-
ArtykułyRękopis „Chłopów” Władysława Stanisława Reymonta na liście UNESCOAnna Sierant1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 21 czerwca 2024LubimyCzytać540
-
ArtykułyWejdź do świata, który przyspiesza bicie serca. Najlepsze kryminały w StorytelLubimyCzytać2
-
ArtykułyW poszukiwaniu autentyczności. Idea przewodnia i pierwsi goście 16. Festiwalu Conrada ogłoszeniLubimyCzytać1
Biblioteczka
2017-12-28
2017-05-11
Aleksander Dumas (ojciec) był niezwykle płodnym XIX-wiecznym pisarzem i i dramaturgiem. Największą sławę przyniosły mu powieści historyczne i przygodowe: „Hrabia Monte Christo”, cykl o muszkieterach („Trzej muszkieterowie”, „W dwadzieścia lat później”, „Wicehrabia de Bragelonne”) oraz cykl o Walezjuszach („Królowa Margot”, „Pani de Monsoreau” i „Czterdziestu pięciu”). Wnuk markiza i czarnej niewolnicy z San Domingo, syn generała i córki oberżysty, prowadził ciekawe i niezwykle rozrzutne życie. Pozostawił po sobie ponad 200 utworów.
Każdy przynajmniej raz w życiu zetknął się z tytułem „Trzej muszkieterowie” - nie bez powodu zalicza się on do klasyki literatury światowej, do tego ma ponad dwadzieścia adaptacji filmowych i niezliczone wersje inspirowane jego fabułą, a zatem każdy w mniejszym lub większym stopniu zna treść tej powieści Dumasa (ojca). Mimo wszystko nakreślę ją skrótowo dla osób, które jakimś trafem się uchowały i nie wiedzą o tym tytule nic.
Akcja „Trzech muszkieterów” toczy się w XVII-wiecznej Francji pod rządami młodocianego Ludwika XIII, chociaż osobą, która wtedy faktycznie sprawowała rządy był ambitny i żądny zaszczytów kardynał Richelieu. Główny bohater – osiemnastoletni Gaskończyk d'Artagnan opuszcza rodzinne strony, by wstąpić do elitarnej formacji muszkieterów królewskich. Na pożegnanie dostaje od matki przepis na cygańską maść leczącą wszystkie rany, a od ojca szpadę, list polecający do kapitana muszkieterów de Tréville'a, a ponadto przykazanie, żeby pojedynkować się z każdym, kto go obrazi. W pierwszej przydrożnej karczmie w Meung zaczepia człowieka, który śmieje się z jego konia. Niestety nieznajomy sam nie chce walczyć i wysyła swoich ludzi, którzy biją d'Artagnana i łamią mu szpadę ojca. Tajemniczy człowiek przy okazji kradnie chłopakowi list polecający do kapitana, po czym spotyka się z równie tajemniczą, co, jak się okaże, niebezpieczną Milady, czego świadkiem przypadkowo d'Artagnan zostaje. Pozbawiony szpady i listu polecającego chłopak wciąż stara się zostać muszkieterem, przy okazji co chwilę pakuje się w kolejne kłopoty, a przypadkiem znajduje przyjaciół.
„Trzej muszkieterowie” to historia pełna nagłych zwrotów akcji, niebezpieczeństw, brawury, pościgów, spisków, intryg, polityki i władzy, ale przede wszystkim przyjaźni. Przyjaźni na dobre i na złe, na śmierć i życie. Mamy tu również rewelacyjne kreacje bohaterów, od tych głównych po drugoplanowych. D'Artagnan to młody, żądny sławy, nieco naiwny, ale równocześnie sprytny i przede wszystkim odważny chłopak, który dopiero staje się mężczyzną. Atos, to cichy, rozważny, smutny, wrażliwy, odważny, honorowy i wykształcony mężczyzna w sile wieku, który poniekąd zastąpi d'Artagnanowi ojca, a który równocześnie często i intensywnie zagląda do kieliszka (mimo wszystko scena z zabarykadowaniem się w piwnicy gospody jest niesamowicie komiczna). Portos jest odważny, silny, waleczny, wierny, ale równocześnie próżny, naiwny i lekkomyślny w sprawach pieniężnych. Aramis natomiast jest niewiele starszym od d'Artagnana, niezwykle przystojnym młodzieńcem, który charakteryzuje się odwagą, wielką wytwornością, sprawnością w intrygach towarzyskich i politycznych, uspobieniem zarazem poetyckim i wojskowym; do tego jest zapalczywy i porywczy oraz dość egoistyczny, ale nigdy nie narusza norm grzeczności, czy to w pojedynku, czy w bitwie. Aramis był również znakomitym szermierzem, niepokonanym w żadnym z pojedynków (chociaż raniony z broni palnej). Do tego tajemnicza i niebezpieczna Milady de Winter, która jest typową femme fatale – piękna, świadoma swego uroku, uwodzicielska, silna, inteligentna, przebiegła i zabójcza kobieta. Jednak postacią najbardziej kojarzoną z „Trzema muszkieterami” jest kardynał Richelieu – to przez tą powieść utrwalono jego charakter i osobę, w kulturze masowej.
