Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Nie chcę i nie mogę ocenić tej książki, bo historia zmagania się autorki z chorobą jest prawdziwa.
Smutno mi i bardzo mi przykro, że nie udało się Pani Joannie wydłużyć życia co najmniej do "ślubu jej syna".
Miała przynajmniej to szczęście, że odchodziła stąd otoczona ogromną miłością, przyjaźnią i nieopisanym wsparciem.
Każdemu, kto zmaga się z jakąkolwiek chorobą życzę siły, wytrwałości i poczucia humoru Pani Joanny.

Nie chcę i nie mogę ocenić tej książki, bo historia zmagania się autorki z chorobą jest prawdziwa.
Smutno mi i bardzo mi przykro, że nie udało się Pani Joannie wydłużyć życia co najmniej do "ślubu jej syna".
Miała przynajmniej to szczęście, że odchodziła stąd otoczona ogromną miłością, przyjaźnią i nieopisanym wsparciem.
Każdemu, kto zmaga się z jakąkolwiek chorobą życzę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam wiele książek o kulturze i życiu muzułmanów. Przeczytałam kilka książek o Afganistanie, a raczej o afgańskich kobietach, ale dotąd żadna z nich nie skupiała się tak dokładnie na codziennym życiu rodziny w Kabulu jak „Friszta”.

Narratorką opowieści jest Rosjanka, która wyszła za mąż za Afgańczyka i przeprowadziła się do Kabulu, żeby zamieszkać z jego rodziną. Dzięki jej opowieści możemy zobaczyć jak funkcjonuje afgańska rodzina, co może, a czego nie powinna robić afgańska kobieta. Z jej relacji poznajemy codzienność kobiet, ich tajemnice, radości, marzenia, troski i smutki. I choć ich świat, tak różny od naszego, tak mało dla nas znany, a przez to tak mało zrozumiały, tak straszny z naszej perspektywy, dla nich jest normalny, często szczęśliwy. Jest po prostu inny, co nie znaczy przecież, że gorszy. Wiele ze zwyczajów Afgańczyków może wydawać się nam egzotycznymi, ale weźmy pod uwagę, że nasze mogą być takie same dla nich.
Dla kobiety wychowanej w Moskwie nie lada wyzwaniem było więc przyjęcie i podporządkowanie się zwyczajom panującym w tak odmiennym dla niej świecie. A jednak udało się jej. Zyskała zaufanie i szacunek rodziny męża.

Książka napisana jest prostym, żywym językiem. Każda pojawiająca się w niej postać jest wyrazista, z całym wachlarzem zalet i wad.
Wiele tu sytuacji przedstawionych w sposób humorystyczny, nawet zabawny, wywołujących uśmiech na twarzy, a nawet śmiech.
Bywają też przykre, straszne, okrutne, jak choćby opisy lania, które Friszta dostaje od swojego męża, Kaiza.

Książka Petry Prochazkowej świadczy o ogromnym zrozumieniu dla innej kultury i tradycji. Smutne jednak jest dla mnie to, że zrozumienie autorki bardzo kontrastuje z brakiem elementarnej wiedzy dla tej kultury i tradycji pracowników różnych fundacji, którzy przyjeżdżają do Kabulu z pomocą humanitarną i zamiarem krzewienie cywilizacji w tym barbarzyńskim świecie.

Przeczytałam wiele książek o kulturze i życiu muzułmanów. Przeczytałam kilka książek o Afganistanie, a raczej o afgańskich kobietach, ale dotąd żadna z nich nie skupiała się tak dokładnie na codziennym życiu rodziny w Kabulu jak „Friszta”.

Narratorką opowieści jest Rosjanka, która wyszła za mąż za Afgańczyka i przeprowadziła się do Kabulu, żeby zamieszkać z jego rodziną....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna książka! Dawno się tak nie ubawiłam czytając!
W tej powieści przeplatają się dwa wątki – współczesny – opowieść sensacyjna i historyczny, będący opisem życia głównego bohatera. Obydwa poprowadzone fenomenalnie i zgrabnie połączone!
Bardzo dużo tu dziwnych zbiegów okoliczności, czarnego humoru, irracjonalnych wydarzeń, groteskowych sytuacji.
Główny bohater – stuletni Allan Karlsson miał i ma życie jakiego może pozazdrościć mu każdy. Przemierza kontynenty i państwa, spotykając na swojej drodze wiele postaci, które pisały historię XX wieku. Ładuje się w tarapaty i wychodzi z nich obronną ręką.
Fantazja autora osiągnęła szczyt! Dzięki temu czytelnik się nie nudzi!

Nie będę ukrywać, że sięgnęłam po tę książkę zachęcona opiniami na LC. Nie zawiodłam się. Zatem serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy wyrazili swoje zdanie o lekturze.

Świetna książka! Dawno się tak nie ubawiłam czytając!
W tej powieści przeplatają się dwa wątki – współczesny – opowieść sensacyjna i historyczny, będący opisem życia głównego bohatera. Obydwa poprowadzone fenomenalnie i zgrabnie połączone!
Bardzo dużo tu dziwnych zbiegów okoliczności, czarnego humoru, irracjonalnych wydarzeń, groteskowych sytuacji.
Główny bohater –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrząsająca historia!
Poraża tym bardziej, że jest prawdziwa!

"Okrutna miłość" opowiada historię matki, niesłusznie oskarżonej o uprowadzenia dziecka i toczącej walkę z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.

