie zarówno empatię, honor jak i zamiłowanie do dobrej zabawy. Kiedy te trzy postaci połączą siły w osiągnięciu wspólnego celu, wiele może się wydarzyć... I dzieje się!
„Zranione serca” to wielowymiarowa i złożona powieść. Mamy tu różnorodność charakterów i zdarzeń. Lekkie, błyskotliwe i zabawne dialogi. Mnogość przypowiastek, powiedzonek i przyśpiewek z regionu Podlasia. Jak również trudne, bolesne tematy, do których należą demencja, niepełnosprawność, utrata bliskich, śmierć dziecka, żałoba, opieka nad osobą chorą. Wszystkie te składniki dawkowane są w powieści w umiarze. Przedstawione są z wyczuciem i dokładnie. Podejmowane wątki precyzyjnie łączą się ze sobą i pozwalają czytelnikowi coraz głębiej wciągać się w świat bohaterów. Autorka prowadzi fabułę w tak wciągający sposób, że nie ma możliwości aby choć na chwilę odłożyć książkę na półkę. Losy bohaterów splatają się w sposób prawdziwie intrygujący. Przyznam, że z przyjemnością dałam się wciągnąć w świat Luizy, Liwii i Edwina. Bawiły mnie słowne potyczki, intrygowały tajemnice, budował patriotyzm i rozczulało rozwijające się uczucie.
„Zranione serca” wywarły na mnie ogromne wrażenie. Autorka zafundowała czytelnikom sporą dawkę emocji i barwną podróż w przeszłość. Miłośnicy romantycznych historii i opowieści z tajemnicą w tle odnajdą się w tej świetnej lekturze wyśmienicie. Polecam!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwo Szara Godzina
„Zranione serca” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Urszuli Gajdowskiej. Z radością przyznaję, że spotkanie bardzo udane. Autorka zabiera czytelnika w podróż na Podlasie XIX-tego wieku. Majątek baronostwa Lubienieckich staje się miejscem, w którym namiętności, bolesne tajemnice, rodzinne relacje, sąsiedzkie waśnie, intrygi i skomplikowane układy, tworzą barwny...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-04
Przychodzę dziś z recenzją książki „Miłość w cieniu rewolucji” Mai Jaszewskiej, wydanej nakładem wydawnictwa Emocje. Już pierwsze spojrzenie na tytuł książki Jaszewskiej sugeruje nam trzy rzeczy. Po pierwsze jest to książka, która porusza temat miłości. Po drugie w tle dostrzeżemy fascynujący obraz polityczno-społeczny. Po trzecie prym w całej historii będą wiodły silne postaci kobiece, które z determinacją i odwagą dążą do spełnienia i osiągnięcia szczęścia. Maja Jaszewska napisała powieść utkaną z ułamków losów swojej rodziny i wydarzeń historycznych. Fikcja literacka miesza się tu z autentycznymi wydarzeniami. Publikacja autorki daje czytelnikowi dokładnie to, co obiecuje. Lektura powieści zadowoli najbardziej wymagającego czytelnika.
Powieść Jaszewskiej porusza temat ludzkiej egzystencji. Nadziei, zmagań, tęsknot, przekonań. Autorka dzięki kreacji wyjątkowych, nietuzinkowych portretów psychologicznych postaci, uświadamia jak odmienne mogą być ludzkie zachowania, wybory i opinie w trudnych życiowych sytuacjach. Z uważnością i wnikliwością snuje wciągającą opowieść, o burzliwych dziejach historycznych, rozmyślaniach o własnej tożsamości i o tym, jak świadectwa i dzieje przodków mogą wpływać na myślenie, zmieniać podejście do życia i samych siebie.
Ta misternie skonstruowana powieść ma wiele wymiarów i znaczeń. Konfrontuje młodość i szlachetną potrzebę zmian, ze strachem, przyzwyczajeniem, zimną kalkulacją i zastanym porządkiem. Zwraca uwagę na różne oblicza miłości i relacji międzyludzkich. Znakomicie prezentuje społeczno-kulturowe tło opisywanych czasów. Barwne opisy, świat różnorodności, intensywne przeżycia i doznania bohaterów sprawiają przyśpieszone bicie serca. Obraz Astrachania, który był istnym tyglem kulturowym, oczarowuje i wzbudza ciekawość. Autorka opisuje miejsce, w którym potrafili żyć obok siebie wyznawcy różnych kultur i religii, Tatarzy, Ormianie, Rosjanie, Żydzi, polscy zesłańcy, kupcy. Jedni starali się pomagać drugim. Byli również i tacy, którzy pałali nienawiścią i rządzą władzy. To właśnie oni doprowadzili do krwawych zamieszek i rewolucji, w czasie której ulice Astrachania spłynęły krwią.
Jak w tych trudnych wydarzeniach odnaleźć się mogła młoda dziewczyna, potem kobieta, mężatka i matka? W jaki sposób trudne doświadczenia i okoliczności wpłynęły na życie jej rodziny? Jak ją ukształtowały? Skąd czerpała swoją siłę? Czy miłość, która wywiodła ją za ukochanym na zesłanie, przetrwa przeciwności losu? Odpowiedzi na te pytania udzieli autorka na stronach pięknie napisanej powieści.
„Miłość w cieniu rewolucji” Mai Jaszewskiej to doskonale napisana powieść, pełna refleksji, symbolicznych snów i mitologicznych archetypów. W tej pięknie opowiedzianej historii zetkniemy się z wyjątkową miłością, odnalezieniem swojego miejsca na ziemi i budowaniem szczęścia z dala od ojczyzny i bliskich. Dodatkowym atutem powieści są silne, niezłomne energiczne kobiety, które potrafią chwycić los we własne ręce. Kobiety, które nie boją się podejmowania decyzji, działania i walki o to, co dla niech naprawdę ważne. Kobiety, które swoją odwagę czerpią ze wspomnień i snów, które stają się drogowskazami i odpowiedziami na nurtujące je pytania.
Ta niesamowicie sugestywna powieść bazuje na prawdziwych uczuciach i zwykłych ludzkich emocjach, które towarzyszą człowiekowi wbrew wszystkiemu i pomimo wszystko. Uroku tej niezwykle wciągającej powieści dodają multisensualne doznania, których nie szczędzi czytelnikowi autorka. Niemalże czujemy smaki, dźwięki i zapachy, które oddaje na kartach książki. Maja Jaszewska plastycznie i wiarygodnie odtwarza rzeczywistość opisywanych czasów, ukazując przy tym ludzki los w uniwersalnym ujęciu.
„Miłość w cieniu rewolucji” ma wszystko to, czego szukam w literaturze: relacje rodzinne, wyjątkową miłość, silne kobiety i wielką choć trudną historię, a wszystko to opisane pięknym, przystępnym językiem.
Polecam!
Przychodzę dziś z recenzją książki „Miłość w cieniu rewolucji” Mai Jaszewskiej, wydanej nakładem wydawnictwa Emocje. Już pierwsze spojrzenie na tytuł książki Jaszewskiej sugeruje nam trzy rzeczy. Po pierwsze jest to książka, która porusza temat miłości. Po drugie w tle dostrzeżemy fascynujący obraz polityczno-społeczny. Po trzecie prym w całej historii będą wiodły silne...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-02
„Matylda. Droga ku przyszłości” - Aneta Krasińska
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 28.02.2024r.
Język: polski
Liczba stron: 366
ISBN: 9788383293394
Kategoria: literatura obyczajowa
„Nie ma śmiesznych marzeń – ostrzegła. Są tylko takie, których inni nie rozumieją […].”
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po najnowszą powieść Anety Krasińskiej. Po świetnie przyjętej „Trylogii gdańskiej” zastanawiałam się nad tym, jaką drogą podąży teraz autorka. Udowodniła bowiem, że powieści z historią w tle tworzy nad wyraz sprawnie. Bez wątpienia można zauważyć, że rozwinęła swój warsztat pisarski. Powieści, które tworzy są piękne, dojrzałe i bardzo poruszające. Najważniejsze w jej pisaniu jest jednak to, w jak ciekawy i dopracowany sposób snuje swoje historie. Uwidacznia się w nich dbałość o każdy szczegół i wiedza na temat realiów opisywanych przez nią czasów.
Nie inaczej jest w przypadku najnowszej powieści Anety Krasińskiej „Matylda. Droga ku wolności”. Autorka przenosi czytelników do Łodzi okresu międzywojennego. Na tle mozaiki społeczno-narodowościowej łodzian, obserwujemy losy Matyldy, jej rodziny i znajomych. Od najmłodszych lat los nie szczędzi Matyldzie ciężkiej pracy, wysiłku, smutku i straty. Po tragedii, która dotknęła jej dom, musi przejąć opiekę nad rodzeństwem i pomagać pogrążonemu w smutku ojcu. Radość i wytchnienie przynosi jej zamiłowanie do nauki i miłość do książek. Jak to często w życiu bywa, przychodzi w życiu Matyldy chwila, kiedy los stawia na jej drodze osoby, które wyciągają do niej pomocną dłoń. Młody żydowski chłopiec i starsza pani, Niemka, wspierają Matyldę w jej dążeniu do marzeń i spełnienia pasji jaką jest nauka.
