-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać4
-
ArtykułyWojciech Chmielarz, Marta Kisiel, Sylvia Plath i Paulo Coelho, czyli nowości tego tygodniaLubimyCzytać3
-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik20
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
2019-08-13
2019-01-17
2019-12-27
2019-04-13
2019-03-27
2019-08-13
2019-10-15
2019-04-10
2019-02-24
2019-07-16
„Być może patrząc na cierpienie kogoś, kogo się kocha, człowiek uczy się więcej, niż gdyby sam cierpiał.”
Na „Zdobywam zamek” ostrzyłam sobie ząbki od trzech lat. Przekonują mnie zawsze powieści w formie pamiętników, mają w sobie ten urok niepowtarzalny, dzięki nim możemy zajrzeć do czyjegoś życia, obserwować czyjeś emocje, przeżycia, skonstatować je z naszymi… W końcu zdecydowałam się na przeczytanie tej powieści, a czy spełniła ona moje oczekiwania?
Cassandra Mortmain mieszka z ojcem, siostrą, macochą i pomocnikiem w zamku. Bieda zagląda im w oczy, odkąd ojciec, sławny pisarz, przestał zajmować się pisarstwem i utknął w martwym punkcie. Pewnego dnia do zamku przyjeżdża właściciel wraz ze swoim bratem, co dla młodych dziewcząt staje się przyczyną do odmian w ich dotychczasowym życiu…
Ten pamiętnik nie był taki, jak inne, z którymi miałam do czynienia. Klimat książki jest niemal dziewiętnastowieczny, choć akcja dzieje się w XX wieku. Cała ta atmosfera zamku, mieszkańców, przywodziła mi na myśl klimat z powieści sióstr Brontę. Cassandra to bardzo inteligentna bohaterka, wnikliwa obserwatorka, ale czy ją polubiłam? Nie do końca. Może dlatego, że nie była ona dla mnie kimś, za kim warto podążać, nie wzbudziła ona mojego zainteresowania. Jej siostra Rose już tym bardziej. Uważam ją za rozpieszczoną panienkę, zimną i wyrachowaną, nie przepadam za takimi postaciami zarówno w książkach jak i w prawdziwym życiu. Perypetie miłosne bohaterów mocno mnie dotykały, opisy ich uczuć były bardzo żywe i dotykające do głębi. Zakończenia nie można było przewidzieć, choć wszystko wydawało się iść w wiadomym kierunku.
Zdobywam zamek nie spełniła moich oczekiwań, dostałam coś zupełnie innego, niż się spodziewałam. Jednak co nieco dla siebie wyniosłam z tej książki, niekiedy musiałam się boleśnie skonfrontować ze sobą pod wpływem czytania… Taka konfrontacja z samą sobą nie jest przyjemna. Oceny nie podwyższam przez to, jak bardzo mnie ta książka dotknęła, niemniej mogę ją polecić, ponieważ widać, że jest wartościową lekturą.
„Być może patrząc na cierpienie kogoś, kogo się kocha, człowiek uczy się więcej, niż gdyby sam cierpiał.”
Na „Zdobywam zamek” ostrzyłam sobie ząbki od trzech lat. Przekonują mnie zawsze powieści w formie pamiętników, mają w sobie ten urok niepowtarzalny, dzięki nim możemy zajrzeć do czyjegoś życia, obserwować czyjeś emocje, przeżycia, skonstatować je z naszymi… W końcu...
2019-07-08
Rzadko czytam książki stricte zawierające konkretną wiedzę. A już tym bardziej nie podejrzewałabym siebie o czytanie książek dotyczących zwierząt. Przyroda nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem czy też okręgiem zainteresowań. Jednak, tym razem, całkiem przypadkowo, książka „To zwierzę mnie bierze” dostała się w moje ręce i została przeczytana.
