-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-09-23
2020-06-15
2020-06-07
2020-06-07
2019-08-29
2019-08-28
2019-08-28
2019-08-27
2019-08-27
2019-08-27
2019-01-29
2018-10-04
2017-12-28
Richard Adams to brytyjski pisarz znany przede wszystkim jako autor „Wodnikowego Wzgórza” i „Szardika”. Był absolwentem wydziału historii Uniwersytetu Oksfordzkiego. Podczas II wojny światowej służył w oddziałach spadochronowych. Później poświęcił się karierze w administracji państwowej. W 1972 roku opublikował swoją pierwszą powieść – „Wodnikowe Wzgórze”. Są to spisane historie, które kiedyś opowiadał swoim córkom. Książka w niedługim czasie stała się bardzo popularna. Przetłumaczona na 18 języków, została wydana w 11 milionach egzemplarzy.
Nad królikarnię w Sandleford nadciąga zagłada. W miejscu, w którym znajdują się nory i zielone pastwiska zaplanowano budowę osiedla mieszkaniowego. Drobny królik o imieniu Piątek ma niesamowitą intuicję – często, gdy ma się wydarzyć coś złego, przeczuwa to. Przewidział już powódź, czasem odgaduje, gdzie są założone wnyki. Tym razem nos też go nie zawodzi, więc wraz ze swym starszym bratem Leszczynkiem odwiedza przywódcę królikarni – Wielkiego Królika i i ostrzega przed nadciągającym zagrożeniem. Ten jednak nie wierzy małemu, nic nie znaczącemu królikowi i nie zarządza ewakuacji z wygodnych nor. Tylko bracia – Piątek i Leszczynek wraz z małą grupką kłapouchów, wyruszają na poszukiwanie nowego, bezpiecznego domu. Po drodze przeżywają wspaniałe i niebezpieczne przygody, nawiązują nowe przyjaźnie i odkrywają nieznany świat.
Richard Adams wspaniale wykreował świat królików, w którym przemieszał cechy tych zwierząt z ludzkimi. Większość króliczych bohaterów tej książki jest impulsywna i strachliwa, ale są też wśród nich króliki zrównoważone, zachowujące chłodny rozsądek, odważne, potrafiące stawić czoła niebezpieczeństwom dzięki swojej pomysłowości. Zdarzają się również króliki szalone i terroryzujące innych. Tak samo, jak wśród ludzi. Generalnie w królikarni panuje ścisła hierarchia społeczna – wokół przywódcy (Wielkiego Królika) i jego żony mieszkają członkowie Ausli, czyli grupa silnych i sprytnych królików, coś na kształt straży przybocznej. Auslą może być oddział wojowników zwiadowców, rabusiów ogrodowych dostarczających wodzowi smakołyków, ale też gawędziarz, prorok lub królik z intuicją. Króliki przeciętne, niepochodzące z arystokracji, małe i słabsze żyją na skraju królikarni i nazywane są skrajniakami – radzą sobie jak mogą, są pomiatane przez Ausli i jedzą tylko trawę. W zimowe noce i letnie wieczory króliki opowiadają sobie legendy o tym, jak Frys stworzył świat, jak bohater ludowy El-ahrera wyprowadzał w pole wszystkich swoich przeciwników, a także o przerażającym Czarnym Króliku z Inle. Poza tym, że mają własną, rozbudowaną mitologię, a nawet tworzą wiersze, to również mają własny język – leporydzki i różni się on na przykład od języka żywopłotów, jakim mówią między innymi myszy. Wszystko to przypomina społeczności ludzkie, choć autorowi udało się zachować króliczy charakter (swoją drogą naprawdę dobrze przygotował się także z biologii królików) swoich bohaterów – mają swoiste podejście na przykład do kwestii samiczek i rozmnażania się.
Autor operował również pięknym, niezwykle sugestywnym i plastycznym językiem. Jego opisy wędrówki królików są tak wyraziste, że w trakcie czytania od razu miałam je przed oczami.
W „Wodnikowym Wzgórzu” króliki są jak ludzie: buntują się, walczą, zdradzają, są nieczułe, bezwzględne, ale też budują domy, pragną dobra ogółu, szukają dla siebie miejsca. Świat jest dla nich bardzo niebezpieczny, bezwzględny i żeby przetrwać muszą liczyć na instynkt i stadne działania. I jeszcze jedno – tak jak w każdym społeczeństwie, tak w królikarni, ważne są opowieści, z których płynie nauka, tworzy się historia stada i rodu.
