Urodzony w obozie nr 14
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- Escape from Camp 14
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2013-11-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-11-20
- Data 1. wydania:
- 2012-03-29
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379432387
- Tłumacz:
- Maciej Antosiewicz
- Tagi:
- Korea północna gułag
Północnokoreańskie obozy dla więźniów politycznych istnieją dwa razy dłużej niż stalinowskie łagry i dwanaście razy dłużej niż hitlerowskie obozy koncentracyjne. Jak dotąd nikomu urodzonemu i wychowanemu w takim obozie nie udało się uciec. Nikomu z wyjątkiem Shin Dong-hyuka.
Shin urodził się w 1982 roku w jednym z północnokoreańskich łagrów, Obozie 14, który zajmuje 280 kilometrów kwadratowych i gdzie przebywa około 50 000 więźniów. W świecie straszliwych warunków życiowych, brutalnych kar i rywalizacji o najmniejsze okruchy pożywienia (uzupełnianej potajemnymi polowaniami na żaby, szczury i robaki),Shin nie znał takich pojęć jak przywiązanie czy uczciwość, kierując się wyłącznie instynktem samozachowawczym. Pragnąc być posłusznym więźniem, w wieku trzynastu lat zadenuncjował swoją matkę i starszego brata, którzy planowali ucieczkę. Shin widział, jak ich pobito, a później zabito, na co patrzył obojętnie. W wieku dwudziestu trzech lat uciekł, jako jeden z nielicznych, którym udało się tego dokonać i przeżyć. Urodzony w obozie nr 14 to książka, którą każdy powinien przeczytać.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Ten koszmar się jeszcze nie skończył…
Północnokoreańskie obozy dla więźniów politycznych istnieją dwa razy dłużej niż stalinowskie łagry i dwanaście razy dłużej niż hitlerowskie obozy koncentracyjne.
Jeszcze kilka lat temu ta informacja zamieszczona na okładce ostatnio przeczytanej przeze mnie książki najpewniej wzbudziłaby we mnie ogromny szok i przerażenie, bo stosunkowo niedawno dotarło do mnie, że to, czego dopuszczali się m.in. naziści nie zakończyło się wraz z okresem ich panowania. Ten koszmar trwa po dziś dzień i chyba tak naprawdę niewiele da się z tym zrobić, póki rząd Korei Północnej pod wodzą dynastii Kimów nie opamięta się (co mało prawdopodobne) lub zwyczajnie nie upadnie.
O obozach tych zrobiło się bardzo głośno mniej więcej na początku roku 2013, kiedy to znana dobrze wszystkim korporacja Google opublikowała zdjęcia satelitarne, na których można zobaczyć te miejsca. Skupiają one więźniów politycznych, stanowiących według władz Korei zagrożenie dla państwa. Znaleźć się może w nim każdy, także ten, kto np. nie uczcił urodzin wielkiego władcy w odpowiedni sposób (obecnie „Wielkiego następcy” Kim Dong II, czyli Kim Dzong Una) lub zwyczajnie chciał wyjechać z kraju (ci uznawani są najczęściej za szpiegów). Czary goryczy dopełnia fakt, że w Korei Północnej obowiązuje system odpowiedzialności zbiorowej, czyli wraz z głównym „przestępcą” karę ponosi cała jego rodzina – wszyscy trafiają do obozu, a niektórzy właśnie w nim się rodzą, tak jak Shin Dong-hyuk, o którym opowiada książka Blaine Ardena „Urodzony w obozie nr 14”.
Ten młody, bo zaledwie trzydziestodwuletni mężczyzna, przeszedł w swoim życiu więcej niż niejeden człowiek. Można powiedzieć, że przeszedł prawie tyle, co wielu więźniów obozów koncentracyjnych za panowania nazistów w Europie. Tyle samo, co oni, albo mniej, albo więcej – zależy jak na to spojrzeć. Do obozów stworzonych przez nazistów trafiali ludzie czujący, kochający, niezapominający o człowieczeństwie, przeżywający emocje – Shin, w odróżnieniu od nich, tego wszystkiego był pozbawiony. Urodził się bowiem w Obozie nr 14 (do istnienia którego władze Korei się nie przyznają – oficjalnie taki nie istnieje) w Kaeczon, jako „człowiek maszyna”, któremu obce są uczucia (m.in. miłość do rodziny), a najważniejsza jest lojalność wobec strażników i trzymanie się obozowego kodeksu:
1. Nie próbuj uciekać.
Jeśli spróbujesz i zostaniesz na tym przyłapany – będziesz rozstrzelany (tak jak każdy inny świadek tego zajścia, który nie powiadomi o tym władz obozu).
