-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-05-01
2024-04-28
„Bóg daje nam rodziców, by nas wychowali, dach nad głową, byśmy mieli gdzie mieszkać i dokąd wracać, i Ojczyznę, gdzie żyjemy z naszymi braćmi i siostrami i gdzie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Jeśli ktoś uderza w naszą matkę lub ojca – naszym obowiązkiem jest stanąć w ich obronie. Jeśli chce zburzyć nasz dom – sprzeciwiamy się. A jeśli niszczy naszą Ojczyznę - idziemy za nią walczyć.”
Czytelnicze siódme niebo istnieje! Byłam w nim przez ostatnie dni, czytając czwarty tom „Sagi kaszubskiej” pt. „Walka”. Daria Kaszubowska nie zwalnia tempa. Z każdym kolejnym tomem wciąga coraz bardziej w kaszubski świat i losy rodziny Stoltmanów.
Cykl Darii Kaszubowskiej od pierwszego tomu wzbudzał we mnie ogromne emocje. Autorka z czułością i pieczołowitością pracuje nad fabułą i buduje postaci, które zapadają czytelnikowi głęboko w serce. Wszystkie tomy „Sagi kaszubskiej” poruszają głęboko, obfitują w fakty historyczne i sprawiają, że od lektury nie można się wprost oderwać. W moim odczuciu ta seria stanowi niezwykle imponujące dzieło, po które powinien sięgnąć każdy czytelnik, ceniący sobie wartościową literaturę.
„Walka” to najbardziej dramatyczny i poruszający tom cyklu. Autorka wikła losy bohaterów wplątując ich w zawieruchę drugiej wojny światowej. Kaszuby zostają włączone do Trzeciej Rzeszy. Mieszkańcy muszą podjąć trudną decyzję, pozostać wiernym swoim wartościom i tożsamości, czy przyjąć niemieckie obywatelstwo. Rodzina Stoltmanów przeżywa trudne, pełne niepokoju, żałości, strachu o siebie i najbliższych chwile. Każdy z członków rodziny podejmuje własne działania aby przetrwać wojenny dramat. Z jakim skutkiem? Komu uda się przeżyć, a kto zginie? Z biegiem wydarzeń nie opuszcza również to jedno intrygujące pytanie, które towarzyszy czytelnikowi od pierwszego tomu. Kto zabił głowę rodu - Bernarda Stoltmana?
Powtórzę się pisząc, że Daria Kaszubowska stworzyła imponujące dzieło. Z czułością i rzetelnie oddała dramat i tragedie, jakie stały się udziałem wykreowanych przez nią bohaterów. „Walka” czwarty tom serii szarpie serce i w wielu momentach sprawia, że pęka ono na pół. Z oczu płyną łzy. W głowie kłębią się niespokojne myśli, przez ciało przetacza się lawina emocji. Autorka, swoim znakomitym warsztatem pisarskim sprawia, że czytelnik zaczyna odczuwać silną więź z Kaszubami i jego dumnymi, odważnymi mieszkańcami.
„Walka” to nie tylko saga z dramatyczną, wojenną pożogą. Daria Kaszubowska porusza w niej ważną kwestię społeczno-psychologiczą, mianowicie tożsamość. Dlatego też powieść ta, to przede wszystkim świadectwo odwagi i dumy Kaszubów. Ich niezłomnej walki o bliskich, wolność i własną tożsamość właśnie. Absolutnie wstrząsające, wciągające i pochłaniające. Odważne, o uniwersalnym znaczeniu. Odarte z ozdobników, dlatego też tak realne i prawdziwe.
Polecam!!!
„Bóg daje nam rodziców, by nas wychowali, dach nad głową, byśmy mieli gdzie mieszkać i dokąd wracać, i Ojczyznę, gdzie żyjemy z naszymi braćmi i siostrami i gdzie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Jeśli ktoś uderza w naszą matkę lub ojca – naszym obowiązkiem jest stanąć w ich obronie. Jeśli chce zburzyć nasz dom – sprzeciwiamy się. A jeśli niszczy naszą Ojczyznę - idziemy za...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-21
Książki Agnieszki Janiszewskiej powinien przeczytać każdy. Dlaczego? A to dlatego, że ta autorka jest po prostu niesamowita. Z uważnością i czułością kreśli portrety ludzi i ich wzajemnych relacji i poplątanych losów. Uświadamia, jak często ludzie padają ofiarami własnych, silnych i dojmujących emocji, które powodują, że trudno dokonuje się idealnych wyborów. Cykl „Sekrety domu Billy” to zdumiewająca opowieść. Pełna skrywanych tajemnic, niedopowiedzeń, ukrytych na dnie serca pretensji, zmian, które nie zawsze mogą się podobać, drugich szans czekających na wykorzystanie i skomplikowanych ludzkich relacji. Intensywna, wciągająca i tak bardzo trafna, że z całą pewnością zaskoczy i równie głęboko poruszy.
Mecenas Billy stawia swoje dwie dorosłe córki przed faktem dokonanym oświadczając, że żeni się z młodszą od niego gosposią domową, Zuzanną. Kobieta od wielu lat uczestniczy w życiu domowników. Była świadkiem dobrych i złych czasów. Córki mecenasa nie akceptują jego decyzji. Próbując zrozumieć postępowanie ojca, kawałek po kawałku odkrywają rodzinne sekrety, które uświadamiają im prawdę na temat wyglądającego idealnie domu rodzinnego i choroby ich matki.
„Sekrety domu Billy” to prawdziwa uczta dla czytelników lubiących powieści obyczajowe z tajemnicą w tle. To znakomity obraz rodziny z problemami, które mogą mieć uniwersalny charakter dla każdego z nas. Autorka kreśli przed czytelnikami portrety zupełnie różnych pod względem charakteru bohaterów. Udowadnia jak wielki wpływ na teraźniejszość mogą mieć wydarzenia z przeszłości. Jak silnie oddziałują na relacje przebyte doświadczenia. Autorka zgłębia w powieści wątki natury psychologicznej co wpływa na jeszcze lepszy i głębszy odbiór jej publikacji.
Agnieszka Janiszewska oddała w ręce czytelników powieść, która absorbuje uwagę od początku do samego końca. Stopniowo odkrywa rodzinne tajemnice, wzbudzając tym samym w czytelniku napięcie i zaintrygowanie. Część pierwsza zaostrza w genialny sposób czytelniczy apetyt, prowadząc nas do finału i odkrycia wszystkich tajemnic w tomie drugim. Czy odkrycie sekretów wpłynie na relację między bohaterami? O tym przekonacie się czytając książkę.
Od dylogii Agnieszki Janiszewskiej nie można się oderwać. Autorka zabierając czytelników w świat sekretów rodziny Billi, uświadamia jak ważne są relacje rodzinne. Jak istotną sprawą jest wyjaśnianie niedopowiedzeń i wsparcie, jakie mogą sobie okazać najbliżsi. Przede wszystkim jednak udowadnia, że każdy ma swoje sekrety, a przeszłość, czy chcemy czy też nie, zawsze do człowieka wraca. „Sekret rodziny Billy” to powieść uniwersalna w odbiorze. Z morałem, który może wynieść dla siebie każdy z nas.
Czytajcie! Naprawdę warto!
Książki Agnieszki Janiszewskiej powinien przeczytać każdy. Dlaczego? A to dlatego, że ta autorka jest po prostu niesamowita. Z uważnością i czułością kreśli portrety ludzi i ich wzajemnych relacji i poplątanych losów. Uświadamia, jak często ludzie padają ofiarami własnych, silnych i dojmujących emocji, które powodują, że trudno dokonuje się idealnych wyborów. Cykl „Sekrety...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-27
Joanna Jax ponownie wkracza do akcji! Wydając w 2022 roku serię „W pogoni za nazistą” udowodniła jak świetnie czuje się w sensacyjno-kryminalnym gatunku. Dziś, kiedy na rynku wydawniczym jak świeże bułeczki rozchwytywana jest najnowsza, sensacyjna seria autorki „Czas zapomnienia”, można uznać, że czuje się ona w tak mocnych i mrocznych klimatach, jak ryba w wodzie. Pomysł na tę dylogię jest wyborowy, a realizacja jak zawsze u Joanny Jax genialna! Zarówno pierwszą jak i drugą część cyklu czyta się z zapartym tchem, od początku do samego końca.
„Czas zapomnienia” to bardzo mocna, wymagająca skupienia, kryminalno- sensacyjna powieść z tłem historycznym. Joanna Jax zabiera czytelników do Afryki i czasów II wojny światowej. W barwny i wciągający sposób przedstawia wszystko to, co działo się na północy kontynentu. Przypomina dość mało znane fakty, mówiące o tym, że na początku wieku Niemcy miały swoją kolonię w Afryce. Sekrety, manipulacje, kłamstwa, tajemnicze zbrodnie, brytyjski kontrwywiad, miłość i nienawiść, to wszystko odnajdziemy na kartach tej fascynującej serii. Wisienką na torcie są bohaterowie, których działania i motywacje, wywołują u czytelnika przyśpieszone bicie serca i niesamowite skoki adrenaliny. Joanna Jax całą fabułę dylogii oparła na tajemnicy. Już sam ten fakt powoduje silne zainteresowanie stworzoną historią. Kiedy doda się do tego wątki szpiegowskie, polityczne, rodzinne, romantyczne, okraszone dodatkowo rzetelnym tłem historycznym, otrzymujemy powieść, która pochłania bez reszty, angażuje i powoduje, że zapominamy o otaczającym nas świecie. „Czas zapomnienia” odkrywa przed czytelnikiem kuluary ogarniętego chciwością, hipokryzją i zdradą świata, w którym bohaterowie, z różnych pobudek, wyruszają na poszukiwanie sprawiedliwości, zadośćuczynienia win i rozwikłania tajemnicy.
