Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

„Czasami trzeba siebie samego skazać na nieszczęście, zamiast przyczyniać się do cierpienia innych. Czasem trzeba samemu płakać w poduszkę, a nie niszczyć wszystko wokół.”


Dla takich książek wiesz, że naprawdę warto czytać. Mądra, pouczająca, życiowa historia. Wciąga od pierwszych stron i nie sposób się od niej oderwać.

Po książki Nataszy Sochy sięgam zawsze z radością. To jedna z autorek, która gwarantuje dobre, ciekawe i często refleksyjne historie. „Symfonia ciszy”, którą miałam przyjemność czytać przez ostatnie dni, to jedna z lepszych historii obyczajowych, z którymi się zetknęłam. To historia, w której osią, wokół której kręci się cała fabuła są... żałoba i chęć zemsty. A konkretnie zemsty, po odkryciu zdrady małżeńskiej. Intensywna i piękna w swej treści. Ukazuje ewolucję miłości i rozżalenia mężczyzny, którego zdradziła żona. Etapy jakie przechodzi Marcel po stracie i odkryciu prawdy o drugim można rzec życiu Anny, doprowadzają go sytuacji, w których przestaje on poznawać siebie samego.

Chęć zemsty i odegranie się na kochanku żony, stają się dla Marcela sprawą najważniejszą. Zatraca się w swym rozżaleniu i traci z oczu to, co mogłoby mu pomóc pozbierać się po bolesnym doświadczeniu. Działa bezlitośnie i z premedytacją. Do czasu jednak. Przychodzi chwila, w której zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jak wielki błąd popełnił i jak bardzo skrzywdził osobę, która na to zranienie zupełnie nie zasługiwała. Jakie działania podejmie aby naprawić zło, które wyrządził? Czy zdoła uzyskać przebaczenie? Czy jest dla niego jeszcze szansa na szczęście?

Natasza Socha uświadamia, że żal i pragnienie zemsty w sposób przedziwny oddziałują na ludzi. Z jednej strony są nadzieją na odzyskanie spokoju i wyrównanie rachunków, z drugiej zaś, stają się obsesją, która wyniszcza od środka, odbiera umiejętność racjonalnego myślenia. Prowadzi do złych wyborów i decyzji. „Symfonia ciszy” funduje czytelnikom rozważania na temat sprawdzianu z relacji małżeńskiej, zaufania, miłości i przebaczenia. Uważności, dostrzegania potrzeb i uczuć nie tylko własnych ale i najbliższych, tych których kochamy. Nade wszystko jednak podkreśla, że zemsta nigdy nie prowadzi do niczego dobrego, nie jest sposobem na osiągnięcie spokoju i szczęścia. Udowadnia również, że cisza może przemawiać dosadniej i donośniej niż słowa. A muzyka jest w stanie załagodzić nie tylko spory, ale być ważnym krokiem do zrozumienia i uzyskania wybaczenia.

Jestem pewna, że „Symfonia ciszy” stanie się dla czytelników jedną z ulubionych książek Nataszy. To powieść, która pochłania i skłania do refleksji na tyle, że nie sposób o niej zapomnieć. Nie jest to typowy, zwykły romans. To poruszająca, niebanalna historia, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i intrygujących bohaterów. Wzbudza silne emocje od początku do samego końca.

Gorąco polecam!

„Czasami trzeba siebie samego skazać na nieszczęście, zamiast przyczyniać się do cierpienia innych. Czasem trzeba samemu płakać w poduszkę, a nie niszczyć wszystko wokół.”


Dla takich książek wiesz, że naprawdę warto czytać. Mądra, pouczająca, życiowa historia. Wciąga od pierwszych stron i nie sposób się od niej oderwać.

Po książki Nataszy Sochy sięgam zawsze z ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Bóg daje nam rodziców, by nas wychowali, dach nad głową, byśmy mieli gdzie mieszkać i dokąd wracać, i Ojczyznę, gdzie żyjemy z naszymi braćmi i siostrami i gdzie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Jeśli ktoś uderza w naszą matkę lub ojca – naszym obowiązkiem jest stanąć w ich obronie. Jeśli chce zburzyć nasz dom – sprzeciwiamy się. A jeśli niszczy naszą Ojczyznę - idziemy za nią walczyć.”

Czytelnicze siódme niebo istnieje! Byłam w nim przez ostatnie dni, czytając czwarty tom „Sagi kaszubskiej” pt. „Walka”. Daria Kaszubowska nie zwalnia tempa. Z każdym kolejnym tomem wciąga coraz bardziej w kaszubski świat i losy rodziny Stoltmanów.

Cykl Darii Kaszubowskiej od pierwszego tomu wzbudzał we mnie ogromne emocje. Autorka z czułością i pieczołowitością pracuje nad fabułą i buduje postaci, które zapadają czytelnikowi głęboko w serce. Wszystkie tomy „Sagi kaszubskiej” poruszają głęboko, obfitują w fakty historyczne i sprawiają, że od lektury nie można się wprost oderwać. W moim odczuciu ta seria stanowi niezwykle imponujące dzieło, po które powinien sięgnąć każdy czytelnik, ceniący sobie wartościową literaturę.

„Walka” to najbardziej dramatyczny i poruszający tom cyklu. Autorka wikła losy bohaterów wplątując ich w zawieruchę drugiej wojny światowej. Kaszuby zostają włączone do Trzeciej Rzeszy. Mieszkańcy muszą podjąć trudną decyzję, pozostać wiernym swoim wartościom i tożsamości, czy przyjąć niemieckie obywatelstwo. Rodzina Stoltmanów przeżywa trudne, pełne niepokoju, żałości, strachu o siebie i najbliższych chwile. Każdy z członków rodziny podejmuje własne działania aby przetrwać wojenny dramat. Z jakim skutkiem? Komu uda się przeżyć, a kto zginie? Z biegiem wydarzeń nie opuszcza również to jedno intrygujące pytanie, które towarzyszy czytelnikowi od pierwszego tomu. Kto zabił głowę rodu - Bernarda Stoltmana?

Powtórzę się pisząc, że Daria Kaszubowska stworzyła imponujące dzieło. Z czułością i rzetelnie oddała dramat i tragedie, jakie stały się udziałem wykreowanych przez nią bohaterów. „Walka” czwarty tom serii szarpie serce i w wielu momentach sprawia, że pęka ono na pół. Z oczu płyną łzy. W głowie kłębią się niespokojne myśli, przez ciało przetacza się lawina emocji. Autorka, swoim znakomitym warsztatem pisarskim sprawia, że czytelnik zaczyna odczuwać silną więź z Kaszubami i jego dumnymi, odważnymi mieszkańcami.

„Walka” to nie tylko saga z dramatyczną, wojenną pożogą. Daria Kaszubowska porusza w niej ważną kwestię społeczno-psychologiczą, mianowicie tożsamość. Dlatego też powieść ta, to przede wszystkim świadectwo odwagi i dumy Kaszubów. Ich niezłomnej walki o bliskich, wolność i własną tożsamość właśnie. Absolutnie wstrząsające, wciągające i pochłaniające. Odważne, o uniwersalnym znaczeniu. Odarte z ozdobników, dlatego też tak realne i prawdziwe.

Polecam!!!

„Bóg daje nam rodziców, by nas wychowali, dach nad głową, byśmy mieli gdzie mieszkać i dokąd wracać, i Ojczyznę, gdzie żyjemy z naszymi braćmi i siostrami i gdzie powinniśmy czuć się bezpiecznie. Jeśli ktoś uderza w naszą matkę lub ojca – naszym obowiązkiem jest stanąć w ich obronie. Jeśli chce zburzyć nasz dom – sprzeciwiamy się. A jeśli niszczy naszą Ojczyznę - idziemy za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książki Agnieszki Janiszewskiej powinien przeczytać każdy. Dlaczego? A to dlatego, że ta autorka jest po prostu niesamowita. Z uważnością i czułością kreśli portrety ludzi i ich wzajemnych relacji i poplątanych losów. Uświadamia, jak często ludzie padają ofiarami własnych, silnych i dojmujących emocji, które powodują, że trudno dokonuje się idealnych wyborów. Cykl „Sekrety domu Billy” to zdumiewająca opowieść. Pełna skrywanych tajemnic, niedopowiedzeń, ukrytych na dnie serca pretensji, zmian, które nie zawsze mogą się podobać, drugich szans czekających na wykorzystanie i skomplikowanych ludzkich relacji. Intensywna, wciągająca i tak bardzo trafna, że z całą pewnością zaskoczy i równie głęboko poruszy.

Mecenas Billy stawia swoje dwie dorosłe córki przed faktem dokonanym oświadczając, że żeni się z młodszą od niego gosposią domową, Zuzanną. Kobieta od wielu lat uczestniczy w życiu domowników. Była świadkiem dobrych i złych czasów. Córki mecenasa nie akceptują jego decyzji. Próbując zrozumieć postępowanie ojca, kawałek po kawałku odkrywają rodzinne sekrety, które uświadamiają im prawdę na temat wyglądającego idealnie domu rodzinnego i choroby ich matki.

„Sekrety domu Billy” to prawdziwa uczta dla czytelników lubiących powieści obyczajowe z tajemnicą w tle. To znakomity obraz rodziny z problemami, które mogą mieć uniwersalny charakter dla każdego z nas. Autorka kreśli przed czytelnikami portrety zupełnie różnych pod względem charakteru bohaterów. Udowadnia jak wielki wpływ na teraźniejszość mogą mieć wydarzenia z przeszłości. Jak silnie oddziałują na relacje przebyte doświadczenia. Autorka zgłębia w powieści wątki natury psychologicznej co wpływa na jeszcze lepszy i głębszy odbiór jej publikacji.

Agnieszka Janiszewska oddała w ręce czytelników powieść, która absorbuje uwagę od początku do samego końca. Stopniowo odkrywa rodzinne tajemnice, wzbudzając tym samym w czytelniku napięcie i zaintrygowanie. Część pierwsza zaostrza w genialny sposób czytelniczy apetyt, prowadząc nas do finału i odkrycia wszystkich tajemnic w tomie drugim. Czy odkrycie sekretów wpłynie na relację między bohaterami? O tym przekonacie się czytając książkę.

Od dylogii Agnieszki Janiszewskiej nie można się oderwać. Autorka zabierając czytelników w świat sekretów rodziny Billi, uświadamia jak ważne są relacje rodzinne. Jak istotną sprawą jest wyjaśnianie niedopowiedzeń i wsparcie, jakie mogą sobie okazać najbliżsi. Przede wszystkim jednak udowadnia, że każdy ma swoje sekrety, a przeszłość, czy chcemy czy też nie, zawsze do człowieka wraca. „Sekret rodziny Billy” to powieść uniwersalna w odbiorze. Z morałem, który może wynieść dla siebie każdy z nas.