2. Zgromadzenia więcej niż dwóch więźniów są zabronione.
3.Nie kradnij.
Shin przytacza w swoich wspomnieniach historię dziewczynki, która została zakatowana na śmierć za kradzież pięciu ziaren zboża.
4. Strażników należy bezwarunkowo słuchać.
5.Każdy, kto zobaczy zbiega lub podejrzaną osobę, musi o tym natychmiast zameldować.
6.Więźniowie muszą obserwować się nawzajem i natychmiast meldować o wszelkich podejrzanych zachowaniach.
7.Więźniowie muszą przekraczać normy pracy wyznaczone na dany dzień.
8.Poza miejscem pracy nie może być kontaktów pomiędzy płciami w celach osobistych.
Jakiekolwiek kontakty seksualne pomiędzy więźniami groziły rozstrzelaniem (choć
w niektórych przypadkach kontakty były dozwolone, np. między więźniarkami
a strażnikami).
9.Więźniowie muszą szczerze żałować swoich błędów.
10. Więźniowie, którzy naruszają obozowe zasady i reguły, zostaną natychmiast rozstrzelani.*
Shin znał te zasady od małego i sumiennie ich przestrzegał, dlatego nie wahał się przed podjęciem decyzji o poinformowaniu strażnika o zamyśle ucieczki swojego brata. Zrobił to z zazdrości o porcję ryżu, jaką matka wydała jego bratu w ramach „wyprawki” na drogę oraz mając nadzieję na nagrodę za donos do władz obozu. Nagrody nie było, a „w podzięce” za brak lojalności wobec rodziny obejrzał brutalny spektakl, w którym matka oraz brat zostali straceni.
Przyznaję, że historia ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, jednak daleka jestem od oceniania podejmowanych przez Shina decyzji. W jaki sposób i według jakiej miary może człowiek w stu procentach wolny, któremu w zasadzie niczego nie brakuje, oceniać tego, kto z konieczności jada szczury? Tego, kto nigdy nie widział szczoteczki do zębów i nie wie, jak się jej używa? Którego torturowano – w celu wyciągnięcia odpowiednich informacji wieszano pod sufitem, przypalano i obcięto palec u ręki? Ciężko to wszystko sobie nawet wyobrazić, a co dopiero pokusić się o ocenę postępowania takiej osoby…
Na szczęście dla Shina udało mu się uciec. Gdy osiedlił się w jednym miejscu, przyszedł czas na nauczenie się normalnego życia: poznanie aktualnych zdobyczy techniki, nowego i nieznanego wcześniej jedzenia, przyzwyczajenie się do zdrowych relacji międzyludzkich, gdy wreszcie nie ma przymusu donoszenia na kogokolwiek i można komuś zaufać. Coś, co dla nas jest tak zwyczajne i codzienne, dla niego było najtrudniejsze – stawanie się człowiekiem.
Shin jest młodym mężczyzną i wierzę, że z czasem uda mu się pokonać wszystkie lęki, wyzbyć się koszmarów i oswoić z własnymi emocjami (np. nauczyć się płakać). Tak wiele przed nim… Martwi mnie jednak sytuacja tych, którzy nadal przebywają w obozach rozsianych po Korei Północnej – czy im też się uda? Czy nadejdzie dzień, w którym staną się wolni? Czy świat znajdzie sposób na to, by im pomóc? Czy brutalne rządy Kimów kiedyś w końcu upadną?