Nie wiem czy tragedia Marii Jose jest odosobnionym przypadkiem, czy może w tego typu sprawach amerykańscy sędziowie postępuje podobnie, a nawet jednakowo. Niemniej działanie amerykańskich sądów pozostawia wiele do życzenia, oburza i woła o pomstę do nieba!

Sceny z więzienia przerastają wyobraźnię. Upodlenie człowieka przekracza tu wszelkie granice. A wszystko rozgrywa się w kraju, który głosi ideę demokracji, równości i sprawiedliwości!

Pod względem literackim książka jest raczej przeciętna. Jednak przy takiej dawce emocji staje się to sprawą drugorzędną.

Wstrząsająca historia!
Poraża tym bardziej, że jest prawdziwa!

"Okrutna miłość" opowiada historię matki, niesłusznie oskarżonej o uprowadzenia dziecka i toczącej walkę z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości.

Nie wiem czy tragedia Marii Jose jest odosobnionym przypadkiem, czy może w tego typu sprawach amerykańscy sędziowie postępuje podobnie, a nawet jednakowo....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wszystkie jesteście niewierne! Piekło kobiet w Afganistanie Rita Cristofari, John Follain, Zoja
Ocena 6,7
Wszystkie jest... Rita Cristofari, Jo...

Na półkach: ,

Tego typu książki czytam, żeby poznać kulturę krajów, do których dotarcie jest trudne z różnych powodów.

Tego typu książki budzą we mnie grozę i bunt, ale i nadzieję, że walka garstki kobiet na świecie w końcu pomoże milion zniewolonych, zastraszonych, poniewieranych.

Nie oceniam ich nigdy pod względem literackim. Traktuję je jako głos o losie kobiet, dzieci żyjących gdzieś daleko od nas, w świecie, który jest dla mnie trudny do zrozumienia i do zaakceptowania.

Mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, w którym afgańskie kobiety będą mogły żyć tak jak chcą, a nie tak jak ktoś im każe.

Tego typu książki czytam, żeby poznać kulturę krajów, do których dotarcie jest trudne z różnych powodów.

Tego typu książki budzą we mnie grozę i bunt, ale i nadzieję, że walka garstki kobiet na świecie w końcu pomoże milion zniewolonych, zastraszonych, poniewieranych.

Nie oceniam ich nigdy pod względem literackim. Traktuję je jako głos o losie kobiet, dzieci żyjących...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk Ewelina Karpacz-Oboładze, Angelika Kuźniak
Ocena 6,3
Czarny Anioł. ... Ewelina Karpacz-Obo...

Na półkach: ,

Faktycznie ta książka jest opowieścią o Ewie Demarczyk. Opowieścią, której autorki wysłuchały i pięknie ją posklejały. Oddały głos bliższym i dalszym znajomym artystki, jej przyjaciołom i współpracownikom.
Z przeprowadzonych rozmów wyłania się portret nieprzeciętnie uzdolnionej, wielkiej artystki, pracowitej perfekcjonistki, znającej swoją wartość artystyczną, świadomej swego talentu i hipnotyzującej mocy jaką raziła podczas swoich występów.

Ogromnym plusem książki jest to, że opowiada ona przede wszystkim o życiu zawodowym Ewy Demarczyk, a fakty z jej życia osobistego pojawiają się sporadycznie i mimochodem.

Zabrakło co prawda głosu samej bohaterki, ale jak wiadomo, od lat Pani Ewa Demarczyk wywiadów nie udziela.

Polecam książkę, szczególnie tym, którzy cenią kunszt Czarnego Anioła!

Faktycznie ta książka jest opowieścią o Ewie Demarczyk. Opowieścią, której autorki wysłuchały i pięknie ją posklejały. Oddały głos bliższym i dalszym znajomym artystki, jej przyjaciołom i współpracownikom.
Z przeprowadzonych rozmów wyłania się portret nieprzeciętnie uzdolnionej, wielkiej artystki, pracowitej perfekcjonistki, znającej swoją wartość artystyczną, świadomej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Nocni wędrowcy” to wstrząsająca opowieść o nieszczęściach trawiących Ugandę, od uzyskania przez nią niepodległości, aż właściwie do dziś. Jak zwykle Pan Jagielski dyskretnie i taktownie prezentuje czytelnikom kawał historii tego kraju, opowiadając o walkach o władzę, o rządach krwawych dyktatorów (Apollo Milton Obote czy Idi Amin Dada Oumme), o buntach wywoływanych przez partyzantów, o próbach budowania 'normalności' przez Museveniego, przynajmniej na południu Ugandy.

Przede wszystkim jednak jest to opowieść o dzieciach (z plemienia Aczolich) zasilających Bożą Armię (stworzoną przez Josepha Kony'ego), stanowiącą jedyne chyba na świecie wojsko dzieci, walczące z dorosłymi i dokonujące zbrodni i okrucieństw, na jakie dorośli by się nie poważyli.
„Ktoś powiedział, że dzieci są doskonałymi żołnierzami, bo po jakimś czasie i odpowiednim przyuczeniu uważają wojnę za rozrywkę, za grę, w którą bawiły się lub bawiłyby się na podwórkach i szkolnych dziecińcach.
Nie czują strachu przed śmiercią – własną ani cudzą – bo, w przeciwieństwie do dorosłych, nie myślą o niej. Nie boją się, bo zdążyły przeżyć tak niewiele, tak niewiele poznały, tak niewiele mają do stracenia. Brak im doświadczeń, zamierzeń i marzeń, zobowiązań i obowiązków”.
To również historia dzieci, dziewcząt i chłopców, które udało się wyrwać z rąk partyzantów Kony'ego i próbuje przywrócić do życia w społeczeństwie.

