Dziesięć poniżej zera Whitney Barbetti 8,0
Zdarza się, że słyszymy, że ktoś, choć oddycha i trwa, tak naprawdę nie żyje. Ale czym jest życie w pełni? Czym jest korzystanie z niego tak, by nie być posądzonym jedynie o marnowanie swoich dni? Dla każdego z pewnością taka sytuacja będzie inaczej definiowana. I dobrze, w końcu każdy człowiek ma prawo przeżyć swoje dni tak, by sam czuł się z tym właściwie. Jednak zdarzają się sytuacje, gdy ktoś naprawdę jedynie egzystuje i nie ma ku temu żadnej wątpliwości. Czy istnieją szanse by wyprowadzić człowieka z marazmu, na który poniekąd sam świadomie się zdecydował?
Parker była ofiarą seryjnego mordercy. Od tego czasu jej życie pełne jest obojętności. Nie jest w stanie odczuwać jakichkolwiek emocji, ani dobrych ani złych, jedynie irytację. Stroni od towarzystwa ludzi i za wszelką cenę chce wtopić się w tłum, jakby była niewidzialna. Lecz uwielbia obserwować życie innych. Studiuje, pracuje jako kelnerka, mieszka z dwoma współlokatorkami, za którymi nie przepada. Z domu wychodzi wtedy, gdy jest do tego zmuszona, lecz nawet wtedy otacza ją aura samotności. Bo Parker jest zupełnie sama- bez rodziny, bez przyjaciół, nawet bez zwierzaka. Lecz przecież w każdej chwili można otrzymać szansę, by odmienić swój los.
Everett to mężczyzna w czerni, bowiem jedynie w takim kolorze można go zobaczyć. Jego nieodłącznym atrybutem jest notatnik, do którego nikogo nie dopuszcza. Jego zachowanie może być odstręczające, bowiem nie należy do ludzi miłych, raczej do bólu szczerych i prostolinijnych. Nie owija w bawełnę i nie przejmuje się uczuciami innych osób, co może być zarówno irytujące jak i odświeżające. Ma swoje tajemnice, które powoli aczkolwiek skutecznie, zjadają go od środka. To typ postaci, którą trudno polubić z miejsca, aczkolwiek z czasem, gdy poznajemy go bliżej, staje się nam coraz bardziej bliski. Problem w tym, że lepiej nie przywyknąć do jego towarzystwa, bo jego dni wśród żywych są policzone.
"Dziesięć poniżej zera" to książka, która naprawdę wyróżnia się fabułą. Everett niebawem umrze, a Parker w ogóle nie żyje, choć oddycha, a zdrowie jej dopisuje. Na pierwszy rzut oka widać jak mocno mogą na siebie wpłynąć te dwie osobowości, bowiem znajdują się w skrajnie różnych sytuacjach i jedyne, co mogą zrobić, to uczyć się od siebie nawzajem. Ich relacja nie jest łatwa, jest pełna emocji, momentami trudna do zrozumienia, czasem pełna ciszy, czasem złości, a czasem pożądania. Lecz bez problemu ten dziwaczny związek angażuje uwagę czytelnika, choć mamy świadomość, że jest on tylko chwilowy. Lecz nawet kilka dni czy tygodni w obecności odpowiedniej osoby może zmienić czyjeś życie nieodwracalnie i to, za pomocą postaci i fabuły, udowadnia Autorka. Co więcej, wraz z bohaterami mamy okazję poznać kilka ciekawych miejsc, które mnie osobiście zaintrygowały. Lecz najważniejsza w tej książce wcale nie jest miłość czy podróże, a tylko lub aż - życie. Docenienie go, każdej chwili, każdego słodkiego momentu, który niesie, cieszenie się emocjami, gdy wciąż mamy szansę je odczuwać, dostrzeganie wartości obecności innych ludzi ale i małych rzeczy znajdujących się wokół. Bowiem jest to oda do życia, a dopiero potem do miłości, która przychodzi zupełnie niespodziewanie. To powieść zdecydowanie inna niż wszystkie i jest zdecydowanie warta poznania.