"Matylda. Droga ku przyszłości" to piękna książka Anety Krasińskiej z historią w tle. Autorka oddała w ręce czytelników niezwykle plastyczną, poruszającą i rzetelną historię. Bardzo dobrze oddała w powieści realia okresu międzywojennego. Zadbała o każdy szczegół od języka jakim posługiwali się bohaterowie począwszy, na kulturze i tradycjach skończywszy. Na przestrzeni lat zaprezentowała czytelnikom nie tylko główną bohaterkę i etapy jej życia, ale również zmiany jakie zachodziły w kraju. Wisienką na tym literackim torcie jest barwnie i interesująco oddany obraz Łodzi i jej okolic w okresie międzywojennym. Koegzystencja kilku narodowości tak różnych pod względem statusu społecznego, religijnym, kulturowym, czy choćby gospodarczym.
Aneta Krasińska z wyczuciem kreśli obraz nierówności społecznych, rywalizacji ale i wzajemnej współpracy. Duży nacisk kładzie również na tematy pracy ponad siły, podejścia do nauki, przyjaźni, relacji rodzinnych, miłości i marzeń. Wykreowana przez autorkę postać Matyldy - małej dziewczynki, potem młodej kobiety, ambitnej, pracowitej rozkochanej w nauce i książkach, to symbol walki o spełnianie marzeń i zdobyciu lepszej przyszłości. A wykształcenie taką właśnie lepszą przyszłość może zapewnić i stać się trampoliną do wolności, do której dąży każdy człowiek.
Autorka w swojej najnowszej powieści, na podstawie doświadczeń głównej bohaterki, przedstawia symbol drogi. Nie zawsze usłanej różami. Jednak konsekwentnej, ambitnej, pracowitej, prowadzącej do osiągnięcia wytyczonego celu. Drogi, na której los stawia ludzi, chętnych wyciągnąć pomocną dłoń. Drogi, którą możemy obserwować nie tylko w wymiarze egzystencjalnym ale i gospodarczym. Dokąd zaprowadzi ona bohaterów powieści? Mam nadzieję, że przekonamy się o tym już w kolejnym tomie tej pięknej powieści.
Polecam!
„Matylda. Droga ku przyszłości” - Aneta Krasińska
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 28.02.2024r.
Język: polski
Liczba stron: 366
ISBN: 9788383293394
Kategoria: literatura obyczajowa
„Nie ma śmiesznych marzeń – ostrzegła. Są tylko takie, których inni nie rozumieją […].”
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po najnowszą powieść Anety Krasińskiej. Po świetnie przyjętej...
2024-02-23
„Przypomniała sobie każde słowo, które powiedział jej na pożegnanie, gdy prosił, żeby nigdy się nie bała, bo wróci do niej choćby z piekła. Tymczasem to ona uciekła do niego z piekła. […] Przecież miała ocalić ich miłość. Ich drzewa wciąż były młode.”
Wioletta Sawicka wraca z kontynuacją świetnie przyjętej przez czytelników „Opowieści warmińskiej”. „Nasze drzewa są jeszcze młode” to powieść, która porusza najdelikatniejsze struny jestestwa, uwrażliwia. Uświadamia, że nie nienawiść, podłość i bestialstwo ale miłość, dobro, determinacja i nadzieja prowadzą do zwycięstwa. Tym zwycięstwem jest triumf i ocalenie miłości.
Kolejny raz sięgając po książkę zrozumiałam, że literatura ma wiele wcieleń, a każdy z miłośników wybiera te, które odpowiadają mu najbardziej. Istnieje taka kategoria książek i taka lista nazwisk ich autorów, o których nie da się zapomnieć. To powieści poruszające i zmuszające do refleksji nad czasem minionym i tym co dzieje się współcześnie wokół nas. Powieści, które przedstawiają świat w realnych i co za tym idzie często brutalnych barwach. Taka właśnie jest książka „Nasze drzewa są jeszcze młode”. Mnóstwo emocji kosztowało mnie jej przeczytanie. Autorka każdym słowem, losami Lizki, Franza i wielu innych bohaterów, dotknęła mnie do żywego. Były chwile, w których musiałam odłożyć książkę ponieważ łzy sprawiały, że nie byłam w stanie czytać dalej. Cierpienie jakie stało się udziałem Lizki i towarzyszących jej osadzonych w obozie Hohenbruch odbierało mi oddech. Nadzieja, odwaga i siła z jaką znosili obozowe piekło natomiast, wzbudzały mój największy podziw i szacunek. Zdanie wypowiadane przez jedną z bohaterek, Bognę, która jak mantrę powtarzała, że „drzewa, z których kiedyś zrobione zostaną ich trumny, są jeszcze młode”, pozostanie w mojej pamięci na zawsze.
Wioletta Sawicka ze swoją wrażliwością twórczą, znakomitym stylem tworzenia, dziennikarskim zacięciem, pasją historyczną i umiejętnym wplataniem w fabułę prawdziwych zdarzeń do jakich doszło na terenach, na których dzieje się akcja powieści, sprawia, że jej historia nabiera głębokiej wymowy. W moim odczuciu wymowy bardzo motywującej. Do nadziei mimo wszystko, pomimo i wbrew. Do życia, do doceniania tego co się ma, gdyż historia pokazała nam już, jak źle i tragicznie może być. „Nasze drzewa są jeszcze młode” pomimo swojego trudnego, smutnego klimatu jest powieścią niosącą również nadzieję. Ukazuje również ogromną rolę miłości i różnych jej odcieni. Poświęcenia i determinacji. A także roli przeznaczenia w życiu człowieka. Ono dopadnie każdego i wystawi rachunek za wyrządzone krzywdy i popełnione zbrodnie.
„Nasze drzewa są jeszcze młode” Wioletty Sawickiej to lektura obowiązkowa dla każdego dojrzałego czytelnika. Porusza trudne tematy i dramatyczną historię Prus Wschodnich II wojny światowej. Autorka w ten sposób ze znawstwem i pasją nienachalnie popularyzuje historię miejsc bliskich jej sercu, jak i sercu każdego mieszkańca dzisiejszych Warmii i Mazur. Wioletta Sawicka stworzyła historię, która uczy, porusza i daje nadzieję. Po przeczytaniu jej ostatniej strony, w głowie pozostają żywe obrazy, a refleksje nasuwają się bezzwłocznie. To wielka siła autorki, której należy się głęboki ukłon. Ta mądra i poruszająca trzecia część serii „Opowieść warmińska” głęboko chwyta za serce.
Sięgacie po nią bezzwłocznie. Warto dać szansę tak wybitnie opowiedzianej historii o sile miłości, cenie nienawiści i drodze ku pokrzepieniu. Jestem pewna, że każdy po przeczytaniu tej książki spojrzy na świat z innej perspektywy. Doceni czas, w którym żyje i komfort, dar wolności.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i wiem, że tak będzie również w przypadku wszystkich tych, którzy zanurzą się w świat Lizki, Franza, Augusty i wielu innych bohaterów.
Polecam!!!!
„Przypomniała sobie każde słowo, które powiedział jej na pożegnanie, gdy prosił, żeby nigdy się nie bała, bo wróci do niej choćby z piekła. Tymczasem to ona uciekła do niego z piekła. […] Przecież miała ocalić ich miłość. Ich drzewa wciąż były młode.”
Wioletta Sawicka wraca z kontynuacją świetnie przyjętej przez czytelników „Opowieści warmińskiej”. „Nasze drzewa są jeszcze...
2024-02-11
„Codzienność naznaczona łzami” to czwarty tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Towarzyszymy w nim dalszym losom rodziny Stawińskich.
Tak jak w poprzednich częściach tak i tutaj, po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. Wspominałam już we wcześniejszych recenzjach, że to doskonały zabieg. Ułatwia przypomnienie sobie wszystkiego, co wydarzyło się dotychczas w życiu bohaterów. Następnie autorka przenosi czytelnika do rzeczywistości po wydarzeniach czerwca pięćdziesiątego szóstego roku.
Powieść podzielona jest na trzy części. Rodzina Stawińskich nadal mieszka w Poznaniu. Zmianie na lepsze ulega relacja między Andrzejem i Zygmuntem, ojcem i synem. Wanda, Zosia i Jadzia nadal nie potrafią pogodzić się z wyborem partnerki życiowej przez ojca. Splot wydarzeń i okoliczności sprawia, że w sercach dwóch pierwszych upór zaczyna się kruszyć. Każda z sióstr boryka się jednocześnie z własnymi, osobistymi problemami. Bieda, ulotność szczęścia, problemy z zajściem w ciążę, kłopoty małżeńskie i rodzicielskie, walka o codzienny byt i spokój, starania o odbudowanie małżeństwa, które zrujnowane zostało na skutek źle podjętych wyborów i decyzji, to mała część rzeczywistości bohaterów.