„Wodnikowe Wzgórze” w pierwszej chwili, ze względu na jej głównych bohaterów może być brana za powieść dla dzieci, ale to nie do końca tak. Jest to dzieło ponadczasowe, uniwersalne, zachwycające w swojej koncepcji i sposobie jej realizacji przez Adamsa. Każdy powinien przeczytać tę książkę i przekonać się, że królicza epopeja, pod płaszczykiem baśni skrywa przesłanie o woli przetrwania, odwadze, braterstwie, przyjaźni i pokonywaniu trudności życiowych.
Do tego muszę wspomnieć o przepięknym wydaniu Wydawnictwa Literackiego wzbogaconym o wspaniałe ilustracje autorstwa takiego rysownika jak Aldo Galli. W rewelacyjny sposób oddają nastrój „Wodnikowego Wzgórza”.
Recenzja dostępna również na straszliwabuchling.blogspot.com
Richard Adams to brytyjski pisarz znany przede wszystkim jako autor „Wodnikowego Wzgórza” i „Szardika”. Był absolwentem wydziału historii Uniwersytetu Oksfordzkiego. Podczas II wojny światowej służył w oddziałach spadochronowych. Później poświęcił się karierze w administracji państwowej. W 1972 roku opublikował swoją pierwszą powieść – „Wodnikowe Wzgórze”. Są to spisane...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-22
Orson Scott Card jest jednym z najbardziej popularnych autorów science fiction. Zadebiutował, mając 26 lat, opowiadaniem „Gra Endera”, które później rozbudował do powieści. Zarówno „Gra Endera”, jak i drugi tom cyklu, „Mówca Umarłych”, zdobyły obie najważniejsze nagrody SF – Hugo i Nebulę. Oprócz cyklu o Enderze Card napisał wiele powieści i opowiadań. W jego twórczości ogromną rolę odgrywa wyznawana przez niego religia mesjanistyczna (jest mormonem).
Ziemia, niesprecyzowana przyszłość. Na całym świecie, każda para oficjalnie może posiadać maksymalnie dwoje dzieci. Mały Andrew „Ender” Wiggin jest jednak dzieckiem trzecim. Samo określenie „trzeci” jest traktowane jako obelga i raczy go nim nawet starszy brat Peter. A mimo to Andrew został poczęty za przyzwoleniem państwa, jako dziecko, które będzie miało wyjątkowe cechy, pozwalające mu zostać dowódcą podczas kolejnej wojny ludzi z „robalami” – tak bowiem nazywana jest rasa agresywnych obcych, która już raz zaatakowała Ziemię. Faktycznie, Ender jest nieprzeciętnie inteligentny, ma niesamowity zmysł dowodzenia i odpowiednie cechy charakteru. Ceną za bycie geniuszem taktycznym jest ostracyzm wśród rówieśników i, co za tym idzie, samotność – nawet w szkole bojowej, do której trafia jako ośmiolatek, odizolowany od rodziny, a głównie od jedynej ważnej dla niego osoby, czyli siostry Valentine. Uczy się tam zasad walki, dowodzenia ludźmi, a przede wszystkim udowadnia, że jest najlepszy, ponieważ tworzy własne, nowe strategie starć. Jego pobyt w szkole jest głównie opisem bitew pomiędzy grupami uczniów w warunkach bez grawitacji oraz radzenia sobie z grą komputerową, stymulującą kreatywność. Gdzie tkwi zatem haczyk? I czy Ender uratuje ludzkość przed zagładą?
Nie ukrywam, że sięgnęłam po tę książkę nie oczekując od niej zbyt wiele i nie spodziewając się też żadnych ambicji. Jest napisana wciągającym, prostym, ale nie prostackim stylem i całkiem przyjemnym językiem. Dużo się w niej dzieje, pomimo tego, że w pewnym momencie kolejne wydarzenia ze szkoły bojowej zaczynają dziać się według swoistego schematu, który daje się już mniej więcej przewidzieć – mimo wszystko „Gra Endera” nie nudzi ani przez chwilę. Ani tym bardziej nie daje się przewidzieć główny skręt fabularny – na to czytelnik nie jest kompletnie przygotowany i przeżywa swoisty szok. Dużym plusem jest fakt, że osoby zazwyczaj stroniące od gatunku science fiction nie powinny mieć problemów z przeczytaniem tej książki, ponieważ nie ma tu prawie w ogóle opisów technologii, maszynerii, ani żadnej nowomowy.