Adam Wajrak, wnikliwy obserwator fauny i flory, w felietonach zawarł multum informacji dotyczących zwierząt oraz roślin. Obala mity, opowiada w tak ciekawy sposób, że nawet laicy nie interesujący się zbytnio przyrodą rozumieją o co chodzi i czują się zainteresowani. Wiele informacji zawartych przez pana Adama w książce jest nietypowych, interesujących… Bo niby dlaczego ślimak pokazuje robi? Po co dzierzbom maski? Czy gniewosze są faktycznie takie gniewne? Na te i wiele innych pytań Adam Wajrak udziela nam odpowiedzi w swojej niepozornej książce.
Ja jestem zadowolona, mogę powiedzieć z czystym sumieniem. Nie jestem miłośniczką przyrody, jednak panu Adamowi udało się zainteresować mnie i wtłoczyć nieco wiedzy do mojej główki. Polecam, warto.
Rzadko czytam książki stricte zawierające konkretną wiedzę. A już tym bardziej nie podejrzewałabym siebie o czytanie książek dotyczących zwierząt. Przyroda nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem czy też okręgiem zainteresowań. Jednak, tym razem, całkiem przypadkowo, książka „To zwierzę mnie bierze” dostała się w moje ręce i została przeczytana.
Adam Wajrak, wnikliwy...
2019-07-05
„Zabiłam człowieka. Tak na śmierć.”
Jaga, Jagusia… Bardzo pozytywnie kojarzyła mi się ta postać z cyklu „Kwiat paproci”, który miałam przyjemność czytać w latach 2016-2018, gdy wychodziły kolejne tomy. Jaga była tam raczej postacią poboczną, mającą swoją dość istotną rolę, jednak nie grała pierwszych skrzypiec. W tej powieści, będącej prequelem cyklu „Kwiat paproci”, Katarzyna Berenika Miszczuk brzybliża nam historię tej interesującej postaci.
Młoda Jarogniewa, zjawia się w Bielinach jako nowa szeptucha po śmierci swojej babci Radomiły. Dziewczyna nawet nie wie, jakie przywitanie zgotują jej mieszkańcy bielin. Ktoś może jej tutaj srodze nie lubić… Ta silna dziewczyna będzie musiała poradzić sobie z wieloma przeszkodami, z demonami słowiańskimi, a może nawet z boską proporcją?
Przyznam szczerze, że proza pani Miszczuk już mnie nie zachwyca tak jak niegdyś. Im jestem starsza tym bardziej traktuję ją jako niezobowiązujące czytadełko. Jaga była dla mnie właśnie takim, dla zabicia czasu, aby się dobrze poczuć. Dobrze było powrócić do tak dobrze mi znanych Bielin, poczuć znów ten specyficzny klimat, jaki Pani Miszczuk buduje w powieściach z Kwiatu paproci. Jaga jest silną bohaterką, którą polubiłam. Nie jedno ma na sumieniu, moralność ma dość… Nie ograniczoną, wiele rzeczy jest w stanie zrobić. Odwagi jej nie brakuje, inteligencji również. Nie jest tak głupiutka jak Gosława Brzózka, którą miałam wątpliwą przyjemność poznawać i czytać o niej przez 4 tomy cyklu. Jaga zdecydowanie ma głowę na karku. Akcja w powieści jest wyważona, jak to u pani Miszczuk. Są chwile, by odetchnąć, są chwile, gdy serce przyspiesza. Bardzo ciekawym zabiegiem stosowanym przez pisarkę jest wplatanie w książki różnych świąt i obrzędów słowiańskich. I tym razem tego możemy zaznać. Również otoczka mistycyzmu, tajemnicy, zasługuje na pochwałę. Ona buduje klimat. Mamy tu też dawkę humoru, dzięki czemu „Jaga” bawi i wywołuje uśmiech na twarzy.
Książkę mogę polecić, nie powiem, że nie. Niemniej nie jest to zdecydowany must have, absolutnie.
„Zabiłam człowieka. Tak na śmierć.”