„Nocni wędrowcy” to także opowieść o świecie, w którym wiara w duchy i nadprzyrodzone siły, w przestrzeganie właściwego porządku rzeczy jest tak silna, że determinuje życie ludzi.

W końcu to opowieść o istocie dziennikarstwa. To pytania o to, czy rolą dziennikarza jest jedynie opisywanie świata, czy też może próba jego zmiany. „Nie wiem, co okazuje się dla dziennikarza boleśniejsze: nieadekwatność wszelkiego opisu do rzeczywistości wojennego koszmaru i ogromu nieszczęścia, czy też uświadomienie sobie własnej bezradności – niemożności wpływania na losy świata”.

„Nocni wędrowcy” to wstrząsająca opowieść o nieszczęściach trawiących Ugandę, od uzyskania przez nią niepodległości, aż właściwie do dziś. Jak zwykle Pan Jagielski dyskretnie i taktownie prezentuje czytelnikom kawał historii tego kraju, opowiadając o walkach o władzę, o rządach krwawych dyktatorów (Apollo Milton Obote czy Idi Amin Dada Oumme), o buntach wywoływanych przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„W miasteczku Ventersdorp jak pod mikroskopem można obejrzeć całą Południową Afrykę. Jeśli chcesz zrozumieć ten kraj i poznać jego duszę, wystarczy uważnie się przypatrzeć temu miastu i jego mieszkańcom, żyjącym pośród strumieni i kukurydzianych pól. Ilekroć przyjeżdżam do Ventersdorpu, widzę prawdziwą duszę Południowej Afryki. Duszę wciąż niezmienną, przepełnioną starymi uprzedzeniami rasowymi oraz przemocą i gwałtem”. Andil Mngxitame.

Zabójstwo białego farmera Eugene'a Terre' Blanche z miasteczka Ventersdorp, wielkiego rasisty, samozwańczego burskiego wodza, ostatniego obrońcy białej rasy, znienawidzonego przez czarnych, staje się impulsem do opowiedzenia dziejów Republiki Południowej Afryki.
Skupiając się na życiu mieszkańców Ventersdorpu, na panujących w nim stosunkach społecznych, Jagielski dyskretnie wdraża czytelnika w historię powstania RPA, opowiada o narodzinach i upadku apartheidu, i o tym, co działo się potem.

„Wypalanie traw” jest nie tylko bardzo dobrym reportażem. Jest również bardzo dobrą powieścią. Niezaprzeczalnym jej walorem jest oczywiście język i styl. Pan Jagielski, podobnie jak Ryszard Kapuściński, swój reporterski fach przeobraża w wysokich lotów literaturę.

„W miasteczku Ventersdorp jak pod mikroskopem można obejrzeć całą Południową Afrykę. Jeśli chcesz zrozumieć ten kraj i poznać jego duszę, wystarczy uważnie się przypatrzeć temu miastu i jego mieszkańcom, żyjącym pośród strumieni i kukurydzianych pól. Ilekroć przyjeżdżam do Ventersdorpu, widzę prawdziwą duszę Południowej Afryki. Duszę wciąż niezmienną, przepełnioną starymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Oriana Fallaci należy do grona osób, które szczerze podziwiam i darzę ogromnym szacunkiem. Niezmiernie cenię ją zarówno za jej pracę, jak i za to jakim była człowiekiem. Niezwykle inteligentna i błyskotliwa, pracowita, silna, odważna, bezkompromisowa, dociekliwa, konsekwentna, charyzmatyczna. A przy tym kobieca, krucha, wrażliwa, troskliwa, uczuciowa. Można by wymieniać w nieskończoność. Oczywiście nie była osobą pozbawioną wad. Słynęła z tego, że była pyskata, kłótliwa, obrażalska, cyniczna,szorstka, ba nawet niemiła i mściwa. Sama o sobie powiedziała :„ Ja nie potrafię przebaczać. Ani przebaczać, ani zapomnieć. (…). Najgorzej, jeżeli ranę zadał mi ktoś, od kogo spodziewałam się miłości czy przyjaźni, albo ktoś, o kim miałam bardzo wysokie mniemanie. To oczywiście nie znaczy, że wstępuję na ścieżkę wojenną przeciw tym, którzy mnie zranili czy urazili. Ja tych ludzi po prostu eliminuję z mojego życia, wymazuję z myśli. Każdego - mężczyznę czy kobietę – kto zadał mi ból, zsyłam na Sybir moich uczuć.”

Cristina de Stefano stworzyła portret kobiety nieprzeciętnej i niezwykłej. Jej książka jest podróżą po życiu osobistym i zawodowym Oriany Fallaci. Podróżą dyskretną, nienachalną, niegoniąca za tanią sensacją. Skupioną przede wszystkim na pokazaniu czytelnikowi znanej dziennikarki i pisarki, twardej i kontrowersyjnej, ogromnie angażującej się w swoją pracę, ale również kobiety z krwi i kości, mającej w swoim życiu i wzloty i upadki, kochającej córki, wiernej przyjaciółki, czułej kochanki, niespełnionej matki.

Oriana Fallaci należy do grona osób, które szczerze podziwiam i darzę ogromnym szacunkiem. Niezmiernie cenię ją zarówno za jej pracę, jak i za to jakim była człowiekiem. Niezwykle inteligentna i błyskotliwa, pracowita, silna, odważna, bezkompromisowa, dociekliwa, konsekwentna, charyzmatyczna. A przy tym kobieca, krucha, wrażliwa, troskliwa, uczuciowa. Można by wymieniać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na tę stosunkowo skromną objętościowo książkę składa się siedem opowiadań o charakterze autobiograficznym.
Napisana jest piękną polszczyzną, bardzo plastyczną, miejscami bardzo poetycką, metaforyczną.