„Czas zapomnienia” to znakomita seria, w której prym wiodą charakterni bohaterowie, wciągająca i złożona fabuła. Joanna Jax w tym mocnym, brawurowym wydaniu sprawdza się wyśmienicie. Oszałamia czytelnika zawrotnym tempem akcji i zawłaszcza uwagę wielowarstwowością intrygi. Powieści trzymają w napięciu, pozwalając odetchnąć głębiej dopiero po zakończeniu lektury i poznaniu sceny finałowej. Trzeba przyznać, że napięcie towarzyszące czytaniu, jest znakiem rozpoznawczym Joanny Jax. Jej warsztat literacki wciąż ewoluuje. Umiejętnie dowodzi, że powieść kryminalno-sensacyjna z elementami historycznymi znakomicie współistnieje. Mam wrażenie, że obojętnie po jaki gatunek literacki sięgnie w przyszłości, osiągnie w nim poziom mistrzowski.
Z czytelniczą satysfakcją stwierdzam, że przed czytelnikami, kolejna propozycja Joanny Jax warta uwagi. Intrygujące chwile z fenomenalną książką, gwarantowane. Takie książki to sama przyjemność lektury! Zmysły i wyobraźnia na najwyższych obrotach, oczy szeroko otwarte, napięcie od pierwszej do ostatniej strony i finał, który powala na kolana. Nie dziwię się, że Joanna Jax szturmem podbija serca czytelników! Jeśli czyjeś jeszcze nie znajduje się w jej władaniu, po lekturze „Czasu zapomnienia” zmieni się to diametralnie. Czytajcie!
„Łatwo jest o czyjąś sympatię i aprobatę, gdy wszystko idzie dobrze. Gorzej, gdy pojawią się kłopoty. To właśnie dopiero wtedy można ujrzeć prawdziwą twarz drugiego człowieka.”
Polecam!
Joanna Jax ponownie wkracza do akcji! Wydając w 2022 roku serię „W pogoni za nazistą” udowodniła jak świetnie czuje się w sensacyjno-kryminalnym gatunku. Dziś, kiedy na rynku wydawniczym jak świeże bułeczki rozchwytywana jest najnowsza, sensacyjna seria autorki „Czas zapomnienia”, można uznać, że czuje się ona w tak mocnych i mrocznych klimatach, jak ryba w wodzie. Pomysł...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-23
„Przypomniała sobie każde słowo, które powiedział jej na pożegnanie, gdy prosił, żeby nigdy się nie bała, bo wróci do niej choćby z piekła. Tymczasem to ona uciekła do niego z piekła. […] Przecież miała ocalić ich miłość. Ich drzewa wciąż były młode.”
Wioletta Sawicka wraca z kontynuacją świetnie przyjętej przez czytelników „Opowieści warmińskiej”. „Nasze drzewa są jeszcze młode” to powieść, która porusza najdelikatniejsze struny jestestwa, uwrażliwia. Uświadamia, że nie nienawiść, podłość i bestialstwo ale miłość, dobro, determinacja i nadzieja prowadzą do zwycięstwa. Tym zwycięstwem jest triumf i ocalenie miłości.
Kolejny raz sięgając po książkę zrozumiałam, że literatura ma wiele wcieleń, a każdy z miłośników wybiera te, które odpowiadają mu najbardziej. Istnieje taka kategoria książek i taka lista nazwisk ich autorów, o których nie da się zapomnieć. To powieści poruszające i zmuszające do refleksji nad czasem minionym i tym co dzieje się współcześnie wokół nas. Powieści, które przedstawiają świat w realnych i co za tym idzie często brutalnych barwach. Taka właśnie jest książka „Nasze drzewa są jeszcze młode”. Mnóstwo emocji kosztowało mnie jej przeczytanie. Autorka każdym słowem, losami Lizki, Franza i wielu innych bohaterów, dotknęła mnie do żywego. Były chwile, w których musiałam odłożyć książkę ponieważ łzy sprawiały, że nie byłam w stanie czytać dalej. Cierpienie jakie stało się udziałem Lizki i towarzyszących jej osadzonych w obozie Hohenbruch odbierało mi oddech. Nadzieja, odwaga i siła z jaką znosili obozowe piekło natomiast, wzbudzały mój największy podziw i szacunek. Zdanie wypowiadane przez jedną z bohaterek, Bognę, która jak mantrę powtarzała, że „drzewa, z których kiedyś zrobione zostaną ich trumny, są jeszcze młode”, pozostanie w mojej pamięci na zawsze.
Wioletta Sawicka ze swoją wrażliwością twórczą, znakomitym stylem tworzenia, dziennikarskim zacięciem, pasją historyczną i umiejętnym wplataniem w fabułę prawdziwych zdarzeń do jakich doszło na terenach, na których dzieje się akcja powieści, sprawia, że jej historia nabiera głębokiej wymowy. W moim odczuciu wymowy bardzo motywującej. Do nadziei mimo wszystko, pomimo i wbrew. Do życia, do doceniania tego co się ma, gdyż historia pokazała nam już, jak źle i tragicznie może być. „Nasze drzewa są jeszcze młode” pomimo swojego trudnego, smutnego klimatu jest powieścią niosącą również nadzieję. Ukazuje również ogromną rolę miłości i różnych jej odcieni. Poświęcenia i determinacji. A także roli przeznaczenia w życiu człowieka. Ono dopadnie każdego i wystawi rachunek za wyrządzone krzywdy i popełnione zbrodnie.
„Nasze drzewa są jeszcze młode” Wioletty Sawickiej to lektura obowiązkowa dla każdego dojrzałego czytelnika. Porusza trudne tematy i dramatyczną historię Prus Wschodnich II wojny światowej. Autorka w ten sposób ze znawstwem i pasją nienachalnie popularyzuje historię miejsc bliskich jej sercu, jak i sercu każdego mieszkańca dzisiejszych Warmii i Mazur. Wioletta Sawicka stworzyła historię, która uczy, porusza i daje nadzieję. Po przeczytaniu jej ostatniej strony, w głowie pozostają żywe obrazy, a refleksje nasuwają się bezzwłocznie. To wielka siła autorki, której należy się głęboki ukłon. Ta mądra i poruszająca trzecia część serii „Opowieść warmińska” głęboko chwyta za serce.
Sięgacie po nią bezzwłocznie. Warto dać szansę tak wybitnie opowiedzianej historii o sile miłości, cenie nienawiści i drodze ku pokrzepieniu. Jestem pewna, że każdy po przeczytaniu tej książki spojrzy na świat z innej perspektywy. Doceni czas, w którym żyje i komfort, dar wolności.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i wiem, że tak będzie również w przypadku wszystkich tych, którzy zanurzą się w świat Lizki, Franza, Augusty i wielu innych bohaterów.
Polecam!!!!
„Przypomniała sobie każde słowo, które powiedział jej na pożegnanie, gdy prosił, żeby nigdy się nie bała, bo wróci do niej choćby z piekła. Tymczasem to ona uciekła do niego z piekła. […] Przecież miała ocalić ich miłość. Ich drzewa wciąż były młode.”
Wioletta Sawicka wraca z kontynuacją świetnie przyjętej przez czytelników „Opowieści warmińskiej”. „Nasze drzewa są jeszcze...
2024-02-14
W ten wyjątkowy i otulający miłością walentynkowy dzień, kilka słów o powieści, która o miłości mówi naprawdę wiele. Małgorzata Garkowska, jedna z najbliższych mojemu sercu pisarek, snuje hipnotyzującą, poruszającą historię „Jedynego marzenia”. Styl autorki, jej wrażliwość i elokwencja, przemawiają za każdym razem do najczulszych zakamarków mojego serca. Każdą jej książę, traktuję jak rozmowę lub list napisany właśnie do mnie, czytelniczki. To taki rodzaj porozumienia dusz i wrażliwości. A tą drugą autorka jest przepełniona do ostatka.
„Jedyne marzenie” Małgorzaty Garkowskiej...
Na pewno każdy człowiek, ma w swoim sercu jedno, szczególne marzenie, za którego spełnienie oddałby wszystko. Wierzę również, że niemal każdy z nas pragnie mieć obok siebie tę swoją drugą połowę. Kogoś kto dostrzeże, doceni, przyjmie ofiarowane uczucie i sam będzie kochał bezwarunkowo. „Jedyne marzenie” Małgorzaty Garkowskiej to książka, która w niezwykle hipnotyzujący sposób porusza temat marzeń i miłości. Zdobywanych krok, po kroku, z wyrozumiałością i cierpliwością. Obok bohaterów poznanych już w pierwszej części zatytułowanej „Jedyny walc”, na pierwszym planie obserwujemy tu Tatianę Wasiliewną Makarow. Postać, która swoim sposobem bycia, niezależnością, charyzmą, niewymuszenie skupia na sobie uwagę. Ta uparta, niesforna kobieta, za nic ma konwenanse. Bieg burzliwych, życiowych wydarzeń sprawia, że z czpiotki, staje się odważną, samodzielną i zaradną kobietą. Postacią, dla której najważniejsza jest rodzina, bliscy i wierność temu, w co głęboko wierzy.
Małgorzata Garkowska w powieści „Jedyne marzenie” przenosi nas w okres barwnego przełomu XIX i XX wieku. Za sprawą głównej bohaterki obserwujemy czasy dzieciństwa w sielskiej i rodzinnej scenerii. Szczęście i beztroskę, które przerywa wojna rosyjsko-japońska. Czas trudnych decyzji i wyborów. Potrzebę decydowania o sobie i podążania drogą, która może prowadzić do osiągnięcia szczęścia. Autorka pięknie i subtelnie snuje historię o stracie tego, co utożsamiane jest z dzieciństwem i bezpieczeństwem. Dzięki jej pisarskiemu kunsztowi, dotykamy miłości, która stanowi nie tylko zapierające dech w sercu uczucie, ale jest również poświęceniem własnych celów i pragnień. Miłości, która cierpliwie czeka na to, aby zająć swoje wymarzone miejsce i stać się absolutem. Miłości, która prowadzi do osiągnięcia spokoju i znalezienia swojego właściwego miejsca.
