-
Artykuły
„Trędowata” wraca na ekrany, a Herkules Poirot rusza tropem Agathy ChristieAnna Sierant9 -
Artykuły
„Pisanie towarzyszy mi od dzieciństwa”: rozmowa z Barbarą WysoczańskąSonia Miniewicz3 -
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik3 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1
Biblioteczka
2015-12-21
Zapis życia autorki na Spitsbergenie. Codzienność przeplata się z historiami z przeszłości. Barwne opisy nocy polarnych zachęcają do wyjazdu na daleką północ. Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki,a samą książkę czyta się szybko.
Zapis życia autorki na Spitsbergenie. Codzienność przeplata się z historiami z przeszłości. Barwne opisy nocy polarnych zachęcają do wyjazdu na daleką północ. Bardzo spodobał mi się styl pisania autorki,a samą książkę czyta się szybko.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09-29
2015-12-27
2015-10-27
Z twórczością pani Michalak do tej pory miałam okazję spotkać się tylko przy okazji licznych analiz internetowych i postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy faktycznie jest ona aż tak zła...I cóż- okazuje się, że czasem warto uwierzyć większości. Pierwszym słowem, które narzuca mi się po przeczytaniu tej książki jest siermiężność- siermiężne jest tu wszystko: opisy seksu, wątki pseudokryminalne. Postaci są zupełnie papierowe: Raul jako potężny boss narkotykowy jest niewiarygodny od początku do końca, Sonia zachowuje się jak dziecko, a kreowana na główną antagonistkę Andżelika wcale nie jest zła. Język jest prosty, kojarzy mi się z wypracowaniem średniej uczennicy liceum, mającej trochę zbyt wybujałe ego. Wyników jakiegkolwiek researchu też w książce się nie uświadczy. Ponadto bardzo irytujące jest autospojlerowanie autorki: narrator wielokrotnie wtrąca zdania w stylu "gdyby tylko X wiedziała, że nie nigdy nie opuści wyspy z czymśtam". Nic w tej książce nie zaskakuje, konstrukcja jest prosta jak schemat ideowy siekiery, a jej jedynym plusem jest to, że szybko się czyta.
Z twórczością pani Michalak do tej pory miałam okazję spotkać się tylko przy okazji licznych analiz internetowych i postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy faktycznie jest ona aż tak zła...I cóż- okazuje się, że czasem warto uwierzyć większości. Pierwszym słowem, które narzuca mi się po przeczytaniu tej książki jest siermiężność- siermiężne jest tu wszystko: opisy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHistoria trzydziestokilkulatki, która jest mniej ogarnięta od niejednej nastolatki. Oczywiście jest piękna, zgrabna, powabna i ma supermoce. Mimo tego bardzo lubi podkreślać, jaka to jest słaba i potrzebująca silnego, męskiego ramienia. Marcus, będący obiektem westchnień głównej bohaterki ma tyle wdzięku i seksapilu co ameba. Język jest irytujący (zwłaszcza używany nagminnie zwrot "odpalantować", imiona bohaterek niczym z filmów Disneya), akcja też szczególnie nie porywa. Nawet nie będę gwiazdkować, bo uczciwie przeczytałam do 20 strony, potem przeglądałam fragmenty. Mam tylko nadzieję, że pani Reystone ma jakieś inne, stałe zajęcie, w którym jest dobra i że już nie wpadnie na pomysł napisania innej historii...
Historia trzydziestokilkulatki, która jest mniej ogarnięta od niejednej nastolatki. Oczywiście jest piękna, zgrabna, powabna i ma supermoce. Mimo tego bardzo lubi podkreślać, jaka to jest słaba i potrzebująca silnego, męskiego ramienia. Marcus, będący obiektem westchnień głównej bohaterki ma tyle wdzięku i seksapilu co ameba. Język jest irytujący (zwłaszcza używany...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo sympatyczna powieść, szkoda, że tak trudno dostępna. Na szczęście udało mi się ją upolować w osiedlowej bibliotece :).
Ciekawa fabuła i bardzo sympatyczni bohaterowie, chyba nie sposób nie polubić uroczego, choć dziecinnego anioła stróża-Licha, romantycznego do szpiku kości Szczęsnego czy gotującego i piękącego ciasteczka pradawnego potwora z głębin o wdzięcznym imieniu Krakers.