Najistotniejszym elementem, którzy sprawia, że powieść Dumasa (ojca) broni się do dziś i wciąż się podoba, jest styl, w jakim pisał. Styl pełny, treściwy, gładki, a wręcz soczysty, ale nieprzesadny i niearchaiczny. Jest to coś, co zagwarantowało autorowi miejsce w historii literatury i miano klasyka, a równocześnie jest to coś, czego bardzo często brakuje współczesnym twórcom uprawiającym literaturę popularną. Dumas (ojciec) zachowuje doskonałą równowagę pomiędzy galopadą akcji a wolniejszymi fragmentami, niesamowicie wciąga, pobudza ciekawość czytelnika, płynie przez treść porywając odbiorcę nawet tymi najmniej dynamicznymi fragmentami.
Wszystkie te wymienione przeze mnie czynniki sprawiają, że „Trzej muszkieterowie”, czyli książka licząca sobie 173 lata, wychodzi obronną ręką w starciu z czasem, jaki upłynął od jej napisania i pierwszego wydania. To także powody, dla których jest to powieść z gatunku „must read” dla każdego. Nawet jeśli wydaje Wam się, że macie alergię na powieści historyczne, przygodowe oraz płaszcza i szpady, to naprawdę warto dać jej szansę. Wątpię, żebyście się nią rozczarowali i założę się, że będziecie ją czytać z wypiekami na twarzy oraz ciekawością, jak potoczą się losy dzielnych muszkieterów. Życzę Wam tego.
Bardzo chciałabym podziękować Stowarzyszeniu Sztukater za udostępnienie mi egzemplarza recenzenckiego.
Recenzja znajduje się również na blogu straszliwabuchling.blox.pl.
Aleksander Dumas (ojciec) był niezwykle płodnym XIX-wiecznym pisarzem i i dramaturgiem. Największą sławę przyniosły mu powieści historyczne i przygodowe: „Hrabia Monte Christo”, cykl o muszkieterach („Trzej muszkieterowie”, „W dwadzieścia lat później”, „Wicehrabia de Bragelonne”) oraz cykl o Walezjuszach („Królowa Margot”, „Pani de Monsoreau” i „Czterdziestu pięciu”). Wnuk...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-24
Zgodnie ze swym tytułem promieniuje każdym możliwym odcieniem samotności. Przeraźliwie smutna i równocześnie piękna opowieść. Nie jest łatwa, ale naprawdę warto ją przeczytać, ponieważ trwale odciska się w pamięci i zostawia człowieka w takim hipnotyczno-melancholijnym stanie zadumy. Bezlitośnie skłania do refleksji.
Zgodnie ze swym tytułem promieniuje każdym możliwym odcieniem samotności. Przeraźliwie smutna i równocześnie piękna opowieść. Nie jest łatwa, ale naprawdę warto ją przeczytać, ponieważ trwale odciska się w pamięci i zostawia człowieka w takim hipnotyczno-melancholijnym stanie zadumy. Bezlitośnie skłania do refleksji.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-02
Wiesław Myśliwski to pisarz, który dwukrotnie został uhonorowany Nagrodą Literacką „Nike” (w 1997 roku za „Widnokrąg” właśnie, a także w 2007 roku za „Traktat o łuskaniu fasoli”). Według Wikipedii „wychodząc ze źródeł chłopskiego doświadczenia i chłopskiej mowy żywej, wpisuje swoje kreacje w krąg uniwersalnych praw i prawd o świecie i ludzkiej egzystencji.”
Nazwisko tego autora od dłuższego czasu regularnie pojawiało mi się przed oczami - na blogach książkowych, na grupach czytelniczych na Facebooku, w formie cytatów publikowanych przez znajomych na portalach społecznościowych. I zawsze temu nazwisku towarzyszył ogólny zachwyt nad jego twórczością i stylem (zwłaszcza nad „Traktatem o łuskaniu fasoli”, ale nie tylko). Muszę z pewnym wstydem przyznać, że to moje pierwsze spotkanie z prozą pana Myśliwskiego. Jakie są moje wrażenia?
Może zacznę od definicji samego słowa „widnokrąg”. Jest to bowiem granica widoczności, linia pozornego zetknięcia nieboskłonu z powierzchnią Ziemi. W terenie otwartym widnokrąg jest zbliżony kształtem do okręgu. W terenie zabudowanym lub pofałdowanym, widnokrąg stanowią najdalsze widoczne elementy krajobrazu. Pojęcie widnokręgu jest ściśle związane z obserwatorem. Im wyżej ponad powierzchnię terenu lub akwenu jest wzniesiony obserwator, tym odleglejszy jest jego widnokrąg.
