rozwińzwiń

Wszystkie dzieci Maharadży

Okładka książki Wszystkie dzieci Maharadży Joanna Puchalska
Okładka książki Wszystkie dzieci Maharadży
Joanna Puchalska Wydawnictwo: Fronda powieść historyczna
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Fronda
Data wydania:
2021-12-27
Data 1. wyd. pol.:
2021-12-27
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380796775
Tagi:
maharadża uchodźcy wszystkie dzieci maharadży powieść
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
481
32

Na półkach:

nie dokończyłam, irytująca interpretacja lektorki audiobooka

nie dokończyłam, irytująca interpretacja lektorki audiobooka

Pokaż mimo to

avatar
116
82

Na półkach:

Powieść oparta na faktach. Trochę dziwny twór, bo przeziera dydaktyzm powieści dla młodzieży (którego nota bene młodzież nie lubi). Z drugiej jednak strony można się trochę dowiedzieć o epizodzie (nie takim znowu małym),w którym w dziwny sposób splatają się losy Polaków zesłanych podczas II wojny światowej w głąb ZSRR i cudownie ocalałych splotem różnych umów państwowych, a raczej przywianych wichrem historii do Indii. Pokazane są jednostkowe losy sierot i nie-sierot, jak się po wojnie okazało, przygarniętych przez macharadżę Digvijaysinhji – indyjskiego arystokratę mającego we władaniu północno-zachodnie indyjskie księstwo Nawanagaru. Historia prawdziwa i godna naśladowania w czasie migracji różnych ludów do Europy.

Powieść oparta na faktach. Trochę dziwny twór, bo przeziera dydaktyzm powieści dla młodzieży (którego nota bene młodzież nie lubi). Z drugiej jednak strony można się trochę dowiedzieć o epizodzie (nie takim znowu małym),w którym w dziwny sposób splatają się losy Polaków zesłanych podczas II wojny światowej w głąb ZSRR i cudownie ocalałych splotem różnych umów państwowych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2860
751

Na półkach: , , , ,

To historia ,o której raczej nie było zbyt dużo mówione, a naprawdę warto o tym mówić. W czasie gdy w 1941 roku powstał problem co zrobić z tysiącami polskich dzieci uratowanych ze Związku Sowieckiego ,władca Nawanagaru zgodził się przyjąć gromadkę sierot. Dzieci żyły w stworzonym osiedlu ,a po wojnie formalnie adoptował dzieci,które nie miały prawnego opiekuna ( ok.200).
Ja zainteresowałam się bliżej tym tematem gdy ostatnio byłam w W-wie u córki i spacerowałam po "Skwerze Dobrego Maharadży". Powinno się pamiętać i mówić o takich dobrych czynach.Po wojnie raczej nie było to możliwe (w komunistycznej Polsce),tak samo jak o Katyniu i właśnie o takim "czynie".Wczale się nie dziwię,że przez niektórych nazywany jest "polskim maharadżą".

To historia ,o której raczej nie było zbyt dużo mówione, a naprawdę warto o tym mówić. W czasie gdy w 1941 roku powstał problem co zrobić z tysiącami polskich dzieci uratowanych ze Związku Sowieckiego ,władca Nawanagaru zgodził się przyjąć gromadkę sierot. Dzieci żyły w stworzonym osiedlu ,a po wojnie formalnie adoptował dzieci,które nie miały prawnego opiekuna (...

więcej Pokaż mimo to

avatar
731
621

Na półkach: , , ,

Ci, którzy znają mnie osobiście i ci, którzy zaglądają do mnie na blog lub stronę wiedzą, że od lat fascynuję się Indiami i wszystkim, co jest z nimi związane, a już w szczególności kulturą i wiarą. Dlatego też gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawniczych, oczywiste stało się to, że muszę ją mieć w mojej biblioteczce i koniecznie poszerzyć swoją wiedzę na temat tego wyjątkowego kraju.
Faktem jest, że zanim zabrałam się do lektury, minęło sporo czasu, ale nie spodziewałam się, że czeka na mnie taka fascynująca, a zarazem niezwykle poruszająca i pouczająca historia.
Początkowo byłam przekonana, że trafiłam na typową biografię maharadży, jednak okazało się, że jest to fabularyzowana powieść oparta na faktach, biografii, listach i wspomnieniach dzieci oraz dorosłych, którzy trafili pod opiekuńcze skrzydła tego wyjątkowo ciepłego i serdecznego człowieka.
Jednak nim to się stało przeszli przez piekło zsyłek na Syberię, niejednokrotnie obserwowali śmierć najbliższych, sami walcząc o przetrwanie. Nie raz, nie dwa a setki razy byli głodni, chorzy z ledwością wymykający się z zimnych objęć własnej śmierci.
Opisy tego wszystkiego i fragmenty listów niejednokrotnie rozrywają serce i zmuszają o refleksji nad tym, jacy teraz jesteśmy zachłanni, ciągle chcemy więcej i więcej. Każą czytelnikowi zwolnić w tym pędzie świata i zastanowić się co tak naprawdę jest w życiu ważne...

