-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyPortret toksycznego związku w ostatnich dniach NRD. Międzynarodowy Booker dla niemieckiej pisarkiKonrad Wrzesiński10
-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać8
Biblioteczka
Lucinda Riley to niewątpliwie jedna z moich ulubionych pisarek. Uwielbiam klimat i niepowtarzalność jej powieści. "Sekret listu" to powiew świeżości jeśli chodzi o powieści pisane przez autorkę. Tym razem Riley uraczyła nas ekscytującym wątkiem z tajemnicą w tle. Jeżeli czytaliście inne książki autorki, to "Sekret listu" będzie dla Was zaskoczeniem. Sensacyjna tajemnica, sekrety rodzinne, ucieczka przed śmiercią, bezwzględność - wszystkie te elementy połączone w jedno gwarantują dawkę dobrej literatury. Jakie wrażenie wywarła na mnie ta powieść? Czy Lucinda Riley mnie nie zawiodła?
Młoda dziennikarka Joanna Haslam, nie spodziewa się, że podczas pogrzebu znanego aktora Jamesa Harrisona, jej życie zmieni się tak diametralnie. Kobieta przez przypadek zostaje wciągnięta w tajemnice, której wyjawienie może skutkować rozpadem brytyjskiej monarchii, a niepozorna staruszka, którą poznała podczas uroczystości jest jedną z niewielu osób, które posiadają wiedzę, przez którą mogą stracić życie. Kim jest tajemnicza kobieta i jakie relacje łączyły ją ze zmarłą gwiazdą kina? Kim tak naprawdę jest James Harrison i jakie tajemnice skrywał przez lata?
Tajemnicza staruszka postanawia powierzyć Joannie wiekowy list, którego zagadkę dziennikarka musi rozwiązać sama. Kobieta nie ma pojęcia do kogo list jest skierowany, ani kto go napisał. Jedynym śladem, jaki ma dziennikarka jest rodzina zmarłego aktora, Joanna postanawia więc zbliżyć się do jego wnuka Marcusa - młodego i przystojnego producenta filmowego oraz do jego siostry Zoe - aspirującej aktorki i samotnej matki. Wkrótce pomiędzy dziennikarką a Marcusem rodzi się uczucie, a Zoe staje się jej bliską przyjaciółką, czy dziewczyna wyjawi im czego szuka?
Joanna szybko przekonuje się, że posiadanie niepozornie wyglądającej korespondencji ściągnie na nią i jej bliskich niemałe kłopoty i, że są ludzie, którzy są wstanie zrobić i poświęcić wszystko żeby ochronić dobre imię rodziny królewskiej.
Lucinda Riley zaciekawia czytelnika już od pierwszej strony. Autorka doskonale prowadzi narrację, dzięki czemu jesteśmy w stanie bliżej poznać każdego z bohaterów. Bardzo podobało mi się to, że każdy z nich miał jakieś znaczenie w powieści, a ich relacje idealnie się ze sobą łączyły. Riley zafundowała nam niemało emocji, każdy kolejny rozdział przybliżał nas do poznania sekretu tajemniczego listu, dzięki czemu czytanie stało się jeszcze bardziej ekscytujące. Cała fabuła została świetnie dopracowana i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że w tej powieści nie było czasu na nudę. Jedyne, co mnie nieco zawiodło to, to jak autorka ukazała dialogi pomiędzy bohaterami. Jak dla mnie były one za mało wyraziste, a czasami nawet pozbawione emocji, nie sprawiło to jednak, że nie zżyłam się z bohaterami, bo bardzo ich polubiłam i od początku im kibicowałam.
Podsumowując, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że czytanie książek Lucindy Riley sprawia mi wielką przyjemność, autorka kreuje świat bohaterów w taki sposób, że stajemy się jego częścią i wspólnie przeżywamy każdy rozdział powieści. "Sekret listu" to idealna książka do przeczytania podczas letniego wakacyjnego wieczoru, mam nadzieję, że po lekturze postanowicie sięgnąć po inne powieści autorki!
Lucinda Riley to niewątpliwie jedna z moich ulubionych pisarek. Uwielbiam klimat i niepowtarzalność jej powieści. "Sekret listu" to powiew świeżości jeśli chodzi o powieści pisane przez autorkę. Tym razem Riley uraczyła nas ekscytującym wątkiem z tajemnicą w tle. Jeżeli czytaliście inne książki autorki, to "Sekret listu" będzie dla Was zaskoczeniem. Sensacyjna tajemnica,...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Historia brutalna i jednocześnie piękna. To jak "Opowieść podręcznej" na odludziu". Taka rekomendacja widnieje na okładce książki. Czy się z nią zgadzam? "Naturalna kolej rzeczy" to powieść, którą czyta się bardzo szybko, klimat panujący w książce z początku bardzo mnie wciągnął, niestety później troszkę się to zmieniło. Myślę, że autorka w pewien sposób nie wykorzystała całego potencjału tej powieści. Mimo tego, nie spisuję tej książki na straty bo całościowo panujące w historii napięcie i niepewność sprawiło, że musiałam ją dokończyć i przekonać się jak potoczą się losy bohaterek.
Dwie młode kobiety budzą się pewnego dnia w nieznanym sobie pomieszczeniu. Nie wiedzą, gdzie są, jak tu trafiły i dlaczego. Wkrótce przekonują się, że zostały zamknięte w ośrodku na odludziu wraz z ośmioma innymi kobietami. Wszystkimi ogolono głowy i ubrano je w takie same workowate, niewygodne stroje. Dziewczyny muszą codziennie pracować ponad swoje siły, a pilnujący je dwaj mężczyźni poniżają je i wyśmiewają.Brak pożywienia, ciężka praca fizyczna oraz brutalność strażników sprawiają, że kobiety powoli tracą nadzieję, że kiedykolwiek wydostaną się z tego piekła. Odcięte od cywilizacji wiedzą tylko jedno - łączą je bolesne wspomnienia z przeszłości.
"Naturalna kolej rzeczy" to powieść dzieląca się na trzy części i trzy pory roku: lato, jesień i zimę. Główne bohaterki to Yolanda i Verla młode kobiety, których więź zacisnęła się poprzez wspólną walkę o przetrwanie. Zmuszone do pracy ponad siły kobiety, przygotowują się do przybycia tajemniczego Hardingsa i mają nadzieję, że może on objaśni im w jakich okolicznościach i dlaczego się tu znalazły. Niestety ów Hardings nie przybywa, w ośrodku otoczonym przez płot podłączony do wysokiego napięcia zaczyna brakować jedzenia - wtedy kobiety muszą radzić sobie same i zdobyć dla siebie pożywienie, a co najważniejsze nie zwariować i mieć nadzieję na wydostanie się z tego horroru.
Charolotte Wood skupiła się w powieści na psychice dwóch młodych kobiet, na ich lękach, pragnieniach, marzeniach i wspomnieniach. Każda z nich jest inna, każda inaczej radzi sobie z tym co je spotkało. Początkowo historia bardzo mnie wciągnęła i z niecierpliwością przewracałam kolejne kartki, niestety coś mniej więcej po środku powieści poszło nie tak i z ciekawej, intrygującej i tajemniczej książki zrobiła się nudnawa historyjka o zbieraniu grzybków i polowaniu na króliki. Do teraz nie rozumiem o co w tej książce naprawdę chodziło i nurtuje mnie bardzo wiele pytań, na które niestety nie uzyskałam odpowiedzi. Podsumowując, "Naturalna kolej rzeczy" to historia pełna tajemnic, intrygująca, pogmatwana i niejasna. Ja nie jestem do końca zadowolona z takiego przebiegu i zakończenia powieści. Jednak nie odradzam jej Wam, ani nie zniechęcam do jej przeczytania. Może dla Was będzie to doskonała opowieść i może nieco więcej z niej zrozumiecie. Jeżeli tak to dajcie znać, chętnie przeczytam ją drugi raz, choćby po to, aby uzyskać odpowiedzi na pytania, które tak bardzo mnie ciekawią.
"Historia brutalna i jednocześnie piękna. To jak "Opowieść podręcznej" na odludziu". Taka rekomendacja widnieje na okładce książki. Czy się z nią zgadzam? "Naturalna kolej rzeczy" to powieść, którą czyta się bardzo szybko, klimat panujący w książce z początku bardzo mnie wciągnął, niestety później troszkę się to zmieniło. Myślę, że autorka w pewien sposób nie wykorzystała...
więcej mniej Pokaż mimo to
źródło: bookinoman.blogspot.com
"Chyba źle obliczyłeś te swoje rozrachunki. Życie jest największe, a śmierć niewiele znaczy, pojawia się dopiero na końcu."
"Słowa w ciemnym błękicie" to książka z rodzaju tych, które zapadają w pamięć na bardzo długo. Usiana cytatami, pouczająca, mówiąca o życiu takim jakim jest - bez koloryzowania. Jestem szczęśliwa, że miałam okazję przeczytać tę pełną miłości, nadziei i wiary historię i mam nadzieję, że zachęcę Was do tego, aby po nią sięgnąć.
