Śmierć przychodzi nawet latem Zsuzsa Bánk 7,8
ocenił(a) na 820 tyg. temu Powieść Zsuzsy Bánk “Śmierć przychodzi nawet latem” spotkała mnie niemal dokładnie w momencie trzeciej rocznicy śmierci mojego taty. Jego odejście, zupełnie znienacka, przyszło pod wieczór 16 grudnia. Minął może szok spowodowany przeraźliwą prawdą o nieodwracalności tego faktu, wydaje mi się jednak, że po dziś dzień nie zaakceptowałam śmierci taty do końca. Podobnie jak Zsuzsa, żal do losu, który mógł być łaskawszy, noszę w sobie.
Wsłuchując się w rodzinną historię autorki, po raz kolejny oswajałam swój własny, nagły, prywatny koniec świata. Wzruszająca, przejmująco szczera proza Bánk, poruszyła we mnie mnogość strun, pokrzepiła ciepłem wspomnień, przypomniała o niezmienności tej szczególnej pustki, zimnie nieobecności.
Zsuzsa nadmienia również, że pogrzeb- to ostatnie spotkanie, wcale nie musi być zakończeniem czyjejś historii. Przecież umarli nie odchodzą. Pojawiają się w pierwszych zdaniach rozmowy, siadają w ogrodach nad talerzami z ulubioną zupą. Domagają się, aby o nich rozmawiać. Cześć słów autorki była tak bardzo moja, że postanowiłam Was z nimi zostawić:
“Tego roku często myślałam: to muszę mu opowiedzieć, tym muszę się podzielić, z tego będzie się śmiał; a w następnej chwili: to się już nie wydarzy.. Będę tęsknić za jego sposobem bycia, za tym, jak traktował moje dzieci, był dla nich cały czas, bez ograniczeń, całkowicie im oddany.”
“Czy to zabrzmi arogancko, zrozumiale, bezczelnie, czy po prostu tylko nieprawdziwe, gdy powiem, że w naszej relacji ojciec - córka niczego mi nie brakowało? Czy lepiej jest, jeśli nie ma się takiej więzi? Czy wówczas jest łatwiej? Jeśli źle jest stracić złego ojca, jak straszna musi być strata dobrego?”
“Chciałabym umieć lepiej radzić sobie z umieraniem, z przerywaniem życia. Inni to przecież potrafią, czyż nie? Przecież to się ciągle dzieje, na całym świecie. Każdemu to się przydarza, każdy umrze, każdy pewnego dnia straci rodziców. Nie ma w tym nic szczególnego, wszystkich nas to spotyka. Czemu robię z tego wielkie halo?”
“Dziwię się, że pogrzeb mam za sobą, że go przeżyłam. Myślałam, że coś we mnie przestanie funkcjonować, być.. I żyjesz dalej. Mówisz, słyszysz, zasypiasz, budzisz się, oddychasz, wstrzymujesz oddech. Wykonujesz codzienne banalne czynności, smarujesz kanapki, obierasz ziemniaki, wynosisz śmieci, włączasz odkurzacz, jak zawsze mijasz podpory twojego życia. Tak, jeszcze stoją.”
“Tak jest i tak pozostanie. Tęsknimy za nim, wszyscy za nim tęsknimy, każdy za nim tęskni. A jednak jest lepiej, już się poprawiło. To, co nie do pojęcia, staje się prawdziwe, z każdym dniem, z każdym miesiącem zmienia się w prawdę.”
Piękna, przejmująca proza. Polecam 💙