Powieść „Jedyne marzenie” nie potrzebuje wielu wzniosłych i patetycznych słów. Jest delikatna i utkana z najczulszych emocji i pragnień. Pełna napięć i spontanicznych reakcji. Rezonuje z wrażliwością czytelnika. Każde słowo, przecinek, kropka stanowią pole dla wyobraźni. Uświadamiają to, co jest w życiu najważniejsze. Wisienką na tym wybornie przygotowanym literackim dziele, jest znakomicie i rzetelnie oddane tło historyczne.
Czy spełni się jedyne marzenie Tatiany Wasiliewny Makarow?
Przekonajcie się sami. Sięgnijcie po „Jedyne marzenie” Małgorzaty Garowskiej. Zostaniecie oczarowani!
W ten wyjątkowy i otulający miłością walentynkowy dzień, kilka słów o powieści, która o miłości mówi naprawdę wiele. Małgorzata Garkowska, jedna z najbliższych mojemu sercu pisarek, snuje hipnotyzującą, poruszającą historię „Jedynego marzenia”. Styl autorki, jej wrażliwość i elokwencja, przemawiają za każdym razem do najczulszych zakamarków mojego serca. Każdą jej książę,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-11
„Codzienność naznaczona łzami” to czwarty tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Towarzyszymy w nim dalszym losom rodziny Stawińskich.
Tak jak w poprzednich częściach tak i tutaj, po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. Wspominałam już we wcześniejszych recenzjach, że to doskonały zabieg. Ułatwia przypomnienie sobie wszystkiego, co wydarzyło się dotychczas w życiu bohaterów. Następnie autorka przenosi czytelnika do rzeczywistości po wydarzeniach czerwca pięćdziesiątego szóstego roku.
Powieść podzielona jest na trzy części. Rodzina Stawińskich nadal mieszka w Poznaniu. Zmianie na lepsze ulega relacja między Andrzejem i Zygmuntem, ojcem i synem. Wanda, Zosia i Jadzia nadal nie potrafią pogodzić się z wyborem partnerki życiowej przez ojca. Splot wydarzeń i okoliczności sprawia, że w sercach dwóch pierwszych upór zaczyna się kruszyć. Każda z sióstr boryka się jednocześnie z własnymi, osobistymi problemami. Bieda, ulotność szczęścia, problemy z zajściem w ciążę, kłopoty małżeńskie i rodzicielskie, walka o codzienny byt i spokój, starania o odbudowanie małżeństwa, które zrujnowane zostało na skutek źle podjętych wyborów i decyzji, to mała część rzeczywistości bohaterów.
A codzienność mimo usilnych starań, nie jest niestety łatwa. Bohaterom wciąż towarzyszą bolesne wspomnienia i traumy z przeszłości. Trudno odzyskać spokój i stabilizację, kiedy tuż obok czai się ktoś ogarnięty zazdrością i dziwną obsesją, które tłumaczy miłością i przywiązaniem. Mając władzę i możliwości, niszczy w skrytości każdą próbę polepszenia życiowej sytuacji. Plecie sieć, w którą zamierza pochwycić wybrankę na zawsze. Czy osiągnie wymarzony cel? Czy bohaterom uda się kolejny raz wygrać z problemami, które stawia na ich drodze los? Czy narastające kłopoty zbliżą rodzinę do siebie? Kto wygra szczęście, a kto utraci siebie? Kto poniesie największą ofiarę?
Bohaterowie kolejni raz uwikłani zostają w skomplikowane relacje, wielkie namiętności, miłość i trudne wydarzenia. Częściej ronią łzy, niż przeżywają chwile radości. Muszą radzić sobie z czającym się w cieniu niebezpieczeństwem i rodzinnymi niesnaskami. Nie zdają sobie sprawy, że wokół nich są osoby, które jątrzą, nie zawsze postępują uczciwie.
Joanna Nowak znakomicie oddała realia tamtych czasów. Przeprowadziła czytelnika przez bardzo ważne wydarzenia w życiu rodziny Stawińskich. Czytając niemalże czujemy w powietrzu emocje, nadzieje i zapach tamtych dni. Towarzyszymy nie tylko starszym członkom rodziny. Obserwujemy też młode pokolenie, któremu los również nie szczędzi trosk i przykrych sytuacji.
„Codzienność naznaczona łzami” to wzruszająca, poruszająca opowieść o rodzinie i ich walce o lepsze życie. To powieść obfita w problemy rodzinne, ludzkie namiętności, marzenia i nadzieje. To również opowieść o zdradzie, stracie, pożegnaniach, bólu, chorobie, która spada jak grom z jasnego nieba. Opowieść, która choć naznaczona łzami, wnosi też odrobinę światła i radości z odzyskania tego, co się kiedyś utraciło. Zdobycia również tego, czego się bardzo pragnie. Każda przeczytana strona budzi coraz silniejsze emocje i głębokie przywiązanie do bohaterów. Jestem przekonana, że ta historia podbije każde czytelnicze serce.
Joanna Nowak w bardzo wciągający sposób kontynuuje serię „Podróż wołyńska”. Zakończenie powieści ponownie zaostrza czytelniczy apetyt i powoduje niecierpliwe oczekiwanie na kolejną część. W oczekiwaniu na kontynuację, zachęcam po sięgnięcie po poprzednie tomy. Obowiązkowo! Płynnie poznacie wówczas wszystkie najważniejsze niteczki fabuły.
Polecam!
„Codzienność naznaczona łzami” to czwarty tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Towarzyszymy w nim dalszym losom rodziny Stawińskich.
Tak jak w poprzednich częściach tak i tutaj, po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. Wspominałam już we wcześniejszych recenzjach, że to doskonały zabieg. Ułatwia...
2024-02-01
„Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości” to kolejna część serii „Matki, czyli córki”. Serii znakomicie przyjętej przez czytelniczki. Opowiadającej o trudnych relacjach między kobietami, tajemnicach, skrywanych na dnie serca pretensjach, ale przede wszystkim o miłości. Takiej, która potrafi postawić na nogi, wskazać nowy kierunek i dać szansę na nowe życie.
W jaki sposób pisze Natasza Socha, każdy czytelnik jej książek wie. Doza ironicznego poczucia humoru, łączy się z poruszaniem trudnych, życiowych kwestii. Książki autorki są przystępne i warte polecenia dla każdego czytelnika. Wciągają i wywołują ogrom przemyśleń. Tak też i jest w przypadku czwartej części serii „Matki, czyli córki”.
Depresja. Żal po stracie. Odrodzenie się na nowo. Właśnie o tym pisze Natasza Socha w swojej powieści „Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości”. Autorka na kartach książki konfrontuje czytelnika z problemami, z którymi może borykać się tak naprawdę każdy z nas. Bohaterki książki poprzez splot doświadczeń i przeżyć pomagają czytelnikowi uświadomić sobie proste prawdy dotyczące dojrzałości. Odkrywamy w trakcie czytania drugie znaczenie tego słowa. Wewnętrzne apatia, smutek, załamanie, obojętność, lęk przed odpowiedzialnością, stają się czynnikami, które pozwolą zrozumieć że dojrzałość, to tak naprawdę świadomość własnej niedojrzałości. To umiejętność skonfrontowania się z tym co boli i przyjęcie pomocy. To nowe otwarcie, przytulenie siebie i danie sobie szansy na powrót do życia, które może być wspaniałą, ciekawą przygodą.
Natasza Socha napisała poruszającą powieść o kobietach i ich problemach. Powieść o marzeniach, rodzinie, która mimo sporów, wykazuje się miłością i lojalnością w obliczu smutku i beznadziei. Rodzinie, która za wszelką cenę wyciąga pomocną dłoń i daje wyjście do próby zawalczenia o samego siebie. Pozbierania w całość wszystkich swoich nieszczęśliwych kawałków. Zaakceptowania i pokochania siebie a także życia, które - czy tego chcemy czy nie - biegnie dalej.
„Salamandra” to również książka o sile uczuć. Tęsknocie za utraconą miłością, która wciąż żyje we wspomnieniach. Autorka zbudowała niezwykłą opowieść, która może stać się symbolem ogromnej motywacji do wewnętrznego odrodzenia, pomimo wszelkich przeciwności losu. Zrobiła to w sposób mądry i z należytym wyczuciem. Po lekturze tej powieści zachodzi w człowieku jakaś zmiana, a razem z nią znacznie lepsze zrozumienie tego, co w życiu ważne.
Tak sobie myślę, że każdy kto potrzebuje w życiu zamiany, powinien sięgnąć po tę świetną książkę. Poznać Kalinę, Kirę, Helenę, Konstancję, Józefa i Kubę. Zanurzyć się w ich świecie i świetnie napisanej, mądrej historii. To będzie wspaniała podróż, która bez wątpienia pomoże coś w życiu zmienić. Być może stanie się też przyczynkiem do stworzenia swojej własnej listy marzeń. Brzmi interesująco?
Podejmij więc wyzwanie, które proponuje Natasza Socha. Odnajdź w sobie odwagę, wewnętrzną siłę, a odkryjesz, że wszystko jeszcze przed tobą. Zrozumiesz, że na zgliszczach, można zbudować coś zupełnie nowego, dobrego, zaczniesz żyć mocniej i pełniej. Odrodzisz się na nowo, tak jak salamandry.
Polecam!
„Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości” to kolejna część serii „Matki, czyli córki”. Serii znakomicie przyjętej przez czytelniczki. Opowiadającej o trudnych relacjach między kobietami, tajemnicach, skrywanych na dnie serca pretensjach, ale przede wszystkim o miłości. Takiej, która potrafi postawić na nogi, wskazać nowy kierunek i dać szansę na nowe życie.
W jaki...
"Uroki promiennych dni” to już czwarte i niestety ostatnie spotkanie z ulubionymi bohaterami „Sagi krynickiej”. Edyta Świętek w porywający i wzruszający sposób zabiera nas w pożegnalną podróż do słynnego uzdrowiska. Nie ukrywam, że ten cykl pozostanie w mojej pamięci. To imponujące, napisane z epickim rozmachem dzieło jednej z najbardziej uznanych współczesnych pisarek sprawiło mi niebywałą, czytelniczą przyjemność.