Kilka lat temu Rachel wyjechała z Melbourne, a ściślej mówiąc z Gracetown dzielnicy na jego obrzeżach ze złamanym sercem. Pokochała swojego najlepszego przyjaciela Henrego i zostawiła dla niego list w antykwariacie jego rodziny - list umieszczony w ulubionej książce chłopaka, w którym Rachel wyznała mu miłość nie doczekał się odpowiedzi. Teraz dziewczyna wraca do miasta z jeszcze bardziej złamanym sercem, może nawet roztrzaskanym na miliony kawałków, gdyż śmierć ukochanego brata zmieniła jej życie boleśnie i nieodwracalnie. Jak więc ma sobie poradzić z tak bolesną stratą pracując w antykwariacie u boku swojej niespełnionej miłości?
Dla Henrego ostatni czas również nie był łaskawy. Ukochana dziewczyna Amy, dla której zrobiłby wszystko zostawiła go. Chłopak, nie potrafi się z tym pogodzić, ciągle ma nadzieję, że może jednak Amy do niego wróci bo przecież zawsze wraca. Rodziny interes - antykwariat będący oczkiem w głowie ojca Henrego, a także samego chłopaka ostatnio nie przędzie najlepiej. Matka i ojciec nie potrafią się ze sobą porozumieć. Do miasta jednak wraca Rachel, jego dawna przyjaciółka. Czy para będzie miała szansę na odbudowanie łączącej ich więzi?
Henry i Rachel próbując odbudować na nowo swoją przyjaźń wymieniają się listami, które zostawiają w swoich ulubionych książkach. Nie tylko oni tak się porozumiewają, także inni pracownicy i ludzie odwiedzający antykwariat zostawiają swoje żale, nadzieje i wyznania w Bibliotece Listów - dziale wypełnionym ludzkimi słowami i myślami.
"Słowa w ciemnym błękicie" to historia o miłości, nadziei, bólu po stracie ukochanej osoby, ludziach, ich troskach i zmartwieniach. Myślę, że każdy z Was znalazł by w niej coś, co sprawiłoby, że w jakiś sposób by się z tą książką utożsamił. Dla mnie były to listy, krótkie wiadomości pozostawione dla kolejnego czytelnika. Sama tak kiedyś robiłam, koślawym pismem dziesięciolatki wypisywałam życzenia "miłego dnia", "miłego czytania" na karteczkach, które wkładałam do książek wypożyczonych z biblioteki. Ta piękna historia daje nadzieję na lepsze jutro i sprawia, że nie można się od niej oderwać, mam nadzieję, że znajdzie się na waszej półce.
źródło: bookinoman.blogspot.com
"Chyba źle obliczyłeś te swoje rozrachunki. Życie jest największe, a śmierć niewiele znaczy, pojawia się dopiero na końcu."
"Słowa w ciemnym błękicie" to książka z rodzaju tych, które zapadają w pamięć na bardzo długo. Usiana cytatami, pouczająca, mówiąca o życiu takim jakim jest - bez koloryzowania. Jestem szczęśliwa, że miałam okazję...
źródło: bookinoman.blogspot.com
"Obsesja. Zaczyna się powoli. Jest niczym pociąg, który rusza ze stacji. Nadal widzisz domy i drzewa, ludzi w oknach i ciemnozielone ciągniki na soczyście zielonych polach. Potem nabiera rozpędu. Domy wciąż są widoczne, ale ludzie za oknami już nie. Kolory zaczynają się rozmywać, smugi ciemnej zieleni zlewają się i jaśnieją, a ty uświadamiasz sobie, że nie możesz już wysiąść i razem z całym składem wypadniesz z torów."
Kiedy dotarła do mnie przesyłka z książką "Zanim pozwolę ci wejść" od razu zabrałam się za czytanie. Zaintrygowały mnie różne opinie czytelników, jedni się zachwycali, drudzy krytykowali. Jak było w moim przypadku? Wartka akcja, dociekanie prawdy, wyraziści bohaterowie i doskonała narracja sprawiły, że książkę przeczytałam błyskawicznie. Czy intryga snuta od pierwszej strony przez autorkę mnie zaskoczyła?
Trzy przyjaciółki - trzy odrębne charaktery, każda z bagażem życiowych doświadczeń i tajemnic. Karen ceniona pani psycholog, elegancka, pewna siebie, wiodąca swego rodzaju prym wśród przyjaciółek to ona zawsze jest tą "rozsądną". Eleanor matka i żona, przytłoczona domowymi obowiązkami i opieką nad dwójką chłopców, którzy zawładnęli całym jej życiem. Bea wolny ptak, singielka poszukująca szczęścia, uśmiechnięta i idąca przez życie z podniesioną głową.
Mogłoby się wydawać, że życie tych trzech kobiet jest idealne, jednak każda z nich otoczyła się swojego rodzaju skorupą, pod którą ukrywa swoje sekrety, zmartwienia i troski. Co dziwne, nie wyjawiają ich nawet pomiędzy sobą - wieloletnia przyjaźń wybudowana na wątpliwym fundamencie. Dlaczego nie są w stanie całkowicie się przed sobą otworzyć? Boją się pochopnych oceń, końca przyjaźni czy pęknięcia skorupy? Czy tak naprawdę znają się nawzajem?
Życie trzech kobiet zmienia się kiedy do gabinetu Karen wchodzi nowa pacjentka - Jessica Hamilton, a jej pierwsze słowa wypowiedziane do psycholog to: "Nie naprawi mnie pani". Czego więc tu szuka? Pragnie rozmowy, pocieszenia czy jej przyjście tutaj to zwykły kaprys? Dlaczego Karen ma wrażenie, że Jessica zna ją i jej przyjaciółki i pragnie namieszać w ich życiu?
Pojawienie się Jessicy Hamilton, zmienia pozornie idealne życie kobiet w piekło. Skrywane przez lata tajemnice zaczynają wychodzić na jaw. Wieloletnia przyjaźń kobiet staje pod wielkim znakiem zapytania. Czy Karen, Eleanor i Bea będą w stanie poradzić sobie z dawno pogrzebaną prawdą i żyć dalej? Kim jest tajemnicza pacjentka Karen? I kto tak naprawdę rozpoczął grę, której mimowolnie zostały uczestniczkami?
"Zanim pozwolę ci wejść" to thriller, który wciąga od pierwszych stron. Wartka akcja, chęć dowiedzenia się całej prawdy o bohaterkach sprawiła, że nie mogłam się od tej książki oderwać. Szczerze mówiąc, mi nie udało się tej prawdy domyślić i chociaż autorka kilkakrotnie próbowała nas naprowadzić na właściwy trop, to potrafiła też zmylić tak, że niczego nie mogliśmy być pewni. Rozdziały w książce są krótkie co jest dla mnie zdecydowanym plusem, możemy poznać każdą bohaterkę i odczuć jaka jest naprawdę, bez maski za którą skrywa się na co dzień. Jestem zachwycona stylem pisania autorki, snuciem intrygi, która niejednokrotnie wywołuje dreszcz i zaskakuje. Czy Wam ją polecę? Zdecydowanie! Jeśli szukasz thrillera, który pochłonie Cię swoją fabułą, której staniesz się naocznym świadkiem i bohaterem dobrze trafiłeś, książka jest idealna dla Ciebie.
źródło: bookinoman.blogspot.com
"Obsesja. Zaczyna się powoli. Jest niczym pociąg, który rusza ze stacji. Nadal widzisz domy i drzewa, ludzi w oknach i ciemnozielone ciągniki na soczyście zielonych polach. Potem nabiera rozpędu. Domy wciąż są widoczne, ale ludzie za oknami już nie. Kolory zaczynają się rozmywać, smugi ciemnej zieleni zlewają się i jaśnieją, a ty...
Lubicie relacje hate-love w książkach? Ja uwielbiam. "Intryga" jest tego świetnym przykładem. Książka okazała się niebanalna, a relacja między bohaterami pełna pasji, namiętności i emocji. Podczas czytania tego romansu nie sposób się nudzić, autorka zafundowała nam emocjonalny rollercoaster napędzany niebanalną historią.
Emilia LeBlanc to młoda dziewczyna, która rozpoczyna naukę w ostatniej klasie liceum. Pochodzi z biednej rodziny, jej siostra od dziecka choruje,a rodzice, by zapewnić swoim córkom dogodne życie rozpoczynają w pracę w posiadłości bogatych Spencerów. Dziewczyna nie ma pojęcia, że w chwili kiedy przeprowadza się Todos Santos jej życie przerodzi się w pasmo ciągłych nieszczęść i upokorzenia, a wszystko za sprawą Barona Spencera - brutalnego, zimnego chłopaka u którego uczucia są na ostatnim miejscu.
Brutal (Baron Spencer) obiera sobie jeden cel - postanawia zniszczyć życie Emilii, poniża ją, wyśmiewa i okazuje nienawiść na każdym kroku. Wkrótce doprowadza do tego, że dziewczyna opuszcza miasteczko i ucieka do Nowego Jorku. Po dziesięciu latach, które Emilia spędziła na opiekowaniu się siostrą i pracowaniu w podrzędnych restauracjach, Baron kolejny raz pojawia się w jej życiu by zasiać zamęt i niszczyć wszystko na swojej drodze.