Główny bohater, który jest równocześnie narratorem, również zatacza koło. Fotografią jego ojca rozpoczynamy wraz z Piotrem obserwację widnokręgu życia: jego dzieciństwa na wsi, bolączek dorastania, pierwszą miłość, śmierć ojca; a na fotografii jego syna kończymy. Stopniowo zapoznajemy się z bliskimi mu osobami, członkami rodziny i przyjaciółmi, nakreślonymi przez autora w sposób wielowymiarowy i pełnokrwisty. Narracja jest poprowadzona jako strumień świadomości, co może czasami wybijać z rytmu czytelnika, ponieważ bardzo gwałtownie potrafi się zmienić temat - tak jak myśli człowieka: w jednej chwili myślimy o jednej rzeczy, a w drugiej ciągiem skojarzeń dochodzimy do myśli, wspomnień o czymś kompletnie innym. Dzięki temu zabiegowi, cały czas miałam wrażenie, że siedzę w głowie prawdziwej żywej osoby i jej oczami, jej myślami poznaję jej życie (a raczej jej wspomnienia i wyobrażenia o tymże życiu).
Są też schody, które nabierają tu symbolicznego znaczenia, bowiem dają możliwość uczynienia widnokręgu odleglejszym. Ciągłe wbieganie Piotra na schody, by z wysokości wzgórza obserwować nagle powiększony i widziany stąd inaczej deszcz, dom, krajobraz w dole. I rola ojca we wprowadzaniu syna w poszerzanie jego widnokręgu (wyprawy po schodach do lekarza ubarwiane opowieściami ojca o dawnych bitwach). Oraz narzekanie matki na te schody, które może być odebrane jako obawa przed zmianami i nieuświadomione przeczucie konsekwencji wynikających z poszerzenia widnokręgu.
Myśliwski zmusił mnie do spojrzenia na swój widnokrąg. Co pozostawiłam już za sobą, a co pozostawię w przyszłości dla innych? Chyba każdy patrząc wstecz dostrzeże w swoim życiu symbolicznego psa Kruczka, „profesora”, który ukształtował i otworzył umysł oraz pierwszą przeżytą miłość. Nie znam osobiście pana Myśliwskiego, ale mam wrażenie, że jest to powieść bardzo autobiograficzna (samo umiejscowienie jej akcji w rodzinnych stronach autora - w Sandomierzu i okolicach, to sugeruje), ale równocześnie ma uniwersalny charakter, ponieważ pojęcie widnokręgu świetnie oddaje istotę życia, jako zataczania coraz szerszych kręgów dookoła kilku najistotniejszych zdarzeń i osób. Szczególne znaczenie w tej opowieści ma początek i koniec. Ojciec zawsze będzie miał wielkie znaczenie w życiu człowieka (a w szczególności mężczyzny) - jako autorytet lub rozczarowanie...
Forma powieści nadaje jej wyjątkowego charakteru. Bogactwo języka oraz warsztat literacki Myśliwskiego jest naprawdę fenomenalny. Czytając tę powieść można odnieść wrażenie słuchania gawęd starszej, bliskiej osoby, których słuchało się będąc dzieckiem. Ten rodzaj gawędy nadaje powieści swoistego tempa, które pochłania czytelnika. Ta zachwycająca pięknem polszczyzna, służy przekazaniu ot tak, niejako przy okazji, najważniejszych prawd życiowych.
Polecam.
Wiesław Myśliwski to pisarz, który dwukrotnie został uhonorowany Nagrodą Literacką „Nike” (w 1997 roku za „Widnokrąg” właśnie, a także w 2007 roku za „Traktat o łuskaniu fasoli”). Według Wikipedii „wychodząc ze źródeł chłopskiego doświadczenia i chłopskiej mowy żywej, wpisuje swoje kreacje w krąg uniwersalnych praw i prawd o świecie i ludzkiej egzystencji.”
Nazwisko tego...
2016-08-31
Przed wiekami Orannis – Pan Zagłady, Niszczyciel i Wielki Destruktor – został spętany przez Siedmiu. Teraz jednak z pomocą niezwykle potężnego nekromanty, kierującego zastępami Zmarłych, ma szansę w końcu wydostać się na wolność. Jeśli mu się to uda… zarówno Stare Królestwo jak i świat położony za Murem czeka zagłada. Posłuszna wizjom Clayr, Lirael – prawowita dziedziczka Abhorsenów, a zarazem Strażniczka Pamięci – wyrusza w długą i niebezpieczną podróż, by stawić czoła Wrogowi i wypełnić swoje przeznaczenie. Towarzyszą jej wierni przyjaciele: Książę Sameth i Podłe Psisko, oraz odwieczny sługa jej rodu – kot Mogget. Czy uda im się znaleźć sposób pokonania Orannisa? Oto nadszedł czas ostatecznej rozgrywki…
Ostatni tom trylogii Gartha Nixa, australijskiego pisarza fantasy piszącego głównie powieści dla młodzieży, opowiadającej o Starym Królestwie niczym nie odbiega od poprzednich części – „Sabriel” i „Lirael”. Po raz kolejny otrzymujemy książkę dopracowaną, wręcz dopieszczoną w najmniejszym szczególe, napisaną świetnym stylem i opowiadającą historię, która porywa już od pierwszych stron.
