Brytyjska autorka powieści oraz sztuk teatralnych, najbardziej znana jako autorka powieści dla dzieci 101 dalmatyńczyków. Przyszłą na świat w hrabstwie Lancashire. Gdy miała 14 lat zmarł jej ojciec. Wraz z matką przeniosły się do Londynu, gdzie matka ponownie wyszła za mąż. Dodie studiowała w Royal Academy of Dramatic Arts i próbowała kariery aktorskiej, aczkolwiek z niewielkim skutkiem. Po dorywczych pracach jako sprzedawca zabawek i pracownica sklepu meblowego zwróciła się w stronę pisarstwa. W 1931 opublikowała swoją pierwszą sztukę teatralną "Autumn Crocus" (pod pseudonimem C.L. Anthony).Po sukcesie tejże mogła poświęcić się literaturze. W okresie II wojny światowej przebywała wraz z mężem w USA. W 1948 opublikowała swą pierwszą powieść Zdobyć zamek(I Capture the Castle). Jej najsłynniejsze dzieło 101 dalmatyńczyków ukazało się w 1956 i doczekało się licznych ekranizacji.
Pewne wyjątkowe, niepowtarzalne książki istnieją bez poprzedników i bez następców. Nawet jeśli mają głęboki wpływ na pracę innych pisarzy, d...
Pewne wyjątkowe, niepowtarzalne książki istnieją bez poprzedników i bez następców. Nawet jeśli mają głęboki wpływ na pracę innych pisarzy, dla ich twórców stanowią zamkniętą całość.
Wbrew stwierdzeniu na okładce, pozycja trafi nie tylko do wielbicieli/-lek „Błękitnego zamku” i koloru tabaczkowego – by się o tym przekonać, specjalnie przed rozpoczęciem przygody z dziełkiem Dodie Smith uzupełniłam lukę w moim pensjonarskim wychowaniu pod postacią lektury „dorosłej” powieści L. M. Montgomery, niestety bez zachwytów.
W „zdobywaniu zamku” największą trudność sprawiało mi z początku wyobrażenie sobie właśnie tego przybytku, bo gdy już w umyśle załadowałam główne budynki, wieża i fosa pozostawały wciąż niewyraźne. Niezwykle żywa za to wydała mi się niosąca swoją opowieść Cassandra. Za sprawą niemałego temperamentu i charyzmy brałam ją za autentyczną osobę z głową na przysłowiowym karku, a nie za twór wzniesiony z liter. Na pewno pomogły w tym również jej liczne bon moty: „nieszczęśliwi ludzie nie mogą sobie pozwolić na to, by się nie lubić”, „za długie modlitwy są jak naprzykrzanie się”, „podchodziłabym do małżeństwa tak ochoczo jak do grobu”, „środek lata może być bezlitosny dla przygnębionych”. Ten pełen uroku, ujmujący głos narratorki sprawia, że nawet patologiczne (jak powiedzielibyśmy w XXI w.) i niepokojące zachowania (zwłaszcza ojca) przyjmuje się jako ekscentryczne popisy, choć naprawdę są to ledwo zamaskowane wołania o pomoc.
W gruncie rzeczy książka ukazuje rozpaczliwy los kobiet (w konkretnej epoce),które, by go odmienić, muszą liczyć wyłącznie na swój spryt, PRZYPADEK i zdolności (auto)narracyjne, pozwalające tak tłumaczyć sobie swoje dni, że stają się one strawniejsze. Prawdopodobnie jedyną prawdziwie kochającą tu osobą, której uczucia nie zależą od okoliczności, jest pomagający w gospodarstwie, a w rzeczywistości także je utrzymujący, Stephen.
Jak lekko oddać zderzenie płci, klas i „bied” jednym żarcikiem – Dodie Smith odpowiada.
jejku, kto wpadł na pomysł tłumaczenia na język polski tak kultowego imienia jak Cruella!! W tym tłumaczeniu to Tortuella! Poza tym przetłumaczono nazwiska głównym bohaterom!!!! To rodzina Pana i Pani Poczciwińskich - masakra! i tak dalej i tak dalej! Az dziw bierze, że nie przetłumaczono nazw miast i zamiast Londynu mielibyśmy - hmmm Warszawę?