Przyznam szczerze, że z początku nieco przerażało mnie i odpychało to w jaki sposób Brutal traktował Emilię i chociaż zagłębiając się dalej w lekturę dowiemy się dlaczego stał się takim a nie innym człowiekiem, stwierdzam, że nic nie jest w stanie tak naprawdę usprawiedliwić Jego zachowania. Miało to jednak swoje dobre strony, bohater nie był wyidealizowanym, wymuskanym przystojniakiem, ale człowiekiem z krwi i kości z wadami i ciężką przeszłością. Emilia zaś to dziewczyna, która jednocześnie nienawidziła i kochała Brutala, pragnęła lepszego życia i spełnienia swoich marzeń. Relacja między bohaterami zapewniła mi dużo emocji, książka jest przepełniona uczuciami, miłością, nienawiścią, bólem po stracie ukochanej osoby i wyrzutami sumienia.
"Intrygę" czyta się bardzo szybko, to idealna książka do przeczytania "na raz", jeśli lubisz relacje hate-love, namiętność i pasję rodzącą się między bohaterami sięgnij po nią, a na pewno się nie zawiedziesz!
Lubicie relacje hate-love w książkach? Ja uwielbiam. "Intryga" jest tego świetnym przykładem. Książka okazała się niebanalna, a relacja między bohaterami pełna pasji, namiętności i emocji. Podczas czytania tego romansu nie sposób się nudzić, autorka zafundowała nam emocjonalny rollercoaster napędzany niebanalną historią.
Emilia LeBlanc to młoda dziewczyna, która rozpoczyna...
Dość długo zbierałam się, żeby napisać opinię tej książki. "Zabić Sarai" to powieść, która budzi wiele emocji, jednak po tak wielu pozytywnych opiniach czytelników, oczekiwałam czegoś świetnego, pozycji, którą będę pamiętać bardzo długo, no cóż... nieco się zawiodłam. Mimo to, nie spisuję tej historii na straty i mam nadzieję, że następna część miło mnie zaskoczy, bo jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów.
Sarai to młoda dziewczyna, która ostatnie 9 lat życia spędziła w domu meksykańskiego barona narkotykowego. Trafiła tam już jako czternastolatka i przez ten czas widziała więcej śmierci niż większość ludzi. Była niewolnicą Javiera, który na swój pokręcony sposób ją kochał, jednak kiedy bliżej przyjrzymy się tej relacji, dostrzeżemy, że baron narkotykowy miał na punkcie Sarai obsesję. Przebywająca w ciągłym zamknięciu dziewczyna marzy tylko o tym, aby wydostać się z tego piekła, więc kiedy przychodzi okazja, żeby opuścić dom bezwzględnego Javiera, Sarai bez wahania postanawia zaryzykować wszystko i w końcu zakosztować wolności.
Wsiadając do samochodu mężczyzny, który przybył do Javiera w sprawach biznesowych dziewczyna nie ma pojęcia, że pakuje się w kolejne kłopoty bo Victor jest brutalnym płatnym mordercą, którego życie toczy się tylko i wyłącznie wokół śmierci. Mężczyzna jednak na przekór własnej naturze, na przekór bratu, który jest jednocześnie jego wspólnikiem postanawia pomóc Sarai bo baron narkotykowy nie zamierza odpuścić, pragnie za wszelką cenę odnaleźć dziewczynę i ją zabić. Relacja między bohaterami jest bardzo napięta, oboje pragną bliskości a jednocześnie bronią się przed łączącym ich uczuciem. Jak potoczą się losy Sarai i Victora?
Na tę książkę czekałam bardzo długo i być może dlatego miałam co do niej tak wielkie oczekiwania. Historia Sarai i Victora Fausta - płatnego mordercy to pełna emocji i akcji ucieczka przed śmiercią. Niestety jak dla mnie czegoś tu było za mało, czegoś mi brakowało do pełni czytelniczego szczęścia i chyba głównym tego powodem była właśnie postać głównej bohaterki, która nie wzbudziła mojej sympatii. Natomiast postać Victora tutaj chyba każda czytelniczka zgodzi się ze mną, że tego faceta nie sposób nie pokochać. Mroczny, zabójczy, przystojny - instynkt nakazuje trzymać się od niego z daleka, a z drugiej strony przyciąga do niego jak magnes. Czekam z niecierpliwością na lipcową premierę kolejnej części i mam nadzieję, że tym razem będę w pełni usatysfakcjonowana.
Dość długo zbierałam się, żeby napisać opinię tej książki. "Zabić Sarai" to powieść, która budzi wiele emocji, jednak po tak wielu pozytywnych opiniach czytelników, oczekiwałam czegoś świetnego, pozycji, którą będę pamiętać bardzo długo, no cóż... nieco się zawiodłam. Mimo to, nie spisuję tej historii na straty i mam nadzieję, że następna część miło mnie zaskoczy, bo jestem...
więcej mniej Pokaż mimo to
źródło: bookinoman.blogspot.com
"Biały kruk" to pierwsza powieść fantastyczna dla młodzieży jaką wydało Wydawnictwo Kobiece. Już kiedy o niej usłyszałam i zobaczyłam przepiękną błękitną okładkę to bardzo ciekawiło mnie jej wnętrze. Czy powieść stworzona przez J.L. Weil zrobiła na mnie duże wrażenie? Czy historia Piper, młodej dziewczyny wyróżniła się czymś innym na tle innych powieści fantastycznych?
Piper to młoda dziewczyna dla której los nie był łaskawy. Jej życie chociaż ubogie i pozbawione wygód było pełne miłości, którą obdarzała ją matka i ojciec. Niestety nastolatka nie mogła długo cieszyć się matczyną miłością. Ukochana matka zostaje zamordowana na jej oczach i od tego momentu życie Piper i jej młodszego brata zmienia się diametralnie. Rodzeństwo zostaje wysłane przez pogrążonego w rozpaczy ojca na wakacje do babki, której nigdy w życiu nie poznali. I tak oto, Piper i jej brat TJ muszą spędzić najbliższe trzy miesiące na wyspie pełnej tajemnic w towarzystwie obcej im kobiety.
Na wyspie Raven Hollow czeka na rodzeństwo wiele niespodzianek, po przyjeździe dowiadują się, że będą mieszkać w ogromnej otoczonej bogactwem rezydencji z własną służbą, a ich babka to ekscentryczna kobieta o długich, biało-srebrnych włosach. Piper stara się zadomowić na wyspie, ale czuje się na niej dziwnie, wokół niej zaczynają się dziać niewyjaśnione rzeczy i wszyscy szepczą o Białym Kruku, tylko kim on jest?
Podczas zwiedzania wyspy Piper poznaje Zane'a, chłopaka, który rozsiewa wokół siebie aurę powagi i tajemniczości. Pomimo tego, że Zane nie okazuje jej sympatii to dziewczyna nie może przestać o nim myśleć i stara się coraz bardziej do niego zbliżyć. Wkrótce przekonuje się jednak, że Zane stara się ją chronić przed niebezpieczeństwem, które czai się na nią na każdym kroku. Kto i dlaczego poluje na Piper? Czy Zane w końcu odwzajemni uczucia dziewczyny? Kim tak naprawdę jest jej babka i jaką role odgrywa na wyspie?
"Biały kruk" to książka, która wciąga już od pierwszej strony, pochłonęłam ją w jeden dzień z niecierpliwością przewracając kolejne strony. Mimo, że ta historia nie jest bez wad, a główna bohaterka czasami strasznie mnie irytowała, to wiem, że z chęcią sięgnę po kolejne części. Wyspa Raven Hollow to pełne tajemnic miejsce w które warto się przenieść, aby zostać uczestnikiem tych wszystkich intrygujących wydarzeń. Myślę, że każdy czytelnik lubiący fantastykę znajdzie w tej powieści coś interesującego, coś co wciągnie go w tę historię bez reszty. Nie jest to wprawdzie górnolotna lektura, ale przecież czasami potrzebujemy przeczytać coś nie wymagającego zbyt wiele myślenia prawda?
źródło: bookinoman.blogspot.com
"Biały kruk" to pierwsza powieść fantastyczna dla młodzieży jaką wydało Wydawnictwo Kobiece. Już kiedy o niej usłyszałam i zobaczyłam przepiękną błękitną okładkę to bardzo ciekawiło mnie jej wnętrze. Czy powieść stworzona przez J.L. Weil zrobiła na mnie duże wrażenie? Czy historia Piper, młodej dziewczyny wyróżniła się czymś innym na tle...
Czytając "Dwa zwykłe słowa" zastanawiałam się nad wieloma sprawami i doszłam do wielu wniosków. Mając kochającą rodzinę, bliskich, którzy są w stanie poświęcić dla nas wszystko często tego nie doceniamy prawda? Nie doceniamy zwykłych gestów i rzeczy, którymi się na co dzień otaczamy. Co by było, gdybyśmy to wszystko stracili? Jaki byłby nasz los? Książka to wspomnienia autorki związane z jej dzieciństwem, Ashley już jako mała dziewczynka zostaje odebrana matce, dzień w którym to się stało zapisuje się w jej pamięci jako jeden z najgorszych dni w jej życiu.