A codzienność mimo usilnych starań, nie jest niestety łatwa. Bohaterom wciąż towarzyszą bolesne wspomnienia i traumy z przeszłości. Trudno odzyskać spokój i stabilizację, kiedy tuż obok czai się ktoś ogarnięty zazdrością i dziwną obsesją, które tłumaczy miłością i przywiązaniem. Mając władzę i możliwości, niszczy w skrytości każdą próbę polepszenia życiowej sytuacji. Plecie sieć, w którą zamierza pochwycić wybrankę na zawsze. Czy osiągnie wymarzony cel? Czy bohaterom uda się kolejny raz wygrać z problemami, które stawia na ich drodze los? Czy narastające kłopoty zbliżą rodzinę do siebie? Kto wygra szczęście, a kto utraci siebie? Kto poniesie największą ofiarę?
Bohaterowie kolejni raz uwikłani zostają w skomplikowane relacje, wielkie namiętności, miłość i trudne wydarzenia. Częściej ronią łzy, niż przeżywają chwile radości. Muszą radzić sobie z czającym się w cieniu niebezpieczeństwem i rodzinnymi niesnaskami. Nie zdają sobie sprawy, że wokół nich są osoby, które jątrzą, nie zawsze postępują uczciwie.
Joanna Nowak znakomicie oddała realia tamtych czasów. Przeprowadziła czytelnika przez bardzo ważne wydarzenia w życiu rodziny Stawińskich. Czytając niemalże czujemy w powietrzu emocje, nadzieje i zapach tamtych dni. Towarzyszymy nie tylko starszym członkom rodziny. Obserwujemy też młode pokolenie, któremu los również nie szczędzi trosk i przykrych sytuacji.
„Codzienność naznaczona łzami” to wzruszająca, poruszająca opowieść o rodzinie i ich walce o lepsze życie. To powieść obfita w problemy rodzinne, ludzkie namiętności, marzenia i nadzieje. To również opowieść o zdradzie, stracie, pożegnaniach, bólu, chorobie, która spada jak grom z jasnego nieba. Opowieść, która choć naznaczona łzami, wnosi też odrobinę światła i radości z odzyskania tego, co się kiedyś utraciło. Zdobycia również tego, czego się bardzo pragnie. Każda przeczytana strona budzi coraz silniejsze emocje i głębokie przywiązanie do bohaterów. Jestem przekonana, że ta historia podbije każde czytelnicze serce.
Joanna Nowak w bardzo wciągający sposób kontynuuje serię „Podróż wołyńska”. Zakończenie powieści ponownie zaostrza czytelniczy apetyt i powoduje niecierpliwe oczekiwanie na kolejną część. W oczekiwaniu na kontynuację, zachęcam po sięgnięcie po poprzednie tomy. Obowiązkowo! Płynnie poznacie wówczas wszystkie najważniejsze niteczki fabuły.
Polecam!
„Codzienność naznaczona łzami” to czwarty tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Towarzyszymy w nim dalszym losom rodziny Stawińskich.
Tak jak w poprzednich częściach tak i tutaj, po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. Wspominałam już we wcześniejszych recenzjach, że to doskonały zabieg. Ułatwia...
2024-02-01
„Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości” to kolejna część serii „Matki, czyli córki”. Serii znakomicie przyjętej przez czytelniczki. Opowiadającej o trudnych relacjach między kobietami, tajemnicach, skrywanych na dnie serca pretensjach, ale przede wszystkim o miłości. Takiej, która potrafi postawić na nogi, wskazać nowy kierunek i dać szansę na nowe życie.
W jaki sposób pisze Natasza Socha, każdy czytelnik jej książek wie. Doza ironicznego poczucia humoru, łączy się z poruszaniem trudnych, życiowych kwestii. Książki autorki są przystępne i warte polecenia dla każdego czytelnika. Wciągają i wywołują ogrom przemyśleń. Tak też i jest w przypadku czwartej części serii „Matki, czyli córki”.
Depresja. Żal po stracie. Odrodzenie się na nowo. Właśnie o tym pisze Natasza Socha w swojej powieści „Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości”. Autorka na kartach książki konfrontuje czytelnika z problemami, z którymi może borykać się tak naprawdę każdy z nas. Bohaterki książki poprzez splot doświadczeń i przeżyć pomagają czytelnikowi uświadomić sobie proste prawdy dotyczące dojrzałości. Odkrywamy w trakcie czytania drugie znaczenie tego słowa. Wewnętrzne apatia, smutek, załamanie, obojętność, lęk przed odpowiedzialnością, stają się czynnikami, które pozwolą zrozumieć że dojrzałość, to tak naprawdę świadomość własnej niedojrzałości. To umiejętność skonfrontowania się z tym co boli i przyjęcie pomocy. To nowe otwarcie, przytulenie siebie i danie sobie szansy na powrót do życia, które może być wspaniałą, ciekawą przygodą.
Natasza Socha napisała poruszającą powieść o kobietach i ich problemach. Powieść o marzeniach, rodzinie, która mimo sporów, wykazuje się miłością i lojalnością w obliczu smutku i beznadziei. Rodzinie, która za wszelką cenę wyciąga pomocną dłoń i daje wyjście do próby zawalczenia o samego siebie. Pozbierania w całość wszystkich swoich nieszczęśliwych kawałków. Zaakceptowania i pokochania siebie a także życia, które - czy tego chcemy czy nie - biegnie dalej.
„Salamandra” to również książka o sile uczuć. Tęsknocie za utraconą miłością, która wciąż żyje we wspomnieniach. Autorka zbudowała niezwykłą opowieść, która może stać się symbolem ogromnej motywacji do wewnętrznego odrodzenia, pomimo wszelkich przeciwności losu. Zrobiła to w sposób mądry i z należytym wyczuciem. Po lekturze tej powieści zachodzi w człowieku jakaś zmiana, a razem z nią znacznie lepsze zrozumienie tego, co w życiu ważne.
Tak sobie myślę, że każdy kto potrzebuje w życiu zamiany, powinien sięgnąć po tę świetną książkę. Poznać Kalinę, Kirę, Helenę, Konstancję, Józefa i Kubę. Zanurzyć się w ich świecie i świetnie napisanej, mądrej historii. To będzie wspaniała podróż, która bez wątpienia pomoże coś w życiu zmienić. Być może stanie się też przyczynkiem do stworzenia swojej własnej listy marzeń. Brzmi interesująco?
Podejmij więc wyzwanie, które proponuje Natasza Socha. Odnajdź w sobie odwagę, wewnętrzną siłę, a odkryjesz, że wszystko jeszcze przed tobą. Zrozumiesz, że na zgliszczach, można zbudować coś zupełnie nowego, dobrego, zaczniesz żyć mocniej i pełniej. Odrodzisz się na nowo, tak jak salamandry.
Polecam!
„Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości” to kolejna część serii „Matki, czyli córki”. Serii znakomicie przyjętej przez czytelniczki. Opowiadającej o trudnych relacjach między kobietami, tajemnicach, skrywanych na dnie serca pretensjach, ale przede wszystkim o miłości. Takiej, która potrafi postawić na nogi, wskazać nowy kierunek i dać szansę na nowe życie.
W jaki...
2024-01-19
„Przecież nie chodzi o to, by nie popełniać błędów, tylko o to, by później zadać sobie trud ich naprawienia.”
Bożesz ty mój! Jaka to fenomenalna książka! „Trochę wstyd”, bo o tej książce będzie tu mowa, to pełna humoru i odrobinę refleksyjna kronika zdarzeń z życia Luśki. Emocjonalnej, impulsywnej bohaterki, której wstydliwe sytuacje i zachowania, towarzyszą już od najmłodszych lat.
Lucyna Luiza Maciejak mieszka w Warszawie, ale pochodzi ze wsi. Trochę się tego wstydzi. Nieprzepracowane w sobie uczucia, emocje i to nagminne poczucie wstydu sprawiają, że Luśka działa pod wpływem emocji. Często również wbrew logice i rozsądkowi. Efekty jej porywczej natury, mają swoje konsekwencje. Kiepskie sąsiedzkie relacje, utrata pracy, kłótnia z najbliższą przyjaciółką, opieka nad starszym bratem Zeniem, który jest życiową ciamajdą. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Codzienny galimatias decyzji i zdarzeń stają się typowym Luśka style.
W najnowszej powieści „Trochę wstyd” Kasia Bulicz-Kasprzak prowadzi nas przez opowieść pełną ciętego, dobrego humoru. Z jednej strony mamy cudownie śmieszny opis licznych perypetii i przemyśleń bohaterów, z drugiej zaś wzruszającą, na wskroś prawdziwą satyrę na styl życia, w tym rodzinnego i pojęcie wstydu, które mają czasami większą wartość niż uczucia. Autorka w niesamowicie wciągający sposób odkrywa przed czytelnikiem meandry kobiecej świadomości. Potrzebę bycia kochanym, akceptowanym i docenianym. Kompleksy i zagubienie, które zasiane w sercu już od najmłodszych lat, głęboko zapuściły korzenie, zniszczyły samoocenę i nie pozwalają na odważne spojrzenie w otaczającą rzeczywistość. Dojrzałość, do osiągnięcia której, wiedzie ścieżka pełna wybojów. I w końcu relacje. Te rodzinne i te intymne, na które rzutują doświadczenia z przeszłości. Wszak to, jak budujemy nasze dorosłe życie, ma swoje fundamenty właśnie
w rodzinie, w dzieciństwie.
