-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-27
2024-04-19
Silnym trzeba się urodzić.
Władca musi być idealny.
Kalectwo jest potępiane, czy zrucane z klifów.
Problemu można się pozbyć, to jednak on może nie chcieć odejść.
Wytrwałość, siła, upokorzenie – do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Zemsta jako napęd do działania, siła, żeby się nie poddać. Tron, o który tak wielu walczy.
Inteligencja kontra wyrachowanie.
Łza. Która spływa i zamienia się w lód.
Historię słucha się bardzo przyjemnie. Napisana jest prostym językiem. Emocjonująca tam, gdzie trzeba, a koniec wzruszający i łapiący za serce. Ta historia ma wszystko co uwielbiam w fantastyce: intrygujący bohaterowie, którzy dostają po d*pie, motyw drogi, kalectwa i rozbudowany świat pełen legend, tajemnic i intryg, które prowadzą akcję jedną za drugą zaskakując przy tym co kilka stron. Świetna historia!
Silnym trzeba się urodzić.
Władca musi być idealny.
Kalectwo jest potępiane, czy zrucane z klifów.
Problemu można się pozbyć, to jednak on może nie chcieć odejść.
Wytrwałość, siła, upokorzenie – do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Zemsta jako napęd do działania, siła, żeby się nie poddać. Tron, o który tak wielu walczy.
Inteligencja kontra wyrachowanie.
Łza. Która spływa...
2024-04-16
Ona szukająca wolności.
On żyjący wśród demonów.
Łączy ich jedno – tragedia.
Natura wygrywa.
Wola walki rodzi brutalność.
Z tego wszystkiego rodzi się nadzieja.
Odkrywa się miłość, powołanie, pasje.
Prawda, która może pomóc.
Strach, który pcha nas do niewyobrażalnych rzeczy.
A to wszystko otoczone łzami,
Niekoniecznie tymi złymi.
Piękna, wzruszająca i porywająca historia. Napisana w sposób prosty, a zarazem filozoficzny. Dodatkowo każda perspektywa zaakcentowana jedną z kart tarota. Bujdy, wierzenia, które idealnie wpasują się w historię - zataczają koło, tworzą ją i wypełniają. Siła natury, czy taka straszna? A może to człowiek jest bardziej brutalniejszy niż ona? Rok 1908 - pamiętny, jedyny. Człowieczeństwo ukazane w najczystszej postaci dobrej i złej. Realia tamtych lat, nieszczęścia ludzi po ogromnej tragedii i emocje. Zbyt wiele, za dużo szaleństwa. Ile człowiek potrafi znieść? I do czego się posunąć?
Ona szukająca wolności.
On żyjący wśród demonów.
Łączy ich jedno – tragedia.
Natura wygrywa.
Wola walki rodzi brutalność.
Z tego wszystkiego rodzi się nadzieja.
Odkrywa się miłość, powołanie, pasje.
Prawda, która może pomóc.
Strach, który pcha nas do niewyobrażalnych rzeczy.
A to wszystko otoczone łzami,
Niekoniecznie tymi złymi.
Piękna, wzruszająca i...
2024-04-12
Piekło trzyma Cię za gardło od dwunastu lat. W Nicości ludzie czasami nie potrafią przetrwać jednego dnia, a co dopiero dwóch tygodni. Pech, szczęście, a może przeznaczenie. Lor już zgubiła rachubę w tym co się dzieje.
Turniej na Królową Słońca. Inna rzeczywistość. Piękne stroje, bale, ale też brutalność i walka o życie. Złożoność „turnieju” jest zaczerpnięta z kilku popularnych książek początek Igrzyska Śmierci, etapy turnieju miejscami pachniały Harrym Potterem i Czarą Ognia, czasami zaleciało Dworami trochę traciła przez to na oryginalności.
Lor pokochałam od pierwszej strony, czasami irytowało mnie jak zamieniała się w głupiutką idiotkę. Jej determinacja jest godna podziwu. Symbolizuje osobę, która nie ma nic do stracenia i jest tylko skupiona na celu. Rozprasza ją wiele w tym nasz Złoty Król, który jest trochę nijaki. Nie wiem czemu nie urzekła mnie jego osoba. Za to Gabriela uwielbiam słodziak i konwersacje pomiędzy nim a Lore są mistrzowskie. Duet perfekcyjny.
Kontrasty pomiędzy uczestniczkami a Lor ukazane w dość brutalny sposób, nie zabrakło też emocji, nadawało to akcji odpowiedni tor i przyprawiało miejscami o zawał serca. Tolerancja na ból, cierpienie, pomoc drugiej osobie, egoizm – wszystko po trochu.
Historia dwóch królestw i cały stworzony świat: kreatywny, indywidualny, czasami brakowało szczegółów to były smaczki, które dały tej historii potrzebny klimat. Dodatkowo świat jest na tyle rozbudowany, że poznajemy wszystkich i wszystko jako tło to jednak daje szansę na ciekawe rozwinięcie kolejnych tomów.
Dzięki narracji dwuosobowej mamy tajemniczość w tej historii, która napędza całą akcję i prowadzi ją do przodu. Z początku nie byłam pewna do czego prowadzi ten zabieg, a dawał inne spojrzenie na świat i poznanie historii z innej perspektywy, a przy okazji przeszłości naszej głównej bohaterki i panujących zasad – kształtował charakter świata.
Irytowało mnie słowo "trybutek" nie używane zbyt często to nie pasowało kompletnie, jest wiele innych synonimów, które zdecydowanie lepiej by pasowały do kontekstów zdań i historii.
Jest to bardzo dobry początek serii mimo pośmiania się ze scen seksu i miejscami naiwności bohaterki to liczę na dobrą historię w stylu dworów od Maas. Koniec zmiażdżył mnie emocjonalnie i potrzebuje kolejnego tomu na już.
Piekło trzyma Cię za gardło od dwunastu lat. W Nicości ludzie czasami nie potrafią przetrwać jednego dnia, a co dopiero dwóch tygodni. Pech, szczęście, a może przeznaczenie. Lor już zgubiła rachubę w tym co się dzieje.
Turniej na Królową Słońca. Inna rzeczywistość. Piękne stroje, bale, ale też brutalność i walka o życie. Złożoność „turnieju” jest zaczerpnięta z kilku...
2024-04-10
„Na drugim roku reszta traci człowieczeństwo. To wszystko jest częścią procesu przekształcania nas w skuteczną broń i ani przez chwilę nie zapominaj, że taką mamy misję”.
