-
Artykuły
Zwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński3 -
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
Biblioteczka
2018-12-12
Autor bez owijania w bawełnę opowiada o jasnych i ciemnych stronach pracy patologa. O pracy nie tylko na miejscach zbrodni, w zaciszu prosektorium, ale i na sali sądowej, gdzie nieustannie podważa się jego autorytet; w kontakcie z rodzinami zmarłych, a w końcu w kontekście życia osobistego i relacji rodzinnych. Dr Richard Shepherd nie przebiera w słowach. Opisy miejsc zbrodni i sekcji zwłok są surowe i wyprane z emocji – jednak wzbudzają ich całą masę. Nie sposób nie wyczuć w nich ogromnego szacunku do wszystkich zmarłych, z którymi autor kiedykolwiek miał do czynienia - bez względu na przyczynę śmierci i jej status publiczny lub jego brak, oraz pasji doktora do zawodu o którym opowiada. To swego rodzaju brutalnie szczera spowiedź człowieka, który przez lata musiał zachowywać zimną krew w obliczu dziesiątek tysięcy śmierci, często tragicznych, często niemożliwych do skategoryzowania. Ale czy na pewno można zachować pełnię zdrowia psychicznego i zupełnie wyłączyć emocje pracując jako lekarz medycyny sądowej?
Autor bez owijania w bawełnę opowiada o jasnych i ciemnych stronach pracy patologa. O pracy nie tylko na miejscach zbrodni, w zaciszu prosektorium, ale i na sali sądowej, gdzie nieustannie podważa się jego autorytet; w kontakcie z rodzinami zmarłych, a w końcu w kontekście życia osobistego i relacji rodzinnych. Dr Richard Shepherd nie przebiera w słowach. Opisy miejsc...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-12
Autorzy postanowili zaciekawić czytelnika krótkimi faktami dotyczącymi historii, gospodarki, flory i fauny, nauki i społeczeństwa każdego kraju – a to tylko kilka przykładów. Weźmy na przykład Rumunię, która jest najbogatszym w złoto krajem Europy, mimo, że w czasach I Wojny Światowej rząd rumuński przekazał Rosji na przechowanie około 120 ton złota – państwo do tej pory nie odzyskało swojego skarbu. Wiedzieliście, że w Brazylii, poza hiszpańskim, uznaje się aż 36 innych języków urzędowych? Brazylia to też najbardziej bioróżnorodny z krajów świata, rośnie w niej ponad 25% lasów tropikalnych! Na samym dole wpisu znajdziecie zdjęcia kilku stron z książki, do których możecie zajrzeć. Jestem przekonana, że Was zainteresują.
Ten niebanalny atlas został oprawiony w przepiękną minimalistyczną szatę graficzną, ma twardą oprawę i jest naprawdę sporych rozmiarów – prawie 40 cm wysokości. Dzięki czemu jest czytelny i przejrzysty. Na jednej stronie mieści się mnóstwo ciekawostek a jego format sprawia, że nie zlewają się ze sobą.
Autorzy postanowili zaciekawić czytelnika krótkimi faktami dotyczącymi historii, gospodarki, flory i fauny, nauki i społeczeństwa każdego kraju – a to tylko kilka przykładów. Weźmy na przykład Rumunię, która jest najbogatszym w złoto krajem Europy, mimo, że w czasach I Wojny Światowej rząd rumuński przekazał Rosji na przechowanie około 120 ton złota – państwo do tej pory...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-12
Jak na dziennik przystało, Będzie bolało składa się z zapisków z wybranych dni życia autora. Wydarzenia danych dni raczej nie mają ze sobą nic wspólnego, jedyną ciągłością są w tu kolejne posady Adama Kaya. Raz są to krótkie diagnozy albo zabawne wymiany zdań. Zdarzają się szczegółowe relacje z operacji i spotkania ze śmiercią, przy lekturze których aż ściska gardło i szklą się oczy. Niejednokrotnie, kiedy zaczynałam mieć wrażenie, że czytam książkę komediową, pełną żartów, dostawałam obuchem głowę, bo właśnie wtedy trafiałam na historię, która albo wzruszała, albo wzbudzała przerażenie. Niesamowicie dobry koktajl emocjonalny…
W tekście pojawia się mnóstwo specjalistycznych, medycznych wyrażeń, prawdopodobnie zupełnie obcych dla wszystkich poza lekarzami i studentami medycyny. Autor dokładnie objaśnia ich znaczenie i przekłada na bardziej zrozumiały język w obszernych przypisach. Zdarza mu się objaśniać sceny z drastycznych zabiegów i wywołujących gęsią skórkę przypadłości, zupełnie bez owijania w bawełnę. Kay łagodzi je zabawnymi anegdotkami i analogiami.
