Moje pierwsze i na pewno nie ostatnie spotkanie z autorem, jego myślami, spostrzeżeniami, głębokimi mądrościami powstałymi w wyniku wielu życiowych doświadczeń. To taka książka - felieton, który chciałoby się czytać nieprzerwanie. Z żalem patrzyłem jak ubywa i ubywa jej kartek, bo każdy fragment wnosił do mojego życia coś nowego, coś wartościowego, coś czego sam nie zdołałbym odnaleźć. Przyniosła mi wielką ulgę i pozwoliła pozwolić sobie na odpuszczenie. Bardzo jej potrzebowałem na końcówce zimy, która dała mi w kość. Polecam z całego serca wszystkim zmęczonym życiem, pogrążonym w smutku, strachu czy beznadziei. Nie ma tu patronizowania, jest czyste wsparcie płynące ze słów. Piękna, po prostu piękna książka.
Mój poprzednik musi mieć nudę i pustkę w sercu skoro tak ocenia tę wciągającą jak w wir przemyśleń, głęboką, mądrą i piękną książkę. Wojciech Bonowicz odsłania tu siebie, prostego człowieka, który tak jak każdy z nas potrzebuje spokoju żeby móc cieszyć się życiem, relacjami, być w stanie produktywnie pracować i głęboko myślec. ,,Dziennik pocieszenia" pełen jest obrazów zwykłego życia, które każą nam się zatrzymać i rozejrzeć za tym, co jest naprawdę ważne. Pomimo prostego języka, w książce znajdziemy wiele filozoficznych, trafiających prosto do świadomości obrazów. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia ani z książkami, ani z felietonami autora i cieszę się, że było mi dane go poznać, bo coś czuję, że to będzie długa i owocna przygoda. Wyniosłam z niej dla siebie wiele i nie zawaham się tego użyć w przyszłości.