"Słoneczko, jesteś moim dzieckiem, a ja jestem twoją matką. Musisz szanować osobę, która się tobą zajmuje, ale pamiętaj, że to nie jest twoja mama". Te słowa, które do Ashley wypowiedziała jej matka Loraine Rhodes autorka pamięta do dziś. Do dziś ma nadzieję i wierzy matce, że kiedyś, może kiedyś po nią wróci.
Ashley już jako dwulatka wyróżniała się ponadprzeciętną inteligencją, rozumiała wiele rzeczy, wiedziała i widziała w życiu więcej niż jej rówieśnicy. Kiedy została zabrana matce nie wiedziała jeszcze, że przez najbliższe dziewięć lat będzie mieszkanką czternastu domów zastępczych. Niestabilność życiowa dziewczynki, ciągłe zmienianie szkół i rodziców zastępczych oraz tęsknota za matką sprawiła, że ta obdarzona wielką inteligencją dziewczynka stała się niepewna swojej przyszłości, pełna lęku i obaw o przyszłe jutro.
Po przeczytaniu tej książki byłam w wielkim szoku. Nie miałam pojęcia, że dzieci odebrane rodzicom, są przerzucane z rąk do rąk, a opiekujący się nimi ludzie tak często zaniedbują swoje obowiązki. Ashley przeżyła bardzo wiele, zbyt wiele jak na taką małą dziewczynkę, widziała jak jej matka schowała do kartonowego pudełka jej małego braciszka, widziała jak obcy człowiek postrzelił jej dziadka, widziała jak jej opiekunka znęcała się nad innym dziećmi w tym także nad nią i jej młodszym bratem. Widziała, jak inne dzieci zostają adoptowane, wyruszają w podróż do nowych domów i często wracają porzucone po raz kolejny. Przeżyła tak wiele, a jednak stała się człowiekiem, który świeci przykładem dla innych, ukończyła studia, napisała książkę. Jednak droga po której kroczyła, aby to wszystko osiągnąć była trudna i pełna bolesnych wspomnień. Mogę się tylko domyślać, co czuła przez te wszystkie lata.
"Dwa zwykłe słowa" to książka, która wciągnie Was bez reszty. Ukaże prawdę na temat życia dzieci w domach zastępczych. Pokaże jak te dzieci są traktowane, że nikt ich nie słucha bo przecież są "tylko dziećmi" , że ciągle żyją w niepewności i czekają... na rodzinę, na dom, na to, że ktoś je wreszcie pokocha. Autorka niejednokrotnie Was zszokuje, a w pewnych momentach wyciśnie łzy. Polecam Wam tę książkę, całym sercem.
Czytając "Dwa zwykłe słowa" zastanawiałam się nad wieloma sprawami i doszłam do wielu wniosków. Mając kochającą rodzinę, bliskich, którzy są w stanie poświęcić dla nas wszystko często tego nie doceniamy prawda? Nie doceniamy zwykłych gestów i rzeczy, którymi się na co dzień otaczamy. Co by było, gdybyśmy to wszystko stracili? Jaki byłby nasz los? Książka to wspomnienia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Istnieją takie książki, które zapadają nam w pamięć na bardzo długi czas. Istnieją też takie książki, których po prostu się nie zapomina, które powinien przeczytać każdy. "Tatuażysta z Auschwitz" - prawdziwa, szczera historia Lalego Sokołowa to książka, o której zawsze będę pamiętać i chociaż czytając ją czułam niewyobrażalny smutek to muszę przyznać, że powieść daje wielką nadzieję, siłę i pewność, że nawet z największego piekła można wyjść cało, dzięki miłości do drugiego człowieka.
Czasami po przeczytaniu książki brakuje mi słów by coś napisać. W tym wypadku ogrom okrucieństwa, bólu i smutku na który napotkałam się w tej historii sprawił, że długo nie mogłam dojść do siebie. Wszyscy znamy historię II wojny światowej, wiemy z wielu książek o piekle, którego doświadczyły miliony ludzi. Jednak nadal to piekło nas przeraża, wywołuje szok i rozpacz. Historia Lalego Sokołowa, opowiedziana po śmierci jego ukochanej żony, to opowieść, która niejednokrotnie wywołała we mnie łzy wzruszenia.
Lale trafił do obozu w Auschwitz w 1942 roku, miał wtedy dwadzieścia sześć lat. Dzięki pomocy innego więźnia dostał pracę jako tatuażysta. Mężczyzna nie chciał sprawiać bólu innym więźniom, odbierać im tożsamości i czynić ich numerami wytatuowanymi na przedramionach, lecz dzięki przyjęciu tej posady zrobił wiele dobrego i przyczynił się do chociaż chwilowego szczęścia innych ludzi. Pewnego dnia, tatuując nowo przybyłych więźniów Lale zakochuje się od pierwszego wejrzenia w młodej dziewczynie, której na imię Gita. To w obozie dochodzi do ich pierwszego pocałunku, dotyku i flirtu. Lale postanawia, że za wszelką cenę musi przeżyć i wydostać się z tego piekła razem z ukochaną.
Tytułowy tatuażysta był człowiekiem, którego darzę wielkim podziwem i szacunkiem, mężczyzna wielokrotnie narażał życie, aby pomagać innym. Jego posada miała swoje plusy, Lale dostawał "większe" porcje jedzenia, nie musiał dzielić łóżka i pomieszczenia z innymi więźniami i swobodnie poruszał się po obozie. Potrafił to w pełni wykorzystać, to właśnie o współwięźniach a nie o sobie myślał w pierwszej kolejności.
Chociaż w tej historii napotkamy na drastyczne sceny pełne bólu i cierpienia ukazujące życie w obozie koncentracyjnym, nie zabraknie też takich, które wywołają otuchę i nadzieję.
Miłość, przyjaźń, szczerość i dobroć cechowały wielu ludzi w obliczu zagłady. "Tatuażysta z Auschwitz" to książka, którą z dumą będzie się prezentowała na mojej półce.
Jestem zaszczycona, że mogłam poznać tę historię. Mam nadzieję, że wielu z Was ją przeczyta.
Istnieją takie książki, które zapadają nam w pamięć na bardzo długi czas. Istnieją też takie książki, których po prostu się nie zapomina, które powinien przeczytać każdy. "Tatuażysta z Auschwitz" - prawdziwa, szczera historia Lalego Sokołowa to książka, o której zawsze będę pamiętać i chociaż czytając ją czułam niewyobrażalny smutek to muszę przyznać, że powieść daje wielką...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Powrót do domu" to niezwykle ciepła i poruszająca powieść opowiadająca o wielkiej przyjaźni pomiędzy babcią a wnuczką. Poruszane w niej tematy wywołały na mojej twarzy wiele uśmiechu, ale też doprowadziły do łez. Jeśli szukacie lekkiej, wzruszającej książki z morałem zachęcam Was do przeczytania mojej opinii i sięgnięcia po "Powrót do domu" .
Zoe Bird to nastolatka, której jedyną przyjaciółką jest babcia. Dziewczynie ciężko jest się porozumieć z rodzicami, którzy w natłoku obowiązków, córkę spychają na drugi plan. Brak pieniędzy sprawia, że dziewczyna jest zmuszona nosić ubrania po znienawidzonej kuzynce, która potrafi nieźle zamydlić oczy dorosłym. To zawsze Zoe jest tą złą, to ona zbiera wszystkie "baty" , natomiast Madi jest wychwalana przez rodziców, szkołę i wujostwo. Przytłoczona brakiem zrozumienia w domu Zoe, często wymyka się do swojej babci, która jest jej jedyną powierniczką. To babcia słucha jej jak nikt inny i rozbawia kiedy niebo przysłonią czarne chmury.
Niestety staruszka zaczyna zdradzać objawy Alzheimera, co raz częściej zdarza jej się zapominać o oczywistych rzeczach. Rodzice Zoe wbrew protestom nastolatki postanawiają zamknąć ją w domu opieki. Dziewczyna wie, że ukochana babcia najlepiej czuje się w swoim własnym domu, wśród znajomych rzeczy i że taka przeprowadzka będzie dla niej traumatycznym przeżyciem. Zoe postanawia zrobić wszystko by do tego nie dopuścić. Układa plan i ucieka razem z babcią w podróż do Toronto, aby odnaleźć dawno zaginionego wujka. Na Zoe i jej babcie czeka wiele przygód i niespodzianek, ale czy ten wybuchowy duet poradzi sobie w wielkim świecie? Czy Zoe odnajdzie syna babci? Kim naprawdę jest wujek Teddy? Dlaczego nie utrzymuje kontaktu z rodziną?
Alzheimer dotyka bardzo dużo starszych osób, ta choroba odbiera ludziom wspomnienia i sprawia, że nie są w stanie już samodzielnie funkcjonować. Niestety co raz więcej ludzi decyduje się oddawać swoich najbliższych do domów opieki. Jeśli ktoś z Was miał do czynienia z tą chorobą, to wie jak ona przebiega, że potrzeba dużo cierpliwości i czasu, aby pomóc starszej osobie się z nią oswoić. Zoe wykazała się właśnie tą cierpliwością, jej niezwykłe podejście do babci sprawiło, że staruszka nie czuła się zagubiona.
