Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Pierwsza posiadana przeze mnie książka, bo nie mogę powiedzieć chyba, że pierwsza przeczytana, tym zajmowały się mama i babcia. Była więc przeze mnie słuchana i oglądana całymi dniami, poznałam każdy szczegół przepięknych i magicznych ilustracji Busquetsa. Przeszła zarówno przez moje brudne i niszczycielskie łapki, jak i mojej siostry. Nie przetrwała próby czasu, ale udało mi się w końcu kupić używany egzemplarz, który nie tylko niezmiernie cieszy dorosłą już mnie, ale czeka też na brudne i niszczycielskie łapki moich przyszłych dzieci.

Pierwsza posiadana przeze mnie książka, bo nie mogę powiedzieć chyba, że pierwsza przeczytana, tym zajmowały się mama i babcia. Była więc przeze mnie słuchana i oglądana całymi dniami, poznałam każdy szczegół przepięknych i magicznych ilustracji Busquetsa. Przeszła zarówno przez moje brudne i niszczycielskie łapki, jak i mojej siostry. Nie przetrwała próby czasu, ale udało...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Inne światy Sylwia Chutnik, Jacek Dukaj, Aneta Jadowska, Anna Kańtoch, Jakub Małecki, Remigiusz Mróz, Łukasz Orbitowski, Robert J. Szmidt, Aleksandra Zielińska, Jakub Żulczyk
Ocena 6,5
Inne światy Sylwia Chutnik, Jac...

Na półkach: , ,

Opowiadanie pani Chutnik to, przysięgam, najgorsza rzecz jaką przeczytałam w ciągu ostatnich kilku lat. O nim zapominamy, nie ma go w tej antologii, nie powstało, dziękuję. Natomiast reszta, co najmniej w porządku, a czasem bardzo dobrze, jak np. "Sfora" Orbitowskiego, która może tak mi się spodobała, bo Kraków jest mi bliski i mogłam dzięki temu wsiąknąć w historię, wyobrazić sobie akcję dziejącą się w miejscach, które znam i do których jestem przywiązana. A na koniec Dukaj. Nawet tylko dla jego opowiadania, które w zasadzie jest niemal powieścią, warto zaopatrzyć się w to tomiszcze. Przyznaję, że książkę w większości przeczytałam przed rokiem, doszłam do Dukaja i tak mnie wziął z zaskoczenia poetyzm użyty do opowiedzenia historii o Imperium Chmur i Kiyoko, że aż musiałam to wszystko zostawić i wrócić dopiero teraz. Coś koło 200 stron, chętnie bym natomiast przeczytała i 600. No i oczywiście prace Różalskiego, które są powodem całego tego ambarasu, miód malina.

Opowiadanie pani Chutnik to, przysięgam, najgorsza rzecz jaką przeczytałam w ciągu ostatnich kilku lat. O nim zapominamy, nie ma go w tej antologii, nie powstało, dziękuję. Natomiast reszta, co najmniej w porządku, a czasem bardzo dobrze, jak np. "Sfora" Orbitowskiego, która może tak mi się spodobała, bo Kraków jest mi bliski i mogłam dzięki temu wsiąknąć w historię,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Minęło ponad pół roku, odkąd przeczytałam tą książkę. Chociaż od początku mi się podobała, tuż po skończeniu wystawiłam jej jedynie 6 gwiazdek. Kilka dni temu zmieniłam tą ocenę na 8. A teraz czuję się niemal w obowiązku, żeby napisać tych parę zdań. Dopiero po pół roku zauważyłam, jak ogromny wpływ miała na mnie powieść pana Extence'a. Na jak wiele spraw otworzyła mi oczy, albo pozwoliła patrzeć na różne, nieraz trudne rzeczy, z nowej, bardzo mi potrzebnej perspektywy. Nieczęsto zdarza się, żeby książka wpłynęła na mnie w ten sposób. Jest to dla mnie tym bardziej niezwykłe, biorąc pod uwagę, z jakim opóźnieniem to dostrzegłam. Dopiero teraz widzę, że nałożyło się na siebie kilka czynników. Pewien konkretny moment mojego życia i nastroje, w jakie wpadałam, a także pewna osoba, która zaprzątała mi wtedy myśli i rozpętała prawdziwą rewolucję, sprawiając, że zaczęłam kwestionować wszystko, co tylko da się kwestionować, a nawet i więcej. Książka trafiła w moje ręce w idealnym momencie i okazała się być tak doskonałym obrazem wszystkiego, co działo się wtedy w mojej głowie, że sama nigdy bym tego lepiej nie opisała. Gavin Extence zadał za mnie każde pytanie i nakierował na odpowiedzi na kilka z nich. Moje bardzo osobiste podejście do tematu może nie być zbyt pomocne dla osób, które zastanawiają się, czy sięgnąć po tą powieść, trzeba więc dodać, że historia w niej opisana jest zwyczajnie niezwykła, pełna wyjątkowych bohaterów, wzrusza i rozbawia, zmusza do zastanowienia, jest ciepła i bardzo bezpośrednia. Czasem trochę boli. Czyli książka idealna.

