-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
2014-12-04
2014-12-23
Basia i Jarek są parą przez prawie cztery lata, przez okres nauki w liceum. W tym roku zdali maturę i każde z nich podjęło decyzje dotyczące dalszej edukacji. Ponieważ postanowili studiować w innych miastach, odbija się to na ich wzajemnych relacjach w do tej pory stabilnym związku. Basia dostrzega, jak wiele zwyczajów i zachowań Jarka ją drażni. Wspólne wakacje w Niemczech u rodziny dziewczyny nie są szczęśliwie spędzonym czasem. Młodych ludzi zaczynają irytować zachowania partnera, a rodzina staję się świadkami ich kłótni. Basia decyduje się poddać ich związek próbie: przez pół roku nie chce spotykać się z chłopakiem. Czy ich miłość przetrwa rozłąkę, czy okaże się prawdziwym i silnym uczuciem?
Basia i Jarek są parą przez prawie cztery lata, przez okres nauki w liceum. W tym roku zdali maturę i każde z nich podjęło decyzje dotyczące dalszej edukacji. Ponieważ postanowili studiować w innych miastach, odbija się to na ich wzajemnych relacjach w do tej pory stabilnym związku. Basia dostrzega, jak wiele zwyczajów i zachowań Jarka ją drażni. Wspólne wakacje w Niemczech...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-16
Druga część serii, w której główną bohaterką jest komisarz Malin Fors.
Tą część czytało mi się o wiele lepiej niż pierwszą. Gorący, wręcz tropikalny lipiec w Linkoping, małym skandynawskim miasteczku. Nad miastem rozciąga się zalegające, duszne powietrze złowrogo zapowiadające coś strasznego i bardzo przerażającego... Zaczynają się pożary lasów, które pustoszą kolejne obszary. Strażacy z trudem opanowują kolejne zarzewia ognia. Większość policjantów natomiast, podobnie jak i innych mieszkańców wzięło urlopy, aby ten wyjątkowy lipiec spędzić z rodziną na odpoczynku. Nikt jednak nie przypuszczał, że te wydarzenia będą wstępem, zapowiedzią piekła, jakie przyjdzie niedługo poznać mieszkańcom miasteczka. Zaczęło się... W miejskim parku znaleziono nagą dziewczynę, która nic nie pamięta. Na domiar złego na plaży odkryto zwłoki kolejnej ofiary. Komisarz Malin Fors zaczyna skomplikowane śledztwo. Czy położy kres serii zabójstw? Czy zdąży rozwikłać zagadkę i dowiedzieć się kto jest mordercą? Mroczny, a jednocześnie gorący od wrażeń, klimat przesycony jest tu wątkami społecznymi i tajemnicami.
Polecam.
Druga część serii, w której główną bohaterką jest komisarz Malin Fors.
Tą część czytało mi się o wiele lepiej niż pierwszą. Gorący, wręcz tropikalny lipiec w Linkoping, małym skandynawskim miasteczku. Nad miastem rozciąga się zalegające, duszne powietrze złowrogo zapowiadające coś strasznego i bardzo przerażającego... Zaczynają się pożary lasów, które pustoszą kolejne...
2014-02-27
Pierwsza książka z serii, w której głównym bohaterem jest komisarz Malin Fors.
Jest to pozycja dla cierpliwych czytelników lubiących powolne kryminały. Nawet bardzo powolne. Widzimy obraz policjantki, która prowadzi śledztwo na tle swoich osobistych problemów z byłym mężem oraz córką, powoli wkraczająca w wiek dojrzewania.
Wątek kryminalny jest nawet dobry. Strasznie ciężko mi się ją czytało. Nie mogłam przebrnąć przez pierwsze rozdziały...ale dałam radę.
W każdym bądź razie szału nie ma. Polecam wytrwałym :)
Pierwsza książka z serii, w której głównym bohaterem jest komisarz Malin Fors.
Jest to pozycja dla cierpliwych czytelników lubiących powolne kryminały. Nawet bardzo powolne. Widzimy obraz policjantki, która prowadzi śledztwo na tle swoich osobistych problemów z byłym mężem oraz córką, powoli wkraczająca w wiek dojrzewania.
Wątek kryminalny jest nawet dobry. Strasznie...