"Powrót do domu" to historia napisana przyjemnym językiem, pełno w niej zwrotów, które z pewnością rozbawią niejednego czytelnika. To powieść o trudnym wieku dojrzewania, szukaniu szczęścia i zrozumienia. Zapewniam Was, że babcia skradnie Wasze serce! Polecam ją Wam całym sercem!
"Powrót do domu" to niezwykle ciepła i poruszająca powieść opowiadająca o wielkiej przyjaźni pomiędzy babcią a wnuczką. Poruszane w niej tematy wywołały na mojej twarzy wiele uśmiechu, ale też doprowadziły do łez. Jeśli szukacie lekkiej, wzruszającej książki z morałem zachęcam Was do przeczytania mojej opinii i sięgnięcia po "Powrót do domu" .
Zoe Bird to nastolatka,...
Już dawno przekonałam się, że Wydawnictwo NieZwykłe ma nosa do świetnych książek. Tym razem mamy do czynienia z thrillerem/science fiction, który porusza bardzo ciekawy temat jakim jest podróż w czasie. Pewnie wiele razy zastanawialiście się, czy takie podróże są możliwe i jakby to było cofnąć się w czasie do ważnych chwil, które wydarzyły się w Waszym życiu, a może odwiedzić świat w przeszłości? Zobaczyć jak będzie wyglądała ziemia za kilka, kilkadziesiąt lat?
"Ułamek sekundy" to książka, która skłania do refleksji i myślenia, zapewniam Was, że czytając ją niejednokrotnie będziecie pytać: "Czy to możliwe?" .
Niezwykłe odkrycie genialnego fizyka Nathana Wexlera - przeniesienie materii o ułamek sekundy w przeszłość, może z początku wydawać się Wam czymś błahym i nieważnym. No bo jakie znaczenie może mieć przeniesienie czegoś o ułamek sekundy? Przecież jest to tak króciutki odcinek czasu, że nie jesteśmy nawet w stanie zauważyć jego upływu. Nic bardziej mylnego. Zagłębiając się w lekturę dowiemy się, że wiele osób jest wstanie wykorzystać ten czas do bardzo wielu rzeczy, że to z pozoru tak nieważne odkrycie może doprowadzić nawet do zagłady ludzkości.
Przekona się o tym narzeczona fizyka Jenna Morrison, która wspólnie z prywatnym detektywem Aaronem Blake'm będzie próbowała rozwiązać zagadkę genialnego odkrycia ukochanego. Dlaczego ważne i nieziemsko bogate osobistości tak bardzo interesują się wynalazkiem Nathana? Do czego chcą go wykorzystać? Jak tragiczny w skutkach będzie nagły przypływ geniuszu dla fizyka?
Nawet nie wiecie ile przyjemności sprawiło mi czytanie tej książki! Uwielbiam historie, które poruszają moje zaspane szare komórki, które odkrywają rzeczy o których nawet nie mieliśmy pojęcia. Chociaż "Ułamek sekundy" jest fikcją literacką, to nie zabrakło w nim wątków prawdziwych, a o tym co jest prawdą, a co wymysłem autora dowiecie się czytając kilka ostatnich stron książki. Podziwiam Pana Richardsa, że stworzył tak barwne i charakterne postaci, które wzbudzają wiele emocji, naprawdę polubiłam bohaterów i ciężko było mi się z nimi rozstawać. Sama historia nie jest bez wad, mnie osobiście trochę przeraził natłok informacji i naukowego języka, ale tak to już jest jak się nie jest obeznanym w temacie :) Pocieszające jest jednak to, że wszystko w końcu zostaje Nam wytłumaczone w taki sposób, że nawet kompletny laik (taki jak ja) jest w stanie zrozumieć istotę samego odkrycia i jego skutków. Jeśli lubisz powieści naukowe z wątkiem sensacyjnym i dreszczykiem emocji to koniecznie sięgnij po "Ułamek sekundy" !
Już dawno przekonałam się, że Wydawnictwo NieZwykłe ma nosa do świetnych książek. Tym razem mamy do czynienia z thrillerem/science fiction, który porusza bardzo ciekawy temat jakim jest podróż w czasie. Pewnie wiele razy zastanawialiście się, czy takie podróże są możliwe i jakby to było cofnąć się w czasie do ważnych chwil, które wydarzyły się w Waszym życiu, a może...
więcej mniej Pokaż mimo to
www.bookinoman.blogspot.com
"Jesteś zimna jak lód. Nie pozwalasz sobie czuć. Nie dbasz o nikogo. Nawet o siebie. (...) Tutaj masz dziesięć poniżej zera. I jesteś bliższa śmierci niż ja".
Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Whitney Barbetti zafundowała nam emocjonalny rollercoaster - złość, radość, a na końcu łzy wzruszenia. "Dziesięć poniżej zera" to idealna propozycja dla fanów Colleen Hoover czy Brittainy C. Cherry, to historia która na długo zagości w Waszych sercach, to usiana cytatami powieść, które są nie tylko pięknie zapisanymi słowami, ale mądrościami, które niewątpliwie sprawią, że na życie i śmierć spojrzycie nieco innym okiem niż dotychczas.
Parker to młoda dziewczyna, której życie nie oszczędzało. Ciężkie dzieciństwo i brutalny atak psychopaty sprawiły, że prawie całkowicie wycofała się z życia społecznego. Życie wokół niej płynie, a ona stoi w miejscu, jej życie zatrzymało się w dniu w którym o mało nie zginęła. Naznaczona bliznami dziewczyna przestała odczuwać emocje - jednym słowem otoczyła się murem, którego nic i nikt nie jest w stanie przebić - do czasu. Jeden SMS, który został do niej wysłany przez przypadek sprawia, że Parker po raz pierwszy od czasu ataku postanawia chociaż na chwilę wyjść ze swojego kokonu.
Everett to chłopak, który także nosi swoje blizny. Ubrany cały na czarno, z kruczoczarnymi roztrzepanymi włosami, pięknymi niebieskimi oczami i figlarnym uśmiechem na ustach, sprawia, że nie jesteśmy w stanie go nie polubić. Everett obiera sobie cel jakim jest Parker. Chłopak ma zamiar sprawić, że dziewczyna zacznie żyć, zacznie czuć i zmierzy się wreszcie z demonami, które dręczą ją od bardzo dawna. Wspólna podróż tych dwojga ma sprawić, że oboje będą żyć pełnią życia. Dla Everetta może być ostatnią podróżą w życiu, dla Parker szansą na to, żeby ponownie zaczęła czuć i czerpać z życia pełnymi garściami.
"Dziesięć poniżej zera" nie jest kolejną przesłodzoną historią, to powieść, która ukazuje nam życie takim jakie jest - nie wszystko jest kolorowe i usłane różami.
Parker może wzbudzać w Was irytację, może będziecie mieli ochotę trzepnąć ją w głowę, Everett może wydać się Wam arogancki i złośliwy, ale dajcie im szansę, poznajcie ich historię i odkryjcie dlaczego są tacy, a nie inni. Ich wspólne przekomarzanki i przepychanki słowne nadadzą tej powieści charakteru, sprawią, że nie będziemy się nudzić, że nieraz zagości na Waszych twarzach uśmiech.
Pokochałam tę historię całym sercem i polecam Wam ją z czystym sumieniem! Musicie ją mieć :)
www.bookinoman.blogspot.com
"Jesteś zimna jak lód. Nie pozwalasz sobie czuć. Nie dbasz o nikogo. Nawet o siebie. (...) Tutaj masz dziesięć poniżej zera. I jesteś bliższa śmierci niż ja".
Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Whitney Barbetti zafundowała nam emocjonalny rollercoaster - złość, radość, a na końcu łzy wzruszenia. "Dziesięć poniżej zera"...
www.bookinoman.blogspot.com
"Wydaje nam się, że chcemy poznać prawdę, ale w rzeczywistości interesuje nas tylko ta jej wersja, która nam pasuje. Taka już jest ludzka natura. Zadajemy pytania i mamy nadzieję, że usłyszymy odpowiedzi, które chcemy usłyszeć. Problem w tym, że prawdy nie możemy sobie wybrać. Prawda ma to do siebie, że po prostu jest. Można jedynie dokonać wyboru czy w nią uwierzyć czy nie."
Mówiłam Wam już, że uwielbiam mroczne i niepokojące historie? Takie, przy których czytaniu mimowolnie przechodzi mnie dreszcz, takie, które budzą lęk? No to Wam mówię.
Już na początku czytania "Kredziarza" miałam nieodpartą myśl, że w tej książce coś się czai, jakieś zło, które przenika nas do szpiku kości. Słyszałam wiele różnych opinii na temat "Kredziarza" , ale nikt mi nie wmówi, że ta książka była nudna, albo mało wyrazista, bo wrażeń mieliśmy pod dostatkiem.
Akcja powieści toczy się na dwóch płaszczyznach czasowych, w roku 1986 i trzydzieści lat później w roku 2016. Uwielbiam ten stosowany przez autorów zabieg, bo dzięki niemu możemy spojrzeć na historię z innej perspektywy i poznać ją od podszewki.