Minęło ponad pół roku, odkąd przeczytałam tą książkę. Chociaż od początku mi się podobała, tuż po skończeniu wystawiłam jej jedynie 6 gwiazdek. Kilka dni temu zmieniłam tą ocenę na 8. A teraz czuję się niemal w obowiązku, żeby napisać tych parę zdań. Dopiero po pół roku zauważyłam, jak ogromny wpływ miała na mnie powieść pana Extence'a. Na jak wiele spraw otworzyła mi oczy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo się cieszę, że pierwszą książką, jaką przeczytałam w nowym roku, jest właśnie ta, bo jest absolutnie wyjątkowa, cudna i w swoim nastroju przypomina mi mojego mistrza, Zafona, z tym, że dochodzi do tego ten swojski-polski klimat, który pomimo, że raczej przygnębia, dodaje też tej opowieści uroku. W żadnym innym miejscu na świecie ta historia nie mogłaby być tak opowiedziana. Przerażająca, wzruszająca, zapierająca dech, budząca dreszcze, smutna, pełna brzydoty i pełna piękna, sprawiająca, że chce się wyjść, pooddychać chwilę mroźnym powietrzem zmieszanym z kwaśnym dymem z kominów, żeby poczuć, że się żyje, wrócić do środka, zaparzyć herbaty dla siebie i bliskich, i zwyczajnie z nimi posiedzieć, ciesząc się, że się ich ma. Ich, zdrowy ciepły dom i jeszcze całe życie przed sobą. A jednocześnie coś się w człowieku rwie, żeby może na kotojady zapolować...

Bardzo się cieszę, że pierwszą książką, jaką przeczytałam w nowym roku, jest właśnie ta, bo jest absolutnie wyjątkowa, cudna i w swoim nastroju przypomina mi mojego mistrza, Zafona, z tym, że dochodzi do tego ten swojski-polski klimat, który pomimo, że raczej przygnębia, dodaje też tej opowieści uroku. W żadnym innym miejscu na świecie ta historia nie mogłaby być tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chociaż niektóre decyzje i wybory Jane, a zwłaszcza JEDNA decyzja, były dla mnie momentami niezrozumiałe i wręcz frustrujące, jest to jedna z najlepiej napisanych bohaterek wszech czasów, a nastrój tej książki jest tak intensywny, że spędzając cały dzisiejszy dzień pod kocem i czytając, czułam każdy powiew zimnego wiatru, każdą kroplę rosy, słyszałam każdy dźwięk i widziałam wyraźnie każdą osobę opisaną przez Charlotte Bronte. Piękna historia o miłości i wielkiej sile ludzkiego charakteru. Dziewiąta gwiazdka to taki prezent ode mnie, bo zwyczajnie uwielbiam wszelkie filmy i powieści dotyczące Anglii XVIII, XIX i początku XX wieku. I starszy pan w księgarni mnie nie okłamał. Rzeczywiście, bardzo lekko się czyta, bez względu na to, ile ta książka ma już lat. Niezwykle współczesny język, jak na ten typ powieści.