Kreacja głównego bohatera jest fantastyczna. Jest to jeden z najlepszych portretów psychologicznych, jakie dane mi było przeczytać. Podobnie postaci poboczne nie zostały potraktowane po macoszemu. Każda z nich ma swój charakter, przemyślenia, sposób zachowania typowy dla nich. Równie fascynującymi bohaterami, co Ender, byli również jego starszy brat i siostra – Peter i Valentine. Peter o osobowości, wydawałoby się, psychopatycznej, żądny władzy, ale w pewien sposób genialny jeśli idzie o manipulację innymi. Ale prawdziwą mistrzynią manipulacji była właśnie Valentine – bardziej spokojna, stonowana, skryta i również genialna dziewczynka. Każde z rodzeństwa Wiggin zwraca na siebie uwagę i wzbudza silne emocje czytelnika. Jedyne, o co mogłabym się przyczepić w kwestii bohaterów, to dość mizoginistyczne stwierdzenie autora, że dziewczynki są ewolucyjnie przystosowane do innych rzeczy niż strategia i tak mała ilość bohaterów płci żeńskiej (w samej szkole bojowej jest tylko jedna dziewczynka). Da się to jednak przełknąć i dalej czerpać satysfakcję z lektury.
„Gra Endera” to przejmujący portret psychologiczny samotnego dziecka, „małego starego”. Jest to historia uniwersalna i ponadczasowa, która zmusza do refleksji nad istotą odpowiedzialności za własne czyny. Fabuła jest prosta, ale równocześnie niełatwa, a zwroty akcji są niepowtarzalne. Bohaterowie, mimo że to niemożliwie inteligentne dzieci, są realistyczni, a ich uczucia pokazują prawdę o człowieczeństwie. O tym, że nikt nie jest doskonały, że każdy ma swój limit, że psychika ludzka nie jest wcale prosta do pojęcia. Ta powieść może oczarować swoją dojrzałością i przenikliwością w obnażaniu prawdy o ludzkiej naturze. I zostawia z pytaniem: Czy zawsze warto się poświęcać?
Polecam, zarówno fanom fantastyki, jak i fanom powieści psychologicznej. Warto.
Recenzja dostępna również na straszliwabuchling.blogspot.com
Orson Scott Card jest jednym z najbardziej popularnych autorów science fiction. Zadebiutował, mając 26 lat, opowiadaniem „Gra Endera”, które później rozbudował do powieści. Zarówno „Gra Endera”, jak i drugi tom cyklu, „Mówca Umarłych”, zdobyły obie najważniejsze nagrody SF – Hugo i Nebulę. Oprócz cyklu o Enderze Card napisał wiele powieści i opowiadań. W jego twórczości...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Harper Lee (właściwie Nelle Harper Lee) była amerykańską pisarką i publicystką, znaną głównie jako autorka uhonorowanej Nagrodą Pulitzera powieści „Zabić drozda”, wydanej w 1960 roku. Pod koniec życia po 55 latach przerwy wydała swoją drugą powieść „Idź, postaw wartownika”, która jest, rozgrywającą się po 20 latach od czasu akcji „Zabić drozda”, kontynuacją pierwszej powieści autorki.
„Zabić drozda” to opowieść snuta przez sześcioletnią (w toku akcji również siedmio i ośmioletnią) dziewczynkę Jean Louise „Skaut/Smyk” Finch. Skaut mieszka w Maycomb w Alabamie razem ze swoim ojcem Atticusem i bratem Jeremym „Jem” Finchem. Skaut jest jest dociekliwym i bardzo bystrym dzieckiem wychowywanym przez ojca (szanowanego miejskiego adwokata), czarnoskórą służącą Calpurnię oraz o kilka lat starszego brata Jema. Przez to w pewnych kwestiach jest nad wiek rozwinięta, ale we wszystkich innych jest po prostu małą dziewczynką. Dzieciństwo Skaut przypada na lata 30. XX wieku i to na południu Stanów Zjednoczonych. Można powiedzieć, że fabuła tej opowieści jest podzielona na dwa wątki. Pierwszym z nich jest fascynacja dzieciaków tajemniczym synem ich sąsiada, który nigdy nie wychodzi z domu. Do tego niesamowite plotki powtarzane przez mieszkańców podsycające dziecięcą wyobraźnię sprawiają, że Arthur „Boo” Radley urasta w ich wyobrażeniach do roli potwora i psychopaty. Czy rzeczywiście tak jest? Tego wam nie zdradzę, ale dzieciaki bezustannie usiłują zobaczyć swojego sąsiada i przeniknąć okrywającą go tajemnicę. Drugi wątek, podejmuje poważniejszy temat. Ojciec Skaut i Jema, Atticus, podejmuje się obrony Toma Robinsona, czarnego robotnika, który został oskarżony o gwałt na białej dziewczynie. Oczywiście, jako że są to Stany Zjednoczone, a konkretniej ich południowa część, to społeczność małego miasta, jakim jest Maycomb, zacznie odwracać się od do tej pory szanowanego adwokata i szykanować jego dzieci. Niemniej jednak nadzieja na ludzką dobroć nadchodzi z nieoczekiwanej strony.