Chcę wierzyć, że tak się stanie. Że ten koszmar, tak skwapliwie pielęgnowany przez nazistów w latach drugiej wojny światowej, jednak kiedyś się skończy. Pełna rozterek rozstaję się z tą trudną lekturą… Pod względem literackim nie mam jej nic do zarzucenia, ale oceniać jej nie zamierzam. Nie o to w przypadku tej książki przecież chodzi.
* B. Harden, Urodzony w obozie nr 14, Świat Książki, Warszawa 2013, s. 241-244
Ewa Szczepańska.
Oceny
Książka na półkach
- 639
- 431
- 88
- 18
- 9
- 7
- 7
- 6
- 6
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
Kilka lat minęło od kiedy sięgnęłam po tę pozycję po raz ostatni. Nie będę udawać, że nie zostawiła ona po sobie śladu. Po jej przeczytaniu jeszcze ciężej jest mi zrozumieć turystów odwiedzający ten kraj. Ale wracając do książki: brutalnie szczera, szokująca, smutna a jednocześnie opisująca rzeczywistość kilkua milionów ludzi, muszących zmierzyć się z panującym w Koreii Północnej reżimem.
Cieszę się że dowiedziałam się o tej książce, ponieważ, zwłaszcza pod koniec, pomogla mi ona zrozumieć jak ciężko jest osobom uciekającym pokonać swoją traumę i żyć, po prostu żyć, wiedząc że wszyscy ich blizcy dalej tkwią w tym koszmarze.
Kilka lat minęło od kiedy sięgnęłam po tę pozycję po raz ostatni. Nie będę udawać, że nie zostawiła ona po sobie śladu. Po jej przeczytaniu jeszcze ciężej jest mi zrozumieć turystów odwiedzający ten kraj. Ale wracając do książki: brutalnie szczera, szokująca, smutna a jednocześnie opisująca rzeczywistość kilkua milionów ludzi, muszących zmierzyć się z panującym w Koreii...
więcej Pokaż mimo toJeśli interesujecie się Koreą Północną to warto przeczytać. Straszne jest to, że to i dalej jest w tych obozach.
Jeśli interesujecie się Koreą Północną to warto przeczytać. Straszne jest to, że to i dalej jest w tych obozach.
Pokaż mimo toWysoka ocena głównie za tematykę - to naprawdę niesamowite, że tyle lat po napisaniu tej książki Korea Północna nadal istnieje i robi to co robi, a świat praktycznie jest z tym na "okej".
Dobre uzupełnienie do "Światu nie mamy czego zazdrościć", autor przeplata tutaj życiorys bohatera ze skrótowymi faktami na tema Korei Północnej, dlatego najlepiej przeczytać "Światu...", a potem sięgać po więcej.
Wysoka ocena głównie za tematykę - to naprawdę niesamowite, że tyle lat po napisaniu tej książki Korea Północna nadal istnieje i robi to co robi, a świat praktycznie jest z tym na "okej".
więcej Pokaż mimo toDobre uzupełnienie do "Światu nie mamy czego zazdrościć", autor przeplata tutaj życiorys bohatera ze skrótowymi faktami na tema Korei Północnej, dlatego najlepiej przeczytać...
Bardzo interesująca i wyjątkowa, bo jedyna taka historia, który urodził się w obozie koncentracyjnym nie znając świata zewnętrznego i z niego uciekł. Historia jest bardzo ważnym świadectwem, choć należy brać pod uwagę, że z pewnością nie wszystko jest prawdą. Przy pisaniu książki brało udział wiele osób, a każdy miała w tym swój interes. Zdecydowanie polecam!
Bardzo interesująca i wyjątkowa, bo jedyna taka historia, który urodził się w obozie koncentracyjnym nie znając świata zewnętrznego i z niego uciekł. Historia jest bardzo ważnym świadectwem, choć należy brać pod uwagę, że z pewnością nie wszystko jest prawdą. Przy pisaniu książki brało udział wiele osób, a każdy miała w tym swój interes. Zdecydowanie polecam!
Pokaż mimo toTa książka ma dwie duże zalety na tle wielu innych w temacie KRLD. Jest biografią, a nie autobiografią oraz nie została napisana za szybko.