Chociaż niektóre decyzje i wybory Jane, a zwłaszcza JEDNA decyzja, były dla mnie momentami niezrozumiałe i wręcz frustrujące, jest to jedna z najlepiej napisanych bohaterek wszech czasów, a nastrój tej książki jest tak intensywny, że spędzając cały dzisiejszy dzień pod kocem i czytając, czułam każdy powiew zimnego wiatru, każdą kroplę rosy, słyszałam każdy dźwięk i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie czytałam chyba nigdy książki podobnej do tej. Historię w niej przedstawioną można opisać chyba jednym słowem. Namacalna.
Na początku wydawało mi się, że to kolejna ksiąka o nastolatce, która ma do czynienia z paranormalnym światem, ale sama do niego nie należy. To, w jaki sposób ta opowieść się rozwija, jest niesamowite. Dzięki klimatowi stworzonemu przez opis Brimestone'a i jego świty, obcych światów oraz Pragi i podróży Karou, a także dzięki temu, w jaki sposób autorka potrafi dosłownie POKAZAĆ nam każdego z bohaterów, a my niemalże możemy poczuć, że stoi on przed nami, wsiąknęłam w tą książkę od początku, a prąd zabrał mnie w zupełnie niespodziewane miejsce. Nie daję 8 gwiazdek tylko dlatego, że w niektórych momentach zwrot akcji nie był aż tak zaskakujący, jak powinien, ale sam pomysł na ta historię jest tak zaskakujący, że 7 i pół się należy.

Nie czytałam chyba nigdy książki podobnej do tej. Historię w niej przedstawioną można opisać chyba jednym słowem. Namacalna.
Na początku wydawało mi się, że to kolejna ksiąka o nastolatce, która ma do czynienia z paranormalnym światem, ale sama do niego nie należy. To, w jaki sposób ta opowieść się rozwija, jest niesamowite. Dzięki klimatowi stworzonemu przez opis...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałam ją jakieś 6? lat temu. Dużo, dużo lepsze od sagi Zmierzch i w zasadzie miałam wrażenie, że to zupełnie inna autorka. Zwyczajnie świetna książka, świetny pomysł, świetnie napisana fabuła, wyraziste postaci i ciekawy świat przedstawiony. Pamiętam, że te kilka lat temu, kiedy byłam młodsza, wywołała u mnie duże emocje. Muszę się przekonać, czy działa tak samo, gdy jestem starsza i przeczytać ją ponownie.

Przeczytałam ją jakieś 6? lat temu. Dużo, dużo lepsze od sagi Zmierzch i w zasadzie miałam wrażenie, że to zupełnie inna autorka. Zwyczajnie świetna książka, świetny pomysł, świetnie napisana fabuła, wyraziste postaci i ciekawy świat przedstawiony. Pamiętam, że te kilka lat temu, kiedy byłam młodsza, wywołała u mnie duże emocje. Muszę się przekonać, czy działa tak samo, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Jedna z najlepszych powieści o miłości wszech czasów" - cóż, niezupełnie. ALE.
"Anna i pocałunek w Paryżu" to według mnie jedna z najlepszych książek o miłości z gatunku Young Adult. Porusza problemy nastolatków, przy czym nie jest banalna, a nawet jeśli już się to zdarzy, to jest to zupełnie usprawiedliwione tym, że takie właśnie banały zdarzają się w życiu nastolatków i każdy musi przez to przejść. Spędziłam z tą książką bardzo miłe popołudnie, śmiałam się, wzruszyłam kilka razy, a przede wszystkim, mogłam się utożsamić z postaciami (czego, być może, starszy czytelnik nie mógłby już powiedzieć), a właśnie to buduje więź na linii czytelnik - bohater.
Nie jest to książka wybitna. Nie jest odkrywcza. Ale opisuje bardzo dobrą (jak ktoś woli "słodką") historię, która (oprócz niektórych nazbyt wyidealizowanych elementów, jak np. Perfekcyjny St. Claire), może przydarzyć się każdemu z nas, nie ważne, w Paryżu, czy w jakimkolwiek miejscu świata. Bo nie chodzi o miejsce, tylko o ludzi.