Ciężko było mi się wgryźć w tą historię, może to też dlatego, że wyskakiwała mi w pewnym momencie nawet z lodówki. Omijałam wszelkie posty związane z tą pozycję, bo był ogrom spojlerów, z perspektywy czasu może bym się mniej rozczarowała tym tomem gdybym je przeczytała.
Po pierwsze jakieś minimum 300 stron tej historii można wyciąć są to kłótnie głównych bohaterów (Vi i Xadena), które totalnie nie mają wpływu na fabułę i są miejscami o niczym. Nie pokazują żadnego charakteru, nie kształtują go i pokazują bohaterów jako dzieci bez wyobraźni. Targają nimi emocje to zrozumiałe jednak nie rozumiałam ich zachowań, gdzie fabuła gnała na łeb na szyję.
Najbardziej rozczarował mnie jeden zabieg, który zastosowała autorka, a mianowicie urywanie akcji w trakcie. Mamy punkt kulminacyjny, już się wgryzłam, mam emocje i … kończy się niczym. Była tajemnica, dobre zagrania i cisza. Wątek poszedł w niepamięć.
Druga połowa zasługuje na fanfary i uratowała całą książkę, bo naprawdę miałam ochotę zrobić DNF tej historii i może kiedyś do niej wrócić. Na szczęście wróciliśmy do historii, akcji i smoków. Tych ostatnich było zdecydowanie za mało, to konwersacje pomiędzy Tairnem i Andarną uratowały całą część. Wątek więzi i rozwiązań z nią związanych jest dobrze rozegrany to zarys bohaterów drugoplanowych już nie. Dain i Varrish najgorsze połączenie, przy okazji ich duetu miałam konflikt logiczny, bo trochę miałam wrażenie, że autorka zapomniała jaką hierarchię stworzyła w pierwszym tomie. Ok: stwórzmy dyktatora (nie mam z tym problemu), ale to miała być szkoła i rozumiem brutalność (która miejscami jest przerażająca i niesmaczna) to kłóci mi się to z zachowaniem innych osób teoretycznie postawionych wyżej. Smoki też zostały przedstawione jako nic nie znaczące i to chyba mnie najbardziej zasmuciło.
Wątek mocy – liczę na rozwinięcie, bo tutaj to miejscami nie było to czego oczekiwałam.
Co do logiczności fabuły i niektórych fragmentów to w tym tomie jest sporo niedociągnięć – miałam wrażenie, że niektóre wątki są rozpoczęte, a nie zakończone. Nagle byliśmy milion lat świetlnych do przodu z fabułą, i motyw szkoły zszedł na drugi plan, chociaż niby gdzieś tam występował, ale bez szczegółów. Za to szczegóły romantycznych wzlotów i upadków mogliśmy przeczytać z otwartymi ustami. Tylko dla mnie było za mało chemii, napięcia seksualnego pomiędzy bohaterami i nawet ten zabójczy t*łek Xadena nie rekompensował tego. Poza tym jego postać mnie irytowała. Przystojny, tajemniczy brunet, a ja się nie zakochałam – jak tak można!
Podsumowując książka jest ok: pod względem fabuły jak pójdzie w dobre szczegóły i smoki to następny tom będzie bardzo dobry, bo w tym pierwszym tomie wszystko grało, a tu już mniej. Końcowy plot twist nie napawa optymizmem. Jak wszyscy byli w szoku, to ja miałam „ok, po co?”. Rozumiem zabieg i pewnie większość będzie czekała z utęsknieniem, a ja chce zacząć coś co mnie zmiecie z powierzchni.
„Na drugim roku reszta traci człowieczeństwo. To wszystko jest częścią procesu przekształcania nas w skuteczną broń i ani przez chwilę nie zapominaj, że taką mamy misję”.
Ciężko było mi się wgryźć w tą historię, może to też dlatego, że wyskakiwała mi w pewnym momencie nawet z lodówki. Omijałam wszelkie posty związane z tą pozycję, bo był ogrom spojlerów, z perspektywy czasu...
2024-04-02
Mały kojot ma piekielny problem z kózkami zombie. Kto za tym stoi? Na kózkach się nie kończy, ale były słodkim, morderczym dodatkiem.
Nie zapomnijmy też o Pradawnych i władzy państwowej, którzy chcą się dogadać między sobą, a kto jak kto ale Hauptman Security nadaje się do tego idealnie. Pozdrowienia przesyła też Król Goblinów i Zee (kocham tego gościa).
Uwielbiam tę serię. Może mieć nawet 30 tomów – ja je wszystkie przeczytam. Trochę się zbierałam na to, żeby nadrobić nie nadrobione, ale to tylko przez to, że kolejne tomy były pod znakiem zapytania i co? Wyszedł następny.
Urban fantasy pod najlepszą postacią z niesamowitymi konwersacjami, ogromną zwariowaną rodzinką i akcją, która wprowadza palpitację serca i niejeden raz Was zaskoczy. Postacie barwne, z charakterem, drugoplanowi nie pominięci wręcz przeciwnie. Z każdym tomem dowiadujemy się więcej nie tylko o Mercy, a innych głównych postaciach. Tym razem było mało Adama – może to i dobrze, dominujący samiec alfa nie jest nam potrzebny przy naszej małej kojocicy, aby się świetnie bawić i urywać głowy. Co jeden to ma lepszy sarkastyczny humor.
Nie da się oderwać – idealna na zastój czytelniczy.
Mały kojot ma piekielny problem z kózkami zombie. Kto za tym stoi? Na kózkach się nie kończy, ale były słodkim, morderczym dodatkiem.
Nie zapomnijmy też o Pradawnych i władzy państwowej, którzy chcą się dogadać między sobą, a kto jak kto ale Hauptman Security nadaje się do tego idealnie. Pozdrowienia przesyła też Król Goblinów i Zee (kocham tego gościa).
Uwielbiam tę...
2024-04-01
Zbiór pięciu opowiadań osadzonych w rożnych czasach, z różnymi problemami. Tym razem możemy przenieść się do świata XIX-wiecznych lekarzy i poznać ich zmagania. Stać się małą dziewczynką w świecie groźnej Milicji i babci z ogromnymi uszami, do tego szukać skarbu, być na wojnie i zaplątać się w teraźniejszości, która to idealnie łączy przeszłość z przyszłością.
