Lud. Z grenlandzkiej wyspy
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Reportaż
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2018-09-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-09-05
- Liczba stron:
- 232
- Czas czytania
- 3 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380497214
- Tagi:
- Grenlandia klimat literatura faktu obyczajowość przyroda relacje międzyludzkie reportaż życie codzienne
U północno-zachodnich wybrzeży największej wyspy świata leży skalista wysepka o powierzchni dwunastu kilometrów kwadratowych, zamieszkana przez tysiąc trzysta osób. To tutaj znajduje się najstarszy w Grenlandii dom dziecka, w którym Ilona Wiśniewska pracowała jako wolontariuszka przez trzy miesiące wiosną 2017 roku. Pisząc kolejny reportaż z Północy, chciała na coś się przydać tym, których historii przyjechała wysłuchać.
Grenlandczycy opowiadali jej o swoim kraju podczas łowienia ryb spod lodu, w trakcie kursowania taksówką z jednej wyspy na drugą po zamarzniętym morzu, w czasie mycia podłóg i gotowania obiadów dla kilkudziesięciorga stołowników. Nigdy wcześniej nie spotkała ludzi tak dumnych ze swojego pochodzenia, ale w sposób nieodbierający dumy innym. Nigdy wcześniej też nikt tak często się z niej nie śmiał, a też ona nigdy wcześniej tak często nie śmiała się z samej siebie.
Uummat to po grenlandzku serce. Uummannaq – tam, gdzie leży serce. „Lud” to książka o wycinku Grenlandii, który na zawsze podnosi kąciki ust.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Lud z krainy lodu
Chyba najlepiej książki o skutych lodem krainach czyta się z perspektywy zmarzlaka siedzącego w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej czekolady. Jako osoba przedkładająca ciepłe pory roku nad zimnymi muszę się z tym stwierdzeniem całkowicie zgodzić. Zima potrafi być piękna, szczególnie jej północne oblicze, wciąż zachwycająco dzikie, surowe, pierwotne. Do owych mroźnych lądów prowadzi nas w swoich reportażach Ilona Wiśniewska: najpierw była to wyspa Spitsbergen, później północna Norwegia, teraz kolej na Grenlandię.
Tytuł książki jest dość przewrotny. Tym, co najczęściej kojarzy nam się z grenlandzką wyspą, jest lód – zbity kawał zamarzniętej wody. Autorka natomiast skupia uwagę na ludzie Grenlandii, którą w powszechnym mniemaniu zamieszkują osobnicy dzicy i nieprzystępni, zahartowani w bojach z nieprzyjazną przyrodą. „Nikt tu na ciebie nie czekał i raczej nie będzie tęsknił – pisze Ilona Wiśniewska. – Jesteś jedną z osób, którą oni spotykają na chwilę, więc się nie angażują, Ty też się nie angażuj, bo skrzywdzisz i ich, i siebie”.
Centralnym zagadnieniem nowej książki Wiśniewskiej jest próba zrozumienia grenlandzkiej tożsamości, która bardzo ucierpiała przez lata zależności od duńskiego zwierzchnika. Szczególnie mocno rozdarcie i zagubienie widać w przypadku dzieci wysłanych do szkół w Danii. Po powrocie często nie pamiętały własnego języka, tracąc tym samym poczucie przynależności do grenlandzkiej kultury i swojej rodziny. Autorka przygląda się ich problemom wnikliwie i z dużą empatią, lecz bez zbędnej ckliwości. Położenie Grenlandczyków okazuje się zaskakująco podobne do opisanej w reportażu „Hen. Na północy Norwegii” sytuacji Saamów. Cech wspólnych jest dużo więcej. Wiśniewska zwraca uwagę na rolę muzyki i sztuki w odbudowywaniu zagubionej tożsamości obu ludów. To pocieszające, iż mogą oni znów poczuć dumę ze swego kulturowego dziedzictwa. „Jesteśmy cisi, ale to nie oznacza, że jesteśmy słabi – stwierdza Grenlandka Karina. – Po prostu mówimy z innego miejsca w ciele”.