Jaga, Jagusia… Bardzo pozytywnie kojarzyła mi się ta postać z cyklu „Kwiat paproci”, który miałam przyjemność czytać w latach 2016-2018, gdy wychodziły kolejne tomy. Jaga była tam raczej postacią poboczną, mającą swoją dość istotną rolę, jednak nie grała pierwszych skrzypiec. W tej powieści, będącej prequelem cyklu „Kwiat paproci”,...
2019-07-05
„Miłość jest prosta jeśli kogoś kochasz, chronisz tę osobę za wszelką cenę.”
Do cyklu „Zemsta i przebaczenie” podchodziłam z wielkimi oczekiwaniami. Tyle pozytywnych opinii, dookoła same zachwyty, też fakt, że to jest saga rodzinna osadzona w czasach II wojny światowej, to wszystko mnie bardzo zachęcało do sęgnięcia po pierwszy tom. Czy jestem zadowolona?
Julian Chełmicki i Emil Lewin są przyrodnimi braćmi, nie wiedząc o tym. Jeden żyje w dostatku, bogactwie, zaś drugi męczy się z trudami dnia codziennego w ubogiej chacie. Gdy prawda wychodzi na jaw, 1 z nich poprzysięga zemstę, a pośród tego wszystkiego wybucha II wojna…
W powieści mamy wiele perspektyw. Obserwujemy losy obydwu braci, ale nie tylko. Możemy też zaglądnąć w życie postaci związanych z braćmi. Joanna Jax bardzo prawdziwie opisała ludzi, wraz z ich bolączkami, radościami, smutkami, namiętnościami… Mamy wrażenie, jakbyśmy patrzyli na prawdziwe życie, na dramat ludzkich trosk i zawirowań. Losy przeplatają się ze sobą, zazębiają się Tworząc różnobarwną mozaikę, zarówno pozytywną jak i negatywną. Mamy bardzo wyraziste bohaterki kobiece, chociażby Alicję Rosińską, zdeterminowaną, silną i walczącą o miłość za wszelką cenę czy Hankę Lewin, robiącą karierę mimo swojego wiejskiego pochodzenia. Mimo, iż mężczyźni mają znaczącą rolę w tej powieści, to jednak kobiety wywołują niezatarte wrażenie na czytelniku. Joanna Jax pokazuje różne podejście ludzi do wojny, do przystosowania się w tak dzikich warunkach, pokazuje różne odcienie moralności ludzkiej. Możemy obserwować dojrzewanie bohaterów, decyzje, z jakimi się muszą zmagać, ich drobne poświęcenia, kłamstwa… A wszystko to, aby przetrwać bądź uchronić bliskich. To piękna powieść, niemniej czegoś mi w niej zabrakło. Bohaterowie z krwi i kości, ale na dłuższą metę nikogo nie polubiłam tak szczególnie. Akcja niby wciąga, ale nie jest to takie bum, na jakie liczyłam. Może miałam wygórowane oczekiwania? Trudno powiedzieć.
Powieść tę mogę oczywiście polecić, gdyż każdy patrzy swoimi kategoriami i na pewno znajdą się zagorzali fani tejże, jednak ja póki co do takowych się nie zaliczam. Dam cyklowi szansę, przeczytam drugi tom, ale na razie peanów nie zamierzam wygłaszać.
„Miłość jest prosta jeśli kogoś kochasz, chronisz tę osobę za wszelką cenę.”
Do cyklu „Zemsta i przebaczenie” podchodziłam z wielkimi oczekiwaniami. Tyle pozytywnych opinii, dookoła same zachwyty, też fakt, że to jest saga rodzinna osadzona w czasach II wojny światowej, to wszystko mnie bardzo zachęcało do sęgnięcia po pierwszy tom. Czy jestem zadowolona?
Julian Chełmicki...
2019-06-20
"Z problemami jest tak samo jak z sukcesami. Jedno i drugie przysparza fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów".