2014-08-22
Po latach oczekiwania na półki księgarń trafiła kolejna odsłona przygód wioskowego egzorcysty-amatora Jakuba Wędrowycza. Pilipiuk słusznie zrezygnował z formuły minipowieści, powracając do konwencji klasycznego opowiadania.W przypadku „Trucizny” czytelnik ma do czynienia z dwudziestoma historiami. W książce można znaleźć opis pradziejów Kraju nad Wisłą, dowiedzieć się, że to bardziej Niemiec nie chciał Wandy niż na odwrót, a smoka wawelskiego nie zabił wcale szewczyk Dratewka. Ponadto Wędrowycz po raz kolejny próbuje umknąć z rąk wysłanników piekieł, płata „psikusa” policji, egzorcyzmuje kilka duchów, rezygnuje z dwuletnich wakacji na rzecz rozwiązania zagadki „Czarnego punktu”, wykonuje jedną z dwunastu prac Herkulesa, zapisuje się na siłownę, a przede wszystkim toczy wojnę podjazdową ze znienawidzonym od lat rodem Bardaków.
Większość tekstów jest wyśmienita i na prawdę stanowi interesującą lekturę. Pilipiuk, korzystając ze sztandarowych fabuł i klisz narracyjnych potrafi rozwiać nudę codzienności i wywołać falę niekontrolowanego śmiechu.
Grozy w jej czystej postaci tu niewiele. To co ma straszyć – straszy, to co ma bawić – bawi.
Po latach oczekiwania na półki księgarń trafiła kolejna odsłona przygód wioskowego egzorcysty-amatora Jakuba Wędrowycza. Pilipiuk słusznie zrezygnował z formuły minipowieści, powracając do konwencji klasycznego opowiadania.W przypadku „Trucizny” czytelnik ma do czynienia z dwudziestoma historiami. W książce można znaleźć opis pradziejów Kraju nad Wisłą, dowiedzieć się, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-24
Trzecia książka z serii, w której głównym bohaterem jest komisarz Malin Fors.
Śledztwo, jak zwykle u Kallentofta, nie jest proste i oczywiste. Nie wiadomo bowiem czego się chwycić, co lub kto może być istotne dla sprawy. Mamy więc wiele wątków, całą plejadę barwnych postaci i mnóstwo tropów, które prowadzą donikąd. A w tle – ale tym razem to niezwykle istotne tło – mamy samą Malin. Pani komisarz daleko do ideału.
Pije niemal na okrągło i trzeźwieje na krótko. Rozstaje się z mężem, odsuwa od córki. Ledwo daje sobie radę w pracy. Malin Fors, mówiąc wprost, traci kontrolę nad swoim życiem.
Narracja z " zaświatów " stała się już męcząca.
Trzecia książka z serii, w której głównym bohaterem jest komisarz Malin Fors.
Śledztwo, jak zwykle u Kallentofta, nie jest proste i oczywiste. Nie wiadomo bowiem czego się chwycić, co lub kto może być istotne dla sprawy. Mamy więc wiele wątków, całą plejadę barwnych postaci i mnóstwo tropów, które prowadzą donikąd. A w tle – ale tym razem to niezwykle istotne tło – mamy...
2014-05-22
Ale się uśmiałam. Gadające prosiaki...nowa wersja bajki o Czerwonym Kapturku.
Książka "Kroniki Jakuba Wędrowycza" to niezły miszmasz. Mamy tu różne historie.Wyobraźcie sobie,że nasz egzorcysta jest ojcem i dziadkiem. Co dla mnie było nie do pojęcia.
Jest to jednak wspaniała rozrywka, lektura łatwa i przyjemna. Na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu, ale tak to już jest. Ja jestem zachwycona i zamierzam sięgnąć po dalsze części niesamowitych opowieści o Jakubie.
Ale się uśmiałam. Gadające prosiaki...nowa wersja bajki o Czerwonym Kapturku.
Książka "Kroniki Jakuba Wędrowycza" to niezły miszmasz. Mamy tu różne historie.Wyobraźcie sobie,że nasz egzorcysta jest ojcem i dziadkiem. Co dla mnie było nie do pojęcia.
Jest to jednak wspaniała rozrywka, lektura łatwa i przyjemna. Na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu, ale tak to już...