Dwa pierwsze opowiadania uwielbiam. Pióro autorka i zgrabne połączenie historii tej mniejszej i większej z surowymi faktami jest niesamowite. Dodatkowo lektor zrobił mistrzowską robotę – jeszcze nigdy nie uśmiałam się z tak oczywistych żartów na temat Polaków jak przy tych opowiadaniach. Kolejne dwa to taka równia pochyła można polubić lub neutralnie podejść do sprawy – duża liczba szczegółów historycznych, z ciekawymi smaczkami naszej kultury. Przyjemnie się słuchało. Ostatnie opowiadanie mnie zaskoczyło i to tak totalnie. Autor połączył przyszłość z teraźniejszością, wrzucił dość brutalny obraz sci-fi i rzucił cień światła na teraźniejszość. Sprytnie wykorzystał też przeszłą historię, aby uwypuklić fakty, teorie i zaznaczyć puentę. Jestem pod wrażeniem.
Do połknięcia na raz, a postać Skórzewskiego razem ze Stormem są perfekcyjnie wykreowane i idealnie wpasowane do ich historii.
Zbiór pięciu opowiadań osadzonych w rożnych czasach, z różnymi problemami. Tym razem możemy przenieść się do świata XIX-wiecznych lekarzy i poznać ich zmagania. Stać się małą dziewczynką w świecie groźnej Milicji i babci z ogromnymi uszami, do tego szukać skarbu, być na wojnie i zaplątać się w teraźniejszości, która to idealnie łączy przeszłość z przyszłością.
Dwa...
2024-03-28
Dawno już nie czytałam tak złej książki. Nie, przepraszam ja nigdy nie czytałam tak złej historii. Zraziła mnie od pierwszych stron – zaczyna się jak tani film pornograficzny. Niestety styl autora jest dla mnie zbyt dziecinny i prosty, po 100 stronach książki ona nadal nie miała zarysu fabuły. Chyba chciano przedstawić homoseksualną miłość, tylko że tak totalnie bez uczuć. Zrobiłam DNF pierwszy raz w życiu, pobieżnie przeglądnęłam co się wydarzy dalej i zobaczyłam nieco akcji bez polotu i jakiś zarys fabuły. Korekta odstraszyła mnie po dwóch zdaniach, a elementy fantastyczne, a raczej po prostu gatunki to jest totalny misz-masz, który jak dla mnie wprowadza chaos. Nie, nie doczytam tej historii, miała być w ramach eksperymentu, ale nie dam rady, nawet tych 280 stron – nie jest totalnie dla mnie. Pozostawiła tylko niesmak, a po opisie liczyłam na choć nikłe filozoficzne wątki. Totalnie ich nie widziałam przy 100 stronach.
Dawno już nie czytałam tak złej książki. Nie, przepraszam ja nigdy nie czytałam tak złej historii. Zraziła mnie od pierwszych stron – zaczyna się jak tani film pornograficzny. Niestety styl autora jest dla mnie zbyt dziecinny i prosty, po 100 stronach książki ona nadal nie miała zarysu fabuły. Chyba chciano przedstawić homoseksualną miłość, tylko że tak totalnie bez uczuć....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-27
W świecie rządzonym przez mężczyzn, z twardymi zasadami, czasami brutalnymi, muszą nadejść zmiany. Trzeba coś stracić, żeby zyskać, dostrzec światło w najgęstszym mroku i nie zatracić siebie.
Ta historia ma wiele wątków. Powolna akcja prowadzi nas melancholijnie ku końcowi, z początku bardzo spokojna i ciepła. Wiele szczegółów kultury indyjskiej, w szczególności haremu – co ciekawe z tych relacji wychodzi czysta miłość, a spodziewałam się nienawiści. Postać kobieca w tym wypadku Kejkaji ukazana jako ta dobra, inna, inteligentna. Kobieta myśląca, próbująca wyjść na przekór władzy, poprawiająca życie społeczności kobiecej, żądna zmian. Nie tracąca przy tym obrazu matki, a wręcz przeciwnie autorka idealnie połączyła i ukazała to, że kobieta niezależna to nie znaczy nie czuła, wręcz przeciwnie. Pokazała też relacje damsko-męskie w innej odsłonie - bez miłości, bez brutalności, z szacunkiem.
Magia, która tutaj występuje nazywana “błogosławieństwem od bogów”, lecz też czasami przekleństwem. Nie do końca rozwinięta, liczyłam na więcej wątków z nią związanych, że będzie miała większy wpływ na fabułę, jednak ta poszła w bardziej filozoficzne i kulturowe tory.
Walki i akcja pojawiają się to zostały spłycone, skrócone do minimum to dla mnie były dobrym smaczkiem wprowadzającym zamieszanie w tej historii, bo jej monotonia może czasami nudzić. Natomiast styl i pióro autorki bardzo przyjemne, czytało się wyśmienicie mimo tych wszystkich nazw, pomógł mi na pewno w tym wszystkim audiobook to i tak uważam, że pięknie ta historia została opisana.
Syndrom boga i władzy w tym przypadku często mnie irytował i dawał poczucie, że jest wykorzystany w bardzo złym znaczeniu, aby później przekształcić się w coś zupełnie odwrotnego – nie było to dla mnie do końca logiczne i spójne. Miałam wrażenie, że nie został do końca wykorzystany potencjał tego wątku.
Historia bardzo dobra. Przyjemna w odbiorze, a lektorka wykonała świetną robotę. Miła, otulająca na dobranoc i miejscami przynosiła wątki do przemyślenia.
W świecie rządzonym przez mężczyzn, z twardymi zasadami, czasami brutalnymi, muszą nadejść zmiany. Trzeba coś stracić, żeby zyskać, dostrzec światło w najgęstszym mroku i nie zatracić siebie.
Ta historia ma wiele wątków. Powolna akcja prowadzi nas melancholijnie ku końcowi, z początku bardzo spokojna i ciepła. Wiele szczegółów kultury indyjskiej, w szczególności haremu...
2024-03-22
Wiedziałam, że ta historia jest inna, jednak nie spodziewałam się aż tak uroczej opowieści. Jest to jedna z tych książek, która pozostawia po sobie uczucie ciepła, rozwinięcia i daje bardzo mocno do myślenia. Zawiera dwie płaszczyzny, bo co by było gdyby sny były po prostu alternatywną rzeczywistością, która pomaga nam w życiu codziennym, a płacimy tam emocjami. Nie wiem, czy ktoś z Was oglądał bajkę „W głowie się nie mieści” – jest podobny klimat, to w dosadniejszy i brutalniejszy sposób przedstawiony punkt widzenia.
Autorka skłania nas do myślenia, sama tworząc kreatywną rzeczywistość, uwzględniając swoją kulturę i perspektywę aktualnego świata. Jest to coś czego nie można znaleźć w wielu historiach w szczególności takich które z pozoru wydają się cieniutkie.