Czytajcie! Naprawdę warto!

Książki Agnieszki Janiszewskiej powinien przeczytać każdy. Dlaczego? A to dlatego, że ta autorka jest po prostu niesamowita. Z uważnością i czułością kreśli portrety ludzi i ich wzajemnych relacji i poplątanych losów. Uświadamia, jak często ludzie padają ofiarami własnych, silnych i dojmujących emocji, które powodują, że trudno dokonuje się idealnych wyborów. Cykl „Sekrety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Często powtarzam, że nigdy nie oceniam książki po okładce i nigdy okładka nie jest wyznacznikiem tego, czy zwrócę uwagę na daną publikację. Jak się okazuje jednak wszystko jest do czasu, i jak głosi powiedzenie, „nigdy nie mów nigdy”. W przypadku najnowszej powieści Marty Nowik „Nowe życie Kariny” wydanej przez Wydawnictwo Emocje bowiem, to właśnie okładka szczególnie zwróciła moją uwagę. Moja niezawodna czytelnicza intuicja nie zawiodła mnie. Kiedy wzięłam do ręki tę książkę, kiedy stałam się obserwatorem życia tytułowej Kariny, przepadłam z kretesem.

Sporo emocji kosztowało mnie czytanie tej książki. Można powiedzieć, że było to szczególnie wzruszające i poruszające czytanie. Z całą gamą uczuć i refleksji. Nie mogło być inaczej skoro autorka stworzyła tak realistyczną, dotykającą duszy historię. Powstała ona z odruchu serca, ciągle żywych wspomnień i doświadczenia, które zdobyła Marta Nowik, pracując w domu dziecka. Każda strona powieści obfita jest w autentyczne emocje i wyjątkowe refleksje. Publikacja ta, jest pięknym świadectwem tego, że nawet najgorsze życiowe sytuacje, można przekuć w swoją siłę i zacząć zupełnie nowe życie na własnych warunkach i zasadach.

Karina to dziewczyna, która wychowywała się w domu dziecka. Traumę z tym związaną, w jakimś małym stopniu łagodziły przyjaźnie jakie łączyły ją z innymi mieszkańcami „bidula”. To właśnie owi przyjaciele, nieustannie powtarzali dziewczynie, że ma potencjał i nie powinna rezygnować z siebie i walki o własne marzenia. To oni wróżyli jej przyszłość znacznie lepszą niż ta, która bywała udziałem wielu im podobnych. Na skutek różnych okoliczności Karina opuszcza dom dziecka. Mija czas i los do tej pory okrutny, daje jej szansę na zmianę życia na lepsze. Karina spełnia marzenie. Zakłada księgarnię, która pozwala jej na to, by do trudnej przeszłości i wspomnień z nią związanych, dopisać nową, lepszą historię.

„Nowe życie Kariny” Marty Nowik to powieść o trudnym dzieciństwie, traumie, przyjaźni, miłości, toksycznej relacji, podstępnej chorobie i zupełnie nowym początku. To powieść pełna bólu, rozczarowań i nowych szans. Zaskakujących wydarzeń, pomyłek i nieoczekiwanych prezentów od losu. To bardzo budująca publikacja, która uświadamia, że największa siła tkwi w nas samych. To głównie my, jesteśmy odpowiedzialni za siebie i za to jak będzie wyglądało nasze życie.
Autorka z delikatnością i wrażliwością kreśli historię Kariny pokazując, że nie zawsze należy ulegać stereotypom. A przede wszystkim nigdy nie należy się poddawać. Warto natomiast uczyć się na własnych błędach i wyciągać z nich wnioski.

„Nowe życie Kariny” to znacznie więcej niż zwykła powieść obyczajowa. To wyjątkowe świadectwo i studium psychologiczne bohaterki. Mocna i smutna historia, niosąca jednak i nadzieję. Napisana łatwym w odbiorze językiem sprawia, że czyta się ją płynnie i z zaangażowaniem. Jeden z morałów jakie można wyciągnąć z tej książki jest taki, że w każdej trudnej, życiowej sytuacji można polegać na ludzkiej życzliwości i dobroci. Zawsze można odnaleźć przyjaźń i odzyskać utraconą miłość.

Czytajcie!

Często powtarzam, że nigdy nie oceniam książki po okładce i nigdy okładka nie jest wyznacznikiem tego, czy zwrócę uwagę na daną publikację. Jak się okazuje jednak wszystko jest do czasu, i jak głosi powiedzenie, „nigdy nie mów nigdy”. W przypadku najnowszej powieści Marty Nowik „Nowe życie Kariny” wydanej przez Wydawnictwo Emocje bowiem, to właśnie okładka szczególnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z ogromną przyjemnością przyjęłam propozycję objęcia patronatem medialnym nowej powieści Małgorzaty Lis, wydanej pod opiekuńczymi skrzydłami wydawnictwa Emocje. Przeczytałam wszystkie do tej pory wydane książki autorki i zawsze wzbudzały we mnie niesamowite pokłady uczuć i emocji. Czytając jej książki zawsze odnosiłam wrażenie, że między mną a autorką istnieje niewidzialna nić porozumienia, i choć nie znamy się osobiście, nadajemy na tych samych falach.
Kiedy dowiedziałam się, że Małgorzata Lis napisała książę odbiegającą od tych, które do tej pory wydawała, moja wyobraźnia oszalała. Kiedy zobaczyłam okładkę i poznałam tytuł tej książki moja czytelnicza ekscytacja osiągnęła apogeum. „Sekret starych fotografii” bowiem to powieść, która w całym swoim zamyśle i podaniu wpisuje się w moje gusta czytelnicze. Czytając tę piękną historię wzruszałam się, uśmiechałam i złościłam na zmianę. Często też zastanawiałam się nad kolejami ludzkich decyzji, wyborów i losów.
Akcja „Sekretu starych fotografii” rozgrywa się dwutorowo. W czasach współczesnych poznajemy Magdę, która znajduje się w nieciekawym momencie życia. Zdrada partnera, informacja o opuszczeniu zajmowanego mieszkania, powoduje u niej chęć całkowitej zmiany swojego życia. Magda porzuca wszystko i wyjeżdża do Żarek. Małego miasteczka z bogatą choć bolesną historią. Staje się właścicielką starego domu, który skrywa tajemnice poprzednich mieszkańców. Kiedy w ręce Magdy trafia stara fotografia, postanawia ona poznać historię Żarek, domu, w którym zamieszkała i osób ze zdjęcia.
Irena – to postać, której poświęcona jest część akcji rozgrywająca się w przeszłości. To właśnie ona znajduje się na znalezionej przez Magdę fotografii i to ona mieszkała kiedyś w Żarkach. Poznajemy ją jako osiemnastoletnią dziewczynę, której sercem targają liczne dylematy i niepokoje. Irena boi się widma nadchodzącej wojny. Nie wie też, co zrobić z zaaranżowanym przez rodziców małżeństwem. Skrywana miłość do chłopca pochodzenia żydowskiego wpływa na jej decyzje i całe życie.
„Sekret starych fotografii” to fikcyjna powieść inspirowana autentycznymi wspomnieniami i bolesnymi wojennymi doświadczeniami. Autorka nawiązuje w niej do prawdziwych zdarzeń i miejsca istniejącego do dzisiaj. Żarki i ich bolesna historia poruszą niejedno czytelnicze serce. Powieść Małgorzaty Lis przybliża czytelnikowi wydarzenia jakie miały miejsce w tym małym jurajskim miasteczku. Autorka prezentuje nam genialny warsztat autorski, za który kochają i pokochają ją jeszcze bardziej czytelniczki w całym kraju. Ta książka to nie tylko powieść z historią w tle. To przede wszystkim piękna i niezwykle poruszająca opowieść o kobietach, ich pragnieniach, nadziejach i dylematach. To powieść o miłości, odwadze, poświęceniu, nadziei, tęsknocie, wojnie, okrucieństwie, przyjaźni i podziałach. Warto również zaznaczyć, że „Sekret starych fotografii” to również zupełne novum w temacie Holokaustu. Autorka opisuje w nim miejsce, które do tej pory nie było intensywnie eksploatowane przez innych pisarzy. Małgorzata Lis w bardzo wciągający sposób splata współczesność i czasy II wojny światowej węzłem trudnych wspomnień i starych fotografii. Fabuła prowadzona jest w zajmujący i pełen zwrotów akcji sposób. Autorka krok po kroku odkrywa przed czytelnikiem sekret starych fotografii i mieszkańców domu przy Kwiatowej 18. Czytelnik poznając fakty zauważa, że dwie bohaterki, łączy tak naprawdę wiele wspólnego. Potrzeba szczęścia, spełnienia, spokoju i miłości. Czy dane im będzie osiągnąć to, czego pragną? Jak potoczą się losy Ireny i Magdy?
Jestem oczarowana zarówno treścią, jak i wydaniem „Sekretu starych fotografii”. To kunsztowna opowieść o dwóch kobietach, miłości i starym domu – miejscu dotkniętym przez bolesny wiatr historii. Nietuzinkowa, oszałamiająca, boleśnie piękna, pokazująca bohaterki w sytuacjach największej próby uczuć. Ta proza jest emocją. Wsłuchaj się w jej szept. Na pewno zdradzi swoje bolesne tajemnice i pomoże odkryć sekret starych fotografii.
Powieść Małgorzaty Lis wzbudzi w czytelniku ogrom przeróżnych emocji. Od wzruszenia począwszy, na serdecznym uśmiechu skończywszy. To zdecydowanie historia, która zawiera w sobie wszystko to, co dobra powieść zawierać powinna. Nie wahajcie się sięgnąć po tę niezwykle piękną i subtelną opowieść. Jestem pewna, że czytając nie doznacie zawodu!

Z ogromną przyjemnością przyjęłam propozycję objęcia patronatem medialnym nowej powieści Małgorzaty Lis, wydanej pod opiekuńczymi skrzydłami wydawnictwa Emocje. Przeczytałam wszystkie do tej pory wydane książki autorki i zawsze wzbudzały we mnie niesamowite pokłady uczuć i emocji. Czytając jej książki zawsze odnosiłam wrażenie, że między mną a autorką istnieje niewidzialna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„[...] każdy, dosłownie każdy przed Panem Bogiem jest równy. Nieważne, jaką funkcję pełni w życiu, ile ma i co potrafi. Przed Jego obliczem wszystko traci znaczenie. Jest tylko On i człowiek prawdziwy, odarty ze wszystkich ziemskich fatałaszków.”