Jak na dziennik przystało, Będzie bolało składa się z zapisków z wybranych dni życia autora. Wydarzenia danych dni raczej nie mają ze sobą nic wspólnego, jedyną ciągłością są w tu kolejne posady Adama Kaya. Raz są to krótkie diagnozy albo zabawne wymiany zdań. Zdarzają się szczegółowe relacje z operacji i spotkania ze śmiercią, przy lekturze których aż ściska gardło i szklą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-19
Moja głębsza fascynacja kosmosem rozpoczęła się w podstawówce i bardzo szybko wygasła. Byłam przerażona ogromem wszechświata - nadal jestem! Z pewnością nie należę do pasjonatów astrofizyki, ale z przyjemnością od czasu do czasu sięgam po książki lub artykuły na jej temat. Poza tym jestem absolutnie zakochana w rozgwieżdżonym niebie, więc warto byłoby mieć o nim choć minimalne pojęcie :) To może być dla Was pierwsza wskazówka, jeśli zastanawiacie się, czy książka ma szansę okazać się interesująca dla osoby, która z astrofizyką ma niewiele wspólnego.
Kosmiczne zachwyty są zbiorem 18 esejów autora, z których każdy traktuje o innym zagadnieniu/grupie zagadnień. Przeczytamy trochę o historii astrofizyki, pierwszych odkryciach (weźmy na przykład Mikołaja Kopernika i jego przełomową teorię o tym, że ziemia jest okrągła – nie płaska i późniejsze odkrycie, że słońce leży w centrum wszechświata), o gwiazdach, o słońcu, o asteroidach, o badaniach naukowych przy pomocy kija, o gęstości wszechświata, o pozaziemskich stłuczkach i o tym, jaka góra faktycznie znajduje się najdalej od środka Ziemi? To tylko przykładowe zagadnienia, jest ich tu znacznie więcej i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Warto zaznaczyć, że książkę można czytać nie po kolei, wybierają tyko te bardziej interesujące eseje. Obiecuję Wam jednak, że jeśli zdecydujecie się na jeden z nich, nie odpuścicie sobie pozostałych siedemnastu.
"Jakie są szanse, że pierwszy i jedyny Inteligentny gatunek w historii jest wystarczająco mądry, aby w pełni zrozumieć zjawiska zachodzące w kosmosie? Szympansy są ewolucyjnie tylko o krok za nami, a mimo to – jak długo byśmy je uczyli – raczej nie opanują trygonometrii. Spróbujmy sobie jednak wyobrazić, że na Ziemi lub gdzie indziej w kosmosie istnieje gatunek o tyle inteligentniejszy od człowieka, o ile człowiek przewyższa inteligencją szympansa. W jakim stopniu byłby on w stanie zrozumieć wszechświat?"
Ten krótki fragment dał mi do myślenia i przypomniał o książce Nie mamy pojęcia, którą zachwycałam się w zeszłym roku. Co prawda to dwie absolutnie różne pozycje, ale autorzy obu zgodnie twierdzą, że nasza niewiedza jest znacznie bardziej rozległa, niż wiedza. Jednak Neil deGrasse Tyson w swoich esejach skupia się głównie na tym, co już wiemy. Astrofizyczne odkrycia są przeogromnie fascynujące i nieprawdopodobne. Ilość nazwisk, które autor wymienia jest naprawdę spora, co daje tylko obraz jak wiele osób zaangażowanych jest w odkrywanie tajemnic wszechświata i sprawia, że jestem nim jeszcze bardziej przerażona a jednocześnie coraz bardziej zainteresowana jego głębszym poznawaniem.