Brnęłam przez kolejne strony powieści z coraz większą ciekawością i zachwytem. Pragnęłam dowiedzieć się, jak potoczą się losy bohaterów. Każdy kolejny akapit wzbudzał we mnie coraz większe emocje. Nie mogłam oderwać się od lektury. Kiedy finalnie zamknęłam książkę, ta niezwykła opowieść, naszkicowana mistrzowską ręką na tle krynickiego krajobrazu i zdarzeń, pozostała ze mną.
„Uroki promiennych dni” to piękna i wciągająca historia. Autorka prowadzi bohaterów sagi przez niespokojne lata, w czasie których, musieli niejednokrotnie stawić czoła wyzwaniom kapryśnego losu. Epidemia hiszpanki, lęk, powódź, zazdrość, nowa miłość, utarte konwenanse i trudne pożegnania. To tylko część tego, co zgotowała Edyta Świętek swoim bohaterom. Czy udało im się odnaleźć upragnione spokój i szczęście?
Powieść tę można traktować nie tylko jako cudowną i porywającą historię. Niesie ona bowiem w sobie pewne przesłanie. Uczy tego, że cokolwiek w życiu się dzieje, zawsze wsparciem i opoką są rodzina i przyjaciele. Miłość, która pozwala i pomaga odnaleźć samego siebie i swoje miejsce w życiu. A także konsekwencja, upór i pasja. Wszystkie te czynniki prowadzą do osiągnięcia szczęścia i spełnienia. Bez względu na to, w jakiej formie się je widzi i ich potrzebuje.
Edyta Świętek idealnie wyważyła akcję, wartościowy przekaz, konsekwentne kreowanie barwnych postaci (fikcyjnych i tych autentycznych), płynną i nieprzewidywalną fabułę, która ciekawi czytelnika aż do ostatniej strony. Niezmiennie pozostaję pod wrażeniem doskonałej treści, uchwycenia walorów krajobrazowych, zachodzących w Krynicy zmian i łemkowskich obyczajów.
Cóż mogę dodać więcej? Hipnotyczna uczta czytelnicza!
Polecam!
"Uroki promiennych dni” to już czwarte i niestety ostatnie spotkanie z ulubionymi bohaterami „Sagi krynickiej”. Edyta Świętek w porywający i wzruszający sposób zabiera nas w pożegnalną podróż do słynnego uzdrowiska. Nie ukrywam, że ten cykl pozostanie w mojej pamięci. To imponujące, napisane z epickim rozmachem dzieło jednej z najbardziej uznanych współczesnych pisarek...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-19
„Przecież nie chodzi o to, by nie popełniać błędów, tylko o to, by później zadać sobie trud ich naprawienia.”
Bożesz ty mój! Jaka to fenomenalna książka! „Trochę wstyd”, bo o tej książce będzie tu mowa, to pełna humoru i odrobinę refleksyjna kronika zdarzeń z życia Luśki. Emocjonalnej, impulsywnej bohaterki, której wstydliwe sytuacje i zachowania, towarzyszą już od najmłodszych lat.
Lucyna Luiza Maciejak mieszka w Warszawie, ale pochodzi ze wsi. Trochę się tego wstydzi. Nieprzepracowane w sobie uczucia, emocje i to nagminne poczucie wstydu sprawiają, że Luśka działa pod wpływem emocji. Często również wbrew logice i rozsądkowi. Efekty jej porywczej natury, mają swoje konsekwencje. Kiepskie sąsiedzkie relacje, utrata pracy, kłótnia z najbliższą przyjaciółką, opieka nad starszym bratem Zeniem, który jest życiową ciamajdą. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Codzienny galimatias decyzji i zdarzeń stają się typowym Luśka style.
W najnowszej powieści „Trochę wstyd” Kasia Bulicz-Kasprzak prowadzi nas przez opowieść pełną ciętego, dobrego humoru. Z jednej strony mamy cudownie śmieszny opis licznych perypetii i przemyśleń bohaterów, z drugiej zaś wzruszającą, na wskroś prawdziwą satyrę na styl życia, w tym rodzinnego i pojęcie wstydu, które mają czasami większą wartość niż uczucia. Autorka w niesamowicie wciągający sposób odkrywa przed czytelnikiem meandry kobiecej świadomości. Potrzebę bycia kochanym, akceptowanym i docenianym. Kompleksy i zagubienie, które zasiane w sercu już od najmłodszych lat, głęboko zapuściły korzenie, zniszczyły samoocenę i nie pozwalają na odważne spojrzenie w otaczającą rzeczywistość. Dojrzałość, do osiągnięcia której, wiedzie ścieżka pełna wybojów. I w końcu relacje. Te rodzinne i te intymne, na które rzutują doświadczenia z przeszłości. Wszak to, jak budujemy nasze dorosłe życie, ma swoje fundamenty właśnie
w rodzinie, w dzieciństwie.
Autorka wplotła w fabułę wiele rozważań i porównań. Czytając, nie będzie można oprzeć się wrażeniu, że „luśkowatość” towarzyszy każdemu z nas. W mniejszym lub większym stopniu, ale mamy z bohaterką wiele wspólnego. Śmieszne sytuacje, serie pomyłek, prawdy objawione, rewelacyjne dialogi i paleta absolutnie rozweselających postaci sprawiają, że od książki nie można się oderwać. Wszystkie niespokojne myśli, które zaprzątają naszą głowę ulatują bezpowrotnie. Pozostaje tylko znakomita rozrywka, odprężenie i ciepła opowieść z folklorem w tle.
„Trochę wstyd” Kasi Bulicz-Kasprzak sprawia nie tylko przyjemność z samego czytania i poznania urokliwej, emocjonalnej bohaterki. To również powieść, która pozwala polubić samego siebie. Swoje wady i niedoskonałości. Słowem wszystko to, czego człowiek najbardziej się wstydzi. Każda strona tej zabawno-refleksyjnej powieści wywoła lawinę śmiechu i myśl w tle głowy... „Ta Luśka, to przecież cała ja!”
Czytajcie! Pozytywne wrażenia i emocje gwarantowane!
„Przecież nie chodzi o to, by nie popełniać błędów, tylko o to, by później zadać sobie trud ich naprawienia.”
Bożesz ty mój! Jaka to fenomenalna książka! „Trochę wstyd”, bo o tej książce będzie tu mowa, to pełna humoru i odrobinę refleksyjna kronika zdarzeń z życia Luśki. Emocjonalnej, impulsywnej bohaterki, której wstydliwe sytuacje i zachowania, towarzyszą już od...
2024-01-13
„Zło może skrywać się za fasadą niewinności”.
Książka, zawiera w sobie wszystko to, co najwrażliwsze, czasami trudne, niekoniecznie wygodne i najboleśniejsze. Pisanie to tak naprawdę akt odwagi. Magdalena Zimniak tworząc „Czarcie lustro”, stanęła na wysokości zadania...
Z każdą kolejną przeczytaną książką autorki utwierdzam się w przekonaniu, że mistrzyni gatunku, jest tylko jedna. Z każdą kolejną publikacją bardziej zaskakująca i przemawiająca do czytelnika. Co tu dużo pisać. Magdalena Zimniak zdecydowanie zasłużyła na popularność jaką cieszy się na rynku wydawniczym. Jest znakomitą obserwatorką, a to, przekłada się na realizm z jakim tworzy swoje książki. Każdy czytelnik wie, że im większy realizm, tym większe emocje. Magdalena Zimniak intrygująco łączy thriller ze spostrzeżeniami na temat ludzkiej natury i psychiki. Tak często słabej, ułomnej, chorej. Powieści, które wychodzą spod jej pióra są genialne i paraliżujące. Tak też i jest w przypadku najnowszej publikacji.
„Czarcie lustro” to stresująca i bardzo niepokojąca lektura. Wywołuje w czytelniku cały szereg różnych emocji. Począwszy od złości, przerażenia, przez niezgodę, rezygnację, aż do współczucia. Magdalena Zimniak posiada niebywałą zdolność w budowaniu napięcia. Sprawnie lawiruje akcją i nie pozwala czytelnikowi odetchnąć. Trzeba bowiem zaznaczyć, że temat, który podejmuje autorka w swojej książce dotyczy sprawy najboleśniejszej i najtrudniejszej zarazem. Krzywdy dzieci. A ta z kolei, odbiera oddech i sprawia, że serce zapomina o tym, że powinno bić. W „Czarcim lustrze” mamy do czynienia z potwornym złem. Jego ogrom jest niewyobrażalny.
Autorka stworzyła powieść pełną znaczeń i symbolicznych odniesień. Już sam tytuł nie jest przypadkowy. Stanowi nawiązanie do jednej z najpiękniejszych baśni Andersena o „Królowej Śniegu”. Na pewno każdy z nas pamięta zwierciadło, w którym można było zobaczyć tylko to co brzydkie, nieszczęśliwe i złe. Fragmenty takiego czarciego lustra zagnieździły się w sercu bohaterki powieści Magdaleny Zimniak. Jakiej traumy doświadczyła Marta???
Nie zdradzę fabuły, żeby nie odbierać nikomu emocjonującej lektury, ani intrygującej możliwości rozwiązania zagadki. Powiem tylko, że finał jest absolutnie zaskakujący i nieoczekiwany. Cała historia natomiast poruszająca i boleśnie trudna. Momentami tak bardzo okrutna, że trudno sobie było wyobrazić tak zintensyfikowane zło i dewiacje. Magdalena Zimniak poradziła sobie również i z tym. Z jednej strony dosadnie opisywała krzywdę, która stała się udziałem głównej bohaterki. Z drugiej zaś okazywała jej maksimum delikatności. Kontrastowała zło z dobrem. Okrucieństwo z miłością. Manipulację z troską. Strach z bezpieczeństwem.
Mroczna, duszna atmosfera oplata czytelnika z każdej przeczytanej strony. Nawarstwiające się tajemnice i teorie nie pozwalają ani na moment oderwać się od lektury. Krzywda dziecka wywołuje złość i sprzeciw. W głowie krąży myśl, czy nasz umysł byłby w stanie poradzić sobie z traumą jakiej doświadczyła Marta? Uczucie wszechogarniającej złości obezwładnia niemal natychmiastowo.
