-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
2021-11-22
2018-06-06
2018-04-04
Poprzednia część skończyła się troszkę nijako - w tej mamy na zakończenie cliffhanger. Może nie tak efektowny jak w przypadku I tomu, ale zawsze coś. Fabuła dalej toczy się dwutorowo, tzn. osobno co do Vuko, a osobno co do Filara. Trzeci tom jest lepszy od drugiego, ponieważ tym razem akcja przyspieszyła i Vuko Drakkainen przestaje kręcić się wokoło i zaczyna robić coś konstruktywnego. Całość nie jest już tak świeża i odkrywcza jak na początku cyklu, a Cyfral w dalszym ciągu fruwa jak Dzwoneczek z Piotrusia Pana w wersji hentai, ale mimo wszystko osiem gwiazdek się należy.
Poprzednia część skończyła się troszkę nijako - w tej mamy na zakończenie cliffhanger. Może nie tak efektowny jak w przypadku I tomu, ale zawsze coś. Fabuła dalej toczy się dwutorowo, tzn. osobno co do Vuko, a osobno co do Filara. Trzeci tom jest lepszy od drugiego, ponieważ tym razem akcja przyspieszyła i Vuko Drakkainen przestaje kręcić się wokoło i zaczyna robić coś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-26
Historia alternatywna zawsze jest ciekawa - kryminał tylko wtedy, gdy jest naprawdę dobry. Niestety najczęściej bywa tak, że autorzy tworząc powieść osadzoną w historii alternatywnej poświęcają mnóstwo miejsca opisowi wykreowanej przez siebie rzeczywistości, a na porządną intrygę zwyczajnie brakuje im już pomysłu lub miejsca w książce. Robert Harris zdołał uniknąć tego błędu. Świat, w którym to III Rzesza wygrała II wojnę światową i zimna wojna toczy się między USA, a Niemcami został opisany wystarczająco dokładnie, aby czytelnik mógł wczuć się w klimat powieści. Z drugiej strony opis rzeczywistości nie dominował w książce, pozostawiając miejsce na fabułę. "Vaterland" jest kryminałem, a nawet kryminałem policyjnym i spełnia wszystkie kryteria, pozwalające uznać go za bardzo dobry w tym gatunku. Zawiązana intryga nie jest oczywista na tyle, aby znudzić, a osadzenie akcji w zwycięskiej III Rzeszy dodatkowo stanowi smaczek sprawiający, że czyta się jeszcze lepiej. Na pewno warto przeczytać.
Historia alternatywna zawsze jest ciekawa - kryminał tylko wtedy, gdy jest naprawdę dobry. Niestety najczęściej bywa tak, że autorzy tworząc powieść osadzoną w historii alternatywnej poświęcają mnóstwo miejsca opisowi wykreowanej przez siebie rzeczywistości, a na porządną intrygę zwyczajnie brakuje im już pomysłu lub miejsca w książce. Robert Harris zdołał uniknąć tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-21
Kawał dobrej prozy. "Ślepnąc od świateł" czytało mi się troszkę jak Twardocha. Obaj autorzy mają podobny styl narracji, w której wnikają wgłąb głównego bohatera. Żulczyk jest w tym troszkę mniej natrętny. Do tego przemyślenia w "Ślepnąc od świateł" są mniej wydumane niż np. w "Morfinie".
Jakub Żulczyk opisał świat nocnej Warszawy z punktu widzenia dealera narkotyków. Można się tylko domyślać, czy głośna ostatnio sprawa dealera gwiazd była inspiracją dla autora. Świat widziany oczami głównego bohatera - Jacka, jest brudny i pusty, a sensem istnienia są pieniądze, choć w książce próżno szukać odpowiedzi na pytanie, po co one są. Na pewno nie dają one szczęścia Jackowi, a sprawiają tylko poważne problemy.
Kawał dobrej prozy. "Ślepnąc od świateł" czytało mi się troszkę jak Twardocha. Obaj autorzy mają podobny styl narracji, w której wnikają wgłąb głównego bohatera. Żulczyk jest w tym troszkę mniej natrętny. Do tego przemyślenia w "Ślepnąc od świateł" są mniej wydumane niż np. w "Morfinie".
Jakub Żulczyk opisał świat nocnej Warszawy z punktu widzenia dealera narkotyków. Można...