Lud Grenlandii cechuje z jednej strony duża swoboda i otwartość w kwestiach seksualności (jeden z rozmówców stwierdza: „Tu seks jest jak jedzenie, mówi się o nim bez zbędnego napięcia, uprawia się go otwarcie”), z drugiej – skłonności samobójcze: „Według największej grenlandzkiej gazety »Sermitsiaq« w 2016 roku w Grenlandii odebrało sobie życie siedem osób, o dziesięć więcej niż w 2015 roku (w rekordowym 1987 roku zarejestrowano sześćdziesiąt dziewięć samobójstw). W tej grupie było trzydziestu mężczyzn i dwanaście kobiet. Powodem do niepokoju jest to, że zabijają się coraz młodsi, zwłaszcza mężczyźni”. Jak pisać o tak pełnej sprzeczności wyspie?
Autorka podołała temu trudnemu zadaniu. Czytając „Lud”, odniosłam wrażenie, iż bardzo wnikliwie i z dużą wrażliwością przedstawiła nam mieszkańców mroźnego lądu. Wbrew cytowanym przeze mnie słowom wydawało mi się, że mocno przywiązała się do spotkanych tam Grenlandczyków. Trudno chyba nie żywić sympatii do ludu tak silnie związanego z naturą, choć bezustannie z nią walczącego. Szczególnie gdy przyglądamy się zamieszczonym w książce fotografiom, z których patrzą na nas piękne, wyraziste twarze mieszkańców północnej wyspy.
Po lekturze pierwszej i ostatniej książki Ilony Wiśniewskiej można zaobserwować, jak styl autorki ewoluuje. „Białe” miało w sobie mnóstwo przestrzeni, mroźnego światła i pustki. „Lud” jest natomiast bardziej osobisty, niekiedy wręcz intymny. Odpowiada mi taki kierunek rozwoju, zwłaszcza że nowa publikacja cechuje się większą spójnością i mocniej zapada w pamięć. Przyznam, iż wywarła ona na mnie największe wrażenie. Ciekawa więc jestem, jaki autorka wybierze kierunek dalszych podróży.
Ewa Szymczak
Oceny
Książka na półkach
- 1 137
- 1 050
- 225
- 57
- 45
- 39
- 21
- 21
- 18
- 18
Opinia
Bycie świadkiem ewolucji talentu reporterskiego Ilony Wiśniewskiej to wspaniałe doświadczenie czytelnicze! W swej najnowszej prozie reportażowej "Lud. Z grenlandzkiej wyspy" pisarka wzbija się nie tylko na wyżyny swoich warsztatowych umiejętności, ale i zszywa siebie z pokrytym bielą światem, silniej zaznaczając swoją obecność w tekście. Tym razem wyruszyła na Uummannaq – wysepkę, którą trudno dostrzec na mapie świata. Bodźców do wyprawy na zachodnie wybrzeże Grenlandii pisarka dopatruje się w głodzie wyobraźni, którą trzeba stymulować coraz to nowszymi opowieściami, oraz tęsknocie za białym. Wiśniewska podjęła pracę jako wolontariuszka w tamtejszym domu dziecka w zamian za możliwość utrwalania arktycznego świata na papierze i w obiektywie, ale zarządzający placówką zastrzegli sobie, że reporterka nie może wywlekać na światło dzienne spraw wewnętrznych ośrodka.
Czytelnik może odnieść wrażenie, że tylko poetycznym językiem, którym z dużą wprawą posługuje się autorka, można oddać inność północnego lądu. Utarte frazy i sztampowe wyrażenia nie przystają do tak odmiennej rzeczywistości. Można zaryzykować stwierdzenie, że Wiśniewskiej wskutek obcowania z Grenlandczykami udziela się myślenie obrazami i emocjami. Świadczą o tym oszczędnie stosowane środki wyrazu artystycznego np. wyspa wmarznięta w milczące morze, od niepatrzenia rzeczy znikają, uśmiechnięta cisza. Autorka bardzo łagodnie i swobodnie przechodzi od tematu do tematu, dyskretnie przywołując w ramach uściślenia informacje na temat historii politycznej Grenlandii i gramatycznej specyfiki języka rdzennej ludności.