Autor, dziennikarz, regularnie spotykał się z bohaterem, Shinem, przez dwa lata. Dzięki temu książka jest technicznie dobrze napisana, przede wszystkim jednak nikogo nie wybiela. W autobiografiach ciężko uniknąć lekkiego usprawiedliwiania się. Tutaj w zasadzie mamy do czynienia z brutalnym przeciwieństwem wybielania. Funkcjonuje wyobrażenie o np. obozach koncentracyjnych, że ludzie byli tam ze sobą solidarni. W rzeczywistości, w warunkach walki o przetrwanie, nie ma miejsca na człowieczeństwo. Dopiero przez te dwa lata powstawania książki, Shin poznaje, co to jest miłość, rodzina, przyjaźń, nie od razu jest też się w stanie przyznać do tych najmroczniejszych części swojego życiorysu. To bardzo przejmujący proces, w którym się uczestniczy. Cierpienie, jakiego doświadczył Shin, jest niewyobrażalne. Naprawdę mocna lektura. Uświadamia dosadnie czytelnikowi, że jeszcze nie miał w życiu prawdziwych problemów i otwiera oczy.
Ta książka ma dwie duże zalety na tle wielu innych w temacie KRLD. Jest biografią, a nie autobiografią oraz nie została napisana za szybko.
więcej Pokaż mimo toAutor, dziennikarz, regularnie spotykał się z bohaterem, Shinem, przez dwa lata. Dzięki temu książka jest technicznie dobrze napisana, przede wszystkim jednak nikogo nie wybiela. W autobiografiach ciężko uniknąć lekkiego...
Wstrząsająca, wprost nieprawdopodobna autobiograficzna opowieść o życiu i ucieczce z jednego z licznych koreańskich obozów, które od początku lat 50-tych XX wieku do dziś istnieją w Korei Północnej. To obraz bezprecedensowego odczłowieczenia jednostki, upodlenia, upokorzenia, poniżenia, sprowadzenia człowieka do roli przedmiotu, rzeczy, który nic nie znaczy, nie ma żadnych praw, godności, a jego rola sprowadza się jedynie do bezwzględnego posłuszeństwa i wykonywania katorżniczej pracy, do walki o przeżycie.
W 1982 roku w tym okrutnym świecie, w Obozie nr 14, położonym w Kaeczon w prowincji Pyongan Południowy, urodził się Shin - bohater tej historii, któremu przyszło 23 lata spędzić w tych nieludzkich warunkach, gdzie stosowano system brutalnych kar, wymagano pracy ponad ludzkie siły, w nieustannej rywalizacji o najmniejsze okruchy jedzenia (uzupełniane ono było potajemnymi polowaniami na żaby, szczury i robaki),gdzie nie dane mu było poznać takich pojęć jak miłość, przywiązanie czy uczciwość, bowiem kierował nim wyłącznie instynkt samozachowawczy. Donoszenie i denuncjowanie na innych, a nawet bliskich było na porządku dziennym i świadczyło o posłuszeństwie wobec władz obozu; nikt nie upatrywał w tym niczego złego. Shin w wieku trzynastu lat zadenuncjował swoją matkę i starszego brata, którzy planowali ucieczkę, a potem z obojętnością patrzył jak ich torturowano, a następnie zabito.
Jego ucieczka do Chin, a następnie przedostanie się do Korei Południowej była jedną z tych nielicznych, które udało się zrealizować i przeżyć. Jednak znalezienie się w zupełnie nowym, nieznanym świecie nie ułatwiało Shin'owi adaptacji; wciąż myślał o tym, co zostawił, o karach jakie spotkały jego ojca i innych z powodu jego ucieczki. "Urodzony w obozie nr 14" to książka szczególna, którą każdy powinien przeczytać.