Ogrom metafor z licznymi zagwozdkami. Miałam wrażenie, że czasami ta historia miała co innego do przekazania niż w rzeczywistości. Miejscami nużąca - ze względu na prostotę no i ten koniec - epilogi cudowne, to liczyłam na coś innego. Oczekiwałam większej puenty niż dostałam. To w dalszym ciągu uważam ją za niesamowitą opowieść i podziwiam za stworzenie tak nietuzinkowej historii. Azjatycka historia przeplatana z fantastyką.
Wiedziałam, że ta historia jest inna, jednak nie spodziewałam się aż tak uroczej opowieści. Jest to jedna z tych książek, która pozostawia po sobie uczucie ciepła, rozwinięcia i daje bardzo mocno do myślenia. Zawiera dwie płaszczyzny, bo co by było gdyby sny były po prostu alternatywną rzeczywistością, która pomaga nam w życiu codziennym, a płacimy tam emocjami. Nie wiem,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-26
Bezdzień przyszedł nagle, nastała ciemność, zasłoniła słońce, a to co ukrywało się w mroku wyszło, narodziło się od nowa i zaczęło pochłaniać, mordować i zjadać wszystko co zostało. Ratunkiem jest legendarny Graal, który niektórzy usilnie pragną znaleźć.
Każdy zna wampiry to dzięki Kristoffowi możemy je poznać tak jak powinny być przedstawione: jako krwiożercze, żądne władzy, niekiedy niemyślące potwory, które chcą zawładnąć całym światem. Styl gotycki, mroczny, tajemniczy. Historia opowiedziana w formie pamiętnika jeden spisuje historię drugiego. Na świecie został jeden srebrnoświęty, a pijawki bardzo chcą poznać jego historię. Kim jest ten „święty”? Jak można się domyślić – walczy z tymi krwiopijcami, czy tylko? Nie, jest bardziej rozbudowany, a nie o to chodzi aby poznać historię zanim się ją rozpocznie. W głównej mierze opieramy się tutaj na wierze i zawsze mam problem z takimi historiami. Autor tak jak w Bożogrobiu przedstawia to jako coś nie pięknego, podaje wady, to jest ona potrzebna przez wzgląd na historię i wszystko toczy się wokół niej. Dlaczego mam z nimi problem? Ponieważ po jakimś czasie zaczyna mnie nużyć wielorakość słów „bożych”, odniesień i nawet kiedy zastępują ją wulgaryzmy to w dalszym ciągu jest tego za dużo. Wszystko kręci się wokół tego, przeplata się to z historią to dla mnie jest po prostu tego zbyt wiele.
Autor ma świetne pióro, dogłębnie możemy poznać opisy, szczegóły w szczególności walki są miodem na moje serducho i czyta się je tak płynnie jakby się oglądało bardzo dobrze zrobiony film. Nie są spłycone, rozwinięte dostatecznie, wyszczególnione, zaakcentowane w odpowiednich momentach. Trzeba przyznać, że ma chłop łeb na karku i jak stworzy historie to jej detale są niesamowite. Od tej historii bije oryginalność – indywidualny system magiczny, który oczywiście nie jest w pełni rozwinięty i ma przed nami więcej tajemnic niż sądziliśmy z początku. Świat, który aż prosi się aby go poznać, zwiedzić i na pewno w nim nie mieszkać. Droga, którą przebywa nasz bohater w szczegółach opisuje trudy życia związane z pojawieniem się bezdnia, ukazuje każdą warstwę społeczną, charakter ludzi, dodatkowo zawsze napatoczy się coś nieoczywistego jako taki smaczek w całej przygodzie – to jest chyba najlepsze w tej historii: nigdy nie wiesz co Cię czeka na następnej stronie. Akcja to czysty majstersztyk: tonuje, aby w pewnym momencie lecieć na łeb na szyję, w pewnym momencie zapomniałam o "bożym" świecie.
Mogła bym jeszcze wymieniać i wymieniać zalety tej historii i to jak przez prawie 900 stron przepłynęliśmy, pośmialiśmy się, mieliśmy ciarki na plecach, a to ile razy przeklęliśmy pod nosem to aż nie bywałe. To trzeba lubić, ta książka wymaga od czytelnika pełnego skupienia: dużo szczegółów, nazw, postaci. Dodatkowo każda księga pokazuje inny wątek w życiu Leon co jest cudownie zaakcentowane i nie ma opcji żebyście się pogubili i nie wiedzieli gdzie jesteście, czy w którym momencie akurat wylądowaliście. Ostatnie 300 stron wchłonięte w jeden wieczór. Czekam, z niecierpliwością na kolejny tom.
Bezdzień przyszedł nagle, nastała ciemność, zasłoniła słońce, a to co ukrywało się w mroku wyszło, narodziło się od nowa i zaczęło pochłaniać, mordować i zjadać wszystko co zostało. Ratunkiem jest legendarny Graal, który niektórzy usilnie pragną znaleźć.
Każdy zna wampiry to dzięki Kristoffowi możemy je poznać tak jak powinny być przedstawione: jako krwiożercze, żądne...
2024-03-16
Złota dziewczyna w idealnym świecie, z ułożoną przyszłością. Jedynym problemem jest jej moc, która jeszcze się nie ujawniła. Do momentu, aż zaczyna zawodzić, a chłopak ginie. Jest banshee. Świat wywraca jej się do góry nogami. Z życia do śmierci. Musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Historia prosta, miejscami przypominała Akademię Dobra i Zła, a przynajmniej to jak funkcjonowała szkoła. Jest parę dodatków, to mamy taki przykład baśniowego dobra i zła w tym przypadku. Jedni nienawidzą drugich, a środkowa nacja jest między młotem i kowadłem (dosłownie). Bohaterka jest okropna i początek historii był ciężki do przebrnięcia: jej sposób bycia, rozumowania, władczość i to jak bardzo dba o wygląd - totalnie nie mój styl. Trąciła delikatnym charakterem Hermiony przy tym, że musiała wszystko wiedzieć to jej wścibskość, naiwność i to, że jest lepsza od innych, bo jest księżniczką Rady – nienawidzę do ostatniej strony. Na szczęście z biegiem czasu zachodzi w niej nikła zmiana.
Oczywiście kocham drugoplanowych bohaterów: Murphy jest moim ulubionym rozładowywaczem napięcia w tej historii.
Moce, o których nie wiemy zbyt dużo i w sumie nie do końca dowiadujemy się jak to działa. Jest wiele nieścisłości i zabrakło szczegółów to koniec końców akcja wciąga i wątek kryminalistyczny uratował całą tą historię. Trochę za dużo było rozterek nastoletnich w stylu: “on mnie nie kocha”, czy coś w tym stylu – za stara jestem na tą głupotę.
