Niezwykle ceniona szwedzka autorka i ilustratorka książek dla dzieci, wielokrotnie nagradzana za swoją oryginalną twórczość, m.in. szwedzką Nagrodą Augusta, Nagrodą Księgarzy, tytułem Ilustratora Roku na Targach Książki Dziecięcej w Bolonii czy dyplomem New York Timesa za najlepszą książkę obrazkową w USA. Jest wnikliwą obserwatorką niearanżowanych przed dorosłych dziecięcych zabaw i dziecięcego sposobu myślenia. A swoje spostrzeżenia potrafi genialnie przelać na papier - powstaje oszczędna w słowach, ale jakże pełna znaczeń opowieść, której drugim głosem są pełne niezwykłych barw i zabawnych szczegółów ilustracje. Nic dziwnego, że dzieci odnajdują w jej książkach swój świat!
Nie sądziłam, że przeczytanie króciutkiej książeczki dla dzieci wprawi mnie w stupor. A jednak! Nie ma rzeczy niemożliwych, jak się okazuje. I nie, nie będę się oburzać na tatuaże opiekunki dla dzieci. Nie będę się również zastanawiać nad jej fachowością, ponieważ nie sprawdziła, co robią starsze dziewczynki. Zaparło mi dech, gdy zobaczyłam na ilustracjach dokładny instruktaż, w jaki sposób przyozdobić mazakiem ciemiączko niemowlaka. Wow! Rzucanie wyimaginowanymi zwierzakami, które same się o to proszą, to przy tym pikuś. Postępowanie Nusi też mnie nie zbulwersowało, w końcu dziewczynka zdawała sobie sprawę, że zrobiła krzywdę jednemu z bliźniąt. Podsumowując, wątpliwa edukacyjnie treść, niedoskonała forma. Duże rozczarowanie, ponieważ wydawnictwo Zakamarki przyzwyczaiło mnie do znakomitych książek. Szkoda czasu.
To jest chyba opowieść o strachu. Bo Nusia boi się wszystkiego. Skakania z dachu domku na placu zabaw, głaskania psa, przeskakiwania przez strumyk, dotykania robaka... Ale z drugiej strony jak się gubi na przedszkolnym spacerze, to jakaś bardzo przestraszona nie jest, a najmniej, jak spotyka wilki. Choć burczą i i zgrzytają zębami, Nusia zaczyna je strofować, ustawiać, organizować zabawy, w końcu gotuje im zupę i każe iść spać. A "rano" bez problemu odnajduje swoje przedszkole. Ale wilki odprowadzą ja tylko na skraj łąki, bo ...boją się iść dalej.
Takie połączenie zwykłej przedszkolnej codzienności z całkiem niecodzienną przygodą. Przesadnej ostrożności i obaw z zupełnie naturalną odwagą. Bo każdy ma robaka, którego nie lubi dotykać i wilki, z którymi się bawi. A czasem odwrotnie.
No i rewelacyjne ilustracje - i kolory! - Piji Lindenbaum.
stasiekpoleca.blogspot.com