Autorka wplotła w fabułę wiele rozważań i porównań. Czytając, nie będzie można oprzeć się wrażeniu, że „luśkowatość” towarzyszy każdemu z nas. W mniejszym lub większym stopniu, ale mamy z bohaterką wiele wspólnego. Śmieszne sytuacje, serie pomyłek, prawdy objawione, rewelacyjne dialogi i paleta absolutnie rozweselających postaci sprawiają, że od książki nie można się oderwać. Wszystkie niespokojne myśli, które zaprzątają naszą głowę ulatują bezpowrotnie. Pozostaje tylko znakomita rozrywka, odprężenie i ciepła opowieść z folklorem w tle.
„Trochę wstyd” Kasi Bulicz-Kasprzak sprawia nie tylko przyjemność z samego czytania i poznania urokliwej, emocjonalnej bohaterki. To również powieść, która pozwala polubić samego siebie. Swoje wady i niedoskonałości. Słowem wszystko to, czego człowiek najbardziej się wstydzi. Każda strona tej zabawno-refleksyjnej powieści wywoła lawinę śmiechu i myśl w tle głowy... „Ta Luśka, to przecież cała ja!”
Czytajcie! Pozytywne wrażenia i emocje gwarantowane!
„Przecież nie chodzi o to, by nie popełniać błędów, tylko o to, by później zadać sobie trud ich naprawienia.”
Bożesz ty mój! Jaka to fenomenalna książka! „Trochę wstyd”, bo o tej książce będzie tu mowa, to pełna humoru i odrobinę refleksyjna kronika zdarzeń z życia Luśki. Emocjonalnej, impulsywnej bohaterki, której wstydliwe sytuacje i zachowania, towarzyszą już od...
2024-01-13
„Zło może skrywać się za fasadą niewinności”.
Książka, zawiera w sobie wszystko to, co najwrażliwsze, czasami trudne, niekoniecznie wygodne i najboleśniejsze. Pisanie to tak naprawdę akt odwagi. Magdalena Zimniak tworząc „Czarcie lustro”, stanęła na wysokości zadania...
Z każdą kolejną przeczytaną książką autorki utwierdzam się w przekonaniu, że mistrzyni gatunku, jest tylko jedna. Z każdą kolejną publikacją bardziej zaskakująca i przemawiająca do czytelnika. Co tu dużo pisać. Magdalena Zimniak zdecydowanie zasłużyła na popularność jaką cieszy się na rynku wydawniczym. Jest znakomitą obserwatorką, a to, przekłada się na realizm z jakim tworzy swoje książki. Każdy czytelnik wie, że im większy realizm, tym większe emocje. Magdalena Zimniak intrygująco łączy thriller ze spostrzeżeniami na temat ludzkiej natury i psychiki. Tak często słabej, ułomnej, chorej. Powieści, które wychodzą spod jej pióra są genialne i paraliżujące. Tak też i jest w przypadku najnowszej publikacji.
„Czarcie lustro” to stresująca i bardzo niepokojąca lektura. Wywołuje w czytelniku cały szereg różnych emocji. Począwszy od złości, przerażenia, przez niezgodę, rezygnację, aż do współczucia. Magdalena Zimniak posiada niebywałą zdolność w budowaniu napięcia. Sprawnie lawiruje akcją i nie pozwala czytelnikowi odetchnąć. Trzeba bowiem zaznaczyć, że temat, który podejmuje autorka w swojej książce dotyczy sprawy najboleśniejszej i najtrudniejszej zarazem. Krzywdy dzieci. A ta z kolei, odbiera oddech i sprawia, że serce zapomina o tym, że powinno bić. W „Czarcim lustrze” mamy do czynienia z potwornym złem. Jego ogrom jest niewyobrażalny.
Autorka stworzyła powieść pełną znaczeń i symbolicznych odniesień. Już sam tytuł nie jest przypadkowy. Stanowi nawiązanie do jednej z najpiękniejszych baśni Andersena o „Królowej Śniegu”. Na pewno każdy z nas pamięta zwierciadło, w którym można było zobaczyć tylko to co brzydkie, nieszczęśliwe i złe. Fragmenty takiego czarciego lustra zagnieździły się w sercu bohaterki powieści Magdaleny Zimniak. Jakiej traumy doświadczyła Marta???
Nie zdradzę fabuły, żeby nie odbierać nikomu emocjonującej lektury, ani intrygującej możliwości rozwiązania zagadki. Powiem tylko, że finał jest absolutnie zaskakujący i nieoczekiwany. Cała historia natomiast poruszająca i boleśnie trudna. Momentami tak bardzo okrutna, że trudno sobie było wyobrazić tak zintensyfikowane zło i dewiacje. Magdalena Zimniak poradziła sobie również i z tym. Z jednej strony dosadnie opisywała krzywdę, która stała się udziałem głównej bohaterki. Z drugiej zaś okazywała jej maksimum delikatności. Kontrastowała zło z dobrem. Okrucieństwo z miłością. Manipulację z troską. Strach z bezpieczeństwem.
Mroczna, duszna atmosfera oplata czytelnika z każdej przeczytanej strony. Nawarstwiające się tajemnice i teorie nie pozwalają ani na moment oderwać się od lektury. Krzywda dziecka wywołuje złość i sprzeciw. W głowie krąży myśl, czy nasz umysł byłby w stanie poradzić sobie z traumą jakiej doświadczyła Marta? Uczucie wszechogarniającej złości obezwładnia niemal natychmiastowo.
„Czarcie lustro” to powieść, którą najlepiej czytać w ciszy. W głowie dzieje się bowiem tyle, że trudno będzie się pozbierać żeby zaczerpnąć tchu. Absolutnie genialna. Powinna się odbić wśród czytelników szerokim echem.
Polecam!
„Zło może skrywać się za fasadą niewinności”.
Książka, zawiera w sobie wszystko to, co najwrażliwsze, czasami trudne, niekoniecznie wygodne i najboleśniejsze. Pisanie to tak naprawdę akt odwagi. Magdalena Zimniak tworząc „Czarcie lustro”, stanęła na wysokości zadania...
Z każdą kolejną przeczytaną książką autorki utwierdzam się w przekonaniu, że mistrzyni gatunku, jest...
2023-11-11
„Jedyny walc” - Małgorzata Garkowska
Wydawnictwo: Flow
Data wydania:
Liczba stron: 406
Język: polski
ISBN:9788383640327
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
„... najlepiej zostawić ludzi z ich własnymi wyborami, żeby na własnej skórze się przekonali, na ile są słuszne.”
W tę pochmurną listopadową sobotę, opowiem o książce, która swoim ładunkiem emocjonalnym i znakomitą fabułą poruszy niejedno serce. Moje poruszyła bardzo. Łączy mnie z autorką podobna wrażliwość. Niemożliwością więc było, aby jej najnowsza powieść, nie przemówiła do najgłębszych zakamarków mojej duszy.
„Jedyny walc” Małgorzaty Garkowskiej...
Kto z nas nie chciałby się przenieść do dawnych czasów i przeżyć wielkiej romantycznej miłości? Kto z nas nie chciałby wirować w rytm walca po pięknie udekorowanych salach balowych, w eleganckich strojach? Kto z nas nie chciałby przeżywać tamtych dylematów uczuciowych, światopoglądowych, moralnych? Oczywiście odbycie podróży w czasie nie jest możliwe. Na pomoc przychodzą nam jednak książki. Książki tak dobre, jak właśnie ta, Małgorzaty. Powieści podejmujące tematykę decyzji i uczuć jakie łączyły ludzi dawno temu.
„Jedyny walc” Małgorzaty Garkowskiej to niezwykle wciągająca powieść o miłości, przepełniona silnymi emocjami, namiętnością oraz dylematami głównych bohaterów. Dzięki tej książce przeniesiemy się w okres barwnego przełomu XIX i XX wieku, poznając nie tylko historię miłosną ale też narastające rewolucyjne nastroje i represje caratu. Najnowsza powieść Małgorzaty Garkowskiej jest pełna napięć, wzruszeń i dynamicznej akcji. Przenosi czytelnika w świat wypełniony walką, potrzebą wolności, ale i pięknem a także unikatowym stylem. To również obraz ówczesnego społeczeństwa, obyczajów i polityki. Bogata w detale i konwenanse, właściwe dla opisywanego okresu.
Obok znakomicie oddanego historycznego tła, ogromną rolę odgrywają w powieści emocje i napięcie między głównymi bohaterami. Namiętność, która staje się ich udziałem porywa i oczarowuje czytelnika. Ze wzruszeniem i podekscytowaniem obserwujemy los miłości, która wybucha z niespodziewaną siłą i łączy przedstawicieli dwóch odległych światów. Miłości, która wymaga trudnych decyzji, bo kiedy na scenie pojawia się Ona, a wokół niej dwóch równie zaangażowanych mężczyzn, tylko serce może udzielić właściwej odpowiedzi. Autorka splata losy bohaterów, uwypuklając tym samym ich uczucia i emocje.