Kolejny raz przenosimy się do Starego Królestwa – świata pełnego magii, tajemnic i kroczących jego ścieżkami Zmarłych, by tym razem przekonać się, jak zakończą się losy bohaterów, z którymi zżyliśmy się podczas lektury poprzednich tomów trylogii. Świat stworzony przez autora zachwyca na każdym kroku. Bogactwo opisów zarówno otoczenia jak i postaci występujących na kartach powieści robi wrażenie. Do tego dochodzi świetna charakterystyka bohaterów, nie tylko ich wyglądu zewnętrznego oraz pełnionych przez nich funkcji, ale też targających nimi emocji. Jesteśmy też świadkami ich dojrzewania do roli, jaką wyznaczył im los. Nareszcie też możemy odpowiedzieć sobie na pytanie: „Czy to idący wybiera drogę, czy droga idącego”.
Trzeci tom trylogii to idealne zwieńczenie całej historii. Przynosi odpowiedzi na wszystkie dotąd stawiane przez nas pytania oraz zakańcza wszelkie otwarte przez autora wątki. Dla mnie najważniejsze było poznanie prawdy o Podłym Psisku oraz Moggecie – ci bohaterowie, tak niezwykli i wyjątkowi, intrygowali mnie najmocniej, dlatego też cieszy mnie, że w końcu otrzymałam rozwiązanie zagadki ich dotyczącej.
Jeśli jesteście miłośnikami fantastyki i szukacie dla siebie dobrze opowiedzianej, niebanalnej, wciągającej historii, ze świetnie wykreowanym światem oraz nietuzinkowymi bohaterami, koniecznie sięgnijcie po trylogię o Starym Królestwie Gartha Nixa. Śmiem twierdzić, że się wam spodoba.
Polecam.
Przed wiekami Orannis – Pan Zagłady, Niszczyciel i Wielki Destruktor – został spętany przez Siedmiu. Teraz jednak z pomocą niezwykle potężnego nekromanty, kierującego zastępami Zmarłych, ma szansę w końcu wydostać się na wolność. Jeśli mu się to uda… zarówno Stare Królestwo jak i świat położony za Murem czeka zagłada. Posłuszna wizjom Clayr, Lirael – prawowita dziedziczka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-25
Garth Nix to australijski pisarz literatury fantasy skupiający się głównie na powieściach skierowanych do młodzieży. Największą sławę przyniosła mu trylogia o Starym Królestwie. Otwiera ją powieść zatytułowana „Sabriel”, po raz pierwszy wydana w 1995 roku, którą niedawno miałam możliwość przeczytać. Choć minęło dwadzieścia jeden lat odkąd po raz pierwszy trafiła ona w ręce czytelników, nie straciła na swej wartości. Nadal zachwyca kolejnych miłośników fantastyki (w tym mnie), którzy dzięki niej mają możliwość wkroczenia do tajemniczego, pełnego magii i śmiertelnie niebezpiecznego świata Starego Królestwa, po którego ścieżkach przechadzają się Zmarli…Początek historii zachęcił mnie do sięgnięcia po kontynuację – „Lirael”.
Czternaście lat minęło odkąd pokonano potężnego nekromantę Kerrigora, który pragnął przejąć panowanie nad Starym Królestwem. Jego plany pokrzyżowała Sabriel, która z pomocą bękarta królewskiej krwi Touchstone’a i istoty Wolnej Magii – kota Moggeta, spętała go i odesłała za ostatnie bramy Śmierci. Jednak ostatnimi czasy coś złego dzieje się w Królestwie. Do Pałacu docierają coraz częstsze meldunki o aktywności Zmarłych, a także niepokojące wieści z Zachodu. Co się tam dokładnie dzieje? Tego nikt nie wie. Nawet Clayry posiadające dar Widzenia nie potrafią wejrzeć w ten rejon Królestwa. Jakby tego było mało władze zza Muru rozpoczynają masowe przesiedlenia uchodźców z południa kraju na tereny Starego Królestwa. Dla tych ludzi, pochodzących ze świata, w którym nie istnieje magia, oznacza to pewną śmierć. Dlaczego więc zdecydowano się na taki krok?