Jeśli chodzi o narrację, to moim zdaniem uczynienie narratorem małej dziewczynki było strzałem w dziesiątkę! Skaut bowiem jest dzieckiem, a więc z jednej strony obserwatorem niedoskonałym – wiele spraw jest dla niej nowych i niejasnych, niektóre zdarzenia zna tylko z relacji innych; a z drugiej strony jest obserwatorem doskonałym właśnie dlatego, że jest dzieckiem – nie jest uprzedzona, ani obciążona rządzącymi światem dorosłych stereotypami, co sprawia, że może zobaczyć i zrozumieć więcej niż niejeden z nich.
Warto wspomnieć, że najwspanialszą postacią tej powieści i jednym z najciekawiej wykreowanych ojców w literaturze w ogóle, jest Atticus Finch. Ojcem został w dość późnym wieku, dlatego kiedy Skaut ma te sześć lat, on jest już jakoś po pięćdziesiątce. Stateczny, wykształcony, szanowany przez mieszkańców Maycomb adwokat. Miał wspaniały sposób postrzegania świata i traktowania innych, który próbował (myślę, że z powodzeniem) przekazać swoim dzieciom – pełen szacunku dla każdego bez wyjątku. Wychodził z założenia, że należy być takim samym w domu i na ulicy, że ciosów nie można oddawać, nie powinno się wyśmiewać ani dręczyć nikogo, a także że większość ludzi jest miła, gdy wreszcie ich dostrzeżemy. Był mężczyzną mądrym i prawym, pełnym dobroci, które to cechy niezawodnie pozwalały mu dokonywać właściwych wyborów moralnych. Takiego ojca życzyłabym każdemu dziecku.
„Zabić drozda” w Stanach Zjednoczonych zrobiło furorę, ponieważ podobno odmieniło stosunek wielu Amerykanów do bagatelizowanego przez długie lata problemu rasizmu w ich kraju. I to jest fakt, ta książka w bardzo dosłowny, ale też niepompatyczny sposób przedstawia problematykę segregacji rasowej w USA. Myślę, że duży wpływ na jej świetny odbiór przez czytelników sprawia fakt, że jest to powieść w dużej mierze autobiograficzna. Aż się czuje, że Skaut to tak naprawdę autorka i jej wspomnienia (wszak także urodziła się w małym mieście w Alabamie, jako córka szanowanego miejscowego prawnika, a jej dzieciństwo przypadało na lata 30. XX wieku) między innymi konfliktów na tle rasowym.
Z ciekawostek warto wspomnieć, że dla postaci Charlesa Bakera „Dilla” Harrisa pierwowzorem był Truman Capote, z którym Nelle Harper Lee przyjaźniła się w dzieciństwie. Plus po przeczytaniu tej powieści, już wiem czym się inspirował Stephen King podczas pisania swojej słynnej „Zielonej Mili”. 😉
Podsumowując, już wiem dlaczego tę powieść zalicza się do klasyki literatury – mamy tu świetnie wykreowane postaci (Atticus ♥), tematykę, która dalej jest aktualna i porusza, a to wszystko podane w naprawdę dobrym literacko stylu. Dlatego serdeczne polecam.
Recenzja dostępna również na straszliwabuchling.blogspot.com
Harper Lee (właściwie Nelle Harper Lee) była amerykańską pisarką i publicystką, znaną głównie jako autorka uhonorowanej Nagrodą Pulitzera powieści „Zabić drozda”, wydanej w 1960 roku. Pod koniec życia po 55 latach przerwy wydała swoją drugą powieść „Idź, postaw wartownika”, która jest, rozgrywającą się po 20 latach od czasu akcji „Zabić drozda”, kontynuacją pierwszej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to