„Czarcie lustro” to powieść, którą najlepiej czytać w ciszy. W głowie dzieje się bowiem tyle, że trudno będzie się pozbierać żeby zaczerpnąć tchu. Absolutnie genialna. Powinna się odbić wśród czytelników szerokim echem.
Polecam!
„Zło może skrywać się za fasadą niewinności”.
Książka, zawiera w sobie wszystko to, co najwrażliwsze, czasami trudne, niekoniecznie wygodne i najboleśniejsze. Pisanie to tak naprawdę akt odwagi. Magdalena Zimniak tworząc „Czarcie lustro”, stanęła na wysokości zadania...
Z każdą kolejną przeczytaną książką autorki utwierdzam się w przekonaniu, że mistrzyni gatunku, jest...
2023-12-29
„Zapach czerwcowych burz” to trzeci tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Śledzimy w powieści dalsze losy rodziny Stawińskich, ich znajomych i bliskich.
Jakie emocje wywołała we mnie lektura tego trzeciego tomu?
Po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. To doskonały zabieg. Można dość szybko przypomnieć sobie wszystko to, co wydarzyło się wcześniej w życiu bohaterów. Następnie autorka przenosi czytelnika do lat 50-tych XX wieku.
Powieść podzielona jest na trzy części. Rodzina Stawińskich osiedliła się w Poznaniu. Zaczynają nowe życie. Zakładają rodziny, budują swoją codzienność. A ta, nie jest niestety łatwa. Wciąż towarzyszą im bolesne wspomnienia i traumy z przeszłości. Bohaterowie próbują dostosować się do nowej rzeczywistości. Skrywane tajemnice, żale oddalają członków rodziny od siebie.
Zygmunt rozpamiętuje swoje zauroczenie Ireną, ta z kolei, wyszła za mąż i wiedzie nieszczęśliwe życie.
Andrzej zna prawdę o swojej przeszłości. Pielęgnuje w sobie złość do ojca. Stroni również od starszych sióstr. Wstępuje w szeregi milicji, czego nie pochwala ojciec. Jak potoczy się jego kariera? Czy zmieni uczucia względem rodziny?
Zosia nadal tęskni za zmarłym mężem. Problemy stwarza jej również starsza córka. Zainteresowanie okazuje jej jeden z pracowników poznańskiego Ceglorza. Czy Zosia otworzy serce i zdecyduje się na nowy związek?
Wanda i Jadzia również przeżywają rozterki sercowe i egzystencjalne. Pierwsza tęskni za swoją miłością i zastanawia się nad związkiem z bliskim sercu przyjacielem. Jadzia natomiast musi znosić szykany teściowej i opiekować się córką.
Bohaterowie uwikłani zostają w skomplikowane relacje, trudne sytuacje, wielkie namiętności, trudną miłość i ważne wydarzenia. Częściej ronią łzy, niż przeżywają chwile radości. Muszą radzić sobie z grożącym niebezpieczeństwem i rodzinnymi sekretami. Nie zdają sobie sprawy, że wokół nich są osoby, które nie zawsze postępują uczciwie. Komunistyczna Polska nie jeste miejscem łatwym i przyjaznym do życia.
Joanna Nowak znakomicie oddała realia tamtych czasów. Przeprowadziła czytelnika przez bardzo ważne wydarzenia historyczne. Niesamowicie istotnym i bardzo poruszającym wątkiem jest w powieści Poznański Czerwiec 1956 roku. Czytając niemalże czujemy w powietrzu emocje, nadzieje i zapach tamtych dni i wydarzeń.
To cudowna, poruszająca opowieść o rodzinie i ich walce o lepsze życie. To powieść obfita w sekrety rodzinne i ludzkie namiętności, z doskonale rozbudowanym tłem społeczno-polityczno-historycznym. Każda przeczytana strona budzi coraz silniejsze emocje i głębokie przywiązanie do bohaterów. Jestem przekonana, że ta historia zaspokoi nawet najbardziej wygórowane czytelnicze oczekiwania.
„Zapach czerwcowych burz” to bardzo dobra kontynuacja serii. Zakończenie powieści zaostrza czytelniczy apetyt i powoduje niecierpliwe oczekiwanie na kolejną część. W oczekiwaniu na kontynuację, zachęcam po sięgnięcie po poprzednie tomy.Obowiązkowo! Płynnie powiążą się wówczas wszystkie niteczki fabuły i docenicie pomysłowość i kunszt pisarki Joanny Nowak.
Polecam!
„Zapach czerwcowych burz” to trzeci tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Śledzimy w powieści dalsze losy rodziny Stawińskich, ich znajomych i bliskich.
Jakie emocje wywołała we mnie lektura tego trzeciego tomu?
Po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. To doskonały zabieg. Można dość szybko przypomnieć...
2023-11-29
#RECENZJA
„#Instaświęta” - Natasza Socha
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 25.10.2023
Liczba stron: 272
Język: polski
ISBN: 9788308081914
Kategoria: literatura obyczajowa
Uwielbiam pisane przez Nataszę Sochę świąteczne opowieści. Każdego roku z niecierpliwością czekam na zapowiedź takiej właśnie książki autorki. W moim prywatnym rankingu figurują zaledwie trzy pisarki, bez których opowieści, nie wyobrażam sobie świąt. Jedną z nich jest właśnie Natasza.
Tegoroczna książka „#Instaświęta” to ciepła historia o tym, jak potrafimy zgubić się i zatracić w szaleństwie internetowej, powierzchownej popularności. Jak rządzi nami coraz większa potrzeba zwiększania zasięgów, zdobywania odpowiedniej ilości followersów czy zaspokojenie tęsknoty za uznaniem i akceptacją. W pogoni za byciem najlepszym i na topie, przestajemy dostrzegać to, co w liczy się w życiu najbardziej. I to właśnie druga strona opowieści Nataszy Sochy. Znaczenie prawdziwych i głębokich relacji międzyludzkich, uwaga, troska i miłość tych, którzy powinni być najważniejsi.
Powieść Nataszy Sochy wciąga. Oczarowuje czytelnika niezwykłym świątecznym urokiem. Kusi atrakcyjną fabułą, wyrazistymi postaciami, ciepłym klimatem. Prawdy, które przekazuje autorka, są uniwersalne dla wszystkich pokoleń. Przekazywane są w sposób lekko zabawny a jednocześnie wzruszający. Czytając można zatracić się w fabule. Uspokoić rozbiegane myśli, zapomnieć o problemach, poczuć siłę rodzinnych więzi i bliskość. Tym co zdecydowanie wyróżnia książkę Nataszy, jest spora dawka empatii. I to ona jest jej największą siłą.
„#Instaświęta” to historia, która uświadamia również trudność znalezienia we współczesnym świecie, prawdziwie bliskiego człowieka. Pokazuje jak ważne jest wsparcie rodziny. Poświęcanie uwagi i chęć niesienia pomocy dla tych, którzy jej potrzebują. To również niepokój o bliskich, tęsknota za tymi, których już nie ma. Lektura ta uzmysławia, że zbyt często szukamy w Internecie tego, czego tak naprawdę nie jest on w stanie nam zapewnić. Tylko prawdziwa relacja z drugim człowiekiem, uważność, mogą rozgrzać serce, otulić wyjątkowymi emocjami i zaspokoić potrzeby.
Natasza Socha napisała ujmującą opowieść świąteczną. Kolejny raz dotknęła głęboko mojego serca. Skłoniła do refleksji. Jestem szczerze zachwycona. I tak sobie myślę, że wielu nie wyobraża sobie świąt bez Kevina, ja natomiast, mam Nataszę Sochę i jej książki. To moja tradycja, najlepsza z możliwych! Czas przygotowań do świąt uważam za rozpoczęty...
A Wam wszystkim polecam z całego serca tę wspaniałą opowieść!!!
#RECENZJA
„#Instaświęta” - Natasza Socha
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 25.10.2023
Liczba stron: 272
Język: polski
ISBN: 9788308081914
Kategoria: literatura obyczajowa
Uwielbiam pisane przez Nataszę Sochę świąteczne opowieści. Każdego roku z niecierpliwością czekam na zapowiedź takiej właśnie książki autorki. W moim prywatnym rankingu figurują...
2023-11-18
„Światełko w oknie” - Magdalena Kordel
Wydawnictwo” Znak
Data wydania: 06.11.2023
Język: polski
Liczba stron: 446
ISBN: 9788324067879
Kategoria: literatura obyczajowa
„Światełko w oknie” to kolejna już powieść pióra Magdaleny Kordel, którą przeczytałam
z refleksją i niezwykłym wzruszeniem. Autorka oddała w ręce czytelników historię z jednej strony przesyconą smutkiem, nieutuloną żałobą, zagubieniem i osamotnieniem, z drugiej zaś pełną magii i dobrych zdarzeń. Powieść, która swoim wydźwiękiem porusza serce, wzrusza, dodaje wiary i nadziei. Opowieść, która chwilami również bawi, ale przede wszystkim daje niezwykłą lekcję życzliwości, otwartości na drugiego człowieka.
„Światełko w oknie” przypomina i ugruntowuje w czytelniku świadomość tego, co jest w życiu najważniejsze. Co warto pielęgnować, o co warto się troszczyć, zabiegać. A co najważniejsze, pokazuje, że cokolwiek się w życiu dzieje, kiedy ścieżki losu stają się kręte i wyboiste, zawsze wokoło nas są inni ludzie i może pojawić się ktoś, kto wyciągnie pomocną dłoń. Najnowsza powieść Magdaleny Kordel swoim niepowtarzalnym przedświątecznym i świątecznym klimatem, krok po kroku przywraca wiarę i niesie nadzieję na cud. W każdym zdarzeniu, które dotyka bohaterów ukazuje wielką siłę - maleńkiej miłości. Śmiało mogę napisać, że jest to historia, która zostaje w głowie czytelnika na zawsze.