W to pogodne, słoneczne, wtorkowe popołudnie, mam dla Was, drodzy zaczytani recenzję, cudownie ciepłej i otulającej książki. Wierzcie mi, jeżeli chcecie przeczytać chwytającą za serce, piękną, nastrojową, pieszczącą zmysły opisami potraw i zapachami opowieść, książka „Smaki nieba” Sylwii Kubik, jest właśnie dla Was.

Zostałam oczarowana klimatem, atmosferą i wyjątkową aurą tej powieści. Jest absolutnie cudowna. Ciepła, pokrzepiająca, pełna wielobarwnych emocji, pogody ducha i dobrego humoru. Wszystko się w niej zgadza. Począwszy od dbałości i podniosłości z jaką autorka oddaje wyjątkowy czas przygotowań do najważniejszych świąt w roku, poprzez kulturę języka, wyraziste postaci i przemyślną, refleksyjną fabułę. W moim odczuciu niemalże mistyczną.

Opowieść zawarta na stronach „Smaku nieba” ujęła mnie przede wszystkim opisem zwyczajnego życia, zwykłych ludzi. Ich smutków, radości, tęsknot, pragnień i niepewności. Ogromne wrażenie wywarła na mnie również wielowątkowość tej powieści. Sylwia Kubik na kanwie budzącej się do życia wiosny i przygotowań do Świąt Wielkanocnych tka fabułę, w której porusza ważne tematy. Obserwujemy relacje rodzinne i te damsko-męskie. Przyglądamy się rodzicielstwu i wynikającym z niego troskom i emocjom. Zaglądamy za próg domu opieki i konfrontujemy się ze starością. Autorka prezentuje nam również portrety kobiet, które nadają niepowtarzalny klimat swojej wsi Brzozówce. Dzięki wyjątkowym cechom charakteru, różnorodności i energii, stają się one spoiwem, które łączy nie tylko rodziny ale i całą społeczność wsi.

„Smaki nieba” to powieść przepełniona zachwytem nad cudami codzienności, miłością do Boga i człowieka. To powieść przykuwająca uwagę powiślańskim krajobrazem i ciepłem bijącym z każdej jej strony. Urokliwa, przyjemna w odbiorze, momentami zabawna. Powieść, która przywodzi na myśl rodzinny dom. Taki, do którego zawsze się tęskni, o którym się myśli i do którego chce się wracać.

Dajcie się oczarować tej wyjątkowej książce. Serdecznie polecam!

„[...] każdy, dosłownie każdy przed Panem Bogiem jest równy. Nieważne, jaką funkcję pełni w życiu, ile ma i co potrafi. Przed Jego obliczem wszystko traci znaczenie. Jest tylko On i człowiek prawdziwy, odarty ze wszystkich ziemskich fatałaszków.”

W to pogodne, słoneczne, wtorkowe popołudnie, mam dla Was, drodzy zaczytani recenzję, cudownie ciepłej i otulającej książki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Oni nie wybierali wojny. Nie chcieli tak żyć. Nie mieli jednak nic do powiedzenia, ich zdanie nikogo nie obchodziło.”
334 strony wypełnione przez Sylwię Kubik ogromnym ładunkiem emocjonalnym. 334 strony, z których boleśnie przemawiają do czytelnika najgorsze z możliwych doświadczeń, strach, zło, bezsilność, niepewność, utrata wolności, niepokój, próba przetrwania, strata, tęsknota, żałoba, bestialstwo, ale również nadzieja i miłość. 334 strony, które z całą mocą uświadamiają człowiekowi jak ważny jest spokój. Jak bezcenna jest wolność i normalne codzienne życie. Wolne od zła, agresji i prześladowań.
„W cieniu Majdanka” Sylwii Kubik to proza najlepsza w swoim gatunku. Poruszająca, wzruszająca, autentyczna w swoim przekazie. Idealnie pokazuje nam jak okrutny potrafi być dla człowieka drugi człowiek. Jak bolesne są ludzkie losy. Z jak trudnym bagażem doświadczeń zmagają się ludzie, którym wichry historii zgotowały piekło na ziemi.
Czytałam książkę Sylwii Kubik z drżeniem serca. Każda strona wywoływała we mnie jednocześnie bunt, sprzeciw, współczucie ale również podziw dla bohaterek i każdego dnia, który musiały spędzić rozdzielone na skutek akcji pacyfikacyjnej przeprowadzonej przez Niemców w Tarnowoli. Eugenia i Franciszka Marzec siostry, główne bohaterki powieści, trafiły w dwa różne miejsca. Gienia do partyzantów, później zaś do wujostwa. Frania natomiast wraz z pozostałymi członkami rodziny, do obozu w Majdanku. Opis ich przeżyć powodował, że niejednokrotnie z moich oczu leciały łzy. Gienia, mimo że trafia pod dach wujostwa, traktowana jest jak parobek. Musi ciężką pracą zasłużyć sobie na kawałek chleba. Często lżona przez ciotkę, znosi swój los. Z nadzieją, czekając na spotkanie z rodziną i powrót do domu. Frania z rodzicami i resztą rodzeństwa próbuje przetrwać w obozie. Jej codzienność naznaczona jest brutalnością strażników, strachem, głodem, brudem, atakami insektów, szczurów i chorób. Fragmenty, w których czytałam opisy z Majdanka, kosztowały mnie mnóstwo emocji. Ogrom okrucieństwa, którego się tam dopuszczano nie mieścił mi się w głowie. Bolało mnie ciało i dusza. Płakałam nad losem bohaterek. I po zakończeniu książki, słowo „bohaterki” nabiera dla mnie zupełnie innego wymiaru. To nie tylko postaci, które podzieliły się z autorką swoimi wspomnieniami. To prawdziwe BOHATERKI, które przeżyły piekło na ziemi. Bohaterki, którym nie dane było spokojne, bezpieczne dzieciństwo. W swoim młodym życiu, musiały doświadczyć tak przerażających sytuacji i bolesnych strat. Przetrwały jednak, dając świadectwo tamtym czasom i wydarzeniom. Przetrwały i podzieliły się swoją historią. Należy się im za to głęboki ukłon i wdzięczność. Nie mogłam się się oderwać od tej poruszającej historii. Wywołała w mojej głowie i sercu galopadę wrażeń i uczuć. Wyjątkowości całej historii dodają przemyślenia Marianny – matki. Głębokie, pełne smutku, strachu, żalu, bezsilności. Przemawiają do czytelnika tak dosadnie, że zaczynamy podzielać towarzyszące Mariannie uczucia.
„W cieniu Majdanka” to lektura, która pozostawi niezatarty ślad w sercu, umyśle i duszy. Naładowana okrutnymi, życiowymi doświadczeniami i ogromnymi emocjami. Powieść, która pozwala zatrzymać się na chwilę, pomyśleć i docenić spokój w jakim mamy możliwość dziś żyć. Historia nietuzinkowa, oparta na tragicznych wspomnieniach – bezwzględnie należy to podkreślać, gdyż stanowi to świadectwo i pamiątkę tamtych złych czasów. Wstrząsająca. Pięknie napisana. Przemyślana. Oddana z szacunkiem i czułością do bohaterek. Jestem pewna, że każdy kto tylko weźmie ją do ręki, zatraci się i nie odłoży jej na półkę dopóki nie przeczyta do końca. I zapłacze. Nie tylko nad losem Gieni Frani, ale i innych rodzin z Zamojszczyzny.
Polecam najgoręcej.

„Oni nie wybierali wojny. Nie chcieli tak żyć. Nie mieli jednak nic do powiedzenia, ich zdanie nikogo nie obchodziło.”
334 strony wypełnione przez Sylwię Kubik ogromnym ładunkiem emocjonalnym. 334 strony, z których boleśnie przemawiają do czytelnika najgorsze z możliwych doświadczeń, strach, zło, bezsilność, niepewność, utrata wolności, niepokój, próba przetrwania, strata,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Alkoholizm to problem, który nie zna podziału na płeć. Obojętny jest mu status społeczny i wiek. Trzeba jednak przyznać, że temat uzależnienia kobiet od alkoholu zasługuje na szczególną uwagę. I taką też zdecydowała się poświęcić w swojej książce Katarzyna Znańska-Kozłowska.

Alkoholizm u kobiet to temat tabu. W opinii społecznej krąży schemat, który nakazuje myślenie, że pijące kobiety, pochodzą wyłącznie z nizin społecznych, patologii. Trudno przyjąć myśl, że problem ten dotyka również dobrze sytuowanych kobiet. Często spełnionych zawodowo i prywatnie. Każdego dnia możemy spotkać kobiety, które piją skrycie. W zaciszu własnego domu, na imprezach czy spotkaniach rodzinnych. Wypicie lampki wina czy koniaku, to nie jest przecież alkoholizm, myślimy. Problem pojawia się wówczas kiedy nawyk ten przechodzi w postać codziennego rytuału. Kieliszek zastępuje butelka, potem dwie. Miesza się ze sobą wszystko co wpadnie w ręce. Zew i chęć sięgnięcia po alkohol staje się priorytetem i nieustannie towarzyszącą myślą.

Czytając książkę Katarzyny Znańskiej-Kozłowskiej „Fałszywa przyjaciółka”, uświadomiłam sobie, jak pomijane, zbywane milczeniem lub obojętnością, jest kobiece uzależnienie. O problemie tym zaczęto mówić wówczas, gdy złapano po pijaku znaną modelkę. Dlaczego wcześniej nikt nie uświadomił sobie jak trudną i złożoną sprawą jest kobiece uzależnienie od alkoholu.

Adela, bohaterka „Fałszywej przyjaciółki”, jest przykładem tego, jak niepostrzeżenie i podstępnie nałóg przejmuje kontrolę nad poukładanym życiem. Piękna, bogata kobieta, z kochającą rodziną, pozornie mająca wszystko. Czyż nie powinna być szczęśliwa? Wnikając w świat Adeli, jej przemyśleń i historii, dowiadujemy się, jak bardzo czuła się samotna i odrzucona. Pośród blichtru i majętności, nie potrafiła odnaleźć samej siebie i własnego szczęścia. Kochający mąż, z jasno wytyczonym planem na życie, pozbawia ją wiary we własne siły i możliwości. Podejmuje decyzje nie bacząc na jej zdanie, potrzeby i pragnienia. Z każdym dniem Adela traci poczucie własnej wartości i sens życia. Fałszywa przyjaciółka pomaga jej odnaleźć spokój i zapomnienie. Krok po kroku, kieliszek po kieliszku, butelka po butelce, przejmuje panowanie nad jej życiem. Zobojętnia na wszystko i wszystkich. Odbiera siły, emocje, pozbawia godności. Najgorszym jest fakt, że bliscy, nie zauważają problemu. Bagatelizują sygnały. Uzależniona pragnie wołać o pomoc, wyznać, że dzieje się z nią coś złego. Nie potrafi jednak. Zatraca się. Kiedy spotyka ją tragedia, puszczają wszelkie hamulce. Nie liczy się już nic. Jest tylko ona i alkohol.