2018-12-13
Słyszałem o tym tytule i szczerze mówiąc spodziewałem się więcej. Dopiero spojrzenie na datę napisania tej krótkiej powieści wyjaśniło mi, dlaczego było o niej głośno, mimo iż nie jest to porywająca lektura. Poziom literacki jest niestety mizerny, podobnie jak sama fabuła. Opisywane zdarzenia są wielce naiwne, a główny bohater zachowuje się bardzo nieracjonalnie. Można wręcz stwierdzić, że "O czym marzą psyborgi" to tylko skrót powieści, gdyż całość jest bardzo uproszczona. Pomimo tego, ze względu na datę powstania nie mogę ocenić niżej jak "dobra".
Słyszałem o tym tytule i szczerze mówiąc spodziewałem się więcej. Dopiero spojrzenie na datę napisania tej krótkiej powieści wyjaśniło mi, dlaczego było o niej głośno, mimo iż nie jest to porywająca lektura. Poziom literacki jest niestety mizerny, podobnie jak sama fabuła. Opisywane zdarzenia są wielce naiwne, a główny bohater zachowuje się bardzo nieracjonalnie. Można...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-10
Trudno mi ocenić "Zamach stanu". Przede wszystkim jest to podręcznik i to w całym tego słowa znaczeniu. Oznacza to, że lektura nie jest specjalnie zajmująca, jak ma to miejsce w przypadku powieści. W kategoriach poradnikowych jest to wręcz rewelacyjna pomoc dla wszystkich zamachowców i stąd moja wysoka ocena.
Edward Luttwak napisał dokładnie jak należy się przygotować do przeprowadzenia zamachu stanu, wskazując odmienne uwarunkowania zależne od specyfiki danego kraju. Dużo miejsca poświęcono krajom afrykańskim i jest to zrozumiałe, ponieważ to tam zamachy stanu zdarzają się najczęściej, ale zasady opisane w książce mają charakter uniwersalny.
Trudno mi ocenić "Zamach stanu". Przede wszystkim jest to podręcznik i to w całym tego słowa znaczeniu. Oznacza to, że lektura nie jest specjalnie zajmująca, jak ma to miejsce w przypadku powieści. W kategoriach poradnikowych jest to wręcz rewelacyjna pomoc dla wszystkich zamachowców i stąd moja wysoka ocena.
Edward Luttwak napisał dokładnie jak należy się przygotować do...
2018-12-04
"Stara Słaboniowa i spiekładuchy" to miła i przyjemna beletrystyka. Na plus poczytać trzeba pomysł, bo z pewnością jest nietuzinkowy. To nie kolejna powieść z gatunku fantastyki, a świat przedstawiony to ten sam, w którym żyjemy i żyliśmy jeszcze paręnaście lat temu. Jedyna różnica to rzeczywista obecność stworów znanych z podań ludowych, z których występowania sprawę zdaje sobie wyłącznie tytułowa bohaterka.
Akcja powieści może i nie jest dynamiczna, fabuła miejscami się nie spina, a zachowanie Słaboniowej bywa nielogiczne, ale nie obniża to znacznie użyteczności książki, której lektura ma miło wypełnić czas. Z zadania tego wywiązuje się dostatecznie dobrze, a niedostatki literackie autorki zupełnie nie przeszkadzają.
"Stara Słaboniowa i spiekładuchy" to miła i przyjemna beletrystyka. Na plus poczytać trzeba pomysł, bo z pewnością jest nietuzinkowy. To nie kolejna powieść z gatunku fantastyki, a świat przedstawiony to ten sam, w którym żyjemy i żyliśmy jeszcze paręnaście lat temu. Jedyna różnica to rzeczywista obecność stworów znanych z podań ludowych, z których występowania sprawę zdaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-27
Bohater o dziwnym imieniu to już chyba standard w kryminałach. Wojtek Miłoszewski nie mógł się wyłamać z tego nurtu i stąd mamy "Kastora". Trzeba przyznać, że popłynął na maksa i przebił tym nie tylko Harrego Hole'a, ale nawet samego Herculesa Poirota.
Autor osadził miejsce akcji w bardzo ciekawych czasach, tj. na początku lat 90-tych, kiedy to w Polsce w błyskawicznym tempie dokonywały się przemiany ustrojowe, w tym przemianowanie Milicji Obywatelskiej w Policję. Pomysł na fabułę nie jest może nadto oryginalny i widać wyraźnie, że Wojtek Miłoszewski stawia pierwsze kroki w tym gatunku, ale jak na debiutanta w świecie kryminałów wyszło mu całkiem przyzwoicie. Może nie ma efektu "wow!", ale przeczytać na pewno warto.