Ich życie zmienia się gdy docierają do obozu dla uchodźców w niewielkiej wsi Balachadi.
(Obóz był z założenia przeznaczony dla dzieci w wieku 2–15 lat, starsze przenoszono do Valivade. Komendantem obozu został ksiądz Franciszek Pluta, który zorganizował go na wzór harcerski – poranna gimnastyka, apel w szeregach zwróconych w stronę Polski. Dla starszych dzieci zorganizowano szkołę. Nauczycielkami zostały kobiety ocalone z łagrów, które wraz z dziećmi przybyły do Indii, m.in.: Maria Skórzyna, Waleria Tyszkiewicz, Helena Krzętowska, Stefania Śliwińska, Cecylia Stachoń, Janina Dobrostańska, a także Antoni Maniak. Maharadża sprowadził z Goa, ówczesnej portugalskiej kolonii na południu Indii, trzech kucharzy, którzy umieli gotować po europejsku. Na wysokim maszcie powiewała biało-czerwona flaga, dar polskich marynarzy z SS Kościuszko- źródło: Wikipedia).
W relacjach świadków maharadża daje się poznać jako człowiek niezwykle otwarty i ciepły. Brał on udział we wszystkich ważnych uroczystościach mających miejsce w obozie. Zapraszał dzieci do swojego pałacu, gdzie gościł ich niczym najbardziej wyczekiwanych gości. Był to człowiek niezwykle spontaniczny, lubiący bawić się z dziećmi, łagodny. Dawał dzieciom namiastkę normalnego dzieciństwa bez strachu i niepewności co do jutra... Szkoda, że tak rzadko i mało się o nim mówi...

"Wszystkie dzieci maharadży" to książka w moim odczuciu niezwykła... Nie dlatego że opisuje nam postać mało znanego człowieka, który bezinteresownie zrobił dla Polaków niewyobrażalną rzecz, ale dlatego, że pomimo olbrzymiego cierpienia, które zostało opisane na jej stronach, niesie również pociechę i nadzieję w to, że są na świecie ludzie, którzy wyciągną pomocną dłoń, i sprawią, że zza ciemnych chmur, choć na chwilę wyjrzy słońce.
Tak jak wspomniałam wyżej, przedstawiona historia niejednokrotnie wywołała we mnie ogrom bólu i łez współczucia. Pomimo to czyta się tę książkę naprawdę dobrze.
Autorka stworzyła doskonałą fabułę, bohaterowie są wykreowani po prostu genialnie, obdarzeni całą gamą uczuć i emocji- stają się czytelnikowi niezwykle bliscy.
Przypadł mi do gustu styl pisarki, jest lekki i bardzo przyjemny w odbiorze, barwne i niezwykle plastyczne opisy pozwalają poczuć całą gamę emocji od poczucia strachu i dyskomfortu po całkowity relaks w ogrzewającym twarz słońcu...
Jeśli inne książki autorki są utrzymane w podobnym "klimacie" z przyjemnością po nie sięgnę.

Doskonałym uzupełnieniem fabuły jest szeroka bibliografia, którą autorka umieściła na końcu powieści. Nie tylko zdradza tam, z jakich źródeł historycznych sama korzystała, ale wskazała wiele ciekawych pozycji, po które warto sięgnąć, by poznać jeszcze szerzej historię maharadży, który bezinteresownie uratował tysiąc polskich dzieci.

Czy polecam?
Zdecydowanie tak. To fascynująca powieść, a zarazem doskonała lekcja historii, o której tak naprawdę niewiele wiemy.

POLECAM...