1986
Historia zaczyna się, kiedy piątka dwunastolatków : Eddi, Gav, Mickey, Hoppo i Nicky (jedyna dziewczyna w paczce) w piękny słoneczny dzień wybierają się do wesołego miasteczka, które przyjechało do ich rodzinnego miasta. To tam dochodzi do pierwszych tragicznych zdarzeń, to tam Eddi poznaje pana Hallorana. Od tego wszystko się zaczęło, od dnia w którym do Anderbury zawitało wesołe miasteczko - wraz z nim przyszło zło, które oplotło swoimi mackami całe miasto.
Kiedy Kredziarz podsuwa Eddiemu pomysł, by porozumiewać się z przyjaciółmi za pomocą kredowych rysunków, cała paczka zaczyna zabawę. Nie spodziewają się jednak, że znaki wypisane kredą doprowadzą ich do ciała dziewczynki i będą znakami rozpoznawczymi kolejnych tragedii.
2016
Czterdziestodwuletni już Eddi, wiedzie samotne, spokojne życie w tym samym miasteczku, w którym się wychował - w tym samym w którym doszło do tylu tragedii. Mężczyzna wie jednak, że tajemniczy list zawierający rysunek człowieka z pętla na szyi i kawałek kredy rozpoczyna na nowo grę i nie wróży nic dobrego. Tym bardziej, że jego przyjaciele dostali takie same listy. Co się teraz wydarzy? Czy zagadka z przed trzydziestu lat zostanie rozwiązana?
"Kredziarz" to powieść, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Mroczny, tajemniczy klimat i wielowątkowość, która zapewniła, że nie sposób było się nudzić czytając tę historię, to tylko niektóre z plusów, które uczyniły książkę niebanalną i ciekawą. Podobało mi się, że autorka świetnie wykreowała postaci, każdego z piątki przyjaciół uczyniła odrębną jednostką z unikalnym charakterem. Jednego polubimy bardziej, drugiego mniej. Warto wspomnieć, że "Kredziarz" to debiutancka powieść C.J. Tudor i już nie mogę się doczekać jej następnych historii. Wielkie brawa dla autorki, bo to jak pokierowała fabułą i to, co zrobiła z zakończeniem wbiło mnie w fotel.
www.bookinoman.blogspot.com
"Wydaje nam się, że chcemy poznać prawdę, ale w rzeczywistości interesuje nas tylko ta jej wersja, która nam pasuje. Taka już jest ludzka natura. Zadajemy pytania i mamy nadzieję, że usłyszymy odpowiedzi, które chcemy usłyszeć. Problem w tym, że prawdy nie możemy sobie wybrać. Prawda ma to do siebie, że po prostu jest. Można jedynie dokonać...
www.bookinoman.blogspot.com
"Strasznie bolała ją głowa. Jakiś dźwięk ocierał się o wnętrze jej umysłu, był jak pozbawione melodii i rytmu drapanie, przypominał szelest papieru. Ktoś się zaśmiał, wziął swój śmiech w dłonie, zmiął w wielką, trzeszczącą kulę i wcisnął jej pod czaszkę. Siedem dni - śmiało się to coś. Siedem dni."
Jedenastoletnia Triss budzi się po wypadku, nie pamięta co się z nią stało, nie wie kim są osoby, które ją otaczają, jednak wspomnienia mozolnie przedzierają się przez jej umysł i odzyskuje pamięć. Triss czuje, że dzieje się z nią coś bardzo złego - po przebudzeniu znajduje w swych włosach zaschnięte liście, a na stopach grudki ziemi. Skąd biorą się te cuda skoro dziewczyna ma pewność, że nie opuszczała swojego pokoju nawet na krok?
Do tego jej młodsza siostra - dziewięcioletnia Pen panicznie się jej boi. Triss jest przerażona, nie wie co się z nią dzieje, ciągle jest głodna, a nawet najpyszniejsze i największe potrawy nie są w stanie zaspokoić jej apetytu, kiedy dziewczyna traci resztki kontroli nas swoim stanem i zaczyna płakać z jej oczu zamiast łez wychodzi pajęczyna...
Jedenastolatka wkrótce przekonuje się, że cała ta dziwna sytuacja powiązana jest z jej siostrą, która utrzymuje kontakty z tajemniczym Architektem. Czy mężczyzna będzie w stanie wyjaśnić Triss, co się z nią dzieje? Czy pomoże jej odzyskać równowagę? A może stanie się jej śmiertelnym wrogiem?
„Śpiew kukułki” to mroczna wersja baśni dla dzieci, która wciągnie każdego dorosłego czytelnika lubiącego magiczne i tajemnicze historie. To powieść o rodzinie, przyjaźni i wielkiej odwadze. Autorka zabrała nas w podróż pełną tajemniczych, budzących grozę stworzeń i stworzyła ich tak plastyczne obrazy, że czytając książkę niejednokrotnie przeszywał mnie dreszcz. Mówiące lalki, tajemnicze skrzydlate stwory przynoszące potajemnie listy o północy, sprawią, że nie będziesz mógł odłożyć książki nawet na chwilę. Powojenna Anglia i niesamowicie piękne metafory, którymi posługiwała się autorka to tylko nieliczne z plusów dla których warto jest przeczytać tę książkę. Wczujcie się w klimat tajemniczej, mrocznej powieści Frances Hardinge a na pewno nie pożałujecie!
www.bookinoman.blogspot.com
"Strasznie bolała ją głowa. Jakiś dźwięk ocierał się o wnętrze jej umysłu, był jak pozbawione melodii i rytmu drapanie, przypominał szelest papieru. Ktoś się zaśmiał, wziął swój śmiech w dłonie, zmiął w wielką, trzeszczącą kulę i wcisnął jej pod czaszkę. Siedem dni - śmiało się to coś. Siedem dni."
Jedenastoletnia Triss budzi się po...
Każdy z nas pamięta ze swojego dzieciństwa bajkę o Aladynie i jego tajemniczej lampie. Jako dziecko marzyłam o tym, żeby taką lampę zdobyć i dzięki mocy dżinna spełnić swoje trzy życzenia. Jessica Khoury tchnęła w tę baśń nowe życie i opowiedziała ją nam na nowo.
Zahra jest dżinnem uwięzionym w lampie od pięciuset lat. Kiedy trafia w ręce Aladyna, niestety nie umożliwia jej to wolności. Musi trwać przy swym panu dopóki ten nie wypowie swoich trzech życzeń. Aladyn jest ulicznym złoczyńcą i złodziejem, który najbardziej na świecie pragnie pomścić smierć swoich rodziców, a moc Zahry daje mu szansę, żeby to marzenie spełnić. Nie wszystko jednak jest tak proste jakby mogło się wydawać, bowiem każde wypowiedziane życzenie ma swoją cenę. Istnieją też życzenia zakazane, które sprowadzą na człowieka śmierć.
Życie Zahry komplikuje się kiedy otrzymuje szanse zdobycia całkowitej wolności - może zostać wolnym dżinnem. Już nigdy nie będzie musiała spełniać życzeń, ani wracać do znienawidzonej przez siebie lampy. Dostaje do wykonania zadanie. Jest tylko jeden problem - jak ma je wykonać nie zdradzając przy tym Aladyna, w którym się zakochała? Wybór jest bardzo trudny, wolność czy miłość ? Jak Zahra poradzi sobie w świecie ludzi, którzy tak nienawidzą rasy dżinnów?
"Zakazane życzenie" to historia pełna magii, miłości i przygod. Każdy rozdział wnosi coś nowego i zaskakującego, a dzięki wyrazistym bohaterom nie sposób się nudzić. Czy przeczytać? Oczywiście! Ta książka to gratka dla fana fantastyki młodzieżowej przeplatanej miłosnym wątkiem.
Każdy z nas pamięta ze swojego dzieciństwa bajkę o Aladynie i jego tajemniczej lampie. Jako dziecko marzyłam o tym, żeby taką lampę zdobyć i dzięki mocy dżinna spełnić swoje trzy życzenia. Jessica Khoury tchnęła w tę baśń nowe życie i opowiedziała ją nam na nowo.
Zahra jest dżinnem uwięzionym w lampie od pięciuset lat. Kiedy trafia w ręce Aladyna, niestety nie umożliwia jej...
www.bookinoman.blogspot.com
"Coś się dzieje ze mną, poprzez mnie, coś nowego i groźnego. Wypuściło korzenie,zatrute drzewo. Rozrosło się, rozeszło, oplotło moje wnętrzności, płuca, serce."
Anna Fox od dziesięciu miesięcy nie opuściła murów swojego domu, kobieta cierpi na agorafobie, która jest niczym innym jak lękiem przed otwartą przestrzenią. Jeszcze kilka miesięcy temu Anna była cenionym psychologiem dziecięcym, teraz przez internet udziela porad ludziom zmagającym się z tą samą chorobą co ona. Jej jedyną rozrywką są czarno-białe filmy i internetowe rozgrywki szachowe, jednak najwięcej czasu spędza, podglądając swoich sąsiadów, przy pomocy swojego aparatu fotograficznego.
