Szwedzka autorka książek dla dzieci i scenarzystka. Dorastała w Sztokholmie, w rodzinie, w której bardzo istotną wartość stanowiły tolerancja i zaufanie. Jej bliscy dużo podróżowali; przez ich dom przewinęło się wielu artystów. Moni wychowywała się w duchu swobody, co dobrze widać w jej książkach.
Jej mama była Żydówką, którą wysłano podczas II Wojny Światowej, kiedy była jeszcze dzieckiem, do Szwecji. Gdy dorosła, wyszła za mąż za protestanta, co spotkało się z potępieniem społeczności żydowskiej i odbiło się echem w wielu sporach po obu stronach rodziny. Pierwszą książkę dla dzieci Moni Nilsson napisała, kiedy najstarszy z jej trzech synów poszedł do przedszkola. Zanim przyszedł sukces Tsatsikiego, Moni była sprzątaczką w samolocie, niepełnoetatową nauczycielką, przedszkolanką, tłumaczką i autorką audycji w radiu adresowanym dla dzieci.
Pięciotomowa seria o Tsatsikim przyniosła jej sławę i uznanie, stawiając ją w poczet najbardziej uznanych twórców literatury dziecięcej w Szwecji. Jej pierwsza część, napisana w 1995r., wydana w Polsce przez Zakamarki, nosi tytuł Tsatsiki i Mamuśka. Przesłanie swojej twórczości Autorka ujęła w następujące słowa: "Czytanie powinno być przygodą. Chcę rozbić wszelkie uprzedzenia. Chcę zainspirować dzieci i dorosłych, przekonać ich, by myśleli w nowy sposób." W jej książkach wielokrotnie powraca tematyka zderzenia kultur, tolerancji wobec odmiennych stylów życia, współegzystowania ludzi z różnych grup narodowych i etnicznych.
Autorka została w 2010 r. uhonorowana nagrodą im. Astrid Lindgren „za unikatową i różnorodną twórczość, która z humorem, wrażliwością i głęboką powagą kierowana jest do szerokiego i ważnego kręgu czytelników. Wielu młodych ludzi zostało czytelnikami dzięki jej zajmującym opowiadaniom i niezapomnianej galerii postaci takich jak Tsatsiki, Mamuśka, Salmiak czy Selma”.http://moni.se/
Myślałam, że nie potrafię szlochać nad książką…Cóż, jednak potrafię i nie umiem przestać... Wydawało mi się, że pozycja dla dzieci nie jest w stanie mnie tak bardzo rozbić emocjonalnie… A ciężko mi pozbierać myśli i naprawdę nie wiem, co mam teraz napisać. Moni Nilsson uderzyła w proste nuty pozbawione sentymentalizmu i banalności, a dzięki temu w jej książce „Tyle miłości nie może umrzeć” wybrzmiała prawda i autentyczne emocje, takie które wydobywają się z głębi serca, które trudno jest zdusić, które trzeba przepracować…
Historia Lei i jej trudnej codzienności przepełnionej lękiem o chorą mamę, gniewem na cały świat, rozpaczą, że jutro może stracić najważniejszą osobę w swoim życiu, jest tak przejmująca, że nie mogłam odciąć się od tego wszystkiego. Przestałam być tylko obserwatorem, a stałam się członkiem rodziny, która cierpi... Bo kiedy choruje mama, choruje cała rodzina… Kiedy nie ma lekarstwa dla mamy, nie ma też dla jej bliskich… Ale to, co mogą zrobić, to trzymać się razem i wspierać, a przede wszystkim dopuścić świat do siebie, który chce pomóc, który daje namiastkę normalności. I to jest jedno z ważniejszych przesłań tej książki.
To co mnie najbardziej ujęło w narracji Moni Nilsson, to prostota i autentyczność, która widoczna jest szczególnie w relacjach Lei z mamą, z tatą, ze starszym bratem, z najlepszą przyjaciółką, czy rówieśnikami. Autorka pokazuje młodemu czytelnikowi, że nawet w obliczu tak traumatycznych przeżyć, obok gniewu, smutku i bólu jest również miejsce na śmiech, na radość, na normalność, które są potrzebna dziecku jak nigdy wcześniej. Tak naprawdę myślę, że ta pozycja uderzy najbardziej w dorosłych, już z bagażem trudnych doświadczeń, dlatego im szczególnie i z całego serca polecam lekturę. Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że ważną cegiełkę do tej książki dołożyła Joanna Hellgren, która w swoich pozornie zwyczajnych ilustracjach zawarła ogrom emocji...
Szczerze mówiąc nie sądziłam, że w jednym zdaniu, a mówię o tytule, można zawrzeć tak wiele, a właściwie wszystko, bo właśnie o tym jest ta książka, o tym, że „tyle miłości nie może umrzeć”.
Przekład: Agnieszka Stróżyk
Dziękuje Wydawnictwu Zakamarki za egzemplarz do recenzji!
Niesamowicie delikatne ale też uczciwe i bez zadęcia podejście do tematu śmierci ukochanej osoby. Burza emocji zarówno u głównej bohaterki jak i czytelnika. Książka skierowana jest głównie do dzieci i młodzieży ale i starszy odbiorca doskonale odnajdzie się w lekturze. Śmierć matki bowiem dotyka wszystkich bardzo mocno.
Bardzo ważna pozycja, bardzo pomocna dla osób przeżywających podobne wydarzenia w swoim życiu.
Polecam!