Książka sama w sobie nie jest trudna, a mimo to czytało mi się ją dosyć ciężko. A wszystko przez opowiedzianą historię, smutną, często przygnębiającą, a nawet tragiczną.
Bohaterką opowiadań jest kobieta wychowana w polsko-włoskiej rodzinie. Urodzona w latach 50. XX wieku, żyjąca w dwóch światach, po dwóch, jakże różnych stronach żelaznej kurtyny – w szarej i siermiężnej rzeczywistości PRL oraz kolorowej i słonecznej Italii.
Jej dzieciństwo było samotne i smutne – odtrącana przez rówieśników nie znajdowała również miłości i wsparcia w rodzinnym domu. Była pozostawiona samej sobie.
Konstrukcja opowiadań, w których autorka nieustannie sięga do przeszłości i wygrzebuje z niej istotne informacje, tłumaczy jak do tego doszło i w pewnym sensie usprawiedliwia ten stan. Ten terapeutyczny zabieg zdaje się być potrzebny wszystkim. I bohaterce i jej bliskim. Być może pozwala zrozumieć i przebaczyć.

Opowiadania Magdaleny Tulli to niezwykła, piękna proza, dotykająca dogłębnie trudnych spraw.

Na tę stosunkowo skromną objętościowo książkę składa się siedem opowiadań o charakterze autobiograficznym.
Napisana jest piękną polszczyzną, bardzo plastyczną, miejscami bardzo poetycką, metaforyczną.

Książka sama w sobie nie jest trudna, a mimo to czytało mi się ją dosyć ciężko. A wszystko przez opowiedzianą historię, smutną, często przygnębiającą, a nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„ Wojna i wojenne historie tylko pozornie wydają się łatwe do opowiedzenia. (…) Aby posiąść prawdziwą wiedzę, trzeba” im się przypatrzyć z bliska, „wejść do środka”. Najpierw jednak „należy odnaleźć bramę i przejścia prowadzące przez mur do świata, w którym dzieje się niepojęty, niemożliwy do wyobrażenia koszmar wojny.”

Wieże z kamienia to książka o Czeczenii i o jej mieszkańcach. To opowieść o wojnach toczonych przez czeczeńskich straceńców z wielokrotnie liczniejszą i silniejszą armią rosyjską. Główny wątek stanowią dwie ostatnie wojny czeczeńskie, ale nie brak w tej historii odniesień do walk, które rozgrywały się w wiekach wcześniejszych – XVIII czy XIX. Dla mnie to ogromna zaleta książki, pozwalająca zrozumieć podłoże konfliktu czeczeńsko-rosyjskiego. Każda wojna, każdy bunt, każda walka Czeczenów z Rosjanami była walką o wolność, o prawo do życia po swojemu, w zgodzie z tradycjami i obyczajami, o prawo do istnienia.
Książka Wojciecha Jagielskiego to również opowieść o wybrańcach wojny, o tych, których wojna wykreowała na czeczeńskich bohaterów – o Dżocharze Dudajewie, Asłanie Maschadowie, czy Szamilu Basajewie, ale i o innych dżygitach, żyjących w minionych wiekach (np. o imamie Szamilu).
W końcu to opowieść o ofiarach tej wojny, o bardzo wielu niewinnie cierpiących, dla których wojna jest przekleństwem – jak Laryssa z Argunu, czy uchodźcy czeczeńscy, zamieszkujący pociąg stojący w szczerym stepie za wsią Karabułak.
Niemałą zaletą książki są fragmenty charakteryzujące Czeczenów jako naród, czy mówiące o ich obyczajach i tradycjach. Ubolewam jednak, że nie jest ich zbyt wiele. Na przykład mistycznemu, religijnemu tańcowi – zikr – autor poświęca zaledwie kilka linijek.

Wieże z kamienia czyta się bardzo dobrze, mimo że dotykają trudnych i bolesnych kwestii. Zawdzięczać to możemy przede wszystkim wiedzy i stylowi autora. I choć wielu zarzuca mu powtórzenia (przede wszystkim czy analizie postaw Maschadowa i Basajewa) to warto pochylić się nad opowiedzianą przez niego historią.

„ Wojna i wojenne historie tylko pozornie wydają się łatwe do opowiedzenia. (…) Aby posiąść prawdziwą wiedzę, trzeba” im się przypatrzyć z bliska, „wejść do środka”. Najpierw jednak „należy odnaleźć bramę i przejścia prowadzące przez mur do świata, w którym dzieje się niepojęty, niemożliwy do wyobrażenia koszmar wojny.”

Wieże z kamienia to książka o Czeczenii i o jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Bogumiła Lufta, jak sam przyznał, nie jest obiektywna. Autor lubi Rumunów i tę sympatię łatwo zauważyć. Ale oprócz sympatii widać jeszcze ogromną wiedzę autora zarówno na temat kraju, jak i jego mieszkańców.

Dla kogoś, kto niewiele wie o Rumunii i Mołdawii zagłębienie się w lekturze jest niezwykłym spotkaniem z naprawdę interesującymi krajami. Ich historią, polityką, gospodarką, kulturą. Słowem wszystkim tym, co stanowi o państwie i jego narodzie.

Głównymi bohaterami książki uczynił Pan Luft Rumunię i Mołdawię. Ale pojawiają się w niej również historie pojedynczych ludzi – choćby księdza Nicolae Tansea, znanej skrzypaczki Raluci Voicu (Ioany Arnautoiu), czy Doiny Cornea, profesor literatury, antykomunistki, opozycjonistki.