„Coś się dzieje w Królestwie. Rzeczy od dawna uśpione zaczynają się ruszać i budzić, a ich echa docierają do Domu Abhorsenów, albowiem to, co budzi się ze snu, zagraża Abhorsenom…”
Tymczasem w odległym Lodowcu Lirael czuje się samotna i opuszczona. Jej matka odeszła, kiedy była małą dziewczynką, a ona sama od zawsze różniła się od reszty Clayr – i nie chodzi tylko o wygląd, ale o to, co dla ich rodu jest najważniejsze – mimo swego wieku nadal nie otrzymała daru Widzenia pozwalającego im spoglądać w teraźniejszość oraz przyszłość. Chcąc zapomnieć o przykrych myślach i być choć trochę użyteczną, Lirael rozpoczyna pracę w Wielkiej Bibliotece. Nie wie jeszcze, że tym samym wkroczyła na ścieżkę, u której kresu pozna prawdę o samej sobie i swoim dziedzictwie. To w jej rękach spoczywać będą losy Starego Królestwa. Mając u swego boku wiernego przyjaciela – Podłe Psisko wyrusza na spotkanie swego przeznaczenia.
„Na swojej drodze napotkasz wiele przeszkód, które wciąż okrywa tajemnica, ale nigdy nie zapomnisz, że jesteś córką Clayrów. Nawet jeśli nie Widzisz, Pamiętasz. A w tym, co sobie Przypomnisz, zobaczysz ukrytą przeszłość skrywającą sekrety przyszłości.”
Nie da się ukryć, że powrót do Starego Królestwa był dla mnie czystą przyjemnością. Ponownie przeniosłam się do tego magicznego świata, pełnego niezwykłych istot oraz kroczących jego ścieżkami Zmarłych, by przeżyć kolejną niezwykłą przygodę – tym razem u boku Lirael. Oprócz niej pojawia się jeszcze jeden ważny bohater – Sameth, syn Sabriel i Touchstone’a, którzy w tej części co prawda występują, ale jedynie w tle całej historii.
Zarówno ona, jak i on, są mocno zagubieni i czują się bardzo niepewnie. Dziewczyna przez to, że dotąd nie objawił się jej dar Widzenia, przez co czuje się mocno wyobcowana; zaś chłopak z powodu ciążącego na nim dziedzictwa. Wszyscy bowiem spodziewają się, że będzie on następcą Sabriel, nowym Abhorsenem, walczącym ze Zmarłymi i odsyłającym ich w Śmierć. Tymczasem on się tego boi, a wręcz przeraża go wizja takiej przyszłości. Bardziej interesuje go tworzenie magicznych urządzeń, w czym jest naprawdę świetny. Co jeszcze łączy tych dwoje? Każdemu z nich towarzyszy niezwykle potężna istota. Samethowi kot Mogget, odwieczny sługa rodu Abhorsenów, którego dane nam było poznać w poprzednim tomie, będący spętaną istotą Wolnej Magii. U boku Lirael dumnie kroczy Podłe Psisko, stworzone przez nią samą, mające sprawić, że nie będzie czuła się dłużej samotna. Jednak o ile dokładnie wiadomo, czym jest Mogget, tak towarzysz Lirael pozostaje dla nas jedną wielką zagadką.
Autor niezwykle plastycznie maluje swój świat, wszystkie miejsca, w które trafiamy wraz z bohaterami jego powieści, a także ich samych. Przenikał mnie chłód Lodowca zamieszkałego przez Clayry. Przechodziły dreszcze, kiedy wraz z Lirael przemykałam mrocznymi korytarzami Wielkiej Biblioteki i stawiałam czoła kolejnym niebezpieczeństwom ukrytym w jej zakamarkach. Obrzydzenie mnie brało na widok rozkładających się, jęczących Zmarłych, ale też czułam grozę i napięcie, kiedy bohaterom powieści przychodziło z nimi walczyć. Z kolei pełna podziwu jestem dla istot zwanych posłańcami Kodeksu, ogólnie pomysłu autora na ich stworzenie – wyglądu, zachowania, motywacji.
Akcja jest niespieszna. O ile w „Sabriel” działo się dużo, a wszystko rozgrywało się w miarę szybko, tak w „Lirael” tempo akcji znacznie osłabło. W zamian za to autor więcej uwagi poświęcił na to, by przybliżyć nam historie poszczególnych rodów i ich wzajemne zależności, a także świat polityki. Dowiadujemy się też więcej o samej Wolnej Magii i Magii Kodeksu, jak np. o tym, skąd się wzięły i co je odróżnia od siebie. Wszystko to cieszy, bowiem dzięki temu czytelnik ma możliwość dokładniejszego zrozumienia świata, w jakim żyją bohaterowie.
Nie pozostaje mi nic więcej jak zabrać się za kolejny tom i dać porwać tej historii.
Polecam.