Stworzone przez pisarkę postacie, te nowe jak Kornelia, Basia, Emilka, Amelka i te znane już z „Miasteczka” uczą uważności, otwartości na potrzeby drugiego człowieka. Uzmysławiają, że dzieci, powinny być dziećmi jak najdłużej. Dorośli nie powinni obarczać ich małych ramion, troskami i odpowiedzialnością. Nie można uciekać przed życiem, choć czasami boli tak, że trudno oddychać. Trzeba się przebudzić z letargu, otworzyć oczy i serce, wyciągnąć dłoń by chwycić tych, którzy chcą pomóc i okazać wsparcie.
„Światełko w oknie” pachnie pięknie. Przewracając kolejne strony czuje się ciągnącą charakterystyczną woń przypraw korzennych. Przed oczami stają czytelnikowi pierniki w różnych kształtach i wielkościach. Kolorowe bombki, choinka, prezenty. Wyobraźnia rozkosznie szaleje... I kiedy z błogą miną wracamy do teraźniejszości uświadamiając sobie, że święta już tuż, tuż, nachodzi nas uporczywa myśl, czy ta piękna otoczka w postaci świecidełek i pysznego jedzenia, to prawdziwe sedno nadchodzących chwil? Magdalena Kordel swoją najnowszą książką zwraca uwagę, że absolutnie nie.
Prawdziwe święta to ludzie i relacje panujące między nimi. To radość ale i tęsknota za tymi, których już nie ma wśród nas. To potrzeba miłości i ciepła, które mogą ofiarować tylko kochający ludzie. Rodzina, przyjaciele, bliscy. Prawdziwe święta, to nadzieja, która pomaga przetrwać najgorsze chwile, to dzielenie się z innymi światełkiem dobra, wrażliwości, miłości i życzliwości. To obecność i troska, te okazywane każdego dnia. To oczekiwanie na cud, który gdy nadejdzie, poukłada wszystko to co potrzebuje poukładania.
„Z książkami jest tak jak z ludźmi, bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta ginie w tłumie” myślę, że dawno już słowa Woltera, nie miały dla mnie tak wielkiego znaczenia jak wczoraj, po skończeniu i odłożeniu na półkę, najnowszej książki Magdaleny Kordel. „Światełko w oknie” to powieść niezwykła. Pozwala dostrzec to, co na pierwszy rzut oka wydaje się niedostrzegalne. Powieść, która mobilizuje do tego, by przytulić do serca drugiego człowieka. Żeby to właśnie drugi człowiek był w centrum naszego zainteresowania. Czas, który został nam do świąt, wykorzystajmy na niesienie nadziei tym, którym jej zabrakło. Otwórzmy oczy i serca. Okażmy zrozumienie. Ofiarowujmy to, co jest dla każdego z nas najważniejsze...
Piękna historia! Szczerze polecam!
„Światełko w oknie” - Magdalena Kordel
Wydawnictwo” Znak
Data wydania: 06.11.2023
Język: polski
Liczba stron: 446
ISBN: 9788324067879
Kategoria: literatura obyczajowa
„Światełko w oknie” to kolejna już powieść pióra Magdaleny Kordel, którą przeczytałam
z refleksją i niezwykłym wzruszeniem. Autorka oddała w ręce czytelników historię z jednej strony przesyconą smutkiem,...
2023-11-11
„Jedyny walc” - Małgorzata Garkowska
Wydawnictwo: Flow
Data wydania:
Liczba stron: 406
Język: polski
ISBN:9788383640327
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
„... najlepiej zostawić ludzi z ich własnymi wyborami, żeby na własnej skórze się przekonali, na ile są słuszne.”
W tę pochmurną listopadową sobotę, opowiem o książce, która swoim ładunkiem emocjonalnym i znakomitą fabułą poruszy niejedno serce. Moje poruszyła bardzo. Łączy mnie z autorką podobna wrażliwość. Niemożliwością więc było, aby jej najnowsza powieść, nie przemówiła do najgłębszych zakamarków mojej duszy.
„Jedyny walc” Małgorzaty Garkowskiej...
Kto z nas nie chciałby się przenieść do dawnych czasów i przeżyć wielkiej romantycznej miłości? Kto z nas nie chciałby wirować w rytm walca po pięknie udekorowanych salach balowych, w eleganckich strojach? Kto z nas nie chciałby przeżywać tamtych dylematów uczuciowych, światopoglądowych, moralnych? Oczywiście odbycie podróży w czasie nie jest możliwe. Na pomoc przychodzą nam jednak książki. Książki tak dobre, jak właśnie ta, Małgorzaty. Powieści podejmujące tematykę decyzji i uczuć jakie łączyły ludzi dawno temu.
„Jedyny walc” Małgorzaty Garkowskiej to niezwykle wciągająca powieść o miłości, przepełniona silnymi emocjami, namiętnością oraz dylematami głównych bohaterów. Dzięki tej książce przeniesiemy się w okres barwnego przełomu XIX i XX wieku, poznając nie tylko historię miłosną ale też narastające rewolucyjne nastroje i represje caratu. Najnowsza powieść Małgorzaty Garkowskiej jest pełna napięć, wzruszeń i dynamicznej akcji. Przenosi czytelnika w świat wypełniony walką, potrzebą wolności, ale i pięknem a także unikatowym stylem. To również obraz ówczesnego społeczeństwa, obyczajów i polityki. Bogata w detale i konwenanse, właściwe dla opisywanego okresu.
Obok znakomicie oddanego historycznego tła, ogromną rolę odgrywają w powieści emocje i napięcie między głównymi bohaterami. Namiętność, która staje się ich udziałem porywa i oczarowuje czytelnika. Ze wzruszeniem i podekscytowaniem obserwujemy los miłości, która wybucha z niespodziewaną siłą i łączy przedstawicieli dwóch odległych światów. Miłości, która wymaga trudnych decyzji, bo kiedy na scenie pojawia się Ona, a wokół niej dwóch równie zaangażowanych mężczyzn, tylko serce może udzielić właściwej odpowiedzi. Autorka splata losy bohaterów, uwypuklając tym samym ich uczucia i emocje.
Którego z kandydatów wybierze Ewelina Strojnowska? Porucznik Paweł Orłowski? Hrabia Aleksandr Konstantynowicz Sorokin? Jedno jest pewne, obaj nie zamierzają się poddać. A kiedy człowiek nie jest przygotowany na miłość, a ona już się pojawia, po prostu nie można się jej oprzeć i nie sposób jej zatrzymać.
„Jedyny walc” to powieść, którą się przeżywa. Bohaterowie stają się nam bardzo bliscy. Razem z nimi pragniemy kochać i być kochanymi. Korzystać z życia i czerpać z niego pełnymi garściami. Małgorzata Garkowska proponuje nam podróż pełną skrywanych uczuć, wrażeń i emocji. A wszystko zaczyna się od jednego momentu... Jednej podmienionej walizki i jednego wyjątkowego walca...
Romans, konwenanse, pościgi, zamachy, konspiracyjne organizacje... Przekonajcie się co działo się na kartach tej znakomitej powieści! Sięgnijcie po „Jedyny walc” Małgorzaty Garkowskiej. Zachwyt gwarantowany!!!
„Jedyny walc” - Małgorzata Garkowska
Wydawnictwo: Flow
Data wydania:
Liczba stron: 406
Język: polski
ISBN:9788383640327
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
„... najlepiej zostawić ludzi z ich własnymi wyborami, żeby na własnej skórze się przekonali, na ile są słuszne.”
W tę pochmurną listopadową sobotę, opowiem o książce, która swoim ładunkiem emocjonalnym i...
2023-11-05
Krzysztof P. Czyżewski powraca z nową powieścią historyczną. Powieścią w najlepszym stylu!
„Izabela i sześć zaginionych koron” to drugi tom cyklu z księżną Izabelą Czartoryską i jej pomocnikiem Fryderykiem Skarbkiem - Migdałem w rolach głównych. Już pierwsza powieść „Izabela. Świat w płomieniach” była genialna. W całości skradła moje czytelnicze serce. Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że potrzebujemy jak najwięcej tak dobrze napisanych książek na naszym rynku wydawniczym. Książek wywołujących bezgraniczne oczarowanie i absolutny zachwyt.
Tylko genialny autor potrafi stworzyć tak dobre dzieło, na które składają się różne gatunkowo wątki. Od historycznego począwszy, poprzez przygodowy, detektywistyczny, na sensacyjnym skończywszy. Ten mix gatunkowy sprawia, że fabuła powieści porywa, dynamiczna akcja wciąga do ostatka, zaskakuje i trzyma w napięciu do samego końca. Czytelnik z podekscytowaniem bierze udział w historycznej rozgrywce i zajmującym śledztwie.
W październiku 1795 roku żołnierze pruscy włamali się do skarbca na Wawelu. Wykradli między innymi koronę Bolesława Chrobrego. Pytanie brzmi: kto im w tym pomógł? Co dalej działo się z bezcennymi insygniami? Czy Izabela Czartoryska i Migdał mają szansę na odnalezienie i odzyskanie regaliów?
Czytając „Izabelę i sześć zaginionych koron” powieść opartą na prawdziwej historii, doszłam do wniosku, że lektura ta, jest barwna i ciekawa, jak barwne i fascynujące było życie Izabeli Czartoryskiej. Wielu z nas zapewne kojarzy Izabelę wyłącznie z pięknych portretów. Krzysztof P. Czyżewski przybliża nam tę arcyciekawą postać, która ma znacznie więcej do zaoferowania niż tylko piękne lico. Autor prezentuje czytelnikom kobietę inteligentną z detektywistycznym zacięciem, energiczną, gotową na nowe wyzwania, wielką patriotkę, znawczynię sztuki, literatury, pasjonatkę podróży. Kobietę z otwartym umysłem i wielką odwagą.
Jednak nie tylko Izabela Czartoryska i jej przesympatyczny towarzysz i pomocnik Migdał, stanowią mocną stronę powieści. Olbrzymią rolę odgrywa tu przepięknie i rzetelnie przedstawione tło historyczne. To lektura, która przenosi czytelnika w czasie. Zabierając go w zaskakującą, pasjonującą podróż, pełną tajemnic, zagadek i przygód. Wpływające na wyobraźnię opisy i działania bohaterów, zachwycają i nieustannie podsycają ciekawość. Idealnie wprowadzają nas w niepowtarzalny klimat powieści.