Katarzyna Znańska-Kozłowska, nie pozostawia swojej bohaterki samej. Pozwala jej dotknąć dna i odbić się od niego. Kołem ratunkowym staje się rodzina, która otwiera oczy i serce na problem Adeli. Bohaterka zostaje zmuszona do podjęcia decyzji o leczeniu. I zgadza się podjąć to wyzwanie. Próbuje ratować siebie i rodzinę, której grozi rozpadnięcie. Czy wytrwa? Przekonacie się o tym czytając książkę i poznając tę historię z perspektywy trzech zaangażowanych w nią osób. Adeli - alkoholiczki, jej męża Darka i pani Hani, gospodyni od lat zajmującej się ich domem.

„Fałszywa przyjaciółka” to mocna opowieść. Autorka nie boi się pisać otwarcie, bez lukrowania i owijania w bawełnę. Ciężar jakim jest alkoholizm przedstawiony jest dosadnie, bez niepotrzebnego moralizatorstwa. Autorka krok po kroku udowadnia jak podstępnie alkohol potrafi rozpanoszyć się i zawładnąć ludzkim życiem. Jak staje się odskocznią, przyjacielem, który wysłucha bez oceniania, pocieszycielem gdy wszystko idzie nie po myśli. Podczas gdy inni ludzie zawodzą, odchodzą, nie potrafią zrozumieć i dostrzec, on zawsze jest pod ręką. Wypełni każdą zbolałą myśl i fragment ciała. Otuli i da poczucie bliskości. Nie ważne, że pozornej. Ważne, jest to, co czuje się będąc pod wpływem.

Jak trudna jest droga do odzyskania kontroli nad swoim życiem? Czy łatwo przyznać się do uzależnienia? Co robić aby nie przeoczyć problemu? Odpowiedź na te i wiele innych pytań znajdziecie w książce. „Fałszywa przyjaciółka” to ważny głos w temacie uzależnienia od alkoholu. Poruszający, wywołujący refleksję i jednocześnie dający nadzieję.

Czytajcie! Warto!

Współpraca recenzencka z Katarzyna Znańska-Kozłowska

Alkoholizm to problem, który nie zna podziału na płeć. Obojętny jest mu status społeczny i wiek. Trzeba jednak przyznać, że temat uzależnienia kobiet od alkoholu zasługuje na szczególną uwagę. I taką też zdecydowała się poświęcić w swojej książce Katarzyna Znańska-Kozłowska.

Alkoholizm u kobiet to temat tabu. W opinii społecznej krąży schemat, który nakazuje myślenie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Joanna Jax ponownie wkracza do akcji! Wydając w 2022 roku serię „W pogoni za nazistą” udowodniła jak świetnie czuje się w sensacyjno-kryminalnym gatunku. Dziś, kiedy na rynku wydawniczym jak świeże bułeczki rozchwytywana jest najnowsza, sensacyjna seria autorki „Czas zapomnienia”, można uznać, że czuje się ona w tak mocnych i mrocznych klimatach, jak ryba w wodzie. Pomysł na tę dylogię jest wyborowy, a realizacja jak zawsze u Joanny Jax genialna! Zarówno pierwszą jak i drugą część cyklu czyta się z zapartym tchem, od początku do samego końca.

„Czas zapomnienia” to bardzo mocna, wymagająca skupienia, kryminalno- sensacyjna powieść z tłem historycznym. Joanna Jax zabiera czytelników do Afryki i czasów II wojny światowej. W barwny i wciągający sposób przedstawia wszystko to, co działo się na północy kontynentu. Przypomina dość mało znane fakty, mówiące o tym, że na początku wieku Niemcy miały swoją kolonię w Afryce. Sekrety, manipulacje, kłamstwa, tajemnicze zbrodnie, brytyjski kontrwywiad, miłość i nienawiść, to wszystko odnajdziemy na kartach tej fascynującej serii. Wisienką na torcie są bohaterowie, których działania i motywacje, wywołują u czytelnika przyśpieszone bicie serca i niesamowite skoki adrenaliny. Joanna Jax całą fabułę dylogii oparła na tajemnicy. Już sam ten fakt powoduje silne zainteresowanie stworzoną historią. Kiedy doda się do tego wątki szpiegowskie, polityczne, rodzinne, romantyczne, okraszone dodatkowo rzetelnym tłem historycznym, otrzymujemy powieść, która pochłania bez reszty, angażuje i powoduje, że zapominamy o otaczającym nas świecie. „Czas zapomnienia” odkrywa przed czytelnikiem kuluary ogarniętego chciwością, hipokryzją i zdradą świata, w którym bohaterowie, z różnych pobudek, wyruszają na poszukiwanie sprawiedliwości, zadośćuczynienia win i rozwikłania tajemnicy.

„Czas zapomnienia” to znakomita seria, w której prym wiodą charakterni bohaterowie, wciągająca i złożona fabuła. Joanna Jax w tym mocnym, brawurowym wydaniu sprawdza się wyśmienicie. Oszałamia czytelnika zawrotnym tempem akcji i zawłaszcza uwagę wielowarstwowością intrygi. Powieści trzymają w napięciu, pozwalając odetchnąć głębiej dopiero po zakończeniu lektury i poznaniu sceny finałowej. Trzeba przyznać, że napięcie towarzyszące czytaniu, jest znakiem rozpoznawczym Joanny Jax. Jej warsztat literacki wciąż ewoluuje. Umiejętnie dowodzi, że powieść kryminalno-sensacyjna z elementami historycznymi znakomicie współistnieje. Mam wrażenie, że obojętnie po jaki gatunek literacki sięgnie w przyszłości, osiągnie w nim poziom mistrzowski.

Z czytelniczą satysfakcją stwierdzam, że przed czytelnikami, kolejna propozycja Joanny Jax warta uwagi. Intrygujące chwile z fenomenalną książką, gwarantowane. Takie książki to sama przyjemność lektury! Zmysły i wyobraźnia na najwyższych obrotach, oczy szeroko otwarte, napięcie od pierwszej do ostatniej strony i finał, który powala na kolana. Nie dziwię się, że Joanna Jax szturmem podbija serca czytelników! Jeśli czyjeś jeszcze nie znajduje się w jej władaniu, po lekturze „Czasu zapomnienia” zmieni się to diametralnie. Czytajcie!

„Łatwo jest o czyjąś sympatię i aprobatę, gdy wszystko idzie dobrze. Gorzej, gdy pojawią się kłopoty. To właśnie dopiero wtedy można ujrzeć prawdziwą twarz drugiego człowieka.”

Polecam!

Joanna Jax ponownie wkracza do akcji! Wydając w 2022 roku serię „W pogoni za nazistą” udowodniła jak świetnie czuje się w sensacyjno-kryminalnym gatunku. Dziś, kiedy na rynku wydawniczym jak świeże bułeczki rozchwytywana jest najnowsza, sensacyjna seria autorki „Czas zapomnienia”, można uznać, że czuje się ona w tak mocnych i mrocznych klimatach, jak ryba w wodzie. Pomysł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Zranione serca” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Urszuli Gajdowskiej. Z radością przyznaję, że spotkanie bardzo udane. Autorka zabiera czytelnika w podróż na Podlasie XIX-tego wieku. Majątek baronostwa Lubienieckich staje się miejscem, w którym namiętności, bolesne tajemnice, rodzinne relacje, sąsiedzkie waśnie, intrygi i skomplikowane układy, tworzą barwny kalejdoskop porywających zdarzeń i uczuć.
Czytając „Zranione serca” odniosłam wrażenie, że jest to bardzo złożona powieść, która skupia się wokół losów dwóch bohaterek- Luizy i Liwii Lubienieckich, oraz ludzi, którzy towarzyszą im w ich życiowej historii, w tym Edwina Horodyńskiego. A historia ta, z kolei owiana jest nie tylko bolesną tajemnicą, nienawiścią, zazdrością, zagadką kryminalną mającą swoje rozwiązanie w czasach powstania styczniowego ale i społecznymi konwenansami. Już sam początek powieści wprowadza czytelnika w klimat zaciekawienia i ukazuje różnice między bohaterkami. Obserwujemy działania, poglądy, jak i uczucia zarówno jednej jak i drugiej. Młoda to nowoczesna, świadoma, emancypantka. Nie bojąca się wymykać utartym normom i schematom. Starsza z kolei, bogobojna i konserwatywna. Dźwigająca na swoich barkach ciężar przeszłości, trudnych doświadczeń, sekretów i niespełnionej miłości. Edwin Horodyński natomiast to również postać niejednoznaczna, wielowymiarowa. Na podobieństwo Luizy Lubienieckiej wychodzi poza ramy epoki. Jest postacią ciekawą, która łączy w sobie zarówno empatię, honor jak i zamiłowanie do dobrej zabawy. Kiedy te trzy postaci połączą siły w osiągnięciu wspólnego celu, wiele może się wydarzyć... I dzieje się!
„Zranione serca” to wielowymiarowa i złożona powieść. Mamy tu różnorodność charakterów i zdarzeń. Lekkie, błyskotliwe i zabawne dialogi. Mnogość przypowiastek, powiedzonek i przyśpiewek z regionu Podlasia. Jak również trudne, bolesne tematy, do których należą demencja, niepełnosprawność, utrata bliskich, śmierć dziecka, żałoba, opieka nad osobą chorą. Wszystkie te składniki dawkowane są w powieści w umiarze. Przedstawione są z wyczuciem i dokładnie. Podejmowane wątki precyzyjnie łączą się ze sobą i pozwalają czytelnikowi coraz głębiej wciągać się w świat bohaterów. Autorka prowadzi fabułę w tak wciągający sposób, że nie ma możliwości aby choć na chwilę odłożyć książkę na półkę. Losy bohaterów splatają się w sposób prawdziwie intrygujący. Przyznam, że z przyjemnością dałam się wciągnąć w świat Luizy, Liwii i Edwina. Bawiły mnie słowne potyczki, intrygowały tajemnice, budował patriotyzm i rozczulało rozwijające się uczucie.
„Zranione serca” wywarły na mnie ogromne wrażenie. Autorka zafundowała czytelnikom sporą dawkę emocji i barwną podróż w przeszłość. Miłośnicy romantycznych historii i opowieści z tajemnicą w tle odnajdą się w tej świetnej lekturze wyśmienicie. Polecam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwo Szara Godzina

„Zranione serca” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Urszuli Gajdowskiej. Z radością przyznaję, że spotkanie bardzo udane. Autorka zabiera czytelnika w podróż na Podlasie XIX-tego wieku. Majątek baronostwa Lubienieckich staje się miejscem, w którym namiętności, bolesne tajemnice, rodzinne relacje, sąsiedzkie waśnie, intrygi i skomplikowane układy, tworzą barwny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przychodzę dziś z recenzją książki „Miłość w cieniu rewolucji” Mai Jaszewskiej, wydanej nakładem wydawnictwa Emocje. Już pierwsze spojrzenie na tytuł książki Jaszewskiej sugeruje nam trzy rzeczy. Po pierwsze jest to książka, która porusza temat miłości. Po drugie w tle dostrzeżemy fascynujący obraz polityczno-społeczny. Po trzecie prym w całej historii będą wiodły silne postaci kobiece, które z determinacją i odwagą dążą do spełnienia i osiągnięcia szczęścia. Maja Jaszewska napisała powieść utkaną z ułamków losów swojej rodziny i wydarzeń historycznych. Fikcja literacka miesza się tu z autentycznymi wydarzeniami. Publikacja autorki daje czytelnikowi dokładnie to, co obiecuje. Lektura powieści zadowoli najbardziej wymagającego czytelnika.