Widać, że początek był lekko naciągany i nie do końca autorka wiedziała co ma z nim zrobić, to im dalej w las tym coraz przyjemniej się czytało i pośmiało, a to kocham w książkach - jak są i wyciągają emocje, dla takiego bezdusznego człeka jak ja. Dodatkowo było parę filozofii: tego jak rodzice wpływają na nas i czasami wytyczają ścieżkę nie dając nam dojść do głosu, samotność i brak uczuć - w niektórych przypadkach jest lepsze niż okazywanie uczuć, czy zawieranie jakichkolwiek przyjaźni. Każdy ma swój bagaż do zniesienia i nie chce go dokładać innym, dopóki nie stwierdzi, że warto rozmawiać. Czekam na kolejny tom! I to wydania – mistrzostwo!
Złota dziewczyna w idealnym świecie, z ułożoną przyszłością. Jedynym problemem jest jej moc, która jeszcze się nie ujawniła. Do momentu, aż zaczyna zawodzić, a chłopak ginie. Jest banshee. Świat wywraca jej się do góry nogami. Z życia do śmierci. Musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
Historia prosta, miejscami przypominała Akademię Dobra i Zła, a przynajmniej to jak...
2024-03-15
Przeszłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Morderstwa i ona jedna. Jedyna Ocalała. Czy historia faktycznie jest taka jak nam się wydaje? Zabójca zabity, świat toczy się dalej, ona ocalała. Jednak jej luki w pamięci nie dają niektórym spokoju. Do czego doprowadzą?
Nienawidzę Sagera za jego główne postacie są tak irytujące, niemrawe i nie ogarnięte, że to aż boli. To z drugiej strony uwielbiam to, że nie ma jednoznacznych bohaterów i każdy z nich jest w pewnym momencie ukazany w złym świetle, a raczej historia zaczyna na niego rzucać takie światło i sami nie wiemy co już jest prawdą, a co nie.
Kolejny świetny thriller, choć początek do nich nie należał. Uwielbiam pióro autora to, jak potrafi połączyć teraźniejszość z przyszłością i tworzy nam to napięcie. Tutaj nie było go od pierwszej strony – mam wrażenie, że to przez bohaterkę. Koniec końców, czytałam na jednym wdechu i nie spodziewałam się takiego podejścia do sprawy i zakończenia, są rzeczy oczywiste, zdarzenia, które mogliśmy przewidzieć, to przynajmniej ja nie wyłapałam wszystkich toksyczności i relacji, które rozgrywały się w tle i nakreślały obraz całej historii.
Dodatkowo autor ukazał bohaterów, którzy zmagają się z traumą. Wpadają w kocioł uzależnień, leków i nawet najbliżsi, którzy akurat w tym wypadku są ukazani jako ta ciepła, dobra i pomocna strona nie potrafią im pomóc. Koło się zapętla i coś tragicznego jak w tym przypadku może nie tylko blokować wspomnienia, ale też wpływać na życie codzienne. Nieprzepracowana trauma żyje z Tobą cały czas i ma wpływ na wszystko co robisz.
Tak Sager znowu to zrobił i wciągnął mnie do swojej historii, nie wypuścił do samego końca i nie dał sięgnąć po kolejną tworząc kaca. Z niecierpliwością czekam na kolejne, oficjalnie zostaje moim jednym z ulubionych autorów.
Przeszłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Morderstwa i ona jedna. Jedyna Ocalała. Czy historia faktycznie jest taka jak nam się wydaje? Zabójca zabity, świat toczy się dalej, ona ocalała. Jednak jej luki w pamięci nie dają niektórym spokoju. Do czego doprowadzą?
Nienawidzę Sagera za jego główne postacie są tak irytujące, niemrawe i nie ogarnięte, że to aż boli. To...
2024-03-13
Były już anioły, szkoły dla nich, walka z demonami, przeciwnościami losu i własnymi lękami. Czas na egzorcystów i demony w jednym. Połączenie 9 kręgów piekła, strąconego Lucyfera, tych których nazywamy aniołami i tych, którzy na ziemi z nimi walczą. Black Bird academy to nie zwyczajna szkoła, a ludzie w niej uczestniczący nie są normalnymi ludźmi.
Leaf jest zwykłą dziewczyną z problemami, tułacząca się po przedmieściach Nowego Jorku ze złamanym sercem. Pracuje jako kelnerka i chce się zabawić. Czy coś może pójść nie tak z facetem na one night stand?
Mamy w tej historii dużo motywów, zacznijmy od dark academy. Jest nietypowa, indywidualna z dużą ilością szczegółów. To mi się podoba najbardziej, autorka nie poszła po łebkach i stworzyła historię na wzór innych, stworzyła swoją, wytłumaczyła ją nam i nie przeskoczyła nad tym. Mogliśmy poznać świat black bird jak główna bohaterka krok po kroku, dowiadywać się po kolei co jest czym, kto jest kim i jakie zasady rządzą tym światem. Plusem jest banda “dojrzałych” ludzi, a nie nastolatków bawiących się w dorosłych.
Kolejnym motywem jest hate-love, którego można się od początku spodziewać i co najważniejsze on trwa i trwa, dodatkowo nie przyćmiewa fabuły. Spiknijmy się, wrzućmy trochę chemii, uczuć to zaraz przejdźmy płynnie do fabuły i tego co najważniejsze, a nie bzykania się postaci (przepraszam za wyrażenie).
Co dalej? Perspektywa i narracja – mistrzostwo. Mamy trzy płaszczyzny, cudownie rozegrane konwersacje: sprośne, sarkastyczne z czarnym humorem, ale też szczerością. Uwielbiałam Lora i Leaf, którzy prowadzili niemą konwersację - to jak rozmowa z samym sobą, a raczej tą gorszą i lepszą wersją siebie. Co do Falco, stworzono go jako tajemniczego i nawet siedzenie w jego głowie było nietypowe. Bardziej skupiamy się na Leaf i Lore – oni są głównymi bohaterami.
A co do nich – to drugoplanowi: Zero i Crain są dopełnieniem poprzedniej dwójki (trójki?) nadają rytm, dodatkowo wprowadzają chaos, a przy okazji ukazują inteligencję bohaterów i nie ma rozmów o niczym. Tłumaczą, pokazują inną stronę, tego kto w niej funkcjonuje, są przecudnie sarkastyczni i indywidualni. Całość tworzy niesamowity zespół.