2014-06-02
Jeśli Jakuba można nazwać bohaterem pozytywnym (mam poważne wątpliwości), to teraz na scenę polskiej wsi wkracza bohater negatywny, czyli tytułowy Iwanow. Jest to czarownik, z którym to właśnie Jakub będzie musiał się zmierzyć. Bo kto, jeśli nie on, uratuje rodzinne Wojsławice przed opętanym szaleńcem, który chce zrobić jedną wielką rozpierduchę? Wędrowycz będzie miał nie lada problemy z rosyjskim przybyszem, a nie ułatwią mu tego zadania na pewno lokalne organy ścigania, które bez przerwy depczą mu po piętach.
Przeczytałam dość szybko, może nie z zachwytem, ale i bez specjalnych męczarni. Uważam, że ta część jest ociupinkę gorsza od "Kroniki..." Autor jakby odmienił postać Jakuba, który staję się świadomym swojej roli egzorcystą.Alkoholu, czyli bimbru i piwa "Perła" jakby mniej, za to więcej klimatu Wojsławic, wsi w której mieszka Jakub. Wyszło to na dobre książce, jak i Jakubowi. Jego zapędy jako bimbrownika wcale nie zmalały, ale dzięki mądremu eksploatowaniu tego motywu przez autora Jakub, wraz ze swoim hobby, nie stał się nudny.
Pilipiuka można albo lubić albo nie. Ja zaliczam się do grona osób, które uwielbiają twórczość tego pisarza. "Czarownik Iwanow" to książka pełna humoru, radości, przymrużenia oka. Lekka. Warto przeczytać :D
Jeśli Jakuba można nazwać bohaterem pozytywnym (mam poważne wątpliwości), to teraz na scenę polskiej wsi wkracza bohater negatywny, czyli tytułowy Iwanow. Jest to czarownik, z którym to właśnie Jakub będzie musiał się zmierzyć. Bo kto, jeśli nie on, uratuje rodzinne Wojsławice przed opętanym szaleńcem, który chce zrobić jedną wielką rozpierduchę? Wędrowycz będzie miał nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-22
2014-06-12
2014-06-19
Jak na razie uważam ją za najlepszą z cyklu.
Główną cechą książek z egzorcystą jest naśmiewanie się z filmów, książek, historii, muzyki, kultury i nawet poczciwym dresom się dostało.
W tej części przygód Wędrowycz mierzy się z Terminatorem, przenosi się w czasie, walczy z głową indiańskiego boga, rozwiązuje zagadkę upiora w operze, znajduje starożytny rosyjski samowar z dżinem. Wyrusza do Egiptu i Matrixa.
Przyjemna...bawi.
Jak na razie uważam ją za najlepszą z cyklu.
Główną cechą książek z egzorcystą jest naśmiewanie się z filmów, książek, historii, muzyki, kultury i nawet poczciwym dresom się dostało.
W tej części przygód Wędrowycz mierzy się z Terminatorem, przenosi się w czasie, walczy z głową indiańskiego boga, rozwiązuje zagadkę upiora w operze, znajduje starożytny rosyjski samowar z...
2014-01-10
Czteroletnia Lotta mieszka w żółtym domku przy Ulicy Garncarzy wraz z rodzicami, bratem Jonasem, siostrą Mią i pluszowym prosiaczkiem Niśkiem. Jej szalone pomysły sprawiają, że Ulica Garncarzy zmienia nazwę na Ulicę Awanturników i staje się najhałaśliwszą :-) uliczką w miasteczku.
Jeśli lubisz książki Astrid Lindgren, musisz koniecznie poznać zabawne perypetie dzieci z Ulicy Awanturników. Zaręczam, że nie pożałujesz!Moja córka była zachwycona.
Czteroletnia Lotta mieszka w żółtym domku przy Ulicy Garncarzy wraz z rodzicami, bratem Jonasem, siostrą Mią i pluszowym prosiaczkiem Niśkiem. Jej szalone pomysły sprawiają, że Ulica Garncarzy zmienia nazwę na Ulicę Awanturników i staje się najhałaśliwszą :-) uliczką w miasteczku.
Jeśli lubisz książki Astrid Lindgren, musisz koniecznie poznać zabawne perypetie dzieci z...