Wiele miejsca autor poświęca także związkom Polski z Mołdawią i Rumunią na przestrzeni wieków.
W tym miejscu warto wspomnieć o pomocy, jakiej Rumunii udzielili Polakom w czasie II wojny światowej, najpierw przyjmując uchodźców, a potem pomagając im przedostać się na Zachód (i to nie tylko cywilom, ale także żołnierzom); czy o uwielbieniu Rumunów dla kultury i literatury polskiej.
Aż głupio mi, że oprócz Mircae Eliade, czy Eugene Ionesco tak niewiele znam dzieł i twórców rumuńskich.

Dzięki tej książce poznałam tyle faktów, że nie mogłam przestać się dziwić, iż dotąd tylu rzeczy nie wiedziałam na temat Rumunii. Jak chociażby dramatycznej, ale i jednocześnie fascynującej historii formułowania się tego kraju; czy o okrutnym i niszczącym Rumunów okresie dyktatury komunistycznej Słońca Karpat. W ogóle nie miałam pojęcia, że Rumuni byli tak strasznie udręczonym narodem!

Naprawdę warto poświęcić uwagę tej pozycji!
Dodam jeszcze, że doskonałym jej uzupełnieniem jest książka Małgorzaty Rejmer: Bukareszt. Kurz i krew.

Książka Bogumiła Lufta, jak sam przyznał, nie jest obiektywna. Autor lubi Rumunów i tę sympatię łatwo zauważyć. Ale oprócz sympatii widać jeszcze ogromną wiedzę autora zarówno na temat kraju, jak i jego mieszkańców.

Dla kogoś, kto niewiele wie o Rumunii i Mołdawii zagłębienie się w lekturze jest niezwykłym spotkaniem z naprawdę interesującymi krajami. Ich historią,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„(...) Dziennikarz, który nie jest 'swój', jest dziś wyrzutkiem. Nigdy nie dążyłam do swojego obecnego statusu pariasa, co sprawia, że czuję się jak delfin wyrzucony przez morze na brzeg. Nie jestem polityczną bojowniczką.
Nie będę wdawać się w inne 'przyjemności', jakie spotkały mnie na drodze, którą wybrałam: w próby otrucia, aresztowania, nękanie listami i mejlami, telefony z groźbami śmierci. Najważniejsze to dalej wykonywać swoją pracę, opisywać życie, które widzę wokół siebie, przyjmować codziennie gości w redakcji naszej gazety – ludzi, którzy nie mają gdzie pójść ze swoimi problemami, ponieważ Kreml uznaje ich historie za nienadające się do publikacji. Jedynym miejscem, w którym mogą się wypowiedzieć, jest nasza gazeta, 'Nowaja Gazieta'.
Czym zatem zawiniłam? Po prostu zdawałam sprawę z tego, czego byłam świadkiem – pisałam tylko prawdę.”
Jaka by ona nie była. Najczęściej okrutna, brutalna, wstrząsająca. Pokazująca jak mało jednak jest człowieka w człowieku.

Jeśli wszystko to, co jest zawarte w tej książce, wszystko to, co napisała Anna Politkowska jest prawdą (a zakładam, że jest), to Rosja ma się czego wstydzić.

Polecam tę książkę wszystkim, którzy interesują się Kaukazem, jak również tym, którzy chcieliby zobaczyć jaka była (i niestety jest nadal) Rosja Putina.

„(...) Dziennikarz, który nie jest 'swój', jest dziś wyrzutkiem. Nigdy nie dążyłam do swojego obecnego statusu pariasa, co sprawia, że czuję się jak delfin wyrzucony przez morze na brzeg. Nie jestem polityczną bojowniczką.
Nie będę wdawać się w inne 'przyjemności', jakie spotkały mnie na drodze, którą wybrałam: w próby otrucia, aresztowania, nękanie listami i mejlami,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pęknięte miasto. Biesłan Zbigniew Pawlak, Jerzy A. Wlazło
Ocena 7,5
Pęknięte miast... Zbigniew Pawlak, Je...

Na półkach: , ,

„Szkoła na Kaukazie jest drugim domem dla dzieci. I symbolem bezgranicznego zaufania. Dzieci na Kaukazie są święte”.
Inauguracja roku szkolnego jest radosnym dniem. Wszyscy się cieszą, a najbardziej dzieci.
1 września 2004 roku w Biesłanie panowała uroczysta, świąteczna i podniosła atmosfera.
Została przerwana przez grupę terrorystów, którzy zagonili wszystkich zgromadzonych na boisku Szkoły nr 1 – dzieci, rodziców, kadrę nauczycielską, zaproszonych gości, do jej budynków.
Świat obiegła informacja o ataku terrorystycznym na szkołę w Biesłanie. Szok i niedowierzanie.

W książce ten dzień pojawia się w relacjach tych, którzy albo byli zakładnikami, albo ktoś z ich bliskich znalazł się w budynku szkoły. Autorzy oddali głos dzieciom, ich rodzicom, sąsiadom, przyjaciołom. Ich opowieści kipią od emocji. Ale przecież inaczej nie da się opowiadać o czasie spędzonym w piekle. Czytając, sami te emocje czujemy. Strach. Przerażenie. Niemoc. Ból.
Ale mimo tego w postawach wielu zakładników widzimy odwagę i heroizm. Bo jak inaczej nazwać tych, którzy mimo szansy ucieczki wracają do szkoły? Wystarczy wspomnieć Susłana, czy lekarkę Larisę Mamitową.