Przeczytanie „Nocy ósmej” w moim przypadku było decyzją dość spontaniczną. Czytałam o niej kiedyś, parę razy przewinęła mi się tu i ówdzie, ale nigdy bardzo zapalona na nią nie byłam. Ot, uważałam ją za potencjalną ciekawą książkę z intrygującym pomysłem na fabułę.
Beniamin Ruchman, człowiek, którego inni uważają za porażkę. Szef wywala go z pracy, żona od niego odeszła, jego córka stała się kaleką na skutek wypadku. Ben żyje swoim szarym życiem do czasu, gdy się okazuje, że jego córka próbowała popełnić samobójstwo, a jego nazwisko zostało wylosowane w niebezpiecznej loterii, zwanej nocą ósmą. Podczas nocy ósmej, ósmego dnia, ósmego miesiąca od godziny 20 do godziny ósmej rano, każdy może zabić wylosowanego, bez konsekwencji i otrzyma za to 10 milionów euro.
Thriller ten czyta się szybko, tego nie można tej książce odmówić. Jednak… Akcja jest tak papierowa, zupełnie nie ma tego czegoś, za co czytelnik mógłby pokochać tę książkę. Ja czytałam po to, aby się dowiedzieć jak autor poprowadzi absurdalny pomysł z Nocą Ósmą. Bohaterowie nijacy, sam główny bohater irytował mnie swoim słabym charakterem i tym, że dawał sobą pociągać, był jak marionetka na sznurku. Fitzek nie szczędzi nam brutalnych scen, które w moim przypadku nie sprawdziły się. To już było chyba dla mnie za dużo, nie cierpię czytać o tak jawnym ludzkim okrucieństwie. Wolę raczej grozę płynącą z klimatu, niż prawdziwą, realistyczną i namacalną. Groza u Fitzeka przeraża właśnie dlatego, że mogłaby się zdarzyć naprawdę i na pewno się dzieje, gdyż ludzie to istoty słabe, poddające się pierwotnym instynktom. Krzywdzą, biją aż zabiją, niszczą. Książka ta mnie tylko przytłoczyła, żadnych wartości płynących z niej nie jestem w stanie odnaleźć.
"Z problemami jest tak samo jak z sukcesami. Jedno i drugie przysparza fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów".
Przeczytanie „Nocy ósmej” w moim przypadku było decyzją dość spontaniczną. Czytałam o niej kiedyś, parę razy przewinęła mi się tu i ówdzie, ale nigdy bardzo zapalona na nią nie byłam. Ot, uważałam ją za potencjalną ciekawą książkę z intrygującym pomysłem na...
2019-10-25
2019-08-31
2019-12-31
2019-12-27
2019-11-27
2019-11-01
"Magiczne lata" są niezwykłe! Dałam się im porwać bez reszty, przyznaję. Na początku nie mogłam wkręcić się w tę historię, czytałam tak lekko z przymusem, żeby zobaczyć co takiego ciekawego jest w tej książce, że zebrała takie pochlebne opinie. I tak czytałam, czytałam i w końcu przepadłam. Niesamowite jest to, że świat jest opisywany niby z perspektywy dziecka, jednak widać tu dojrzałe podejście kogoś znacznie starszego. Widać bogactwo myśli wrzuconych w treść, nieraz zatrzymywałam się nad niektórymi zdaniami, żeby poczuć głębię zawartą w nich. Ta książka porusza, sprawia, że niekiedy łzy pojawiają się w oczach. Ta książka bawi, zaciekawia, wywołuje dreszczyk strachu... Nie można jej sklasyfikować, wymyka się schematom gatunkowym. Jest jedną z ważniejszych powieści mojego życia.
"Magiczne lata" są niezwykłe! Dałam się im porwać bez reszty, przyznaję. Na początku nie mogłam wkręcić się w tę historię, czytałam tak lekko z przymusem, żeby zobaczyć co takiego ciekawego jest w tej książce, że zebrała takie pochlebne opinie. I tak czytałam, czytałam i w końcu przepadłam. Niesamowite jest to, że świat jest opisywany niby z perspektywy dziecka, jednak...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to