Którego z kandydatów wybierze Ewelina Strojnowska? Porucznik Paweł Orłowski? Hrabia Aleksandr Konstantynowicz Sorokin? Jedno jest pewne, obaj nie zamierzają się poddać. A kiedy człowiek nie jest przygotowany na miłość, a ona już się pojawia, po prostu nie można się jej oprzeć i nie sposób jej zatrzymać.
„Jedyny walc” to powieść, którą się przeżywa. Bohaterowie stają się nam bardzo bliscy. Razem z nimi pragniemy kochać i być kochanymi. Korzystać z życia i czerpać z niego pełnymi garściami. Małgorzata Garkowska proponuje nam podróż pełną skrywanych uczuć, wrażeń i emocji. A wszystko zaczyna się od jednego momentu... Jednej podmienionej walizki i jednego wyjątkowego walca...
Romans, konwenanse, pościgi, zamachy, konspiracyjne organizacje... Przekonajcie się co działo się na kartach tej znakomitej powieści! Sięgnijcie po „Jedyny walc” Małgorzaty Garkowskiej. Zachwyt gwarantowany!!!
„Jedyny walc” - Małgorzata Garkowska
Wydawnictwo: Flow
Data wydania:
Liczba stron: 406
Język: polski
ISBN:9788383640327
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
„... najlepiej zostawić ludzi z ich własnymi wyborami, żeby na własnej skórze się przekonali, na ile są słuszne.”
W tę pochmurną listopadową sobotę, opowiem o książce, która swoim ładunkiem emocjonalnym i...
2023-11-05
Krzysztof P. Czyżewski powraca z nową powieścią historyczną. Powieścią w najlepszym stylu!
„Izabela i sześć zaginionych koron” to drugi tom cyklu z księżną Izabelą Czartoryską i jej pomocnikiem Fryderykiem Skarbkiem - Migdałem w rolach głównych. Już pierwsza powieść „Izabela. Świat w płomieniach” była genialna. W całości skradła moje czytelnicze serce. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że potrzebujemy jak najwięcej tak dobrze napisanych książek na naszym rynku wydawniczym. Książek wywołujących bezgraniczne oczarowanie i absolutny zachwyt.
Tylko genialny autor potrafi stworzyć tak dobre dzieło, na które składają się różne gatunkowo wątki. Od historycznego począwszy, poprzez przygodowy, detektywistyczny, na sensacyjnym skończywszy. Ten mix gatunkowy sprawia, że fabuła powieści porywa, dynamiczna akcja wciąga do ostatka, zaskakuje i trzyma w napięciu do samego końca. Czytelnik z podekscytowaniem bierze udział w historycznej rozgrywce i zajmującym śledztwie.
W październiku 1795 roku żołnierze pruscy włamali się do skarbca na Wawelu. Wykradli między innymi koronę Bolesława Chrobrego. Pytanie brzmi: kto im w tym pomógł? Co dalej działo się z bezcennymi insygniami? Czy Izabela Czartoryska i Migdał mają szansę na odnalezienie i odzyskanie regaliów?
Czytając „Izabelę i sześć zaginionych koron” powieść opartą na prawdziwej historii, doszłam do wniosku, że lektura ta, jest barwna i ciekawa, jak barwne i fascynujące było życie Izabeli Czartoryskiej. Wielu z nas zapewne kojarzy Izabelę wyłącznie z pięknych portretów. Krzysztof P. Czyżewski przybliża nam tę arcyciekawą postać, która ma znacznie więcej do zaoferowania niż tylko piękne lico. Autor prezentuje czytelnikom kobietę inteligentną z detektywistycznym zacięciem, energiczną, gotową na nowe wyzwania, wielką patriotkę, znawczynię sztuki, literatury, pasjonatkę podróży. Kobietę z otwartym umysłem i wielką odwagą.
Jednak nie tylko Izabela Czartoryska i jej przesympatyczny towarzysz i pomocnik Migdał, stanowią mocną stronę powieści. Olbrzymią rolę odgrywa tu przepięknie i rzetelnie przedstawione tło historyczne. To lektura, która przenosi czytelnika w czasie. Zabierając go w zaskakującą, pasjonującą podróż, pełną tajemnic, zagadek i przygód. Wpływające na wyobraźnię opisy i działania bohaterów, zachwycają i nieustannie podsycają ciekawość. Idealnie wprowadzają nas w niepowtarzalny klimat powieści.
Jestem oczarowana tą powieścią. Wszystko się w niej zgadza, doprecyzowane jest na najwyższym poziomie. W moich oczach to małe dzieło sztuki, które tylko we właściwych czytelniczych rękach będzie wartościowe.
Gorąco rekomenduję!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Pascal.
Krzysztof P. Czyżewski powraca z nową powieścią historyczną. Powieścią w najlepszym stylu!
„Izabela i sześć zaginionych koron” to drugi tom cyklu z księżną Izabelą Czartoryską i jej pomocnikiem Fryderykiem Skarbkiem - Migdałem w rolach głównych. Już pierwsza powieść „Izabela. Świat w płomieniach” była genialna. W całości skradła moje czytelnicze serce. Z całą stanowczością...
2023-10-30
„Wiedział, że to wszystko, co działo się wokół niego, wystawiało na próbę jego człowieczeństwo. A on wcale nie miał pewności, że zdoła sobie poradzić i zachować się tak, jak powinien.”
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Przyszedł czas na ostatni tom znakomicie przyjętej przez czytelników sagi „Trylogia gdańska” Anety Krasińskiej. „W objęciach mroku” to najbardziej poruszająca część całej trylogii. Autorka prowadzi czytelnika przez niewyobrażalne ludzkie cierpienie, determinację, wytrwałość i odwagę w obliczu wielkiego okrucieństwa.
Aneta Krasińska wciąga czytelnika w życie bohaterów. Ujawnia ich rozterki, marzenia, strach, walkę o przetrwanie. Fabuła trzeciego tomu serii ukazuje jak wojna, trudne warunki i sytuacje zmuszają ludzi do podejmowania decyzji, które nie zawsze idą w parze z przekonaniami i pragnieniami. Czytając ten tom, nieustanie towarzyszy nam myśl o istocie człowieczeństwa. Człowiek to brzmi dumnie – powtarzamy. Te słowa niosą za sobą pewną pompatyczność, jest to wyniosłość starożytna i piękna. Jednak w czasach upodlenia, strachu, sytuacji, w których trudno podejmować właściwe decyzje, słowa te nabierają jeszcze ważniejszego znaczenia i wydźwięku. Powieść Anety Krasińskiej stawia czytelnikowi trudne pytania. Wywołuje galopadę myśli i emocji.
„W objęciach mroku” nie jest łatwą historią. Z każdej strony, zdania, między wierszami, obezwładnia czytelnika ogrom bólu, cierpienia, żalu i strachu. Losy bohaterów śledzimy z bólem serca i niezgodą. Obrazy z obozu Stutthof, męka więźniów, ich nieludzkie traktowanie wyciskają łzy z oczu i przeszywają aż po same trzewia. Człowiek człowiekowi zgotował okrutny, niewyobrażalny los. Łamał determinację, niszczył wszystko to co dobre i piękne. Nie był w stanie jednak odebrać miłości i nadziei, które mimo całego dramatu, tliły się na dnie serca. Czekały na swój właściwy czas.
Aneta Krasińska w wyjątkowo rzetelnie i obrazowo, oddała w powieści realia wojennej i obozowej rzeczywistości. Nieludzkie, bezduszne traktowanie więźniów w obozie Stutthof konfrontowała z wielką wola życia, odwagą i potrzebą przetrwania. Czytając czułam chłód wyjątkowo mroźnej zimy. Towarzyszyłam bohaterom w ich zmaganiach z dotkliwymi, obfitymi opadami śniegu. Razem z nimi cierpiałam głód i pracę ponad siły. Moje serce ściskało się z bólu wraz z każdym wymierzonym uderzeniem, obelgą, wystrzałem. Kibicowałam bohaterom w ich codziennej mozolnej walce o siebie i wszystkich tych, którzy są dla nich ważni.
Powieść Anety Krasińskiej wywołała we mnie mnóstwo skrajnych emocji. Zraniła mnie głęboko, ale dała tez jednocześnie impuls do determinacji w dążeniu do realizacji marzeń. Skoro odwagi nie brakowało ludności w czasach tak ogromnego wojennego dramatu, jak my, współcześni, żyjąc u siebie bezpiecznie i w spokoju możemy szukać wymówek i być biernymi wobec własnego życia.
„W objęciach niewoli” to powieść obowiązkowa. Taka, którą czyta się bez odkładania i załatwiania spraw pobocznych. Ona odciska ślad w sercu i umyśle. Zadaje trudne pytania i domaga się odpowiedzi. To powieść, która przypomina najmroczniejsze czasy naszej historii. Prowadzi nas przez nie na nowo. To hołd oddany tym, których doświadczeniem była okrutna męka. To apel aby pamiętać.