Wstrząsająca, wprost nieprawdopodobna autobiograficzna opowieść o życiu i ucieczce z jednego z licznych koreańskich obozów, które od początku lat 50-tych XX wieku do dziś istnieją w Korei Północnej. To obraz bezprecedensowego odczłowieczenia jednostki, upodlenia, upokorzenia, poniżenia, sprowadzenia człowieka do roli przedmiotu, rzeczy, który nic nie znaczy, nie ma żadnych...
więcej Pokaż mimo toKsiążka, którą trzeba dawkować. Bardzo emocjonująca opowieść świata, który wciąż istnieje, a my, siedząc w wygodnych i ciepłych domach, nie zdajemy sobie z tego nawet sprawy.
Książka, którą trzeba dawkować. Bardzo emocjonująca opowieść świata, który wciąż istnieje, a my, siedząc w wygodnych i ciepłych domach, nie zdajemy sobie z tego nawet sprawy.
Pokaż mimo toNajstraszniejsza, najbardziej przerażająca książka, jaką przeczytałam. Bez oceny, bo piekła drugiego człowieka nie można oceniać.
Najstraszniejsza, najbardziej przerażająca książka, jaką przeczytałam. Bez oceny, bo piekła drugiego człowieka nie można oceniać.
Pokaż mimo toBardzo fajna książka jeśli ktoś chciałby zobrazować sobie jak wygląda życie w Korei Północnej. Opisuje życie jeńca obozu dla wieźniów politycznych. Traktowanie ich jest porównywalne do obozów zagłady z II Wojny Światowej.
Polecam przeczytać by dowiedzieć się jak to jest w Koreii Północnej.
Bardzo fajna książka jeśli ktoś chciałby zobrazować sobie jak wygląda życie w Korei Północnej. Opisuje życie jeńca obozu dla wieźniów politycznych. Traktowanie ich jest porównywalne do obozów zagłady z II Wojny Światowej.
Pokaż mimo toPolecam przeczytać by dowiedzieć się jak to jest w Koreii Północnej.
Książka wstrząsająca pod wieloma względami, relacjonująca drogę Shin Dong-Hyuk’a z północnokoreańskiego obozu pracy do wolności.
Przede wszystkim trudno uwierzyć, że opisuje czasy współczesne, a nie jakieś średniowiecze. Mamy XXI wiek, a są miejsca na świecie, w których ludzkie życie jest mniej warte niż jakaś stara maszyna do szycia, czy inny klamot, w których głód jest na porządku dziennym, a jedzenie szczurów i żab to jedyna szansa na przetrwanie.
Szokujący jest sam system karania, obowiązujący w Korei Północnej. Za mniej lub bardziej urojone przewinienia karze się zbiorowo całe rodziny. I to od razu trzy pokolenia. W efekcie przy takim systemie można zostać zesłanym do obozu niemalże za wszystko: za niebacznie wypowiedziane słowo, za utrzymywanie kontaktów z kimś podejrzanym politycznie, za pokrewieństwo z kimś, kto uciekł z kraju, etc. Lista nie ma końca.
Przypadek Shina jest jeszcze inny: on jako dziecko więźniów urodził się w obozie i nie znał żadnego innego życia. Nie można powiedzieć, żeby stracił wiarę, czy nadzieję, bo to terminy zupełnie mu obce. Jego przeznaczeniem było umrzeć tam, gdzie się urodził, po drodze wyrabiając narzucone przez obozowych strażników normy. Bez aktu oskarżenia, bez wyroku skazującego, bez możliwości obrony. Jego winą stało się to, że był synem swoich rodziców. Chociaż to istny absurd, to jest to absurd, który trwa nieustannie i jest chlebem powszednim tysiąca ludzkich istnień.
Opisy życia w obozie nr 14 są porażające. Kompletna izolacja od świata zewnętrznego, ciągły i przejmujący głód, wyczerpująca praca, permanentna wzajemna inwigilacja, wszechwładza strażników, przemoc i agresja, odczłowieczanie, poniżanie i bicie więźniów, brak dostępu do leków i pomocy lekarskiej nawet w najcięższych przypadkach, składają się na codzienną, jakże nędzną egzystencję osadzonych w obozie. Nie ma uczuć wyższych, więzy rodzinne nic nie znaczą, przyjaźni się nie zawiera. Dla garści ryżu donosi się na ojca, matkę, brata, współwięźnia.