Powieść Jaszewskiej porusza temat ludzkiej egzystencji. Nadziei, zmagań, tęsknot, przekonań. Autorka dzięki kreacji wyjątkowych, nietuzinkowych portretów psychologicznych postaci, uświadamia jak odmienne mogą być ludzkie zachowania, wybory i opinie w trudnych życiowych sytuacjach. Z uważnością i wnikliwością snuje wciągającą opowieść, o burzliwych dziejach historycznych, rozmyślaniach o własnej tożsamości i o tym, jak świadectwa i dzieje przodków mogą wpływać na myślenie, zmieniać podejście do życia i samych siebie.

Ta misternie skonstruowana powieść ma wiele wymiarów i znaczeń. Konfrontuje młodość i szlachetną potrzebę zmian, ze strachem, przyzwyczajeniem, zimną kalkulacją i zastanym porządkiem. Zwraca uwagę na różne oblicza miłości i relacji międzyludzkich. Znakomicie prezentuje społeczno-kulturowe tło opisywanych czasów. Barwne opisy, świat różnorodności, intensywne przeżycia i doznania bohaterów sprawiają przyśpieszone bicie serca. Obraz Astrachania, który był istnym tyglem kulturowym, oczarowuje i wzbudza ciekawość. Autorka opisuje miejsce, w którym potrafili żyć obok siebie wyznawcy różnych kultur i religii, Tatarzy, Ormianie, Rosjanie, Żydzi, polscy zesłańcy, kupcy. Jedni starali się pomagać drugim. Byli również i tacy, którzy pałali nienawiścią i rządzą władzy. To właśnie oni doprowadzili do krwawych zamieszek i rewolucji, w czasie której ulice Astrachania spłynęły krwią.

Jak w tych trudnych wydarzeniach odnaleźć się mogła młoda dziewczyna, potem kobieta, mężatka i matka? W jaki sposób trudne doświadczenia i okoliczności wpłynęły na życie jej rodziny? Jak ją ukształtowały? Skąd czerpała swoją siłę? Czy miłość, która wywiodła ją za ukochanym na zesłanie, przetrwa przeciwności losu? Odpowiedzi na te pytania udzieli autorka na stronach pięknie napisanej powieści.

„Miłość w cieniu rewolucji” Mai Jaszewskiej to doskonale napisana powieść, pełna refleksji, symbolicznych snów i mitologicznych archetypów. W tej pięknie opowiedzianej historii zetkniemy się z wyjątkową miłością, odnalezieniem swojego miejsca na ziemi i budowaniem szczęścia z dala od ojczyzny i bliskich. Dodatkowym atutem powieści są silne, niezłomne energiczne kobiety, które potrafią chwycić los we własne ręce. Kobiety, które nie boją się podejmowania decyzji, działania i walki o to, co dla niech naprawdę ważne. Kobiety, które swoją odwagę czerpią ze wspomnień i snów, które stają się drogowskazami i odpowiedziami na nurtujące je pytania.

Ta niesamowicie sugestywna powieść bazuje na prawdziwych uczuciach i zwykłych ludzkich emocjach, które towarzyszą człowiekowi wbrew wszystkiemu i pomimo wszystko. Uroku tej niezwykle wciągającej powieści dodają multisensualne doznania, których nie szczędzi czytelnikowi autorka. Niemalże czujemy smaki, dźwięki i zapachy, które oddaje na kartach książki. Maja Jaszewska plastycznie i wiarygodnie odtwarza rzeczywistość opisywanych czasów, ukazując przy tym ludzki los w uniwersalnym ujęciu.

„Miłość w cieniu rewolucji” ma wszystko to, czego szukam w literaturze: relacje rodzinne, wyjątkową miłość, silne kobiety i wielką choć trudną historię, a wszystko to opisane pięknym, przystępnym językiem.

Polecam!

Przychodzę dziś z recenzją książki „Miłość w cieniu rewolucji” Mai Jaszewskiej, wydanej nakładem wydawnictwa Emocje. Już pierwsze spojrzenie na tytuł książki Jaszewskiej sugeruje nam trzy rzeczy. Po pierwsze jest to książka, która porusza temat miłości. Po drugie w tle dostrzeżemy fascynujący obraz polityczno-społeczny. Po trzecie prym w całej historii będą wiodły silne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Matylda. Droga ku przyszłości” - Aneta Krasińska
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 28.02.2024r.
Język: polski
Liczba stron: 366
ISBN: 9788383293394
Kategoria: literatura obyczajowa

„Nie ma śmiesznych marzeń – ostrzegła. Są tylko takie, których inni nie rozumieją […].”

Z ogromną ciekawością sięgnęłam po najnowszą powieść Anety Krasińskiej. Po świetnie przyjętej „Trylogii gdańskiej” zastanawiałam się nad tym, jaką drogą podąży teraz autorka. Udowodniła bowiem, że powieści z historią w tle tworzy nad wyraz sprawnie. Bez wątpienia można zauważyć, że rozwinęła swój warsztat pisarski. Powieści, które tworzy są piękne, dojrzałe i bardzo poruszające. Najważniejsze w jej pisaniu jest jednak to, w jak ciekawy i dopracowany sposób snuje swoje historie. Uwidacznia się w nich dbałość o każdy szczegół i wiedza na temat realiów opisywanych przez nią czasów.

Nie inaczej jest w przypadku najnowszej powieści Anety Krasińskiej „Matylda. Droga ku wolności”. Autorka przenosi czytelników do Łodzi okresu międzywojennego. Na tle mozaiki społeczno-narodowościowej łodzian, obserwujemy losy Matyldy, jej rodziny i znajomych. Od najmłodszych lat los nie szczędzi Matyldzie ciężkiej pracy, wysiłku, smutku i straty. Po tragedii, która dotknęła jej dom, musi przejąć opiekę nad rodzeństwem i pomagać pogrążonemu w smutku ojcu. Radość i wytchnienie przynosi jej zamiłowanie do nauki i miłość do książek. Jak to często w życiu bywa, przychodzi w życiu Matyldy chwila, kiedy los stawia na jej drodze osoby, które wyciągają do niej pomocną dłoń. Młody żydowski chłopiec i starsza pani, Niemka, wspierają Matyldę w jej dążeniu do marzeń i spełnienia pasji jaką jest nauka.

"Matylda. Droga ku przyszłości" to piękna książka Anety Krasińskiej z historią w tle. Autorka oddała w ręce czytelników niezwykle plastyczną, poruszającą i rzetelną historię. Bardzo dobrze oddała w powieści realia okresu międzywojennego. Zadbała o każdy szczegół od języka jakim posługiwali się bohaterowie począwszy, na kulturze i tradycjach skończywszy. Na przestrzeni lat zaprezentowała czytelnikom nie tylko główną bohaterkę i etapy jej życia, ale również zmiany jakie zachodziły w kraju. Wisienką na tym literackim torcie jest barwnie i interesująco oddany obraz Łodzi i jej okolic w okresie międzywojennym. Koegzystencja kilku narodowości tak różnych pod względem statusu społecznego, religijnym, kulturowym, czy choćby gospodarczym.

Aneta Krasińska z wyczuciem kreśli obraz nierówności społecznych, rywalizacji ale i wzajemnej współpracy. Duży nacisk kładzie również na tematy pracy ponad siły, podejścia do nauki, przyjaźni, relacji rodzinnych, miłości i marzeń. Wykreowana przez autorkę postać Matyldy - małej dziewczynki, potem młodej kobiety, ambitnej, pracowitej rozkochanej w nauce i książkach, to symbol walki o spełnianie marzeń i zdobyciu lepszej przyszłości. A wykształcenie taką właśnie lepszą przyszłość może zapewnić i stać się trampoliną do wolności, do której dąży każdy człowiek.

Autorka w swojej najnowszej powieści, na podstawie doświadczeń głównej bohaterki, przedstawia symbol drogi. Nie zawsze usłanej różami. Jednak konsekwentnej, ambitnej, pracowitej, prowadzącej do osiągnięcia wytyczonego celu. Drogi, na której los stawia ludzi, chętnych wyciągnąć pomocną dłoń. Drogi, którą możemy obserwować nie tylko w wymiarze egzystencjalnym ale i gospodarczym. Dokąd zaprowadzi ona bohaterów powieści? Mam nadzieję, że przekonamy się o tym już w kolejnym tomie tej pięknej powieści.

Polecam!

„Matylda. Droga ku przyszłości” - Aneta Krasińska
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 28.02.2024r.
Język: polski
Liczba stron: 366
ISBN: 9788383293394
Kategoria: literatura obyczajowa

„Nie ma śmiesznych marzeń – ostrzegła. Są tylko takie, których inni nie rozumieją […].”