Warto wspomnieć, że Anna bierze bardzo silne leki, które popija baaardzo dużą ilością alkoholu, więc kiedy kobieta widzi przez okno swojego domu tragiczne zdarzenie i zgłasza to policji - nie jest zbyt wiarygodnym świadkiem. No cóż... Jest w tym trochę racji, samotna kobieta, która nigdy nie wychodzi z domu, której jedynym przyjacielem jest kot i butelka wina raczej nie będzie wzbudzała zaufania i wiarygodności w oczach policji i sąsiadów. Ona sama, ma wątpliwości, czy to czego była świadkiem, było prawdą, czy tylko urojeniem, spowodowanym zażyciem leków i pomieszaniem ich z alkoholem, a może widziała to w którymś ze swoich ulubionych czarno-białych filmów?
Przyznam szczerze, że czytanie tej książki zajęło mi kilka dni. Pierwsze sto stron męczyło mnie strasznie, czułam się jakbym siedziała w głowie głównej bohaterki i dzieliła z nią każdą myśl czy było to dobre doświadczenie? Nie, raczej przytłaczające. Kolejny raz nie rozumiem fenomenu książki, która jest, aż tak promowana. Swojego czasu, jej zdjęcia i reklamy atakowały nas wszędzie, miałam wrażenie, że "Kobieta w oknie" rano wyskoczy mi z lodówki. To, że książka po kilkudziesięciu stronach się rozkręciła, będzie chyba za mocnym słowem. Dla mnie nie było tu fascynujących i porywających zwrotów akcji, nie było także elementu zaskoczenia bo już na samym początku domyśliłam się, kto stoi za wszystkimi wydarzeniami. "Kobieta w oknie" to książka, która bardzo mnie zmęczyła i wyssała ze mnie całą energię, czułam się zmęczona, kiedy odłożyłam ją na półkę, dlatego pewnie napisanie opinii o niej zajęło mi ponad dwa tygodnie. To tylko pokazuje, że z biegiem czasu moja opinia, nie zmieniła się ani trochę. Nadal uważam ją za przeciętną i niezasługującą na ten cały medialny szum.
www.bookinoman.blogspot.com
"Coś się dzieje ze mną, poprzez mnie, coś nowego i groźnego. Wypuściło korzenie,zatrute drzewo. Rozrosło się, rozeszło, oplotło moje wnętrzności, płuca, serce."
Anna Fox od dziesięciu miesięcy nie opuściła murów swojego domu, kobieta cierpi na agorafobie, która jest niczym innym jak lękiem przed otwartą przestrzenią. Jeszcze kilka miesięcy...
Każdy z Nas zna baśń o "Pięknej i Bestii" , wiemy jak historia głównych bohaterów się potoczy, znamy zakończenie. Katy Regnery podjęła się tego tematu i ukazała nam nową, współczesną adaptację tej ponadczasowej bajki. Czy udało się jej mnie zaskoczyć i zaciekawić? Czy historia młodej dziennikarki i weterana wojennego poruszyła moje serce? Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że już dawno nie miałam przyjemności czytać tak pięknej historii miłosnej, napisanej w sposób tak przyjemny, że nie nie można się od niej oderwać.
ONA - Savannah Carmichael jest młodą dziennikarką która, wraca do rodzinnego Denvers, żeby leczyć rany. Jej związek się rozpadł, a kariera w jednej z najlepszych gazet Nowego Jorku legła w gruzach. Dziewczyna traci nadzieję na to, że uda się jej kontynuować pracę w ukochanym zawodzie. Niespodziewany telefon od dawnej koleżanki budzi w Savannah nadzieję, dziewczyna ma szansę zacząć nową pracę, musi tylko przeprowadzić wywiad z interesującym człowiekiem, który przysłużył się dla Stanów Zjednoczonych Ameryki. Tak się składa, że w jej rodzinnym miasteczku jest ktoś taki - okaleczony weteran wojenny, wiodący pustelnicze życie w pięknym domu na wzgórzu. Savannah nie czeka długo, w pożyczonej od siostry kolorowej sukience, z talerzem domowych pierników puka do drzwi człowieka, o którym w Denvers zaczęły już krążyć legendy.
ON - Asher Lee, w czasie wojny w Afganistanie stracił rękę i pół twarzy, wrócił do Denvers osiem lat temu i od tego czasu nie opuszcza swojego domu, a jego jedyną powierniczką jest dawna przyjaciółka jego babci - trochę wścibska, ale mająca wielkie serce Panna Potts. Kiedy piękna, młoda dziewczyna puka do drzwi jego domu, Asher wbrew sobie postanawia dać jej szansę i udzielić wywiadu, nie wie jednak, że ta decyzja na zawsze odmieni jego życie.
Dwójkę bohaterów połączy niezwykłe uczucie, które z dnia na dzień będzie rosnąć w siłę. Jednak gdy jedno z nich popełni ogromny błąd, czy będzie im dane odbudować łączącą ich więź i zaufanie?
Chociaż fabuła "Weterana" jest przewidywalna, to autorka ukazała historię bohaterów w tak piękny i ciekawy sposób, że książkę przeczytałam jednym tchem, a sam pomysł Katy Regnery na ukazanie postaci i ich charakterów okazał się fenomenalny. Wyobrażam sobie jak ciężko jest przedstawić temat wszystkim znany w nowy całkowicie oryginalny sposób, dlatego gratuluje autorce bo bez wątpienia jej się to udało, oby więcej takich historii! Przekonałam się, że Wydawnictwo NieZwykłe wydaje przepiękne książki! (W końcu nie bez powodu nazywa się "niezwykłe") .
Każdy z Nas zna baśń o "Pięknej i Bestii" , wiemy jak historia głównych bohaterów się potoczy, znamy zakończenie. Katy Regnery podjęła się tego tematu i ukazała nam nową, współczesną adaptację tej ponadczasowej bajki. Czy udało się jej mnie zaskoczyć i zaciekawić? Czy historia młodej dziennikarki i weterana wojennego poruszyła moje serce? Z czystym sumieniem mogę...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Stąpałam boso przez pole i trawę, aż do zabudowań. Ból po uderzeniach Tanaki powrócił, więc szłam z trudem. Na twarzy czułam ślady po ciosach pułkownika. Zdążyłam chwiejnie w stronę lecznicy przez opustoszałe ulice Dongfengu. Z wysiłkiem wspięłam się po schodach i weszłam do sali, w której zostawiłam Soo-hee. Odsunęłam prześcieradło. Nie było jej tam. Została tylko mata."
Sięgając po "Córki smoka" nie miałam wielkich oczekiwań. Jakże się myliłam! Teraz, już po przeczytaniu książki siedzę i nie mogę zabrać się za nic innego. Czy tak objawia się kac książkowy?
Bardzo dawno nie czytałam powieści, która porusza serce czytelnika tak dogłębnie. Podczas czytania "Córek smoka" targało mną tak wiele emocji od smutku, złości, aż do radości i łez wzruszenia. Już teraz wiem, że będzie to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku, będę ją pamiętać bardzo, bardzo długo!
Dwudziestoletnia Anna Carlson, koreańska dziewczyna wychowująca się w Ameryce postanawia wyruszyć do Korei, aby poznać swoją biologiczną matkę. W sierocińcu do którego trafiła zaraz po urodzeniu dowiaduje się, że jej matka nie żyje, jednak kiedy dziewczyna traci nadzieję, że pozna swoją rodzinę, na jej drodze staje staruszka z tajemniczym zawiniątkiem, w którym Anna znajduje wiekowy grzebień z dwugłowym smokiem i kartkę z adresem.
Pukając do drzwi tajemniczej staruszki Anna nie ma pojęcia, że historia Hong Jae-hee, zmieni jej życie. Starsza kobieta zabiera Nas w podróż, której początki sięgają jej nastoletniego życia, kiedy to podczas II wojny światowej była zmuszona zostać niewolnicą japońskich żołnierzy. Gwałty, tortury, obelgi, głód i praca ponad siły - to wszystko spotkało ponad dwieście tysięcy Koreanek podczas okupacji Korei i Chin, w tym Hong Jae-hee. Piętno kobiety do towarzystwa ciągnęło się za tymi, które przeżyły do końca życia.
William Andrews przemówił w imieniu tych maltretowanych kobiet, wydobył ich cierpienie na światło dzienne. Poprzez historię staruszki ukazał okrucieństwo, zniewolenie, walkę o przetrwanie oraz wreszcie zwycięstwo młodych kobiet, które podstępem oraz niekiedy przemocą zostały wyrwane z życia codziennego, aby służyć japońskim żołnierzom i odgrywać rolę niewolnic seksualnych. Wielowątkowość powieści sprawia, że nie jesteśmy wstanie się od niej oderwać, bo każdy rozdział przynosi nowe, zaskakujące, a często okrutne fakty. Oczywiście książka, jest fikcją literacką, jednak prawdą jest, że kilkaset tysięcy kobiet z całej Azji, głównie Koreanek i Chinek zmuszano do niewolnictwa seksualnego w tak zwanych "stacjach komfortu". Autor zręcznie przeplótł historię życia Hong Jae-hee z fascynującą opowieścią o tajemniczym grzebieniu z dwugłowym smokiem, który od pokoleń przechodził w jej rodzinie z rąk matki na córkę.