"Jedna z najlepszych powieści o miłości wszech czasów" - cóż, niezupełnie. ALE.
"Anna i pocałunek w Paryżu" to według mnie jedna z najlepszych książek o miłości z gatunku Young Adult. Porusza problemy nastolatków, przy czym nie jest banalna, a nawet jeśli już się to zdarzy, to jest to zupełnie usprawiedliwione tym, że takie właśnie banały zdarzają się w życiu nastolatków i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chociaż na brak wyobraźni nie narzekam, rzadko zdarza mi się czytać książkę, która potrafi na niej zagrać tak wyraźnie i w taki sposób uderzyć we wszystkie moje zmysły. To, w połączeniu z bardzo ciekawym i wcześniej przeze mnie nie spotkanym konceptem, oraz zwyczajnie przepiękną i niebanalną historią, która jest jedną z tych zostających z nami na długo po przeczytaniu ostatniego rozdziału, sprawia, że "Cyrk nocy" jest teraz na liście moich ulubionych książek, do których mam ochotę wracać. Przez kilka dni żyłam w cyrku i żyłam cyrkiem, czując zapach karmelu, chłód jesiennych nocy i ciepło kubka z gorącą czekoladą na dłoniach, widziałam czarno-białe namioty i słyszałam ludzi, którzy się pomiędzy nimi przechadzają. Autorka sama musi mieć umiejętność tworzenia iluzji, jak Marco, bo wszystko co opisała, miałam przed oczami i dookoła siebie. Także styl, w jakim to zrobiła jest pierwszorzędny. Sposób budowania historii, planowania jej w czasie, podawania nam kolejnych fragmentów układanki, których czasem trzeba doszukiwać się w dialogach... Po prostu jest to książka, przy której czytaniu trzeba myśleć, co jest zdecydowanym plusem. Trzeba też nastawić się na dużo niemożliwych rzeczy. Ale przecież "nic nie jest niemożliwe".

Chociaż na brak wyobraźni nie narzekam, rzadko zdarza mi się czytać książkę, która potrafi na niej zagrać tak wyraźnie i w taki sposób uderzyć we wszystkie moje zmysły. To, w połączeniu z bardzo ciekawym i wcześniej przeze mnie nie spotkanym konceptem, oraz zwyczajnie przepiękną i niebanalną historią, która jest jedną z tych zostających z nami na długo po przeczytaniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dzięki "Morzom Wszetecznym" poznałam najbarwniejsze, najśmieszniejsze i w pewien sposób także najsympatyczniejsze postaci, o jakich dane mi było czytać od dłuższego czasu. Przezabawne dialogi, humor sytuacyjny, świetne opisy bitew morskich, zwroty akcji i wszystkie te elementy, których oczekiwałam po pirackiej powieści - rum lub inny (niewiadomego pochodzenia i wypalający gębę) alkohol w ilościach przemysłowych, kapitan z prawdziwego zdarzenia, którego się uwielbia od pierwszej strony, chęć przygód i zaciąganie się na piracki statek, niewyjaśnione moce, morskie bestie i mnóstwo żeglarskiego żargonu, do którego najwyraźniej wliczają się także najwymyślniejsze przekleństwa i obelgi świata. To chyba najzabawniejsza książka, jaką kiedykolwiek czytałam i jedna z najlepszych od polskich autorów współczesnych.

Dzięki "Morzom Wszetecznym" poznałam najbarwniejsze, najśmieszniejsze i w pewien sposób także najsympatyczniejsze postaci, o jakich dane mi było czytać od dłuższego czasu. Przezabawne dialogi, humor sytuacyjny, świetne opisy bitew morskich, zwroty akcji i wszystkie te elementy, których oczekiwałam po pirackiej powieści - rum lub inny (niewiadomego pochodzenia i wypalający...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W oczekiwaniu na kolejny sezon "Pamiętników Wampirów", postanowiłam sprawdzić, na czym ten serial, który jest jednym z moich ulubionych (przynajmniej 2 pierwsze sezony), jest oparty. No i okazało się, że "oparty" to za dużo powiedziane. Serialowe "Pamiętniki" są BARDZO luźno zainspirowane tymi książkowymi i całe szczęście, bo w przeciwnym razie mielibyśmy słabe książki i słaby serial, a tak, dzięki temu, że serial jedynie podłapał temat i zupełnie przekształcił to, co jest w książkach, mamy lepszych braci Salvatore, o WIELE lepszą Katherine, Mystic Falls ciekawsze od Fells Church, no i w ogóle wszystko jest lepsze, ciekawsze, bardziej wyraziste i sensowne na ekranie. Więc jeśli jesteś fanem serialu i dopiero planujesz zabrać się za książki, to zdecydowanie odradzam, bo jedyne, co z tego mam, to ciągła frustracja, kiedy podczas czytania myślałam tylko "to wszystko nie tak!". Ponieważ nauczyłam się nie oceniać całej serii po pierwszej części, przeczytam też kolejną. Liczę na więcej wątków Damona, który w tych książkach wydaje się jedynym mocnym punktem, którym jest także w serialu, tyle, że tam poparty jest też wieloma innymi, pojawiającymi się od pierwszego odcinka. Być może w książkach też się pojawią, ale póki co, jest bardzo średnio.