Ci, którzy znają mnie osobiście i ci, którzy zaglądają do mnie na blog lub stronę wiedzą, że od lat fascynuję się Indiami i wszystkim, co jest z nimi związane, a już w szczególności kulturą i wiarą. Dlatego też gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawniczych, oczywiste stało się to, że muszę ją mieć w mojej biblioteczce i koniecznie poszerzyć swoją wiedzę na temat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
134
35

Na półkach: ,

Wygłodzone i w łachmanach, dzieci docierały do formującej się na terenie ZSSR Armii Andersa i dzięki temu znalazły się w Indiach. Maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji zaprosił młodych uchodźców, by zamieszkali w specjalnie dla nich wybudowanym osiedlu. Mieli odtąd dach nad głową, zapewnione wyżywienie, ubranie, naukę i opiekę lekarską.

O Polsce usłyszał po raz pierwszy w latach 20., gdy mieszkając wraz ze stryjem w Szwajcarii, poznał bliżej sąsiada – Ignacego Paderewskiego. Osobowość mistrza, rozmowy i dyskusje na temat Polski, które miały tam miejsce, zrobiły na młodym księciu takie wrażenie, że do końca życia czynnie interesował się jej losami. W gabinecie wojennym Wielkiej Brytanii poznał generała Władysława Sikorskiego.

Kiedy 24 grudnia 1941 Stalin wydał zgodę, by z ZSRR wyjechały osierocone polskie dzieci, polscy ochotnicy zaczęli ich szukać w sierocińcach. Przy granicy z Iranem zorganizowano polski sierociniec, do którego trafiały dzieci z całego Związku Radzieckiego. Dużą rolę w jego utworzeniu odegrała słynna piosenkarka Hanka Ordonówna i jej mąż.

W Delhi został powołany Komitet Pomocy Dzieciom Polskim, na który składały się dobrowolne ofiary osób prywatnych oraz kwoty indywidualne zadeklarowane przez kilkudziesięciu maharadżów. Otworzono także rachunek bankowy pod nazwą „The Polish Children’s Account”, na którym zdeponowano wyjściową dotację w wysokości 50 tyś. rupii. W skład tego Komitetu wchodzili między innymi: katolicki arcybiskup Bombaju T. Roberts, przedstawiciele Izby Książąt Indyjskich, przedstawiciel rządu indyjskiego w randze wiceministra kpt. Archibald Webb.

Maharadża powiedział dzieciom:

Nie uważajcie się za sieroty. Jesteście teraz Nawanagaryjczykami, ja jestem Bapu, ojciec wszystkich mieszkańców, w tym również i wasz!

W relacjach ówczesnych dzieci, które miały okazję mieszkać w osiedlu, najbardziej podkreślana jest jednak wielkoduszność Jam Saheba, otwartość na polskich uchodźców, szczere zainteresowanie ich osobistymi problemami i radościami, gościnność, łagodność, spontaniczność, duże zaangażowanie w całe życie osiedla. Brał udział we wszystkich ważnych uroczystościach, spacerował po osiedlowych uliczkach i rozmawiał z nimi.

Ze wspomnień mieszkańców polskiego osiedla wyłania się następująca sylwetka maharadży: „…z kolejnego wyjazdu przywiózł sobie z Londynu Chłopów Reymonta, przetłumaczonych na język angielski. Książkę tę zaliczał do swych ulubionych lektur. Bardzo podobały mu się też nasze tańce i stroje ludowe”.

Z wielkim zainteresowaniem oglądał też inscenizacje teatralne oraz różnego rodzaju pokazy i zawody sportowe. Praktycznie nie opuścił żadnej premiery. Potrafił szczerze bawić się na jasełkach, wzruszać perypetiami „Kopciuszka”, jak i głęboko przejmować losem „Kordiana”. Zazwyczaj przed przedstawieniem prosił o przetłumaczenie tekstu lub o dłuższe wprowadzenie. Reagował spontanicznie: widocznym wzruszeniem, śmiechem, oklaskami. Był naprawdę wdzięcznym widzem. Po spektaklu zapraszał młodych aktorów na uroczysty, wspólny podwieczorek, obdarowywał ich słodyczami”

Wygłodzone i w łachmanach, dzieci docierały do formującej się na terenie ZSSR Armii Andersa i dzięki temu znalazły się w Indiach. Maharadża Jam Saheb Digvijay Sinhji zaprosił młodych uchodźców, by zamieszkali w specjalnie dla nich wybudowanym osiedlu. Mieli odtąd dach nad głową, zapewnione wyżywienie, ubranie, naukę i opiekę lekarską.