2014-01-11
Akcja książki rozgrywa w Hamburgu, a my pojawiamy się w niej jako czytelnicy, w chwili gdy psychopatyczny morderca, podpisujący się w liście jako Syn Svena, wysyła wiadomość do Jana Fabla, rzucając mu wyzwanie. Następuje to w chwili, gdy w mieście zostaje znaleziona już druga kobieta, którą zabito na rytualny sposób.
Początkowo Fablowi i jego zespołowi wydaje się, że mają do czynienia z klasycznym wątkiem szaleńca, zabijającego swoje ofiary bez większego planu. Tym bardziej, że samo zabójstwo przypomina mroczny, rytuał wikingów, poświęcony Odynowi.
Jednak w chwili w której okazuje się, że ofiary są ze sobą powiązane - a łączy je wątek policji i świata polityki, nadkomisarz zdaje sobie sprawę, że jest to zbrodnia stylizowana na seryjne morderstwa i że za zabójstwami kryje się czyjś motyw.
Na rosnącą w mieście panikę nakłada się dziwna sytuacja w półświatku, w którym nowa grupa ukraińska, nazywana Elitą, terroryzuje wszystkie pozostałe ugrupowania, zaprowadzając swoje nowe porządki. Słynie ona z okrucieństwa, a jej przywódca nazywany jest przez ludzi bestią.
W pewnym momencie wszystkie wątki zaczynają składać się w jedną całość, a Fabel zyskuje niespodziewanie ważnych sojuszników, którzy bardzo dobrze znają Syna Svena.
Krwawy orzeł to świetna książka, a co najlepsze okazuje się być czymś całkiem innym, od tego, czego zaczynamy się spodziewać po lekturze pierwszego rozdziału. To nie jest typowy thriller. Owszem, mamy tu do czynienia z wątkiem morderstw, policji pomaga psycholog, a nawet profesor historii, ale równie ważne są wątki polityczne, sieć zależności między różnymi osobami, których finałem stały się morderstwa popełnione na kobietach.
Gdybym miała porównać z czymś tę książkę, to powiedziałabym, że ma w sobie trochę z pisarstwa Iana Rankina, szczyptę stylu Lizy Marklaud, łącząc wszystko to, co u tych autorów najlepsze.
Absolutnie polecam!
Akcja książki rozgrywa w Hamburgu, a my pojawiamy się w niej jako czytelnicy, w chwili gdy psychopatyczny morderca, podpisujący się w liście jako Syn Svena, wysyła wiadomość do Jana Fabla, rzucając mu wyzwanie. Następuje to w chwili, gdy w mieście zostaje znaleziona już druga kobieta, którą zabito na rytualny sposób.
Początkowo Fablowi i jego zespołowi wydaje się, że mają...
2014-01-13
Nadchodzą święta Bożego Narodzenia oraz siódma rocznica śmierci Jakuba Marleya – wspólnika w interesach – Ebenezera Scrooga. Obaj panowie nie należeli do grupy przyjemnych jegomości, którzy byliby znani ze swej szczodrości i miłości wobec bliźnich. Nie cieszyło ich nic poza zyskiem – mamona oto był ich sens życia. Kresem ich wspólnej, „szczęśliwej” egzystencji była śmierć Jakuba. Nawet Scrooga niewiele ona obeszła i potrafił bez najmniejszego problemu przejść nad tym faktem do porządku dziennego. Do czasu, kiedy to jego zmarły przyjaciel nie odwiedził go w noc wigilijną. Spotkanie to miało uratować Scrooga przed losem, który dotknął Marleya. Jednak Ebenezer nie przejął się specjalnie wizytą i nie miał zamiaru zmieniać swojego życia. Nie wiedział jeszcze, że nie ucieknie przed swoim fatum i będzie musiała zmierzyć się z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Te podróże w czasie i przestrzeni pozwoliły mu zrozumieć i przypomnieć sobie o tym, co w życiu najważniejsze. O jakich wartościach zapomniał, kogo w życiu skrzywdził – ta noc przed dniem Bożego Narodzenia była czasem rozliczeń i rachunku sumienia. To była ostatnia chwila na nawrócenie i mocne postanowienie poprawy. Czy tego dokonał – większość zna odpowiedź na te pytania, ale niezależnie od tego i tak warto przeczytać książkę Karola Dickensa, by jeszcze raz uświadomić sobie znaczenie świąt i odkryć ich magię.