W oczekiwaniu na kolejny sezon "Pamiętników Wampirów", postanowiłam sprawdzić, na czym ten serial, który jest jednym z moich ulubionych (przynajmniej 2 pierwsze sezony), jest oparty. No i okazało się, że "oparty" to za dużo powiedziane. Serialowe "Pamiętniki" są BARDZO luźno zainspirowane tymi książkowymi i całe szczęście, bo w przeciwnym razie mielibyśmy słabe książki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przeciętna. Główna bohaterka niezmiernie irytująca, jej przyjaciółka jeszcze bardziej, historia naciągana, reakcje bohaterów zupełnie nienaturalne. Akcja opisana "po łebkach", w niektórych miejscach ma się wrażenie, że przeskoczyło się kilka stron, ale nie. To tylko ta książka jest napisana właśnie w taki sposób. Podejdę do drugiej części, bo nauczyłam się, że nie powinnam oceniać całej serii po jednej książce (np. Akademia Wampirów). Zobaczymy, czy warto.

Bardzo przeciętna. Główna bohaterka niezmiernie irytująca, jej przyjaciółka jeszcze bardziej, historia naciągana, reakcje bohaterów zupełnie nienaturalne. Akcja opisana "po łebkach", w niektórych miejscach ma się wrażenie, że przeskoczyło się kilka stron, ale nie. To tylko ta książka jest napisana właśnie w taki sposób. Podejdę do drugiej części, bo nauczyłam się, że nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zawsze przerażała mnie cała sprawa zabawy w Boga. Owszem, z jednej strony szukanie leków na choroby nękające ludzkość itd. Ale pomimo pozytywnych stron, zawsze uważałam, że mieszanie w genach jest czymś... niewłaściwym. Nie jest to oczywiście czyste zło, po prostu zawsze odczuwałam lęk, na myśl o tym, że my, malutcy, mamy w rękach coś tak niebezpiecznego. Wystarczy jeden genialny, ale i szalony umysł, żeby doprowadzić do tragedii, czego historia dała nam przykład niejednokrotnie, nie tylko w dziedzinie nauki. Przypomnijmy sobie projekt Eugenika, wprowadzony w pewnym stopniu w życie i inspirujący później takich zbrodniarzy, jak Adolf Hitler. Kiedy pomyślę o tym, że po świecie naprawdę chodzą ludzie, wierzący w słuszność tego typu przekonań, to mam się ochotę rozpłakać. "Geneza" jest dla mnie w pewnym sensie zapisem tego lęku i obrazem człowieka genialnego i jednocześnie tak nieskończenie głupiego. "My jesteśmy bogami, Pia." Podchodząc do tej książki technicznie - dobry język, dostosowany do głównej bohaterki, która niby wie wszystko, a nie wie nic, nie ma doświadczenia, wiele rzeczy spotyka ją po raz pierwszy. Choć niektóre elementy powieści są prawdziwe do bólu, niektóre są mniej prawdopodobne. Science-fiction pomieszane z odrobiną fantastyki, bardzo delikatną, naturalną i piękną historią miłosną, i z moralnymi problemami. Problemami, które, obawiam się, w naszym realnym świecie, nie znalazły by tak szczęśliwego zakończenia, co tylko powinno zastanowić nas jeszcze bardziej. Gdybyśmy znaleźli eliksir dający nieśmiertelność, gdybyśmy wiedzieli, że aby tę nieśmiertelność uzyskać, trzeba najpierw poświęcić kilkadziesiąt innych istnień, na jedną istotę posiadającą wieczne życie, czy myślelibyśmy o "większym dobru", czy może, o tym zwyczajnym, którego tak bardzo w świecie brakuje? Boję się, że gdyby przyszło co do czego, ci z dobrym sercem zwyczajnie zostaliby zagłuszeni. Zwyciężyłby "postęp". Zwyciężyłaby nauka. Zwyciężyłaby "doskonałość". Miejmy nadzieję, że mimo wszystko, zwycięży po prostu człowiek. Nie nieśmiertelny, nie doskonały, ale rozsądny i dobry.