Jednak nawet na tak ukształtowanej maszynie do ciężkiej pracy, jaką stał się Shin, pojawia się rysa. Najpierw przestaje donosić na współwięźnia z zewnątrz, potem pod wpływem jego opowieści dojrzewa do decyzji o ucieczce. I wcale nie kieruje nim chęć uzyskania jakiejś mitycznej wolności (bo tej nie zna wcale i nie ma pojęcia co ona oznacza),lecz.. marzenie o pełnym brzuchu, o najadaniu się do syta każdego dnia, o spróbowaniu smaku pieczonego mięsa…
Dzięki temu, że jest młody, bystry i dopisała mu odrobina szczęścia, dotarł w końcu do Korei Południowej. W ten sposób stał się jednym z pierwszych (i jak dotąd jedynym znanym) człowiekiem urodzonym w obozie, który wyrwał się z północnokoreańskiego piekła.
Jednak jak zauważa autor, to wcale nie przyniosło mu spodziewanego szczęścia. Okazuje się, że trzeba dużo czasu, by nauczyć się „być człowiekiem”. Dawanie upustu swoim uczuciom, okazywanie komuś czułości, zakochanie się, czy obdarzenie kogoś zaufaniem to niełatwe umiejętności, nad którymi Shin musi nieustannie pracować.
Innym problemem są trudności z przystosowaniem się do realiów „wolnego” świata, w którym nikt mu nie mówi co ma zrobić, w którym samemu trzeba o siebie zadbać, czy to pracując, czy ucząc się, dbając o swoje finanse i warunki życia.
Kolejnym wstrząsającym faktem, o którym wspomina autor jest… obojętność. Wiemy, co się dzieje w kraju pozornej szczęśliwości, w którym „wszyscy prowadzą niezwykle godne i szczęśliwe życie”, wiemy, jakich okropieństw dopuszcza się reżim Kimów, wiemy, że dziesiątki lub setki tysięcy ludzi żyją w niewyobrażalnym upodleniu, lecz nie robimy zupełnie nic… Nie robi też nic kraj, który powinien być najmocniej zainteresowany zjednoczeniem półwyspu. Pozwolę sobie przytoczyć fragment, który mnie niesamowicie zaskoczył i zbulwersował: „Koreańczycy z Południa chcą zjednoczenia z Północą, ale nie chcą go w tej chwili. Wielu nie życzy sobie, aby nastąpiło za ich życia – głównie dlatego, że koszt byłby niewyobrażalnie wysoki. Uważnie przeanalizowali cenę zjednoczenia Niemiec. Proporcjonalny ciężar dla Korei Południowej, jak wynika z niektórych badań, byłby dwa i pół razy większy niż dla Niemiec Zachodnich po wchłonięciu byłych Niemiec Wschodnich. Badania wykazały, że kosztowałoby to ponad dwa miliardy dolarów w ciągu trzydziestu lat, spowodowałoby podniesienie podatków na sześćdziesiąt lat, a w przewidywalnej przyszłości dziesięć procent dochodu narodowego brutto byłoby wydawane na Północy.”
Cóż, pełne terroru rządy dynastii Kimów są zupełnie bezpieczne, skoro Korea Południowa zainteresowana jest bardziej zachowaniem pokoju i utrzymaniem wysokiego poziomu życia niż dawaniem nauczki despotom, a reszcie świata jest zupełnie obojętne to, co się dzieje powyżej 38 równoleżnika...
Pozycja, którą trzeba przeczytać. Choćby tylko po to, by poczuć ulgę, że nie jest się "obywatelem" Korei Północnej….
Książka wstrząsająca pod wieloma względami, relacjonująca drogę Shin Dong-Hyuk’a z północnokoreańskiego obozu pracy do wolności.
więcej Pokaż mimo toPrzede wszystkim trudno uwierzyć, że opisuje czasy współczesne, a nie jakieś średniowiecze. Mamy XXI wiek, a są miejsca na świecie, w których ludzkie życie jest mniej warte niż jakaś stara maszyna do szycia, czy inny klamot, w których głód jest na...