Garth Nix to australijski pisarz literatury fantasy skupiający się głównie na powieściach skierowanych do młodzieży. Największą sławę przyniosła mu trylogia o Starym Królestwie. Otwiera ją powieść zatytułowana „Sabriel”, po raz pierwszy wydana w 1995 roku, którą niedawno miałam możliwość przeczytać. Choć minęło dwadzieścia jeden lat odkąd po raz pierwszy trafiła ona w ręce...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-18
Kiedy pożyczałam tą książkę od znajomej, nie spodziewałam się, że mnie jednak do tego stopnia wciągnie. Sam pomysł na świat, w którym opowieść się dzieje, plus dość nietypowy pomysł na funkcję Abhorsena, jest świetny. Fakt, stylistycznie nie jest to wybitna książka, ale sądzę, że nie miała być - pozwala spędzić przyjemnie czas, bo człowiek się naprawdę wciąga w akcję. Z czystym sumieniem mogę polecić.
Kiedy pożyczałam tą książkę od znajomej, nie spodziewałam się, że mnie jednak do tego stopnia wciągnie. Sam pomysł na świat, w którym opowieść się dzieje, plus dość nietypowy pomysł na funkcję Abhorsena, jest świetny. Fakt, stylistycznie nie jest to wybitna książka, ale sądzę, że nie miała być - pozwala spędzić przyjemnie czas, bo człowiek się naprawdę wciąga w akcję. Z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-11
Kiedy pożyczałam tą książkę od znajomej, nie spodziewałam się, że mnie jednak do tego stopnia wciągnie. Sam pomysł na świat, w którym opowieść się dzieje, plus dość nietypowy pomysł na funkcję Abhorsena, jest świetny. Fakt, stylistycznie nie jest to wybitna książka, ale sądzę, że nie miała być - pozwala spędzić przyjemnie czas, bo człowiek się naprawdę wciąga w akcję. Z czystym sumieniem mogę polecić.
Kiedy pożyczałam tą książkę od znajomej, nie spodziewałam się, że mnie jednak do tego stopnia wciągnie. Sam pomysł na świat, w którym opowieść się dzieje, plus dość nietypowy pomysł na funkcję Abhorsena, jest świetny. Fakt, stylistycznie nie jest to wybitna książka, ale sądzę, że nie miała być - pozwala spędzić przyjemnie czas, bo człowiek się naprawdę wciąga w akcję. Z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-16
Kiedy pożyczałam tą książkę od znajomej, nie spodziewałam się, że mnie jednak do tego stopnia wciągnie. Sam pomysł na świat, w którym opowieść się dzieje, plus dość nietypowy pomysł na funkcję Abhorsena, jest świetny. Fakt, stylistycznie nie jest to wybitna książka, ale sądzę, że nie miała być - pozwala spędzić przyjemnie czas, bo człowiek się naprawdę wciąga w akcję. Z czystym sumieniem mogę polecić.
Kiedy pożyczałam tą książkę od znajomej, nie spodziewałam się, że mnie jednak do tego stopnia wciągnie. Sam pomysł na świat, w którym opowieść się dzieje, plus dość nietypowy pomysł na funkcję Abhorsena, jest świetny. Fakt, stylistycznie nie jest to wybitna książka, ale sądzę, że nie miała być - pozwala spędzić przyjemnie czas, bo człowiek się naprawdę wciąga w akcję. Z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-27
Strasznie długo męczyłam tę książkę. Pan Rochester niestety średnio przypadł mi do gustu. Na pewno jest to ciekawie skonstruowana powieść, a konkretnie romans, ale w moim odczuciu za dużo tu pompatyczności, a za mało poczucia humoru. Nie wiem, może źle zrobiłam, że najpierw przeczytałam "Dumę i uprzedzenie" i pokochałam lekkie pióro Jane Austen. Tutaj tej lekkości brakuje. Niestety nie mój zestaw, jak widać.
Strasznie długo męczyłam tę książkę. Pan Rochester niestety średnio przypadł mi do gustu. Na pewno jest to ciekawie skonstruowana powieść, a konkretnie romans, ale w moim odczuciu za dużo tu pompatyczności, a za mało poczucia humoru. Nie wiem, może źle zrobiłam, że najpierw przeczytałam "Dumę i uprzedzenie" i pokochałam lekkie pióro Jane Austen. Tutaj tej lekkości brakuje....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04-30
Słowo przewodnie, które przychodzi mi na myśl o tej książce to "sympatyczna". Rozwiązywanie zagadki kryminalnej przez owce jest niebanalnym pomysłem na książkę i trzeba przyznać, że autorce udało się bardzo ciekawie nakreślić postaci oraz samą historię. Odnośnie porównań do "Folwarku zwierzęcego" to chyba jedynym podobieństwem jest to, że obie powieści są opowiedziane z punktu widzenia zwierząt i tyle. "Sprawiedliwość owiec" czyta się szybko i przyjemnie, więc jeśli ktoś chciałby spędzić miły wieczór albo dwa to mogę z czystym sumieniem polecić tą pozycję.