Zawsze przerażała mnie cała sprawa zabawy w Boga. Owszem, z jednej strony szukanie leków na choroby nękające ludzkość itd. Ale pomimo pozytywnych stron, zawsze uważałam, że mieszanie w genach jest czymś... niewłaściwym. Nie jest to oczywiście czyste zło, po prostu zawsze odczuwałam lęk, na myśl o tym, że my, malutcy, mamy w rękach coś tak niebezpiecznego. Wystarczy jeden...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku byłam odrobinę zawiedziona, bo naprawdę spodziewałam się po tej książce, że wciągnie mnie już od pierwszej strony i będzie niesamowita. No i jest. Tyle że nie tak od razu. Musiałam najpierw przyzwyczaić się do sposobu narracji, zrozumieć główną bohaterkę i "ogarnąć" sytuację, w której znajduje się ona i cała nasza planeta. A potem już faktycznie, nie mogłam się oderwać. Książka jest... intensywna. Miałam momenty, kiedy tak bardzo, bardzo byłam ciekawa, co będzie dalej, ale musiałam zrobić sobie 5 minut przerwy. Co prawda, pewne zachowania wydawały mi się początkowo banalne i głupie, ale zaraz potem uderzała mnie myśl o tym, że przecież bohaterowie nie postrzegają świata tak, jak my, teraz, względnie bezpieczni i nienajechani (?) przez żadne obce cywilizacje. I z tą świadomością o wiele łatwiej było mi wczuć się w sytuację i emocje bohaterów. Świetny język, brak niepotrzebnego rozwodzenia się nad niepotrzebnymi rzeczami, akcja przetykana przemyśleniami bohaterów, które dodają fabule atrakcyjności. Czekam na kolejną część tej serii i jestem ciekawa, w jaki sposób "Piąta fala" zostanie zekranizowana. A tak na marginesie, jeśli kiedykolwiek nastąpi inwazja kosmitów, lub dzieje się ona w tym momencie, a my jesteśmy tego zupełnie nieświadomi, to, daję za to prawą rękę, będzie to wyglądało tak, jak opisał to Yancey. Żegnam mój optymizm, witam paranoję.

Na początku byłam odrobinę zawiedziona, bo naprawdę spodziewałam się po tej książce, że wciągnie mnie już od pierwszej strony i będzie niesamowita. No i jest. Tyle że nie tak od razu. Musiałam najpierw przyzwyczaić się do sposobu narracji, zrozumieć główną bohaterkę i "ogarnąć" sytuację, w której znajduje się ona i cała nasza planeta. A potem już faktycznie, nie mogłam się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Koło godziny trzeciej nad ranem, zakończyłam moją przygodę z serią "Akademia Wampirów". Kiedy zaczęłam ją czytać, w życiu bym nie powiedziała, że tak bardzo mi się spodoba, a już na pewno nie pomyślałabym, że po wszystkich sześciu książkach, będę miała tego książkowego kaca, kiedy nie mogę się ogarnąć, chociaż wiem, że to koniec i nie wyobrażam sobie nawet wzięcia do ręki innej książki. Po pięćsetnym upewnieniu się w internecie, że nie ma części siódmej, pogodziłam się z myślą, że to jednak koniec. Ale bardzo piękny. Sytuacja Dymitr-Roza rozwiązana odrobinę banalnie, ale nic mnie to nie obchodzi, tak ma być. Co do Sonii, Jill, Lissy i tego kto zamordował Tatianę - wow. Punkty za zaskoczenie czytelnika. Przy części piątej pisałam o mojej nadziei, że Rose nie złamie serca Adriana za bardzo, bo że to zrobi, było dla mnie raczej oczywiste i potraktowałam to jako (przykro mi) środek do celu, jakim był kowboj-rosjanin. Mimo wszystko, po ostatniej rozmowie małej dampirzycy z Adrianem, pomyślałam sobie "Rose, you bitch!". No ale wszystko jedno. Wszystko jedno, oprócz Dymitra. I bardzo dobrze.