O Polsce usłyszał po raz pierwszy w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
323
322

Na półkach:

Wszystkie dzieci maharadży to powieść autorstwa Joanny Puchalskiej wydana nakładem Fronda.
Kiedy w wyniku ataku III Rzeszy na ZSRR, ci ostatni przechodzą do obozu aliantów przywrócone zostają stosunki dyplomatyczne pomiędzy Polską a Rosją sowiecką. Dzięki temu możliwe staje się uratowanie rzeszy Polaków znajdujących się w sowieckiej niewoli. Niedługo potem na teren Indii przybywa tysiące polskich dzieci. Wygłodzone i w łachmanach, odnajdują przyjazne miejsce w okolicy wsi Balachadi. A wszystko to dzięki maharadży Jam Sahea Digvijay Sinhji, który zapewnił dzieciom- uchodźcom dom nad głową, wyżywienie, ubranie, opiekę lekarską, możliwość nauki a przede wszystkim bezpieczeństwo.
Kiedy ukazała się zapowiedz niniejszej książki byłam szczerze przekonana, że będzie to bibliografia maharadży, który w czasie drugiej wojny przygarnął wiele polskich dzieci. Myliłam się, bo książka okazała się powieścią opartą na faktach. Nie opowiada również stricte o życiu Jam Saheb Digvijay Sinhji tylko raczej o dzieciach, które były pod jego skrzydłami. Jednak nie jestem tym faktem zawiedziona. Wręcz przeciwnie.
Jak już zaznaczyłam wcześniej książka jest fikcją literacką. Jednak generalnie opiera się na listach i bogatej literaturze tyczącej się dzieci polskich przybyłych do Indii podczas drugiej wojny światowej. I tak dzięki wykreowanym przez autorkę postaciom dzieci, przybliżono czytelnikowi jak wyglądał rozkład dnia w obozie dla polskich nieletnich uchodźców.
To także książka o ich troskach, radościach, próbach zapomnienia tego co przeżyli na nieludzkiej ziemi a także pierwszych miłościach i staraniach zbudowania swojego życia na nowo. Oczywiście pośrednio poprzez inicjatywę maharadży czyli miejsce gdzie mieszkało tysiące polskich dzieci możemy poznać samą osobę Jam Saheb Digvijay Sinhji i cel jaki mu przyświecał.
Wszystkie dzieci maharadży to książka, która odkrywa nam kolejne karty tyczące się historii naszej Ojczyzny. ,,Gościna’’ polskich dzieci w Indiach i wielka pomoc maharadży Jam Saheb Digvijay Sinhji jest wątkiem mało znanym. A szkoda, bo często pamiętamy o ,,przyjaciołach’’, którzy ,,pomagali’’ naszym rodakom tylko wtedy gdy mieli w tym interes a o osobie pomagającej z potrzebny serca wie tyko małe grono ludzi. Czy to nie przewrotność losu? Być może. Na szczęście ta książka w jakiś sposób może naprawić tę niesprawiedliwość.
Samą książkę, pomimo trudnych scen, które czasami rozrywają serce i sprawiają ból, czyta się dość szybko. ,,Winą’’ za to mogę obarczyć dość dobry warsztat autorki i ciekawych bohaterów, które wykreowała oraz ich burzliwe losy. Te ostatnie nie są łatwe, ale bazują na historiach autentycznych osób. Przez to trudno przejść obok nich obojętnie. Dlatego chciałabym by ta lektura stała się pierwszym krokiem do poznania dobroczyńcy wielu polskich dzieci, którym udało wyrwać się z sowieckiej ziemi- maharadży Jam Saheb Digvijay Sinhji. Poznając jego osobę i zachowując ją w pamięci możemy okazać wdzięczność za dobro, którego uświadczyły polskie dzieci.