Słowo przewodnie, które przychodzi mi na myśl o tej książce to "sympatyczna". Rozwiązywanie zagadki kryminalnej przez owce jest niebanalnym pomysłem na książkę i trzeba przyznać, że autorce udało się bardzo ciekawie nakreślić postaci oraz samą historię. Odnośnie porównań do "Folwarku zwierzęcego" to chyba jedynym podobieństwem jest to, że obie powieści są opowiedziane z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-06-29
Przefantastyczna baśń - zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Wciąga w siebie niczym jedna z książek z Biblioteki Orma. Byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji, ale po przeczytaniu muszę przestrzec - nie czytajcie jej, bo istnieje poważne zagrożenie, że nie wyrwiecie się już spod jej uroku i będziecie chcieli więcej. Plus osobiście chciałabym kiedyś spotkać jakiegoś buchlinga. ;)
Przefantastyczna baśń - zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Wciąga w siebie niczym jedna z książek z Biblioteki Orma. Byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji, ale po przeczytaniu muszę przestrzec - nie czytajcie jej, bo istnieje poważne zagrożenie, że nie wyrwiecie się już spod jej uroku i będziecie chcieli więcej. Plus osobiście chciałabym kiedyś spotkać jakiegoś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-03
2014-07-26
Ta książka pochłania do tego stopnia, że nawet posiłki i potrzeby fizjologiczne przestają być ważne. ;)
Ta książka pochłania do tego stopnia, że nawet posiłki i potrzeby fizjologiczne przestają być ważne. ;)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-09-12
2014-10-13
2015-01-19
Lekkie pióro Jane Austen i jej niesamowite poczucie humoru to coś, co zaskarbiło sobie moje uznanie względem jej twórczości. "Rozważna i romantyczna" momentami wydaje się być napisana schematem zaczerpniętym z "Dumy i uprzedzenia" (ciężko nie zauważyć podobieństwa Elinor Dashwood do Jane Bennet z cechami Elizabeth Bennet, Willoughby'ego do Wickhama, a także pułkownika Brandona do pana Darcy'ego) - a przynajmniej ja miałam takie odczucia podczas lektury. Nie wpływa to jednak w mojej ocenie negatywnie na odbiór tej pozycji. Wspaniale i celnie opisuje obyczaje epoki i pewien typ osób, z których ewidentnie autorka lubiła się trochę podśmiewać (jako przykład: lady Middleton, lady Johnowa Dashwood oraz pani Ferrars). Generalnie szczerze polecam.
Lekkie pióro Jane Austen i jej niesamowite poczucie humoru to coś, co zaskarbiło sobie moje uznanie względem jej twórczości. "Rozważna i romantyczna" momentami wydaje się być napisana schematem zaczerpniętym z "Dumy i uprzedzenia" (ciężko nie zauważyć podobieństwa Elinor Dashwood do Jane Bennet z cechami Elizabeth Bennet, Willoughby'ego do Wickhama, a także pułkownika...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-27
Niesamowita, porywająca, realistyczna do bólu a równocześnie surrealistyczna. Literacki majstersztyk. Pozostawiła mnie w stanie oszołomienia. Dopiero po dłuższej chwili zdecydowałam, że jednak mi się podobała - podczas lektury miałam w tej kwestii bardzo mieszane odczucia. Na pewno na długo wryła mi się w pamięć historia Oskara i jego blaszanych bębenków. Jest to z pewnością książka-wyzwanie, ale myślę, że warto ją przeczytać. Polecam.
Niesamowita, porywająca, realistyczna do bólu a równocześnie surrealistyczna. Literacki majstersztyk. Pozostawiła mnie w stanie oszołomienia. Dopiero po dłuższej chwili zdecydowałam, że jednak mi się podobała - podczas lektury miałam w tej kwestii bardzo mieszane odczucia. Na pewno na długo wryła mi się w pamięć historia Oskara i jego blaszanych bębenków. Jest to z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Richard Adams to brytyjski pisarz znany przede wszystkim jako autor „Wodnikowego Wzgórza” i „Szardika”. Był absolwentem wydziału historii Uniwersytetu Oksfordzkiego. Podczas II wojny światowej służył w oddziałach spadochronowych. Później poświęcił się karierze w administracji państwowej. W 1972 roku opublikował swoją pierwszą powieść – „Wodnikowe Wzgórze”. Są to spisane historie, które kiedyś opowiadał swoim córkom. Książka w niedługim czasie stała się bardzo popularna. Przetłumaczona na 18 języków, została wydana w 11 milionach egzemplarzy.