*******************************
Aneto, dobrze napisana powieść musi wywoływać obrażenia. Taką moc ma właśnie „W objęciach mroku." Każde zdanie zakorzeniło się we mnie głęboko. Doświadczyłam jednego z najbardziej przejmujących w tym roku zaczytania. Oddałaś tej powieści i całej serii swoje serce, duszę, wrażliwość i czas. To wielka wartość dodana. Jestem głęboko przejęta i poruszona. Dziękuję!
Polecam z całego serca!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Skarpa Warszawska <3
„Wiedział, że to wszystko, co działo się wokół niego, wystawiało na próbę jego człowieczeństwo. A on wcale nie miał pewności, że zdoła sobie poradzić i zachować się tak, jak powinien.”
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Przyszedł czas na ostatni tom znakomicie przyjętej przez czytelników sagi „Trylogia gdańska” Anety Krasińskiej. „W objęciach mroku” to...
2023-09-29
Z przyjemnością sięgam po książki autorstwa Sylwii Markiewicz. Każda, którą do tej pory przeczytałam wywierała na mnie ogromne wrażenie i pozostawiała mnie z lawiną refleksji. Wiadomość o najnowszym tytule autorki przyjęłam z radością i ciekawością jednocześnie. Kiedy wydawnictwo Pascal zrobiło mi niespodziankę przysyłając egzemplarz do recenzji, pełna dobrych, czytelniczych przeczuć, zabrałam się za czytanie.
Recenzując poprzednie książki Sylwii Markiewicz pisałam już o tym, że jest to autorka, która podejmuje w swoich książkach trudne tematy społeczno-obyczajowe. Nie inaczej jest i w przypadku nowej powieści „Poza sezonem. Nowego początki”. Delikatna okładka, pieszcząca nasze oczy pięknym, morskim widokiem, otwiera przed nami wrota do historii,w której odnajdziemy trudne, często bolesne i ważne problemy dnia codziennego. Uniwersalne wartości i doświadczenia.
W powieści „Poza sezonem. Nowe początki” autorka maluje przed nami uspokajający, nadmorski klimat i urokliwy pensjonacik w Chłapowie. Pensjonacik dość nietypowy, ponieważ otwarty jest dla gości poza sezonem, wyłącznie od września do maja. Przedstawia czytelnikom Stenię Waleńczuk, właścicielkę owego przybytku. Kobietę anioła, z sercem na dłoni. Założeniu pensjonaciku przyświecał kobiecie bardzo ważny cel. Chciała stworzyć dla swoich gości miejsce, gdzie będą mogli odpocząć od codziennych trosk i kłopotów. Miejsce to miało stać się również remedium na doskwierającą czasami samotność. Czy Stenia osiągnęła swój cel? Jak na jej pensjonacik zareagowali pierwsi goście?
„Poza sezonem. Nowe początki” to powieść wielopłaszczyznowa, poruszająca mnogość bardzo ważnych i trudnych społecznie tematów. Autorka dotyka tu nie tylko samotności, która często towarzyszy osobom starszym. Pochyla się przede wszystkim nad relacjami rodzinnymi i międzypokoleniowymi. Obserwujemy tu interakcje na linii rodzice – dzieci, dziadkowie-wnuczęta, mąż-żona, siostra-brat. Możemy przyglądać się jak ważną kwestią jest wzajemne zrozumienie, rozmowa, obecność, okazanie miłości i wsparcie. Jak boli natomiast brak czasu na odwiedziny, wspólnie spędzone chwile czy rozmowa oko w oko. Ile znaczy dla naszych dziadków wsłuchanie się w ich historie i to, co mają nam do przekazania. Bohaterowie wykreowani przez Sylwię Markiewicz uświadamiają nam nie tylko problemy i potrzeby z jakimi muszą mierzyć się nastolatkowie ale i osoby starsze. Uczucie wyobcowania, odsunięcia na boczny tor, spadek poczucia własnej wartości. Dość często problemy nawarstwiają się krok po kroku, konsekwencją czego jest choroba, uzależnienie czy błędy, za które płaci się potem przez resztę życia. Autorka nie szczędzi w powieści trudnych momentów. Mobilizuje czytelnika do zastanowienia się nad relacjami w rodzinie i najbliższym otoczeniu. Częste smutne i przygnębiające sytuacje, równoważy dawką humoru. Uświadamia, że każdy ma prawo do marzeń i dążenia do ich realizacji. Wiek nie gra przy tym roli. Przez życiowe sztormy i zawirowania prowadzi do bezpiecznego, spokojnego portu. A czym jest ów port, musicie przekonać się sami sięgając po książkę.
„Poza sezonem. Nowe początki” to znakomita propozycja na długie, jesienne wieczory. Jestem pewna, że powieść wciągnie bez reszty każdego, kto tylko po nią sięgnie. Wierzę głęboko, że lektura tej książki stanie się dla wielu przyczynkiem do rozjaśnienia pewnych pogmatwanych aspektów życia i spojrzenia na swoje problemy z zupełnie innej perspektywy.
Wartością dodaną publikacji są ciekawostki związane z Chłapowem i okolicami, które autorka wplotła w fabułę, a które związane są z postacią Augustyna Necla.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu PASCAL.
Z przyjemnością sięgam po książki autorstwa Sylwii Markiewicz. Każda, którą do tej pory przeczytałam wywierała na mnie ogromne wrażenie i pozostawiała mnie z lawiną refleksji. Wiadomość o najnowszym tytule autorki przyjęłam z radością i ciekawością jednocześnie. Kiedy wydawnictwo Pascal zrobiło mi niespodziankę przysyłając egzemplarz do recenzji, pełna dobrych,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-26
Lubicie jeździć na wieś? Czy może jednak wolicie miasto?
Ja osobiście, zdecydowanie wolę wieś. Otaczająca mnie tu cisza, spokój, łagodność codzienności, dają mi ukojenie nie tylko po pracy ale i wielu trudnych życiowych sytuacjach.
Bardzo mnie ucieszyła możliwość przeczytania książki „Nadzieja w spiżarni ukryta” pisarskiego duetu Joanny Jax i Magdaleny Witkiewicz. Autorki połączyły swoje siły, splotły gatunki i stworzyły ciepłą, refleksyjną, przyjemną w odbiorze powieść, która z pewnością podbije niejedno czytelnicze serce. Historia utkana przez Joannę Jax i Magdalenę Witkiewicz toczy się na dwóch przestrzeniach czasowych. Czytelnik nie ma problemu z rozszyfrowaniem, który z rozdziałów należy do Joanny Jax, a który do Magdaleny Witkiewicz. Jedna i druga autorka świetnie podeszły do swojego zadania i bardzo wciągająco prowadziły fabułę.
Przedstawione w powieści historie Łucji i Mateusza oraz Filipiny Płaskowickiej pięknie i zgrabnie się ze sobą splatają. Angażują przy tym czytelnika bez reszty. Dostarczają wielu emocji i skłaniają do głębokich refleksji nad naszym codziennym życiem. Śledząc losy bohaterów często zastanawiamy się nad własnymi wyborami, podejmowanymi decyzjami. Towarzyszy nam też myśl, czy ścieżka życiowa, którą podążamy przynosi nam szczęście, spokój, satysfakcję. Czy mamy obok siebie taką książkową „Nadzieję w spiżarni ukrytą”, z której obfitości możemy czerpać kiedy tylko dusza tego zapragnie.
Z racji tego, że uwielbiam książki z historią w tle, moją szczególną uwagę przyciągały w powieści rozdziały dotyczące Filipiny Płaskowickiej, autentycznej postaci historycznej. Nie słyszałam o niej wcześniej. A cóż to była za kobieta! Założycielka pierwszego Koła Gospodyń Wiejskich, nauczycielka, działaczka ruchu socjalistycznego w Królestwie Polskim, propagatorka języka polskiego w zaborze rosyjskim, niestrudzona w walce o kobiecą godność, siłę i prawa. To właśnie ta postać uczyła kobiety wzajemnego wsparcia, pomocy i jednoczenia się przy wspólnych działaniach bez względu na podziały. Dała podstawy do tego by każda kobieta, uwierzyła w swoją siłę, umiejętności i potrafiła przekuć je w czyny. Mimo trudów, strachu, smutku, często niepewności. Dziś, dla współczesnych może stanowić inspirację i być zaczątkiem do dobrych, pozytywnych zmian w życiu i najbliższym otoczeniu.
„Nadzieja w spiżarni ukryta” Joanny Jax i Magdaleny Witkiewicz to wartościowa, ciepła historia, która pozwoli czytelnikowi spojrzeć na życie z zupełnie innej perspektywy. Zamiast codziennego zabiegania, braku czasu dla siebie i bliskich, pozwoli zwrócić uwagę na to, co liczy się najbardziej. Dwie uwielbiane przez czytelników pisarki, otwierają przed nami spiżarnię, w której ukryte czekają prawdziwe cuda codzienności. Niech każdy z Was, zajrzy tam koniecznie i wybierze dla siebie to, czego w tym momencie najbardziej potrzebuje.