Koło godziny trzeciej nad ranem, zakończyłam moją przygodę z serią "Akademia Wampirów". Kiedy zaczęłam ją czytać, w życiu bym nie powiedziała, że tak bardzo mi się spodoba, a już na pewno nie pomyślałabym, że po wszystkich sześciu książkach, będę miała tego książkowego kaca, kiedy nie mogę się ogarnąć, chociaż wiem, że to koniec i nie wyobrażam sobie nawet wzięcia do ręki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie przebiła czwartej części i odrobinę mniej mi się podobała. Nie znalazłam w niej tej atmosfery z poprzedniej książki, a nasz kowboj-rosjanin pokazał kolejne nowe oblicze, które tym razem raczej mnie drażniło, niż ciekawiło. Zły Dymitr z części czwartej zwyczajnie mi się podobał, pomimo swojego wyzucia z uczuć, budził emocje, tak, jak cała sytuacja Dymitr - Roza. Teraz częściej mnie irytował (na początku książki nawet trochę go "znielubiłam", był ZBYT zły, nie było w nim już tego czegoś, co przyciągało wcześniej). Irytowała mnie także Lissa. Ale ona irytuje mnie nieustannie od początku. Mniej akcji, ale ciekawe zwroty, zwłaszcza ten końcowy. Podoba mi się rozwinięcie wątku Adriana i jego relacji z Rose. Myślałam, że już we wcześniejszych częściach poznałam jego prawdziwą twarz, ale okazało się, że dopiero "W mocy ducha" pokazuje go takim, jaki jest naprawdę, ze wszystkimi wadami i zaletami. Mam dużo sympatii do tej postaci i nadzieję, że Rose nie złamie mu serca za bardzo.

Nie przebiła czwartej części i odrobinę mniej mi się podobała. Nie znalazłam w niej tej atmosfery z poprzedniej książki, a nasz kowboj-rosjanin pokazał kolejne nowe oblicze, które tym razem raczej mnie drażniło, niż ciekawiło. Zły Dymitr z części czwartej zwyczajnie mi się podobał, pomimo swojego wyzucia z uczuć, budził emocje, tak, jak cała sytuacja Dymitr - Roza. Teraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mroczniejsza od pierwszej części (nasza Zabójczyni pokazuje swoją BARDZO zabójczą twarz, z którą ta z części pierwszej, nie może się równać), wyjaśniająca wiele wątków i jednocześnie otwierająca drogę, do jeszcze ciekawszej historii. Bardzo przywiązałam się do postaci, do relacji między nimi, miałam wrażenie, że czuję razem z nimi. Dlatego czasem trochę łamało mi serce, a w pewnym momencie musiałam dosłownie odłożyć tą książkę na kilka dni i przeczytać parę innych, żeby emocje jakoś ze mnie zeszły. Kiedy dzisiaj sięgnęłam po nią ponownie, z chęcią przeczytania do końca, okazało się, że nie ma od tych emocji ucieczki, byłam tak samo rozedrgana jak wcześniej, a zakończenie rozbiło mnie całkowicie. Z jednej strony, gdyby trzecia część była już wydana, chciałabym przeczytać ją jak najszybciej. Z drugiej, cieszę się, że będę musiała poczekać na to do jesieni, bo nie wiem, czy dałabym nerwowo radę :) Książka jest taka, jak jej główna bohaterka. Mocna, "bezwzględna" i wcale nie dostarczająca czytelnikowi spokoju, poprzez uszczęśliwianie postaci na prawo i lewo (wręcz przeciwnie), pełna tajemnic. Bardzo, bardzo polecam.

Mroczniejsza od pierwszej części (nasza Zabójczyni pokazuje swoją BARDZO zabójczą twarz, z którą ta z części pierwszej, nie może się równać), wyjaśniająca wiele wątków i jednocześnie otwierająca drogę, do jeszcze ciekawszej historii. Bardzo przywiązałam się do postaci, do relacji między nimi, miałam wrażenie, że czuję razem z nimi. Dlatego czasem trochę łamało mi serce, a w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O rany. O rany rany rany rany. Czytając pierwszą część cyklu, byłam pewna, że jest on średni i po kolejną sięgnęłam tylko z ciekawości, ale bez większych nadziei. Część druga - odrobinę lepsza. Część trzecia - bardzo dobra. Ale to część czwarta zwaliła mnie z nóg i jeśli ta tendencja zwyżkowa się utrzyma, to ja fizycznie nie wyrobię, bo tylko siedzę i czytam "Akademię wampirów". Czy przejmuję się burczeniem w brzuchu, zdrętwiałymi plecami i kotem, który niemalże wyzionął ducha przy pustej misce na karmę? NIE. Jak mam się przejmować czymkolwiek, oprócz tego, co się dzieje w tej książce?! TO jest dokładnie TO, co miałam na myśli pisząc przy wcześniejszej części, że mam nadzieję, na niebanalne rozwinięcie wątku Rose - Dymitr. O rany rany rany. Jak bardzo podoba mi się i jednocześnie przeraża mnie, zupełnie nowe oblicze kowboja-rosjanina. Jakie to nieziemsko ciekawe obserwować tak diametralną zmianę postaci. Kiedy czytałam fragmenty, w których był z Rose, czułam dosłownie wszystko to, co ona. Jednoczesne przyciąganie i sympatię, a zaraz obok strach i wielką niepewność. Raz byłam zadowolona z chwil jakie razem spędzają, za chwilę przypominałam sobie, że to nie tak, jak powinno być i spinałam się, krzycząc w myślach "Uciekaj idiotko!". Sytuacja na moście - nieczęsto płaczę przy książkach - ryczałam jak bóbr. Sama końcówka książki, znowu - chyba najsilniej - zmieszanie smutku i radości, strachu i podekscytowania. Nie napisałam chyba nigdy tak długiej opinii, o żadnej książce. Cóż, jeśli tak dalej pójdzie, to kolejna będzie jeszcze dłuższa i pojawi się pewnie jutro, bo dla piątej części cyklu, zapewne zarwę noc. Kolejną. Cholera. Chwała Bogu, za moje pomaturalne wakacje, które mogę z najwyższą przyjemnością trwonić na serie o wampirach o kowbojach-rosjaninach.

