rocznik ’88, filolożka bułgarystka, politolożka, wydawczyni książek. Urodzona w Bułgarii, wychowana w Polsce. W wolnych chwilach przemierza bezdroża, nie tylko polskie i bułgarskie, na rowerze lub pieszo. Mama Grzesia, Kalinki oraz dwójki kotów: Markeza i Popowa.
Kolejna książka z „Serii podróżniczej” Wydawnictwa Poznańskiego tym razem o Bułgarii od Magdaleny Genow.
Zadowolony po przeczytaniu z uśmiechem kontempluję wrażenia. Autorka przedstawia Bułgarię z perspektywy historycznej, co przypomina (za często zdarza mi się to porównanie w tej serii) jakąś pracę zaliczeniową na studiach humanistycznych. Natomiast (i nie zawsze to się zdarza) całkiem zgrabnie równoważy to historią własną, opierającą się na „tu i teraz” z perspektywy własnego uczestniczenia w życiu codziennym Bułgarii i patrzenia od wewnątrz oraz rozumienia tego co widzi.
Ogólnie widać, że Bułgaria dzisiaj ma sporo cech podobnych do tych, które spotykamy w krajach, będących w nie tak odległych czasach satelitami pewnego kolosa na glinianych nogach, zwanych potocznie demoludami. Niby nogi gliniane, ale jako kolos rzucał swój cień i pozostałości zostają. Czasami czytając, miałem wrażenie że czytam o Gruzji, czasem o Turcji, czasem brzmiało jak rodem z „postJugosławii”. Historycznie – jak to większość krajów, które nie były imperiami – naleciałości kulturowe z wielu stron, przy czym zauważam spore wpływy kultury Wschodu i mniejsze Zachodu, przychodzące dopiero teraz.
Może zabrakło płynności treści i czasem "zgrzytało" ale w zasadzie na czytane treści nakładają się też własne wrażenia z podróży i mi książka Genow „pyka” i „wchodzi”. Przy „Bułgarii” jestem zadowolony i pełen optymizmu co do kontynuowania przygody z serią.
Czytałem na studiach, ale dopiero mieszkanie przez cztery lata w Bułgarii pozwoliło mi w pełni zrozumieć wybór tematów, które wcześniej mogły się faktycznie wydawać dziwne, nijakie lub mniej interesujące, niż bym oczekiwał - ale, faktycznie, mając związek z tym krajem, dokładnie na takie aspekty zwraca się uwagę, na jakie zwróciła w książce Autorka. Zgadzam się z prawie wszystkim, może poza jakością jedzenia, bo jednak skład produktów mięsnych w stylu 40% mięso oddzielone mechaniczne, 20% emulsja ze skór to tutaj standard (sic!). ;)