Ogromnie cenię luz, dowcip i przechodzący na czytelnika entuzjazm w książkach popularnonaukowych. Kosmiczne zachwyty mają każdą z wymienionych cech. Autor dosłownie zaraża miłością do kosmosu, jego eseje są porywające, podsycające ciekawość. Astrofizyka ma wiele skomplikowanych zagadnień, ale jeśli znajdziemy osobę, która potrafi o nich opowiedzieć w sposób przystępny, wcale nie jest taka straszna! Neil deGrasse Tyson zdecydowanie potrafi przekazać wiedzę. Żałuję, że nie trafiłam na podobną książkę kiedy byłam dzieckiem, może moje chwilowe zainteresowanie kosmosem nie skończyłoby tak szybko…
Nie mamy pojęcia była książką, która ponownie otworzyła moje serce na kosmiczne informacje. Dlatego jeszcze raz się do niej odniosę – jeśli podobało się Wam Nie mamy pojęcia i łakniecie więcej wiedzy – bardziej profesjonalnej, w nieco poważniejszej otoczce, ale równie przystępnie przedstawionej, to Kosmiczne zachwyty z pewnością Was zainteresują. Są dla mnie swego rodzaju krokiem w przód w tym temacie :) Bardzo polecam lekturę Kosmicznych zachwytów. A żeby podsycić ciekawość, proponuję zajrzeć na Netflix w poszukiwaniu programu COSMOS a Spacetime Odyssey, w którym to autor w absolutnie genialny i ciekawy sposób opowiada o kosmosie. Jestem pewna, że będziecie chcieli więcej!
Moja głębsza fascynacja kosmosem rozpoczęła się w podstawówce i bardzo szybko wygasła. Byłam przerażona ogromem wszechświata - nadal jestem! Z pewnością nie należę do pasjonatów astrofizyki, ale z przyjemnością od czasu do czasu sięgam po książki lub artykuły na jej temat. Poza tym jestem absolutnie zakochana w rozgwieżdżonym niebie, więc warto byłoby mieć o nim choć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
O bohaterze książki wiemy tyle, że pracuje jako taksówkarz. Jego świat wypełnia lęk i swego rodzaju fascynacja, pogoń za sytuacjami niebezpiecznymi. Jedno z takich zdarzeń przywołuje wspomnienia z przeszłości. Przeszłości, która ukształtowała przerażonego człowieka bez nadziei.
Szybko staje się jasne, że mamy do czynienia z bolesną historią przemocy, z traumatycznym dzieciństwem, które odcisnęło piętno n psychice głównego bohatera. Takie tematy zawsze wzbudzają sprzeciw, powodują przygnębienie. W Dziecku z ziemi potęguje je forma przekazu. Zimna, pozbawiona empatii, minimalistyczna. Jeśli tak właśnie wygląda literatura japońska – marzę by czytać więcej.
Spodziewałam się ciężkiej lektury, ale nie sądziłam, że te niewiele ponad 100 stron będzie tak intensywne, tak przytłaczające i tak dosadne. Mogłoby się wydawać, że w tak krótkiej formie jaką jest Dziecka z ziemi ciężko będzie przekazać jakąkolwiek historię. Otóż okazuje się, że nie potrzeba wielu słów, by opisać trudne do przedstawienia emocje; okazuje się, że można efektownie ująć dramatyzm sytuacji bez pisania o nim wprost. Tu wiele czyta się między wierszami, nie potrzeba dogłębnej analizy, żeby wyciągnąć z tekstu wszystko co autor chciał przekazać.
Dziecko z ziemi obezwładnia mrokiem, jest skrajnie przygnębiające, a jednocześnie zachwycające i fascynujące. To książka, którą przeczytacie w godzinę, ale zapamiętacie na całe życie. Moje pierwsze spotkanie z literaturą japońską oceniam bardzo dobrze, chociaż w kontekście tego co przeczytałam ciężko mówić o niej dobra.
To powieść zupełnie inna niż te, które znałam dotychczas. Przerażająco smutna, pełna emocji a jednocześnie nieczuła… Bardzo Wam polecam sięgnąć po tę książkę. Nie tylko jeśli interesujecie się Japonią, ale przede wszystkim po to, żeby spróbować nowego stylu. Może przepadniecie tak jak ja przepadłam?
O bohaterze książki wiemy tyle, że pracuje jako taksówkarz. Jego świat wypełnia lęk i swego rodzaju fascynacja, pogoń za sytuacjami niebezpiecznymi. Jedno z takich zdarzeń przywołuje wspomnienia z przeszłości. Przeszłości, która ukształtowała przerażonego człowieka bez nadziei.
Szybko staje się jasne, że mamy do czynienia z bolesną historią przemocy, z traumatycznym...