Ja zaopatrzyłam się na bardzo długi czas. I jestem szczęśliwa jak... pszczoła! Wspaniała lektura. Wiele w niej dobrych, oczyszczających emocji. Wiele trudnych problemów, o których warto rozmawiać. Dajcie się porwać tej historii. Naprawdę warto.
Lubicie jeździć na wieś? Czy może jednak wolicie miasto?
Ja osobiście, zdecydowanie wolę wieś. Otaczająca mnie tu cisza, spokój, łagodność codzienności, dają mi ukojenie nie tylko po pracy ale i wielu trudnych życiowych sytuacjach.
Bardzo mnie ucieszyła możliwość przeczytania książki „Nadzieja w spiżarni ukryta” pisarskiego duetu Joanny Jax i Magdaleny Witkiewicz. Autorki...
2023-09-20
„Prawda musiała w końcu ujrzeć światło dzienne. Nie ma niczego gorszego niż sekrety rodzinne. Głęboko skrywane tajemnice ryją dziury niczym korniki, niszcząc duszę i umysł. A potem jest już na wszystko za późno.”
Edyta Świętek wraca z kolejną częścią, znakomicie przyjętej przez czytelników”Sagi krynickiej”. W „Porywach namiętnych serc” w charakterystycznym sobie stylu opisuje dalsze losy bohaterów, całkowicie wciągając czytelnika w wir wydarzeń i urzeka go opowiadaną historią.
Trzeci tom „Sagi krynickiej” smakuje jak wytrawna potrawa. Czuć w niej słodycz i posmak goryczy. Autorka przenosi czytelnika w świat pełen intryg, romantycznych perypetii, namiętności, porywów serca, odważnych decyzji i politycznych zmagań. Barwnie i z rozmachem maluje przed czytelnikiem wątek kultury łemkowskiej oraz obraz krynickiej codzienności, w którą zaczyna wkradać się niepewność i strach. Zabawy, przyjęcia, przejażdżki konne, romanse, przyprawiają o szybsze bicie serca. Jednak wieści o możliwym wybuchu wojny wywołują niepokój. Bohaterowie powieści muszą mierzyć się z trudnymi decyzjami i stawiać czoła nowym sytuacjom. Jedni coś zyskają, inni poniosą straty, które pozostawią ślady w ich sercach na zawsze. Na jaw wychodzą głęboko skrywane sekrety z przeszłości, które wpływają nie tylko na relacje w rodzinie, ale i wśród przyjaciół.
Teosia przechodzi wielką, wewnętrzną przemianę. Odkrycie prawdy o postępkach rodziców, sprawia, że postanawia odkupić winy swoich przodków. Wyznacza sobie cel, do którego wytrwale i z sukcesem dąży, poświęcając po drodze miłość, ukochanego mężczyznę i wizję przyszłości u jego boku. Niosąc pomoc potrzebującym w wojennej zawierusze, wystawiona zostanie na próbę. Co szykuje dla niej los?
Nie bez powodu wspomniałam wyżej właśnie o Teosi, jednej z bohaterek powieści, której autorka poświęciła w trzecim tomie sporo uwagi. W moim odczuciu to właśnie dzięki kreacji tej postaci „Porywy namiętnych serc” stają się książką tak wyjątkową. Bohaterka ta, swoją osobowością, charakterem, temperamentem wprowadza w akcję niesamowite emocje. Jest genialnym symbolem kobiet, walczących o swoje prawa i miejsce w społeczeństwie. Z uporem broni stanowiska, że wielki wpływ mogą mieć na najbliższych czyny wcześniejszych pokoleń. Konsekwentnie dąży do wyznaczonego celu. Rezygnuje z uczucia. Za nic ma pozory i złe języki. I choć przyznać trzeba, że sporo w niej goryczy spwodowanej tym, przez co przeszła, jest to barwna i pozytywna postać. W poprzednich częściach nie pałałam do niej nadmierną sympatią. W tej części zaskarbiła sobie moje serce bez reszty.
„Porywy namiętnych serc” to niezwykle wciągająca powieść. Kipi od nagromadzonych emocji, od nienawiści począwszy poprzez niepokój, bezradność, miłość, czułość, spokój, aż po ulgę. Edyta Świętek oczarowuje czytelnika i nie ma w tym określeniu ani krzty przesady. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Polecam!
„Prawda musiała w końcu ujrzeć światło dzienne. Nie ma niczego gorszego niż sekrety rodzinne. Głęboko skrywane tajemnice ryją dziury niczym korniki, niszcząc duszę i umysł. A potem jest już na wszystko za późno.”
Edyta Świętek wraca z kolejną częścią, znakomicie przyjętej przez czytelników”Sagi krynickiej”. W „Porywach namiętnych serc” w charakterystycznym sobie stylu...
2023-07-25
#RECENZJA PREMIEROWA PATRONACKA
„Baśka” - Małorzata Manelska
Cykl: Nawłociowe wzgórze ( Tom 2)
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 25.07.2023r.
Liczba stron: 3
Język: polski
ISBN: 9788382903072
Kategoria: powieść historyczna
Przychodzę dziś do Was z recenzją mojego wyjątkowego patronatu medialnego, jakim jest „Baśka”, drugi tom „Nawłociowego wzgórza”. W powieści kontynuowane są dalsze losy Stefanii, Wszebora, Marianny oraz pozostałych bohaterów, więc by mieć jasny pogląd na całą historię, warto zapoznać się z pierwszym tomem tej niewątpliwie wciągającej serii.
Bohaterowie prowadzą w miarę spokojne, szczęśliwe i zgodne pożycie. Prowadzą gospodarstwa domowe, pracują, zajmują się dorastającymi dziećmi i ich problemami. A tych, jak to zazwyczaj w życiu bywa, nie brakuje. Wydaje się, że trudna przeszłość została za nimi. Jednak życie bywa nieprzewidywalne, a los potrafi płatać paskudne figle. Mawia się, że to co było, już nie wróci. Czy aby jednak na pewno? Bohaterowie „Baśki” przekonują się, że tajemnice z przeszłości mogą upomnieć się o człowieka w najmniej spodziewanym momencie. Zasiać ziarno strachu, niepewności, grozy. Co najgorsze zaś, stać się zadrą żalu między kochającymi się ludźmi i być przyczynkiem do tego, aby rodzinna klątwa ponownie odzyskała swoją moc. Pewne jest tylko to, że kiedy jedne sprawy się rozwiązują na ich miejsce pojawiają się kolejne. Uzyskane w końcu odpowiedzi nie tylko nie wyjaśniają sytuacji, ale dodatkowo mnożą nowe pytania. Życie bohaterów zatacza koło. Czy wyjdą zwycięsko z kolejnej potyczki z losem? Czy jako rodzina przetrwają wszystkie próby? Jak poradzi sobie tytułowa Basia? Można rzec, czołowa postać tej części. Czy odnajdzie swoje miejsce w życiu i rozwikła rodzinne zagadki? Kto ostatecznie rozprawi się z rodzinną klątwą dziewiątki?
Małgorzata Manelska kolejny raz podbiła moje czytelnicze serce. „Baśka” to genialna powieść, w której autorka w bardzo umiejętny sposób wciągnęła mnie w głąb fabuły i z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów. Warto było czekać na ten drugi tom. Zdecydowanie dorównuje on części pierwszej. Uważam, że jest nawet nieco bardziej dynamiczny, porywający i barwniejszy. Więcej się dzieje, wątki łączą się w spójną klarowną całość, momentami mocno zaskakując. Autorka dotyka w tym tomie problemów takich jak niepełnosprawność dziecka i idący za nią brak tolerancji ze strony otoczenia. Stykamy się tu z miłością rodzicielską i wszystkim tym, na co miłość ta jest wystawiana. Obserwujemy relacje siostrzane, które często podyktowane są zazdrością, a i niejednokrotnie skrywanymi tajemnicami. Jesteśmy świadkami powrotów i spotkań po latach. Z drżeniem serca przypatrujemy się rozkwitającej miłości. Złoszczą nas podstępne plany zemsty.
Autorka nie szczędzi nam wzruszeń i emocji. Pisze lekko i bardzo obrazowo. Hipnotyzuje i wciąga w wir wydarzeń już od pierwszej strony. Rozkwitająca miłość w jej powieści miesza się ze skrywanymi wyrzutami sumienia, podsycaną nienawiścią i chęcią zemsty. Jestem przekonana, że sięgając po tę książkę zatracicie się i przepadniecie w opowiadanej historii. Piękne i malownicze Mazury w tle, tylko podsycą literackie, przyjemne doznania.
Jestem dumna z tego, że mogłam zostać patronem medialnym tej wspaniałej serii. Bardzo cenię dobrą literaturę. Propozycja autorki była dla mnie prawdziwym zaszczytem. Bardzo za to dziękuję.
To historia idealna i zdecydowanie ją polecam!
#RECENZJA PREMIEROWA PATRONACKA
„Baśka” - Małorzata Manelska
Cykl: Nawłociowe wzgórze ( Tom 2)
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 25.07.2023r.