Jestem oczarowana tą powieścią. Wszystko się w niej zgadza, doprecyzowane jest na najwyższym poziomie. W moich oczach to małe dzieło sztuki, które tylko we właściwych czytelniczych rękach będzie wartościowe.
Gorąco rekomenduję!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Pascal.
Krzysztof P. Czyżewski powraca z nową powieścią historyczną. Powieścią w najlepszym stylu!
„Izabela i sześć zaginionych koron” to drugi tom cyklu z księżną Izabelą Czartoryską i jej pomocnikiem Fryderykiem Skarbkiem - Migdałem w rolach głównych. Już pierwsza powieść „Izabela. Świat w płomieniach” była genialna. W całości skradła moje czytelnicze serce. Z całą stanowczością...
2023-10-30
„Wiedział, że to wszystko, co działo się wokół niego, wystawiało na próbę jego człowieczeństwo. A on wcale nie miał pewności, że zdoła sobie poradzić i zachować się tak, jak powinien.”
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Przyszedł czas na ostatni tom znakomicie przyjętej przez czytelników sagi „Trylogia gdańska” Anety Krasińskiej. „W objęciach mroku” to najbardziej poruszająca część całej trylogii. Autorka prowadzi czytelnika przez niewyobrażalne ludzkie cierpienie, determinację, wytrwałość i odwagę w obliczu wielkiego okrucieństwa.
Aneta Krasińska wciąga czytelnika w życie bohaterów. Ujawnia ich rozterki, marzenia, strach, walkę o przetrwanie. Fabuła trzeciego tomu serii ukazuje jak wojna, trudne warunki i sytuacje zmuszają ludzi do podejmowania decyzji, które nie zawsze idą w parze z przekonaniami i pragnieniami. Czytając ten tom, nieustanie towarzyszy nam myśl o istocie człowieczeństwa. Człowiek to brzmi dumnie – powtarzamy. Te słowa niosą za sobą pewną pompatyczność, jest to wyniosłość starożytna i piękna. Jednak w czasach upodlenia, strachu, sytuacji, w których trudno podejmować właściwe decyzje, słowa te nabierają jeszcze ważniejszego znaczenia i wydźwięku. Powieść Anety Krasińskiej stawia czytelnikowi trudne pytania. Wywołuje galopadę myśli i emocji.
„W objęciach mroku” nie jest łatwą historią. Z każdej strony, zdania, między wierszami, obezwładnia czytelnika ogrom bólu, cierpienia, żalu i strachu. Losy bohaterów śledzimy z bólem serca i niezgodą. Obrazy z obozu Stutthof, męka więźniów, ich nieludzkie traktowanie wyciskają łzy z oczu i przeszywają aż po same trzewia. Człowiek człowiekowi zgotował okrutny, niewyobrażalny los. Łamał determinację, niszczył wszystko to co dobre i piękne. Nie był w stanie jednak odebrać miłości i nadziei, które mimo całego dramatu, tliły się na dnie serca. Czekały na swój właściwy czas.
Aneta Krasińska w wyjątkowo rzetelnie i obrazowo, oddała w powieści realia wojennej i obozowej rzeczywistości. Nieludzkie, bezduszne traktowanie więźniów w obozie Stutthof konfrontowała z wielką wola życia, odwagą i potrzebą przetrwania. Czytając czułam chłód wyjątkowo mroźnej zimy. Towarzyszyłam bohaterom w ich zmaganiach z dotkliwymi, obfitymi opadami śniegu. Razem z nimi cierpiałam głód i pracę ponad siły. Moje serce ściskało się z bólu wraz z każdym wymierzonym uderzeniem, obelgą, wystrzałem. Kibicowałam bohaterom w ich codziennej mozolnej walce o siebie i wszystkich tych, którzy są dla nich ważni.
Powieść Anety Krasińskiej wywołała we mnie mnóstwo skrajnych emocji. Zraniła mnie głęboko, ale dała tez jednocześnie impuls do determinacji w dążeniu do realizacji marzeń. Skoro odwagi nie brakowało ludności w czasach tak ogromnego wojennego dramatu, jak my, współcześni, żyjąc u siebie bezpiecznie i w spokoju możemy szukać wymówek i być biernymi wobec własnego życia.
„W objęciach niewoli” to powieść obowiązkowa. Taka, którą czyta się bez odkładania i załatwiania spraw pobocznych. Ona odciska ślad w sercu i umyśle. Zadaje trudne pytania i domaga się odpowiedzi. To powieść, która przypomina najmroczniejsze czasy naszej historii. Prowadzi nas przez nie na nowo. To hołd oddany tym, których doświadczeniem była okrutna męka. To apel aby pamiętać.
*******************************
Aneto, dobrze napisana powieść musi wywoływać obrażenia. Taką moc ma właśnie „W objęciach mroku." Każde zdanie zakorzeniło się we mnie głęboko. Doświadczyłam jednego z najbardziej przejmujących w tym roku zaczytania. Oddałaś tej powieści i całej serii swoje serce, duszę, wrażliwość i czas. To wielka wartość dodana. Jestem głęboko przejęta i poruszona. Dziękuję!
Polecam z całego serca!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Skarpa Warszawska <3
„Wiedział, że to wszystko, co działo się wokół niego, wystawiało na próbę jego człowieczeństwo. A on wcale nie miał pewności, że zdoła sobie poradzić i zachować się tak, jak powinien.”
Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Przyszedł czas na ostatni tom znakomicie przyjętej przez czytelników sagi „Trylogia gdańska” Anety Krasińskiej. „W objęciach mroku” to...
2023-10-28
Z niecierpliwością czekam na każdą książkę Joanny Jax. Wszystkie publikacje autorki, dają mi absolutną pewność lektury silnie nagromadzonych emocji, poplątanych ludzkich losów, skomplikowanych wyborów, decyzji, z trudną i wielką historią w tle. Joanna Jax z niezwykłą precyzją, pomysłowością i wiedzą, splata ludzkie dzieje z wydarzeniami historycznymi. Dzięki temu, jej książki poruszają i podbijają coraz szersze grona czytelników.
Autorka pisze przyjemnym, lekkim językiem. Dostosowuje go do czasów, w których osadza swoje powieści. Tka i snuje swoją opowieść barwnie i porywająco. Czytelnik, który choć jeden raz sięgnie po jej książkę, zostaje oczarowany i usatysfakcjonowany treścią, kreacją bohaterów, klimatem i wiedzą historyczną autorki.
„Powiew nadziei” to trzeci tom sagi „Na obcej ziemi”. Poprzedni, „Czas pokuty” Joanna Jax zakończyła w taki sposób, że nieustannie towarzyszyła mi myśl o tym, kiedy dostanę w swoje ręce dalszy ciąg, tej pasjonującej historii. Kiedy otrzymałam swój egzemplarz „Powiewu nadziei” emocje sięgały zenitu. Już po pierwszych, przeczytanych stronach wiedziałam, że oto trzymam w dłoniach powieść, która znacznie przewyższa poziomem dwie poprzednie części. Joanna Jax wprawiła mnie w absolutny zachwyt. Nie wymienię i nie zliczę uczuć, jakie towarzyszyły mi podczas lektury tego trzeciego tomu. Balansowałam na wielu granicach. Z fascynacją śledziłam losy bohaterów i sposób w jaki autorka pozamykała wszystkie wątki z poprzednich części. Tak konstruować fabułę, potrafi tylko znakomity autor. Joanna Jax jest przykładem takiej właśnie pisarki.
Fabuła „Powiewu nadziei” toczy się w komunistycznej Polsce. Jedyną racją i słuszną partią jest PZPR. Cały kraj jest podporządkowany Związkowi Radzieckiemu. W takich okolicznościach wiodą swoje życie bohaterowie powieści. Obserwujemy dylematy moralne, miłosne, światopoglądowe Nadii, Wissariona, Maksima, Andrzeja, Marty i Marcela. Autorka nie oszczędza bohaterów. Rzuca im kłody pod nogi. Stawia przed trudnymi decyzjami i wyborami. Serca walczą z rozsądkiem, potrzebą spokoju a strachem, niepokojem. Na jaw wychodzą skrywane tajemnice i podłe postępki. Opadają maski. Spełniają się marzenia. Szaleństwo i chęć podporządkowania mieszają się z miłością i troską. Bohaterowie egzystują na cienkich granicach. Dokąd poniesie ich nurt historii i podjęte decyzje???
Kocham miłością bezwzględną prozę Joanny Jax. Fascynuje mnie w niej wszystko, różnorodność, finezja wątków, barwne postaci, takie na wskroś ludzkie, burzliwe historyczne tło. „Powiew nadziei”, stanowi wisienkę na torcie, całego doskonałego cyklu „Na obcej ziemi”. Porywająca opowieść, wyjątkowa, pięknie napisana. Obok tej ważnej i niezwykle cennej książki, nie da się przejść obojętnie. Zapada głęboko w serce, przeszywa duszę, wnika skutecznie pod skórę. Udowadnia, że prawdziwa miłość, choć trudna, może pokonać wszystkie przeciwności losu.
Przeczytajcie koniecznie!
Z niecierpliwością czekam na każdą książkę Joanny Jax. Wszystkie publikacje autorki, dają mi absolutną pewność lektury silnie nagromadzonych emocji, poplątanych ludzkich losów, skomplikowanych wyborów, decyzji, z trudną i wielką historią w tle. Joanna Jax z niezwykłą precyzją, pomysłowością i wiedzą, splata ludzkie dzieje z wydarzeniami historycznymi. Dzięki temu, jej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-20
„Prawda musiała w końcu ujrzeć światło dzienne. Nie ma niczego gorszego niż sekrety rodzinne. Głęboko skrywane tajemnice ryją dziury niczym korniki, niszcząc duszę i umysł. A potem jest już na wszystko za późno.”
Edyta Świętek wraca z kolejną częścią, znakomicie przyjętej przez czytelników”Sagi krynickiej”. W „Porywach namiętnych serc” w charakterystycznym sobie stylu opisuje dalsze losy bohaterów, całkowicie wciągając czytelnika w wir wydarzeń i urzeka go opowiadaną historią.