Co do geniuszu i znaczenia „Opowieści wigilijnej” nie muszę chyba nikogo przekonywać – ot się rozumie samo przez się. To, jak bardzo aktualna jest to historia to chyba też dla nikogo nie jest niczym zadziwiającym, tak jak i to, że Scroogów dziś nam nie brakuje. Czasem i w sobie zauważamy Ebenezera, ważne jest jednak, aby nad nami nie zapanował. Niech duch świąt Bożego Narodzenia trwa nie tylko przez te kilka, ale przez 365 dni w roku.
Nadchodzą święta Bożego Narodzenia oraz siódma rocznica śmierci Jakuba Marleya – wspólnika w interesach – Ebenezera Scrooga. Obaj panowie nie należeli do grupy przyjemnych jegomości, którzy byliby znani ze swej szczodrości i miłości wobec bliźnich. Nie cieszyło ich nic poza zyskiem – mamona oto był ich sens życia. Kresem ich wspólnej, „szczęśliwej” egzystencji była śmierć...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-15
Książkę polecam naprawdę każdemu. Jeśli jesteś dzieckiem pokochasz przygody tego chłopca. Jeśli zaś jesteś rodzicem usiądź razem ze swoją pociechą na kanapie i razem poznajcie przygody dziewięcioletniego psotnika. Gwarantuje, że oboje będziecie się równie dobrze bawić.
Po prostu rewelacyjna !!!
Książkę polecam naprawdę każdemu. Jeśli jesteś dzieckiem pokochasz przygody tego chłopca. Jeśli zaś jesteś rodzicem usiądź razem ze swoją pociechą na kanapie i razem poznajcie przygody dziewięcioletniego psotnika. Gwarantuje, że oboje będziecie się równie dobrze bawić.
Po prostu rewelacyjna !!!
2014-01-19
Wszyscy, którzy mają bogatą wyobraźnię i chcą się poczuć jak bajkowi bohaterowie z przyjemnością zanurzą się w świat z pogranicza baśni i realności.
Wszyscy, którzy mają bogatą wyobraźnię i chcą się poczuć jak bajkowi bohaterowie z przyjemnością zanurzą się w świat z pogranicza baśni i realności.
Pokaż mimo to2014-01-14
Za genialne wydanie „Nowych przygód Mikołajka” należą się wydawnictwu Znak wielkie oklaski! Na księgarskiej ladzie, półce przyciąga natychmiast wzrok. Znakomicie prezentuje się na półce domowej biblioteczki. Książka zapoczątkowała w piękny sposób cały ten szał Mikołajkowy, te gadżety, przeróżne wydawnictwa, gdzie króluje kreska Sempégo i odmieniane przez wszystkie przypadki imię Mikołajek… Na okładce główny bohater, lekko podkolorowany dla efektu, w zielonej marynarce i czerwonym krawacie, na białym tle, które wypełniają chyba wszystkie postacie towarzyszące Mikołajkowi w opowiadaniach, narysowane szarą, mniej lub bardziej wyraźną kreską, sugerującą, że są właśnie tylko tłem dla tego, na którym skupiają się reflektory literackiej sceny.
W historiach znajdujemy dialogi kilkuletnich, pewnie niespełna dziesięcioletnich uczniów, które odzwierciedlają dziecięce pojmowanie świata i przypominają chłopięce lata. Widzimy tatę Mikołajka – drobnomieszczańskiego pracownika biurowego, nerwowego, kłótliwego, trochę nierozumiejącego dzieci, jakby z niezamierzonym do nich dystansem. Miejscami bardzo śmiesznego, miejscami dającego wiele do myślenia dorosłym czytelnikom, którzy mogą w tej, zamierzonej przecież, ironii zobaczyć siebie. Mamy tu tych samych co poprzednio sąsiadów, opiekunów szkolnych, dyrektora szkoły, postacie kobiece – przede wszystkim mamę Mikołaja, nauczycielki. Z kart książki dobywają się dziecięce krzyki, dąsy, kłótnie.