Z ogromną ciekawością sięgnęłam po najnowszą powieść Anety Krasińskiej. Po świetnie przyjętej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Przypomniała sobie każde słowo, które powiedział jej na pożegnanie, gdy prosił, żeby nigdy się nie bała, bo wróci do niej choćby z piekła. Tymczasem to ona uciekła do niego z piekła. […] Przecież miała ocalić ich miłość. Ich drzewa wciąż były młode.”
Wioletta Sawicka wraca z kontynuacją świetnie przyjętej przez czytelników „Opowieści warmińskiej”. „Nasze drzewa są jeszcze młode” to powieść, która porusza najdelikatniejsze struny jestestwa, uwrażliwia. Uświadamia, że nie nienawiść, podłość i bestialstwo ale miłość, dobro, determinacja i nadzieja prowadzą do zwycięstwa. Tym zwycięstwem jest triumf i ocalenie miłości.
Kolejny raz sięgając po książkę zrozumiałam, że literatura ma wiele wcieleń, a każdy z miłośników wybiera te, które odpowiadają mu najbardziej. Istnieje taka kategoria książek i taka lista nazwisk ich autorów, o których nie da się zapomnieć. To powieści poruszające i zmuszające do refleksji nad czasem minionym i tym co dzieje się współcześnie wokół nas. Powieści, które przedstawiają świat w realnych i co za tym idzie często brutalnych barwach. Taka właśnie jest książka „Nasze drzewa są jeszcze młode”. Mnóstwo emocji kosztowało mnie jej przeczytanie. Autorka każdym słowem, losami Lizki, Franza i wielu innych bohaterów, dotknęła mnie do żywego. Były chwile, w których musiałam odłożyć książkę ponieważ łzy sprawiały, że nie byłam w stanie czytać dalej. Cierpienie jakie stało się udziałem Lizki i towarzyszących jej osadzonych w obozie Hohenbruch odbierało mi oddech. Nadzieja, odwaga i siła z jaką znosili obozowe piekło natomiast, wzbudzały mój największy podziw i szacunek. Zdanie wypowiadane przez jedną z bohaterek, Bognę, która jak mantrę powtarzała, że „drzewa, z których kiedyś zrobione zostaną ich trumny, są jeszcze młode”, pozostanie w mojej pamięci na zawsze.
Wioletta Sawicka ze swoją wrażliwością twórczą, znakomitym stylem tworzenia, dziennikarskim zacięciem, pasją historyczną i umiejętnym wplataniem w fabułę prawdziwych zdarzeń do jakich doszło na terenach, na których dzieje się akcja powieści, sprawia, że jej historia nabiera głębokiej wymowy. W moim odczuciu wymowy bardzo motywującej. Do nadziei mimo wszystko, pomimo i wbrew. Do życia, do doceniania tego co się ma, gdyż historia pokazała nam już, jak źle i tragicznie może być. „Nasze drzewa są jeszcze młode” pomimo swojego trudnego, smutnego klimatu jest powieścią niosącą również nadzieję. Ukazuje również ogromną rolę miłości i różnych jej odcieni. Poświęcenia i determinacji. A także roli przeznaczenia w życiu człowieka. Ono dopadnie każdego i wystawi rachunek za wyrządzone krzywdy i popełnione zbrodnie.
„Nasze drzewa są jeszcze młode” Wioletty Sawickiej to lektura obowiązkowa dla każdego dojrzałego czytelnika. Porusza trudne tematy i dramatyczną historię Prus Wschodnich II wojny światowej. Autorka w ten sposób ze znawstwem i pasją nienachalnie popularyzuje historię miejsc bliskich jej sercu, jak i sercu każdego mieszkańca dzisiejszych Warmii i Mazur. Wioletta Sawicka stworzyła historię, która uczy, porusza i daje nadzieję. Po przeczytaniu jej ostatniej strony, w głowie pozostają żywe obrazy, a refleksje nasuwają się bezzwłocznie. To wielka siła autorki, której należy się głęboki ukłon. Ta mądra i poruszająca trzecia część serii „Opowieść warmińska” głęboko chwyta za serce.
Sięgacie po nią bezzwłocznie. Warto dać szansę tak wybitnie opowiedzianej historii o sile miłości, cenie nienawiści i drodze ku pokrzepieniu. Jestem pewna, że każdy po przeczytaniu tej książki spojrzy na świat z innej perspektywy. Doceni czas, w którym żyje i komfort, dar wolności.
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej powieści i wiem, że tak będzie również w przypadku wszystkich tych, którzy zanurzą się w świat Lizki, Franza, Augusty i wielu innych bohaterów.
Polecam!!!!

„Przypomniała sobie każde słowo, które powiedział jej na pożegnanie, gdy prosił, żeby nigdy się nie bała, bo wróci do niej choćby z piekła. Tymczasem to ona uciekła do niego z piekła. […] Przecież miała ocalić ich miłość. Ich drzewa wciąż były młode.”
Wioletta Sawicka wraca z kontynuacją świetnie przyjętej przez czytelników „Opowieści warmińskiej”. „Nasze drzewa są jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W ten wyjątkowy i otulający miłością walentynkowy dzień, kilka słów o powieści, która o miłości mówi naprawdę wiele. Małgorzata Garkowska, jedna z najbliższych mojemu sercu pisarek, snuje hipnotyzującą, poruszającą historię „Jedynego marzenia”. Styl autorki, jej wrażliwość i elokwencja, przemawiają za każdym razem do najczulszych zakamarków mojego serca. Każdą jej książę, traktuję jak rozmowę lub list napisany właśnie do mnie, czytelniczki. To taki rodzaj porozumienia dusz i wrażliwości. A tą drugą autorka jest przepełniona do ostatka.
„Jedyne marzenie” Małgorzaty Garkowskiej...
Na pewno każdy człowiek, ma w swoim sercu jedno, szczególne marzenie, za którego spełnienie oddałby wszystko. Wierzę również, że niemal każdy z nas pragnie mieć obok siebie tę swoją drugą połowę. Kogoś kto dostrzeże, doceni, przyjmie ofiarowane uczucie i sam będzie kochał bezwarunkowo. „Jedyne marzenie” Małgorzaty Garkowskiej to książka, która w niezwykle hipnotyzujący sposób porusza temat marzeń i miłości. Zdobywanych krok, po kroku, z wyrozumiałością i cierpliwością. Obok bohaterów poznanych już w pierwszej części zatytułowanej „Jedyny walc”, na pierwszym planie obserwujemy tu Tatianę Wasiliewną Makarow. Postać, która swoim sposobem bycia, niezależnością, charyzmą, niewymuszenie skupia na sobie uwagę. Ta uparta, niesforna kobieta, za nic ma konwenanse. Bieg burzliwych, życiowych wydarzeń sprawia, że z czpiotki, staje się odważną, samodzielną i zaradną kobietą. Postacią, dla której najważniejsza jest rodzina, bliscy i wierność temu, w co głęboko wierzy.
Małgorzata Garkowska w powieści „Jedyne marzenie” przenosi nas w okres barwnego przełomu XIX i XX wieku. Za sprawą głównej bohaterki obserwujemy czasy dzieciństwa w sielskiej i rodzinnej scenerii. Szczęście i beztroskę, które przerywa wojna rosyjsko-japońska. Czas trudnych decyzji i wyborów. Potrzebę decydowania o sobie i podążania drogą, która może prowadzić do osiągnięcia szczęścia. Autorka pięknie i subtelnie snuje historię o stracie tego, co utożsamiane jest z dzieciństwem i bezpieczeństwem. Dzięki jej pisarskiemu kunsztowi, dotykamy miłości, która stanowi nie tylko zapierające dech w sercu uczucie, ale jest również poświęceniem własnych celów i pragnień. Miłości, która cierpliwie czeka na to, aby zająć swoje wymarzone miejsce i stać się absolutem. Miłości, która prowadzi do osiągnięcia spokoju i znalezienia swojego właściwego miejsca.
Powieść „Jedyne marzenie” nie potrzebuje wielu wzniosłych i patetycznych słów. Jest delikatna i utkana z najczulszych emocji i pragnień. Pełna napięć i spontanicznych reakcji. Rezonuje z wrażliwością czytelnika. Każde słowo, przecinek, kropka stanowią pole dla wyobraźni. Uświadamiają to, co jest w życiu najważniejsze. Wisienką na tym wybornie przygotowanym literackim dziele, jest znakomicie i rzetelnie oddane tło historyczne.
Czy spełni się jedyne marzenie Tatiany Wasiliewny Makarow?
Przekonajcie się sami. Sięgnijcie po „Jedyne marzenie” Małgorzaty Garowskiej. Zostaniecie oczarowani!

W ten wyjątkowy i otulający miłością walentynkowy dzień, kilka słów o powieści, która o miłości mówi naprawdę wiele. Małgorzata Garkowska, jedna z najbliższych mojemu sercu pisarek, snuje hipnotyzującą, poruszającą historię „Jedynego marzenia”. Styl autorki, jej wrażliwość i elokwencja, przemawiają za każdym razem do najczulszych zakamarków mojego serca. Każdą jej książę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

„Codzienność naznaczona łzami” to czwarty tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Towarzyszymy w nim dalszym losom rodziny Stawińskich.
Tak jak w poprzednich częściach tak i tutaj, po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. Wspominałam już we wcześniejszych recenzjach, że to doskonały zabieg. Ułatwia przypomnienie sobie wszystkiego, co wydarzyło się dotychczas w życiu bohaterów. Następnie autorka przenosi czytelnika do rzeczywistości po wydarzeniach czerwca pięćdziesiątego szóstego roku.
Powieść podzielona jest na trzy części. Rodzina Stawińskich nadal mieszka w Poznaniu. Zmianie na lepsze ulega relacja między Andrzejem i Zygmuntem, ojcem i synem. Wanda, Zosia i Jadzia nadal nie potrafią pogodzić się z wyborem partnerki życiowej przez ojca. Splot wydarzeń i okoliczności sprawia, że w sercach dwóch pierwszych upór zaczyna się kruszyć. Każda z sióstr boryka się jednocześnie z własnymi, osobistymi problemami. Bieda, ulotność szczęścia, problemy z zajściem w ciążę, kłopoty małżeńskie i rodzicielskie, walka o codzienny byt i spokój, starania o odbudowanie małżeństwa, które zrujnowane zostało na skutek źle podjętych wyborów i decyzji, to mała część rzeczywistości bohaterów.
A codzienność mimo usilnych starań, nie jest niestety łatwa. Bohaterom wciąż towarzyszą bolesne wspomnienia i traumy z przeszłości. Trudno odzyskać spokój i stabilizację, kiedy tuż obok czai się ktoś ogarnięty zazdrością i dziwną obsesją, które tłumaczy miłością i przywiązaniem. Mając władzę i możliwości, niszczy w skrytości każdą próbę polepszenia życiowej sytuacji. Plecie sieć, w którą zamierza pochwycić wybrankę na zawsze. Czy osiągnie wymarzony cel? Czy bohaterom uda się kolejny raz wygrać z problemami, które stawia na ich drodze los? Czy narastające kłopoty zbliżą rodzinę do siebie? Kto wygra szczęście, a kto utraci siebie? Kto poniesie największą ofiarę?
Bohaterowie kolejni raz uwikłani zostają w skomplikowane relacje, wielkie namiętności, miłość i trudne wydarzenia. Częściej ronią łzy, niż przeżywają chwile radości. Muszą radzić sobie z czającym się w cieniu niebezpieczeństwem i rodzinnymi niesnaskami. Nie zdają sobie sprawy, że wokół nich są osoby, które jątrzą, nie zawsze postępują uczciwie.
Joanna Nowak znakomicie oddała realia tamtych czasów. Przeprowadziła czytelnika przez bardzo ważne wydarzenia w życiu rodziny Stawińskich. Czytając niemalże czujemy w powietrzu emocje, nadzieje i zapach tamtych dni. Towarzyszymy nie tylko starszym członkom rodziny. Obserwujemy też młode pokolenie, któremu los również nie szczędzi trosk i przykrych sytuacji.
„Codzienność naznaczona łzami” to wzruszająca, poruszająca opowieść o rodzinie i ich walce o lepsze życie. To powieść obfita w problemy rodzinne, ludzkie namiętności, marzenia i nadzieje. To również opowieść o zdradzie, stracie, pożegnaniach, bólu, chorobie, która spada jak grom z jasnego nieba. Opowieść, która choć naznaczona łzami, wnosi też odrobinę światła i radości z odzyskania tego, co się kiedyś utraciło. Zdobycia również tego, czego się bardzo pragnie. Każda przeczytana strona budzi coraz silniejsze emocje i głębokie przywiązanie do bohaterów. Jestem przekonana, że ta historia podbije każde czytelnicze serce.
Joanna Nowak w bardzo wciągający sposób kontynuuje serię „Podróż wołyńska”. Zakończenie powieści ponownie zaostrza czytelniczy apetyt i powoduje niecierpliwe oczekiwanie na kolejną część. W oczekiwaniu na kontynuację, zachęcam po sięgnięcie po poprzednie tomy. Obowiązkowo! Płynnie poznacie wówczas wszystkie najważniejsze niteczki fabuły.
Polecam!