Nie chciałabym, żeby książka "Córki smoka" zaginęła gdzieś w tłumie, bo porusza bardzo ważny temat, który powinien być rozpowszechniony. Każda dojrzała osoba, niewątpliwie bardzo długo będzie pamiętać tę historię. Jeśli jeszcze wahacie się czy ją przeczytać to mogę Wam powiedzieć z czystym sumieniem, że wolny czas jaki poświęciłam na jej przeczytanie, był najlepiej wykorzystanym czasem od bardzo dawna.
"Stąpałam boso przez pole i trawę, aż do zabudowań. Ból po uderzeniach Tanaki powrócił, więc szłam z trudem. Na twarzy czułam ślady po ciosach pułkownika. Zdążyłam chwiejnie w stronę lecznicy przez opustoszałe ulice Dongfengu. Z wysiłkiem wspięłam się po schodach i weszłam do sali, w której zostawiłam Soo-hee. Odsunęłam prześcieradło. Nie było jej tam. Została tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to
www.bookinoman.blogspot.com
Jak często śnisz ? Ile razy zdarzyło Ci się, że Twój sen był tak realny, że myślałeś, że wszystko co w nim przeżyłeś wydarzyło się naprawdę ? Czy wiesz, że jedno małe zdarzenie może wywołać ciąg skutków, które już na zawsze odmienią Twoje życie ?
Debiutancka powieść Cynthii Swanson to wędrówka między dwoma światami: samotnej Kitty oraz Katherine - szczęśliwej żony i matki. Co wspólnego mają ze sobą te dwa światy ? Który z nich jest prawdziwy ?
Jest rok 1962. Samotna kobieta po trzydziestce Kitty Miller prowadzi wraz z przyjaciółką księgarnie. Kitty ma kochających rodziców, cudowną przyjaciółkę, a po powrocie z pracy, w domu czeka na nią ukochany kot Aslan. Kobieta już dawno zdecydowała się na samotne życie bez mężczyzny u swojego boku. Chociaż z pozoru wydaje się szczęśliwa to czy w głębi duszy jest tak naprawdę spełnioną kobietą skoro we śnie przenosi się do alternatywnego świata w którym ma wspaniałe dzieci i kochającego męża, a jej życie wygląda zupełnie inaczej?
We śnie Kitty przeistacza się w Katherine. Jest rok 1963. Kobieta budzi się w obcym domu u boku nieznajomego mężczyzny, ale ma wrażenie, że skądś jednak go zna. Wkrótce okazuje się, że jest jego żoną i ma z nim dzieci. Kitty tłumaczy swoje sny wybujałą wyobraźnią, jednak z każdą wizytą w świecie ze snu ma poczucie, że życie jej jako Katherine jest bardziej prawdziwe i o wiele ciekawsze. Granica między jawą a snem zaciera się bardzo szybko, czy kobieta będzie mogła wybrać, kim chce być ? Kitty czy Katherine?
Jeśli szukasz porywającego romansu, to "Wyśnione życie" z pewnością nie jest książką dla Ciebie. Przyznam szczerze, że z początku czytania tej książki naprawdę się nudziłam, z każdą stroną jednak było co raz lepiej. Z niecierpliwością czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Chociaż wydawało się, że już nic w życiu głównej bohaterki nie może nas zaskoczyć, za chwilę okazywało się, że jest zupełnie inaczej. "Wyśnione życie" porusza problemy, które dotykają niemal każdego z nas, chorobę, stratę i walkę o spełnienie marzeń. Jest to z pewnością lektura dla dojrzałego czytelnika, który będzie potrafił zrozumieć co autorka chciała nam przekazać. Bo przecież czasem, chociaż wydaje się nam, że jesteśmy szczęśliwi ukazują się nowe, piękne marzenia. A co, jeśli te marzenia nagle by się spełniły i okazałoby się, że wcale nie jest tak fajnie jak z początku mogłoby się wydawać?
Ciekawostką jest, że "Wyśnione życie" doczeka się ekranizacji, a w rolę głównej bohaterki wcieli się niezastąpiona (w dodatku moja ulubiona aktorka!) Julia Roberts. Nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ją obejrzeć.
www.bookinoman.blogspot.com
Jak często śnisz ? Ile razy zdarzyło Ci się, że Twój sen był tak realny, że myślałeś, że wszystko co w nim przeżyłeś wydarzyło się naprawdę ? Czy wiesz, że jedno małe zdarzenie może wywołać ciąg skutków, które już na zawsze odmienią Twoje życie ?
Debiutancka powieść Cynthii Swanson to wędrówka między dwoma światami: samotnej Kitty oraz...
"Chłopiec z latawcem" to jedna z najmocniej wzruszających książek jakie ostatnio czytałam. Nie jest to kolejna historia miłosna czy ckliwy romans idealny do poduszki - to powieść o przyjaźni, zdradzie, ciągnących się przez lata wyrzutach sumienia i w końcu o szansie na odkupienie win. Chociaż książka w Polsce ukazała się już kilka lat temu to ja miałam przyjemność przeczytać ją dopiero niedawno i nie żałuję, sądzę, że teraz idealnie dojrzałam do tej powieści, że doceniłam jej kunszt i przesłanie. Jeżeli jeszcze nie czytaliście "Chłopca z latawcem" to wpiszcie go na listę książek, które musicie przeczytać, bo takie powieści - perełki, które mówią o życiu - powinien przeczytać każdy mól książkowy.
Afganistan kiedyś był piękny.
Dwunastoletni Amir to chłopiec, który już od wczesnego dzieciństwa zmaga się z wyrzutami sumienia. Nieustannie zabiega o względy swojego ojca, pragnie poczuć się przez niego kochany i doceniony. Chłopiec cały czas myśli, że ojciec obwinia go o śmierć matki, która zmarła, kiedy on przyszedł na świat. Jedyną szansą na poprawienie stosunków z rodzicielem wydaje się być dla Amira wygrana w zawodach słynnych na cały Kabul - puszczaniu latawców. Z pomocą swojego najlepszego przyjaciela, a zarazem służącego - Hasana, Amir zwycięża i przynosi do stóp ojca zdobyty latawiec. Przyjaźń chłopców zostaje wystawiona na ciężką próbę, Hasan zostaje zaatakowany przez miejscowych chuliganów i kiedy potrzebuje pomocy od Amira, ten tchórzy i ucieka nie pomagając przyjacielowi. Wkrótce doprowadza także do tego, że Hasan wraz z ojcem musi opuścić jego posiadłość. Czy losy chłopców jeszcze kiedyś się skrzyżują? Czy Hasan wybaczy Amirowi?
Wojna niszczy wszystko na swej drodze.
Zielone ulice po których kiedyś Amir i Hasan gonili latawce, popadają w ruinę. Do Afganistanu wkraczają wojska radzieckie, które niszczą wszystko na swojej drodze. Życie Amira i jego ojca staje pod znakiem zapytania, dlatego wspólnie uciekają do Stanów Zjednoczonych. W Ameryce żyją skromnie, ale bezpiecznie. Po latach, dorosły już Amir dostaje szansę na odkupienie swoich win. Może wrócić do otoczonego wojną Afganistanu, aby jego sumienie, dręczone przez lata wyrzutami, wreszcie zaznało spokoju. Czy mężczyzna wykorzysta szansę jaką podarował mu los? Czy odważy powrócić do bolesnej przeszłości i jakie będą tego skutki?
Przyznam szczerzę, że sięgając po "Chłopca z latawcem", nie spodziewałam się tak pięknej, wzruszającej i pouczającej historii. Jak to dobrze być czasem miło zaskoczonym! Każda strona powieści dostarczyła mi mnóstwo emocji, wspólnie z bohaterami przeżywałam każde zdarzenie, na przemian to złościłam się, to uśmiechałam, to roniłam łzy wzruszenia. Cieszę się także, że mogłam poznać historię, zwyczaje i język odległego od nas Afganistanu, że ten znany przez nas tylko z perspektywy nieustannej wojny kraj kiedyś był równie piękny jak nasz. Czytając tę powieść niejednokrotnie przerażało mnie zachowanie bezwzględnych talibów i ich ślepa wiara w swoje przekonania i zasady. Ogrom krzywd jakiego doczekała się ludność Afganistanu był często tak przerażający, że nie mogłam uwierzyć w czytane słowa. Czy jednak nie powinniśmy czasem otworzyć oczu na to co nas otacza? Ujrzeć także to, co złe a nie tylko to co jest dla nas proste i wygodne?
"Chłopiec z latawcem" to książka, którą powinniśmy mieć w swojej biblioteczce. Mam nadzieję, że dacie jej szansę i zrobi na Was tak wielkie wrażenie jak na mnie. Czy ktoś z Was jest gotowy poznać jej tajemnice i wzruszyć się tak samo jak ja?
"Chłopiec z latawcem" to jedna z najmocniej wzruszających książek jakie ostatnio czytałam. Nie jest to kolejna historia miłosna czy ckliwy romans idealny do poduszki - to powieść o przyjaźni, zdradzie, ciągnących się przez lata wyrzutach sumienia i w końcu o szansie na odkupienie win. Chociaż książka w Polsce ukazała się już kilka lat temu to ja miałam przyjemność...
więcej Pokaż mimo to