Bohater o dziwnym imieniu to już chyba standard w kryminałach. Wojtek Miłoszewski nie mógł się wyłamać z tego nurtu i stąd mamy "Kastora". Trzeba przyznać, że popłynął na maksa i przebił tym nie tylko Harrego Hole'a, ale nawet samego Herculesa Poirota.
Autor osadził miejsce akcji w bardzo ciekawych czasach, tj. na początku lat 90-tych, kiedy to w Polsce w błyskawicznym...
2018-11-21
Nie wiem jak ten facet to robi, że jego książki, bądź co bądź naukowe, czyta się jak beletrystykę. Chciałbym kiedyś wysłuchać wykładu Dana Arielego. "Szczera prawda o nieuczciwości" jest nie dość, że lekka w odbiorze, to jeszcze bardzo ciekawa. I choć na pozór może się wydawać przy każdym eksperymencie, że jesteśmy w stanie przewidzieć jego wynik, to jest to uczucie bardzo złudne. Przed przeczytaniem tej pozycji radzę sięgnąć najpierw po "Potęgę irracjonalności", bo zapewni to czytelnikowi odpowiednie "wprowadzenie" w tematykę badań autora.
Nie wiem jak ten facet to robi, że jego książki, bądź co bądź naukowe, czyta się jak beletrystykę. Chciałbym kiedyś wysłuchać wykładu Dana Arielego. "Szczera prawda o nieuczciwości" jest nie dość, że lekka w odbiorze, to jeszcze bardzo ciekawa. I choć na pozór może się wydawać przy każdym eksperymencie, że jesteśmy w stanie przewidzieć jego wynik, to jest to uczucie bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-17
Ebook za złotówkę, a więc oczekiwań specjalnych nie miałem. O dziwo powieść okazała się być całkiem dobra, choć na pewno nie jest to thriller. Nie oszukujmy się, napięcia to tutaj nie było. Autorka zastosowała trzech różnych narratorów, opisujących częściowo te same fakt ze swojego punktu widzenia. Taki zabieg bardzo przypadł mi do gustu.
W "Złej mamie" nikt poza główną bohaterką - Fig, nie jest do końca taki, jakie sprawia wrażenie. Postaci posiadają swoje tajemnice, które skrzętnie maskują pod zewnętrznym wizerunkiem. Fabuła jest dość ciekawa, pomimo swojej przewidywalności. Rozczarowało mnie troszkę zakończenie, a akcja wbrew pozorom nie okazała się zmierzać do punktu kulminacyjnego, stanowiącego przesilenie, zamiast tego spokojnie liniowo płynąć przez kolejne strony książki. Szczęśliwe obyło się bez nudy. Na uwagę zasługują ostatnie słowa autorki, w których sugeruje, jakoby wszystko przytrafiło się jej samej - sprytny zabieg, choć nie marketingowy, skoro zawarty na końcu powieści.
Ebook za złotówkę, a więc oczekiwań specjalnych nie miałem. O dziwo powieść okazała się być całkiem dobra, choć na pewno nie jest to thriller. Nie oszukujmy się, napięcia to tutaj nie było. Autorka zastosowała trzech różnych narratorów, opisujących częściowo te same fakt ze swojego punktu widzenia. Taki zabieg bardzo przypadł mi do gustu.
W "Złej mamie" nikt poza główną...
2018-11-13
Tadaam! Po raz pierwszy w historii mojej obecności na tym portalu oceniam książkę jako beznadziejną. "Sztuka uwodzenia własnej żony" kosztowała 10,95 zł, a jej realną wartość oceniam na co najwyżej na końcówkę ceny, czyli 95 groszy. Skąd tak drastycznie niska opinia? Powoli, już tłumaczę...
Na początku "Sztuka uwodzenia własnej żony" to nic innego jak truizmy. Wydaje mi się, że każdy normalny mąż wie, jak postępować, żeby jego żona była szczęśliwa. Niestety w miarę postępów w lekturze tej na szczęście dość krótkiej pozycji robiło się co raz to gorzej. Esencję dalszej części można podsumować tak: "wyrzeknij się samego siebie, poświęć się w 100% dla żony, a w podzięce ona zrobi to samo i odda ci 100% siebie". Gdyby tak postępować, to nikt w związku małżeńskim nie zachowałby choćby odrobiny własnego "ja". Autorka zdaje się uważać związek małżeński za obustronne niewolnictwo, jakkolwiek głupio i absurdalnie by to nie brzmiało.