„Codzienność naznaczona łzami” to czwarty tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Towarzyszymy w nim dalszym losom rodziny Stawińskich.
Tak jak w poprzednich częściach tak i tutaj, po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. Wspominałam już we wcześniejszych recenzjach, że to doskonały zabieg. Ułatwia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości” to kolejna część serii „Matki, czyli córki”. Serii znakomicie przyjętej przez czytelniczki. Opowiadającej o trudnych relacjach między kobietami, tajemnicach, skrywanych na dnie serca pretensjach, ale przede wszystkim o miłości. Takiej, która potrafi postawić na nogi, wskazać nowy kierunek i dać szansę na nowe życie.

W jaki sposób pisze Natasza Socha, każdy czytelnik jej książek wie. Doza ironicznego poczucia humoru, łączy się z poruszaniem trudnych, życiowych kwestii. Książki autorki są przystępne i warte polecenia dla każdego czytelnika. Wciągają i wywołują ogrom przemyśleń. Tak też i jest w przypadku czwartej części serii „Matki, czyli córki”.

Depresja. Żal po stracie. Odrodzenie się na nowo. Właśnie o tym pisze Natasza Socha w swojej powieści „Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości”. Autorka na kartach książki konfrontuje czytelnika z problemami, z którymi może borykać się tak naprawdę każdy z nas. Bohaterki książki poprzez splot doświadczeń i przeżyć pomagają czytelnikowi uświadomić sobie proste prawdy dotyczące dojrzałości. Odkrywamy w trakcie czytania drugie znaczenie tego słowa. Wewnętrzne apatia, smutek, załamanie, obojętność, lęk przed odpowiedzialnością, stają się czynnikami, które pozwolą zrozumieć że dojrzałość, to tak naprawdę świadomość własnej niedojrzałości. To umiejętność skonfrontowania się z tym co boli i przyjęcie pomocy. To nowe otwarcie, przytulenie siebie i danie sobie szansy na powrót do życia, które może być wspaniałą, ciekawą przygodą.

Natasza Socha napisała poruszającą powieść o kobietach i ich problemach. Powieść o marzeniach, rodzinie, która mimo sporów, wykazuje się miłością i lojalnością w obliczu smutku i beznadziei. Rodzinie, która za wszelką cenę wyciąga pomocną dłoń i daje wyjście do próby zawalczenia o samego siebie. Pozbierania w całość wszystkich swoich nieszczęśliwych kawałków. Zaakceptowania i pokochania siebie a także życia, które - czy tego chcemy czy nie - biegnie dalej.

„Salamandra” to również książka o sile uczuć. Tęsknocie za utraconą miłością, która wciąż żyje we wspomnieniach. Autorka zbudowała niezwykłą opowieść, która może stać się symbolem ogromnej motywacji do wewnętrznego odrodzenia, pomimo wszelkich przeciwności losu. Zrobiła to w sposób mądry i z należytym wyczuciem. Po lekturze tej powieści zachodzi w człowieku jakaś zmiana, a razem z nią znacznie lepsze zrozumienie tego, co w życiu ważne.

Tak sobie myślę, że każdy kto potrzebuje w życiu zamiany, powinien sięgnąć po tę świetną książkę. Poznać Kalinę, Kirę, Helenę, Konstancję, Józefa i Kubę. Zanurzyć się w ich świecie i świetnie napisanej, mądrej historii. To będzie wspaniała podróż, która bez wątpienia pomoże coś w życiu zmienić. Być może stanie się też przyczynkiem do stworzenia swojej własnej listy marzeń. Brzmi interesująco?

Podejmij więc wyzwanie, które proponuje Natasza Socha. Odnajdź w sobie odwagę, wewnętrzną siłę, a odkryjesz, że wszystko jeszcze przed tobą. Zrozumiesz, że na zgliszczach, można zbudować coś zupełnie nowego, dobrego, zaczniesz żyć mocniej i pełniej. Odrodzisz się na nowo, tak jak salamandry.
Polecam!

„Salamandra. Historia o niedojrzałej dojrzałości” to kolejna część serii „Matki, czyli córki”. Serii znakomicie przyjętej przez czytelniczki. Opowiadającej o trudnych relacjach między kobietami, tajemnicach, skrywanych na dnie serca pretensjach, ale przede wszystkim o miłości. Takiej, która potrafi postawić na nogi, wskazać nowy kierunek i dać szansę na nowe życie.

W jaki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Uroki promiennych dni” to już czwarte i niestety ostatnie spotkanie z ulubionymi bohaterami „Sagi krynickiej”. Edyta Świętek w porywający i wzruszający sposób zabiera nas w pożegnalną podróż do słynnego uzdrowiska. Nie ukrywam, że ten cykl pozostanie w mojej pamięci. To imponujące, napisane z epickim rozmachem dzieło jednej z najbardziej uznanych współczesnych pisarek sprawiło mi niebywałą, czytelniczą przyjemność.

Brnęłam przez kolejne strony powieści z coraz większą ciekawością i zachwytem. Pragnęłam dowiedzieć się, jak potoczą się losy bohaterów. Każdy kolejny akapit wzbudzał we mnie coraz większe emocje. Nie mogłam oderwać się od lektury. Kiedy finalnie zamknęłam książkę, ta niezwykła opowieść, naszkicowana mistrzowską ręką na tle krynickiego krajobrazu i zdarzeń, pozostała ze mną.

„Uroki promiennych dni” to piękna i wciągająca historia. Autorka prowadzi bohaterów sagi przez niespokojne lata, w czasie których, musieli niejednokrotnie stawić czoła wyzwaniom kapryśnego losu. Epidemia hiszpanki, lęk, powódź, zazdrość, nowa miłość, utarte konwenanse i trudne pożegnania. To tylko część tego, co zgotowała Edyta Świętek swoim bohaterom. Czy udało im się odnaleźć upragnione spokój i szczęście?

Powieść tę można traktować nie tylko jako cudowną i porywającą historię. Niesie ona bowiem w sobie pewne przesłanie. Uczy tego, że cokolwiek w życiu się dzieje, zawsze wsparciem i opoką są rodzina i przyjaciele. Miłość, która pozwala i pomaga odnaleźć samego siebie i swoje miejsce w życiu. A także konsekwencja, upór i pasja. Wszystkie te czynniki prowadzą do osiągnięcia szczęścia i spełnienia. Bez względu na to, w jakiej formie się je widzi i ich potrzebuje.

Edyta Świętek idealnie wyważyła akcję, wartościowy przekaz, konsekwentne kreowanie barwnych postaci (fikcyjnych i tych autentycznych), płynną i nieprzewidywalną fabułę, która ciekawi czytelnika aż do ostatniej strony. Niezmiennie pozostaję pod wrażeniem doskonałej treści, uchwycenia walorów krajobrazowych, zachodzących w Krynicy zmian i łemkowskich obyczajów.

Cóż mogę dodać więcej? Hipnotyczna uczta czytelnicza!

Polecam!

"Uroki promiennych dni” to już czwarte i niestety ostatnie spotkanie z ulubionymi bohaterami „Sagi krynickiej”. Edyta Świętek w porywający i wzruszający sposób zabiera nas w pożegnalną podróż do słynnego uzdrowiska. Nie ukrywam, że ten cykl pozostanie w mojej pamięci. To imponujące, napisane z epickim rozmachem dzieło jednej z najbardziej uznanych współczesnych pisarek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Przecież nie chodzi o to, by nie popełniać błędów, tylko o to, by później zadać sobie trud ich naprawienia.”

Bożesz ty mój! Jaka to fenomenalna książka! „Trochę wstyd”, bo o tej książce będzie tu mowa, to pełna humoru i odrobinę refleksyjna kronika zdarzeń z życia Luśki. Emocjonalnej, impulsywnej bohaterki, której wstydliwe sytuacje i zachowania, towarzyszą już od najmłodszych lat.

Lucyna Luiza Maciejak mieszka w Warszawie, ale pochodzi ze wsi. Trochę się tego wstydzi. Nieprzepracowane w sobie uczucia, emocje i to nagminne poczucie wstydu sprawiają, że Luśka działa pod wpływem emocji. Często również wbrew logice i rozsądkowi. Efekty jej porywczej natury, mają swoje konsekwencje. Kiepskie sąsiedzkie relacje, utrata pracy, kłótnia z najbliższą przyjaciółką, opieka nad starszym bratem Zeniem, który jest życiową ciamajdą. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Codzienny galimatias decyzji i zdarzeń stają się typowym Luśka style.

W najnowszej powieści „Trochę wstyd” Kasia Bulicz-Kasprzak prowadzi nas przez opowieść pełną ciętego, dobrego humoru. Z jednej strony mamy cudownie śmieszny opis licznych perypetii i przemyśleń bohaterów, z drugiej zaś wzruszającą, na wskroś prawdziwą satyrę na styl życia, w tym rodzinnego i pojęcie wstydu, które mają czasami większą wartość niż uczucia. Autorka w niesamowicie wciągający sposób odkrywa przed czytelnikiem meandry kobiecej świadomości. Potrzebę bycia kochanym, akceptowanym i docenianym. Kompleksy i zagubienie, które zasiane w sercu już od najmłodszych lat, głęboko zapuściły korzenie, zniszczyły samoocenę i nie pozwalają na odważne spojrzenie w otaczającą rzeczywistość. Dojrzałość, do osiągnięcia której, wiedzie ścieżka pełna wybojów. I w końcu relacje. Te rodzinne i te intymne, na które rzutują doświadczenia z przeszłości. Wszak to, jak budujemy nasze dorosłe życie, ma swoje fundamenty właśnie
w rodzinie, w dzieciństwie.