Dla mnie bomba! W dodatku zakończenie, tak nie można - gdzie jest drugi tom?! Historia ma delikatny klimat Nocnych Łowców, nieco Scholomance (jednak nie tak zabójczej i mrocznej), a dodatkowo widziałam tam też zlepek innych popularnych historii – traci przy tym delikatnie na oryginalności to bohaterowie nadrabiają tam za dwóch.
Były już anioły, szkoły dla nich, walka z demonami, przeciwnościami losu i własnymi lękami. Czas na egzorcystów i demony w jednym. Połączenie 9 kręgów piekła, strąconego Lucyfera, tych których nazywamy aniołami i tych, którzy na ziemi z nimi walczą. Black Bird academy to nie zwyczajna szkoła, a ludzie w niej uczestniczący nie są normalnymi ludźmi.
Leaf jest zwykłą...
2024-03-01
Czytaliście historię, gdzie bohaterowie są toksyczni, źli i nie polubicie się z nimi nigdy?
W tej historii starałam się znaleźć nikłe światełka w tunelu w postaciach, to już wiem, że ich rolą miała być toksyczność, wzbudzanie samych negatywnych emocji i miliony czerwonych flag.
Ta historia mnie zniszczyła! Doszczętnie! Chciałam ją odłożyć, przemyśleć, nabrać dystansu. Nie potrafiłam. Od kiedy tylko zaczęłam ją czytać, wiedziałam, że nie odłożę jej, dopóki nie zobaczę ostatniej kropki i tak faktycznie było. Styl pisania zabójczo przystępny, lekki, młodzieżowy, wulgarny. Te wulgaryzmy, wzmianki obcojęzyczne miały akcentować sytuację, pokazać to co powinno się z nich wynieść.
Autorka w sposób treściwy, przesadny i bardzo emocjonalny pokazała nam toksyczne zachowania wobec siebie, ludzi i świata. W dalszym ciągu zadziwia mnie to jak zgrabnie połączyła przeszłość z teraźniejszość, migało nam to jak w dobrze zagranym filmie i czuliśmy się jak niemi obserwatorzy, którzy nie mogą powstrzymać emocji. Dodatkowo ukazane kontrasty biednych i bogatych, to jak bardzo próbujemy stać się kimś innym, a zwalamy to na wszelkie zło świata, nie zważając na nas samych. Samobójstwa w tle prowadzą do nierozwiązanych spraw i dają nutkę tajemniczości całej historii. Ponad to, kiedy już myślałam, że nic gorszego się bohaterom nie przytrafi, nie może być większej “mody na sukces” dostawałam istny rollercoaster emocjonalny. Patrząc na wydarzenia ukazane w książce niektórzy pomyślą - to jest bujda, a bojkotem jest tylko głupie myślenie rozwydrzonych nastolatków i takie sytuacje nie zdarzają się nigdy. Czyżby? Miłość przeradzająca się w obsesję to się nie zdarza? Skakanie za kimś w ogień to się nie zdarza? A manipulacja? Czasami jesteśmy nieświadomi tego, że ktoś pociąga za sznurki i ustawia nas do pionu.
Dziennikarz ma przedstawić suche fakty, a pisarz ma do tego dodać emocje i sklecić wszystko w całość. Tutaj mamy wszystko, a emocji to jest tak dużo, że aż przytłaczają. Historia ma triggery i nie dla ludzi o słabych nerwach. Jest mocna, drastyczna, pełna złych nawyków: alkoholizm, molestowanie, samobójstwo, nękanie - i wiele innych. Dla mnie kolejna historia autorki, która jest potrzebna w dzisiejszym świecie, nieco przesadzona to ma konkretny wydźwięk. Nie ma czarnego i białego - jest tragiczna rzeczywistość, w której przyszło nam funkcjonować.
Czytaliście historię, gdzie bohaterowie są toksyczni, źli i nie polubicie się z nimi nigdy?
W tej historii starałam się znaleźć nikłe światełka w tunelu w postaciach, to już wiem, że ich rolą miała być toksyczność, wzbudzanie samych negatywnych emocji i miliony czerwonych flag.
Ta historia mnie zniszczyła! Doszczętnie! Chciałam ją odłożyć, przemyśleć, nabrać dystansu....
2024-03-09
Król, a może królowa, która nie chce zostać władcą. Latająca miotła, smoki i pierogi. Wpadając do swojej historii Cyan zapomniała, że ten świat rządzi się własnymi prawami, a raczej jej prawami i stworzyła całkiem nową odsłonę niezwykle utalentowanej słowalkirii, która cytatem zmiecie wszystkich i lata na Nimbusie 2000.
Kurczaki kocham duet Hidry i Cyana. Ich nienawiść, to jak wzajemnie sobie dogryzają, a przy okazji robią z siebie ofiary jest niesamowita. Najchętniej by się siebie pozbyli, a jednak uporczywie coś ich do siebie przyciąga. Ten jest ciekawy tego, a tamta tamtego. Jak zgrane dobre małżeństwo z rzucającymi talerzami w tle. Smaczki odnoszące się do Tolkienowskiej powieści, czy najbardziej znanego magicznego świata (HP) to było doskonałe. Połączenie w iście komediowym stylu, dzięki czemu poczuliśmy się jak w domu.
Mamy kilka perspektyw to jednak najlepsza według mnie była ta ze strony Cyan. Wnosiła coś takiego, że przez tę powieść się płynęło, a słuchało jeszcze lepiej. Nic nie przebije śpiewającego lektora – uwierzcie chociażby dlatego warto (przy samej końcówce występuje, więc musicie przeżyć).
Jest to lekka, przyjemna fantastyka, gdzie autor znajduje się w swojej powieści i nie do końca wie co stworzył, bo o to w tym wszystkim chodziło. Historia zaczęła żyć własnym życiem, a też Cyan mam wrażenia wsiąkła w nią i kiedy z całego serducha chciała wrócić do domu to zapominała o tym gdzie jest, co może i jak ma do tego dojść, to w tym wszystkim było najlepsze, bo nie ma doskonałych bohaterów są tylko tacy jak my i uwielbiają popełniać błędy. Największą pomyłką niebieskowłosej było schowanie tej powieści do szuflady i dziękuje, że autorka ją wyciągnęła na światło dzienne. Świetnie się bawiłam!
Król, a może królowa, która nie chce zostać władcą. Latająca miotła, smoki i pierogi. Wpadając do swojej historii Cyan zapomniała, że ten świat rządzi się własnymi prawami, a raczej jej prawami i stworzyła całkiem nową odsłonę niezwykle utalentowanej słowalkirii, która cytatem zmiecie wszystkich i lata na Nimbusie 2000.
