Dziewczynka z poziomkami Lisa Stromme 7,0
Malarstwo. Edward Munch
Fikcyjna (chyba?) historia o norweskim malarzu, o którym nie wszyscy pewnie słyszeli i o jego tak słynnym obrazie, że kojarzą go chyba wszyscy. „Krzyk” - niepokojący i wywołujący dreszcz, należy do najbardziej znanych obrazów na świecie. Wdarł się przebojem do popkultury, zakotwiczył na T-shirtach, bluzach, czapeczkach, filiżankach, brelokach. W „Dziewczynie z poziomkami” dopiero powstaje, potem już jest, aż w końcu puka, stuka i krzyczy. Zaś jego autor - skandalista i szaleniec - Edward Munch maluje, kocha i zapracowuje sobie właśnie na fatalną reputację. Historia zajmująca, wręcz porywająca, wprawdzie fikcyjna, ale obraz i postaci prawdziwe. Opowieść snuje się gładko, czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem.
* o Edwardzie Munchu, pewnym epizodzie z jego życia i o kilku jego obrazach, malutkiej cząsteczce, bo stworzył ich podobno ponad 28 tysięcy (sic!);
* o czarownym rybackim miejscu w Norwegii, gdzie ludzie życzliwi i prości, a malarze zjeżdżają tłumnie, bo światło tam gra jak nigdzie indziej;
* o kolorach, refleksach świetlnych, klimacie obrazów oraz o pędzlach, które same nanoszą farby, tak jak serce każe, bez świadomego używania techniki i udziału rozumu, o akcie tworzenia. Nie tylko „Krzyku”, ale i innych obrazów. Zresztą dla mnie najlepszy malarski fragment to ten, gdy malarką zostaje Dziewczyna z Poziomkami.
Powieść można by potraktować jak zwykłą obyczajówkę, gdyby nie, „Krzyk”, Munch i inne realne postaci. Więc może zaklasyfikować jako książkę o dziejach pewnej miłości, dodatkowo z elementami malarstwa? Ja jednak wolę włożyć do szufladki: powieść o sztuce z historią miłosną w tle.
PS. Anna-Maria. Dziękuję za polecenie, masz rację - ta powieść jest poniekąd jak dzieło malarskie.