Autorka wplotła w fabułę wiele rozważań i porównań. Czytając, nie będzie można oprzeć się wrażeniu, że „luśkowatość” towarzyszy każdemu z nas. W mniejszym lub większym stopniu, ale mamy z bohaterką wiele wspólnego. Śmieszne sytuacje, serie pomyłek, prawdy objawione, rewelacyjne dialogi i paleta absolutnie rozweselających postaci sprawiają, że od książki nie można się oderwać. Wszystkie niespokojne myśli, które zaprzątają naszą głowę ulatują bezpowrotnie. Pozostaje tylko znakomita rozrywka, odprężenie i ciepła opowieść z folklorem w tle.

„Trochę wstyd” Kasi Bulicz-Kasprzak sprawia nie tylko przyjemność z samego czytania i poznania urokliwej, emocjonalnej bohaterki. To również powieść, która pozwala polubić samego siebie. Swoje wady i niedoskonałości. Słowem wszystko to, czego człowiek najbardziej się wstydzi. Każda strona tej zabawno-refleksyjnej powieści wywoła lawinę śmiechu i myśl w tle głowy... „Ta Luśka, to przecież cała ja!”

Czytajcie! Pozytywne wrażenia i emocje gwarantowane!

„Przecież nie chodzi o to, by nie popełniać błędów, tylko o to, by później zadać sobie trud ich naprawienia.”

Bożesz ty mój! Jaka to fenomenalna książka! „Trochę wstyd”, bo o tej książce będzie tu mowa, to pełna humoru i odrobinę refleksyjna kronika zdarzeń z życia Luśki. Emocjonalnej, impulsywnej bohaterki, której wstydliwe sytuacje i zachowania, towarzyszą już od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Zło może skrywać się za fasadą niewinności”.

Książka, zawiera w sobie wszystko to, co najwrażliwsze, czasami trudne, niekoniecznie wygodne i najboleśniejsze. Pisanie to tak naprawdę akt odwagi. Magdalena Zimniak tworząc „Czarcie lustro”, stanęła na wysokości zadania...

Z każdą kolejną przeczytaną książką autorki utwierdzam się w przekonaniu, że mistrzyni gatunku, jest tylko jedna. Z każdą kolejną publikacją bardziej zaskakująca i przemawiająca do czytelnika. Co tu dużo pisać. Magdalena Zimniak zdecydowanie zasłużyła na popularność jaką cieszy się na rynku wydawniczym. Jest znakomitą obserwatorką, a to, przekłada się na realizm z jakim tworzy swoje książki. Każdy czytelnik wie, że im większy realizm, tym większe emocje. Magdalena Zimniak intrygująco łączy thriller ze spostrzeżeniami na temat ludzkiej natury i psychiki. Tak często słabej, ułomnej, chorej. Powieści, które wychodzą spod jej pióra są genialne i paraliżujące. Tak też i jest w przypadku najnowszej publikacji.

„Czarcie lustro” to stresująca i bardzo niepokojąca lektura. Wywołuje w czytelniku cały szereg różnych emocji. Począwszy od złości, przerażenia, przez niezgodę, rezygnację, aż do współczucia. Magdalena Zimniak posiada niebywałą zdolność w budowaniu napięcia. Sprawnie lawiruje akcją i nie pozwala czytelnikowi odetchnąć. Trzeba bowiem zaznaczyć, że temat, który podejmuje autorka w swojej książce dotyczy sprawy najboleśniejszej i najtrudniejszej zarazem. Krzywdy dzieci. A ta z kolei, odbiera oddech i sprawia, że serce zapomina o tym, że powinno bić. W „Czarcim lustrze” mamy do czynienia z potwornym złem. Jego ogrom jest niewyobrażalny.

Autorka stworzyła powieść pełną znaczeń i symbolicznych odniesień. Już sam tytuł nie jest przypadkowy. Stanowi nawiązanie do jednej z najpiękniejszych baśni Andersena o „Królowej Śniegu”. Na pewno każdy z nas pamięta zwierciadło, w którym można było zobaczyć tylko to co brzydkie, nieszczęśliwe i złe. Fragmenty takiego czarciego lustra zagnieździły się w sercu bohaterki powieści Magdaleny Zimniak. Jakiej traumy doświadczyła Marta???

Nie zdradzę fabuły, żeby nie odbierać nikomu emocjonującej lektury, ani intrygującej możliwości rozwiązania zagadki. Powiem tylko, że finał jest absolutnie zaskakujący i nieoczekiwany. Cała historia natomiast poruszająca i boleśnie trudna. Momentami tak bardzo okrutna, że trudno sobie było wyobrazić tak zintensyfikowane zło i dewiacje. Magdalena Zimniak poradziła sobie również i z tym. Z jednej strony dosadnie opisywała krzywdę, która stała się udziałem głównej bohaterki. Z drugiej zaś okazywała jej maksimum delikatności. Kontrastowała zło z dobrem. Okrucieństwo z miłością. Manipulację z troską. Strach z bezpieczeństwem.

Mroczna, duszna atmosfera oplata czytelnika z każdej przeczytanej strony. Nawarstwiające się tajemnice i teorie nie pozwalają ani na moment oderwać się od lektury. Krzywda dziecka wywołuje złość i sprzeciw. W głowie krąży myśl, czy nasz umysł byłby w stanie poradzić sobie z traumą jakiej doświadczyła Marta? Uczucie wszechogarniającej złości obezwładnia niemal natychmiastowo.

„Czarcie lustro” to powieść, którą najlepiej czytać w ciszy. W głowie dzieje się bowiem tyle, że trudno będzie się pozbierać żeby zaczerpnąć tchu. Absolutnie genialna. Powinna się odbić wśród czytelników szerokim echem.

Polecam!

„Zło może skrywać się za fasadą niewinności”.

Książka, zawiera w sobie wszystko to, co najwrażliwsze, czasami trudne, niekoniecznie wygodne i najboleśniejsze. Pisanie to tak naprawdę akt odwagi. Magdalena Zimniak tworząc „Czarcie lustro”, stanęła na wysokości zadania...

Z każdą kolejną przeczytaną książką autorki utwierdzam się w przekonaniu, że mistrzyni gatunku, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Zapach czerwcowych burz” to trzeci tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Śledzimy w powieści dalsze losy rodziny Stawińskich, ich znajomych i bliskich.

Jakie emocje wywołała we mnie lektura tego trzeciego tomu?

Po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. To doskonały zabieg. Można dość szybko przypomnieć sobie wszystko to, co wydarzyło się wcześniej w życiu bohaterów. Następnie autorka przenosi czytelnika do lat 50-tych XX wieku.

Powieść podzielona jest na trzy części. Rodzina Stawińskich osiedliła się w Poznaniu. Zaczynają nowe życie. Zakładają rodziny, budują swoją codzienność. A ta, nie jest niestety łatwa. Wciąż towarzyszą im bolesne wspomnienia i traumy z przeszłości. Bohaterowie próbują dostosować się do nowej rzeczywistości. Skrywane tajemnice, żale oddalają członków rodziny od siebie.

Zygmunt rozpamiętuje swoje zauroczenie Ireną, ta z kolei, wyszła za mąż i wiedzie nieszczęśliwe życie.

Andrzej zna prawdę o swojej przeszłości. Pielęgnuje w sobie złość do ojca. Stroni również od starszych sióstr. Wstępuje w szeregi milicji, czego nie pochwala ojciec. Jak potoczy się jego kariera? Czy zmieni uczucia względem rodziny?

Zosia nadal tęskni za zmarłym mężem. Problemy stwarza jej również starsza córka. Zainteresowanie okazuje jej jeden z pracowników poznańskiego Ceglorza. Czy Zosia otworzy serce i zdecyduje się na nowy związek?

Wanda i Jadzia również przeżywają rozterki sercowe i egzystencjalne. Pierwsza tęskni za swoją miłością i zastanawia się nad związkiem z bliskim sercu przyjacielem. Jadzia natomiast musi znosić szykany teściowej i opiekować się córką.

Bohaterowie uwikłani zostają w skomplikowane relacje, trudne sytuacje, wielkie namiętności, trudną miłość i ważne wydarzenia. Częściej ronią łzy, niż przeżywają chwile radości. Muszą radzić sobie z grożącym niebezpieczeństwem i rodzinnymi sekretami. Nie zdają sobie sprawy, że wokół nich są osoby, które nie zawsze postępują uczciwie. Komunistyczna Polska nie jeste miejscem łatwym i przyjaznym do życia.

Joanna Nowak znakomicie oddała realia tamtych czasów. Przeprowadziła czytelnika przez bardzo ważne wydarzenia historyczne. Niesamowicie istotnym i bardzo poruszającym wątkiem jest w powieści Poznański Czerwiec 1956 roku. Czytając niemalże czujemy w powietrzu emocje, nadzieje i zapach tamtych dni i wydarzeń.

To cudowna, poruszająca opowieść o rodzinie i ich walce o lepsze życie. To powieść obfita w sekrety rodzinne i ludzkie namiętności, z doskonale rozbudowanym tłem społeczno-polityczno-historycznym. Każda przeczytana strona budzi coraz silniejsze emocje i głębokie przywiązanie do bohaterów. Jestem przekonana, że ta historia zaspokoi nawet najbardziej wygórowane czytelnicze oczekiwania.

„Zapach czerwcowych burz” to bardzo dobra kontynuacja serii. Zakończenie powieści zaostrza czytelniczy apetyt i powoduje niecierpliwe oczekiwanie na kolejną część. W oczekiwaniu na kontynuację, zachęcam po sięgnięcie po poprzednie tomy.Obowiązkowo! Płynnie powiążą się wówczas wszystkie niteczki fabuły i docenicie pomysłowość i kunszt pisarki Joanny Nowak.

Polecam!

„Zapach czerwcowych burz” to trzeci tom serii „Podróż wołyńska” autorstwa Joanny Nowak. Śledzimy w powieści dalsze losy rodziny Stawińskich, ich znajomych i bliskich.

Jakie emocje wywołała we mnie lektura tego trzeciego tomu?

Po otwarciu książki, odnajdujemy krótkie streszczenie tego, co działo się w poprzedniej części. To doskonały zabieg. Można dość szybko przypomnieć...

więcej Pokaż mimo to