Do tego momentu książka była jeszcze tylko "może być", czyli 4/10, ale niestety reszta odebrała jej w moich oczach resztę jakiejkolwiek wartości. Otóż autorka zdaje się być osobą niezwykle konserwatywną i delikatnie mówiąc "nawiedzoną", ponieważ co rusz to pojawiają się dziwne odniesienia do boga, pisma świętego, itd. Z początku nie było tego dużo, więc sprawa wyglądała i jedynie lekkie skrzywienie, żeby wzmocnić siłę przekazu. Później autorka niestety popłynęła całkowicie. Uważam, że książki o tak wyraźnym zabarwieniu religijno-ideologicznym powinny być jakoś oznaczane, chociażby przez odpowiedni tytuł, np. "sztuka uwodzenia żony chrześcijanki przez męża chrześcijanina". Wtedy od razu wiedziałbym z jaką książką mam do czynienia i jej nie kupił. Nie wiem na jakiej podstawie autorka zakłada, że każdy jest chrześcijaninem i codziennie czyta pismo święte, zupełnie tak, jak gdyby na świecie nie było dobrych mężów niewierzących lub dobrych mężów niewierzących i czytających pismo święte z przyczyn całkowicie pozareligijnych i nie przyjmujących zawartych tam wersów za dogmat. Mnie osobiście takie myślenie niezwykle razi i wręcz odstręcza.
Podsumowując, jeżeli jesteś dobrym mężem, to niczego się nie dowiesz, a nadto przekonasz się, jak myślą współcześni "nawiedzeni".
Tadaam! Po raz pierwszy w historii mojej obecności na tym portalu oceniam książkę jako beznadziejną. "Sztuka uwodzenia własnej żony" kosztowała 10,95 zł, a jej realną wartość oceniam na co najwyżej na końcówkę ceny, czyli 95 groszy. Skąd tak drastycznie niska opinia? Powoli, już tłumaczę...
Na początku "Sztuka uwodzenia własnej żony" to nic innego jak truizmy. Wydaje mi...
2018-11-09
Grzędowicz to umie pisać! "Księga jesiennych demonów" stanowi zbiór opowiadań spiętych klamrą lekko depresyjnej, jesiennej tematyki, a przynajmniej ja tak ten zbiór odebrałem. Autor wyróżnia się bardzo lekkim piórem, a zatem i czyta się wyjątkowo lekko. Wszystkie opowiadania stoją na podobnym, wysokim poziomie literackim. Na pewno warto przeczytać.
Grzędowicz to umie pisać! "Księga jesiennych demonów" stanowi zbiór opowiadań spiętych klamrą lekko depresyjnej, jesiennej tematyki, a przynajmniej ja tak ten zbiór odebrałem. Autor wyróżnia się bardzo lekkim piórem, a zatem i czyta się wyjątkowo lekko. Wszystkie opowiadania stoją na podobnym, wysokim poziomie literackim. Na pewno warto przeczytać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-31
Natalie wciąż bawią, choć już co raz to słabiej. Nic dziwnego, no bo efekt nowości odpadł jeszcze w pierwszym tomie, w drugim humor był już mocno zużyty, a trzeci tom jest już tylko nieświeżym, odgrzewanym kotletem.
Fabuła jest naciągana jeszcze bardziej niż dotąd, siostry Sucharskie bardziej denerwujące niż zwykle, a ich partnerzy życiowi zasługują na beatyfikację za wytrwałość w życiu z Nataliami. Wydarzenia opisane w "Do trzech razy Natalie" opierają się na znanym nam już dobrze schemacie morderstwo + duża kasa + siostry Sucharskie w charakterze detektywów.
Pomimo wszystkich wymienionych mankamentów powieści (oraz wielu, o których nie wspomniałem), oceniam książkę jako "dobrą" bo w charakterze lektury łatwej, miłej i przyjemnej spisuje się jak należy.
Natalie wciąż bawią, choć już co raz to słabiej. Nic dziwnego, no bo efekt nowości odpadł jeszcze w pierwszym tomie, w drugim humor był już mocno zużyty, a trzeci tom jest już tylko nieświeżym, odgrzewanym kotletem.
Fabuła jest naciągana jeszcze bardziej niż dotąd, siostry Sucharskie bardziej denerwujące niż zwykle, a ich partnerzy życiowi zasługują na beatyfikację za...