Fabuła i humor konstruowane są na zasadzie przeciwieństw. Pokazane są z wielkim wdziękiem relacje, ba! wojna społeczna i rodzinna! Między sąsiadami, pracownikiem a szefem, teściową a zięciem. Stąd wyciągane są i oprawiane humorem, żartami złośliwe dialogi, komentarze, bardziej rozumiane i doceniane przez dorosłych czytelników niż dzieci. Mamy pana Blédurta (z żoną, chociaż to nie ona jest „główną atrakcją” wzajemnych stosunków obu rodzin), państwa Courteplaque – nowych sąsiadów z córką Jadwinią, o której Mikołajek mówi, że nie jest tak fajna jak chłopaki, ale się z nią ożeni, jest szef taty Mikołajka – pan Moucheboume, jest pan Cazalès, korepetytor, pani Navarin, zastępująca „naszą panią”. Sytuacje z udziałem tych postaci są przezabawne. Dlaczego? Bo widzimy w nich samych siebie, naszych sąsiadów, naszą rodzinę, nasz stosunek do szefostwa. Wszędzie mnóstwo złośliwości i kpin. Od wspólnej zabawy, przez obrażanie się, po pomoc i wścibstwo. Bo autorzy przypisali każdej z postaci, która pojawia się w zbiorach opowiadań wielokrotnie, która tworzy owo Mikołajkowe środowisko naturalne, właściwe jej cechy. A te cechy właśnie dają czytelnikowi możliwość i komfort zadomowienia się w stworzonym środowisku, uśmiechu już na samą wzmiankę o postaci, która zapowiada jej uczestnictwo w jakimś zdarzeniu, towarzyszenie Mikołajkowi. Samo życie!
Wszystko to, co napisałam, to obserwacje z punktu widzenia dorosłego czytelnika. Stosunki między dorosłymi to dokładna kopia stosunków między małymi kolegami. A może i odwrotnie? Podobne cechy, wyraziste, powtarzalne prawie co opowiadanie, mają najbliżsi koledzy Mikołaja: Alcest - ten, co bez przerwy je, Kleofas, Ananiasz - pupilek naszej pani, Joachim, Rufus, którego tata jest policjantem, Maksencjusz o długich nogach z wystającymi zawsze brudnymi kolanami, Euzebiusz lubiący dawać fangi w nos, Gotfryd, który ma bardzo bogatego tatę. Oni się kłócą, popychają, biją, jeżdżą na szkolne wycieczki, zostają w szkole po lekcjach, przychodzą do szkoły w wolny dzień za karę, ściągają, uwielbiają swoją panią, nazywają swojego opiekuna Rosołem. To im konfiskowane są zabawki, które przynoszą do szkoły pomimo zakazów. To oni wybierają się na pusty plac, pełen desek i cegieł. Historie z nimi związane wzbudzają tak ogromny śmiech, że należy zakazywać ich czytania przy jedzeniu, bo grozi to zakrztuszeniem się i pluciem okruchami jak Alcest, ten, co ciągle ma od masła tłuste ręce.
Jest jeszcze coś, na co do tej pory nie zwróciłam uwagi. Goscinny dał nam bardzo szeroki obraz powojennej, małomiasteczkowej Francji. Zwyczajów prowincji z drobnymi sklepikarzami, powstającymi domami towarowymi, dorabianiem się mieszczaństwa, wyjazdami na wieś, ulicznymi lodziarzami, policjantami pilnującymi porządku na ulicach, wesołymi miasteczkami… Pokazał szkołę jeszcze nie koedukacyjną, z czwartkiem jako dniem wolnym od nauki…
Trudno streszczać lub recenzować wszystkie opowiadania z tych tomów. Wiele jest w nich elementów powtarzalnych. Oczywiście koledzy Mikołaja, zachowania ich i ich rodziców. Przez tę powtarzalność Goscinny buduje humor, który nie nudzi. Przedstawianie z tomu na tom tych samych postaci jest zabawne, nie nudne. Przecież można ciągle czytać wyjaśnienia Mikołajka, że Rosół to nasz opiekun, nazywany jest tak, bo wciąż mówi: „Spójrzcie mi w oczy”, a na rosole są oka; że Alcest ciągle je; że Gotfryd ma bardzo bogatego tatę; że tata Rufusa jest policjantem; że Ananiasz nosi okulary i przez to nie można go bić ;i tak dalej. Ale powtórzenia z tomu na tom, z opowiadania na opowiadanie mają przecież zawsze nową scenerię. Pisarz przenosi nas do cyrku, restauracji, zoo, pociągu. I do wielu, wielu innych miejsc, w których jednak bohaterem jest zawsze Mikołajek, z jednej strony opisujący szaleństwa kolegów, a z drugiej dostrzegający swoim dziecięcym wzrokiem śmieszne zachowania i pozy dorosłych…