„Pęknięte miasto. Biesłan” jest również opowieścią o terrorystach i o żołnierzach, biorących udział w szturmie na szkołę.

Walki w Biesłanie nikt nie wygrał. Wszyscy przegrali. I zakładnicy. I terroryści. I żołnierze Specnazu. Bilans ofiar jest przerażający.

Na początku września 2004 roku Biesłan podzielił się na pół: na tych, których tragedia dotknęła bezpośrednio, i na tych, którzy byli jakby na zewnątrz jej.
Po dziesięciu latach od tragedii Biesłan się zmienił, ale i dzieli się coraz bardziej. „Na tych, którzy przeżyli, i na tych, którzy ich nigdy nie zrozumieją. Dzieli się, bo tamte wydarzenia dotknęły każdego i wszyscy doświadczyli okrucieństwa. Ci, którzy byli w szkole i przeżyli, i ci, którzy na zewnątrz musieli żyć normalnie”.

Ta książka to nie tylko opowieść o tragedii w Biesłanie.
Zawiera również bardzo wiele cennych informacji o Jedwabnym Szlaku. O historii, kulturze, zwyczajach, codzienności narodów zamieszkujących ten obszar. Dzięki niej możemy poznać historię m. in. Czeczenii, Inguszetii, Osetii, warunki w jakich kształtował się charakter kaukaskich górali, ale i jak rodził się terroryzm.
To kompendium wiedzy o gorączce Kaukazu, pozwalające poznać jego historię i przynajmniej próbować zrozumieć, że nic nie jest albo białe albo czarne.

„Szkoła na Kaukazie jest drugim domem dla dzieci. I symbolem bezgranicznego zaufania. Dzieci na Kaukazie są święte”.
Inauguracja roku szkolnego jest radosnym dniem. Wszyscy się cieszą, a najbardziej dzieci.
1 września 2004 roku w Biesłanie panowała uroczysta, świąteczna i podniosła atmosfera.
Została przerwana przez grupę terrorystów, którzy zagonili wszystkich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wstrząsająca historia Shin Dong-hyuka, człowieka, który urodził się, dorastał i dojrzewał w Obozie nr 14 w Korei Północnej. Doświadczył tam tyle zła! Właściwie tylko zła!
Od urodzenia musiał walczyć o przetrwanie, musiał nauczyć się i dostosować do reguł panujących w obozie. Do reguł pozbawionych jakichkolwiek nut człowieczeństwa, opartych na wszechobecnym donosicielstwie.

Strona po stronie oczy robią się coraz szersze z przerażenia. Oto czytamy o zakatowaniu na śmierć małej dziewczynki za to, że w kieszeni ukryła sześć ziarenek ryżu. Albo o laniu, jakie dostawał Shin Dong-hyuk od matki, której z głodu wykradał jej porcję jedzenia. O bestialstwie strażników, którzy wykorzystywali seksualnie młode dziewczyny czy kobiety, dla których 'romans' z nimi najczęściej kończył się ciążą, co było jednoznaczne ze śmiercią. O synu, który doniósł na matkę, choć wiedział, że zostanie skazana na śmierć. Przykłady można mnożyć.

Niewyobrażalne tragedie i zbrodnie! W XXI wieku istnieją na świecie miejsca, w których ludzi zamienia się w niedoskonałe maszyny, wyprane z wszelkich emocji, kończące swój żywot przedwcześnie z głodu, przepracowania, wycieńczenia, z rąk bestialskich oprawców.

Shin Dong-hyuk w całym swoim ogromnie trudnym życiu miał to szczęście, że w wieku 23 lat udało mu się uciec z obozu. Jak na to wpadł!?! Jak tego dokonał!?! Przecież wówczas nic nie wiedział o świecie, nie znał zupełnie innego życia od tego, które wiódł wewnątrz piekła, ogrodzonego drutem kolczastym.
Odzyskawszy wolność musiał się od nowa nauczyć żyć, bo świat, do którego dotarł, zbudowany jest na diametralnie innych warunkach.
Nie było mu łatwo. Pewnie nadal nie jest.

Książka Hardena jest przerażającym świadectwem o ofiarach reżimu Kimów!
Potwierdzeniem, że w Korei Północnej nie ma mowy o prawach człowieka, bo one po prostu nie istnieją!

Z bólem i ze smutkiem czyta się takie historie.

Wstrząsająca historia Shin Dong-hyuka, człowieka, który urodził się, dorastał i dojrzewał w Obozie nr 14 w Korei Północnej. Doświadczył tam tyle zła! Właściwie tylko zła!
Od urodzenia musiał walczyć o przetrwanie, musiał nauczyć się i dostosować do reguł panujących w obozie. Do reguł pozbawionych jakichkolwiek nut człowieczeństwa, opartych na wszechobecnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dzięki Wojciechowi Góreckiemu mogę poznawać Kaukaz nie ruszając się z domu. Jego książki są skarbnicą wiedzy o tym fascynującym i w sumie mało znanym regionie. A Kaukaz wciąga, poraża swoją odmiennością, pięknem nieokiełznanego krajobrazu, swoją gorączką i jednocześnie chłodem w relacjach między narodami, klanami. Powala ogromna odwaga, ułańska fantazja, duma i niedzisiejsza godność Kaukazczyków. To świat skrajności – z jednej strony nienawiści, kłótni, konfliktów i wojen, z drugiej zaś gorącej miłości, wielkoduszności, szczodrości.