Trzeci tom „Sagi krynickiej” smakuje jak wytrawna potrawa. Czuć w niej słodycz i posmak goryczy. Autorka przenosi czytelnika w świat pełen intryg, romantycznych perypetii, namiętności, porywów serca, odważnych decyzji i politycznych zmagań. Barwnie i z rozmachem maluje przed czytelnikiem wątek kultury łemkowskiej oraz obraz krynickiej codzienności, w którą zaczyna wkradać się niepewność i strach. Zabawy, przyjęcia, przejażdżki konne, romanse, przyprawiają o szybsze bicie serca. Jednak wieści o możliwym wybuchu wojny wywołują niepokój. Bohaterowie powieści muszą mierzyć się z trudnymi decyzjami i stawiać czoła nowym sytuacjom. Jedni coś zyskają, inni poniosą straty, które pozostawią ślady w ich sercach na zawsze. Na jaw wychodzą głęboko skrywane sekrety z przeszłości, które wpływają nie tylko na relacje w rodzinie, ale i wśród przyjaciół.
Teosia przechodzi wielką, wewnętrzną przemianę. Odkrycie prawdy o postępkach rodziców, sprawia, że postanawia odkupić winy swoich przodków. Wyznacza sobie cel, do którego wytrwale i z sukcesem dąży, poświęcając po drodze miłość, ukochanego mężczyznę i wizję przyszłości u jego boku. Niosąc pomoc potrzebującym w wojennej zawierusze, wystawiona zostanie na próbę. Co szykuje dla niej los?
Nie bez powodu wspomniałam wyżej właśnie o Teosi, jednej z bohaterek powieści, której autorka poświęciła w trzecim tomie sporo uwagi. W moim odczuciu to właśnie dzięki kreacji tej postaci „Porywy namiętnych serc” stają się książką tak wyjątkową. Bohaterka ta, swoją osobowością, charakterem, temperamentem wprowadza w akcję niesamowite emocje. Jest genialnym symbolem kobiet, walczących o swoje prawa i miejsce w społeczeństwie. Z uporem broni stanowiska, że wielki wpływ mogą mieć na najbliższych czyny wcześniejszych pokoleń. Konsekwentnie dąży do wyznaczonego celu. Rezygnuje z uczucia. Za nic ma pozory i złe języki. I choć przyznać trzeba, że sporo w niej goryczy spwodowanej tym, przez co przeszła, jest to barwna i pozytywna postać. W poprzednich częściach nie pałałam do niej nadmierną sympatią. W tej części zaskarbiła sobie moje serce bez reszty.
„Porywy namiętnych serc” to niezwykle wciągająca powieść. Kipi od nagromadzonych emocji, od nienawiści począwszy poprzez niepokój, bezradność, miłość, czułość, spokój, aż po ulgę. Edyta Świętek oczarowuje czytelnika i nie ma w tym określeniu ani krzty przesady. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Polecam!
„Prawda musiała w końcu ujrzeć światło dzienne. Nie ma niczego gorszego niż sekrety rodzinne. Głęboko skrywane tajemnice ryją dziury niczym korniki, niszcząc duszę i umysł. A potem jest już na wszystko za późno.”
Edyta Świętek wraca z kolejną częścią, znakomicie przyjętej przez czytelników”Sagi krynickiej”. W „Porywach namiętnych serc” w charakterystycznym sobie stylu...
2023-09-15
Drodzy Zaczytani, przed Wami powieść niezapomniana, absolutnie doskonała. Wielowymiarowa, wielowarstwowa, niebanalna. Powieść, która stawia trudne pytania i szuka równie trudnych odpowiedzi. Powieść, która przemawia najsilniej do tych, którzy przeżywają głębiej. Historia, poruszająca tak bardzo, że jeszcze długo po zamknięciu książki, widnieją przed oczami, ostatnie jej zdania.
„Najważniejsze to przeżyć”. Słowa powtarzane w powieści często i w różnych sytuacjach. Czy jednak owo przeżycie, rzeczywiście jest najważniejsze? Czy potem tak łatwo jest po prostu.. żyć? Okazuje się, że jednak nie. Najważniejszą i najtrudniejszą sprawą nie okazuje się samo przeżycie wojny, tylko to, w jaki sposób wykorzystało się ten drogocenny dar. Bohaterowie wykreowani przez Ałbenę Grabowską uświadamiają, że łatwiej jest odgruzowywać i wznosić od nowa zrujnowane budynki, niż naprawiać zerwane więzi i międzyludzkie relacje. Szczególnie te, między najbliższymi. Trudno jest radzić sobie z traumą i jej konsekwencjami. Główni bohaterowie powieści, mają swój bagaż doświadczeń. Każda z postaci ma swój świat, swoje spojrzenie na otaczającą rzeczywistość, sposób na radzenie sobie z tym co było i co jest teraz. Ból, rozpacz, smutek, rezygnacja mieszają się z nadzieją, determinacją, siłą, działaniem. Miłość, człowieczeństwo, życzliwość trwają niestrudzone. Jak potoczą się losy bohaterów? Co przygotował dla nich los?
Książka Ałbeny Grabowskiej sprawiła, że zapomniałam o całym świecie. To mój ulubiony gatunek. Powieść jest pięknie napisana, prostym, ładnym językiem, bez tak modnych dziś udziwnień. Za serce ujęła mnie postać Mirki. Dzielnej, przedsiębiorczej, pracowitej życzliwej dziewczynki, z sercem na dłoni. Przeciągałam czytanie lektury najdłużej, jak mogłam. Nie chciałam się rozstać z bohaterami i tą wartościową, piękną, uniwersalną historią, którą Ałbena Grabowska zawarła na kartach książki.
„Najważniejsze to przeżyć” to powieść z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Szczerze i głęboko poruszająca. Czuć, że autorka pisała ją każdą komórką ciała, w rytm swojego pięknego serca.
Ałbeno, kłaniam się za to nisko! <3
Szczerze polecam!
Drodzy Zaczytani, przed Wami powieść niezapomniana, absolutnie doskonała. Wielowymiarowa, wielowarstwowa, niebanalna. Powieść, która stawia trudne pytania i szuka równie trudnych odpowiedzi. Powieść, która przemawia najsilniej do tych, którzy przeżywają głębiej. Historia, poruszająca tak bardzo, że jeszcze długo po zamknięciu książki, widnieją przed oczami, ostatnie jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Czasami trzeba siebie samego skazać na nieszczęście, zamiast przyczyniać się do cierpienia innych. Czasem trzeba samemu płakać w poduszkę, a nie niszczyć wszystko wokół.”
Dla takich książek wiesz, że naprawdę warto czytać. Mądra, pouczająca, życiowa historia. Wciąga od pierwszych stron i nie sposób się od niej oderwać.
Po książki Nataszy Sochy sięgam zawsze z radością. To jedna z autorek, która gwarantuje dobre, ciekawe i często refleksyjne historie. „Symfonia ciszy”, którą miałam przyjemność czytać przez ostatnie dni, to jedna z lepszych historii obyczajowych, z którymi się zetknęłam. To historia, w której osią, wokół której kręci się cała fabuła są... żałoba i chęć zemsty. A konkretnie zemsty, po odkryciu zdrady małżeńskiej. Intensywna i piękna w swej treści. Ukazuje ewolucję miłości i rozżalenia mężczyzny, którego zdradziła żona. Etapy jakie przechodzi Marcel po stracie i odkryciu prawdy o drugim można rzec życiu Anny, doprowadzają go sytuacji, w których przestaje on poznawać siebie samego.
Chęć zemsty i odegranie się na kochanku żony, stają się dla Marcela sprawą najważniejszą. Zatraca się w swym rozżaleniu i traci z oczu to, co mogłoby mu pomóc pozbierać się po bolesnym doświadczeniu. Działa bezlitośnie i z premedytacją. Do czasu jednak. Przychodzi chwila, w której zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełnił i jak bardzo skrzywdził osobę, która na to zranienie zupełnie nie zasługiwała. Jakie działania podejmie aby naprawić zło, które wyrządził? Czy zdoła uzyskać przebaczenie? Czy jest dla niego jeszcze szansa na szczęście?
Natasza Socha uświadamia, że żal i pragnienie zemsty w sposób przedziwny oddziałują na ludzi. Z jednej strony są nadzieją na odzyskanie spokoju i wyrównanie rachunków, z drugiej zaś, stają się obsesją, która wyniszcza od środka, odbiera umiejętność racjonalnego myślenia. Prowadzi do złych wyborów i decyzji. „Symfonia ciszy” funduje czytelnikom rozważania na temat sprawdzianu z relacji małżeńskiej, zaufania, miłości i przebaczenia. Uważności, dostrzegania potrzeb i uczuć nie tylko własnych ale i najbliższych, tych których kochamy. Nade wszystko jednak podkreśla, że zemsta nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, nie jest sposobem na osiągnięcie spokoju i szczęścia. Udowadnia również, że cisza może przemawiać dosadniej i donośniej niż słowa. A muzyka jest w stanie załagodzić nie tylko spory, ale być ważnym krokiem do zrozumienia i uzyskania wybaczenia.
Jestem pewna, że „Symfonia ciszy” stanie się dla czytelników jedną z ulubionych książek Nataszy. To powieść, która pochłania i skłania do refleksji na tyle, że nie sposób o niej zapomnieć. Nie jest to typowy, zwykły romans. To poruszająca, niebanalna historia, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i intrygujących bohaterów. Wzbudza silne emocje od początku do samego końca.
Gorąco polecam!
„Czasami trzeba siebie samego skazać na nieszczęście, zamiast przyczyniać się do cierpienia innych. Czasem trzeba samemu płakać w poduszkę, a nie niszczyć wszystko wokół.”
więcej Pokaż mimo toDla takich książek wiesz, że naprawdę warto czytać. Mądra, pouczająca, życiowa historia. Wciąga od pierwszych stron i nie sposób się od niej oderwać.
Po książki Nataszy Sochy sięgam zawsze z ...