Za genialne wydanie „Nowych przygód Mikołajka” należą się wydawnictwu Znak wielkie oklaski! Na księgarskiej ladzie, półce przyciąga natychmiast wzrok. Znakomicie prezentuje się na półce domowej biblioteczki. Książka zapoczątkowała w piękny sposób cały ten szał Mikołajkowy, te gadżety, przeróżne wydawnictwa, gdzie króluje kreska Sempégo i odmieniane przez wszystkie przypadki...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-25
Najprostszym słowem, które określiłoby tę książkę, jest po prostu: FAJNA. Obecnie raczej nie stanowi dla mnie "pożywnej" lektury, ale kilkanaście lat temu bawiła mnie nie raz. Nie należy do książek z podwójnym dnem, mających na celu w niewidzialny sposób przekazać młodemu czytelnikowi (a w tym wypadku czytelniczce!) nowe, nieznane mu emocje, życiowe prawdy itd., ale mimo to, dzięki prostemu językowi i nieskomplikowanej fabule, miło się czyta.
Teraz przeczytała ją moja córka i tak jak mi...też się jej podobało. Więc po tylu latach nie straciła swojej wymowności.
Najprostszym słowem, które określiłoby tę książkę, jest po prostu: FAJNA. Obecnie raczej nie stanowi dla mnie "pożywnej" lektury, ale kilkanaście lat temu bawiła mnie nie raz. Nie należy do książek z podwójnym dnem, mających na celu w niewidzialny sposób przekazać młodemu czytelnikowi (a w tym wypadku czytelniczce!) nowe, nieznane mu emocje, życiowe prawdy itd., ale mimo...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-06
Bardzo lubię książki pana Childa.
Niezła sensacja. Przypadkowe spotkanie w metrze, samobójstwo kobiety, zainteresowanie różnych grup ,,silnych" facetów, niekoniecznie występujących oficjalnie. Jack Reacher musi w tym galimatiasie znaleźć przyczynę samobójstwa, odnaleźć nośnik pamięci i nie dać się zabić. A zabicie go rozwiązałoby problemy niektórych agentów, ryzyko niesie więc każdy kolejny dzień prywatnego śledztwa - aby do jutra. Oczywiście dzięki wcześniejszej służbie jest nie do pobicia. Może trochę za dużo analizuje, przytacza całą masę zbędnych czytelnikowi danych technicznych na temat każdego napotkanego obiektu.
Trzeba przyznać, że Lee Child ma dryg do budowania napięcia i dobrego konstruowania fabuły. Książka napisana jest bardzo sprawnym językiem, a opisy Nowego Jorku są tak precyzyjne, że zdają się być żywcem wyciągnięte z akt militarnych. Poznajemy szczegóły każdej ulicy, kawiarni i hotelu który Jack odwiedza. Dzięki czemu po lekturze czujemy się jakbyśmy osobiście odwiedzili Nowy Jork. Akcja toczy się płynnie, a krótkie rozdziały nadają jej jeszcze większego tempa. Powieść nie nudzi, czyta się ją bardzo przyjemnie, a ciągłe zwroty akcji wywołują u nas chęć jak najszybszego rozwikłania sprawy.
Dla wielbicieli sensacji myślę, że jest to pozycja jak najbardziej obowiązkowa. Nie wnosi ona być może jakiś nowych, niesamowitych innowacji lecz napisana jest ręką starego wyjadacza, który potrafi zainteresować czytelnika swoją opowieścią.
Bardzo lubię książki pana Childa.
Niezła sensacja. Przypadkowe spotkanie w metrze, samobójstwo kobiety, zainteresowanie różnych grup ,,silnych" facetów, niekoniecznie występujących oficjalnie. Jack Reacher musi w tym galimatiasie znaleźć przyczynę samobójstwa, odnaleźć nośnik pamięci i nie dać się zabić. A zabicie go rozwiązałoby problemy niektórych agentów, ryzyko niesie...