Wszystkie dzieci maharadży to powieść autorstwa Joanny Puchalskiej wydana nakładem Fronda.
Kiedy w wyniku ataku III Rzeszy na ZSRR, ci ostatni przechodzą do obozu aliantów przywrócone zostają stosunki dyplomatyczne pomiędzy Polską a Rosją sowiecką. Dzięki temu możliwe staje się uratowanie rzeszy Polaków znajdujących się w sowieckiej niewoli. Niedługo potem na teren Indii...

więcej Pokaż mimo to

avatar
277
262

Na półkach:

- Naprawdę? Niesamowite! -
Tak reagowali moi bliscy, kiedy relacjonowałam im historię maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji, który w czasie II wojny światowej zaopiekował się polskimi dziećmi wracającymi z Syberii. W latach 1942 - 46 przez finansowaną przez niego placówkę niedaleko indyjskiej wsi Balachadi przewinęło się ok. tysiąca (!) sierot albo dzieci, które po prostu straciły kontakt z rodzicami.

Powieść Joanny Puchalskiej zaczyna się jednak od wątku chronologicznie wcześniejszego, czyli wysiedlenia i zesłania Polaków na Syberię. Opis walki o przetrwanie, którą podejmują tam dorośli wraz z dziećmi, jest dramatyczny i poruszający, tym bardziej, że często kończy się śmiercią... Ale jest też wyraźnie skontrastowany z relacją z życia uratowanych dzieci u dobrego maharadży, którego postawa naprawdę przywraca wiarę w ludzi. Bo przecież nie musiał. Nie miał w tym żadnego interesu. Nie była to też sprawa polityczna... A jednak pomógł i w świecie ogarniętym wojną zapewnił dzieciom azyl, dał im namiastkę prawdziwego dzieciństwa.

"Nie jesteście już sierotami. Jesteście Nawanagaryjczykami. Ja jestem Bapu. Ojciec wszystkich i wasz też" - te słowa maharadży "działały jak kojący balsam na poranione dziecięce dusze". Ale przede wszystkim Jan Saheba zapewnił dzieciom poczucie bezpieczeństwa, godne warunki życia i zrównoważony rozwój. Mogły się uczyć, działać w harcerstwie, wyznawać swoją wiarę, uprawiać sport...

Joanna Puchalska, bazując na bogatym materiale faktograficznym, rozwija wątki kilku rodzin i kilkunastu dzieci, czyniąc je reprezentantami tej dużej, ocalonej przez maharadżę grupy. Dzięki temu ożyły one w mojej wyobraźni, a ich historie mocno mnie poruszyły. Najbardziej jednak wzruszyła mnie bezinteresowność i dobroć samego maharadży.

"Był dla nich aniołem z nieba. Pawłowi przypomniały się słowa mamy o tym, że GDY CZŁOWIEK NIE DAJE W ŻYCIU RADY, PAN BÓG STAWIA NA JEGO DRODZE DOBRYCH LUDZI, SWOICH ANIOŁÓW".

Wierzycie w to?
Jeśli tak, to "Wszystkie dzieci maharadży" jeszcze tę wiarę umocnią... Jeśli nie, może lektura tej powieści wiarę w ludzi Wam przywróci? Pomijając fakt, że warto, naprawdę warto poznać tę budującą historię!

- Naprawdę? Niesamowite! -
Tak reagowali moi bliscy, kiedy relacjonowałam im historię maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji, który w czasie II wojny światowej zaopiekował się polskimi dziećmi wracającymi z Syberii. W latach 1942 - 46 przez finansowaną przez niego placówkę niedaleko indyjskiej wsi Balachadi przewinęło się ok. tysiąca (!) sierot albo dzieci, które po prostu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1598
964

Na półkach: , ,

Ciekawa historia na mało znany temat.

Ciekawa historia na mało znany temat.

Pokaż mimo to

avatar
159
124

Na półkach:

Wzruszająca książka o sytuacji polskich rodzin, a zwłaszcza ich najmłodszych przedstawicieli w trudnych czasach drugiej wojny światowej. Napisana prostym językiem z punktu widzenia dzieci, ale przez to jeszcze bardziej wartościowa.

Wzruszająca książka o sytuacji polskich rodzin, a zwłaszcza ich najmłodszych przedstawicieli w trudnych czasach drugiej wojny światowej. Napisana prostym językiem z punktu widzenia dzieci, ale przez to jeszcze bardziej wartościowa.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    44
  • Przeczytane
    27
  • Teraz czytam
    3
  • 2022
    3
  • 2023
    2
  • Posiadam
    2
  • Literatura polska
    2
  • Audiobook
    1
  • WES
    1
  • Obyczajowe
    1

Cytaty

Więcej
Joanna Puchalska Wszystkie dzieci Maharadży Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także