Jak do tej pory przeczytałam już wszystkie wydane książki Marty Kisiel i z niecierpliwością czekam na kolejne, bo przypadł mi do gustu jej styl i poczucie humoru. I mam nadzieję, że pojawi się dodruk "Dożywocia", bo miłoby było mieć je półce.
Bardzo sympatyczna powieść, szkoda, że tak trudno dostępna. Na szczęście udało mi się ją upolować w osiedlowej bibliotece :).
Ciekawa fabuła i bardzo sympatyczni bohaterowie, chyba nie sposób nie polubić uroczego, choć dziecinnego anioła stróża-Licha, romantycznego do szpiku kości Szczęsnego czy gotującego i piękącego ciasteczka pradawnego potwora z głębin o wdzięcznym...
Sięgnęłam po tę książkę mając już za sobą połowę pierwszego sezonu serialu opartego na niej, teoretycznie więc wiedziałam na co się piszę. Powieść opowiada losy XX-wiecznej pielęgniarki Claire, która podczas pobytu w Szkocji przenosi się w czasie do XVIII wieku. Poznaje tam niejakiego Jamiego, którego jest zmuszona poślubić, podczas gdy w jej czasach czeka na nią pierwszy mąż.
Nie wymagałam od tej książki dużo, bo jest to typowy romans, ale jednak trochę mnie rozczarowała. Po pierwsze Claire bardzo szybko przystosowała się do realiów XVIII w. i bardzo szybko znalazła sobie tam zajęcie (swoją drogą autorka sprytnie uczyniła z kobiety pielęgniarkę; ciekawe, jak na jej miejscu poradziłaby sobie stenotypistka czy sekretarka).Ponadto główna bohaterka stosunkowo szybko zapomina o Franku Randallu i jakoś nie czyni wielkich wysyiłków, by o niego wrócić. Poza tym chyba najbardziej irytuje mnie w niej to, że jest totalną bohaterką romansową- ładna, zgrabna i powabna, a każdy facet w promieniu kilometra nie może się jej oprzeć...
Sam Jaime z kolei wydaje mi się aż za bardzo wyidealizowany- to z kolei taki rycerz w lśniącym kilcie, co to zawsze gotów jest się poświęcić dla potrzebujących. Oczywiście, nie zabrakło w książce także czarnych charakterów uprzykrzających życie naszym nowożeńcom: mamy więc kapitana Jonathana Randalla (przodka męża Claire, Franka)- psychopatycznego sadystę, który jest tak stereotypowym czarnym charakterem, że tylko brakuje mu czarnego, podkręconego wąsa i okazjonalnych wybuchów obłąkańczego śmiechu, a także nastoletnią Laoghaire, która z zazdrości nie zawaha się posłać na stos swej konkurentki. W przypadku bohaterów najbardziej spodobali mi się ci drugoplanowi: siostra Jamiego, Jenny i jej mąż Ian, sir Marcus MacRannoch, a także Murtagh.
Chociaż trzeba powieści oddać to, że mimo średniego stylu czyta się ją stosunkowo szybko.
Podsumowując: jeżeli ktoś ma ochotę na zapoznanie się z historią Jamiego i Claire to zdecydowanie polecam serial. Tam przynajmniej można popodziwiać piękne szkockie karjobrazy i posłuchać folkowej muzyki.
Sięgnęłam po tę książkę mając już za sobą połowę pierwszego sezonu serialu opartego na niej, teoretycznie więc wiedziałam na co się piszę. Powieść opowiada losy XX-wiecznej pielęgniarki Claire, która podczas pobytu w Szkocji przenosi się w czasie do XVIII wieku. Poznaje tam niejakiego Jamiego, którego jest zmuszona poślubić, podczas gdy w jej czasach czeka na nią pierwszy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Atticus w konsekwencji wydarzeń z poprzedniego tomu, by przeżyć musi sfingować własną śmierć. Pomaga mu w tym, znany już z poprzednich tomów, indiański bóg oszustwa, Kojot. Jednak nie robi z tego dobroci serca: Atticus musi się zrewanżować, ale nie jest to proces szybki i łatwy, a dodatkowo okazuje się, że Kojot przemilczał pewne istotne kwestie...