Głównym przedmiotem zainteresowania reporterka uczyniła stosunki i napięcia społeczne panujące na Grenlandii. Swoistym leitmotivem stała się tożsamość kulturowa Grenladczyków w kontekście konsekwencji wielowiekowej danizacji i zapędów niepodległościowych. Z wypowiedzi bohaterów nie wyłaniają spójne wnioski. Z jednej strony pojawia się niechęć do dawnych kolonizatorów za paradoksy polityki językowej (duński przepustką do wyższego wykształcenia) i powojenną operację na żywym organizmie (oddzielenie dzieci od rodzin w imię postępu), a z drugiej zaś pozytywnie akcentuje się gospodarcze wsparcie pozyskane ze strony Duńczyków.
Warsztat Wiśniewskiej cechuje głębokie podejście socjologiczne i etnologiczne względem percypowanego przedmiotu. W żadnym wypadku nie uprawia narracji europocentrycznej, wzbrania się przed porównaniami i wystawianiem krzywdzących ocen. Z pokorą i uśmiechem respektuje zasady gospodarzy nawet w kwestii zmiany nawyków żywieniowych (reporterka była przez dwadzieścia lat wegetarianką, ale nie odmówiła poczęstunku złożonego z filetu wieloryba). A ponadto odpowiada na niezręczne pytania o pierwsze kontakty seksualne. Postawa Wiśniewskiej charakteryzuje się otwartością i uważnością. Z powściągliwym zachwytem i empatią rozgląda się wokół siebie i rejestruje każdy ułamek oswajanego otoczenia. W porównaniu z poprzednimi książkami śmielej wpisuje samą siebie w tekstowy świat, wracając wspomnieniami do rodzinnego Prószkowa i człowieka legendy wrocławskiej polonistyki.
Tuż po zakończeniu tej niezwykłej lektury udałam się na spotkanie autorskie z reporterką. Ilona emanuje niesamowitą energią i poczuciem humoru. Zażartowała, że bez trudu znalazła swoje miejsce na Grenlandii, bo jako filolog polski idealnie nadawała się do sprzątania i fotografowania. Nie uśmiechała się jej perspektywa pracy w przetwórni ryb, dlatego też postanowiła zabawić na dłużej w domu dziecka jako sprzątaczka i pomoc kuchenna. Mimo że mieszkańcy wyspy ciągle się z niej śmiali, to odbierała ten śmiech jako sympatyczną reakcję na drugiego człowieka. Zjednywanie sobie sympatii i zaufania rozmówców nie sprawia pisarce większych problemów: z jednym trzeba napić się wódki, z drugim gdzieś poszlajać, a z trzecim łowić ryby.
I jeszcze anegdotka na koniec! Autorka zapytana o poziom współpracy z wydawcą zdradziła nam, jak początkowo przebiegały kontakty z Łukaszem Najderem, którego niemal wszyscy kojarzą z Facebooka. Otóż redaktor prowadzący miał porównać reporterkę do typowej polskiej gospodyni hołdującej zasadzie czym chata bogata. Po przeczytaniu pierwszego maszynopisu opowiadacz ze Zgierza powiedział: „Dziewczyno, weź pochowaj to wszystko, wystaw same konkrety”. Rozmowie Katarzyny Zawadzkiej z Iloną Wiśniewską towarzyszył pokaz slajdów, jako że fotografie nie tyle korespondują z reporterskim przekazem, co go uzupełniają.
Bycie świadkiem ewolucji talentu reporterskiego Ilony Wiśniewskiej to wspaniałe doświadczenie czytelnicze! W swej najnowszej prozie reportażowej "Lud. Z grenlandzkiej wyspy" pisarka wzbija się nie tylko na wyżyny swoich warsztatowych umiejętności, ale i zszywa siebie z pokrytym bielą światem, silniej zaznaczając swoją obecność w tekście. Tym razem wyruszyła na Uummannaq –...
więcej Pokaż mimo to