Kurczaki kocham duet Hidry i Cyana. Ich nienawiść,...
2024-03-05
Całe życie marzyłeś o Poborze w akademii Aurora. Pragnąłeś tego dnia, przygotowywałeś się i... jeden zbieg okoliczności, mały wypadek sprawił, że nie możesz wybrać zespołu, tylko dostajesz ludzi, których nikt nie chciał, a pierwsza misja okazuję się totalną kaplicą, do czasu, aż znajdujesz tajemniczy ładunek.
Ta historia pochłania, wciąga i daje rzeczywistość, której nie chcemy, a z drugiej strony pragniemy jej jak oddychanie. Bohaterowie to był najciekawszy punkt całej historii. Rozwinięcie czegoś co miało nie istnieć, połączenie gatunków, geniuszy i ich ułomności. Ukazanie drugiej strony ludzkiej natury, bo znalazłam tam ogrom drugiego dna. Zaakcentowanie wad każdego z członków załogi i przerobienie ich w zalety to coś, co rzadko się zdarza, bo autorzy z reguły tworzą bohaterów idealnych, a w tym przypadku mamy po prostu ludzkich, chociaż czasami ze spiczastymi uszami (‘Elfik’ – to przezwisko jest najbardziej urocze; ‘Złotko’ też to i tak ‘Elfik’ wygrywa).
Nie zapominajmy o elementach fantastycznych, tajemniczej mocy, która została wytłumaczona w prosty, oczywisty sposób. Dodatkowo wiara, stwórcy i to podejście ludzi do tego. Bajki okazujące się rzeczywistością. Z drugiej strony wydźwięk filozoficzny naszej całej egzystencji i to na czym my opieramy się w dzisiejszych czasach. Nie spodziewałam się, aż takich rozwiniętych wątków.
Nie zabrakło też pewnych niedociągnięć, mniejszych czy większych szczegółów, których tej historii brakowało to dla mnie ta opowieść była czystą rozrywką. Przy konwersacjach się śmiałam, niekiedy płakałam, a innym razem wstrzymywałam oddech. Co do rozmów i relacji: rzadko zdarzy się przelać humor i zażyłość bohaterów jak w tym przypadku. Tutaj wszystko grało.
Czytając miałam przed oczami Strażników Galaktyki, trochę SW i Prometeusza. Taki galaktyczny zlepek cudowności.
Całe życie marzyłeś o Poborze w akademii Aurora. Pragnąłeś tego dnia, przygotowywałeś się i... jeden zbieg okoliczności, mały wypadek sprawił, że nie możesz wybrać zespołu, tylko dostajesz ludzi, których nikt nie chciał, a pierwsza misja okazuję się totalną kaplicą, do czasu, aż znajdujesz tajemniczy ładunek.
Ta historia pochłania, wciąga i daje rzeczywistość, której...
2024-02-26
Czasami oczekiwania nas przerastają. Po 50 stronach chciałam zrobić tej książce DNF (pierwszy raz w życiu) to ciekawość mnie zżerała, bo fabuła naprawdę miała w sobie tą iskierkę. Niestety bohaterowie za dziecinni na swój wiek, romans bez romansu – tam totalnie nie iskrzyło, a książę Markot jest najgłupszym bohaterem, o którym ostatnio czytałam. Aurelia jest zagubionym dzieckiem, choć wynika z historii, że ma być „duża” i zostawmy to w cudzysłowie. Reszta bohaterek – trollica, która totalnie nią nie była i łowczyni głów, która była tym kim miała być. Elementów fantastycznych było trochę to totalny miszmasz i ilość absurdów była dla mnie przerażająco-prześmiewcza.
Koniec tej historii ratuje wszystko ostatnie 50 stron było tym czym chciałam żeby ta historia była. W końcu akcja, intrygi. Magii nadal nie było zbyt wiele, to były fragmenty, które pozwalały nam odkryć, że ta magia jest i istnieje w tym świecie. Wyrzuciła bym jakąś połowę książki, gdzie zbyteczne konwersacje są o niczym, nie mają nic wspólnego z historią świata, bohaterami czy fabułą. Może to nie był też dobry moment na tę historię, może to pióro autorki nie było tym, które lubię. Nie wiem, nie będę analizować. Powiecie ostro? Wylałam żal, bo chciałam dostać coś naprawdę przyjemnego do czytania, wyszło jak wyszło. Jednak z różem nigdy się nie polubimy i zostaniemy wrogami do końca wszechświata. I tak wiem, że to tylko zdanie jedno z wielu także pozostawiam Wam do ocenienia samodzielnie. Konstruktywna krytyka nie jest w cenie – życie.
Czasami oczekiwania nas przerastają. Po 50 stronach chciałam zrobić tej książce DNF (pierwszy raz w życiu) to ciekawość mnie zżerała, bo fabuła naprawdę miała w sobie tą iskierkę. Niestety bohaterowie za dziecinni na swój wiek, romans bez romansu – tam totalnie nie iskrzyło, a książę Markot jest najgłupszym bohaterem, o którym ostatnio czytałam. Aurelia jest zagubionym...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-27
Chciałeś kiedyś wejść do głowy sprawcy? Wiedzieć, dlaczego zabija, czym się kieruje i jak to wszystko zaplanował?
Cassie to potrafi, ma siedemnaście lat i potrafi czytać ludzi, profilować ich jak nikt inny, może to dar, a może przekleństwo. Okazuje się być takich nastolatków więcej i tak powstali Naturalsi.
Uwielbiam takie historie. Nie dość, że autorka nie tworzy bezmózgich nastolatków, to w dodatku robi taką zagwozdkę z metod, instrukcji w odniesieniu do znalezienia sprawcy, że... jest to przerażające i dla tych delikatnych zbyt drastyczne, a przy okazji genialne. Jestem pod ogromnym wrażeniem (moje laictwo w tej sprawie jest pomocne).
Samo stworzenie zespołu do zadań specjalnych jest wykonane tutaj idealnie. Każdy ma swoją rolę do odegrania i choć Lii (?) nie polubiłam i odtrącała mnie samym swoim byciem (na szczęście Cassie umie sobie z nią poradzić) to reszty nie zamieniła bym na nikogo innego. Wiele motywów przewodnich, nastoletnich hormonów, dorosłych, którzy są nadopiekuńczy i mordercy. To było najbardziej przerażające w tej historii wątki kiedy jesteśmy w głowie sprawcy i… boimy się, że może stać za nami.
Dodatkowy wątek przeszłości każdego z osobna – to były tajemnice, które odkrywało się idąc po nitce do kłębka. Zadziwia mnie to jak w tak prosty sposób można przekazać wiele, a ukryć jeszcze więcej.