Tym razem autor zabiera czytelnika do Abchazji.
Wychodząc w swojej książce od konfliktu abchasko–gruzińskiego nakreśla w sumie historię i kulturę tego kraju na przestrzeni 2500 lat.

Dzięki chronologicznej kompozycji (odpowiadającej kolejnym etapom podróżowania autora) możemy śledzić przebieg wydarzeń w Abchazji od wybuchu wojny abchasko-gruzińskiej (1992-1993) do właściwie 2012 roku.
Szmat czasu umożliwiający dogłębne poznanie i Abchazów i abchaskiej ziemi. Wystarczająco dużo aby zawrzeć przyjaźnie i aby przeprowadzić setki, jeśli nie tysiące rozmów zarówno ze zwykłymi ludźmi, jak i z politykami, artystami, intelektualistami.

Opisując i wyjaśniając czytelnikom genezę, przebieg i skutki konfliktu Abchazów z Gruzinami, tu i ówdzie przemyca autor dużo ciekawych informacji o historii narodu abchaskiego (sięgającej czasów starożytnych), o jego kulturze (ogromnym szacunku dla mądrości starszych, zachowaniu tzw. struktury plemiennej, wciąż żywej tradycji wieców), o przedchrześcijańskich i przedislamskich wierzeniach religijnych ciągle obecnych w życiu narodu.
Dzięki temu możemy choć trochę poznać samych Abchazów. W. Górecki jako zasadniczą ich cechę charakteru wymienia powściągliwość. Jeden z jego rozmówców, Łakoba ostrzega, że trudno ich zrozumieć i dodaje: „Niczego nie mówią wprost. Uciekają w aluzje i niedopowiedzenia. Czasem tłumaczą coś tak zawile, że nie wiadomo, o co w ogóle im chodzi. A jeśli wyłożyć kawę na ławę, podejrzewają jakąś sztuczkę”.

W. Górecki rozpoczynając swoją wieloletnią przygodę z Kaukazem wybrał się „do Abchazji, żeby poczuć prawdziwy Kaukaz”. Potem musiał „zjeździć cały Kaukaz, aby lepiej zrozumieć Abchazję”. Nie wiem, czy kierował się zaleceniem Osipa Mandelsztama, według którego to właśnie od Abchazji „należy rozpoczynać zgłębianie elementarza Kaukazu”, czy był to przypadek, że właśnie tam trafił, czy świadomy wybór. Wiem, że jego relacje czyta się jednym tchem. A po ich lekturze zazdrości się trochę autorowi kaukaskiej przygody i też chciałoby się ją przeżyć naprawdę.

Dzięki Wojciechowi Góreckiemu mogę poznawać Kaukaz nie ruszając się z domu. Jego książki są skarbnicą wiedzy o tym fascynującym i w sumie mało znanym regionie. A Kaukaz wciąga, poraża swoją odmiennością, pięknem nieokiełznanego krajobrazu, swoją gorączką i jednocześnie chłodem w relacjach między narodami, klanami. Powala ogromna odwaga, ułańska fantazja, duma i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mam wrażenie, że zbyt szybko przeczytałam tę książkę. A do najłatwiejszych nie należy. Nie z powodu tematyki, ale ze względu na sposób prowadzenia czytelnika przez Ukrainę i ukraińskość. Na pewno nie jest klasycznym reportażem. Dużo w niej elementów prozy poetyckiej, eseistyki czy 'notatek z podróży'. Język jest nasycony metaforyką, starannym i czasem wyszukanym słownictwem, ma też odpowiednią rytmikę.

Warto po nią sięgnąć, żeby zanurzyć się w wysokiej klasy opowieści o świecie, który z jednej strony jest tak bliski, a z drugiej tak odległy.

Wiele rzeczy urzekło mnie w tej książce – choćby refleksje o ukraińskiej dwuwierze czy o instytucji wiedźmostwa, opowieść o Hucułach, o tradycji owczarstwa, czy malowania pisanek.
Duże wrażenie zrobił na mnie rozdział poświęcony różnym miejscom – Pojezierzu Szackiemu, czy miastom i miasteczkom Galicji. Czasem wyczuwałam w tych refleksjach nutę tęsknoty za dawnymi, lepszymi czasami, kiedy wiele z tych miejsc było wzorem współistnienia różnych narodów, języków i wyznań. Prochaśko z nostalgią opowiada o przeszłości Frankiwska, czy Mariampola. Podobnie wyraża się o wsiach Horodenkowszczyzny czy o Karpatach.

Szczerze polecam tę książkę. Zachęcam jednak do powolnego delektowania się prozą ukraińskiego pisarza.

Mam wrażenie, że zbyt szybko przeczytałam tę książkę. A do najłatwiejszych nie należy. Nie z powodu tematyki, ale ze względu na sposób prowadzenia czytelnika przez Ukrainę i ukraińskość. Na pewno nie jest klasycznym reportażem. Dużo w niej elementów prozy poetyckiej, eseistyki czy 'notatek z podróży'. Język jest nasycony metaforyką, starannym i czasem wyszukanym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Znów mamy zagadkowego trupa, zbrodnię wydawać by się mogło doskonałą i genialnego prokuratora – Teodora Szackiego. Do tego jakże aktualny społeczny problem przemocy w rodzinie.
Powieść napisana jest świetnym językiem. Ma dynamiczną akcję, żywe dialogi, ciekawych bohaterów. Wszystkie wątki łączą się w jakąś sensowną całość i prowadzą czytelnika ku rozwikłaniu zagadki kryminalnej.
A jednak coś mi w tej książce zgrzytało. Z jakiegoś powodu nie czytałam jej z takim zainteresowaniem jak Uwikłanie czy Ziarno prawdy.
I przyznam szczerze, że nie wiem dlaczego, ale skończywszy książkę byłam nią troszkę rozczarowana.