2018-10-24
Książek o wychowywaniu dzieci jest bez liku. Ta konkretna jest moim zdaniem rewelacyjna, czyli zasługuje na 8 gwiazdek. Dlaczego? Ponieważ rady w niej zawarte po prostu działają. Książkę czytałem przez 7 dni, systematycznie wprowadzając w życie rady z każdego przeczytanego rozdziału i póki co widać efekty. Niby autorki ameryki nie odkryły, a jednak trafiły w samo sedno. U mnie to działa i myślę, że każdemu rodzicowi w jakimś stopniu książka może okazać się pomocna.
Książek o wychowywaniu dzieci jest bez liku. Ta konkretna jest moim zdaniem rewelacyjna, czyli zasługuje na 8 gwiazdek. Dlaczego? Ponieważ rady w niej zawarte po prostu działają. Książkę czytałem przez 7 dni, systematycznie wprowadzając w życie rady z każdego przeczytanego rozdziału i póki co widać efekty. Niby autorki ameryki nie odkryły, a jednak trafiły w samo sedno. U...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-17
"Dobry" Łysiaka, czyli swoisty hołd oddany "Złemu" Tyrmanda. Obie książki wiele łączy, a jeszcze więcej dzieli. W "Złym" język jest bardzo barwny, a w "Dobrym" dosadny i miejscami aż wulgarny. U Tyrmanda tytułowy Zły jest w rzeczywistości dobry i u Łysiaka również niby jest na odwrót, ale już nie do końca. Na niekorzyść "Dobrego" przemawia to, że autor ustami swoich postaci przemyca swoje bardzo radykalne poglądy, ale na szczęście nie jest tego dużo. Do tego fabuła pod koniec przestaje się kleić. Na dobrą sprawę wiele rzeczy pozostaje niedopowiedzianych.
"Dobry" Łysiaka, czyli swoisty hołd oddany "Złemu" Tyrmanda. Obie książki wiele łączy, a jeszcze więcej dzieli. W "Złym" język jest bardzo barwny, a w "Dobrym" dosadny i miejscami aż wulgarny. U Tyrmanda tytułowy Zły jest w rzeczywistości dobry i u Łysiaka również niby jest na odwrót, ale już nie do końca. Na niekorzyść "Dobrego" przemawia to, że autor ustami swoich postaci...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-09
"Wypychacz zwierząt" jest zbiorem opowiadań o różnej długości i porównywalnym, tj. bardzo dobrym, poziomie literackim. Dotychczas Grzędowicza znałem wyłącznie z "Pana lodowego ogrodu" i byłem miło zaskoczony, jak świetnie ten autor sprawdza się w krótszych formach. Muszę przyznać, że przez cały czas miałem wrażenie, że czytam Pilipiuka, a konkretnie jeden zbiorów opowiadań ze "Światów Pilipiuka". Wprawdzie nie było Roberta Storma, ani Pawła Skórzewskiego, ale klimat opowiadań ten sam. Kto wie, może zamieszczony w posłowiu żart Grzędowicza o tym, że w "Fabryce snów" mają szufladę z przydziałem pomysłów na książki, nie był do końca żartem ;)
"Wypychacz zwierząt" jest zbiorem opowiadań o różnej długości i porównywalnym, tj. bardzo dobrym, poziomie literackim. Dotychczas Grzędowicza znałem wyłącznie z "Pana lodowego ogrodu" i byłem miło zaskoczony, jak świetnie ten autor sprawdza się w krótszych formach. Muszę przyznać, że przez cały czas miałem wrażenie, że czytam Pilipiuka, a konkretnie jeden zbiorów opowiadań...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-02
Zawsze mam dystans do mocno reklamowanych książek nieznanych autorów. Nie wiedziałem, czy powieść okaże się naprawdę dobra jak "Kredziarz", taka sobie jak "Córka króla moczarów", czy może zupełnie niestrawna jak "Dziewczyna z pociągu". "Na krawędzi" dostałem za darmo, a że darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy, więc zacząłem czytać. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z "Dziewczyną z pociągu", której lektura była bardzo nużąca i nieprzyjemna. Na szczęście, poza skłonnościami do alkoholu głównej bohaterki, na tym podobieństwa się skończyły, a autorka prowadziła narrację w dalece lepszy sposób. Muszę przyznać, że wyszła z tego naprawdę dobra powieść. A.F. Brady nie udało się za to mnie zaskoczyć - odgadłem pointę książki tak szybko, jak tylko było to możliwe na podstawie opisanych faktów. Pewnie nie kupiłbym tej powieści, ale jak na książkę rozdawaną za darmo warto przeczytać. Na pewno nie będzie to strata czasu.