Kolejna pozycja, na liście najlepszych w tym roku! Główną bohaterką jest Claire. Claude jest aktorką, świetną aktorką. Potrafi doskonale wczuć się w rolę. Na co dzień, we współpracy z firmą prawniczą, zajmuje się obnażaniem niewierności mężczyzn. Pewnego dnia trafią na Patricka Foglera i jej życie zamienia się w nieustającą, niebezpieczną grę...
Klimatem mocno przypominała mi powieści Sebastiana Fitzka. Jeśli czytaliście jego książki i Wam się podobały, to jestem przekonana, że i ta Wam się spodoba - i odwrotnie. Jeśli nie, już spieszę z wyjaśnieniem - nieustannie napięta atmosfera i ciągłe poczucie niepewności - to uczucia towarzyszące podczas lektury. Są tak intensywne, że w pewnym momencie niewiedza staje się nie do zniesienia. Nie do końca wiadomo co jest prawdą, a co nie. Można się tylko domyślać, a domysły i tak najprawdopodobniej okażą się nic nie warte. Poza tym jest mrocznie. Są ciary!
.
"W żywe oczy" to połączenie poezji niesławnego Baudelaite'a i jego historii, do tego sztuki teatralnej, aktorstwa, świetnych portretów psychologicznych bohaterów z wątkiem kryminalnym, nietypowym dochodzeniem i ogromną ilością napięcia. A w końcu dopiętą na ostatni guzik intrygą - wyszło mistrzowsko.
Nie byłam zachwycona Lokatorką, dla mnie wypadła OK, nic nadzwyczajnego. Tu autor dał z siebie dużo więcej! Ta historia musiała przeleżeć kilka lat niedoceniona, by dostać następną szansę i nowe życie. Super, że tak się stało. Teraz jest rewelacyjna!
Wiem, że tej książki jest wszędzie pełno i wiem, że to może obrzydzić, zniechęcić... ale nie róbcie tego sobie! Nie rezygnujcie z niej. Będziecie żałować, bo to jeden z lepszych thrillerów psychologicznych w tym roku!
Kolejna pozycja, na liście najlepszych w tym roku! Główną bohaterką jest Claire. Claude jest aktorką, świetną aktorką. Potrafi doskonale wczuć się w rolę. Na co dzień, we współpracy z firmą prawniczą, zajmuje się obnażaniem niewierności mężczyzn. Pewnego dnia trafią na Patricka Foglera i jej życie zamienia się w nieustającą, niebezpieczną grę...
Klimatem mocno przypominała...
Cieszę się, że w końcu mogę opowiedzieć Wam trochę o "Cokolwiek wybierzesz" Jakuba Szamałka! To książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie - po pierwsze przez tematy, które zostały w niej poruszone. Nowe technologie, dziennikarskie grzeszki oraz tajemnice darknetu, o których wolałabym zapomnieć, ale zwyczajnie nie potrafię.
Nie wiem jakim cudem nie znałam wcześniej książek Jakuba Szamałka, ale jestem pewna, że zapamiętam to nazwisko i sięgnę po wszystko co wyjdzie spod jego pióra - Wy też powinniście! 😉
Uwielbiam wielowątkowość w tej książce, jestem zachwycona rozwojem akcji i stopniowaniem napięcia oraz rewelacyjnie wykreowanymi bohaterami. Ale w pamięci najbardziej wyryło mi się to, jak niewiele wiemy o możliwościach, zagrożeniach i tajemnicach sieci, z której korzystamy na co dzień... Każdy nasz ruch w Internecie może zostać wykorzystany przeciwko nam. To prawdziwie mocny i wciągający thriller. Nie znajdziecie chwili na to, żeby odetchnąć i z pewnością nie odłożycie książki zanim nie poznacie jej zakończenia. Ja pochłonęłam "Cokolwiek wybierzesz" w jedną noc i przyznaję, że miałam ciarki! 😱 Polecam całym sercem i czekam na więcej 😍 To dopiero pierwszy tom w serii!
Cieszę się, że w końcu mogę opowiedzieć Wam trochę o "Cokolwiek wybierzesz" Jakuba Szamałka! To książka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie - po pierwsze przez tematy, które zostały w niej poruszone. Nowe technologie, dziennikarskie grzeszki oraz tajemnice darknetu, o których wolałabym zapomnieć, ale zwyczajnie nie potrafię.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie wiem jakim cudem nie znałam wcześniej...