Znów mamy zagadkowego trupa, zbrodnię wydawać by się mogło doskonałą i genialnego prokuratora – Teodora Szackiego. Do tego jakże aktualny społeczny problem przemocy w rodzinie.
Powieść napisana jest świetnym językiem. Ma dynamiczną akcję, żywe dialogi, ciekawych bohaterów. Wszystkie wątki łączą się w jakąś sensowną całość i prowadzą czytelnika ku rozwikłaniu zagadki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Genialna książka.
Piękna opowieść o przygodzie początkującego amerykańskiego biologa, który w latach 60. XX wieku, w północnej Kanadzie 'badał' wilki arktyczne, a przy okazji także zamieszkujących Barreny Eskimosów. Opowieść pełna humoru, ciepła a przede wszystkim zrozumienia i szacunku dla podmiotu badań.
Właściwie nie czytam tego typu książek, ale ta oczarowała mnie do tego stopnia, że chętnie potowarzyszyłabym Mowatowi w jego pracy.
Szczerze polecam nie tylko miłośnikom wilków.

Genialna książka.
Piękna opowieść o przygodzie początkującego amerykańskiego biologa, który w latach 60. XX wieku, w północnej Kanadzie 'badał' wilki arktyczne, a przy okazji także zamieszkujących Barreny Eskimosów. Opowieść pełna humoru, ciepła a przede wszystkim zrozumienia i szacunku dla podmiotu badań.
Właściwie nie czytam tego typu książek, ale ta oczarowała mnie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„(...) Dorastałam w czasach radzieckich. Najbardziej radzieckich, w jakich można dorastać. Jestem rodem z ZSRR. A nowa Rosja...jeszcze jej nie rozumiem. Nie umiem powiedzieć, co jest gorsze – to, co teraz, czy historia KPZR? Mam w głowie wzorzec radziecki, tę matrycę, pół życia spędziłam w socjalizmie. To we mnie utkwiło. Nie da się tego wybić. Czy chcę się z tym rozstać – nie wiem. W tamtych czasach życie było złe, a teraz jest straszne.” To jeden z bardzo wielu głosów, które możemy usłyszeć czytając „Czasy secondhand”.

Swietłana Aleksijewicz kolejny raz oddała głos ludziom żyjącym na ziemiach byłego ZSRR i pozwoliła im przemówić. Dzięki temu możemy usłyszeć historie życia ludzi radzieckich. Właściwie każdy z jej bohaterów, bez względu na to czy jest młody (i niewiele pamięta z czasów sowieckich) czy stary, nosi w sobie „człowieka radzieckiego” pogardliwie zwanego „sowkiem”.
Niemało w tych opowieściach dramatu, bólu, tragedii, zwątpienia, żalu i tęsknoty za przeszłością. Nawet ci, których system bardziej lub mniej skrzywdził z nostalgią wypowiadają się o czasach ZSRR. Bo według nich był to okres równości, stabilizacji i w pewnym stopniu bezpieczeństwa.
A czasy, które nastały po pierestrojce zepchnęły większość z nich na margines życia. Wpędziły w niedostatek lub straszliwą biedę, czasem nawet w bezdomność.
Jedyny wyjątek, według mnie, stanowi opowieść trzydziestopięcioletniej menadżerki agencji reklamowej Alisy Z-ler.

Sporo miejsca w opowieściach bohaterów książki zajęły również konsekwencje rozpadu ZSRR i konflikty na tle terytorialnym, etnicznym i religijnym, które miały miejsce szczególnie w latach 90. XX wieku i w pierwszej dekadzie XXI wieku. Te historie są równie wstrząsające. Z przerażeniem śledzimy opowieści ofiar i łatwo dostrzegamy, że tego typu konflikty w każdym zakątku świata wyglądają identycznie. Sąsiad, bliski znajomy zabija drugiego człowieka tylko dlatego, że jest innej narodowości, wyznaje inną religię, inaczej wygląda.

Czytając „Czas secondhand” złościłam się często na bohaterów książki. Zastanawiałam się jak mogli tęsknić za komunizmem skoro jego zło poczuli na własnej skórze. Jak mogli z nostalgią mówić o minionych czasach skoro ich najbliżsi wycierali się w sowieckich więzieniach czy łagrach. Teraz staram się ich po prostu zrozumieć. Próbuję wejść w ich skórę, choć nie wiem czy potrafię. Nie mam takich doświadczeń jak oni. Z komunizmu w Polsce niewiele pamiętam, choć pamiętam czasy przemian i tego co się wówczas działo.
Dlatego nie chcę wydawać sądów o homo sovieticus. To samo proponuję innym – nie oceniajmy tych ludzi. Posłuchajmy ich opowieści. Wsłuchajmy się w nie. Może dzięki temu inaczej spojrzymy na nich. Może uda nam się zrozumieć to, co może wydawać się niezrozumiałe.

„(...) Dorastałam w czasach radzieckich. Najbardziej radzieckich, w jakich można dorastać. Jestem rodem z ZSRR. A nowa Rosja...jeszcze jej nie rozumiem. Nie umiem powiedzieć, co jest gorsze – to, co teraz, czy historia KPZR? Mam w głowie wzorzec radziecki, tę matrycę, pół życia spędziłam w socjalizmie. To we mnie utkwiło. Nie da się tego wybić. Czy chcę się z tym rozstać –...

więcej Pokaż mimo to