-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2023-11-25
2023-04-20
2019-08-01
2021-03-01
2020-05-11
2018-08-05
Simon Montefiore jest brytyjskiem historykiem specjalizującym się w historii Rosji. Jako autor biografii Stalina i Katarzyny Wielkiej ma ogromną wiedzę z zakresu sytuacji społeczno-politycznej Rosji i Związku Radzieckiego.
Jego powieści to zatem szeroki przekrój codziennego życia na szkielecie historycznych faktów.
Choć okładka „Saszeńki” przywodzi na myśl romantyczną opowieść, to jest jednak historią wiernej sprawie bolszewickiej kobiety. Bo największą miłością Saszeńki przez całe życie była idea marksizmu-leninizmu-stalinizmu od kiedy jeszcze przed 16 rokiem życia została nią zaszczepiona. Czy życie jako dobra radziecka kobieta i idealna komunistka jest gwarancją bezpieczeństwa z państwie terroru?
Polecam dowiedzieć się z książki „Saszeńka” jak jeszcze niedawno wyglądała codzienność Rosjan. Jest to pasjonująco-przerażająca podróż w niedaleką przeszłość.
Simon Montefiore jest brytyjskiem historykiem specjalizującym się w historii Rosji. Jako autor biografii Stalina i Katarzyny Wielkiej ma ogromną wiedzę z zakresu sytuacji społeczno-politycznej Rosji i Związku Radzieckiego.
Jego powieści to zatem szeroki przekrój codziennego życia na szkielecie historycznych faktów.
Choć okładka „Saszeńki” przywodzi na myśl romantyczną...
2020-02-14
Okładka i opis książki „Mów szeptem” Agnieszki Olejnik wskazują nastolatków jako jej odbiorców, ale proszę na to nie zważać, bo jest to książka dla... rodziców, a także babć i dziadków.
Choć opowiada historię spotkania młodzieńca znacząco różniącego się od rówieśników i dziewczyny o dramatycznych doświadczeniach pomimo młodego wieku, to pod płaszczyzną ich wzajemnych relacji jest pięknie pokazany świat z ich osobistego punktu widzenia.
Pozwala to czytelnikowi zrozumieć problemy młodych ludzi, postawić się na miejscu nie rozumianego przez otoczenie lub nieszczęśliwego nastolatka.
Zdarza się, że dorośli mówią: „Phi, a co on może mieć za kłopoty w tym wieku!? Wszystko dostaje pod nos. Do nauki niech się weźmie!”, podczas gdy problemy naszych dzieci mogą być tak poważne, że jeśli ich nie rozumiemy, to je pogłębiamy zamiast nieść pomoc i ratunek.
Powieść „Mów szeptem” zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Autorka prowadzi czytelnika intrygując go niemal na każdej stronie. Jest to po części kryminał, po części powieść psychologiczna.
Polecam serdecznie!
Okładka i opis książki „Mów szeptem” Agnieszki Olejnik wskazują nastolatków jako jej odbiorców, ale proszę na to nie zważać, bo jest to książka dla... rodziców, a także babć i dziadków.
Choć opowiada historię spotkania młodzieńca znacząco różniącego się od rówieśników i dziewczyny o dramatycznych doświadczeniach pomimo młodego wieku, to pod płaszczyzną ich wzajemnych...
2018-07-22
W czasach, gdy terroryzm wynikający z fanatyzmu religijnego zabija niewinnych ludzi, wiele osób zadaje sobie pytania, na które stara się odpowiedzieć Eric-Emmanuel Schmitt przedstawiając nam człowieka, który widział więcej.
Jest nim bezdomny sierota Augustin, który staje się przypadkowym świadkiem samobójczego ataku muzułmanina na przypadkowe osoby.
Postać głównego bohatera prowadzi czytelnika poprzez dwie tezy: czy to wojowniczy mściwy Bóg kieruje ludźmi, na co dowodem są wszelkie wojny religijne, czy to człowiek nadaje Bogu taką rolę opacznie rozumiejąc jego cel.
Powieść jest filozoficznym rozważaniem nad tym, jak należy odczytywać przesłania zawarte w Starym Testamencie, Nowym Testamencie i koranie. Niezależnie od tego, w usta jakiego bohatera książki autor włoży słowa, jest to ciągle jego własny punkt widzenia, z którym czytelnik może polemizować. Nota bene jednym z bohaterów „Człowieka, który widział więcej” jest sławny pisarz Eric-Emmanuel Schmitt.