Nad królikarnię w Sandleford nadciąga zagłada. W miejscu, w którym znajdują się nory i zielone pastwiska zaplanowano budowę osiedla mieszkaniowego. Drobny królik o imieniu Piątek ma niesamowitą intuicję – często, gdy ma się wydarzyć coś złego, przeczuwa to. Przewidział już powódź, czasem odgaduje, gdzie są założone wnyki. Tym razem nos też go nie zawodzi, więc wraz ze swym starszym bratem Leszczynkiem odwiedza przywódcę królikarni – Wielkiego Królika i i ostrzega przed nadciągającym zagrożeniem. Ten jednak nie wierzy małemu, nic nie znaczącemu królikowi i nie zarządza ewakuacji z wygodnych nor. Tylko bracia – Piątek i Leszczynek wraz z małą grupką kłapouchów, wyruszają na poszukiwanie nowego, bezpiecznego domu. Po drodze przeżywają wspaniałe i niebezpieczne przygody, nawiązują nowe przyjaźnie i odkrywają nieznany świat.
Richard Adams wspaniale wykreował świat królików, w którym przemieszał cechy tych zwierząt z ludzkimi. Większość króliczych bohaterów tej książki jest impulsywna i strachliwa, ale są też wśród nich króliki zrównoważone, zachowujące chłodny rozsądek, odważne, potrafiące stawić czoła niebezpieczeństwom dzięki swojej pomysłowości. Zdarzają się również króliki szalone i terroryzujące innych. Tak samo, jak wśród ludzi. Generalnie w królikarni panuje ścisła hierarchia społeczna – wokół przywódcy (Wielkiego Królika) i jego żony mieszkają członkowie Ausli, czyli grupa silnych i sprytnych królików, coś na kształt straży przybocznej. Auslą może być oddział wojowników zwiadowców, rabusiów ogrodowych dostarczających wodzowi smakołyków, ale też gawędziarz, prorok lub królik z intuicją. Króliki przeciętne, niepochodzące z arystokracji, małe i słabsze żyją na skraju królikarni i nazywane są skrajniakami – radzą sobie jak mogą, są pomiatane przez Ausli i jedzą tylko trawę. W zimowe noce i letnie wieczory króliki opowiadają sobie legendy o tym, jak Frys stworzył świat, jak bohater ludowy El-ahrera wyprowadzał w pole wszystkich swoich przeciwników, a także o przerażającym Czarnym Króliku z Inle. Poza tym, że mają własną, rozbudowaną mitologię, a nawet tworzą wiersze, to również mają własny język – leporydzki i różni się on na przykład od języka żywopłotów, jakim mówią między innymi myszy. Wszystko to przypomina społeczności ludzkie, choć autorowi udało się zachować króliczy charakter (swoją drogą naprawdę dobrze przygotował się także z biologii królików) swoich bohaterów – mają swoiste podejście na przykład do kwestii samiczek i rozmnażania się.
Autor operował również pięknym, niezwykle sugestywnym i plastycznym językiem. Jego opisy wędrówki królików są tak wyraziste, że w trakcie czytania od razu miałam je przed oczami.
W „Wodnikowym Wzgórzu” króliki są jak ludzie: buntują się, walczą, zdradzają, są nieczułe, bezwzględne, ale też budują domy, pragną dobra ogółu, szukają dla siebie miejsca. Świat jest dla nich bardzo niebezpieczny, bezwzględny i żeby przetrwać muszą liczyć na instynkt i stadne działania. I jeszcze jedno – tak jak w każdym społeczeństwie, tak w królikarni, ważne są opowieści, z których płynie nauka, tworzy się historia stada i rodu.
„Wodnikowe Wzgórze” w pierwszej chwili, ze względu na jej głównych bohaterów może być brana za powieść dla dzieci, ale to nie do końca tak. Jest to dzieło ponadczasowe, uniwersalne, zachwycające w swojej koncepcji i sposobie jej realizacji przez Adamsa. Każdy powinien przeczytać tę książkę i przekonać się, że królicza epopeja, pod płaszczykiem baśni skrywa przesłanie o woli przetrwania, odwadze, braterstwie, przyjaźni i pokonywaniu trudności życiowych.
Do tego muszę wspomnieć o przepięknym wydaniu Wydawnictwa Literackiego wzbogaconym o wspaniałe ilustracje autorstwa takiego rysownika jak Aldo Galli. W rewelacyjny sposób oddają nastrój „Wodnikowego Wzgórza”.
Recenzja dostępna również na straszliwabuchling.blogspot.com
Richard Adams to brytyjski pisarz znany przede wszystkim jako autor „Wodnikowego Wzgórza” i „Szardika”. Był absolwentem wydziału historii Uniwersytetu Oksfordzkiego. Podczas II wojny światowej służył w oddziałach spadochronowych. Później poświęcił się karierze w administracji państwowej. W 1972 roku opublikował swoją pierwszą powieść – „Wodnikowe Wzgórze”. Są to spisane...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to