Liczba stron: 3
Język: polski
ISBN: 9788382903072
Kategoria: powieść historyczna
Przychodzę dziś do Was z recenzją mojego wyjątkowego patronatu medialnego, jakim jest „Baśka”, drugi tom „Nawłociowego wzgórza”. W powieści...
2023-06-11
„W objęciach niewoli” - Aneta Krasińska
Cykl: Trylogia gdańska (tom 2)
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 14.06.2023r.
Język: polski
Ilość stron: 350
ISBN:9788383291291
Kategoria: literatura obyczajowa
„Ile sił musi mieć w sobie człowiek, by toczyć wewnętrzną walkę, w której każdy wybór to porażka...”.
Trzy miesiące przyszło czekać czytelnikom na kontynuację chwytających za serce losów Neli i Iwa. Muszę przyznać, że zapałałam do tej dwójki wyjątkową sympatią. Z niecierpliwością i zaintrygowaniem czekałam daty premiery kolejnego tomu serii, w której będę mogła poznać ich dalsze losy. Kiedy dzięki uprzejmości autorki i wydawnictwa otrzymałam egzemplarz do recenzji, niezwłocznie przystąpiłam do lektury.
Czy powieść „W objęciach niewoli” okazała się równie porywającą publikacją, jak znakomicie przyjęty, pierwszy tom?
Mimo, iż decyzja w sprawie ślubu Neli wydaje się być przesądzona, ta nie ustaje w próbach przekonania Wilhelma do zerwania zaręczyn i odwołania ślubu. Szansą staje się dla niej chwila, w której w Wolnym Mieście Gdańsku wybucha panika i strach. Niepewność jutra, obawa o życie swoje i najbliższych wywołują w bohaterce pokłady odwagi i determinacji. Z uporem, popychana uczuciem, szuka kontaktu z Iwem. Chwilowe szczęście, szybko zmienia się w ból, rozpacz i kolejny czas niepewności. Nadzieja na wspólną, szczęśliwą przyszłość z ukochanym szybko gaśnie. Zaczyna się natomiast przerażająca walka z czasem. Strach przed utratą życia i widmo utraty godności przez Nelę, a poprzez jej działania, i całej rodziny.
Czy Nela zdoła uwolnić się od związku z Wilhelmem? Czy odnajdzie Iwa? Co czeka bohatera w obozie, w którym nikt nie ma pewności, co przyniesie kolejny dzień?
„W objęciach niewoli”, drugi tom trylogii gdańskiej to bardzo dobra książka dla fanów literatury obyczajowej z rozbudowanym tłem historycznym. Każdy czytelnik znajdzie w tej powieści coś dla siebie. Wbrew pozorom nie jest to tylko historia miłości Niemki i Polaka. Tłem opowieści jest niełatwa historia i nastroje Wolnego Miasta Gdańska 1 września 1939 roku. Aneta Krasińska bardzo rzetelnie wskrzesiła ducha tamtego okresu, czym sprawiła, że poczułam się niemal naocznym świadkiem tamtejszych zdarzeń. Podziwiałam odwagę i determinację bohaterów. Kibicowałam w najtrudniejszych momentach. Trzymałam kciuki w chwilach, w których podejmowali ryzyko.
Bez wątpienia ten drugi tom serii niczym nie ustępuje pierwszemu. Wciąga równie mocno i wywołuje równie ogromne emocje. Najważniejszym jest jednak w moim odczuciu przekaz jaki poprzez swoją powieść daje czytelnikom autorka. Wiadomym jest fakt, że tylu ilu czytelników, tyle i interpretacji danej powieści. Niezmienne jednak jest to, że choćby zmieniał się świat, ludzkie zachowania, instynkty, zawsze pozostaną takie same. I o tym jest też w głównej mierze powieść „W objęciach niewoli”. Choćby walił i palił się świat, człowiek zawsze znajdzie w sobie odwagę i determinację aby zawalczyć o siebie, swoje marzenia, najbliższych i miłość. Zawsze będzie się w nim tliła choćby ostatnia iskierka nadziei. Nawet jeśli wszystko wydaje się być już stracone, gdzieś na dnie serca tlą się pokłady sił, które mogą przesądzić wszystko. W najgorszych życiowych sytuacjach warto czasami zapomnieć też o sobie. Poświęcić się dla drugiego człowieka. Pamiętać czym jest człowieczeństwo i bezinteresowność. Warto walczyć o swoje marzenia. Czasmi bowiem te marzenia, to jedna rzecz, która w trudnych sytuacjach może trzymać przy życiu.
Polecam gorąco tę powieść. Poruszającą. Trzymającą w napięciu, wzruszającą. Czytajcie! Prawdziwie satysfakcjonująca lektura.
„W objęciach niewoli” - Aneta Krasińska
Cykl: Trylogia gdańska (tom 2)
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 14.06.2023r.
Język: polski
Ilość stron: 350
ISBN:9788383291291
Kategoria: literatura obyczajowa
„Ile sił musi mieć w sobie człowiek, by toczyć wewnętrzną walkę, w której każdy wybór to porażka...”.
Trzy miesiące przyszło czekać czytelnikom na kontynuację...
Często powtarzam, że nigdy nie oceniam książki po okładce i nigdy okładka nie jest wyznacznikiem tego, czy zwrócę uwagę na daną publikację. Jak się okazuje jednak wszystko jest do czasu, i jak głosi powiedzenie, „nigdy nie mów nigdy”. W przypadku najnowszej powieści Marty Nowik „Nowe życie Kariny” wydanej przez Wydawnictwo Emocje bowiem, to właśnie okładka szczególnie zwróciła moją uwagę. Moja niezawodna czytelnicza intuicja nie zawiodła mnie. Kiedy wzięłam do ręki tę książkę, kiedy stałam się obserwatorem życia tytułowej Kariny, przepadłam z kretesem.
Sporo emocji kosztowało mnie czytanie tej książki. Można powiedzieć, że było to szczególnie wzruszające i poruszające czytanie. Z całą gamą uczuć i refleksji. Nie mogło być inaczej skoro autorka stworzyła tak realistyczną, dotykającą duszy historię. Powstała ona z odruchu serca, ciągle żywych wspomnień i doświadczenia, które zdobyła Marta Nowik, pracując w domu dziecka. Każda strona powieści obfita jest w autentyczne emocje i wyjątkowe refleksje. Publikacja ta, jest pięknym świadectwem tego, że nawet najgorsze życiowe sytuacje, można przekuć w swoją siłę i zacząć zupełnie nowe życie na własnych warunkach i zasadach.
Karina to dziewczyna, która wychowywała się w domu dziecka. Traumę z tym związaną, w jakimś małym stopniu łagodziły przyjaźnie jakie łączyły ją z innymi mieszkańcami „bidula”. To właśnie owi przyjaciele, nieustannie powtarzali dziewczynie, że ma potencjał i nie powinna rezygnować z siebie i walki o własne marzenia. To oni wróżyli jej przyszłość znacznie lepszą niż ta, która bywała udziałem wielu im podobnych. Na skutek różnych okoliczności Karina opuszcza dom dziecka. Mija czas i los do tej pory okrutny, daje jej szansę na zmianę życia na lepsze. Karina spełnia marzenie. Zakłada księgarnię, która pozwala jej na to, by do trudnej przeszłości i wspomnień z nią związanych, dopisać nową, lepszą historię.
„Nowe życie Kariny” Marty Nowik to powieść o trudnym dzieciństwie, traumie, przyjaźni, miłości, toksycznej relacji, podstępnej chorobie i zupełnie nowym początku. To powieść pełna bólu, rozczarowań i nowych szans. Zaskakujących wydarzeń, pomyłek i nieoczekiwanych prezentów od losu. To bardzo budująca publikacja, która uświadamia, że największa siła tkwi w nas samych. To głównie my, jesteśmy odpowiedzialni za siebie i za to jak będzie wyglądało nasze życie.
Autorka z delikatnością i wrażliwością kreśli historię Kariny pokazując, że nie zawsze należy ulegać stereotypom. A przede wszystkim nigdy nie należy się poddawać. Warto natomiast uczyć się na własnych błędach i wyciągać z nich wnioski.
„Nowe życie Kariny” to znacznie więcej niż zwykła powieść obyczajowa. To wyjątkowe świadectwo i studium psychologiczne bohaterki. Mocna i smutna historia, niosąca jednak i nadzieję. Napisana łatwym w odbiorze językiem sprawia, że czyta się ją płynnie i z zaangażowaniem. Jeden z morałów jakie można wyciągnąć z tej książki jest taki, że w każdej trudnej, życiowej sytuacji można polegać na ludzkiej życzliwości i dobroci. Zawsze można odnaleźć przyjaźń i odzyskać utraconą miłość.
Czytajcie!
Często powtarzam, że nigdy nie oceniam książki po okładce i nigdy okładka nie jest wyznacznikiem tego, czy zwrócę uwagę na daną publikację. Jak się okazuje jednak wszystko jest do czasu, i jak głosi powiedzenie, „nigdy nie mów nigdy”. W przypadku najnowszej powieści Marty Nowik „Nowe życie Kariny” wydanej przez Wydawnictwo Emocje bowiem, to właśnie okładka szczególnie...
więcej Pokaż mimo to