Powieść wymaga skupienia na niej i poświęcenia czasu, ale z drugiej strony motywuje do zadawania własnych pytań i szukania na nie odpowiedzi.
W czasach, gdy terroryzm wynikający z fanatyzmu religijnego zabija niewinnych ludzi, wiele osób zadaje sobie pytania, na które stara się odpowiedzieć Eric-Emmanuel Schmitt przedstawiając nam człowieka, który widział więcej.
Jest nim bezdomny sierota Augustin, który staje się przypadkowym świadkiem samobójczego ataku muzułmanina na przypadkowe osoby.
Postać głównego...
Przebiegając jak w gorączce po ulicy Krokodyli i wchodząc do kolejnych tak podobnych do siebie sklepów w poszukiwaniu tego, o którym wcześniej wydawało nam się, że atmosfera w nim jest jakimś sensie dwuznaczna z powodu dziwnego zachowania subiekta i pań tam pracujących, czujemy jak obraz w naszej głowie gęstnieje i staje się coraz bardziej mglisty. Tak, jak we śnie, którego nie w pełni potrafimy sobie przypomnieć, bo to ulica o „połowicznym i niezdecydowanym charakterze jej rzeczywistości”. Zresztą tak, jak cała fabuła „Sklepów cynamonowych”.
Książka składa się z piętnastu opowiadań łączących się ze sobą bohaterami, którymi są chłopiec, jego ojciec, mgliście zarysowująca się matka i bystra służąca Adela oraz miejscem zdarzeń, którym jest miasteczko przypominające Drohobycz, w którym mieszkał Bruno Schulz. Chłopiec opowiada o codziennym-nicodziennym życiu swojej rodziny, w której na pierwszy plan wysuwa się ojciec o dziwacznych zachowaniach.
Narratorem jest chłopiec, który widzi i czuje rzeczywistość bardziej i głębiej niż inni, który odbiera bodźce silniej, który swoją percepcją wyławia ulotne. Zdarzenia, myśli, wrażenia. Przekazywane są one przez pisarza w sposób, zdawałoby się, jakby był albo pod wpływem środków halucynogennych, albo miał tę niesamowitą umiejętność oddania i świata realnego, i tej trudno definiowalnej granicy jawy i wyobraźni. Wydaje się, że autor tak jak „ojciec oddalił się od wszystkiego co rzeczywiste”. Ostatecznie nie wiadomo czy to sam narrator balansuje na krawędzi snu i jaźni zatracając różnice między nimi, czy autor celowo wprowadza w taki stan odbiorcę. Bruno Schulz plastycznie maluje obrazy w głowie czytelnika. Obrazy już nie tyle absurdalne, co będące realizmem magicznym, jak „taśmy nocy wciągane przez okno i fastrygowanej na pozostawionej w toku pracy maszynie do szycia”.
A styl! To właściwie poetycka proza na najwyższym, naprawdę najwyższym poziomie. Wirtuozeria słowa! Zaskakująca personifikacja i odczuwalne pławienie się przez autora w języku motywują, by maksymalnie skupić się na treści i zrozumieć jego ideę.
„Sklepy cynamonowe” to książka do rozsmakowania się stylem. Choć plastyczne porównania serwowane są momentami w nadmiarze i można odnieść wrażenie, że niektóre fragmenty są o niczym, to nie często jest szansa spotkać się z tak niesamowitym językiem.
Choć autor pisze w moim ulubionym opowiadaniu „Ulica Krokodyli”, że „język bądź nie posiada określeń, które by dozowały niejako stopień realności, definiowały jej gęstość”, to jemu udaje się ta sztuka znakomicie!
Przebiegając jak w gorączce po ulicy Krokodyli i wchodząc do kolejnych tak podobnych do siebie sklepów w poszukiwaniu tego, o którym wcześniej wydawało nam się, że atmosfera w nim jest jakimś sensie dwuznaczna z powodu dziwnego zachowania subiekta i pań tam pracujących, czujemy jak obraz w naszej głowie gęstnieje i staje się coraz bardziej mglisty. Tak, jak we śnie, którego...
więcej Pokaż mimo to