O rany. O rany rany rany rany. Czytając pierwszą część cyklu, byłam pewna, że jest on średni i po kolejną sięgnęłam tylko z ciekawości, ale bez większych nadziei. Część druga - odrobinę lepsza. Część trzecia - bardzo dobra. Ale to część czwarta zwaliła mnie z nóg i jeśli ta tendencja zwyżkowa się utrzyma, to ja fizycznie nie wyrobię, bo tylko siedzę i czytam "Akademię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po raz pierwszy czytając książkę z tej serii, zostałam porwana przez bieg wydarzeń i zupełnie zaskoczona zwrotem akcji. Pisząc o drugiej części, wspomniałam, że mam nadzieję, że relacja pomiędzy Rose i Dymitrem rozwinie się w niebanalny sposób. Cóż, nie mogę zaprzeczyć, że tak niebanalnego sposobu zupełnie się nie spodziewałam i chociaż z jednej strony jestem zła, bo do kowboja-rosjanina odczuwam dużo sympatii, z drugiej, nie mogę być niezadowolona i liczę na to, że w dalszych częściach jakoś sensownie się to rozwiąże.

Po raz pierwszy czytając książkę z tej serii, zostałam porwana przez bieg wydarzeń i zupełnie zaskoczona zwrotem akcji. Pisząc o drugiej części, wspomniałam, że mam nadzieję, że relacja pomiędzy Rose i Dymitrem rozwinie się w niebanalny sposób. Cóż, nie mogę zaprzeczyć, że tak niebanalnego sposobu zupełnie się nie spodziewałam i chociaż z jednej strony jestem zła, bo do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część była dla mnie w zasadzie nudna, ponieważ wcześniej widziałam film i nie było już elementu zaskoczenia, chociaż książka jest (oczywiście) lepsza od adaptacji. Druga część jest lepsza, poznajemy nowych, ciekawych bohaterów, ale mam nadzieje, że główna bohaterka jednak w końcu dojrzeje, bo nawet mnie, czytelnikowi, ciężko znosić jej wybuchy i nieprzemyślane zachowania. Lubię wątek z Dymitrem, chociaż pojawienie się Adriana jest obiecujące i może być nawet ciekawsze, niż romansowanie z nieprzystępnym i (na pozór?) chłodnym bogiem-kowbojem-rosjaninem. No, chyba że w kolejnych częściach relacja "Rozy" z jej trenerem rozwinie się jakoś sensownie i niebanalnie. Generalnie, książka dobra, ale myślę, że gdybym przeczytała ją, gdy byłam młodsza, spodobała by mi się bardziej.

Pierwsza część była dla mnie w zasadzie nudna, ponieważ wcześniej widziałam film i nie było już elementu zaskoczenia, chociaż książka jest (oczywiście) lepsza od adaptacji. Druga część jest lepsza, poznajemy nowych, ciekawych bohaterów, ale mam nadzieje, że główna bohaterka jednak w końcu dojrzeje, bo nawet mnie, czytelnikowi, ciężko znosić jej wybuchy i nieprzemyślane...

więcej Pokaż mimo to