Zawsze mam dystans do mocno reklamowanych książek nieznanych autorów. Nie wiedziałem, czy powieść okaże się naprawdę dobra jak "Kredziarz", taka sobie jak "Córka króla moczarów", czy może zupełnie niestrawna jak "Dziewczyna z pociągu". "Na krawędzi" dostałem za darmo, a że darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy, więc zacząłem czytać. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-24
Mroczna wieżą wciąga. Na pewno nie jest to najlepsza z powieści Kinga, ani nawet jedna z lepszych, ale z pewnością ma w sobie coś, co każe sięgnąć po kolejny tom. Tym razem autor odsłania nam trochę przeszłość Rolanda i po części wyjaśnia, co pchnęło go w kierunku wieży. Czarnoksiężnik jest doskonale znany tym, którzy czytali "Bastion". Nie będę zdradzał więcej, ale postać Flagga nie jest jedynym punktem wspólnym z "Bastionem". King troszkę się plącze i miota bez celu, ale całość wychodzi mu jak zwykle zgrabnie.
Mroczna wieżą wciąga. Na pewno nie jest to najlepsza z powieści Kinga, ani nawet jedna z lepszych, ale z pewnością ma w sobie coś, co każe sięgnąć po kolejny tom. Tym razem autor odsłania nam trochę przeszłość Rolanda i po części wyjaśnia, co pchnęło go w kierunku wieży. Czarnoksiężnik jest doskonale znany tym, którzy czytali "Bastion". Nie będę zdradzał więcej, ale postać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-05
Świetna rozrywka, czyli 6 gwiazdek się należy. Siostry Sucharskie znowu namieszają, a nikt nie potrafi siać chaosu tak jak one. "Drugi przekręt Natalii" dzieje się dwa lata po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie i w zasadzie książka wcale nie odbiega od poprzedniej części. Ten sam styl, ten sam humor i taki sam rodzaj intrygi. Więcej pisać chyba nie trzeba. Jeśli komuś spodobała się powieść "Natalii 5", to "Drugi przekręt Natalii" na pewno także przypadnie mu do gustu.
Świetna rozrywka, czyli 6 gwiazdek się należy. Siostry Sucharskie znowu namieszają, a nikt nie potrafi siać chaosu tak jak one. "Drugi przekręt Natalii" dzieje się dwa lata po wydarzeniach opisanych w pierwszym tomie i w zasadzie książka wcale nie odbiega od poprzedniej części. Ten sam styl, ten sam humor i taki sam rodzaj intrygi. Więcej pisać chyba nie trzeba. Jeśli komuś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kolejna książka, której nie da się ocenić w skali punktowej, ani nawet słownie. "Prawy umysł" nie jest powieścią, lecz książką stanowiącą rozprawę naukową nad kilkoma zagadnieniami, począwszy od konstrukcji naszego mózgu, a na pojęciu "moralności" kończąc. Autor poddaje analizie rezultaty rozważań wielu filozofów i naukowców, cofając się aż do czasów antycznych i konstruując z czasem własną definicję "moralności". Rozważania autora są niezwykle celne, a logiczność i spójność wywodów oraz poparcie ich wynikami badań sprawia, że w mojej ocenie należy się zgodzić z tezami zawartymi w "Prawym umyśle".
Jedna istotna uwaga dla tych, co chcą przeczytać "Prawy umysł", a niekoniecznie zaczynają lekturę od wstępu. Tam gdzie autor używa pojęcia "liberalny", ma na myśli amerykańskie znaczenie przypisywane temu pojęciu, czyli po europejsku mówiąc: "lewicowy".
Każdy kto interesuje się tego typu tematyką pochłonie tę książkę jednym tchem.
Kolejna książka, której nie da się ocenić w skali punktowej, ani nawet słownie. "Prawy umysł" nie jest powieścią, lecz książką stanowiącą rozprawę naukową nad kilkoma zagadnieniami, począwszy od konstrukcji naszego mózgu, a na pojęciu "moralności" kończąc. Autor poddaje analizie rezultaty rozważań wielu filozofów i naukowców, cofając się aż do czasów antycznych i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to