Thriller to będzie moja nowa miłość, a nierozwiązalne zbrodnie przynoszą adrenalinę i niezwykłą odskocznię.
Jeżeli ktoś oglądał Zabójcze umysły, pochłaniał odcinek za odcinkiem CSI to pokocha tę historię tak jak ja. Nie da się odłożyć. Uwielbiam! I czekam… na kolejne części.
Chciałeś kiedyś wejść do głowy sprawcy? Wiedzieć, dlaczego zabija, czym się kieruje i jak to wszystko zaplanował?
Cassie to potrafi, ma siedemnaście lat i potrafi czytać ludzi, profilować ich jak nikt inny, może to dar, a może przekleństwo. Okazuje się być takich nastolatków więcej i tak powstali Naturalsi.
Uwielbiam takie historie. Nie dość, że autorka nie tworzy...
2024-02-15
Mieliście kiedyś takie coś, że wszystko dzieje się po coś? Albo masz wrażenie, że ktoś Twoim życiem steruje i nie jesteś to Ty? W tej historii doświadczycie wszystkich rzeczy na raz.
Czy seria może być z każdym kolejnym tomem lepsza i coraz bardziej miażdżyć? Tak.
Zmiotła mnie emocjonalnie ta historia. Jak we wcześniejszych częściach rozkręcaliśmy się to tutaj dochodzimy do punktu, w którym dostajemy odłamkami w twarz.
Autorka wprowadza nam nowych bohaterów z tomu na tom, każdy ma swoją rolę do odegrania, a gra kiedy myślisz, że jest na wykończeniu ona się dopiero zaczyna. Nie ma się wrażenia, że coś jest na siłę, bez polotu, taktu. Tutaj wszystko ma znaczenie, każdy szczegół, informacja wszystko idealnie zharmonizowane.
Dodatkowo urządzono tutaj emocjonalny rollercoaster, po którym ciężko mi się było podnieść. Mamy spaczone dzieciństwo, rodziców, którzy nigdy nie powinni nimi być, odkrywanie siebie, swoich słabości, miłości. Zagadki, adrenalina, miłość. Zaprogramowano nas tak, aby odnajdywać swoją drogę, jednak to jak nas pokierują od samego początku ma na nas ogromny wpływ. Ambicja – tej tutaj nie brakuje, rywalizacja, która jest tak chora jak to tylko możliwe, a klimat robi się coraz bardziej mroczny, tajemniczy i przesączony toksycznością. W tym wszystkim bohaterowie pokazują inne oblicza i przemyślenia, które trafiają nawet do najzimniejszych serc.
Ja tą książkę mam całą poznaczoną cytatami! Jak tu jej nie uwielbiać? To chyba najlepsza seria jaką czytałam od dawna. Kocham!
Mieliście kiedyś takie coś, że wszystko dzieje się po coś? Albo masz wrażenie, że ktoś Twoim życiem steruje i nie jesteś to Ty? W tej historii doświadczycie wszystkich rzeczy na raz.
Czy seria może być z każdym kolejnym tomem lepsza i coraz bardziej miażdżyć? Tak.
Zmiotła mnie emocjonalnie ta historia. Jak we wcześniejszych częściach rozkręcaliśmy się to tutaj dochodzimy...
Maas potrafi robić to dobrze. Jej plot twisty, dopracowani bohaterowie, romans, który nie przysłania całej fabuły, a jest smaczkiem w całej historii – czekasz na niego i nagle trafia Cię obuchem w głowie. Te uczucia, nadmiar emocji. Dodatkowo brutalność, którą tutaj ukazała. Uwielbiam!
Po kolei: byłam sceptycznie nastawiona, bo po ostatnich romantasy byłam nieco rozczarowana – ten sam schemat, fabuła, wszystko doprowadza do punktu kulminacyjnego jednego i tego samego aż wkracza na scenę Maas pokazując, że da się to poprowadzić inaczej. Nie uważam, że jest to romantasy, to po prostu czysta fantastyka z wątkiem romantycznym. Mamy wojnę, dodatkowo wplecione sci-fi i to jak połączyła dwie opowieści w jedno. Bryce nadal jest irytująca to jest jej mniej, fabuła jest na wielu płaszczyznach. Miejscami miałam małą zagwozdkę czasoprzestrzenną - bo dla mnie minęło zdecydowanie więcej czasu niż to co się działo u innych bohaterów. Trzeba jej przyznać, że umie i pokazać śmierć, cierpienie z kontrastem miłości i przyjaźni. Nie ma sielankowej miłości tu jest walka o przetrwanie. To jest coś co uwielbiam w tego typu historiach. Dodatkowo zawsze uwielbiałam ją za to, że połączyła magię z technologię wprowadziła urban fantasy w totalnie bajkowy świat. Zgrabnie poprowadziła nas do rozwiązania zagadki, podążyliśmy za nią: walcząc, krwawiąc, kochając i tracąc wszystko to na czym nam zależy. Rozwinęła drugoplanowych bohaterów - wplotła ich historię, złączyła w całość. Ta historia nadaje się na nieziemski film. Rozbudowała świat, który miałam wrażenie, że nie da się już bardziej rozbudować. Sielankę przekształciła w walkę. Miejscami bardzo mi przypominała moją kochaną serię Czarne Kamienie i mam tak od początku tej serii. Boję się zakończeń historii Maas, bo nie umie tego robić. To w tym momencie mam wrażenie, że autorka odnalazła cel tej historii, nie wiem, czy popłynie w dobrą stronę, to nadal jest to świetnie zrobione.
Tak Księżycowe Miasto zostanie moją najlepszą serią od Maas. Czekam na wszystkie nowe powieści i z Dworów i z KM, bo czuje, że będzie to coś magicznego. A i przed zaczęciem czytajcie najpierw Dwory – warto, można pewnych wątków nie zrozumieć, a ja się czułam jak ze starymi przyjaciółmi na kawie: Łania zasługuje na medal za najwyższe zasługi, za to Ruhn za najtwardszego faceta w dziejach. Polecam!
Maas potrafi robić to dobrze. Jej plot twisty, dopracowani bohaterowie, romans, który nie przysłania całej fabuły, a jest smaczkiem w całej historii – czekasz na niego i nagle trafia Cię obuchem w głowie. Te uczucia, nadmiar emocji. Dodatkowo brutalność, którą tutaj ukazała. Uwielbiam!
więcej Pokaż mimo toPo kolei: byłam sceptycznie nastawiona, bo po ostatnich romantasy byłam nieco...