2014-02-12
Pierwsza książka z serii, którą bohaterem jest komisarz Van Veeteren.
Facet budzi się we własnym domu i odnajduje utopioną w wannie swoją niedawno poślubioną żonę. W dodatku nic nie pamięta i wciąż nie bardzo wie, co się wokół niego dzieje... Trudno się więc dziwić, że zostaje aresztowany i skazany za zabójstwo. Z uwagi na dziwny stan, w jakim znajdował się po aresztowaniu i po procesie, zostaje umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, gdzie wciąż zastanawia się nad całym zdarzeniem – jest pewien, że nie zabił, ale nic nie pamięta. Jest tu i tajemnica i dziwny mrok, i absolutna niewiadoma, co z tego wyniknie.
Zarówno oskarżony o zabójstwo Janek Mitter, jak i jego żona byli nauczycielami, pracowali razem, mieli za sobą trudne życiowe doświadczenia. Wszystko wskazuje na to, że się kochali, choć była to miłość dojrzała i dość nieoczekiwana. W ich wcześniejszym życiu, jak się okazuje, było też wiele tajemnic. Ale o tym dowiadujemy się dopiero w momencie, gdy Mitter zostaje zamordowany w szpitalu. Wtedy nie ma już wątpliwości, że za morderstwem jego żony stoi ktoś inny. I tego kogoś usiłuje odnaleźć komisarz Van Veeteren. Pan komisarz nie budzi sympatii: gruboskórny, nadpobudliwy, kierujący się niezdrowymi emocjami i osobistymi uprzedzeniami jest zaprzeczeniem inteligentnego detektywa o niezawodnej intuicji. Van Veeteren zawala na całej linii, po czym próbuje odzyskać twarz. Jest irytujący, ale też intrygujący.
Pierwsza książka z serii, którą bohaterem jest komisarz Van Veeteren.
Facet budzi się we własnym domu i odnajduje utopioną w wannie swoją niedawno poślubioną żonę. W dodatku nic nie pamięta i wciąż nie bardzo wie, co się wokół niego dzieje... Trudno się więc dziwić, że zostaje aresztowany i skazany za zabójstwo. Z uwagi na dziwny stan, w jakim znajdował się po aresztowaniu...
Treść dotyka problemu narkotyków wśród młodzieży. Że jest to ówcześnie temat stosunkowo nowy i że organa ścigania nie za bardzo dają sobie z nim radę świadczy chociażby fakt, iż doświadczony oficer milicji pyta się w laboratorium kryminalistyczny czy do produkcji narkotyków można użyć... mleka. Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to nieco groteskowe. Ale na razie jest początek kolorowych lat siedemdziesiątych i o narkotykach Polacy mogą sobie co najwyżej poczytać w zagranicznych kryminałach.
Podleśną, małą podwarszawską miejscowością wstrząsa tragiczne zdarzenie. Ktoś brutalnie morduje komendanta miejscowego posterunku MO. Z tego powodu w miejscowości panuje niezdrowe i rozplotkowane ożywienie. Komenda Główna widząc, że samo morderstwo wygląda jakoś tak dziwnie i mocno nie pasuje do czynów karalnych, popełnianych zazwyczaj w Podleśnej, wysyła na miejsce swojego człowieka. Major Bronisław Niewarowny oficjalnie ma przejąć obowiązki komendanta posterunku w Podleśnej. Nieoficjalnie ma dyskretnie przeprowadzić śledztwo w sprawie morderstwa komendanta. Major Niewarowny jest znany ze swojego trudnego charakteru oraz z niekonwencjonalnych metod śledczych.
Edigey znakomicie sportretował życie małego miasteczka z jedną "ekskluzywną" kawiarnią oraz jednym SAM-em. Sportretowana Podleśna to grajdoł gdzie "wiedzą sąsiedzi kto gdzie siedzi" a każde spotkanie towarzyskie jest wylęgarnią plotek.
Treść dotyka problemu narkotyków wśród młodzieży. Że jest to ówcześnie temat stosunkowo nowy i że organa ścigania nie za bardzo dają sobie z nim radę świadczy chociażby fakt, iż doświadczony oficer milicji pyta się w laboratorium kryminalistyczny czy do produkcji narkotyków można użyć... mleka. Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to nieco groteskowe. Ale na razie jest...
więcej Pokaż mimo to