Jeżeli komuś podobały się poprzednie części Kronik Żelaznego Druida, to i tym razem nie powienien być zawiedziony. Książka posiada wszystkie zalety cyklu: jest dynamiczna akcja, humor i gromada znajomych bohaterów, przez co książkę czyta się bardzo szybko i nie można się wręcz od niej oderwać.
Atticus w konsekwencji wydarzeń z poprzedniego tomu, by przeżyć musi sfingować własną śmierć. Pomaga mu w tym, znany już z poprzednich tomów, indiański bóg oszustwa, Kojot. Jednak nie robi z tego dobroci serca: Atticus musi się zrewanżować, ale nie jest to proces szybki i łatwy, a dodatkowo okazuje się, że Kojot przemilczał pewne istotne kwestie...
Jeżeli komuś podobały się...
Dawno mnie już żadna książka tak nie zmęczyła, a Dora Wilk trafia na moją listę najbardziej wkurzających postaci literackich: totalnie marysuistyczna, w zamyśle twarda i bezkompromisowa, a w rzeczywistości bezczelna i rzucająca "ciętymi ripostami" godnymi gimnazjalistów. Cała intryga też nie należy do tych szczególnie skomplikowanych i wymyślnych. Odniosłam też wrażenie, że podobieństwa Dory i autorki pod względem wyglądu, a nawet prawdziwego wiedźmiego imienia bohaterki (sic!) książki nie są przypadkowe... Jedyną w miarę ciekawą i wzbudzającą sympatę postacią okazał się Witkac, ale nawet on nie uratował powieści.
Może jeszcze kiedyś z ciekawości wrócę do Thornu, żeby się przekonać, czy z biegiem czasu Wilk stała się znośniejsza...
Dawno mnie już żadna książka tak nie zmęczyła, a Dora Wilk trafia na moją listę najbardziej wkurzających postaci literackich: totalnie marysuistyczna, w zamyśle twarda i bezkompromisowa, a w rzeczywistości bezczelna i rzucająca "ciętymi ripostami" godnymi gimnazjalistów. Cała intryga też nie należy do tych szczególnie skomplikowanych i wymyślnych. Odniosłam też wrażenie, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCiężka sprawa...Niby książki z cyklu są dobrze i rzetelnie napisane, ale jakoś mnie ten świat Westeros nie wciąga. Irytuje tendencja autora do uśmiercania bohaterów i tworzenia na stronach spisów przodków, spożywanych na ucztach dań, itp. Serię dokończę głównie z sympatii dla Tyriona i Littlefingera.
Ciężka sprawa...Niby książki z cyklu są dobrze i rzetelnie napisane, ale jakoś mnie ten świat Westeros nie wciąga. Irytuje tendencja autora do uśmiercania bohaterów i tworzenia na stronach spisów przodków, spożywanych na ucztach dań, itp. Serię dokończę głównie z sympatii dla Tyriona i Littlefingera.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-31
2015-12-28
2015-12-22
2015-12-21
Ech, smutno tak żegnać się z ulubioną rudą wiedźmą i jej przyjaciółmi...
Ale nie da się ukryć, że jest to pożegnanie godne: Wolha z Lenem stawiają czoło polujacemu na nich magowi oraz własnym obawom związanym ze ślubem. A do pomocy mają Wala, Rolara i Orsanę.
"Wiedźma naczelna" utrzymuje poziom pozostałych książek z serii: nadal jest zabawnie, zadziornie i nie sposób nudzić się przy czytaniu.
Wolha z Lenem nadal pozostają jedną z moich ulubionych literackich par, a interakcje Orsany i Rolara zawsze niesamowicie mnie bawią.
Szkoda, że cykl się skończył, bo z chęcią przeczytałabym jeszcze i z dziesięć tomów, a tak na pewno będę nie raz wracać do tych istniejących, o ile uda mi się je wreszcie gdzieś dostać...
Ech, smutno tak żegnać się z ulubioną rudą wiedźmą i jej przyjaciółmi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAle nie da się ukryć, że jest to pożegnanie godne: Wolha z Lenem stawiają czoło polujacemu na nich magowi oraz własnym obawom związanym ze ślubem. A do pomocy mają Wala, Rolara i Orsanę.
"Wiedźma naczelna" utrzymuje poziom pozostałych książek z serii: nadal jest zabawnie, zadziornie i nie sposób nudzić...